Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Bogaty albo biedny. Po prostu różni mentalnie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 lipca 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bogaty albo biedny. Po prostu różni mentalnie - ebook

„Bogaty albo biedny“ ujawnia brakujące ogniwo między pragnieniem sukcesu a jego osiągnięciem!

Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego niektórzy łatwo dochodzą do majątku, a inni mają ciągłe problemy, żeby związać koniec z końcem? Czy ta różnica wynika z ich wykształcenia, inteligencji, umiejętności, wyczucia czasu, nawyków zawodowych, kontaktów, odrobiny szczęścia, czy też może z zawodu, biznesu albo inwestycji, które wybrali?

Szokująca odpowiedź brzmi: z żadnej z tych rzeczy!

W przełomowej książce „Bogaty albo biedny  ” T. Harv Eker twierdzi: „Daj mi pięć minut, a powiem ci, jaką będziesz miał finansową przyszłość!”. Eker potrafi to zrobić, rozpoznając indywidualny „schemat pieniędzy i sukcesu”. Każdy z nas ma własny schemat pieniędzy zakorzeniony w podświadomości i to właśnie ten schemat, bardziej niż cokolwiek innego, decyduje o naszym sukcesie finansowym. Możesz wiedzieć wszystko o marketingu, sprzedaży, negocjacjach, akcjach, nieruchomościach i świecie finansów, lecz jeśli twój schemat pieniędzy nie jest nastawiony na wielki sukces, nigdy nie dojdziesz do wielkich pieniędzy – a jeśli jakimś trafem zdobędziesz pieniądze, najprawdopodobniej je stracisz!
„Bogaty albo biedny” to właściwie dwie książki w jednej. Pierwsza część wyjaśnia, jak działa schemat pieniędzy. Z wykładu Ekera, którego cechuje rzadko spotykane połączenie błyskotliwej inteligencji z niezwykłym poczuciem humoru, dowiesz się, jaką zajmujesz pozycję w świecie finansów. Nauczysz się też, jak rozpoznać i skorygować swój schemat pieniędzy, żeby nie tylko zrobić majątek, ale żeby go utrzymać i stale powiększać.

W drugiej części poznasz siedemnaście „zestawów myśli”, które mówią o tym, w jaki sposób działają ludzie bogaci w odróżnieniu od większości ludzi biednych i średnio zamożnych. Każdy zestaw obejmuje opis praktycznych działań, które powinieneś podjąć, żeby zdecydowanie zwiększyć swoje dochody.

Jeśli nie wiedzie ci się finansowo tak, jakbyś sobie życzył, to znaczy, że musisz zmienić swój schemat pieniędzy. Niestety, twój obecny schemat zostanie z tobą do końca życia, jeśli go nie zidentyfikujesz i nie skorygujesz – właśnie w tym pomoże ci ta niezwykła książka. Zdaniem Ekera, sprawa jest prosta: jeśli będziesz myślał tak, jak myślą ludzie bogaci, i robił to, co oni robią, jest duża szansa, że staniesz się jednym z nich!

Kategoria: Ekonomia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62304-75-2
Rozmiar pliku: 647 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O książ­ce Eke­ra jed­nym zda­niem:

„T. Harv Eker daje nam sche­mat i na­rzę­dzia do bu­do­wy gma­chu na­szej for­tu­ny, od fun­da­men­tów aż po dach, tak żeby ten gmach prze­trwał pró­bę sił i cza­su.”

– Dr De­nis Wa­itley,

au­tor Se­eds of Gre­at­ness

„T. Harv Eker po­tra­fi po mi­strzow­sku wska­zać pro­stą dro­gę za­moż­no­ści. Wresz­cie jego sku­tecz­ne re­cep­ty są­do­stęp­ne.”

– Mar­ci Shi­moff,

współ­au­tor­ka Chic­ken Soup for the Wo­man’s Soul

„Stu­diuj tę książ­kę tak, jak­by od tego za­le­ża­ło two­je ży­cie… fi­nan­so­wo pew­nie bę­dzie!”

– An­tho­ny Rob­bins,

Nu­mer 1 na świe­cie wśród tre­ne­rów oso­bi­stych osią­gnięć

„Bo­ga­ty albo bied­ny to praw­dzi­wa bi­blia czło­wie­ka przed­się­bior­cze­go. T. Harv Eker roz­wie­wa mity i uprzy­stęp­nia wszyst­kim se­kre­ty mi­lio­ne­rów. Mu­sisz prze­czy­tać tę książ­kę!”

– Jill Lu­blin,

au­tor­ka be­st­sel­le­rów Ne­twor­king Ma­gic i Gu­er­ril­la Pu­bli­ci­ty

„T. Harv Eker jest dzi­siaj jed­nym z naj­bar­dziej nie­zwy­kłych tre­ne­rów na świe­cie! Jego prak­tycz­ne me­to­dy są na­praw­dę sku­tecz­ne, a gdy tyl­ko za­bie­rze głos, do­ko­nu­je cu­dów!”

– Mark Vic­tor Han­sen,

współ­twór­ca Chic­ken Soup for the Soul®,

współ­au­tor The One Mi­nu­te Mil­lio­na­irePODZIĘKOWANIA

Pi­sa­nie książ­ki to na po­zór in­dy­wi­du­al­ne przed­się­wzię­cie, ale w prak­ty­ce, je­śli chce się zdo­być ty­sią­ce, a może na­wet mi­lio­ny czy­tel­ni­ków, wy­ma­ga ca­łe­go ze­spo­łu lu­dzi. Na po­cząt­ku chciał­bym po­dzię­ko­wać mo­jej żo­nie Ro­chel­le, cór­ce Ma­di­son i sy­no­wi Jes­se’mu. Dzię­ku­ję, że da­li­ście mi prze­strzeń do re­ali­za­cji mo­ich za­mie­rzeń. Chciał­bym też po­dzię­ko­wać moim ro­dzi­com Sa­mo­wi i Sa­rze oraz mo­jej sio­strze Mary i szwa­gro­wi Ha­rvey­owi za nie­usta­ją­cą mi­łość i wspar­cie. Ko­lej­ne go­rą­ce po­dzię­ko­wa­nia kie­ru­ję do Gail Bal­sil­lie, Mi­chel­le Burr, Shel­ley We­nus, Ro­ber­ta i Ro­xan­ne Rio­pel, Don­ny Fox, A. Cage’a, Jef­fa Fa­gi­na, Co­reya Ko­uwen­ber­ga, Kri­sa Eb­be­so­na oraz ca­łe­go ze­spo­łu Peak Po­ten­tials Tra­ining za cięż­ką pra­cę i po­świę­ce­nie, aby wnieść po­zy­tyw­ny im­puls w ży­cie lu­dzi i uczy­nić z Peak Po­ten­tials jed­ną z naj­szyb­ciej roz­wi­ja­ją­cych się firm wspo­ma­ga­ją­cych roz­wój oso­bo­wy na świe­cie.

Dzię­ku­ję mo­jej zna­ko­mi­tej agent­ce ds. wy­daw­ni­czych, Bon­nie So­low, za sta­łą po­moc i za­chę­tę oraz za wpro­wa­dze­nie mnie w taj­ni­ki bran­ży wy­daw­ni­czej. Ko­lej­ne wiel­kie po­dzię­ko­wa­nia kie­ru­ję do ze­spo­łu wy­daw­nic­twa Har­per­Bu­si­ness: do wy­daw­cy Ste­ve’a Han­sel­ma­na, któ­ry miał wi­zję tego pro­jek­tu i wło­żył bar­dzo wie­le cza­su i ener­gii w jego wy­ko­na­nie; do mo­je­go wspa­nia­łe­go re­dak­to­ra Her­ba Schaf­f­ne­ra; do dy­rek­to­ra mar­ke­tin­gu Ke­itha Pfef­fe­ra, oraz do dy­rek­to­ra pro­mo­cji Lar­ry’ego Hu­ghe­sa. Spe­cjal­ne po­dzię­ko­wa­nia skła­dam moim ko­le­gom, Jac­ko­wi Can­fiel­do­wi, Ro­ber­to­wi G. Al­le­no­wi i Mar­ko­wi Vic­to­ro­wi Han­se­no­wi, za przy­jaźń i nie­ustan­ne wspar­cie od po­cząt­ku.

Na ko­niec chcę wy­ra­zić ogrom­ną wdzięcz­ność wszyst­kim uczest­ni­kom szko­leń Peak Po­ten­tials, wszyst­kim pra­cow­ni­kom oraz part­ne­rom jo­int ven­tu­re. Bez was nie by­ło­by tych szko­leń, któ­re po­tra­fią od­mie­nić ży­cie.„Kim u licha jest T. Harv Eker i dlaczego miałbym przeczytać tę książkę?”

LUDZIE SĄ ZSZO­KO­WA­NI, gdy na po­cząt­ku mo­ich za­jęć ostrze­gam ich: „Nie wierz­cie w ani jed­no moje sło­wo”. Dla­cze­go daję im taką radę? Bo mogę mó­wić tyl­ko o tym, co znam z wła­sne­go do­świad­cze­nia. Kon­cep­cje i spo­strze­że­nia, któ­ry­mi się dzie­lę, nie są z na­tu­ry ani praw­dzi­we, ani fał­szy­we, ani słusz­ne, ani nie­słusz­ne. Od­zwier­cie­dla­ją tyl­ko moje wła­sne do­ko­na­nia oraz za­dzi­wia­ją­ce osią­gnię­cia, ja­kie wi­dzia­łem w ży­ciu wie­lu ty­się­cy mo­ich słu­cha­czy. Mimo to są­dzę, że je­śli sko­rzy­stasz z za­sad wy­ło­żo­nych w tej książ­ce, cał­ko­wi­cie od­mie­nisz swój los. Nie wy­star­czy, że prze­czy­tasz ją po­bież­nie. Stu­diuj ją tak, jak­by od tego za­le­ża­ło two­je ży­cie. Na­stęp­nie wy­pró­buj za­war­te w niej za­sa­dy. To, co dzia­ła, rób da­lej. Co nie dzia­ła, mo­żesz spo­koj­nie od­rzu­cić.

Wiem, że je­stem stron­ni­czy, ale gdy cho­dzi o te­mat pie­nię­dzy, to jest to być może naj­waż­niej­sza książ­ka, jaką w ży­ciu czy­ta­łeś. Zda­ję so­bie spra­wę, że to śmia­łe stwier­dze­nie, ale fak­tem jest, że znaj­dziesz w niej bra­ku­ją­ce ogni­wo mię­dzy pra­gnie­niem suk­ce­su a osią­gnię­ciem go. Za­pew­ne zdą­ży­łeś się już prze­ko­nać, że to dwie zu­peł­nie róż­ne rze­czy.

Na pew­no czy­ta­łeś inne książ­ki, słu­cha­łeś ka­set albo płyt CD, cho­dzi­łeś na szko­le­nia i ze­tkną­łeś się z wie­lo­ma sys­te­ma­mi do­cho­dze­nia do fi­nan­so­we­go suk­ce­su, czy to na ryn­ku nie­ru­cho­mo­ści, na gieł­dzie, czy w biz­ne­sie. No i co się po­tem dzia­ło? W przy­pad­ku więk­szo­ści lu­dzi – nie­wie­le! Czło­wiek do­sta­je mały za­strzyk ener­gii, a po­tem wra­ca do tego, co było.

Ist­nie­je jed­nak roz­wią­za­nie. To pro­sta re­gu­ła, któ­rej nie da się omi­nąć. Rzecz spro­wa­dza się do tego: je­śli twój pod­świa­do­my sche­mat fi­nan­so­wy nie jest na­sta­wio­ny na suk­ces, to nic, cze­go się na­uczysz, co wiesz, ani co ro­bisz, nie bę­dzie w sta­nie wie­le zmie­nić.

W tej książ­ce znaj­dziesz wy­ja­śnie­nie, dla­cze­go nie­któ­rym lu­dziom prze­zna­czo­ny jest fi­nan­so­wy suk­ces, a in­nym przez całe ży­cie bę­dzie trud­no zwią­zać ko­niec z koń­cem. Do­wiesz się, ja­kie są pod­sta­wo­we przy­czy­ny suk­ce­su, mier­nych do­ko­nań i fi­nan­so­wej po­raż­ki, i bę­dziesz mógł za­cząć po­pra­wiać swo­ją fi­nan­so­wą przy­szłość. Zro­zu­miesz, jak wpły­wy z dzie­ciń­stwa kształ­tu­ją twój sche­mat fi­nan­so­wy, i jak mogą one pro­wa­dzić do au­to­de­struk­cyj­nych my­śli i na­wy­ków. Prze­ko­nasz się, jak wiel­ką siłę mają de­kla­ra­cje, któ­re po­mo­gą ci za­stą­pić szko­dli­we spo­so­by my­śle­nia we­wnętrz­ny­mi „re­gu­ła­mi do­bro­by­tu”, że­byś mógł my­śleć – i od­nieść suk­ces – tak jak bo­ga­ci lu­dzie. Na­uczysz się też prak­tycz­nych, opi­sa­nych krok po kro­ku, stra­te­gii zwięk­sza­nia do­cho­dów i bu­do­wa­nia do­bro­by­tu.

W pierw­szej czę­ści książ­ki wy­ja­śnię, jak każ­dy z nas zo­stał za­pro­gra­mo­wa­ny, jak my­śleć i dzia­łać w sy­tu­acjach zwią­za­nych z fi­nan­sa­mi, i na­kre­ślę czte­ry klu­czo­we stra­te­gie mo­dy­fi­ka­cji na­sze­go umy­sło­we­go sche­ma­tu pie­nię­dzy. W czę­ści dru­giej przyj­rzę się róż­ni­com w my­śle­niu lu­dzi bo­ga­tych, z kla­sy śred­niej i bied­nych, i przed­sta­wię sie­dem­na­ście po­staw i spo­so­bów dzia­ła­nia, któ­re – je­śli je so­bie przy­swo­isz – do­pro­wa­dzą do trwa­łych zmian w two­im ży­ciu fi­nan­so­wym. W róż­nych miej­scach książ­ki przy­to­czy­my też za­le­d­wie kil­ka przy­kła­dów za­czerp­nię­tych z ty­się­cy li­stów i e-ma­ili, ja­kie otrzy­ma­łem od uczest­ni­ków In­ten­syw­ne­go Szko­le­nia „Umysł Mi­lio­ne­ra”, któ­rzy do­szli do wspa­nia­łych osią­gnięć w swo­im ży­ciu.

Więc, ja­kie mam do­świad­cze­nia? Skąd po­cho­dzę? Czy za­wsze mi się po­wo­dzi­ło? Do­brze by było!

Jak wie­lu z was mia­łem po­noć wiel­ki po­ten­cjał, ale nic z tego nie wy­ni­ka­ło. Prze­czy­ta­łem wszyst­kie książ­ki, prze­słu­cha­łem wszyst­kie ka­se­ty i za­li­czy­łem wszyst­kie moż­li­we szko­le­nia. Na­praw­dę bar­dzo, bar­dzo chcia­łem od­nieść suk­ces. Nie wiem, czy cho­dzi­ło mi o pie­nią­dze, wol­ność, po­czu­cie speł­nie­nia, czy tyl­ko o to, by po­ka­zać ro­dzi­com, że je­stem do­sta­tecz­nie do­bry, ale nie­mal ob­se­syj­nie chcia­łem od­nieść suk­ces. Gdy mia­łem dwa­dzie­ścia parę lat, roz­krę­ci­łem kil­ka in­te­re­sów i w każ­dym przy­pad­ku ma­rzy­łem o zbi­ciu for­tu­ny, lecz moje do­ko­na­nia były albo fa­tal­ne, albo jesz­cze gor­sze.

Wy­pru­wa­łem so­bie żyły, ale za­wsze coś było nie tak. Cier­pia­łem na „cho­ro­bę po­two­ra z Loch Ness” – sły­sza­łem, że ist­nie­je coś ta­kie­go jak zysk, ale nig­dy go nie wi­dzia­łem. My­śla­łem: „Je­śli tyl­ko wej­dę we wła­ści­wy in­te­res, wsią­dę na wła­ści­we­go ko­nia, uda mi się”. Ale się my­li­łem. Nic się nie uda­wa­ło…

przy­najm­niej w moim przy­pad­ku. Ostat­nia część tego zda­nia w koń­cu mnie za­sta­no­wi­ła. Jak to się dzie­je, że inni od­no­szą suk­ces na do­kład­nie tym sa­mym polu, a ja nadal kle­pię bie­dę? Co sta­ło się z „Pa­nem Wiel­ki Po­ten­cjał”?

Za­czą­łem się po­waż­nie za­sta­na­wiać nad sobą. Prze­ana­li­zo­wa­łem swo­je szcze­re prze­ko­na­nia i za­uwa­ży­łem, że cho­ciaż mó­wię, że na­praw­dę chcę być bo­ga­ty, mam w związ­ku z tym głę­bo­ko za­ko­rze­nio­ne nie­po­ko­je. Przede wszyst­kim po pro­stu się boję. Boję się, że mi się nie uda albo, co gor­sza, że naj­pierw mi się po­wie­dzie, a po­tem wszyst­ko stra­cę. Wte­dy na­praw­dę wyj­dę na dur­nia. Co wię­cej, stra­cę je­dy­ną rzecz, któ­ra za mną prze­ma­wia: moją opo­wieść, że mam ten cały „po­ten­cjał”. A je­śli się oka­że, że nie je­stem do­sta­tecz­nie zdol­ny i za­wsze bę­dzie mi trud­no zwią­zać ko­niec z koń­cem?

Traf chciał, że do­sta­łem wte­dy pew­ną radę od nie­zwy­kle za­moż­ne­go przy­ja­cie­la mego ojca. Któ­re­goś dnia był w domu mo­ich ro­dzi­ców i grał w kar­ty z „chło­pa­ka­mi”, gdy w pew­nej chwi­li za­uwa­żył mnie. Wła­śnie po raz trze­ci wpro­wa­dzi­łem się z po­wro­tem do ro­dzi­ców i miesz­ka­łem w „dol­nym apar­ta­men­cie”, czy­li w su­te­re­nie. Przy­pusz­czam, że mój oj­ciec uża­lał się przy nim na moją ża­ło­sną eg­zy­sten­cję, bo kie­dy mnie spo­strzegł, miał w oczach ten ro­dzaj współ­czu­cia, któ­ry zwy­kle re­zer­wu­je się dla ro­dzi­ny zmar­łe­go na po­grze­bie.

Po­wie­dział: „Harv, za­czy­na­łem tak jak ty – by­łem bez­na­dziej­ny”. Świet­nie, po­my­śla­łem, to dla mnie wiel­ka po­cie­cha. Mu­szę mu po­wie­dzieć, że je­stem za­ję­ty… ga­pie­niem się, jak far­ba odła­zi ze ścia­ny.

On mó­wił jed­nak da­lej: „Ale po­tem do­sta­łem pew­ną radę, któ­ra od­mie­ni­ła moje ży­cie, i te­raz chciał­bym ci ją prze­ka­zać”. O nie, te­raz na­stą­pi oj­cow­ski wy­kład dla syna, a fa­cet na­wet nie jest moim oj­cem! Wresz­cie po­wie­dział, o co cho­dzi: „Harv, je­śli nie wie­dzie ci się tak, jak­byś so­bie ży­czył, zna­czy to tyl­ko tyle, że cze­goś nie wiesz”. By­łem wte­dy but­nym mło­dym czło­wie­kiem i uwa­ża­łem, że wiem prak­tycz­nie wszyst­ko, ale nie­ste­ty stan mo­je­go kon­ta świad­czył o czymś in­nym. Więc w koń­cu za­czą­łem go słu­chać. Kon­ty­nu­ował: „Czy wiesz, że więk­szość lu­dzi bo­ga­tych my­śli w bar­dzo po­dob­ny spo­sób?”.

„Nie, nig­dy się nad tym nie za­sta­na­wia­łem”, od­par­łem. A on stwier­dził: „To nie jest ści­sła re­gu­ła, ale na ogół za­rów­no lu­dzie bo­ga­ci, jak i bied­ni my­ślą w okre­ślo­ny, cał­kiem inny spo­sób, a ich róż­ne spo­so­by my­śle­nia de­cy­du­ją o ich dzia­ła­niach, a za­tem tak­że o ich do­ko­na­niach”. Cią­gnął da­lej: „Gdy­byś my­ślał tak, jak my­ślą lu­dzie bo­ga­ci, i ro­bił to, co oni ro­bią, czy są­dzisz, że też mógł­byś stać się bo­ga­ty?”. Pa­mię­tam, że od­po­wie­dzia­łem bar­dzo nie­pew­nie: „Są­dzę, że tak”. „A za­tem – od­rzekł – wy­star­czy, że za­czniesz my­śleć tak, jak bo­ga­ci”.

Jako scep­tyk, któ­rym wte­dy by­łem, spy­ta­łem: „Więc co Pan te­raz my­śli?”. Na co on od­po­wie­dział: „My­ślę, że lu­dzie bo­ga­ci do­trzy­mu­ją zo­bo­wią­zań, a te­raz je­stem zo­bo­wią­za­ny wo­bec two­je­go taty. Chło­pa­ki cze­ka­ją. Cześć”. Od­da­lił się, lecz jego sło­wa do­pie­ro za­czy­na­ły do mnie do­cie­rać.

Nic in­ne­go nie wy­cho­dzi­ło mi wte­dy w ży­ciu, więc po­my­śla­łem, a co mi tam, i za­czą­łem in­ten­syw­nie stu­dio­wać, jak żyją i my­ślą lu­dzie bo­ga­ci. Zgłę­bi­łem, jak umia­łem naj­le­piej, me­cha­ni­zmy dzia­ła­nia ludz­kie­go umy­słu, kon­cen­tru­jąc się głów­nie na psy­cho­lo­gii pie­nię­dzy i suk­ce­su. Od­kry­łem, że to praw­da: lu­dzie bo­ga­ci fak­tycz­nie my­ślą in­a­czej niż bied­ni, a na­wet in­a­czej niż lu­dzie z kla­sy śred­niej. W koń­cu uświa­do­mi­łem so­bie, że to moje wła­sne my­śli nie po­zwa­la­ły mi się wzbo­ga­cić. Co waż­niej­sze, na­uczy­łem się kil­ku sku­tecz­nych tech­nik i stra­te­gii ta­kiej prze­bu­do­wy struk­tu­ry my­śle­nia, żeby była po­dob­na do tej, jaką po­sia­da­ją lu­dzie bo­ga­ci.

W koń­cu stwier­dzi­łem: „Dość ga­da­nia, te­raz mu­szę to wszyst­ko wy­pró­bo­wać”. Po­sta­no­wi­łem roz­krę­cić ko­lej­ny in­te­res. Po­nie­waż by­łem wiel­kim en­tu­zja­stą zdro­wia i ćwi­czeń fi­zycz­nych, otwo­rzy­łem je­den z pierw­szych w Ame­ry­ce Pół­noc­nej skle­pów ze sprzę­tem do fit­nes­su. Nie mia­łem pie­nię­dzy, więc mu­sia­łem po­ży­czyć 2000 do­la­rów na kar­cie Visa, żeby roz­po­cząć dzia­łal­ność. Za­czą­łem wpro­wa­dzać w ży­cie to, cze­go się na­uczy­łem od lu­dzi bo­ga­tych, za­rów­no w kwe­stii ich stra­te­gii biz­ne­so­wych, jak i ich stra­te­gii my­śle­nia. Po pierw­sze, po­sta­no­wi­łem osią­gnąć suk­ces i na­sta­wi­łem się na wy­gra­ną. Przy­sią­głem so­bie, że sku­pię się cał­ko­wi­cie na biz­ne­sie i na­wet nie po­my­ślę o za­prze­sta­niu dzia­łal­no­ści, do­pó­ki nie zo­sta­nę mi­lio­ne­rem lub kimś wię­cej. Była to zu­peł­nie inna po­sta­wa niż po­przed­nio, bo wcze­śniej za­wsze pla­no­wa­łem na krót­ką metę, cią­gle zba­cza­łem z ob­ra­nej dro­gi, albo z po­wo­du in­nych oka­zji, albo na­po­tka­nych trud­no­ści.

Za­czą­łem też kwe­stio­no­wać swo­je we­wnętrz­ne na­sta­wie­nie, gdy tyl­ko za­czy­na­łem my­śleć w spo­sób ne­ga­tyw­ny i szko­dli­wy z fi­nan­so­we­go punk­tu wi­dze­nia. Wcze­śniej są­dzi­łem, że to, co pod­po­wia­da mi umysł, musi być praw­dą. Te­raz prze­ko­na­łem się, że pod wie­lo­ma wzglę­da­mi jest on naj­więk­szą prze­szko­dą na dro­dze do suk­ce­su. Po­sta­no­wi­łem wy­zbyć się my­śli, któ­re nie po­ma­ga­ją mi dojść do ma­jąt­ku. Sto­so­wa­łem wszyst­kie za­sa­dy, któ­rych na­uczysz się z tej książ­ki. Czy zda­ły eg­za­min? Ce­lu­ją­co!

In­te­res tak się roz­krę­cił, że w cią­gu za­le­d­wie dwóch i pół roku otwo­rzy­łem dzie­sięć skle­pów. Po­tem sprze­da­łem po­ło­wę ak­cji spół­ki za 1,6 mi­lio­na do­la­rów jed­nej z firm z li­sty 500 naj­bo­gat­szych przed­się­biorstw ma­ga­zy­nu „For­tu­ne”.

Prze­pro­wa­dzi­łem się do sło­necz­ne­go San Die­go. Na parę lat wzią­łem urlop, żeby do­pra­co­wać swo­je stra­te­gie, a po­tem za­czą­łem pro­wa­dzić in­dy­wi­du­al­ne usłu­gi do­rad­cze. Przy­pusz­czam, że moje rady były dość sku­tecz­ne, bo lu­dzie za­czę­li przy­pro­wa­dzać na se­sje przy­ja­ciół, wspól­ni­ków i współ­pra­cow­ni­ków. Wkrót­ce udzie­la­łem po­rad dzie­się­ciu, a na­wet dwu­dzie­stu oso­bom na­raz.

Je­den z mo­ich klien­tów stwier­dził, że wła­ści­wie mógł­bym za­ło­żyć szko­łę. Uzna­łem, że to świet­ny po­mysł i tak zro­bi­łem. Za­ło­ży­łem Prak­tycz­ną Szko­łę Biz­ne­su i za­czą­łem uczyć ty­sią­ce lu­dzi w ca­łej Ame­ry­ce Pół­noc­nej prak­tycz­nych stra­te­gii biz­ne­so­wych, umoż­li­wia­ją­cych bły­ska­wicz­ny suk­ces.

Gdy prze­mie­rza­łem cały kon­ty­nent pro­wa­dząc szko­le­nia, za­uwa­ży­łem dziw­ną rzecz. Dwie oso­by sie­dzą obok sie­bie w tym sa­mym po­miesz­cze­niu i uczą się do­kład­nie tych sa­mych za­sad i stra­te­gii. Jed­na z nich weź­mie te na­rzę­dzia i bły­ska­wicz­nie od­nie­sie suk­ces. Jak my­ślisz, co może się zmie­nić w ży­ciu oso­by sie­dzą­cej obok? Od­po­wiedź brzmi: bar­dzo nie­wie­le!

Wte­dy sta­ło się dla mnie ja­sne, że mo­żesz mieć naj­lep­sze „na­rzę­dzia” na świe­cie, lecz je­śli za­wo­dzi two­ja „skrzyn­ka na na­rzę­dzia” (wska­zu­ję pal­cem na gło­wę), to masz pro­blem. Więc stwo­rzy­łem pro­gram „Umysł Mi­lio­ne­ra”, do­ty­czą­cy pod­sta­wo­wych za­sad my­śle­nia o pie­nią­dzach i suk­ce­sie. Gdy po­łą­czy­łem we­wnętrz­ną sfe­rę – my­śle­nie („skrzyn­kę na na­rzę­dzia”) z ze­wnętrz­ną sfe­rą – kon­kret­ny­mi stra­te­gia­mi („na­rzę­dzia”), wy­ni­ki prak­tycz­nie wszyst­kich strze­li­ły w górę! Tego wła­śnie na­uczysz się z tej książ­ki! Do­wiesz się, jak zmie­nić swo­je my­śle­nie, żeby wy­grać w grze o pie­nią­dze, jak my­śleć, żeby się wzbo­ga­cić!

Czę­sto sły­szę py­ta­nie, czy mój suk­ces był „jed­no­ra­zo­wą trans­ak­cją”, czy jest trwa­ły. Od­po­wiem w ten spo­sób: sto­su­jąc za­sa­dy, któ­rych uczę, za­ro­bi­łem jak do­tąd wie­le mi­lio­nów do­la­rów i je­stem wie­lo­krot­nym mul­ti­mi­lio­ne­rem. Prak­tycz­nie wszyst­kie moje in­we­sty­cje i przed­się­wzię­cia biz­ne­so­we ro­sną jak na droż­dżach! Nie­któ­rzy mó­wią, że mam do­tyk Mi­da­sa – za co­kol­wiek się za­bio­rę, za­mie­nia się to w zło­to. Mają ra­cję, ale być może nie zda­ją so­bie spra­wy, że ktoś, kto zy­skał ten dar, ma po pro­stu sche­mat fi­nan­so­wy na­sta­wio­ny na suk­ces. Taki we­wnętrz­ny pro­jekt bę­dzie­cie mie­li i wy, gdy na­uczy­cie się po­da­nych w tej książ­ce za­sad i wy­ko­na­cie za­le­ca­ną pra­cę.

Na po­cząt­ku szko­le­nia „Umysł Mi­lio­ne­ra” zwy­kle py­tam słu­cha­czy: „Ilu z was przy­szło tu, aby się cze­goś na­uczyć?”. Jest to tro­chę pod­chwy­tli­we py­ta­nie, bo jak stwier­dził Josh Bil­lings: „Naj­więk­szą prze­szko­dą na dro­dze do suk­ce­su nie jest to, że cze­goś nie wie­my, lecz to, że wie­my coś, co po pro­stu nie jest praw­dą”. W tej książ­ce nie tyle cho­dzi o to, żeby się cze­goś na­uczyć, ile o to, żeby się cze­goś od­uczyć! Nie­zwy­kle waż­ne jest, że­byś zro­zu­miał, jak twój sta­ry spo­sób my­śle­nia i dzia­ła­nia do­pro­wa­dził cię do­kład­nie tu, gdzie te­raz je­steś.

Je­śli je­steś na­praw­dę bo­ga­ty i szczę­śli­wy, to do­brze. Ale je­śli nie je­steś, za­chę­cam cię, że­byś roz­wa­żył pew­ne moż­li­wo­ści, któ­re mogą nie pa­so­wać od razu do two­jej „skrzyn­ki”, któ­ra okre­śla, co jest dla cie­bie do­bre, czy na­wet sto­sow­ne w tej chwi­li.

Choć ra­dzę ci, że­byś „nie wie­rzył w ani jed­no moje sło­wo”, tyl­ko sam spraw­dził te kon­cep­cje w prak­ty­ce, pro­szę cię, że­byś za­ufał temu, co czy­tasz. Nie znasz mnie oso­bi­ście, ale uwierz, że wie­le ty­się­cy lu­dzi od­mie­ni­ło swo­je ży­cie, sto­su­jąc za­sa­dy za­war­te w tej książ­ce.

Je­śli mó­wi­my o za­ufa­niu, to przy­po­mi­na mi się jed­na z mo­ich ulu­bio­nych aneg­dot. Czło­wiek idzie wzdłuż urwi­ska, na­gle się po­śli­zgnął, tra­ci rów­no­wa­gę i leci w prze­paść. Na szczę­ście za­cho­wu­je przy­tom­ność umy­słu, chwy­ta się wy­stę­pu skal­ne­go i te­raz zwi­sa nad prze­pa­ścią, pró­bu­jąc ja­koś ra­to­wać swo­je dro­gie ży­cie. Wisi tak i wisi, aż w koń­cu woła: „Czy jest tam ktoś, kto może mi po­móc?”. W koń­cu roz­brzmie­wa po­tęż­ny głos: „To ja, Bóg. Po­mo­gę ci. Puść się i za­ufaj mi”. Czło­wiek od­po­wia­da: „Czy jest tam ktoś inny, kto może mi po­móc?”.

Na­uka jest pro­sta. Je­śli chcesz przejść na wyż­szy po­ziom ży­cia, mu­sisz być go­to­wy na to, żeby „się pu­ścić” – po­rzu­cić sta­ry spo­sób my­śle­nia i by­cia, i przy­jąć nowy. Wy­ni­ki w koń­cu za­czną mó­wić same za sie­bie.CZĘŚĆ PIERWSZA Twój schemat pieniędzy

ŻYJE­MY W ŚWIE­CIE PRZE­CI­WIEŃSTW: góra – dół, ja­sno – ciem­no, go­rą­co – zim­no, we­wnętrz­ny – ze­wnętrz­ny, szyb­ko – wol­no, pra­wo – lewo. To tyl­ko kil­ka przy­kła­dów ty­się­cy prze­ciw­nych so­bie bie­gu­nów. Aby ist­niał je­den bie­gun, musi też ist­nieć dru­gi. Czy pra­wa stro­na moż­li­wa jest bez le­wej? Nie ma mowy.

Na tej sa­mej za­sa­dzie, sko­ro ist­nie­ją ze­wnętrz­ne pra­wa do­ty­czą­ce pie­nię­dzy, ist­nie­ją też pra­wa we­wnętrz­ne. Te pierw­sze obej­mu­ją, mię­dzy in­ny­mi, wie­dzę o biz­ne­sie, za­rzą­dza­nie pie­niędz­mi i stra­te­gie in­we­sty­cyj­ne. To wszyst­ko jest nie­zbęd­ne. Lecz rów­nie waż­na jest sfe­ra we­wnętrz­na. Ana­lo­gią niech bę­dzie sto­larz i jego na­rzę­dzia. Po­sia­da­nie naj­lep­szych na­rzę­dzi jest bar­dzo waż­ne, lecz by­cie pierw­szo­rzęd­nym sto­la­rzem, któ­ry po­tra­fi po mi­strzow­sku ich uży­wać, jest na­wet waż­niej­sze.

Mam ta­kie po­wie­dze­nie: „Nie wy­star­czy być we wła­ści­wym miej­scu i we wła­ści­wym cza­sie. Trze­ba być wła­ści­wą oso­bą we wła­ści­wym miej­scu i we wła­ści­wym cza­sie”.

A kim ty je­steś? W jaki spo­sób my­ślisz? Ja­ki­mi kie­ru­jesz się prze­ko­na­nia­mi? Ja­kie masz ce­chy i na­wy­ki? Co na­praw­dę my­ślisz o so­bie? Ile masz pew­no­ści sie­bie? Czy bu­du­jesz do­bre re­la­cje? Jak bar­dzo ufasz in­nym? Czy na­praw­dę uwa­żasz, że za­słu­gu­jesz na bo­gac­two? Czy po­tra­fisz dzia­łać po­mi­mo lęku, nie­po­ko­ju, nie­wy­go­dy, dys­kom­for­tu lub gdy nie je­steś w na­stro­ju?

Praw­da jest taka, że twój cha­rak­ter, spo­sób my­śle­nia i two­je prze­ko­na­nia w naj­więk­szym stop­niu de­cy­du­ją o tym, czy od­nie­siesz suk­ces.

Je­den z mo­ich ulu­bio­nych au­to­rów, Stu­art Wil­de, uj­mu­je to w ten spo­sób: „Klu­czem do suk­ce­su jest pod­nie­sie­nie po­zio­mu wła­snej ener­gii; je­śli ci się uda, bę­dziesz na­tu­ral­nie przy­cią­gał lu­dzi do sie­bie. A kie­dy się po­ja­wią, wy­staw im ra­chu­nek!”.

ZA­SA­DA BO­GAC­TWA:

Two­je do­cho­dy mogą uro­snąć tyl­ko tyle, ile ty!

Dla­cze­go twój sche­mat pie­nię­dzy jest waż­ny?

Czy sły­sza­łeś o lu­dziach, któ­rzy fi­nan­so­wo „prze­ro­śli” sie­bie? Czy za­uwa­ży­łeś, że nie­któ­rzy mają dużo pie­nię­dzy, a po­tem je tra­cą, albo mają świet­ne oka­zje, za­czy­na­ją do­brze, a po­tem wszyst­ko się psu­je? Te­raz znasz praw­dzi­wą przy­czy­nę. Z ze­wnątrz wy­da­je się, że to pech, że win­ny jest spa­dek ko­niunk­tu­ry, kiep­ski wspól­nik, co­kol­wiek. Jed­nak od we­wnątrz spra­wa wy­glą­da in­a­czej. Dla­te­go też, je­śli zda­rzy ci się za­ro­bić duże pie­nią­dze, a nie je­steś na to we­wnętrz­nie go­to­wy, praw­do­po­dob­nie nie bę­dziesz dłu­go bo­ga­ty i szyb­ko stra­cisz, co zdo­by­łeś.

Ogrom­na więk­szość lu­dzi po pro­stu nie ma we­wnętrz­nej zdol­no­ści, żeby za­ro­bić wię­cej pie­nię­dzy i utrzy­mać je – nie po­tra­fi spro­stać po­waż­niej­szym wy­zwa­niom, któ­re łą­czą się z więk­szym suk­ce­sem i pie­niędz­mi. To, moi dro­dzy, jest głów­nym po­wo­dem, że nie mają oni du­żych pie­nię­dzy.

Do­sko­na­łym przy­kła­dem są lu­dzie, któ­rzy wy­gra­li na lo­te­rii. Ba­da­nia wie­lo­krot­nie po­ka­za­ły, że nie­za­leż­nie od wiel­ko­ści wy­gra­nej, więk­szość tych osób w koń­cu wra­ca do po­cząt­ko­we­go sta­nu fi­nan­sów, czy­li ilo­ści pie­nię­dzy, z któ­rą spo­koj­nie mogą so­bie ra­dzić.

Od­wrot­ne zja­wi­sko mo­że­my za­ob­ser­wo­wać u mi­lio­ne­rów, któ­rzy sami za­pra­co­wa­li na swój suk­ces. Za­uważ, że je­śli stra­cą ma­ją­tek, zwy­kle po­tra­fią go od­zy­skać w sto­sun­ko­wo krót­kim cza­sie. Do­brym przy­kła­dem jest Do­nald Trump. Miał mi­liar­dy, stra­cił je, a po paru la­tach od­zy­skał wszyst­ko, a na­wet za­ro­bił jesz­cze wię­cej.

Dla­cze­go tak się dzie­je? Dla­te­go, że choć nie­któ­rzy mi­lio­ne­rzy, któ­rzy sami do­szli do swe­go ma­jąt­ku, mogą w pew­nym mo­men­cie stra­cić wszyst­kie pie­nią­dze, to jed­nak nig­dy nie stra­cą naj­waż­niej­sze­go skład­ni­ka swo­je­go suk­ce­su: umy­słu mi­lio­ne­ra. Oczy­wi­ście w przy­pad­ku Do­nal­da Trum­pa mamy ra­czej do czy­nie­nia z umy­słem mi­liar­de­ra. Czy zda­jesz so­bie spra­wę, że

Do­nald Trump nig­dy nie mógł­by być tyl­ko mi­lio­ne­rem? Gdy­by Do­nald Trump miał tyl­ko mi­lion do­la­rów, jak są­dzisz, co by my­ślał o swo­im suk­ce­sie fi­nan­so­wym? Więk­szość lu­dzi zgo­dzi­ła­by się, że miał­by za­pew­ne po­czu­cie, że jest spłu­ka­ny, że jest fi­nan­so­wym nie­udacz­ni­kiem!

Po­wód jest taki, że „fi­nan­so­wy ter­mo­stat” Do­nal­da Trum­pa jest na­sta­wio­ny na mi­liar­dy, a nie na mi­lio­ny do­la­rów. Więk­szość lu­dzi na­sta­wia go jed­nak na za­ra­bia­nie ty­się­cy, a nie mi­lio­nów; nie­któ­rzy z ko­lei na­wet nie na ty­sią­ce, tyl­ko na set­ki, a jesz­cze inni na mniej niż zero. Za­ma­rza­ją i nie mają po­ję­cia dla­cze­go!

W rze­czy­wi­sto­ści więk­szość lu­dzi nie re­ali­zu­je w peł­ni swo­ich moż­li­wo­ści i nie od­no­si suk­ce­su. Ba­da­nia po­ka­zu­ją, że 80 pro­cent lu­dzi nig­dy nie zdo­bę­dzie ta­kiej wol­no­ści fi­nan­so­wej, ja­kiej by chcie­li, i nig­dy nie bę­dzie mia­ło po­czu­cia praw­dzi­we­go szczę­ścia.

Ła­two to wy­tłu­ma­czyć. Lu­dzi żyją w nie­świa­do­mo­ści. Przy­sy­pia­ją za kie­row­ni­cą. Pra­cu­ją i my­ślą w spo­sób po­wierz­chow­ny – opie­ra­ją się tyl­ko na tym, co wi­dzą. Żyją wy­łącz­nie w wi­dzial­nym świe­cie.

Owo­ce wy­ra­sta­ją z ko­rze­ni

Wy­obraź so­bie drze­wo. Za­łóż­my, że tym drze­wem jest ży­cie. Ro­sną na nim owo­ce. W na­szym ży­ciu owo­ca­mi są na­sze osią­gnię­cia. Więc pa­trzy­my na nie i nie po­do­ba­ją się nam; nie ma ich za wie­le, są za małe albo mają cierp­ki smak.

Co wte­dy ro­bi­my? Więk­szość z nas kon­cen­tru­je się jesz­cze bar­dziej na owo­cach, czy­li na osią­gnię­ciach. Ale co tak na­praw­dę two­rzy kon­kret­ne owo­ce? Wy­ra­sta­ją one z na­sion i ko­rze­ni.

To, co pod zie­mią, two­rzy to, co nad zie­mią. To, cze­go nie wi­dać, two­rzy to, co wi­dać. Co to ozna­cza? Ozna­cza to, że je­śli chcesz zmie­nić owo­ce, mu­sisz naj­pierw zmie­nić ko­rze­nie. Je­śli chcesz zmie­nić to, co wi­dać, mu­sisz naj­pierw zmie­nić to, cze­go nie wi­dać.

ZA­SA­DA BO­GAC­TWA:

Je­śli chcesz zmie­nić owo­ce, mu­sisz naj­pierw zmie­nić ko­rze­nie. Je­śli chcesz zmie­nić to, co wi­dać, mu­sisz naj­pierw zmie­nić to, cze­go nie wi­dać.

Oczy­wi­ście, nie­któ­rzy po­wie­dzą, że trze­ba zo­ba­czyć, żeby uwie­rzyć. Chciał­bym za­dać im py­ta­nie: „Dla­cze­go pła­ci­cie za prąd?”. Cho­ciaż nie wi­dzi­cie go, z pew­no­ścią po­tra­fi­cie roz­po­znać i wy­ko­rzy­stać jego moc. Je­śli ma­cie wąt­pli­wo­ści, czy prąd ist­nie­je, to po pro­stu wsadź­cie pa­lec do gniazd­ka elek­trycz­ne­go, a gwa­ran­tu­ję, że wa­sze wąt­pli­wo­ści szyb­ko się roz­wie­ją.

Z mo­je­go do­świad­cze­nia wy­ni­ka, że to, cze­go nie mo­że­my zo­ba­czyć ma znacz­nie więk­szą moc od tego, co mo­że­my zo­ba­czyć. Mo­żesz się z tym twier­dze­niem zga­dzać lub nie, ale je­śli nie sto­su­jesz tej za­sa­dy w ży­ciu, to pew­nie cier­pisz. Dla­cze­go? Bo igno­ru­jesz pra­wa przy­ro­dy, na mocy któ­rych to, co pod zie­mią, two­rzy to, co nad zie­mią, a to, cze­go nie wi­dać, two­rzy to, co wi­dać.

Jako lu­dzie je­ste­śmy czę­ścią przy­ro­dy, nie je­ste­śmy po­nad nią. Dla­te­go je­śli po­zo­sta­je­my w har­mo­nii z jej pra­wa­mi i pra­cu­je­my nad na­szy­mi ko­rze­nia­mi – na­szym we­wnętrz­nym świa­tem – na­sze ży­cie pły­nie gład­ko. Je­śli tego nie ro­bi­my, sta­je się ono trud­ne.

W każ­dym le­sie, na każ­dej far­mie i w każ­dym sa­dzie na świe­cie, to, co pod zie­mią, two­rzy to, co nad zie­mią. Dla­te­go kon­cen­tro­wa­nie się na owo­cach, któ­re już wy­ro­sły, jest ja­ło­we. Nie mo­żesz zmie­nić owo­ców, któ­re już wi­szą na drze­wie. Mo­żesz jed­nak zmie­nić przy­szłe owo­ce. Ale żeby to zro­bić, mu­sisz zejść pod zie­mię i wzmoc­nić ko­rze­nie.

Czte­ry sfe­ry

Jed­ną z naj­waż­niej­szych rze­czy, ja­kie mu­sisz zro­zu­mieć, jest to, że na­sza eg­zy­sten­cja nie ma tyl­ko jed­nej płasz­czy­zny. Ży­je­my w co naj­mniej czte­rech róż­nych sfe­rach na­raz. Są to świa­ty fi­zycz­ny, umy­sło­wy, emo­cjo­nal­ny i du­cho­wy.

Więk­szość lu­dzi nig­dy nie uświa­da­mia so­bie, że sfe­ra fi­zycz­na to je­dy­nie „wy­druk” trzech po­zo­sta­łych.

Przy­pu­ść­my, że wła­śnie na­pi­sa­łeś list na kom­pu­te­rze. Na­ci­skasz kla­wisz „dru­kuj” i z dru­kar­ki wy­ska­ku­je list. Pa­trzysz na wy­druk i za­uwa­żasz li­te­rów­kę. Więc bie­rzesz biu­ro­wy ko­rek­tor i po­pra­wiasz ją. Po­tem zno­wu kli­kasz „dru­kuj”, a li­te­rów­ka zno­wu się po­ja­wia.

O rany, jak to moż­li­we? Prze­cież wła­śnie ją po­pra­wi­łeś! Więc tym ra­zem się­gasz po jesz­cze lep­szy ko­rek­tor i po­pra­wiasz li­te­rów­kę jesz­cze sta­ran­niej i dłu­żej. Za­czy­nasz na­wet stu­dio­wać trzy­stu­stro­ni­co­wy pod­ręcz­nik pod ty­tu­łem Sku­tecz­ne wy­ma­zy­wa­nie. Te­raz masz wszyst­kie „na­rzę­dzia” i całą wie­dzę, ja­kiej po­trze­bu­jesz. Je­steś go­tów. Na­ci­skasz „dru­kuj” i li­te­rów­ka zno­wu się po­ja­wia! „Nie może być!”, wo­łasz zdu­mio­ny. „Jak to moż­li­we? Co tu się dzie­je? Czy ja śnię?”.

Rzecz w tym, że praw­dzi­we­go pro­ble­mu nie da się roz­wią­zać na „wy­dru­ku”, czy­li w świe­cie fi­zycz­nym; moż­na zro­bić to tyl­ko w „pro­gra­mie”, czy­li w świe­cie umy­sło­wym, emo­cjo­nal­nym i du­cho­wym.

Pie­nią­dze są wy­ni­kiem, ma­ją­tek jest wy­ni­kiem, zdro­wie jest wy­ni­kiem, cho­ro­ba jest wy­ni­kiem, two­ja waga jest wy­ni­kiem. Ży­je­my w świe­cie przy­czyn i skut­ków.

ZA­SA­DA BO­GAC­TWA:

Pie­nią­dze są wy­ni­kiem, ma­ją­tek jest wy­ni­kiem, zdro­wie jest wy­ni­kiem, cho­ro­ba jest wy­ni­kiem, two­ja waga jest wy­ni­kiem.

Ży­je­my w świe­cie przy­czyn i skut­ków.

Czy sły­sza­łeś kie­dyś, jak ktoś mó­wił, że brak pie­nię­dzy to pro­blem? Po­słu­chaj uważ­nie: brak pie­nię­dzy nig­dy, prze­nig­dy nie jest pro­ble­mem. Brak pie­nię­dzy jest je­dy­nie ob­ja­wem tego, co się dzie­je pod spodem.

Brak pie­nię­dzy jest skut­kiem, ale co jest przy­czy­ną? Rzecz spro­wa­dza się do tego: je­że­li chcesz zmie­nić swój świat ze­wnętrz­ny, mu­sisz naj­pierw zmie­nić we­wnętrz­ny.

Ja­kie­kol­wiek masz osią­gnię­cia, wspa­nia­łe czy mar­ne, do­bre czy złe, po­zy­tyw­ne czy ne­ga­tyw­ne, za­wsze pa­mię­taj o tym, że twój świat ze­wnętrz­ny jest tyl­ko od­bi­ciem we­wnętrz­ne­go. Je­śli nie wszyst­ko się ukła­da „na ze­wnątrz”, to zna­czy, że nie wszyst­ko jest w po­rząd­ku „we­wnątrz”. Pro­ste.

De­kla­ra­cje: po­tęż­ne na­rzę­dzie zmia­ny

Pod­czas na­szych szko­leń sto­su­je­my tech­ni­ki „przy­śpie­szo­ne­go ucze­nia się”, któ­re po­zwa­la­ją szyb­ciej się uczyć i wię­cej za­pa­mię­tać z tego, cze­go się do­wia­du­je­my. Klu­czem jest „za­an­ga­żo­wa­nie”. Na­sze po­dej­ście jest zgod­ne ze sta­rym przy­sło­wiem: „To, co usły­szysz, za­po­mnisz; to, co zo­ba­czysz, za­pa­mię­tasz; to, co zro­bisz, zro­zu­miesz”.

Dla­te­go też chciał­bym cię pro­sić, że­byś za każ­dym ra­zem, gdy doj­dziesz do koń­ca waż­nej za­sa­dy wy­ło­żo­nej w tej książ­ce, po­ło­żył rękę na ser­cu i wy­po­wie­dział na głos „de­kla­ra­cję”, a po­tem do­tknął pal­cem wska­zu­ją­cym swo­jej gło­wy i zło­żył gło­śno na­stęp­ną. Co to jest de­kla­ra­cja? To po pro­stu po­zy­tyw­ne oświad­cze­nie, któ­re skła­da się do­bit­nie i gło­śno.

Dla­cze­go de­kla­ra­cje są tak cen­nym na­rzę­dziem? Dla­te­go, że wszyst­ko skła­da się z ener­gii. Ona prze­miesz­cza się w for­mie wi­bra­cji o okre­ślo­nej czę­sto­tli­wo­ści. Każ­da de­kla­ra­cja, któ­rą skła­dasz, nie­sie ze sobą okre­ślo­ne wi­bra­cje. Gdy wy­po­wia­dasz ją na głos, jej ener­gia wi­bru­je przez ko­mór­ki two­je­go cia­ła i je­śli do­tkniesz go wte­dy, mo­żesz od­czuć jej wy­jąt­ko­wy re­zo­nans. De­kla­ra­cje sta­no­wią nie tyl­ko okre­ślo­ny ko­mu­ni­kat dla świa­ta, ale sta­no­wią też po­tęż­ny ko­mu­ni­kat dla two­jej pod­świa­do­mo­ści.

Róż­ni­ca mię­dzy de­kla­ra­cją a afir­ma­cją jest nie­wiel­ka, ale we­dług mnie istot­na. Afir­ma­cję moż­na zde­fi­nio­wać jako: „po­zy­tyw­ne oświad­cze­nie, któ­re stwier­dza, że to, co chcesz osią­gnąć, już się dzie­je”. Na­to­miast de­kla­ra­cja to: „ofi­cjal­ne wy­ra­że­nie in­ten­cji pod­ję­cia okre­ślo­ne­go dzia­ła­nia lub przy­ję­cia okre­ślo­ne­go sta­tu­su”.

Afir­ma­cja ozna­cza, że to, co chcesz osią­gnąć, już się dzie­je. Nie od­no­szę się do niej z en­tu­zja­zmem, po­nie­waż czę­sto, gdy afir­mu­je­my coś, co jesz­cze nie ist­nie­je, we­wnętrz­ny głos re­agu­je stwier­dze­niem: „To nie­praw­da; to bzdu­ra”.

Na­to­miast de­kla­ra­cja nie mówi, że coś jest praw­dą; stwier­dza, że mamy in­ten­cję, żeby coś ro­bić lub kimś być. Nasz we­wnętrz­ny głos może to za­ak­cep­to­wać, po­nie­waż wca­le nie twier­dzi­my, że to praw­da w tej chwi­li, a tyl­ko, że mamy taką in­ten­cję na przy­szłość.

De­kla­ra­cja z de­fi­ni­cji jest ofi­cjal­na. Jest to for­mal­ne wy­ra­że­nie ener­gii wo­bec świa­ta po­przez cia­ło.

Bar­dzo waż­nym ele­men­tem tej de­fi­ni­cji jest dzia­ła­nie. Mu­sisz pod­jąć wszel­kie ko­niecz­ne dzia­ła­nia, żeby urze­czy­wist­nić swo­ją in­ten­cję.

Za­chę­cam cię, że­byś wy­po­wia­dał swo­je de­kla­ra­cje na głos co­dzien­nie rano i wie­czo­rem. Ro­bie­nie tego przed lu­strem jesz­cze bar­dziej przy­śpie­szy ten pro­ces.

Mu­szę przy­znać, że gdy pierw­szy raz spo­tka­łem się z tym wszyst­kim, po­my­śla­łem: „Nie ma mowy. Całe te de­kla­ra­cje są dla mnie zbyt ki­czo­wa­te”. Lecz po­nie­waż by­łem wte­dy spłu­ka­ny, stwier­dzi­łem: „A co mi tam; na pew­no mi to nie za­szko­dzi” i za­czą­łem je sto­so­wać. Te­raz je­stem bo­ga­ty, więc nie po­win­no szcze­gól­nie dzi­wić moje prze­ko­na­nie, że de­kla­ra­cje są na­praw­dę sku­tecz­ne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: