Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bezcenne wskazówki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Grudzień 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bezcenne wskazówki - ebook

Książka "Bezcenne wskazówki" to inspirująca opowieść o młodym chłopaku, który ma za zadanie towarzyszyć nieznanemu sobie człowiekowi na szlakach górskich Beskidu Śląskiego.
Podczas całodniowej wędrówki po górach chłopak słyszy od swego kompana mnóstwo cennych wskazówek, które mają mu pomóc w tym, aby mógł odmienić swoje życie na lepsze i aby odniósł sukces.
Wspomniane wskazówki dotyczą między innymi takich zagadnień, jak: rozwój osobisty, wewnętrzny spokój, podświadomość, wiara w sukces, wytrwałość, odwaga, porażki czy sens życia. I są one subtelnie wplecione w luźną rozmowę, wspomnienia bohaterów, opisy szlaków i tego co dzieje się podczas wędrówki.

Z wykształcenia jestem ekonomistką, z zamiłowania humanistką i artystką.
Moja twórczość literacka przejawia się w pisaniu inspirujących książek,zachęcających do celowego życia oraz podążania za własnymi
marzeniami. Posiadam również zdolności manualne, które wykorzystuję tworząc rękodzieła metodą decoupage.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7859-428-4
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. Nadszedł czas na zmiany

„Kiedy uczeń jest gotowy,

pojawia się nauczyciel.”

ANDREW MATTHEWS

Piękny, słoneczny poranek przywitał mieszkańców Podbeskidzia. To był piątkowy poranek, który zapowiadał pogodny i udany weekend.

Jakub pośpiesznie wyszedł z mieszkania z nadzieją, że zdąży na autobus i punktualnie dotrze do pracy. Poranne wstawanie nie należało do jego ulubionych czynności. I choć nieraz obiecywał sobie, ze wstanie jak tylko budzik zadzwoni, to nadal sprawiało mu to wiele trudności.

Na jego szczęście przystanek autobusowy znajdował się w pobliżu bloku, w którym mieszkał, więc miał niewielki odcinek drogi do pokonania.

Gdy dotarł na miejsce, podjechał autobus. Wsiadł i pomyślał z zadowoleniem:

„Uff, udało mi się.”

Miał dwadzieścia dwa lata i nadal nie wiedział, jak ma wyglądać jego przyszłość. Nigdy nie zastanawiał się nad swoimi talentami i swoimi pragnieniami. Choć w głębi serca czuł, że zasługuje na znacznie więcej.

Ten piątkowy poranek był dla niego taki sam, jak wszystkie poprzednie. Nie zdawał sobie sprawy, że właśnie ten dzień zapoczątkuje wielkie zmiany w jego życiu.

− Cześć Kuba, wysiadamy już – usłyszał znajomy głos.

To Maciek, kolega z firmy.

− Cześć – odparł Kuba. – Nie zauważyłem cię wcześniej.

− Byłeś tak zamyślony, że nie chciałem ci przeszkadzać – powiedział Maciek.

Gdy zbliżali się do firmy, dołączył do nich Dominik.

− Cześć chłopaki.

− Cześć – odrzekli jednogłośnie.

Firma, w której pracowali, świadczyła usługi związane z promocją i reklamą. Mieściła się w nowym biurowcu w pobliżu centrum Bielska-Białej. Miała bardzo dobrą pozycję na rynku i stale się rozwijała.

Jakub był najmłodszym pracownikiem w firmie. Nie miał na co narzekać. Szef dbał o warunki pracy dla swoich pracowników. Dbał również o to, aby wśród pracowników panowała miła, życzliwa atmosfera. Był wymagający, jednak potrafił doceniać swoich podwładnych. Współpracownicy także byli w porządku, no może z wyjątkiem Jarka, który potrafił czasem sprawiać wrażenie, jakby pozjadał wszystkie rozumy na świecie.

Kolejne godziny pracy mijały.

Kiedy młodzi, ambitni pracownicy pochłonięci byli realizacją swoich zadań, w drzwiach pojawiła się Magda, sekretarka.

− Chłopaki, za pół godziny mamy być wszyscy w sali konferencyjnej. Szef ma jakąś pilną sprawę do omówienia – oznajmiła, po czym wyszła, nie czekając na pytania zdumionych kolegów.

− Dzisiaj zebranie? – zdziwił się Kuba. – Przecież szef nigdy nie robi w piątki zebrań.

− Ciekawe o co chodzi – odezwał się Maciek.

− Pewnie dostał nowe zlecenie i jutro będziemy musieli przyjść do pracy – powiedział Jarek.

− Po co te domysły – skomentował Dominik. – Wszystkiego dowiemy się na zebraniu.

− Zobaczycie, jutro przychodzimy do pracy – odparł Jarek.

− Przestań krakać – powiedział Maciek. – Dominik ma rację, za chwilę wszystko się wyjaśni.

Sala konferencyjna wypełniła się pracownikami. Brakowało tylko dwóch handlowców, którzy prawie cały dzień spędzali w terenie, pozyskując dla firmy nowych klientów.

Szef czekał cierpliwie, aż wszyscy zajmą miejsca. Był to pięćdziesięcioletni mężczyzna, średniego wzrostu, o szpakowatych włosach.

Gdy wszyscy usiedli, rozpoczął:

− Na wstępie chcę wam podziękować za bardzo wydajny tydzień pracy. Realizujemy wszystkie projekty w terminie, z czego nasi klienci są bardzo zadowoleni. Jestem dumny z tego, że mam tak wspaniałych pracowników. Wszyscy jesteście bardzo sumienni i rzetelni w tym, co robicie. Razem tworzymy wspaniały zespół.

Zrobił krótką przerwę, po czym przemówił ponownie:

− Domyślam się, że myślicie już o weekendzie i o odpoczynku, na który zasługujecie. I zastanawiacie się zapewne, co jest główną przyczyną tego zebrania. Otóż mam do was, a właściwie do jednej osoby spośród was nietypową prośbę.

− Mówiłem, szykuje się dodatkowa robota – wyszeptał Jarek.

− Cicho bądź – upomniał go Dominik.

− Wczoraj przyjechał z Warszawy mój znajomy – szef kontynuował. – Przyjechał do Bielska w interesach. Jego pobyt przedłuży się do przyszłego tygodnia, więc postanowił, że jutro wybierze się w góry. Chciałby jednak mieć kompana podczas wędrówki. I tutaj jest mały problem – przerwał na chwilę, popatrzył na twarze pracowników, a następnie mówił dalej:

− Nie jestem w stanie mu towarzyszyć, ponieważ jutro mam rodzinną imprezę, której nie mogę opuścić. Dlatego pomyślałem, że może ktoś spośród was miałby ochotę na wyprawę w góry.

Szef zamilkł. W sali konferencyjnej zapanowała cisza. To był ten moment, w którym wszyscy, oprócz szefa nagle zaczęli odkrywać coś interesującego w kształcie długopisu, kolorze stołu konferencyjnego, czy też jakiejś plamce na ścianie. Wyglądało to tak, jakby w swych głowach opracowywali wyjątkowo trudny problem i nie potrafili znaleźć właściwego rozwiązania.

Szef spoglądał na swoich podwładnych z nadzieją, że w końcu któryś z nich przemówi.

I tak też się stało.

Ciszę, która zdawało się, że tra wieczność, postanowiła przerwać pani Jola, kadrowa związana z firmą od początku jej istnienia. Bardzo dbała o to, aby w firmie wszystko funkcjonowało jak należy. Była bardzo zorganizowana i sumienna, czasami nieco surowa. Dbając o sprawy organizacyjne firmy, poczuwała się do obowiązku pomóc szefowi. W duchu jednak miała nadzieję, że to odwróci uwagę od jej osoby i tym samym uniknie długiej, męczącej wyprawy, na którą nie miała najmniejszej ochoty. Było to bardzo sprytne z jej strony.

− Potraktujmy prośbę szefa poważnie, jak dorośli ludzie – powiedziała. – To nie jest czas na szukanie wymówek.

Zabrzmiało to tak, jakby już wcześniej wiedziała czego będzie dotyczyć zebranie i że to właśnie ona ma wytypować nieszczęśnika, który spędzi cały sobotni dzień zdobywając w pocie czoła szczyty pobliskich gór. I to tylko po to, by dotrzymać towarzystwa komuś, kogo nigdy wcześniej nie widzieli.

− Wyprawa w góry to nie spacer po parku – kontynuowała – a więc musi to być ktoś, kto ma bardzo dobrą kondycję.

− Zgadzam się z panią Jolą, ja dostaję zadyszki pokonując nawet najmniejszy pagórek – obwieścił Jarek, ciesząc się, że jego nadwaga choć raz przyniosła mu korzyść.

− To akurat wszyscy wiemy – zażartował Dominik.

Na sali zrobiło się wesoło. Jarek postanowił nie odgryzać się za komentarze dotyczące jego postury. Zdawał sobie bowiem sprawę, że to właśnie jego tusza uchroniła go przed być może najgorszym dniem w jego życiu.

− A ty Dominik? Z twoją kondycją jest chyba wszystko w porządku? – zapytała pani Jola.

− Jak najbardziej – Dominik odrzekł z dumą. – Tylko, że ja jeszcze dzisiaj wyjeżdżam do Krakowa i wracam dopiero w niedzielę wieczorem.

− Proszę was, nie traktujcie mojej prośby jak przymus albo jakąś karę – odezwał się szef. – To jest mój serdeczny przyjaciel. Gdyby chodziło o kogoś innego, to nie zwracałbym się z tym do was.

Po tych słowach skierował swoje spojrzenie na Jakuba. Chłopak poczuł jak serce bije mu coraz mocniej. W tym momencie przypomniał sobie, jak kiedyś opowiadał szefowi o wspinaczkach górskich, które organizował wraz z przyjaciółmi.

− Kuba, a ty jakie masz plany na jutrzejszy dzień? – zapytał szef.

− Nic szczególnego – chłopak wyjęknął z trudem.

− No to mamy już górskiego wędrownika! – wykrzyknął z entuzjazmem Jarek.

Pozostali pracownicy odetchnęli z ulgą, że nie padło na nich. Zrobiło się jakby raźniej. Wszyscy zaczęli wykazywać lekkie ożywienie. Wszyscy z wyjątkiem Kuby, który spuścił głowę i zaczął zastanawiać się, czy zdoła jeszcze wymyślić jakieś usprawiedliwienie dla siebie. Miał na to jednak za mało czasu, bo właśnie przemówił szef:

− Słuchaj Kuba, mój znajomy wpadnie dzisiaj do naszej firmy. Kiedy pojawi się, to cię przedstawię i ustalicie sobie szczegóły wyprawy. A teraz dziękuję wszystkim, wracajcie do swoich zajęć.

Pracownicy zaczęli opuszczać salę, spoglądając na Kubę, który wyglądał tak, jakby wydano na niego najgorszy wyrok.

− To tylko jeden dzień, dasz radę – pocieszał go Maciek. – A poza tym to może być całkiem miły gość.

Gdy wszyscy zdążyli już zapomnieć o zebraniu, Kuba siedział wpatrzony w monitor komputera i rozmyślał.

Zastanawiał się, dlaczego jest tak mało asertywny. Gdyby miał w sobie choć odrobinę więcej odwagi, to być może zdołałby odmówić szefowi. Lubił wędrówki górskie, to prawda, ale ze swoimi przyjaciółmi, w znajomym gronie. A teraz czeka go wyprawa z obcym człowiekiem i nawet nie wie, o czym miałby z nim rozmawiać.

Jego rozmyślenia przerwał Dominik:

− Wymyśliłeś już trasę na jutro?

− Jeszcze nie – odpowiedział Kuba. – Nie mam pojęcia, gdzie miałbym go zabrać.

− A co będziesz się wysilał – wtrącił Jarek. – Zabierz go na Kozią Górę i już. Jak facet ma kondycję, to pójdziecie dalej, a jak nie, to posiedzicie tam trochę i wrócicie z powrotem.

− Wiesz, może skorzystam z twojej rady – odrzekł Kuba. – Naprawdę nie mam ochoty na tę wyprawę.

− Gdybyś odezwał się wcześniej, to może uniknąłbyś tego – powiedział Dominik.

− Tylko że ja nie miałem żadnych planów na jutro – tłumaczył się Kuba.

− Nie miałeś, a teraz już masz – skwitował Jarek.

− Jeżeli to jest znajomy szefa, to pewnie jakiś ważny człowiek – odezwał się Maciek. – Może nauczysz się czegoś od niego.

− Czego mógłbym nauczyć się w górach od kogoś, kto mieszka w Warszawie? – zdziwił się Jakub.

− Kto wie, może podzieli się z tobą swoimi doświadczeniami albo swoją wiedzą – odparł Maciek.

− Będziesz jego uczniem, a on twoim mistrzem – Jarek zażartował z ironią w głosie.

− Co takiego? – oburzył się Kuba.

− Mistrz i uczeń. A zwracać będziecie się do siebie: „mój mistrzu, mój uczniu” – Jarek wypalił, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

− Bardzo zabawne – skomentował Kuba i już miał powiedzieć Jarkowi, co tak naprawdę o nim myśli, gdy usłyszał głos Magdy:

− Kuba, szef prosi cię do siebie.

Jakub zmierzał w kierunku gabinetu szefa zastanawiając się co ma powiedzieć.

„Może faktycznie powinienem skorzystać z rady Jarka – myślał. – Znam przecież doskonale tę trasę, a w razie czego dość szybko pożegnam się z nieznajomym. Tylko czy szef nie potraktuje takiej propozycji jak jakieś kpiny z mojej strony?”

Sekretarka otworzyła drzwi do gabinetu, informując szefa o nadejściu Kuby. Chłopak wszedł do środka powolnym krokiem.

Pomieszczenie było przestronne i gustownie urządzone. Stonowany wystrój sprawiał wrażenie, jakby panowała tu całkowita harmonia. To dlatego Kuba lubił, kiedy szef wzywał go do siebie, aby omówić jakąś sprawę. Gdy tu przychodził, czuł taki dziwny wewnętrzny spokój. Ale nie dzisiaj. Dziś czuł, jak coś ściska mu gardło, a serce coraz głośniej bije. Ale czuł jeszcze coś, czego nie potrafił nazwać. To tak, jakby za chwilę miało wydarzyć się coś, co odmieni już na zawsze bieg jego życia.

− Podejdź bliżej, Kuba – powiedział szef, po czym zwrócił się do mężczyzny siedzącego naprzeciw jego biurka:

− To jest właśnie mój najmłodszy pracownik, który jutro razem z tobą wybierze się w góry.

Mężczyzna wstał i wyciągnął dłoń. Kuba zbliżył się do niego i również podał dłoń przedstawiając się:

− Jakub Targowski.

− Marek Wysocki.

Nazwisko nawet pasowało do człowieka, którego Kuba właśnie poznał. Był wysokim, zbudowanym mężczyzną, o sumiastych brwiach, spod których spoglądało wyjątkowo ciepłe spojrzenie. A jego mocny uścisk dłoni świadczył, że jest to ktoś, kto zna swoją wartość i wie czego chce od życia.

− Kuba wędruje po górach, więc będzie świetnym kompanem – powiedział szef.

− To bardzo dobrze – odrzekł Wysocki. – Ma pan jakąś propozycję na jutro?

− Właściwie to tak. Myślałem, że może na początek Kozia Góra – chłopak wydusił z siebie, po czym zamilkł spoglądając niepewnie na swoich rozmówców.

− Kozia Góra – powtórzył szef. – To jest doskonały pomysł. Po drodze zobaczysz dawny tor saneczkowy, a następnie pójdziecie na Szyndzielnię i zejdziecie pod Dębowcem. Masz zapewnioną wędrówkę na cały dzień – dodał, po czym zwrócił się do swojego pracownika:

− Kuba, rewelacyjnie to wymyśliłeś!

Jakub wyprostował się, a jego twarz rozjaśnił lekki uśmiech. Nie spodziewał się tak entuzjastycznej reakcji szefa.

− To gdzie i o której spotkamy się jutro? – zapytał Wysocki.

− O 9 rano w Cygańskim Lesie, w pobliżu przystanku autobusowego – odrzekł Kuba.

Wymienili się numerami telefonów, po czym chłopak opuścił gabinet.

...świat otwierał w jego kierunku swe ramiona, ale on tego nie dostrzegał, jeszcze tego nie dostrzegał.4. Wskazówka trzecia: Wprowadź do swojego życia spokój i harmonię

„Szukaj ciszy! Zagłębiaj się w jej tajemnicę.

W niej Twoje serce znajdzie odpowiedzi,

których rozum znaleźć nie potrafi.”

PHIL BOSMANS

Polana na Koziej Górze zaludniała się coraz bardziej. Jedni usadawiali się na ławach wokół drewnianych stołów, inni rozkładali koce, jakby przybyli tu na rodzinne pikniki.

Było to idealne miejsce na odpoczynek, z dala od miejskiego zgiełku. I tylko nieliczni wyruszali w dalszą wędrówkę.

Kilku chłopców bawiło się piłką, biegając po całej polanie i nie zwracając uwagi na innych. Byli przy tym wyjątkowo głośni. Oni nie grali, tylko rzucali w siebie piłką. I kiedy jeden z nich wycelował w swojego kolegę, ten uchylił się, pozwalając piłce lecieć w kierunku Kuby i Wysockiego. Piłka uderzyła w blat stołu, przewracając butelki z wodą.

Chłopcy podbiegli, zabrali piłkę i jak gdyby nic się nie wydarzyło, wrócili do swojej zabawy. Nie upłynęło wiele czasu, gdy sytuacja powtórzyła się, tyle że tym razem piłka leciała wprost na Kubę, a ten nie zdążył uniknąć uderzenia.

Rozwścieczony Jakub wstał, chwycił piłkę i z całej siły rzucił ją w kierunku niesfornych chłopaków. Po czym usiadł, nie kryjąc przy tym swego oburzenia.

Wysocki poradził mu:

− Bez względu na to, co dzieje się wokół ciebie, zachowuj spokój. Wściekanie się w niczym ci nie pomoże, a wręcz może zaszkodzić.

A kiedy chłopak uspokoił się nieco, dodał:

− Wewnętrzny spokój stanowi źródło twojej siły.

− Łatwo powiedzieć – odparł Kuba.

Wokoło robiło się coraz tłoczniej. Mała grupka osób, nie widząc wolnego miejsca dla siebie, postanowiła usadowić się naprzeciwko Kuby i Wysockiego.

Obaj uznali to za znak, że już czas wyruszyć w dalszą drogę. Pozbierali swoje rzeczy i kiedy ominęli schronisko, udali się w kierunku przeciwnym do tego, z którego przybyli. A gdy zrobili zaledwie kilka kroków, przed nimi wyłoniła się panorama Bielska-Białej.

Wysocki wyciągnął aparat i zaczął robić zdjęcia, zachwycając się jednocześnie wspaniałymi widokami. Kuba usiadł na pniu wykarczowanego drzewa i również podziwiał wspaniały pejzaż.

Po kilku minutach wyruszyli w dalszą drogę, wybierając tym razem szlak niebieski.

− Wewnętrzny spokój wymaga praktyki – odezwał się Wysocki, nawiązując do tematu, który poruszył wcześniej. – Jeżeli będziesz ćwiczył każdego dnia osiąganie harmonii i spokoju, to będziesz w tym coraz lepszy.

Kuba przypomniał sobie sytuację, która miała miejsce przed kilkunastoma minutami. Było mu wstyd, że nie potrafił zapanować nad własnymi emocjami i tak łatwo pozwolił wyprowadzić się z równowagi, na dodatek w towarzystwie kogoś, kogo zaczynał darzyć coraz większym szacunkiem.

Uznając więc, iż uwagi Wysockiego mogą mu tylko pomóc, zadał pytanie:

− Ale w jaki sposób mam ćwiczyć?

− Ludzie, którzy osiągnęli spokój ducha medytują, modlą się lub spacerują o świcie – odrzekł Wysocki. – Każdy z nich ma swoją własną metodę.

Chłopak zaczął zastanawiać się nad tym, co właśnie usłyszał. Nie potrafił dokonać żadnego wyboru, więc spytał:

− A którą metodę ja powinienem wybrać?

− To proste, wybierz taką metodę utrzymywania równowagi, która tobie będzie najbardziej odpowiadała – poradził mu Wysocki.

Jednak taka odpowiedź nadal nie satysfakcjonowała Kubę. Oczekiwał, iż otrzyma jasną wskazówkę. A wydaje się, jakby Wysocki chciał, aby to on sam dokonał wyboru, który wcale nie był dla niego łatwy.

Postanowił dalej drążyć temat.

− W takim razie od czego powinienem rozpocząć? – zapytał.

− Codziennie, co najmniej pół godziny spędzaj w zupełnej samotności – odrzekł Wysocki.

− W zupełnej samotności? – chłopak powtórzył ze zdziwieniem, gdyż nie była to odpowiedź, jaką chciał usłyszeć.

− Tak – potwierdził Wysocki. – W ten sposób odprężysz umysł, zyskasz także opanowanie i samokontrolę.

− Do tej pory unikałem samotności – wyznał Kuba.

− Podobnie jak ja kiedyś. Dopiero z czasem odkryłem, jak bardzo pozytywny wpływ ma na mnie takie wyciszanie.

− A co może być w tym pozytywnego?

Kuba nadal nie dostrzegał nic wartościowego w tym, co mówił jego kompan. Nic, co mogłoby mu pomóc.

Wysocki spojrzał na niego, po czym odpowiedział:

− Przekonasz się, że decyzje podjęte właśnie w chwilach samotności są zazwyczaj w stu procentach słuszne. Będziesz w stanie dostrzec również lepsze rozwiązania.

Szlak, którym zmierzali, sprowadził ich na Przełęcz Kozią i krzyżował się w tym miejscu z żółtym szlakiem, mającym swój początek w Cygańskim Lesie. Wybierając na początku wędrówki właśnie ten szlak, dotarliby na przełęcz pomijając schronisko.

Skręcili w lewo i już mieli podążać w kierunku Szyndzielni, gdy z oddali zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. Zatrzymali się i obaj odwrócili głowy, zastanawiając się co powoduje ten hałas.

Kiedy dźwięk stawał się coraz bardziej donośny, od strony Cygańskiego Lasu zaczęła wyłaniać się grupa górskich kolarzy, którzy najwidoczniej trenowali przed zawodami. Nie zamierzając robić przerwy w swych zmaganiach, mknęli przed siebie pozostawiając za sobą chmury unoszącego się kurzu.

Kuba wraz z Wysockim opuścili szlak i usunęli się w głąb lasu, pozwalając rowerzystom swobodnie przejechać. Powrócili na przełęcz dopiero wtedy, gdy szlak ponownie był pusty, a kurz zdążył już opaść. Postanowili jednak odczekać kilka minut, aż hałas ucichnie, a kolarze znacznie się oddalą.

Wysocki oparł się o stos drewnianych, bardzo starannie ułożonych beli i spoglądał w kierunku, w którym całkiem niedawno pomknęli rowerzyści.

Kuba miał ochotę skomentować całe zdarzenie. Po raz pierwszy widział coś podobnego. I choć udało mu się uniknąć wdychania kurzu, to jednak nie był zadowolony z tego, iż zaistniała sytuacja wymusiła nieplanowany postój.

Właśnie miał odezwać się, gdy nagle uzmysłowił sobie, że zdążył już zaprezentować się Wysockiemu z niewłaściwej strony. Przygryzł więc wargi i postanowił trochę ochłonąć. Zaczął śledzić w swojej głowie wszystko to, co usłyszał o spokoju i wewnętrznej równowadze.

A gdy tylko przypomniał sobie na czym zakończyli rozmowę, zapytał:

− Jaka pora jest najlepsza na wyciszanie?

− Wybierz czas, kiedy twój umysł będzie świeży i kiedy nikt nie będzie ci przeszkadzał – odpowiedział Wysocki.

− To jest coś zupełnie nowego dla mnie – chłopak przyznał po chwili namysłu.

− Kiedy zaczniesz regularnie praktykować wyciszanie się, spokój i harmonia pojawią się w twoim codziennym życiu – odrzekł Wysocki. – Staniesz się bardziej odprężony. A to sprawi, że będziesz przyciągał do siebie spokojnych ludzi i spokojne sytuacje.

Hałas słabnął coraz bardziej. Oznaczało to, iż kolarze są na tyle daleko, aby Kuba i Wysocki mogli kontynuować wędrówkę. Ruszyli więc szlakiem prowadzącym przez Przełęcz Kołowrót na Szyndzielnię.

− Myślę, że zajmie mi trochę czasu, zanim opanuję to, co pan mówił wcześniej – odezwał się Kuba.

− Tak jak wszystkim – powiedział Wysocki.

Podążali żwawym krokiem w kierunku Przełęczy Kołowrót. To była ulubiona trasa Jakuba, z którą wiązały się bardzo miłe dla niego wspomnienia.

Pamiętał, kiedy po raz pierwszy namówił rodziców, aby zabrali go na wyprawę z Koziej Góry na Szyndzielnię. Miał wtedy dziewięć lat i nawet założył się z kolegami w klasie, że wystarczy mu sił na pokonanie tej trasy. Stanowiło to ogromne wyzwanie dla niego, ale on tak bardzo chciał udowodnić wszystkim na około, że poradzi sobie i dotrze do schroniska na Szyndzielni.

I udało mu się. To był jego pierwszy tak wielki wyczyn. Czuł wtedy wielką radość, a duma rozpierała go.

Od tamtej pory coraz częściej wędrował po górach. Nic nie było w stanie sprawić mu tak wielkiej radości, jak wędrówki górskie.

Pomimo upływu lat góry nadal stanowią jego żywioł. I tak niewielu spośród jego znajomych dorównuje mu. A teraz zanosi się na to, że jego kompan ma równie wspaniałą kondycję jak on. Postanowił więc przekonać się o tym.

− Wydłużymy dzisiejszą trasę – oznajmił.

− Co planujesz? – zapytał Wysocki.

− Zanim dotrzemy na Szyndzielnię, to zawitamy najpierw na Klimczok – odrzekł Kuba.

− Może i tak być – przytaknął Wysocki.

...zmierzali przed siebie, obaj niestrudzeni wędrownicy, jakby szlaki górskie nie stanowiły dla nich żadnego wyzwania.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: