Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bezdrożami - w kolizjach - ku wyższości. Nowa ontologia i twórczość - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Bezdrożami - w kolizjach - ku wyższości. Nowa ontologia i twórczość - ebook

Książka, którą oddajemy do rąk czytelnika, jest zestawieniem autorskich poglądów dotyczących teorii bytu. Autor obszernie wyjaśnia ideę fragtorów, koncepcję trójmentu, a także koncepcję sensu istnienia i zmagań ludzkich z przeciwnościami losu, sięgając po przykłady z wielu dziedzin życia i działalności człowieka, natury oraz Wszechświata. Dyskurs przybiera różne formy: od eseju naukowego przez bardziej swobodną i gawędziarską narrację do powieści filozoficznej.

Jak pisze autor we wstępie: „W śladach dostrzegłem realne czasoprzestrzenne byty, wcale nie gorszej kategorii niż inne, lecz mające swoją osobność, która intrygowała i wymagała bliższych wyjaśnień. Wkrótce owe ślady dały się bliżej poznać, odsłaniając swoją historię, piękno i niespożytą moc działania w procesie formotwórczym obejmującym cały bezmiar Wszechświata”.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7942-418-4
Rozmiar pliku: 4,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDWSTĘP

Okazało się, że urządzenie przez autora frontalnego zderzenia ze sobą dwu poprzednich stron, wywołało obok przewidzianych przez niego efektów, także efekt nieprzewidziany – ślad (fragtor) w postaci tej tu wakującej (niepotrzebnie?) strony. Odczytać to można jako losowe upomnienie się o podmiotowe traktowanie „drugiej strony” (bez względu czym ona by nie była), o czym jest zresztą pisane w tej książce. I niech taki stan zostanie, jest bowiem za późno (czas projektu wyczerpany) by teraz podjąć bardziej przemyślaną interaktywność w tym miejscu.

E.Ł. (dziękując Wydawnictwu za rozwiązanie tej kwestii).

WSTĘP

Przedwstęp pomyślany był jako kolizja dwu sytuacji wyjściowych (z których każda przechodzi swoją wewnętrzną kolizję). Sytuacje owe jednak okazały się paralelne – obie jednakowo nabrzmiałe od kłębiących się w nich energii, lecz też obie, co zdumiewa, powstrzymują się przez krótki czas – „po coś” – od rozpoczęcia spodziewanych akcji.

W tej okoliczności narzuca się automatycznie, aczkolwiek o niespodziewanej treści konstatacja, że żywioł natury, tak jak i sam człowiek – znajdując się tuż przed wszczęciem poważnych działań – potrzebuje momentu spowolnienia, aby ostatecznie przygotować się do nich w ciszy i skupieniu.

A co w takim razie z kolizją czy z kolizjami?

Kolizja, kolizje zachodzą wszędzie i zawsze, ale w tym momencie chcemy wskazać te odbywające się między nami, między tymi z nas, którzy sieją wiatr, a tymi, którzy zbierają pogodę, i między siejącymi ciszę a zbierającymi burzę.

W ten sposób, jak widzimy, Wstęp zrewanżował się Przedwstępowi za usłużny anons, którym uatrakcyjnił jego przybycie.

Wracając do kolizji – trzeba sobie uprzytomnić, iż przyczyniają się do powstawania śladów – tworów bardzo charakterystycznych i bardzo powszechnych, znanych również z używania ich w języku jako poręcznych metafor. Nie brak ich w teoretycznych wywodach i filozoficznych spekulacjach, w poezji i w prozie. Jednakże do tej pory, jeśli się nie mylimy, nikt ich szczegółowo nie opisał. Dlaczego tak się stało, nie wiadomo; być może zjawisko wydawało się zbyt oczywiste, by je badać? Gdyby nie przypadek, i ja również byłbym przeszedł obok nich obojętnie. Ów przypadek sprawił, że w śladach dostrzegłem realne czasoprzestrzenne byty, wcale nie gorszej kategorii niż inne, lecz mające swoją osobność, która intrygowała i wymagała bliższych wyjaśnień. Wkrótce owe ślady dały się bliżej poznać, odsłaniając swoją historię, piękno i niespożytą moc działania w procesie formotwórczym obejmującym cały bezmiar Wszechświata.

Na początku mojej przygody z problematyką śladów nie sądziłem, że rozwinie się ona do tak znaczących rozmiarów. A było to już dość dawno, bo na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku (w pierwszym bardzo skromnym zarysie znalazła się na łamach katalogu towarzyszącego mojej wystawie fotograficznej w Galerii FF w Łodzi 1995 r., w tekście zatytułowanym „Fragtory – integratory”). Potem pojawiły się dwie książkowe publikacje („Fragtoryzacja świata”, wyd. WSHE, Łódź 2004; „Zew nieskończoności”, wyd. Novae Res, Gdynia 2012), które bardziej szczegółowo opisują to zjawisko, ukazując niejednokrotnie jego przejawy w realnym i wyobrażonym świecie. Także na stronicach tej książki tu i ówdzie oprócz zupełnie nowych spostrzeżeń rozwijane są zadzierzgnięte wówczas wątki. I tak powstała prawdopodobnie pierwsza na świecie ontologia śladu i nowa ontologia w sensie ogólnym.

Niniejsza publikacja jest zestawieniem kilku powstałych w ostatnim czasie tekstów, które mają na celu przypomnieć pewną część wynalezionych przeze mnie koncepcji dotyczących teorii bytu, jego dynamicznej struktury i przenikających ją procesów formotwórczych, o których wcześniej już pisałem, lecz teraz zyskujących kolejne uzupełnienia czy korekty. Następnie mając w ten sposób przygotowany grunt i odpowiednio kontrastowe tło, mogłem zaprezentować po raz pierwszy idee i problemy zupełnie nowe.

Idea fragtorów stopniowo stawała się dla mnie inspiracją i zakreślała coraz szersze kręgi znaczeń wychodzących daleko poza pole sztuki. Doszedłem do koncepcji tzw. trójmentu, który wydaje się być podstawową jednostką strukturalną wszelkiego bytu. Nie mogło też zabraknąć zagadnienia sensu istnienia, które raz po raz wynurza się przed ludźmi w formie dręczącego pytania. Bezpośredni związek z tą problematyką ma nowo zaproponowana przeze mnie Idea Wielkiego Zakwitania – mającego być największym tworem duchowym cywilizacji ziemskiej. Pomyślana jest ona jako odpowiednik Wielkiego Wybuchu, największego tworu bytu materialnego, jaki znamy.

Ponadto w książce można znaleźć koncepcje odnoszące się do zmagań człowieka z przeciwnościami losu, które utrudniają mu prowadzenie działań twórczych i sporządzanie coraz lepszych opisów świata. Wśród wielu koncepcji znalazły się koncepcje: pierwiastka „przed”, czynnika „współ-”, zjawiska naporu, partnerskiej współpracy z bytami przyrody martwej, obrazów jako efektów kolizji, koncepcje innego spojrzenia na przemiany w sztuce współczesnej i inne.

Teksty te przybierają różne formy: czasem eseju naukowego, czasem mają strukturę bardziej swobodną, pozbawioną cytatów i odwołań do powszechnie uznawanych autorytetów. Innym razem stają się powieścią filozoficzną – lub czymś jeszcze innym.

E.Ł., maj 2013CZĘŚĆ I OTWARTA TRIADA KSIĘGI ISTNIENIA

INTRODUKCJA

Fragtory, czyli początek i koniec istnienia

Jak to rozumieć?

Pierwszy jego zarys przedstawia poniższy rysunek:

Niewątpliwie może on czytelnikowi znacznie więcej pokazywać niezrozumiałych terminów, pojęć i tajemniczych sytuacji, niż kreślić przyczółki zrozumienia. Tym niemniej sądzimy, że to wystarcza, by być wstępnie przygotowanym na dalsze wyjaśnienia.

Postanowiliśmy poprzedzić je taką oto tezą: świat jest bytem istniejącym w nieskończonym czasie i w nieskończonej przestrzeni. Tezy tej, powiedzmy sobie od razu, nie można ani całkowicie dowieść, ani całkowicie odrzucić. Dlatego kwestię, czy skorzysta się z niej, czy nie – rozstrzyga własna intuicja. Dla nas intuicja i względy zasadnicze, o których będzie dalej mowa, przemawiają za tym, żeby ją przyjąć. Względy te wynikają z prostego rozumowania, a mianowicie: skoro nikomu dotąd nie udało się całkowicie wyodrębnić i całkowicie wyizolować ani jednego z nieskończonej liczby bytów, to prawdopodobnie niezbywalną cechą wszystkich bytów jest otwartość ich form sferycznych (granic). Przez owe otwarcia nieustannie zarówno wycieka pewna część ich treści wewnętrznej, jak i wpływa inna treść z zewnątrz. Te strumienie płynące muszą być, jak się zdaje, nie do pokonania. A jeśli się przyjmie nieskończone zróżnicowanie pod względem wielkości i jakości występujących bytów oraz to, że jedne w drugich zamieszkują nie na trwałe (bo wędrują), to siłą rzeczy tworzy się nieskończona płynna i otwarta struktura.

Pierwszą konsekwencją tego będzie pogląd graniczący z całkowitą pewnością, że postrzeganie świata ma i będzie miało zawsze wymiary fragmentaryczne, niekompletne. Ale to wcale nie znaczy, że proces postrzegania nie może się powiększać. Owszem, może, wciąż może (choćby w nieskończoność), i to z dwu zasadniczych powodów:

1) ponieważ wciąż istnieje możliwość poprawiania zastanych stanów ekspozycyjnych, jakichś fragmentów istniejącego świata,

2) ponieważ istnieje również wciąż możliwość poprawiania stanów dyspozycyjnych podmiotu postrzegającego dane ekspozycje świata.

Osiąga się to, a konkretnie: lepszą operatywność w czynności poznawania, jak i fizycznego działania, przez podwyższanie i wzbogacenie parametrów ich ruchu, na przykład przez poszerzenie zakresu osiąganych szybkości, dokonywanie takich, a nie innych zwrotów kierunkowych. Podmiot poznający, podlegając tym zmianom i cały czas zabiegając również o poprawienie swej dyspozycji badawczo-poznawczej oraz umiejętności praktycznego działania – nie może w tym zaaferowaniu osłabiać swego zaangażowania w korektę stanów ekspozycyjnych przedmiotów swego poznania czy współoddziaływania.

Jednakże wciąż należy pamiętać, iż ruch bytu może się odbywać tylko dzięki pozytywnym wynikom uzyskanym przy opieraniu się kolizjom, jakie dosięgają go nieustannie na trasie jego ruchu.

Ruch poszczególnych bytów i kolizje zapewniają nieustanną przemianę rzeczywistości. Proces ten nazwaliśmy fragtoryzacją. Zawsze ma on dwa kierunki:

a) rozbija istniejące byty na coraz drobniejsze fragmenty (byty drobniejszej gradacji),

b) jednocześnie zespala istniejące byty w coraz większe twory (byty coraz grubszej gradacji).

Niejako ubocznym, ale niezwykle istotnym efektem ruchu każdego bytu i każdej kolizji, w której on uczestniczy, są charakterystyczne formy, popularnie zwane śladami – współtworzone przez niego (a dokładniej przez tzw. byt źródłowy, co dalej zostanie wyjaśnione) i inne byty środowiska, które się z nim zderzają.

O ile nam wiadomo, nikt dotąd tych form nie przebadał, a co za tym idzie, nie pojawiła się ich szczegółowa ontologia. A gdyby się pojawiła, to pociągnęłaby za sobą konieczność poprawienia obowiązującej ogólnej ontologii bytu.

Wiele zbiegów okoliczności sprawiło, iż zjawisko śladów bardzo nas zafascynowało, doprowadzając do jego opisania. A że nie było żadnych wcześniejszych opracowań, jak już powiedzieliśmy, nie mogliśmy się w swej pracy czymś inspirować i bezpośrednio posiłkować. Z tego też względu być może nie wszystkie okoliczności i problemy związane z tym zjawiskiem zostały przez nas dostrzeżone i wzięte pod uwagę w naszym opracowaniu. Tym bardziej, że opieramy się głównie, z konieczności, na zwykłej obserwacji zmysłowej (przeważnie wzrokowej), z pominięciem laboratoryjnych badań z należnymi im procedurami. Mamy jednak nadzieję, iż kiedyś może to być uzupełnione i nie zachwieje istotnej tezy naszej koncepcji. Teraz przedstawiamy jej stan obecny.

Otóż to, co zwykle nazywa się śladami, skrywa pod sobą zjawiska o wiele bardziej złożone, niż nam się to najczęściej wydaje.

Na sam początek trzeba powiedzieć, iż są to byty jak wszystkie inne, tyle tylko, że mają swoją szczególną strukturę przestrzenną, która ma też wiele szczególnych własności.

Jakie konkretnie te byty są? Jaką mają strukturę?

To bardzo istotne pytania, dlatego postaramy się odpowiedzieć na nie w miarę możliwości wyczerpująco. Zaczniemy jednak od uświadomienia sobie podstawowych faktów dotyczących bytu i bycia.

CZTERY PODSTAWOWE FAKTY

Są one ogólnie znane, ale chodzi o przywołanie ich tu i teraz. Pierwszy został już powiedziany: istnienie czegokolwiek wymaga bycia tego czegokolwiek w ruchu. Ruch daje istnienie, daje życie. Występuje on w nieskończonej liczbie odmian, bo też istnieją nieskończone rodzaje i nieskończone liczby bytów we Wszechświecie.

Drugi jest taki, że przestrzeń, w której wszelkie byty zdają się znajdować, wytwarzana jest właśnie przez nie same. Wprost – jest nimi, a poza nimi żadnej przestrzeni już nie ma. Przestrzeń nie posiada żadnych wolnych miejsc, ale co istotne: jest nieskończenie zróżnicowana pod względem strukturalnym. Są byty widzialne i niewidzialne, rozpadające się, to znów scalające. Dlatego właśnie niektóre z tych miejsc mogą wydawać się nam zupełnie puste, podczas gdy inne – wypełnione po brzegi.

Z powyższego stanu rzeczy wynika, iż każdy wyodrębniony byt skazany jest na konieczność toczenia nieustannych zmagań z innymi bytami o możliwość utorowania sobie drogi przez przestrzeń – aby móc wykonywać ruch, żeby istnieć. Być może jest to pierwszy przejaw walki o byt na poziomie podstawowym i powszechnym; walki o możliwość przesunięcia się do przodu choćby o kawałeczek, na drodze istnienia. Przy okazji wyrażamy powątpiewanie, czy musi to być rozpatrywane tylko w kategoriach walki, a nie w kategoriach konkurencyjnych prac formotwórczych na terenie danego środowiska. Wygrywałby wówczas ten, który lepiej buduje, a nie ten, który skuteczniej niszczy. Przecież lepsza budowla przyciąga mieszkańców i żyje, a ta gorsza – opuszczona – popada w ruinę i specjalna akcja niszczenia jej staje się zbędna. Może kolizję należy potraktować jako rodzaj narzędzia, którego, jak wiadomo, można używać przynajmniej w dwu diametralnie różnych celach.

Trzecim faktem jest ten, że w takich warunkach, jak próbujemy podać, każda chwila istnienia dowolnego bytu obfituje w ciągłe tarcia, ściskania, rozciągania, zderzenia i najróżniejsze kolizje z innymi bytami spotkanymi na trasie swego ruchu. Każdy z tych wypadków ma różny przebieg i różne konsekwencje rzutujące nie tylko na stan struktury bytów w nich uczestniczących, lecz także na jakość bliższego czy dalszego otoczenia. Jakość, skala i znaczenie tychże kolizji zależą oczywiście także od jakości uczestniczących w nich obiektów: od ich ciężaru, wielkości, temperatury, stanu skupienia, rodzaju budowy itd.

Czwartym faktem są konsekwencje wymienionych wyżej wzajemnych działań na siebie (bytów) podczas torowania sobie drogi przez przestrzeń, takich jak wzajemne odkształcenia ciał oraz kierunku i sposobu poruszania się. Odkształcenia owe mogą ograniczać się tylko do przemieszczeń w inne miejsce pewnych fragmentów materii stanowiącej dany byt (byt źródłowy, jak go nazwaliśmy), nie powodując ich oderwania od niego. Wtedy zachodzi przypadek wytworzenia śladów, który przyjęliśmy nazywać piętnami.

Ale kolizje mogą powodować także zupełne odrywanie się fragmentów materii od bytów. Poza tym poszczególne byty (zwłaszcza masywniejsze, bardziej rozpędzone) mogą odkształcać jednocześnie wiele bytów tworzących konkretne środowisko. Wtedy mamy do czynienia ze śladami wytworzonymi w strukturze przestrzennej środowiska i nazywamy je fragtorami (fragment bytu porusza się po torze). Tedy, żeby doprecyzować: fragtorem jest część przestrzeni odkształcona przez dany byt źródłowy, którego trasa ruchu wiodła przez nią lub w pobliżu. Byty stanowiące ową odkształconą (kolizją) przestrzeń stały się zorganizowanym zespołem, ułożonym w bardzo charakterystyczną strukturę przypominającą wyglądem lawinę, strumień, warkocz, ogon, smugę. Dobrym przykładem wyglądu jednego z fragtorów (w tym przypadku tylnego) jest ogon komety.

Żeby taka forma (zwana fragtorem) mogła trwać, to każdy byt należący do niej musi podążać w tym samym kierunku i z tą samą szybkością (lub zbliżoną) oraz być narażonym na mniej więcej podobne trudności kolizyjne na swej drodze. I tak właśnie jest.

Na koniec uwaga ogólna: tak jak bywają rozmaite byty, tak samo bywają rozmaite kolizje, gdyż byty wpadają na siebie z rozmaitą mocą i w rozmaitych okolicznościach. Raz wywołują nieznaczne odkształcenia swych ciał, które są bardzo trudne do wykrycia, a kiedy indziej tak znaczne, iż do cna zatraca się ich dotychczasowa tożsamość. Występuje też mnóstwo kolizji, które kładą kres skupisku materii na tyle dużym, żeby można było je dostrzec za pomocą najnowszej aparatury badawczej. Dlatego wszelkie obserwacje są fragmentaryczne i niedokończone w każdym momencie sprawozdawczości.

O EFEKTACH KOLIZJI DOKŁADNIEJ

Mając uzmysłowione powyższe fakty, możemy przystąpić do jeszcze bliższego rozeznania samego zjawiska śladu. Uzyskamy to przez wnikliwą obserwację, która może się skupiać albo na oglądanym obiekcie, ignorując jego otoczenie, albo też na oglądaniu obiektu wraz z jego otoczeniem. Oczywiście, powinniśmy raczej wybrać ten drugi wariant. W tym bowiem przypadku mamy możliwość ujrzenia śladu jako efektu odkształcenia nie tylko samego obiektu, ale co równie ważne, a może najistotniejsze – także odkształcenia jego otoczenia, środowiska, w którym on się porusza. Ta sytuacja wydaje się lepsza do pełniejszego zbadania problemu, gdyż w każdej kolizji bierze udział co najmniej dwóch uczestników, którzy współwytwarzają swoje ślady, chociaż wkład każdego z nich bywa oczywiście bardzo różny.

Fragtory zawierają w sobie oprócz materii, która pochodzi z ciał obiektów bezpośrednio zderzających się ze sobą, także dużo innych bytów (przeważnie drobniejszych, choć nie zawsze) porwanych impetem lub zassanych przez różnice ciśnień z dookolnego środowiska.

Jedna grupa tych kawałków jest pchana przez przód obserwowanego obiektu (źródłowego), który obraliśmy sobie za głównego bohatera oglądu – stanowi ona fragtor przedni. Druga – porwana pędem i sprzyjającymi warunkami, jakie wytwarzają się z tyłu bytu źródłowego – układa się właśnie tu na jego zapleczu – stanowiąc fragtor tylny. Oczywiście zarówno fragtory jako byty potraktowane całościowo, jak i poszczególne byty wchodzące w ich skład, w wyniku swoich ruchów także biorą udział we wszelkiego rodzaju kolizjach i zmaganiach formotwórczych na swych indywidualnych drogach. Skutkuje to wytwarzaniem indywidualnych fragtorów przednich i fragtorów tylnych, które możemy nazwać fragtorami fragtorów lub fragtorami niższego rzędu.

Fragtory poruszają się w tych samych kierunkach co byt źródłowy i w zbliżonych szybkościach, tworząc wspólnie trójelementową jednostkę bytu, którą nazwaliśmy trójmentem (byt źródłowy, fragtor przedni i fragtor tylny). To jest ta sytuacja, którą można było już zobaczyć na rysunku wprowadzającym do tych rozważań. Może warto w tym momencie jeszcze raz mu się przyjrzeć.

Możemy powiedzieć znacznie więcej na temat tego, co na nim widać. Chociażby to, że przykładowy trójment pokazany jest w przekroju na tle innych bytów stanowiących dane środowisko (są one tylko szkicowo zaznaczone), przez które on się przedziera. Jest ich nieprzebrana ilość. Ruch w takich warunkach musi obfitować w mnóstwo różnego rodzaju kolizji. Więcej: kolizje są nieodłącznym warunkiem każdego istnienia (to norma, nie wyjątek). One odpowiadają za trójsegmentową strukturę każdego bytu jako trójmentu. One, powodując rozbijanie istniejących struktur, uwalniają ich części składowe z dotychczasowych wiązań, umożliwiając im przemieszczenie się i złączenie w nowe konfiguracje.

Istnieje nieskończona liczba przykładów bytów, które zostały rozbite i rozproszone na maleńkie fragmenty, oraz równie dużo innych przykładów, w których jakiś byt, uczestnicząc w kolizji, przyłącza do siebie mnóstwo innych bytów (przeważnie mniejszych od siebie, lecz nie zawsze) i staje się bytem olbrzymem.

To, kiedy i który wariant zmian ma zastosowanie, zależy oczywiście od mnóstwa okoliczności. Wszystkie byty za swe realne istnienie w czasie (teraźniejszym) muszą płacić zmianą jakościową swego ciała.

Poniżej zamieszczona ilustracja jest dopełnieniem opisu. Literami A, B, C oznaczono miejsca na drodze poruszania się obiektów źródłowych wraz z ich fragtorami; strzałka pokazuje kierunek ruchu. W górnym szeregu mamy pokazany proces wyniszczania danego bytu, w dolnym – rozbudowywania się. W jednym i drugim przypadku mówimy zasadniczo o jednym procesie (chociaż o dwu obliczach) – o fragtoryzacji (to proces fragmentaryzacji uwzględniający ruch i jego konsekwencje).

Trzeba dodać, iż sytuacja obydwu fragtorów różni się dość wyraźnie między sobą. Zespół bytów stanowiących fragtor tylny jest w znacznym stopniu osłaniany przez byt źródłowy przed grożącymi im kolizjami ze strony otoczenia; niejako toruje on im drogę. Natomiast byty stanowiące fragtor przedni – odwrotnie: one narażone są na największe ciosy, byt źródłowy postępuje za nimi. Są więc dla niego rodzajem tarczy osłaniającej, która jednak doznaje niemałej presji ze strony naciskającego na nią z tyłu bytu źródłowego; znajdują się między młotem a kowadłem.

I jeszcze jedno warto zauważyć: każdy z jednostkowych bytów-trójmentów zawiera we fragtorach mnóstwo mniejszych od niego trójmentów, a jednocześnie sam wchodzi w skład któregoś z fragtorów większego od siebie trójmentu.

Z powyższego wynikałoby więc, że każdy istniejący byt – jako oczywiście trójment (bo to jest według nas podstawowa jednostka bytu) – występuje jednocześnie w dwu funkcjach, z których jedna ma rangę podrzędną, a druga – nadrzędną.

Funkcja nadrzędna zaznacza się wówczas, gdy oglądając dany trójment, zwracamy uwagę przede wszystkim na to, że zawiera on we fragtorach mnóstwo mniejszych trójmentów.

Funkcję podrzędną zaś widzimy wtedy, gdy oglądamy trójment (może być ten sam co poprzednio) i zwracamy uwagę przede wszystkim na to, że jest on zawarty wraz z mnogością innych trójmentów w którymś z fragtorów trójmentu większego od niego.

Dla większej jasności zamieszczamy stosowną ilustrację.

Literami: EFGH oznaczono pierwszy kadr widzenia. Literami: ABCD oznaczono drugi kadr widzenia. Koła mają wyobrażać byty źródłowe kuliste (trójprzestrzenne) różnej wielkości (1, 2, 3). Zaś szary kolor nadano poszczególnym fragtorom (formom także trójwymiarowym), tu w postaci stożków o wklęsłej płaszczyźnie podstawy (na rysunku zbliżonych do trójkątów).

Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko kadr EFGH, to widzimy tu dwa trójmenty: większy, w którym bytem źródłowym jest kula (na rysunku koło z numerem 2), i mniejszy na terenie fragtora tylnego tegoż trójmentu, którego obiekt źródłowy jest również kulą (na rysunku koło z numerem 3). Rzecz jasna, nietrudno zauważyć, iż obydwa trójmenty znajdują się na terenie fragtora tylnego jeszcze większego trójmentu, którego bytem źródłowym jest kula (na rysunku koło oznaczone numerem 1).

Natomiast gdy obejmiemy spojrzeniem kadr ABCD, widzimy trzy trójmenty posiadające kuliste byty źródłowe (na rysunku w formie kół oznaczonych numerami 1, 2, 3). Możemy zauważyć, iż byt źródłowy nr 2, jak i cały trójment, w którym tkwi, pełni funkcję podrzędną w stosunku do bytu źródłowego nr 1 i całego trójmentu, w którym ten tkwi, nie przestając jednocześnie pełnić funkcji nadrzędnej w stosunku do bytu źródłowego nr 3 i całego trójmentu, w którego centrum ten się znajduje.

Fakt nadrzędności każdego bytu źródłowego nad swoimi fragtorami jest oczywisty. Z podobną oczywistością mamy do czynienia w sytuacji nadrzędności fragtorów bytu źródłowego w stosunku do fragtorów bytu (bytów) źródłowego – podrzędnych. Przy okazji może warto zaznaczyć, że jakkolwiek stosunkowo łatwo możemy wyodrębniać byty źródłowe czy fragtory, to jednak trzeba zdawać sobie sprawę z tego, iż samodzielność ich występowania w naturze jest minimalna, natomiast pewna doza samodzielności może występować u podstawowych jednostek bytu (u trójmentów). Odkrycie dwufunkcyjności każdego z istniejących bytów z pewnością może mieć olbrzymie znaczenie. Po pierwsze wskazuje nam, że poszczególne elementy świata stanowią hierarchicznie uporządkowaną i integralnie złączoną strukturę. Po drugie potwierdza hipotezę o nieskończonej czasoprzestrzeni świata. Po trzecie wreszcie przesądza o rodzaju nieskończoności, jaką nasz świat ma. Nie jest to nieskończoność jednorodnych ani byle jak zróżnicowanych elementów, lecz nieskończoność dwóch dynamik formotwórczych nieustannie przenikających świat: dynamiki podążającej w dal świata, ku bytom o coraz większych wymiarach czasoprzestrzennych, oraz dynamiki podążającej w głąb świata, ku bytom o coraz mniejszych wymiarach czasoprzestrzennych.

Poniżej mamy graficzny schemat tych sytuacji.

Okręgi w tym schemacie mają wyobrażać różnej wielkości byty (trójprzestrzenne, kuliste); linią grubszą przerywaną zaznaczono byty bazowe, z których poziomu rozpoczyna się rozpoznawanie reszty świata (strzałki): coraz większych jego fragmentów (rysunek z lewej strony) lub rozpoznawanie coraz mniejszych (rysunek z prawej strony).

Naturalnie, powyższy dwukierunkowy – stopniowy i fragmentaryczny – sposób nie dotyczy tylko zmysłowej eksploracji świata, lecz również mentalnych operacji na konkretnych myślach, pojęciach, ideach, wyobrażeniach itd. Poza tym, jakżeby inaczej, dotyczy wszelkich procesów fizycznych: tych, co dokonują się samoczynnie w przyrodzie, i tych świadomie przeprowadzanych przez człowieka.

Pierwsza strona zachodzącego procesu fragtoryzacji (świadomie nie używamy wyrażenia fragmentaryzacja, gdyż zdaje się ono nie uwzględniać koncepcji bytu, który tu proponujemy) ma kierunek działania (strzałka) wymierzony w głąb danego bytu (wyobraża go okrąg narysowany pogrubioną linią przerywaną), tj. kierunek przedostawania się owego działania wyodrębniającego do fragmentów bytu o coraz mniejszych wymiarach, które tam właśnie się znajdują.

Druga strona fragtoryzacji ukierunkowana jest odwrotnie niż poprzednio: stara się coraz bardziej oddalać od zewnętrznych granic bytu wyjściowego (okrąg o pogrubionej linii przerywanej), gdyż tylko w ten sposób ma możliwość wyodrębniania coraz większych od niego bytów rzeczywistości, które siłą rzeczy, jak się okaże, będą go zawierać w swoim wnętrzu. Tym samym proces ten sięgać może stopniowo ku coraz większym fragmentom świata. Wyodrębnianie coraz większych fragmentów rzeczywistości wiedzie do scalania tego wszystkiego, co odwrotna strona fragmentaryzacji z tą rzeczywistością uczyniła. Wszelako nie likwiduje żadnych poprzednich wyróżnień czasoprzestrzennych (jakkolwiek ulegają one ciągłym zmianom), ale ujmuje je w obręb stopniowo coraz obszerniejszych (sferycznie, objętościowo) granic, które je sobie podporządkowują, lecz przenigdy całkowicie nie zamykają, gdyż wszelkie granice są ciągle otwarte. Zobaczmy to na poniższej ilustracji (schemat przekroju poprzecznego jakiegokolwiek bytu).

Wyodrębnianie na obydwu kierunkach (w głąb i na zewnątrz) może mieć różne formy przebiegu: za sprawą samych mechanizmów przyrody – samoczynnie, za przyczyną ludzkich wysiłków – mniej lub bardziej świadomie, z użyciem zaawansowanych technologii bądź nie.

JESZCZE O FRAGTORACH

Poszczególne byty (także zdarzenia), jakie tylko zdołamy dostrzec, poruszają się po rozmaicie ukierunkowanych i ukształtowanych torach. Robią to z różną szybkością, dynamiką, z różnym zdeterminowaniem itd. To wszystko wpływa na rodzaj wytwarzających się fragtorów. Powiedzieliśmy już, że mamy do czynienia z dwoma istotnymi ich rodzajami: z fragtorami przednimi i tylnymi. Otóż fragtory przednie paradoksalnie powstają w tych miejscach, do których wytwarzający je obiekt jeszcze nie dotarł! I na ogół tak bywa, że najczęściej, choć nie zawsze, fragtory przednie bywają krótsze niż tylne. Jeśli zaś chodzi o zasadniczą różnicę, jaka jest między nimi, to jest nią stopień gęstości i stopień ciśnienia materii, panujące w obydwu fragtorach. We fragtorze przednim na ogół, a może zawsze istnieje większe zagęszczenie materii i poddana jest ona większemu ciśnieniu, niż ma to miejsce w przestrzeni fragtora tylnego i w dookolnym środowisku.

Poza tym, mówiąc o fragtoryzacji i o strukturach rzeczywistości, należy jeszcze dopowiedzieć kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze – wszelkie byty nie mogą istnieć w całkowitym oderwaniu od siebie. Po drugie – wszelkie byty mogą istnieć tylko w ruchu i w nieustannej zmienności swej formy, tak wewnętrznej, jak zewnętrznej. Umożliwia im to permanentny stan otwarcia ich granic, który pozwala niektórym porcjom treści wewnętrznej danego bytu wypływać na zewnątrz do środowiska – w obręb granic innych bytów; a pewnej ilości (niekoniecznie podobnej wielkości) innej porcji treści z środowiska, wpływać w obręb tegoż bytu.

Po trzecie – skoro wszelkie byty i zdarzenia poprzez ciągłą otwartość swych granic są nieustannie złączone z sobą i stanowią nieskończoną rzeczywistość Wszechświata, to słuszne jest nazwanie każdego wyodrębnionego bytu (zdarzenia) fragmentem nieskończoności, a nie jakiejkolwiek całości.

Niezależnie od tego, jak dokładne są nasze informacje na temat danych bytów i zdarzeń, które obecnie posiadamy, wynika z nich, że fragtory mogą mieć nieskończoną liczbę postaci, choć strukturalnie nie odbiegają od siebie tak bardzo. Z tego względu narzuca się oczywista konieczność dokonania jakiejś syntetycznej ich klasyfikacji, pogrupowania.

Zanim do tego przystąpimy, przyjrzyjmy się z uwagą jeszcze raz zamieszczonemu na wstępie rysunkowi. Przedstawia on, w sposób statyczny (a przez to jeszcze bardziej uproszczony, niż jest to w naturze), jakiś jednostkowy moment sytuacyjny istnienia dowolnego bytu, wyjęty spośród innych momentów ruchu, składających się na dłuższą sekwencję trwającą jakiś określony czas.

Żeby mieć bardzo dokładne odzwierciedlenie powstawania fragtorów i przybierania przez nich takich, a nie innych kształtów, należałoby zamiast statycznej formy rysunku zaprezentować nagrania filmowe, na których byłyby one utrwalone „na żywo”.

Pora na zapowiedzianą klasyfikację.

Pierwsze, co się naszym zdaniem narzuca, to konieczność dokonania pogrupowań wszelkich danych dotyczących jakości ruchu poszczególnych bytów, głównie szybkości, kierunków, kształtu linii dróg, po których ruch się odbywa, oraz częstotliwości, z jaką owe dane się zmieniają. Może za szczególnie ważne informacje należy uznać dane odnoszące się do kształtu linii, po których byty poruszają się w przestrzeni.

Otóż z naszego rozpoznania wynika, że mamy do czynienia z pięcioma zasadniczymi rodzajami kształtów tych linii: z prostą, okręgiem, falistą, łamaną, spiralną oraz z linią krzywą kombinowaną, która będzie się składała z dowolnej mieszanki odcinków linii wziętych z tych sześciu.

Ponadto mamy jeszcze najmniejszą cząstkę linii – punkt, dla oznaczenia ruchu wirowego w miejscu. Lecz nie ma w świecie realnym takiego obiektu, który obracając się w miejscu, nie miałby jakichś fragmentów swego ciała poruszających się ruchem postępowym po mniejszych czy większych okręgach. Idealnym ruchem obrotowym, i tylko obrotowym (w miejscu), charakteryzowałby się byt wielkości geometrycznego punktu. Istniejemy jednak nie w idealnym, ale w realnym świecie, dlatego ruch obrotowy w miejscu, każdego dowolnego obiektu, rozpatrywany powinien być – jeśli zależy nam na dokładnym opisie – jako ruch złożony z ruchów poszczególnych fragmentów materii, wchodzących w jego skład. Zatem ruch obrotowy dowolnych bytów wytwarza bardzo trudny do wyodrębnienia ślad w przestrzeni. Najprawdopodobniej będzie to forma sferyczna (rodzaj płaszcza) w kształcie na przykład kuli, elipsoidy, walca, stożka, torusa, która będzie się znajdowała między sferą graniczną obiektu źródłowego a sferą graniczną otaczającego go środowiska.

Oto przedstawienie graficzne sześciu zasadniczych rodzajów torów ruchu wszelkich bytów:

Siódmym rodzajem jest ruch odbywający się po linii dowolnie krzywej kombinowanej (mieszanka różnych).

Powyższe rodzaje torów poruszania się bytów dotyczą wszelkiej materii (i nie tylko materii fizycznie bezpośredniej), zarówno pojedynczych obiektów, jak i ich zbiorów, w tym także fragtorów.

Ponieważ żywotność poszczególnych obiektów rzeczywistości (a zatem również istnienia właściwych im ruchów) jest nieskończenie zróżnicowana i wytwarza podobnie nieskończenie różne fragtory, warto wprowadzić jakiś podstawowy przynajmniej ich podział, ażeby móc rozpocząć we właściwy sposób zdobywanie i porządkowanie wiedzy o nich.

Najprostszy, jak się zdaje, byłby podział wynikający ze względu na wymiar długości toru, jaki zazwyczaj dane byty zdołają przebyć w ciągu swego istnienia. Żeby zanadto nie gmatwać, ograniczamy się do podziału ogółu spotykanych fragtorów na krótkie i długie.

Oprócz nich istnieją jeszcze, jako osobna grupa, fragtory koncentrycznie zwarte, lecz te są – jak się okazuje – tylko specyficzną konfiguracją fragtorów krótkich. Poniższa ilustracja przedstawia cztery z wielu przykładów.

W warunkach tworzonych przez samą przyrodę fragtory długie wytwarzane są przez obiekty stosukowo długo istniejące. Natomiast fragtory krótkie powstają z obiektów krótkotrwałych lub charakteryzujących się ruchem złożonym z bardzo wielu powtarzalnych sekwencji, stosukowo krótkich, ale identycznych (lub podobnych) w kształcie danego kształtu linii toru ruchu.

W przypadku działań człowieka żywotność obiektów, którymi się on posługuje, nie musi być powiązana tak sztywno z długością trwania wytwarzanych przez nich fragtorów. Dzięki technice człowiek potrafi ją dość swobodnie regulować.

FRAGTORY KRÓTKIE

Następnym krokiem jest wykonanie zestawienia zwięzłych charakterystyk wszystkich siedmiu rodzajów fragtorów krótkich. Oto ono:

1) fragtory bryłowato-sferyczne, tworzone przez obiekty o dowolnym kształcie, wykonujące ruch obrotowy w miejscu,

2) fragtory odcinka linii prostej, przybierające kształt krótkich (czy niskich) graniastosłupów o najróżniejszym przekroju poprzecznym, tworzone przez obiekty dowolnego kształtu, które poruszają się po stosunkowo krótkich odcinkach linii prostej,

3) fragtory odcinka linii łamanej, przybierające kształt graniastosłupów o dowolnym przekroju poprzecznym wygiętych na kształt linii łamanej, tworzone przez byty dowolnego kształtu, które poruszają się po stosunkowo krótkich odcinkach linii łamanej,

4) fragtory odcinka linii falistej, przybierające kształt krótkich graniastosłupów o dowolnym przekroju poprzecznym, wygiętych w kształt linii falistej, tworzone przez byty dowolnego kształtu, które poruszają się po stosunkowo krótkich odcinkach linii falistej,

5) fragtory odcinka linii okręgu (czy elipsy), przybierające kształt graniastosłupów o dowolnym przekroju poprzecznym – wygiętych w łuk będący fragmentem okręgu czy elipsy, tworzone przez byty dowolnego kształtu, które poruszają się po stosunkowo krótkich odcinkach linii okręgu czy elipsy,

6) fragtory odcinka linii spiralnej, przybierające kształt graniastosłupów o dowolnym przekroju poprzecznym – wygiętych w formę spirali, tworzone przez byty dowolnego kształtu, które poruszają się po stosunkowo krótkich odcinkach linii spiralnej,

7) fragtory odcinka linii kombinowanej, przybierające kształt graniastosłupów o dowolnym kształcie ich przekroju – wygiętych na różny sposób, tworzone przez byty dowolnego kształtu, które poruszają się po stosunkowo krótkich odcinkach linii utworzonej z dowolnej mieszaniny liniowych kształtów.

FRAGTORY DŁUGIE

W obrębie fragtorów długich (które można bez końca przedłużać) właściwie nie trzeba wyróżniać podgrup, ponieważ w obrębie jednego fragtora można znaleźć różne kombinacje dowolnych kształtów. Wszakże nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dla porównania nie wyselekcjonować ich w podgrupy, wiedząc z góry, iż może być ich cała nieskończoność. Można je także określić jako graniastosłupy o dowolnym przekroju poprzecznym, wygięte na różne sposoby, ale tworzące tym razem długie czy bardzo długie (mogące być przedłużanymi w nieskończoność) formy.

Żeby móc w szerszym zakresie ocenić strukturalne właściwości różnych rodzajów fragtorów, jak i swoje możliwości wpływania na ich kształt, tudzież z ich pomocą na procesy formotwórcze zachodzące w świecie, należy po prostu samemu takie fragtory wytwarzać i spróbować nimi zarządzać. Doświadczenie stąd płynące może być pouczającym etapem wstępnym do partnerskiej współtwórczości – z odwiecznymi procesami formotwórczymi natury; do zadumania się człowieka nad początkiem i końcem wszelkich pojedynczych rzeczy i nad nieskończonością tego, co zintegrowane wszelkie byty tworzą bez początku i bez końca.

Zagadnienie współtwórczości jest ogromnie ważne i zasługuje na osobne omówienie, co nastąpi w drugiej części książki. Ale już teraz uważamy za stosowne zaznaczyć, iż chodzi o współtwórczość autentycznie partnerską – mimo że naszymi partnerami mają być wszelkie elementy przyrody, niezależnie od tego, czy zaliczamy je do bytów ożywionych, czy nie. Człowiek nie może dalej być jak dotąd istotą chorą na wybujałą samodzielność, na zgubną epidemię tyranów.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: