Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bóg jest portem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 listopada 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Bóg jest portem - ebook

Musimy wrócić do pierwotnego powołania, by być miłością. Odważ się, kochaj, módl się, wierz, miej nadzieję. Płyń! On czeka na Ciebie! /fragment/

Tylko Bóg potrafi z ateisty uczynić wierzącego, a z ateisty-antyklerykała − charyzmatycznego księdza. Wie o tym doskonale ks. Krzysztof Kralka, który doświadczył nawrócenia, pozwalając Bożemu Miłosierdziu na całkowitą przemianę swojego życia. Znakomity rekolekcjonista i duchowny, którego msze święte z modlitwami o uzdrowienie gromadzą rzesze ludzi, mówi w tej książce o sprawach najważniejszych dla każdego katolika: o wierze, modlitwie, nadziei i miłości. Udziela odpowiedzi na najtrudniejsze pytania o rolę, jaką Bóg odgrywa w naszym życiu.

Ks. Krzysztof Kralka - pallotyn, ewangelizator i rekolekcjonista. Jest założycielem i dyrektorem Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji. Prowadzi cieszące się niezwykłą popularnością wieczory uwielbienia oraz modlitwy o uzdrowienie.

Dorota Sokołowska - dziennikarka Polskiego Radia Białystok, prezenterka i autorka reportaży. Laureatka Nagrody dla Najlepszego Dziennikarza Roku 2015 przyznanej przez Radę Programową Polskiego Radia Białystok.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65349-94-1
Rozmiar pliku: 657 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

To był mroczny wieczór, jeden z ciemniejszych w moim życiu.

Noc nade mną i we mnie, brak nadziei i sensu, ciemność i łzy.

Rozpacz.

Kiedy ostatnie jasne miejsce mojej duszy napełniło się smutkiem, ktoś wyświetlił napis: „Jezu, ufam Tobie”. To były słowa, które towarzyszyły mi od dzieciństwa, słyszałam je w domu i kościele, na lekcjach religii i mszach świętych. Ale słowa zapomniane, które teraz nagle owinęły moją duszę i stały się jedynym ratunkiem. Uczepiłam się tych słów, powtarzałam je, gniotłam w sobie i na nowo przywoływałam.

Po raz pierwszy poczułam, że na statku życia nie jestem sama, bo jest ktoś, kto trzyma cumy. Przyciąga mnie do siebie, uspokaja wzburzone morze, czeka przy nabrzeżu. Jest obok.

Uśmiecham się teraz na wspomnienie tamtych dni, bo dużo później zrozumiałam, że Bóg, który jest miłością, nigdy nie zostawia zrozpaczonych i samotnych.

Tęskni i tak długo szuka szczeliny w naszym sercu, aż ją znajdzie.

Odkrycie z tamtego czasu towarzyszy mi do dziś. Oto On. Pierwszy przychodzi na spotkanie, nie gniewa się, jeśli czeka długo. Zna prawdę o mnie, ale nie ocenia i nie zawstydza. Chce ogarnąć swoją obecnością, bym była bezpieczna i szczęśliwa. Nigdy nie opuszcza. Prowadzi do prawdy o tym, jaka jestem, i obiecuje, że otrzymam wszystko, co najważniejsze. Ale czasem trzeba trzęsienia ziemi, żeby to zrozumieć: straty, choroby, śmierci, bólu, nieukojonego cierpienia. Albo zwyczajnego zagubienia w świecie.

Ten poradnik ma być liną, która pomoże zacumować przy Bogu. Odkąd udało mi się ją złapać, wtedy, w najciemniejszym momencie życia, nigdy jej nie puściłam. Ufam mojemu Panu, który wyszedł mi na spotkanie i zapalił latarnie prowadzące do bezpiecznego domu.

W mojej drodze do portu pomógł mi ksiądz Krzysztof Kralka, kapłan, w którym jaśnieje światło Jezusa. Pallotyn, rekolekcjonista, ewangelizator. Uwielbienie Boga, piękna modlitwa i łaski, których Bóg hojnie udziela podczas posługi księdza, przyciągają wielu na odprawiane przez tego kapłana msze w całej Polsce. Nasze rozmowy nagrywaliśmy w radiowym studiu, spotykaliśmy się na mszach świętych i rekolekcjach. Najważniejsze było dla mnie świadectwo tego kapłana.

Dorota SokołowskaKto kogo szukał – Bóg księdza czy ksiądz Boga?

Właściwie droga mojego życia to jest droga znalezienia mnie przez Boga. Jak każdy młody człowiek uznałem, że On nie jest mi do niczego potrzebny, bo przecież jestem samowystarczalny, wszystko robię świetnie, pracuję, studiuję, mam przyjaciół, idę przez życie jak przecinak – wszystko się świetnie układa. Nie myślałem o Bogu w żaden sposób.

Tylko czasami, zwłaszcza wieczorem, kiedy przychodziłem do domu i zostawałem sam na sam ze sobą, gdzieś z głębi mego serca dobijało się uczucie samotności, nieszczęścia, braku sensu, nadziei…

Nie wiedziałem zupełnie, co mi jest. Coraz bardziej doświadczałem, że moje życie jest nieprawdziwe, bez wartości, a to, co robię – to gra.

Byłem przygnębiony, ale nawet wtedy nie zostawiłem miejsca dla Boga. Po prostu wydawało mi się, że każdy człowiek tak ma, a ten stan kiedyś minie – wystarczy przeczekać.

Takie poczucie pustego pokoju bez okien, w którym nie ma miejsca ani na światło, ani na zmianę powietrza? Do którego nikt, nawet Bóg, nie ma możliwości wejść?

Nie myślałem w takich momentach o Bogu. Byłem wtedy antyklerykałem, a Kościół nie był dla mnie autorytetem, żaden ksiądz, żaden biskup, nikt!

Miałem gdzieś, jaki jest głos Kościoła, co trzeba robić, jak żyć po katolicku…

Dusiłem się w tym pustym świecie i czułem, że nigdzie nie było dla mnie ratunku.

Kto przebił te ściany?

Jan Paweł II.

O paradoksie! Nie darzyłem wtedy Ojca Świętego żadnym szacunkiem. Pamiętam taki dzień, kiedy ze znajomymi ocenialiśmy życie, sytuację w Polsce, to, jak nasz kraj rozwija się mentalnie, i uznaliśmy, że nasza zaściankowość, „ciemnogród”, „średniowieczny katolicyzm” to wina (tak, to dobre słowo na wtedy) papieża oraz tego, że jest z Polski.

Czekaliśmy więc, kiedy papież umrze, a wówczas będziemy mieli wreszcie postępowy Zachód w Polsce.

A Ojciec Święty przyjechał wtedy do Polski na ostatnią pielgrzymkę „Bóg bogaty w miłosierdzie”…

Coś, czego nie umiałem wtedy wytłumaczyć, zaczęło mnie magnetycznie ciągnąć przed ekran telewizora. Musiałem słuchać o nim, oglądałem wszystkie powtórki, robiłem wielkie oczy na słowa, które Jan Paweł II wypowiadał. Było to niezwykłe doświadczenie, ponieważ czułem, jakby papież odpowiadał na wszystkie wcześniejsze pytania, które sobie stawiałem.

Pytania o sens, o szczęście, prawdę o mnie… Z każdym słowem wypowiadanym z ust papieża Bóg wlewał w moje serce pokój, nadzieję, miłość, radość!

Zacząłem się akceptować, inaczej patrzeć na świat.

Przede wszystkim usłyszałem, że ja sam mam wartość! W homilii Jana Pawła II bardzo mocno usłyszałem, że Bóg mnie kocha. Zabrzmiało to tak niewiarygodnie pięknie...

Ja cię kocham, bo jestem miłosierdziem. W moim miłosierdziu jest miejsce dla ciebie. Nigdy nie przestałeś być moim dzieckiem… Nigdy nie przestałem walczyć o ciebie, kocham cię… Chcę, żebyś był szczęśliwy…

Miałem wtedy 22 lata i raczej nie należałem do osób, które płaczą. Jednak świadomość, że Bóg kocha prawdę o mnie, była tak niezwykła, że z moich oczu popłynęły łzy, a ja poczułem się bardzo bezpieczny.

Było mi tak dobrze wewnętrznie, byłem tak szczęśliwy, pełen pokoju, radości, że zacząłem się spontanicznie modlić. Mówiłem sobie w duchu: „Boże, jeżeli Ty jesteś tak szalony, kochasz mnie i chcesz – to ja wracam do Ciebie! Będę chodził do kościoła, będę wierzący i zatopiony w modlitwie, bylebym tylko tak się czuł…”.

Dotknięcie przez Boga jest pięknym, niepowtarzalnym uczuciem. Pamiętam, jak zrozumiałam, że dotyka mnie sam Bóg stwarzający świat i Bóg odsuwający kamień grobu Jezusa – chciałam zatrzymać tę chwilę na zawsze…

Wiem, że to było emocjonalne, wiem. Ale Bóg właśnie taką drogę znalazł do mojego serca. To, co się wydarzyło później, nie miało nic wspólnego z emocjami.

Bardzo wyraźnie Bóg powiedział: „Dobrze, wracaj!”. Ucieszyłem się, że Bóg mnie przyjmuje, ale wtedy padły słowa, które nie mogły pochodzić ode mnie, bo nigdy bym tego sam nie wymyślił. Bóg powiedział do mnie: „Wracaj jako ksiądz”.

Antyklerykał – księdzem? Wspaniałe, boskie poczucie humoru…

Reakcja była jedna – powiedziałem: „Nie! Absolutnie, wszystko, tylko nie ksiądz.

Żaden celibat! Żadna sutanna! Nie, nie, nie…”.

To jest obciach być księdzem!

Ponadto studiowałem wówczas historię i prowadziłem normalne świeckie życie. Byłem młodym chłopakiem, spędzającym swój wolny czas z dala od kościoła. Dwa lata do niego już nie chodziłem, w ogóle się nie modliłem, więc ten głos… Na pewno sam bym tego nie wymyślił.

Wracaj jako ksiądz… Nie, nie, nie…

Jednak pokój serca, który towarzyszył tym słowom, szczęście, którym Bóg mnie zalewał, było tak wielkie, że nie chciałem tego stracić. To uczucie Bożego dotyku, niebo, które wlewa się do duszy, jest nie do opisania.

Więc w takich szczęśliwych łzach powiedziałem: „Dobrze, zrobię to, ale tylko na Twoją odpowiedzialność, proszę bardzo. Jeżeli chcesz, żebym ja – «taki» ja – był księdzem, to masz mnie, ale pamiętaj, Ty trzymasz nad tym pieczę…”.

Dlaczego ksiądz się śmieje?

Bo rzeczywiście za kilka dni rozpocząłem formację w postulacie Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego Księży Pallotynów.

To było niezwykłe, ponieważ miałem różne zobowiązania: studia, koledzy, rodzice…

Był koniec sierpnia, spotkałem się z księdzem pallotynem, rozmawialiśmy. Planowałem, że to będzie tak jak studia, że zacznę w październiku, więc mam jeszcze mnóstwo czasu, żeby wszystko poukładać.

A on mi na to: „Ci, którzy w tym roku zaczęli, są tam już od tygodnia. Musisz się pospieszyć. W sobotę wstępujesz”. (Rozmawialiśmy w czwartek). Zapytałem: „Za tydzień w sobotę? Ja w tydzień nic nie załatwię!”. A ksiądz pallotyn: „Jaki tydzień? Pojutrze!”. I tak się stało…
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: