- W empik go
Afryka Nowaka - ebook
Afryka Nowaka - ebook
Kazimierz Nowak w latach 1931–1936 odbył samotną podróż po Afryce, trasą z Trypolisu na Przylądek Igielny i z powrotem na północ kontynentu. Przemierzył łącznie około czterdziestu tysięcy kilometrów, głównie rowerem, a także pieszo oraz konno. Siedemdziesiąt lat po jego ekspedycji, młodzi podróżnicy postanowili oddać hołd wielkiemu Polakowi, powtarzając jego wyczyn. Inicjatorom tego przedsięwzięcia udało się zebrać grupę śmiałków. Utworzyli sztafetę, której kilkuosobowe zmiany przeprawiały się przez Afrykę, korzystając ze środków lokomocji, których używał Kazimierz Nowak. Książka Piotra Tomzy ukazuje Afrykę piękną, dziką, oszołamiającą bogactwem przyrody, ale też rozwijającą się i nowoczesną. Autor przedstawia relacje poszczególnych członków wyprawy, którzy na własnej skórze doświadczyli tego, z czym przed siedemdziesięciu laty zmagał się polski podróżnik.
Piotr Tomza (ur. 1980) – dziennikarz, redaktor serwisu Kolosy.pl, pisze o Kolosach od roku 2000, autor opracowania Dziesięć lat Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów (Gdynia 2008). Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, „Poznaj Świat”, „Rowertourze”, „Afryce”, „Taterniku” i „Polityce”. Był założycielem i zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „Globtroter”. Autor książki Pokolenie Kolosów (W.A.B. 2014). Laureat Nagrody im. Andrzeja Zawady (2008), uczestnik wyprawy „Afryka Nowaka” (Nagroda Specjalna Kolosów 2011). Podróżował po Europie, Afryce, Bliskim Wschodzie i Kubie. Mieszka w Krakowie.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7881-426-9 |
Rozmiar pliku: | 16 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ileż to przeróżnych myśli snuje się po głowie, gdy człek tak żegluje samopas po wodnej pustyni wśród dziewiczej puszczy. Myśli, jakich nie sposób wysnuć w zwykłych warunkach bytowania w swoich bezpiecznych stronach ojczystych. Później, po powrocie miewa się tylko już pamięciowe pojęcie swych nastrojów, brak zaś odwagi na odtworzenie tego, co czuło się i myślało, bo można by samego siebie nie zrozumieć.
Kazimierz Nowak, Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd
Zdobycie najwyższej góry świata z pewnością miało jakiś wpływ na nasze emocje, w każdym razie na moje, nie wydaje mi się jednak, aby był to wpływ zbyt duży.
Chris Bonington, Everest – najtrudniejsza droga, tłum. Wojciech AdamieckiWstęp Boruszyn 1931 – Kraków 2013
Samotność, samowystarczalność i anonimowość – to warunki konieczne podróży.
Paul Theroux, Wielki bazar kolejowy, tłum. Magdalena Budzińska
A nas była ponad setka. Dobrze ponad. Zależeliśmy od siebie – mniej lub bardziej, ale jednak – i jeszcze robiliśmy wszystko, by świat usłyszał o nas i o Nowaku. Może dlatego nie udało nam się to tak, jakbyśmy chcieli.
Nie udało?!
„Unikalna w skali Polski i świata, trwająca 799 dni wyprawa, w której wzięło udział ponad sto osób, zorganizowana dla upamiętnienia wybitnego polskiego podróżnika Kazimierza Nowaka, który w latach 1931–1936 przemierzył Afrykę z północy na południe i z powrotem”. To wersja oficjalna. Jedna z. Bo można dać też i taką: „Jeden z najciekawszych projektów podróżniczych ostatniej dekady”. To już po bandzie, ale przecież nie wymyśliliśmy tego sami. Podobnych kawałków znalazłoby się jeszcze kilka. A nasza wersja?
Zaczęło się od Nowaka, no jasne.
4 listopada 1931 roku trzydziestoczteroletni bezrobotny z Boruszyna, niewielkiej wsi w Wielkopolsce, wyruszył do odległego o kilkadziesiąt kilometrów Poznania, gdzie wsiadł w pociąg jadący do Rzymu. Miał ze sobą rower, trochę bagażu i nieco mniej pieniędzy. W domu pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Następnym razem rodzina zobaczyła się w komplecie po pięciu latach. Po kolejnych siedemdziesięciu Ryszard Kapuściński powiedział: – Wyczyn Kazimierza Nowaka zasługuje na to, by jego nazwisko znalazło się w słownikach i encyklopediach, by było wymieniane obok takich nazwisk, jak Stanley i Livingstone.
Moglibyśmy zapytać, dlaczego tylko obok, a nie przed nimi?
Kazimierz Nowak urodził się w roku 1897 w Stryju i od najmłodszych lat zdradzał zainteresowanie włóczęgą. Na swoją pierwszą dłuższą wyprawę wybrał się w wieku zaledwie piętnastu lat – pojechał do Rzymu. Sam. Ze Lwowa. Podczas pierwszej wojny światowej, wcielony do austriackiej armii, ponownie znalazł się we Włoszech, tym razem jednak w charakterze jeńca. Po 1918 roku krótko mieszkał w Krakowie, a następnie, po przeniesieniu się wraz z jednostką wojskową do Poznania, osiadł w Wielkopolsce. Tam się ożenił i poszedł do pracy. Nie na długo. W 1924 roku, zwolniony z Poznańskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego, postanowił znaleźć inne źródło zarobku niż urzędnicza pensja i ruszył w trasę. Przez kolejne lata starał się utrzymać rodzinę, pisząc korespondencje z podróży i robiąc zdjęcia. Zjeździł Polskę i całkiem spory kawałek Europy. Żeby było tanio, przemieszczał się na rowerze. W 1928 roku podczas jednej z takich wędrówek dotarł aż do Afryki Północnej.
Kazimierz Nowak (1897–1937). Fot. arch. Wydawnictwa Sorus
To był ten moment.
Kazimierz Nowak oszołomiony i zainspirowany „odkryciem” nowego kontynentu, zaczął odtąd czynić wszystko, co w jego mocy, by zrealizować pomysł, który właśnie zrodził się w jego głowie. Tak śmiały, że aż szalony: żeby samotnie wyprawić się rowerem przez Afrykę.
Jeśli wcieliłby w życie ambitny plan, mógłby rozwiązać problemy finansowe swojej rodziny (atrakcyjny i unikatowy materiał reporterski dawał szansę na przyzwoity zarobek) i stać się pierwszym badaczem, który na Afrykę spojrzy z zupełnie nowej perspektywy (rowerowe siodełko zamiast niesionej przez tragarzy lektyki – byt określa świadomość) i opisze ją jak nikt wcześniej.
Już w podróży zanotował: „Mimo upałów, burz i złej drogi przebyłem w ciągu osiemnastu dni prawie pięćset kilometrów pieszo, co nie jest niewątpliwie rekordem światowym, jednak wątpię, czy znalazłbym wśród miliona białych choćby jednego naśladowcę” (Kazimierz Nowak, Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931–1936, zebrał, opracował i wstępem opatrzył Łukasz J. Wierzbicki, Poznań 2007, s. 274).
Mimo że wydaje się to nieprawdopodobne, pozbawiony jakiegokolwiek instytucjonalnego wsparcia, Nowak dzięki konsekwencji, silnemu przekonaniu o wartości tego, co robi, oraz ogromnej dozie szczęścia dopiął swego. Pod koniec listopada 1931 roku wylądował w Trypolisie i skierował swój wysłużony kilkuletni rower (ten sam, na którym jeździł po Europie) wprost na południe. Włoska administracja targanej powstaniem Cyrenajki zawróciła go na Saharze, musiał więc cofnąć się do wybrzeża Morza Śródziemnego i przez Bengazi dotarł do Aleksandrii. Z Egiptu trasa jego podróży wiodła w górę Nilu (odcinek Pustyni Nubijskiej pokonał pociągiem, znów zmuszony do czegoś przez administrację, tym razem brytyjską), potem przez gęsto zaludniony rejon Wielkich Jezior Afrykańskich. Do Kapsztadu, pierwotnego celu swojej podróży, przybył w kwietniu 1934 roku. Zamiast jednak wracać statkiem do Europy, uznał, zachęcony dotychczasowym powodzeniem, że nie warto przerywać wyprawy, i zdecydował się na powrót drogą lądową, tym razem bliżej zachodniego wybrzeża Afryki.
Wkrótce rower odmówił mu posłuszeństwa. Stanowiło to pewien problem, lecz bez przesady. Na jakiś czas przesiadł się na konia, następnie spory odcinek przewędrował pieszo, spłynął łodzią rzekami Lulua, Kasai i Kongo, a Saharę z Fort Lamy (dzisiejsza Ndżamena) do Wargli pokonał na wielbłądzie. Ostatnie kilometry przemierzał ponownie rowerem, a afrykańską wędrówkę zakończył w listopadzie 1936 roku w Algierze. Nie bez perturbacji dotarł stamtąd do Marsylii, skąd, głównie pociągiem, przejechał do Paryża, by wreszcie, znów w ten sam sposób, udać się przez Niemcy w kierunku Polski. Granicę przekroczył w nocy z 22 na 23 grudnia 1936 roku w Zbąszyniu. Wracał już nie do Boruszyna, lecz do Poznania.
Dzięki honorariom, które przez pięć lat otrzymywał (a dokładniej, otrzymywała jego żona), regularnie publikując korespondencje z Afryki w czasopismach – „Naokoło Świata”, „Na Szerokim Świecie” czy „Przewodniku Katolickim” – pod swoją nieobecność rzeczywiście utrzymywał rodzinę. Mało tego, sytuacja finansowa Nowaków poprawiła się do tego stopnia, że było ich stać na przeprowadzkę do miasta. Innymi słowy, cel operacyjny numer jeden udało mu się osiągnąć. Co z drugim?
Przez pięć lat spędzonych w Afryce Kazimierz Nowak wykonał monumentalną pracę dokumentacyjną. Pisał codziennie, wysyłał listy, na tysiącach stron skrupulatnie notował obserwacje. Zrobił też setki zdjęć o wyjątkowej wartości, rejestrujących rzeczywistość, do której nikt z aparatem fotograficznym nie miał wcześniej odwagi się zbliżyć. Po powrocie do Polski wygłosił kilka odczytów w Poznaniu, w Krakowie oraz w Warszawie o życiu mieszkańców Afryki i geografii kontynentu, rozpoczął także pracę nad książką. Niestety, organizm eksploatowany ponad miarę przez pięć lat, systematycznie osłabiany nawrotami malarii, nie wytrzymał – 13 października 1937 roku podróżnik zmarł na zapalenie płuc, którego nabawił się w szpitalu po operacji z powodu zapalenia okostnej.
Chociaż pogrzeb Nowaka był w Poznaniu ważnym wydarzeniem, jego postać oraz wyczyn szybko poszły w niepamięć. Z całą pewnością pod koniec lat trzydziestych XX wieku w Polsce nie było atmosfery sprzyjającej popularyzacji czegoś tak oderwanego od polityki, jak podróżowanie z aparatem fotograficznym i notesem po Afryce, niemniej całkowitego zniknięcia Nowaka ze świadomości publicznej doprawdy nie da się wytłumaczyć tylko i wyłącznie tym, że była wojna i było ciężko. Szczególnie że i w całym piśmiennictwie powojennym wszystkie wzmianki o Nowaku – przecież jednoznacznym przeciwniku „zapędów kolonialnych sanacyjnej Polski” – można policzyć na palcach. Aż trudno uwierzyć.
Mądrzejsi o to, co wydarzyło się później, zaryzykujmy: styl, w jakim podróżował Nowak, a także rodzaj wrażliwości, który wpływał na to, jak przedstawiał swoje doświadczenia, za bardzo wyprzedzały epokę, w której przyszło mu żyć. Następną również.
Co było potem?
Książka, od której wszystko się zaczęło (okładka już szóstego wydania). Fot. arch. Wydawnictwa Sorus
W roku 2000 nakładem poznańskiego Wydawnictwa Sorus ukazało się pierwsze wydanie książki Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Znalazły się w niej reportaże Nowaka publikowane w przedwojennych czasopismach, wybrane i zredagowane przez Łukasza Wierzbickiego, poznaniaka, który postacią ich autora zainteresował się za sprawą swojego dziadka, w młodości wiernego czytelnika tych tekstów. Początkowo książka nie została zauważona. Zmieniło się to dopiero w roku 2006, gdy trafiła w ręce Ryszarda Kapuścińskiego. „Przejęty jestem lekturą książki Kazimierza Nowaka. To zupełnie niezwykła książka ze względu na treść i osobę autora, zasługująca na dużo większą uwagę i szerszy oddźwięk. Rewelacyjna to rzecz, oby zajęła ona stałe miejsce na listach klasyki polskiego reportażu – czego zresztą jestem od tego momentu sam gorącym zwolennikiem” – napisał Kapuściński w liście do wydawnictwa, zgodził się też uczestniczyć w odsłonięciu tablicy upamiętniającej Nowaka na dworcu Poznań Główny, którą ufundował Maciej Pastwa, poznański podróżnik, również zauroczony historią sprzed lat (o Macieju Pastwie będzie tu jeszcze mowa).
Udział Kapuścińskiego w tym wydarzeniu przyciągnął media. Od tego momentu wokół postaci Nowaka i jego afrykańskiej podróży zaczęło się dziać coraz więcej. Wydawnictwo przygotowało i zaczęło promować drugie, a potem kolejne wydania Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd, wreszcie też pojawiliśmy się my. Najpierw kilka, potem kilkanaście, kilkadziesiąt, w końcu ponad sto osób zafascynowanych Nowakiem i jego wyczynem, gotowych poświęcić swój czas, energię i pieniądze, by oddać mu hołd, szukać jego śladów, a przede wszystkim odzyskać o nim pamięć.
Teraz to wszystko wydaje się oczywiste – że pojechaliśmy po śladach Nowaka, że korzystaliśmy z tych samych co on środków transportu, że trasę podzieliliśmy na etapy, że się zmienialiśmy jak w sztafecie, do tego w Afryce, że mieliśmy sztafetową pałeczkę, że drogę znaczyliśmy tabliczkami upamiętniającymi jego wyczyn, że wykonywaliśmy porównawcze zdjęcia w tych samych miejscach, które on sfotografował ponad osiemdziesiąt lat temu i tak dalej, i tak dalej. Ale najpierw trzeba to było wymyślić, potem przekonać do tego innych, wreszcie zrealizować. I to jeszcze z dobrze ponad setką osób. Każdy z ego jak stąd, dokąd chcecie. Bo w końcu podróżnik, więc nie byle kto i nie byle jaki.
Szkoda gadać.
Wreszcie pojawiliśmy się my. Poznań, 4 listopada 2009. Fot. Adam Ciereszko/PAP
Sama tylko koordynacja sztafetowych działań – tego, co działo się w Afryce, tego, co działo się w Polsce, a jeszcze bardziej tego, co działo się między uczestnikami – była czymś zupełnie wyjątkowym. Nie mierzyliśmy tak wysoko jak Nowak, nie chcieliśmy powtarzać jego wyczynu, ale też nie szliśmy na łatwiznę. Wręcz przeciwnie. Nikt przed nami nie organizował podobnego przedsięwzięcia.
I jak to teraz opisać, by nie narazić się na śmieszność? Bo o czym my tu tak naprawdę mówimy? O wycieczce do Afryki iluś tam osób, które miały na to dość czasu, fantazji i pieniędzy. Śladami Kazimierza Nowaka – i fajnie, ale przecież nie ratowaliśmy nikomu życia, nie kierowaliśmy ludzkości na lepsze tory ani nic z podobnych rzeczy. Czy nasza sztafeta zmieniła coś w kosmosie?
Rzecz w tym, że tak. I właśnie o to w tym chodzi.
Dla wielu osób – przecież niegłupich i nie bez interesujących doświadczeń – ta wycieczka do Afryki stała się wydarzeniem życiowo ważnym, a dla niektórych wprost przełomowym. Prawie na wszystkich znacząco wpłynęła, o czymś zdecydowała, coś otworzyła. Mimo że udział w niej najczęściej sprowadzał się do spędzenia miesiąca na rowerze w towarzystwie ludzi, których wcześniej w ogóle się nie znało lub znało słabo.
Wobec tego, wracając do początku, co takiego się nie udało?
Niech przynajmniej to na razie pozostanie niedopowiedziane.
Wielu uczestnikom sztafety ta książka się nie spodoba i pewnie kilka osób przestanie mnie lubić. Ale co tam, zaryzykuję. Wyprawa śladami Kazimierza Nowaka – ten czas, energia i emocje, które jej poświęciłem – była i jest dla mnie zbyt ważna, bym teraz miał się przejmować wymogami poprawności. A poza tym, tak będzie ciekawiej.
Obiecuję, że nie nakłamię.
Najwyżej coś pominę.Osoby dramatu
Wielokrotnie próbowaliśmy ustalić, ile dokładnie osób wzięło udział w Afryce Nowaka. Za każdym razem się udawało, jednak za każdym razem inaczej. Dlatego mogło się zdarzyć, że nawet w tym zestawieniu, już takim na poważnie, do książki, ktoś został pominięty. Choć może nie.
Etap 0. (Polska | Boruszyn–Poznań | 4.11.2009)
Janusz Adamski
Zbigniew Gałęza
Izabela Gmitrowicz
Magda Kowal
Piotr Kurek
Marcin Lajborek
Przemek Lewandowski
Jakub Łabędzki
Paweł Pachla
Jakub Pająk
Joanna Parchoć
Maciej Pastwa
Kasper Piasecki
Karol Ratkowski
Zbyszek Sas
Norbert Skrzyński
Cyprian Sowiak
Piotr Strzeżysz
Piotr Sudoł
Dominik Szmajda
Piotr Tomza
Łukasz Wierzbicki
Kamil Wierzbowski
Mirosław Wlekły
Andrzej Ziółkowski
Nie wkładałem w to na początku emocji. Odezwałem się, że jestem od PR-u i chętnie pomogę, nic więcej. Nie miałem żadnych aspiracji, żeby dokądś jechać.
Etap 1. Uadi Tour (Libia | Trypolis–Ghat | 5.11.2009–6.12.2009)
Piotr Sudoł
Zbyszek Sas
Fadel Dahi
Dominik Szmajda
Mohamed Ibrahim Alhotmani
Hamid – Abdul Hamed Sad Mohamed Alhotmani
Ta spina trwała, nie umiałem odpuścić nawet na pustyni. Osiągnąłem, co chciałem, ale czułem się z tym źle. Były takie momenty, że miałem po prostu zryty beret. I tak wpadłem w „nowakową” depresję. Uznałem, że muszę się z tego wyłączyć, bo inaczej zwariuję.
Etap 2. Przerzutka z Sahary(Libia–Egipt | Al Awaynat–El Sollum | 6.12.2009–9.01.2010)
Dominik Szmajda
Marcin Lajborek
Fadel Dahi
Anna Grebieniow
Kasper Piasecki
Mohamed Bughrara
Hamid – Abdul Hamed Sad Mohamed Alhotmani
Mohamed Ibrahim Alhotmani
Abdullah Elasmer
Odetchnąłem z ulgą. Znalazłem się w dobrym towarzystwie i wreszcie zrobiła się z tego wyprawa, a nie stres. No i okazało się też, że ta nasza pustynia nie jest o wiele gorsza od tej na pierwszym etapie.
Etap 3. Czterdzieści wieków plus dwa (kółka). Pamięci Sławka Kunca (Egipt | El Sollum–Asuan | 9.01.2010 – 8.02.2010)
Piotr Tomza
Paweł Pachla
Magda Kowal
Piotr Romejko
Teofil Mroczek
Sebastian Woitsch
To chyba był i haszysz, i marihuana. Ja się nastawiałem na haszysz, ale jak dawali marihuanę, to też paliłem.
Etap 4. Z Nowakiem w pustyni (Egipt–Sudan | Asuan–Rabak/Kosti | 8.02.2010–1.03.2010)
Jakub Pająk
Piotr Strzeżysz
Zbigniew Gałęza
Elsadig Yousif
Grzegorz Król
Przez pięć dni biłem rekordy cierpliwości, czekając na kolegów robiących przerwę na papierosa co kilkanaście kilometrów. Tyle o rekordach. Poza tym jest zajebiście.
Etap 5. Z Nowakiem w puszczy (Sudan–Sudan Południowy–Uganda | Rabak/Kosti–Nimule–Gulu | 1.03.2010 – 6.04.2010)
Jakub Pająk
Zbigniew Gałęza
Edyta Kijewska
Grzegorz Król
Hej,tuPjk:koloNamiotowRzuconoNam150kgCuchnacych,suszonychRyb!Pzdr
Etap 5 i 1/2. Bananarama(Uganda | Gulu–Kasese | 6.04.2010–17.04.2010)
Jakub Pająk
Zbigniew Gałęza
Filip Lisowski
Agnieszka Małek
Po drodze zahaczamy o lokalny targ, na którym kupujemy między innymi przysmak na kolację – grillowane pisklęta nadziane na szaszłykowy patyk. Smakołykom urywa się główki i wcina chrupiące ptaszyny w całości. Gdyby tylko nie resztki upierzenia, byłoby jak z KFC.
Etap 6. Rowery we mgle(Uganda–Demokratyczna Republika Konga–Rwanda | Kasese–Goma–Gisenyi | 17.04.2010–16.05.2010)
Janusz Adamski
Kuba Gurdak
Przemek Kruszyński
Nie myśleć – kręcić, kręcić! Musimy znaleźć nocleg przed zmierzchem. Wzgórza są pełne rebeliantów.
Etap 7. Kongo Safiri (Rwanda–Burudni–Demokratyczna Republika Konga– Zambia | Gisenyi–Bujumbura–Uvira–Chingola |16.05.2010–25.06.2010)
Światek Rojewski
Joanna Kardasińska
Radek Okieńczuk
Rozkoszujemy się upływającym czasem.
Etap 8. W drodze do Wodospadów Wiktorii (Zambia | Chingola–Livingstone | 25.06.2010–22.07.2010)
Wojciech Wierzbicki
Agnieszka Grudowska
Tomasz Grześkowiak
Rafał Mazurkiewicz
Dla nich wszystkich to był mega case. Mega! Na misjach księża opowiadali o nas i o Nowaku czasem przez pół mszy.
Etap 9. Gdzie krokodyl zjada słońce(Zimbabwe–Republika Południowej Afryki | Victoria Falls–Johannesburg | 22.07.2010–30.08.2010)
Piotr Strzeżysz
Agnieszka Grudowska
Ewa Lica-Boruta
Jakub Łabędzki
Norbert Skrzyński
Oczywiście były spiny, ale jestem pewien, że nie było etapu, w którym się obyło całkiem bez spin. Ja miałem... Generalnie bardzo dobrze wspominam Zimbabwe i RPA, a Piotrka – rewelacyjnie. Natomiast po powrocie gdzieś chyba mieliśmy siebie dosyć.
Etap 10. Ku granicy oceanów, czyli poszukiwacze złota i diamentów (Republika Południowej Afryki | Johannesburg–Przylądek Igielny | 30.08.2010–29.09.2010)
Eliza Czyżewska
Ewa Czyżewska
Sławek Ciołczyk
Dominik Fonrobert
Panie Kazimierzu, melduję, że zadanie zostało wykonane!
Etap 11. Tam, gdzie spienione fale oceanu biją wściekle o brzeg i wyznaczają nowy początek (Republika Południowej Afryki | Przylądek Igielny–Vioolsdrif | 29.09.2010–1.11.2010)
Dagmara Ciarka
Aleksandra Małek
Joanna Parchoć
Grzegorz Stefanowicz
Leszek Fidelus
Waldemar Madej
Gdzieś tam pojawia się pytanie, czy to, co tu przeżywam, jest wartetej rozłąki, tęsknoty. Pierwszy kryzys, pierwsze łzy.
Etap 12. W poszukiwaniu meteorytów i polskich Namibijczyków (Namibia | Noordoewer–Gunichas | 1.11.2010–17.11.2010)
Konrad Pędziwiatr
Julia Marchlewicz
Łukasz Pałka
Joanna Rutkowska
Pustynia, góry, żadnej zieleni. A przed nami rozgrzany asfalt.
Etap 13. Rowerem w saunie (Namibia | Gunichas–Oshikango | 17.11.2010–14.12.2010)
Filip Kierzek
Maja Piotrowska
Magdalena Węglarz
Kuba Wolski
Kolejny świadek podróży Kazimierza Nowaka odnaleziony przez sztafetowiczów. Co prawda, nieżywy, ale w stu procentach wiarygodny. Świadkowie poszukiwani żywi lub martwi. Dobry zwiastun już na początku etapu.
* Etap konny(Namibia | Windhuk–Keetmanshoop | 19.06.2011–24.07.2011)
Jonasz Wierzbicki
Tomasz Bielawski
Ania Grebieniow
Klaudia Lipińska-Wierzbicka
Jagoda Nowak
(Adam Samruj)
(Rensche Wahl)
(Surete Wahl)
Łukasz Wierzbicki
Jeżeli jesteś mężczyzną, wybierasz się do Afryki i chciałbyś, by afrykańskie kobiety oglądały się za tobą, uśmiechały z daleka, mam dobrą radę: weź ze sobą niemowlaka i opiekuj się nim troskliwie.
Etap 14. Szpiedzy Nowaka w Krainie Deszczowców (Angola | Santa Clara–Huambo– | 14.12.2010–6.01.2011)
Agnieszka Grudowska
Norbert Skrzyński
Jerzy Kamecki
Ewa Szymkowska-Nowak
Jestem z natury optymistką.
Etap 15. W kraju czarnej antylopy (Angola | –Huambo–Luau– | 6.01.2011–1.02.2011)
Piotr Sudoł
Krzysztof Jóźwiak
Rafał Kos
Mirek Wlekły
Musiałem się zmienić. Zmienić swój sposób myślenia.
Etap 16. (pieszy) Królestwo czarnej febry, malarii, trądu i much tse-tse (Angola–Demokratyczna Republika Konga | –Luau–Dilolo–Kananga– | 1.02.2011–2.03.2011)
Mirosław Badzioch
Sławek Ciołczyk
Sebastian Milewski
Rafał Wierzbicki
Stwierdziłem, że to nie ma sensu, bo sprowadza się do tego, że paru ludzi znalazło sobie cwany sposób, żeby się bujać po świecie za czyjeś pieniądze.
Etap 17. (rzeczny) Zaginiona rzeka (Demokratyczna Republika Konga | –Kananga–Luebo–Kinszasa | 2.03.2011–1.04.2011)
Janusz Adamski
Andrzej Ziółkowski
O takich momentach marzy się w dzieciństwie, czytając do poduszki książki podróżnicze.
Etap 18. Skąpani deszczem przez lasy równikowe (Demokratyczna Republika Konga–Kongo | Kinszasa–Brazzaville–Ouesso | 1.04.2011–29.04.2011)
Maciej Pastwa
Romuald Deja
Paweł Kilen
Rower daje ci niesamowitą wolność. To jest tak, jakbyś był wszędzie piechotą, tylko szybciej.
Etap 19. W kraju, gdzie się je bawełnę(Kongo–Republika Środkowoafrykańska | Ouesso–Bouar | 29.04.2011–31.05.2011)
Jacek Płotkowiak
Agnieszka Kopińska
Tomasz Kaznocha
Paweł Kilen
Maciej Pastwa
Wchodzi taka ładna pani doktor i mówi: – O, będzie amputacja, mogę? A ja sobie myślę: – Tak, tej pani to bym oddał nogę!
Etap 19 i 1/2. KapTour (Republika Środkowoafrykańska–Czad | Bouar–Goré | 31.05.2011–30.06.2011)
brat Piotr Michalik
Ola Styruła
Zbigniew Styruła
brat Robert Wnuk
brat Robert Wieczorek
brat Nestor Dionkoubou
brat Artur Ziarek
Piotr Michalik? Ja nie wiem, czy w nim jest jakakolwiek zła cecha. Wydaje mi się, że nie ma.
Etap 20. Po prostu Czad (Czad | Goré–Sarh–Rig Rig | 30.06.2011–25.07.2011)
Dominik Szmajda
Ulla Wilczyńska-Kalak
Kasia Falkowska
Andrzej Zadworny
A wydawało mi się, że mamy taką superdobraną ekipę. Ulla – otwarta i żywiołowa, Andrzej – szalenie skromny i ciepły, do tego my – świetnie dogadująca się para. Na miejscu okazało się, że niekoniecznie.
Etap 21. Polska Nowaka – śladami Kazimierza Nowaka po Rzeczypospolitej (Polska–Ukraina | Boruszyn–Stryj | 31.07.2011–10.09.2011)
Kamila Kielar
Agnieszka Wilgusiak
Alicja Nowaczyk
Anna Koziejewska
Bartosz Bogdański
Bogusław Kuczyński
Dorota Bogdańska
Dorota Kubuśka-Adamiak
Eliza Czyżewska
Ewa Lica-Boruta
Gosia Naumowicz
Henryk Gwarda
Joanna Anioła
Joanna Łazęcka
Jolanta Bałęczna
Jolanta Panster
Julek Felczerek
Julia Biesiada
Kasper Piasecki
Katarzyna Matejak
Katarzyna Morończyk
Kazimierz Kosydor
Konrad Pędziwiatr
Kuba Wolski
Łucja Woźniakowska
Magda Banaszek
Małgorzata Palus
Marcin Nawrot
Marek Piątkowski
Michał Gargas
Mirosław Szmajda
Mirosław Wlekły
Norbert Skrzyński
Patrycja Palus
Piotr Nowaczyk
Piotr Romejko
Rafał Kos
Ryszard Panster
Sebastian Lipka
Sławek Ciołczyk
Tadeusz Matwiejczyk
Tomasz Emerla
Tomek Kuśnierz
Ulla Wilczyńska-Kalak
Wioletta Kułak
Włodzimierz Bobrowski
Zbigniew Gałęza
Zbyszek Sas
Tomek przygotował sałatki i mięsiwa. Panie, które dzień wcześniej oglądały prezentację Piotra Strzeżysza w Zakrzówku, przyjechały z ciastami, była mama Tomka, ktoś przyszedł z nalewką.
Etap 22. Wolni koczownicy Sahary (Niger | –– | 30.09.2011–10.10.2011)
Zbyszek Sas
Michał Jasieński
Kuba Wolski
Wystarczyło potem, że zobaczyłem pocztówkę z wielbłądem albo jakieś fajne zdjęcie pustyni, i znowu mnie to wszystko dołowało, straszliwie.
* Etap 23. (specjalny) Ueli, gdzie jesteś? (Maroko | Agadir–Marrakesz | 23.11.2011–17.12.2011)
Piotr Romejko
Magda Węglarz
Małgorzata Wiśniewska
Takie poczucie może nawet trochę i winy – że tyle osób wcześniej włożyło tak wiele pracy i determinacji, żeby to wszystko się powiodło, i nagle my stajemy przed problemem i nie jesteśmy go w stanie rozwiązać, że poprzeczka została zawieszona wysoko, a my nie sprostaliśmy zadaniu – tak, takie poczucie ja osobiście miałem.
* Etap 24. (specjalny) Rowerowa karawana (Tunezja | Kabis–Gafsa | 10.12.2011–21.12.2011)
Agnieszka Grudowska
Andrzej Zdunek
Bogusław Kuczyński
Jerzy Drągowski
Julia Marchlewicz
Kamila Kielar
Karolina Sypniewska
Kasper Piasecki
Lech Kazimierz Mitura
Marian Władysław Słowik
Norbert Skrzyński
Radosław Paweł Tusiński
Robert Piotr Kalak
Stanisław Piotr Kamiński
Tadeusz Matwiejczyk
Ulla Wilczyńska-Kalak
Cała ta ekipa, która się szykowała na wyjazd do Algierii, to byli ludzie prawdziwie zafascynowani projektem. Czuli, że chcą to zrobić, bo widzieli w tym coś fajnego. Nie wyszło, ale i tak dla większości osób ten wyjazd do Tunezji był ważny.
Etap finałowy (część pierwsza)(Francja–Niemcy–Polska | Marsylia–Paryż–Poznań | 31.12.2011–11.01.2012)
Kasper Piasecki
Norbert Skrzyński
Jechaliśmy prześliczną okolicą, całkiem szybko. Całkiem szybko zbliżał się też wieczór, a gdy zrobiło się zupełnie ciemno, nie mogliśmy już nawet podziwiać prześlicznej okolicy. Czuliśmy tylko jej zapach, powietrze było przesiąknięte jałowcem, mokrą ściółką leśną i nieco zmarzniętymi już polami, czasem farbami akwarelowymi, a czasem lawendą. Po deszczu nie było już zupełnie żadnych śladów, księżyc oświetlał szosę, samochody zwalniały i nie trąbiły na nasz widok – chyba zaaklimatyzowaliśmy się rowerowo we Francji.
Etap finałowy (część druga)(Polska | Poznań–Boruszyn | 11.01.2012)
Janusz Adamski
Włodzimierz Bobrowski
Eliza Czyżewska
Ewa Czyżewska
Romuald Deja
Tomasz Emerla
Leszek Fidelus
Zbigniew Gałęza
Michał Jasieński
Robert Kalak
Kamila Kielar
Filip Kierzek
Paweł Kilen
Agnieszka Korpal
Tomasz Kowalski
Bogusław Kuczyński
Julia Lachowicz
Agnieszka Małek
Julia Marchlewicz
Rafał Mazurkiewicz
Leszek Pachulski
Jakub Pająk
Aleksandra Pająk-Gałęza
Kasper Piasecki
Marek Polaszewski
Marek Rokita
Piotr Romejko
Ryszard Rurka
Zbigniew Sas
Norbert Skrzyński
Grzegorz Stefanowicz
Piotr Sudoł
Dominik Szmajda
Magdalena Węglarz
Łukasz Wierzbicki
Rafał Wierzbicki
Wojciech Wierzbicki
Ulla Wilczyńska-Kalak
Mirosław Wlekły
Jakub Wolski
Andrzej Ziółkowski
I po co to wszystko?
* Etap 24-bis (poprawkowy) Bo nie wolno się poddawać
(Algieria | Wargla–Algier | 20.04.2012–3.05.2012)
Bashir Djeribi
Leszek Fidelus
Kuba Gurdak
Krimo Kettani
Mouloud Labou
Julia Marchlewicz
Leszek Pachulski
Norbert Skrzyński
Toufik Zerroug
Wracając jednak do sedna – tak czy owak, zawsze Nowak!
Mocna reprezentacja sztafety podczas Kolosów 2011. Gdynia, marzec 2012. Fot. Adrian Larisz