- W empik go
Aż do skończenia świata - ebook
Aż do skończenia świata - ebook
Pewnego dnia w niewielkim miasteczku przychodzi na świat dziewczynka, w której narodzinach biorą udział niezwykłe istoty….
Mija 18 lat i dokładnie w dniu swoich urodzin- Stella z ogromnym zdziwieniem dostrzega siedzącego na komodzie w jej pokoju anioła!
Ale cóż to jest za anioł!!!
Rozczochrany, w połamanych okularach i zbyt krótkiej szacie a w dodatku równie zdziwiony zaistniałą sytuacją , jak dziewczyna.
W tym samym czasie kilka wysoko postawionych aniołów – a wśród nich – i ten mroczny, potępiony, ten, którego wszyscy się boją – knuje skomplikowaną intrygę.
Kim jest Stella?
Dlaczego widzi anioły?
Jaki los jest jej pisany i co mają z tym wspólnego anioł śmierci i Lucyfer?
Tego dowiecie się czytając moją powieść.
Intrygującą, ale i pełną humoru. Trzymającą w napięciu, ale i nie pozbawioną głębokich treści – historię o aniołach, dziewczynie i miłości silniejszej niż śmierć….
Serdecznie polecam!
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7859-144-3 |
Rozmiar pliku: | 732 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Najważniejsza jest miłość, przyjaźń i dążenie do celu w realizacji marzeń.
Jedno już spełniłam, choć samej trudno mi w to uwierzyć.
Jestem pisarką! Nareszcie odnalazłam swoją drogę!
Jako że to pierwsze wydanie jest nieco niezwykłe, chciałabym zadedykować tę książkę:
Jakubowi (Anioły i cuda istnieją naprawdę. Wyzdrowiejesz! Jestem tego pewna!),
Jego Tacie — Hubertowi (który powinien zyskać przydomek „Niezłomny” ze względu na niestrudzoną walkę, którą toczy),
Mojemu Mężowi (z przeprosinami za to, że całe poranki spędzam przed komputerem)
oraz mojemu synowi — Adrianowi (będącemu cudem, który właśnie mnie się przydarzył...)
Specjalne podziękowania
dla Diany Wójcik za podarowanie zdjęcia na okładkę
i dla Krzyśka za korektę.PROLOG
Widziałam wczoraj anioła
Jak siedział na skale ze spuszczoną głową...
Miecz swój oparł o kamień, sandały swe rzucił obok
Patrzył w dal błędnym wzrokiem, i nie było nikogo,
Kto położyłby mu dłoń na ramieniu
tylko hen w górze, nad urwiskiem
krzyk mew się unosił
A niebo przybrało barwę popiołu...
Fale podchodziły coraz bliżej
Spienione, głośne, niespokojne
A on patrzył w dal
Jakby w otchłani chciał znaleźć odpowiedź
Czy warto być aniołem?
Nie miałam śmiałości podejść
Był tak bezbronny, kiedy złożył skrzydła...
Lecz chyba usłyszał mój oddech...
Odwrócił się w moją stronę
Lekko skinął mi głową
Uśmiechnął się jeszcze na koniec
i... zniknął z następną falą, która o brzeg się rozbiła
... nie wiem... zdążył odlecieć?
... Czy nigdy go tam nie było...
...