Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bookopen, bo po trzydziestce wiele się zmienia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 grudnia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bookopen, bo po trzydziestce wiele się zmienia - ebook

CHUTNIK, GRASS, NIEWIŃSKA

I INNI 30 – 40-LATKOWIE W JEDNYM, ZBIOROWYM DZIENNIKU!


Znani i nieznani 30 – 40-latkowe w jednym zbiorowym dzienniku. Poznaj „dni” Sylwii Chutnik - powieściopisarki nominowanej do nagrody Nike 2013, Łukasza Grassa - dziennikarza radiowego i telewizyjnego, Ani Lichoty – trzeciej Polki, która zdobyła Koronę Ziemi, Kamila Iwankiewicza – alpinisty, grotołaza i rekordzisty świata w nurkowaniu wysokogórskim, Edyty Niewińskiej – autorki Kosowa, Agnieszki Kalugi – autorki wielokrotnie nagradzanego bloga „Zorkownia” (najlepszy blog w kategorii blogi literackie, blog roku, blog blogerów) a także wielu singli, matek, ojców, wiecznych dzieci i wiecznie zajętych pracoholików w wyjątkowym zbiorowym dzienniku „Bookopen, bo po trzydziestce wiele się zmienia…”!


Kim są współcześni 30 – 40-latkowie? Co myślą, czym się zajmują i jak się czują ze swoim wiekiem?

„BOOKOPEN, BO PO TRZYDZIESTCE WIELE SIĘ ZMIENIA…”, jedyny w swoim rodzaju zbiorowy dziennik ich wszystkich, daje odpowiedź na te pytania!


Jak rozwija się projekt i co nowego, można śledzić na: https://www.facebook.com/bookopenpl


Redakcja Bookopen

Sylwia Jurkiewicz i Justyna Lach, czyli założycielki portalu literacko-społecznościowego bookopen.pl i redaktorki książki „Bookopen, bo po trzydziestce wiele się zmienia…”


Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7859-259-4
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

dla miesięcznika K MAG
za wsparcie udzielone w trakcie trwania projektu

Dziękujemy również:

Asi Szułczyńskiej – która zaprojektowała nam stronę internetową,

Michałowi vel Mihu – który sprawił, że zadziałała i prawie nigdy się nie zawieszała,

Kindze Offert – która zilustrowała nasz dziennik,

Wszystkim, którzy w nas wierzyli i nas wspierali

oraz Wszystkim, którzy pisali i którzy tak naprawdę są autorami Bookopen.

Szczególnie dziękujemy Arkowi M.

Bez jego wiary w nas i w ten projekt mogłoby się nie udać…

Justyna i SylwiaWSTĘP

Jest! Mamy książkę! Nie my, Wy. My wszyscy!

Bookopen to projekt literacko-społecznościowy, którego celem było napisanie pierwszego zbiorowego DZIENNIKA 30 − 40-LATKA. W projekcie udział wzięły 262 osoby, które założyły swoje fiszki w portalu Bookopen.pl i które napisały łącznie 455 tekstów. Otrzymały one blisko 6300 głosów na „tak”, a najlepszy tekst miał tych głosów ponad 200! Bookopen był również miejscem, w którym 30 − 40-latkowie dyskutowali na forum – o byciu singlem, o seksie, dorosłości, Bogu i swoistym dekalogu 30 − 40-latka.

Ale po co to wszystko?

Żeby dowiedzieć się, jaki jest dzisiejszy 30 – 40-latek. Co robi? Czego się boi, czego jeszcze nie wie, a w czym jest już silniejszy i mądrzejszy? Jak i gdzie podrywa i chce być podrywany, jaki jest jej/jego idealny partner, jak sobie radzi z małżeństwem, rodzicielstwem albo z niespełnioną miłością? Jest już dorosły, czy jeszcze nie do końca? Przecież po trzydziestce tak wiele się zmienia!!!

Również po to, żeby pokazać, jak niezwykli i różnorodni są ludzie wokół nas, jak inspirujące mają pomysły, jak potrafią być kreatywni i jak wiele potrafią z siebie dać, żeby realizować własne plany i marzenia. Jak wierzą w to, że razem można zdziałać wielkie rzeczy. Bo można!

Znani i nieznani

Książka, która powstała dzięki portalowi Bookopen.pl, została wzbogacona o kilka dodatkowych tekstów. Dodali je m.in.: Sylwia Chutnik, Łukasz Grass i Edyta Niewińska. Wszystkim 30 – 40-latkom bliżej przyjrzał się prof. Waldemar Kuligowski − jego wstęp otwiera naszą książkę.

I co dalej?

Mamy wielki plan, a raczej wielkie marzenie – żeby „Bookopen” wyszedł poza granice Polski. Chciałybyśmy pozbierać „dni” i przemyślenia ludzi z różnych krajów i stworzyć kolejny wspólny dziennik. Europejski czy nawet światowy! ;-) Wiemy już, jak to zrobić, nie wiemy na razie za co. Szukamy więc sponsora! Jeśli ktoś z Was chciałby nim zostać lub wie, kto mógłby pomóc, piszcie na adres: [email protected]. Razem zrobiliśmy już bardzo dużo. Wierzymy, że warto rozejrzeć się dalej.

A tymczasem…

…życzymy interesującej lektury!

Książka zawiera tylko wybraną wspólnie w głosowaniach oraz przez
Redakcję część tekstów, komentarzy i wątków. Całość można przeczytać na www.bookopen.pl.

Redakcja zamieszcza teksty autorów w oryginale. Są to najczęściej wypowiedzi napisane językiem potocznym, których nierozerwalną częścią są liczne emotikony. Teksty te zawierają również kolokwializmy, słowa zaczerpnięte z języków obcych, neologizmy, skrócenia wyrazów, odstępstwa od reguł ortograficznych itd. Redakcja jednak szanuje indywidualny sposób wyrażania się poszczególnych autorów i dlatego pozwala sobie jedynie na nieliczne skróty, korektę interpunkcyjną, ortograficzną oraz ujednolicenie typograficzne tekstów. Są to zabiegi konieczne, mające na celu ułatwienie odbioru treści przekazanych przez kilkadziesiąt osób, piszących w bardzo różny sposób i korzystających z rozmaitych konwencji literackich.WALDEMAR KULIGOWSKI

Profesor UAM, antropolog kulturowy, eseista, twórca telewizyjny i filmowy, prowadził pierwszy talk-show w historii TVP Poznań. Wydał 7 książek i ponad 150 publikacji naukowych. Badał Love Parade, festiwale w Serbii i Albanii, alternatywę w Niemczech i Polsce. Ostatnio urzeczony karnawałem w Santa Cruz.

MIŁOŚĆ W DOMU GRY

Książka, do której Państwo zaglądacie, jest intymnym dziennikiem kilkudziesięciu osób. Wszyscy z nich – zarówno kobiety, jak i mężczyźni – urodzili się w ciągu dwóch dekad, a były to lata 70. i 80. XX wieku. Jeszcze przed okrągłym stołem, Mazowieckim i reunifikacją Niemiec. Biologicznie rzecz biorąc, dojrzewanie i dorastanie mają zatem za sobą: zęby są już stałe, co więcej, zaczynają się psuć; cechy płciowe wykształciły się w sposób definitywny; szarych komórek ani centymetrów wzrostu już nie przybywa (i niekoniecznie oznacza to, że zastąpił je błogi constans); najbardziej ważkie decyzje życiowe zostały podjęte; emocje, które miały nad poziomy wylecieć, już wyleciały. Z licznych zapisków dowiadujemy się jednak, że zamiast spodziewanej małej stabilizacji często pojawia się mała apokalipsa.

Czy jest coś, co poza metrykalną bliskością łączy autorów/bohaterów tej książki? Zaryzykuję tezę, że każdy z nich w słoneczne dni dzieciństwa grał w klipę albo w gumę, w ziemia parzy albo w dwa ognie, w państwa-miasta albo w ojca i matkę, że urządzał wyścigi kapsli albo wieczorne podchody. Pewnie jeszcze pamiętają reguły, jeszcze czują dotyk drewnianej rękojeści noża czy satysfakcję z trafienia piłką w przeciwnika. W co wszakże grają dzisiaj? Wachlarz możliwości jest dosyć szeroki: grają w singielstwo, grają w korporację, w weekendowe imprezowanie, w świadome macierzyństwo, w świadome nie-macierzyństwo, w hipsterkę, w rozwód, w zdradę, w podsumowania, gdy okazuje się, że w życiu jest już raczej po południu…

Studia wyższe rozpoczynają dzisiaj ludzie urodzeni w ostatnich latach ostatniej dekady minionego stulecia. Wydaje się, że czasy wcześniejsze są odległe, a ludzie z nich pochodzący to antypoda młodości. W ich wypadku może chodzić co najwyżej o młodość z rynku wtórnego, na pewno nie o extra vergine. Zupełnie niedawno jedna z najbardziej popularnych polskich aktorek udzieliła wywiadu o tyle szczególnego, że jubileuszowego, na swoje 40. urodziny (towarzyszyła mu sesja fotograficzna z bohaterką w skąpym bikini). Wyznała w nim dziennikarzowi, że chce wreszcie poważnie pomyśleć o życiu, przewartościować priorytety, założyć rodzinę, urodzić wymarzoną pociechę. Słowem, ustatkować się i nieodwołalnie wydorośleć. Pół wieku temu taka deklaracja byłaby skandalem; kobieta mająca czwarty krzyżyk na karku miałaby nie tylko urodzone, ale i pewnie odchowane dzieci, „starego” do wykarmienia oraz głęboką obawę przed pokazaniem się komuś obcemu w odważnie skrojonym stroju kąpielowym. Co się stało?

Roztropny niemiecki filozof Odo Marquard twierdzi oto, że „przestaliśmy dorośleć”. Najważniejsze pytanie, jakie stawiają sobie miliony ludzi, nie dotyczy globalnego ocieplenia, zderzenia cywilizacji ani kultury typu instant; dzisiaj ono brzmi: Jak pozostać młodym? Próby poszukiwania zadowalającej odpowiedzi zwykle prowadzą do uprawiania ekstremalnych sportów, stosowania diet, używania kosmetyków, nawiedzania sal treningowych, kultywowania fitness, kończąc ucieczką w fantasmagoryczne podróże. Innym, powszechnym rodzajem ucieczki przed wstydliwą dorosłością jest ława szkolna. Studia wszelkich stopni i trybów, kursy, programy dokształcające, szkolenia obejmujące całość ludzkiego doświadczenia zupełnie poważnie każą brać pod uwagę taką możliwość, że w ławie szkolnej spędzimy całe życie. Człowiek przekształcony w permanentnego ucznia nieuchronnie pozostaje dzieckiem, bo jak ono nie doświadcza świata sam, ale zadowala się doświadczeniem cudzym i jego się uczy. To nakierowanie na pozostanie dzieckiem, wrażliwcem, osobą spontaniczną – jakkolwiek waloryzowane nader pozytywnie – jest dla filozofa tożsame z niezdolnością do bycia dorosłym. „Chwaląc dziecko – pisze on – chwalimy tylko własną słabość”.

Sięgnijmy po jeszcze jednego akademika. Hanna Świda-Ziemba, nieżyjąca już polska socjolożka, jawi się jako niedościgła badaczka kolejnych pokoleń młodych Polaków. Zaczęła swoje analizy już w latach 50., by doprowadzić je aż do początku XXI wieku. Nie ominęła więc także autorów/bohaterów niniejszego tomu. Odnosząc się do nich właśnie, pisała o tzw. „kategoriach osiowych”. Pani profesor miała na myśli pojęcia dla nich charakterystyczne, zajmujące pierwsze pozycje w światopoglądowym top of the top. Przedstawiła długą listę 80 takich pojęć, a badani mieli z nich wybrać słowa klucze, tworzące ich kod, ich kulturowe DNA. Wyłonił się z tego obraz arcyciekawy. Fundamentami owego kodu okazały się kolejno: sukces, ambicje, siła przebicia, atrakcyjność, inwestowanie w siebie oraz niezależność. Niżej wartościowano: inteligencję, kreatywność, samorealizację, popularność. Natomiast na samym dole tej skali znalazły się: patriotyzm, tradycja, skromność, honor, grzech, dojrzałość duchem, sumienie, kształtowanie charakteru.

Poświadczenie akademickich ustaleń Marquarda oraz Świdy-Ziemby znajdziemy i tutaj. „Wypadałoby wierzyć, że w człowieku dokonuje się postęp i pytania z dzieciństwa dawno odfajkowane” (N. Lezneh), zauważa jeden z autorów, ale jest to słaba wiara. Jestem z pokolenia, które „nie musi chodzić do szkoły z obowiązku” (Marta Uparta), oświadcza inny, lecz wypada się domyślać, że to po prostu kamuflaż braku chęci do dorastania. Wiele mamy deklaracji ironiczno-buńczucznych: „30-latek już nie musi udawać orgazmu”; „będę przynajmniej 6 razy w tygodniu spał we własnym łóżku”
(MR D.); „będę chodził w tygodniu tyle razy na siłownię, co do pubu” (Ajsch77); „nie będę czekać na telefon, sama zadzwonię i zaproszę na wino” (femme.fatale); „trzydziestolatek może pyskować starszym” (Marta Uparta); „nie jestem taka naiwna” (Quovadis). Postacie z zamieszczonych w tomie tekstów są mniej więcej w połowie drogi między dzieckiem a dorosłym. Czasem jest to źródłem zgorzknienia, czasem satysfakcji. „Jestem starsza, a co najważniejsze, jestem matką” (Quovadis), trzeźwo i krzepiąco dostrzega swoje położenie jedna z autorek. W innym miejscu znajdziemy wyznanie o „błogim stanie parzystości” (Setisun). Warto się przy nim zatrzymać. Znacząca większość intymnych wyznań z tego zbioru dotyczy bowiem miłości, opowiada o jej poszukiwaniu albo utracie. Ma się nieomal wrażenie, że autorzy/bohaterzy uczestniczą w niekończącej się miłosnej narracji, wobec której wszystkie inne składniki codzienności – praca, religia, obyczaje, polityka to jedynie didaskalia. Liczy się jedynie ów „błogi stan”.

Czy fakt ten nie przeczy „kategoriom osiowym”, napędzanym przez orientację na sukces, niezależność (jak być z kimś, gdy się chce pozostać niezależnym?) i samorealizację? Przywołana już badaczka przekonuje nas, że nie ma sprzeczności, że bardzo wielu Polaków i Polek jako wartość centralną w swoim życiu wskazuje właśnie miłość. Przy czym ma ona nie tylko pieścić ich przekarmione konsumenckie ego, ale też dawać jakże cenne (bo coraz rzadsze) poczucie przynależności, trwałego związania, poszczególności swojego życia.

Redaktorki prezentowanego tomu miały doskonały pomysł i zrealizowały go z podziwu godną skutecznością. Metrykalnie, jak się dowiadujemy, bliskie są zaproszonym tutaj autorom. Jako bardzo nęcące pytanie jawi się kwestia, czy i one „pasują” do osób zamieszkujących strony tej książki, czy są do nich podobne, w iście prestidigitatorski sposób łącząc w sobie nawyki wykształcone pospołu przez brutalny neoliberalizm, ewangeliczny etap transformacji oraz romantyczny model miłości, nadal w Polsce dominujący? Zostawmy jednak tę kwestię nierozstrzygniętą. Zbiór ten niesie bowiem – jakkolwiek w formie niestandardowej – frapujący wgląd w życie i uczynki współczesnych trzydziesto- i czterdziestolatków. Jak wspomniałem, z ich intymnych notatek wynika, że powodem strapień, radości oraz uniesień największych jest miłość. Nie mam wątpliwości, że zdumiewający to wniosek, który potraktować trzeba jak najbardziej serio. Mylą się więc obrażeni na rzeczywistość publicyści, którzy roztaczają ponure wizje cywilizacji śmierci. Tom ten przekonuje wszak, że jego autorzy i bohaterowie żyją w kulturze miłości, która ma nieskończenie wiele twarzy.

Waldemar KuligowskiO NAS, CZYLI REDAKCJA SIĘ PRZEDSTAWIA

SYLWIA JURKIEWICZ

Długo godziła się z faktem, że nie wszystko musi być poukładane i na swoim miejscu. W końcu udało się! Jest pewna, że jak w coś wierzy się naprawdę, to to musi się udać. Uważa, że trzydziestka niczego nie zmienia, ale trzydziestka trójka już tak.

Z charakteru:

Perfekcjonistka, która potrafi odpuścić i poświęcić wiele, żeby robić w życiu to, co pochłania zupełnie.

Jeśli chodzi o literaturę, to…

…posiada dużo książek – część z nich jest raczej do oglądania niż do czytania i te lubi najbardziej.

Lubi:

Dobry design i ładne przedmioty użytkowe, rozrzutność, leżenie w hamaku, pustkę w głowie, blond whisky, obiady u mamy, ludzi, podróże i wszelkie planowanie rzeczy wielkich i trudnych, szczególnie w realizacji.

Chciałaby:

Mieć ogromny własny jacht, na który zaprosiłaby wszystkich swoich znajomych.

JUSTYNA LACH

Przez ostatnie dwa lata ciągle coś zmienia, zamienia, wymienia, wprowadza i wyprowadza. Trzydzieste urodziny nie zrobiły na niej większego wrażenia, ponieważ w zależności od okoliczności czuje się jak 17- lub 70-latka.

Z charakteru:

Trudno powiedzieć. Czasem spokojna i zrównoważona, czasem wybucha napadami niekontrolowanego śmiechu.

Jeśli chodzi o literaturę, to…

…dużo czyta, kiedy jest sama. Laureatka konkursu literackiego „Mężczyzna na zakręcie” „Gazety Wyborczej”.

Lubi:

Wynajdować na Allegro duńskie meble z lat 60., żarty słowne, jazdę rowerem i na nartach, botwinkę i makarony, filmy i książki o życiu.

Chciałaby:

Znajdować więcej ładnych duńskich mebli z lat 60., pojechać w Himalaje, częściej mieć poczucie, że wszystko jest dokładnie tak, jak ma być.29.05.2011

NA DOBRY POCZĄTEK

Redakcja

JUSTYNA: Miałyśmy jechać dookoła świata…

SYLA: Wszystkie wróżki to potwierdziły! (śmiech)

JUSTYNA: Tam, wróżki… Najważniejsze, że potwierdził to sponsor!

SYLA: Z którym negocjowałyśmy pół roku…

JUSTYNA: I który wycofał się dokładnie wtedy, gdy już zdążyłam zwolnić się z pracy.

SYLA: Zdążyłyśmy już też kupić bilety do Nowej Zelandii i całe mnóstwo BARDZO POTRZEBNYCH PODRÓŻNYCH GADŻETÓW.

JUSTYNA: One przynajmniej nie straciły ważności…

SYLA: Tak samo jak nasz pomysł…

JUSTYNA: Ale na to wpadłyśmy dopiero wtedy, gdy minęła nam depresja…

SYLA: Czyli jak już zjadłyśmy wszystkie kupione na podróż batoniki. (śmiech)

Na samą myśl o batonikach robimy się głodne, idziemy więc do kuchni coś przekąsić. A po jedzeniu, wiadomo, trzeba zapalić… Skoro nie jedziemy, nie rzucamy!

SYLA: Tylko nie pisz, że palimy, bo ludzie pomyślą, że mamy osad na zębach.

JUSTYNA: Żółte palce i szarą cerę. (śmiech)

SYLA: Całe szczęście, że jest Photoshop i na zdjęciach nie widać.

JUSTYNA: No właśnie… zdjęcia miały być ze świata.

SYLA: A są z naszej kanapowej sesji.

JUSTYNA: I niestety, mimo ogromnego talentu i starań Andrzeja, wyglądamy na niej jak dwa nieszczęścia.

SYLA: No… czyli tak, jak się czułyśmy. (śmiech)

JUSTYNA: No dobra, bo nigdy nie dojdziemy, jak to było.

SYLA: Miałyśmy jechać dookoła świata.

JUSTYNA: I zbierać materiał do pierwszego dziennika z podróży, w którym każdy dzień byłby pisany nie przez nas, a przez inną osobę, którą spotkamy po drodze.

SYLA: Przez kogoś, kto naprawę zna miejsca, w których my byłybyśmy tylko przez chwilę. Znaczy przez jakiegoś tubylca.

JUSTYNA: Tambylca.

SYLA: Tu- i tambylca. Dzięki temu byłoby i różnorodnie – bo dużo osób z różnych miejsc świata by pisało, i ciekawie – bo wybierałybyśmy takich, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia.

JUSTYNA: Ciekawe było też to, że każdy miał pisać w swoim języku.

SYLA: A my byśmy to potem poskładały, przetłumaczyły i… wydały!

JUSTYNA: No i być może wydamy!

SYLA: Tylko coś trochę innego! (śmiech)

JUSTYNA: To Ty wpadłaś na pomysł, żeby ten nasz projekt przenieść do Internetu.

SYLA: Skoro my nie możemy pojechać do ludzi, ludzie przyjadą do nas! (śmiech)

JUSTYNA: I stworzymy pierwszy na świecie, a w Polsce to już na pewno, dziennik, w którym każdy dzień pisany jest przez inną osobę.

SYLA: 30-letnią osobę…

JUSTYNA: Mniej więcej, oczywiście. Wszyscy, 27- i 44-latkowie też są mile widziani…

SYLA: Nie mów tak. Bo ktoś będzie miał 45 i się obrazi.

JUSTYNA: O rany! Chodzi tylko o to, że trochę postanowiłyśmy zawęzić grupę docelową, żeby się to wszystko za bardzo nie rozlazło. A że same jesteśmy 30-parolatkami to tak wyszło.

SYLA: I przy okazji chcemy się dowiedzieć, jak inni sobie radzą z tym, z czym my nie za bardzo.

JUSTYNA: Że z życiem tak w ogóle?

SYLA: Z dorosłym życiem.

JUSTYNA: O matko! (śmiech)

Oglądamy pierwsze projekty naszej strony internetowej. Dzięki Asi wygląda dokładnie tak, jak chciałyśmy, a dzięki Michałowi zaczyna działać i można już dodawać wpisy!

SYLA: A jak nikt nie będzie chciał pisać?

JUSTYNA: To będą rysować, też można. (śmiech)

SYLA: No ale jak nikt nie będzie chciał ani pisać, ani rysować?

JUSTYNA: Daj spokój… w końcu mamy trochę znajomych, na pewno któryś z nich coś napisze… Jakoś ich przekupimy…

SYLA: No i mamy profile, znaczy fiszki! Nawet jak ktoś nie lubi pisać, to może się do naszej około 30-latkowej społeczności zapisać, żeby podpatrywać, co piszą inni.

JUSTYNA: No… i może poznać kogoś przy okazji…

SYLA: Przy okazji…

Po dwóch miesiącach, kilkunastu drinkach i kilkudziesięciu zapisanych kartach i karteczkach wszystko w końcu działa jak należy.

JUSTYNA: To co, startujemy?

SYLA: Startujemy!

JUSTYNA: Ciekawe, dokąd dolecimy?

SYLA: No, raczej nie do Nowej Zelandii.

JUSTYNA: Ale jakoś mam wrażenie, że tam będzie jeszcze ciekawiej!

31.05.2011 96 TOPÓW – 7 MIEJSCE W TOP 10EDYTA NIEWIŃSKA

fot. Sławomir Piasecki

Rocznik ’78, z wykształcenia socjolog sztuki, z doświadczenia zawodowego PR-owiec, po siedmiu latach pracy dla agencji – cudzych i własnych – porzuciła firmowy kierat na rzecz freelancerki oraz podróży. Miłośniczka bałkańskich klimatów, literatury współczesnej, sztuki konceptualnej i Sarajewa. Menadżerka zespołu Tfaruk Love Communication, grającego jazz z punkową energią.

Kulturowa anarchistka, nie stroniąca od mówienia o aborcji, trudnych relacjach interpersonalnych, związkach homoseksualnych i lękach współczesnych trzydziestolatków. Kobiece wcielenie Hanka Moody’ego – pije, pali, nie toleruje związków, ignoruje problemy. W czerwcu 2012 roku wydała swoją debiutancką powieść „Kosowo”. To portret własny współczesnych trzydziestolatków, pogubionych w poszukiwaniu tej jedynej miłości.

ONE NIGHT STAND

EDYTA NIEWIŃSKA

Naprawdę nie pamiętam jego imienia. Może dobiegać czterdziestki, może też mieć za sobą nieudane małżeństwo, nawet rozwód. Nie mam ochoty wypytywać go o żadne szczegóły jego życiorysu. Słyszę szum wody, on bierze prysznic, ja w tym czasie smażę jajka. Właściwie to bez przesady – same się smażą. Za wiele nie mam do roboty i nie będę udawać, że jestem jakąś pieprzoną, doskonałą gospodynią domową. Ani przed nim, ani przed żadnym innym nie muszę niczego udawać. Nie jestem towarem na sprzedaż, nie muszę się reklamować.

− Mieszkasz z mężczyzną? − pyta, wychodząc z łazienki.

− Nie, już nie. Poszedł sobie.

− Zostawił po sobie sporo rzeczy.

− Raczej nie miał czasu ich ze sobą zabrać.

− Wystawiłaś go za drzwi? Mądra dziewczynka − uśmiecha się, chyba nawet szczerze.

− Nie, sam się wykończył. Nie musiałam mu pomagać. Wypadek samochodowy.

− Cholera, przepraszam!

− Nie masz za co. Nie wiedziałeś.

− Dawno temu?

− Pół roku.

− Jak się czujesz?

Dziwne, ten obcy człowiek pyta mnie, jak się czuję. Jak ja się czuję? Szczerze mówiąc beznadziejnie. Czuję się raczej stara i dość nieatrakcyjna, nie na co dzień, ale wystarczająco często, by samej siebie nie lubić. Nie wiem, co mam teraz powiedzieć. Do czego mu ta wiedza potrzebna? Jest tutaj, bo nie chciałam być sama − poprzedniej nocy, dzisiaj. Czy daje mu to prawo do tak szczegółowych i osobistych informacji na temat mojego życia? Życia, którego być może, nawet nie ma? Ono nie skończyło się wraz z wypadkiem samochodowym, jego nigdy nie było. Czasem myślę, że zbyt łatwo to wszystko przyszło, tak samo łatwo sobie poszło. Łatwo nie ma wartości. On jest łatwy, ja jestem łatwa. A może to, co mogłoby być między mną i nim, byłoby trudne? Nie interesuje mnie to, nie chcę jego litości.

Czym sobie zasłużył na spotkanie z kobietą, która od życia niczego szczególnego nie chce? Dlaczego los go pokarał i musiał trafić na mnie? Nagle czuję, że go polubiłam i że być może dobrze by było, gdyby to on był tym, któremu uda się mnie oswoić. Zaskakuje mnie ta myśl. Udaję, że zapomniałam, że coś takiego przyszło mi do głowy. To nie moje myśli, to wyuczona społecznie potrzeba tworzenia więzi, relacji, związku. Mam zatruty umysł, jak każdy. Myślę o rodzicach, którzy całe życie ze sobą, w nienawiści, obojętności, w końcu już tylko z przyzwyczajenia, bo „rozwód to tyle problemów, bo i tak nikogo w życiu już nie spotkam”. Patrzę na niego, on może jeszcze kogoś spotka. Uśmiecha się ładnie, popijając tę swoją herbatę. Promień słońca pada na jego twarz, mruży oczy. Ma czarne oczy. Adrian miał niebieskie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: