Być kobietą i wreszcie zwariować - ebook
Być kobietą i wreszcie zwariować - ebook
Kontynuacja bestsellerowego poradnika dla kobiet!
„Być kobietą i wreszcie zwariować” to nietypowy poradnik, w którym Katarzyna Miller, filozofka, psycholożka i psychoterapeutka z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem, na podstawie rozmów przeprowadzonych podczas specjalnych warsztatów terapeutycznych, pokazuje kobietom jak żyć, by być kochaną, jak kochać, by być szczęśliwą, a także radzi, jak poradzić sobie z największą przeszkodą w osiągnięciu tego celu, czyli… samą sobą.
Problemy bliskie każdej kobiecie, szczere dialogi, pikantne zwierzenia, czyli życie w najczystszej postaci i recepta na jego polepszenie.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7881-217-3 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DOROTA: Spokojna, wyważona w emocjach, subtelna. Poważna i pogodna. Czterdzieści lat. Wysoka, smukła, delikatna, długie włosy blond. Ubrana modnie, w beże, szarości, pudrowe róże. Subtelna biżuteria. Kiedy się odzywa, grupa słucha tego z uwagą i szacunkiem. Daje się odczuć, że zawsze mówi to, co naprawdę myśli. Mówi także rzeczy trudne dla innych. Raz rozwiedziona. Od lat w tym samym związku, po pozytywnie rozwiązanych kryzysach, z jednym dzieckiem.
MONIKA: Najmłodsza w grupie: pod trzydziestkę. Energetyczna, rozemocjonowana. Zgrabna, seksowna, co podkreśla ubiorami w kolorach rajskiego ptaka. Burza płowych włosów, duże błyszczące kolczyki. Rozwiodła się w trakcie pracy w grupie. Jest z tego bardzo zadowolona. Podjęła się bycia koordynatorką zjazdów i kontaktów grupy. Pracuje w agencji reklamowej. Uprawia taniec sceniczny. Mieszka sama, niedawno przeżyła rozstanie po gorącym romansie.
SONIA: Czterdzieści parę lat. Loki w różnych kolorach. Nosi tylko kwieciste sukienki i dobrane do nich kolorem rajstopy. Używa rzeczy w bardzo dobrym gatunku. Nieskazitelna cera, zawsze zrobione długie paznokcie, przedłużone rzęsy. Bransoletki. Bardzo towarzyska, a także pomocna. Kulturalnie „oblatana”. Oddana pracy nad sobą. Niedawno burzliwie się rozwiodła i bardzo to przeżywa. Jedno dziecko.
KAJA: Trzydzieści parę lat. Wiotka, długie nogi. Delikatna uroda. Dziesięć lat życia spędziła w Indiach, gdzie pracował jej ojciec. Z trudnością potem aklimatyzowała się w Polsce. Cicha, zamknięta w sobie, uważna… Biorąc udział w spotkaniach grupy, niebywale rozkwitła. Kiedy się pojawiła po raz pierwszy, była szarą myszką. Okazało się, że ma niesamowity feeling do pięknych ciuchów i wygląda w nich jak modelka. Finansistka. Dziewica.
ANIELA: Koło pięćdziesiątki. Żadnej biżuterii. Ciepła, serdeczna, kojąca dla innych. Ma na czym siedzieć i czym oddychać. Niezwykle oczytana, kocha poezję, przysyła grupie mailowo cudne wiersze z okazji różnych okoliczności. Pięknie mówi, potrafi wzruszać, jest szczera, otwarta i uczciwa. Długoletnia mężatka, dwoje dzieci.
MILENA: Przyjaciółka Anieli. Drobna, płocha, wesoła. Szczebiotliwa, kiedy jest w dobrym humorze. Gdy smutna, wygląda jak zmoknięty ptaszek. Pełna wdzięku, szybko się porusza. Nosi obcisłe sweterki i dżinsy. Już jako rozwódka zaszła w ciążę z kolejnym partnerem, który ją zawiódł. Sama wychowuje dwoje dzieci. Co jakiś czas wychodzi dzielnie z kryzysów psychofizycznych lub finansowych.
NINA: Niecałe czterdzieści lat. Zrównoważona. Niezależna w myśleniu i zachowaniu. Odporna na opinie innych, ale uważna wobec ludzi. Zadziwia grupę coraz to innym kolorem włosów na kolejnych spotkaniach. Tym razem wygląda dużo łagodniej niż zwykle, bo wróciła do swojego własnego koloru ciemnoblond i chodzi w samych miękkich, lejących się sukienkach. Singielka. Niedawno założyła własną firmę.
SABINA: Ruda, o dziewczęcej urodzie, czterdziestka. Otulona kolorowymi szalami, w ręcznie robionej, orientalnej biżuterii. Jeździ na ciekawe warsztaty, czyta literaturę psychologiczną, wie, co się dzieje w branży „rozwojowej” i w czym warto uczestniczyć. Łagodna, ładnie się dziwi i zachwyca odkryciami – swoimi i cudzymi. Mężatka, jedno dziecko.Ostatnio weszła w okres odkrywania swej seksualności, co zaowocowało romansem na pewnym wyjeździe.
ROMKA: Wielkie, ciemne oczy, zawsze pełne wyrazu. Ciemne, gęste włosy. Duże, soczyste usta, lekko wygięte w podkówkę. Głęboko wszystko przeżywająca, zawsze poszukująca i myśląca. Otwarta aż do bólu. Liderka samoświadomości. Pracuje naukowo. Dużo czyta. Mężatka, dwoje dzieci.
JANKA: Około czterdziestki. Gdy miała trzy lata, umarła jej mama. Ojciec ożenił się powtórnie. W trakcie spotkań z grupą zewnętrznie zmieniła się najbardziej ze wszystkich uczestniczek. Przyszła do niej jako oschły i ostry pistolet z korporacji. Mówiła głośno i tylko o pracy. Miała krótkie, ciemne włosy. Teraz jest apetyczną blondynką o miłym głosie, ciepłym uśmiechu, w seksownych sukienkach. Coraz częściej się śmieje. Singielka.
NIKA: Najmłodsza stażem uczestniczka grupy. Dużo w niej smutku. Jeszcze w siebie nie wierzy. Ma ładną buzię skrzywdzonego dziecka. Siedzi przeważnie skulona. Często się dziwi. Rzuca niepewne spojrzenia. Bardzo czysto, uczciwie i jasno mówi. Przejęta, zmotywowana do pracys nad sobą. Drugi mąż, jedno dziecko.
URSZULA: Wygląda i zachowuje się jak grzeczna dziewczynka. Ładna, zgrabna czterdziestka. Najpierw mało, a teraz coraz bardziej przebojowa. Weszła w grupę trochę później od innych, dość długo się oswajała. Z dużym zapałem ćwiczy wychodzenie z totalnej poprawności, która nie pozwalała jej poznać samej siebie. Jest coraz bardziej radosna. Rozwiedziona, jedno dziecko.
JULIA: Sportowa piękność. Długie nogi, długie proste włosy, spokojny styl ubioru, ale gdyby nawet założyła na siebie worek i tak wyglądałaby świetnie. Raczej poważna, lubi znać się na różnych zdrowotnych sprawach. Z wielkim zaangażowaniem w pracę nad sobą przekracza trudne progi, szczególnie w obszarze porozumiewania się z innymi. Mężatka, jedno dziecko.
KASIA: Terapeutka. Ta sama co w tomie Być kobietą i nie zwariować. Starsza o te parę lat. Wciąż gruba, ale już trochę na to narzekająca. Reszta – bez zmian.OD KASI: Spotykam się od czterech lat z tą samą grupą kobiet. To one tak postanowiły. Że chcą we własnym, sprawdzonym, dobrze dobranym gronie kontynuować pracę psychologiczną nad swoim rozwojem. Są bardzo zmotywowane i nie chcą wciąż zaczynać od początku i z nowymi ludźmi, jak to się dzieje na większości warsztatów. Spełniło się w ten sposób i moje marzenie o prowadzeniu długotrwałego kursu rozwoju osób świadomych, zaawansowanych w pracę nad sobą. Uczestnictwo w tym procesie jest fascynujące.
Grupa nazwała się PIJALNIĄ WODY. Od dowcipu, który wydał nam się nader „terapeutyczny”:
Siedzi facet w przedziale. Na stacji wsiada drugi i po chwili, zaczyna: „Ale mnie się chce pić! Jezus Maria, jak mnie się chce pić. O matko, nie wytrzymam, jak mnie się chce pić!”. Na kolejnej stacji ten pierwszy wysiada i przynosi mu butelkę wody. Drugi wypija, sapie z zadowolenia, a po chwili: „No naprawdę, jak mnie się chciało pić! Ale mnie się chciało pić!”.
Praca nad sobą trwa wiecznie. Póki człowiek żyje, warto, by w siebie inwestował. Może to robić na przeróżne sposoby. Jednym z najciekawszych jest działać w grupie i z grupą. Tą, której się ufa, którą się coraz lepiej rozumie, która niczego od nas nie oczekuje, niczego nie ocenia, powie uczciwie trudne prawdy, ale cieszy się każdym naszym zwycięstwem i wspiera w trudnych chwilach. Która się razem bawi, ale i zachęca do stawiania nowych kroków w głąb siebie lub w kierunku innych.
Grupa jest otwarta; jeśli ktoś chce się pożegnać, ktoś inny przychodzi na zwolnione w ten sposób miejsce. Grupa spotyka się co kwartał przez parę dni w tym samym miejscu, poza codziennością. Pracujemy nad tym, co się działo, co się odkryło, nazwało lub co dało znać o sobie w międzyczasie. Jeśli któraś tego potrzebuje, może się spotkać ze mną także na indywidualnej sesji.
W tej książce mniej jest moich wykładów, więcej pokazują uczestniczki. One już bardzo często same wiedzą, czego chcą, i o to właśnie chodziło! Cieszy mnie to, to moja wielka nagroda!
Poza obszarem merytorycznym dzieją się sprawy towarzyskie. Powstają przyjaźnie, sojusze, zdarzają się spotkania, imprezy, wyjazdy, kontakty telefoniczne i mailowe.
Radość i wdzięczność z tej babskiej wspólnoty są ogromne.
Dopracowałyśmy się nowych firm, doktoratów, nowych wyglądów i nowych związków, rozpadu starych (broń Boże, nie wszystkich) i nowych maluchów.
Kogóż innego mogłam więc poprosić o bazę dla tej książki – jak nie dziewczyny z Pijalni?
Zmieniłam imiona i dane.
Dziękuję Wam, Czytelniczki, i Wydawnictwu: że chcieliście dalszego ciągu!!
No to trzeba wreszcie zwariować!
Nie spodziewajcie się fajerwerków diabelskiego ognia!
Spotkacie tu ludzką, kobiecą prawdę, i choć przecież niecałą, to ważną, bo NASZĄ.