Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Alison. Po drugiej stronie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Wrzesień 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Alison. Po drugiej stronie - ebook

Czy zastanawialiście się, co czeka mężczyzn źle traktujących swoje żony, dziewczyny, narzeczone?
Kara po śmierci? I to jaka!
Świat, do którego zostają zesłani najgorsi przedstawiciele płci brzydkiej. Śmierdzące Miasto Potępionych. Według legendy przybędzie do niego kobieta, która osądzi i ukarze wszystkich mężczyzn, a jednego wybranego zabierze ze sobą na powrót do świata żywych.
Pewnego dnia w mieście pojawia się ta, która będzie musiała dokonać wyboru. Rozpoczyna się bój o Alison.

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7942-303-3
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

1.

W mrokach czeluści, po raz pierwszy od wielu stuleci, pojawiła się srebrna gwiazda. Blaskiem swym oblała ogromny witraż znajdujący się w oknie twierdzy wyrastającej z gór Dangesus. Przedstawiał on olbrzymiego stwora, który swoją nogą zgniatał ludzkie czaszki, a w ręku dzierżył potężną broń przypominającą topór. Wokół wiły się ognie, które smagały ludzkie domostwa. Światło gwiazdy z minuty na minutę robiło się coraz jaśniejsze. Nagle obraz na witrażu ożył. Stwór poruszył się, a ognie zatańczyły wokół uciekających przed nimi ludzi. Srebrzyste promienie przepłynęły przez witraż i osiadły na wykonanym z ludzkich kości tronie.

Chwilę potem do pomieszczenia weszła okryta czarnym płaszczem i kapturem postać. Wydobywał się z niej dym i cień. Spojrzała na oświetlony tron i rzekła:

– Już niedługo, mój panie, powrócisz w majestacie. A wtedy wszyscy dostąpią ognistego odkupienia!

Po tych słowach stwór na witrażu mocno zacisnął palce na broni, a z jego płuc wydobył się ryk, od którego zatrzęsły się mury twierdzy.II

2.

W porze wieczornej po jednym z dużych miast przechadzało się dwoje ludzi: mężczyzna i kobieta. On był ubrany dostojnie i elegancko – w garnitur najwyższej klasy, świecące lakierki, długi czarny płaszcz z drogiej skóry; ona równie starannie według obecnej mody – w jasnoczerwoną sukienkę za kolana, czerwone buty na obcasie, bluzeczkę w kolorze sukni i kremowy płaszczyk.

Wokół nich wszędzie stały domki jednorodzinne. W którymś momencie para stanęła przy furtce do jednego z nich. Mężczyzna patrzył na chwilę na budynek, po czym przeniósł wzrok na swoją towarzyszkę.

– Spędziłem z tobą niesamowity wieczór – rzekł i kłamał jak z nut.

– To tak jak ja – odpowiedziała kobieta, która mówiła szczerą prawdę.

– Życzę ci słodkich i ciepłych snów – mężczyzna tym razem mówił prawdę.

– Ja tobie też.

On przez chwilę dziwnie spoglądał na kobietę.

– Mhm. Mam nadzieję, że twoje stópki nie ucierpiały za bardzo na tych wysokich obcasach.

W odpowiedzi usłyszał:

– Mam nadzieję, że twoje też nie.

Teraz jeszcze dziwniej spojrzał. Robił wszystko, aby jak najszybciej zakończyć to spotkanie.

– Eee, no tak. Dobranoc!

Jeszcze nie zdążył się obrócić, a już usłyszał:

– Tobie też!

W tym momencie miał taką minę, jakby dostał kopa w krocze. Z tym wyrazem twarzy ruszył przed siebie.

Kobieta zrobiła piruet na palcach i radośnie machając na boki głową, weszła do domu. Zza barku wyłoniły się trzy kobiety z drinkami w ręku. Poczekały, aż uśmiechnięta pannica w czerwonej sukni powiesi swój płaszcz i dołączy do nich. Wtedy i ona otrzymała drinka w małej szklaneczce. Usiadła na sofie. Napiła się odrobinę przez rurkę, odchyliła głowę do tyłu i rozmarzona wyrzuciła z siebie:

– Aaaaach!

Koleżanki nie wytrzymały i z miejsca zapytały:

– No i jak? Opowiadaj!

Dziewczyna przeciągnęła się jak kotka.

– Och! Dziewczyny, było bosko!

W tym samym czasie mężczyzna wsiadał do zaparkowanego samochodu i pojechał do swojego ulubionego lokalu. Zasiadł przy barze, przy którym gawędziło trzech innych facetów. Gdy tylko go zobaczyli, podali mu piwo w wielkim kuflu. Poczęstowany mężczyzna wygodnie się rozsiadł, wziął potężny łyk, odstawił kufel, otarł pianę spod nosa i wystękał:

– Eeeeech

– No i jak? Opowiadaj!

Mężczyzna oparł łokcie o blat baru – wyglądał, jakby wrócił z pracy po kilkunastu godzinach. Potarł rękoma oczy i odparł:

– Ech! Chłopaki, nędza, aż oczy pieką!

W domku kobiety rozległo się pytanie koleżanek:

– Jaki był?

W odpowiedzi usłyszały:

– Przystojny, słodki, ciekawy i ciepły jak ciasto z piekarnika!

Koleżanki z ulgą popatrzyły po sobie.

W meczu oglądanym przez klientów baru nastąpiła przerwa. Jeden z kolegów mężczyzny zapytał:

– Jaka była?

Dwaj pozostali spojrzeli i czekali na odpowiedź.

– Brzydka, gorzka, nudna i zimna jak lód z zamrażarki!

Teraz wszyscy trzej popatrzyli na siebie i z trudem przełknęli piwo.

– Co teraz robić? Chyba zadzwonię do niego – podnieconym głosem powiedziała dziewczyna w czerwonej sukience.

– Nie! Co ty robisz, tylko go wystraszysz! Pomyśli sobie, że jesteś zabujana!

Wtrąciła się druga:

– Pamiętaj, jak któregoś dnia zadzwoni, to udawaj taką niedostępną, żeby nie myślał, że jesteś łatwa i lecisz na każde jego skinienie.

– No spokojnie, o to się nie bójcie – pewnie odparła zakochana dziewczyna.

Mecz oglądany w barze został wznowiony, a tym samym rozmowa.

– Co teraz robić? – zapytał zrezygnowany mężczyzna.

– Zadzwoń do niej jak najprędzej. Oby tylko nie było za późno – odpowiedział mu kolega.

– Za późno na co?

– Na to, że się w tobie zabuja – odezwał się drugi.

Mężczyzna szybko wystukał numer.

– Cześć, Alison. Z tej strony Gabriel!

– Aaaa, Gabriel! – w słuchawce usłyszał szemrania koleżanek. Alison je uspokoiła, wołając: – Cicho, cicho, laski – po czym wróciła do rozmowy. – Hej, Gabriel, co tam?

– Eee, masz jutro czas? Może razem pójdziemy do parku nad stawik?

– Aaaa, do parku! – odezwała się kobieta piskliwie. – No jasne, że… To znaczy – spojrzała na jedną z koleżanek i dokończyła: – Nie wiem, czy uda mi się jutro znaleźć chwilę na spotkanie z tobą – koleżanka podniosła kciuk do góry.

– Ja bardzo proszę, Alison – Gabriel stwierdził, że musi użyć swoich wrodzonych umiejętności. – Zależy mi na tym, żeby jak najszybciej ujrzeć twoją słodką buźkę. Tęsknię za nią, a jeszcze bardziej za tobą. Ta czerwona suknia będzie mi się dzisiaj śnić całą noc.

Dziewczyna po tych słowach mało się nie rozpłynęła z zachwytu, więc bez namysłu powiedziała:

– Dla ciebie mam zawsze czas! – co koleżanka skwitowała kciukiem skierowanym do dołu.

– Super, to jesteśmy umówieni. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Miłego wieczorku. Trzymaj się!

– Ja tobie też chcę coś powiedzieć. Pa, Gabriel!

Rozłączyli się.

– Ach, on jest boski – powiedziała rozmarzona Alison, wpatrując się w telefon.

– Nooo – potwierdziły koleżanki, choć niechętnie.

– Ech, ona jest beznadziejna… – skwitował Gabriel po skończonej rozmowie.

– Nooo – przytaknęli wszyscy trzej koledzy, jeden z nich zapytał:

– Jak zamierzasz pokazać, że nic do niej nie czujesz?

Gabriel przesunął palcem po oszronionym kuflu i z wielką energią odpowiedział:

– Wprost! Poczekam tylko na jej pierwszy gest.

W jednorodzinnym domku koleżanka zadała to samo pytanie Alison.

– Jak zamierzasz pokazać, że coś do niego czujesz?

Ta bawi się przez chwilę rurką od drinka i nagle wyrzuca z siebie:

– Wprost! Poczekam tylko na jego pierwszy gest. Zresztą wiecie, dziewczyny, rozumiemy się z Gabrielem bez słów.

Po godzinie przyjaciółki się rozstały. Alison, wykąpana, usiadła na pościelonym łóżku. Z szafki wyciągnęła ładnego misia. Na środku miał białą plakietkę. Dziewczyna sięgnęła po czarny marker i napisała na plakietce „Gabriel”. Zgasiła światło, wskoczyła pod kołdrę i mocno przytuliła misia do piersi.

W mroku można było dostrzec duży kosz, a w nim stertę takich samych misiów z plakietkami, na których widniały wypisane męskie imiona: George, Frank, Edward oraz wiele, wiele innych. Zdobiły brzuchy małych zapomnianych misiów.

3.

Następnego dnia Gabriel i Alison spotkali się w umówionym miejscu.

Oboje stali przed sobą, nie wydając ani jednego dźwięku. Kobieta trzymała torebkę i kołysała się to w lewo, to wprawo, wlepiając spojrzenie w swoje buty na obcasie. Nerwowo przygryzała wargi.

Mężczyzna trzymał ręce w kieszeni spodni, rozglądał się to na lewo, to na prawo, co raz rzucając wzrokiem na swoje wypolerowane lakierki.

Odezwał się pierwszy.

– Powiem wprost. Nie podobasz mi się ani trochę. Nie mam zamiaru się z tobą spotykać. Wczorajszy dzień to była tragedia! Mam nadzieję, że szybko o tym zapomnę – mówił szczerą prawdę. A po chwili milczenia dodał: – A ty co chciałaś mi wyznać?

Alison najpierw nie wiedziała, co powiedzieć. Czuła się, jakby ktoś jej wbił kołek w serce. Zraniona, patrząc wciąż w ziemię, wymamrotała:

– To samo, co ty mi – ale kłamała jak z nut.

– W sumie to dobrze. Cieszę się, że się zgadzamy. Żadne z nas nie będzie cierpiało – bez współczucia podsumował Gabriel.

Po tych słowach kilka łez Alison kapnęło na ziemię.

– Tak… Żadne.

W tym samym dniu kolejny miś trafił do kosza; miał na plakietce imię Gabriel.

4.

Alison była w drodze do swoich rodzinnych stron, kiedy zadzwoniła jej komórka.

– Alison, gdzie ty jesteś?

– Gdzieś jadę. A co?

– Zostawiłaś torebkę w pracy. Jest w niej portfel, dokumenty i jeszcze…

Koleżanka nie dokończyła, gdyż Alison jej przerwała.

– Weź sobie coś, jeśli chcesz. Żadna z tych rzeczy nie będzie mi już potrzebna.

– Eeee… Że co?! Po co mi twoje dokumenty? Wyrabiasz nowe czy jak? Halo? Halo, Alison? Jesteś tam?!

Ale Alison już się rozłączyła. Właśnie dojechała do niewielkiej miejscowości. Zaparkowała w iglastym lasku na uboczu miasteczka. Wysiadając, mało nie wpadła na tabliczkę ze strzałką na północ i napisem „Jezioro Nigela – to dopiero początek Twojej wędrówki”. Pod nią widniała wskazówka dla turystów: „Podążaj ścieżką, a nie zbłądzisz”.

Dziewczyna szybkim krokiem powędrowała na północ. Nie minęło wiele czasu, a znalazła się u brzegów jeziora. Było dość spore i wciąż zarybiane, stało się więc rajem dla wędkarzy. Dziś nie było widać żadnego.

Alison kochała te jezioro. Dziadek ją tu zawsze zabierał, biegała wtedy na bosaka po plaży i nie sposób było ją zatrzymać. Westchnęła głośno i wyszeptała:

– Och, dziadku, tak bardzo mi cię teraz brakuje.

Spojrzała na wysoką skarpę, ulubione miejsce, gdzie przesiadywała, podziwiając wieczorami gwieździste niebo. Wdrapała się teraz na sam szczyt, na którym znajdowała się śliczna kapliczka. Przedstawiała małego anioła rozkładającego ręce w geście bezradności. Dziadek opowiadał jej kiedyś o przeszłości tego miejsca. Kapliczka została postawiona jeszcze przed tym, jak on się urodził. Dowiedział się o historii tego miejsca od tutejszego księdza.

Przed wieloma laty to jezioro było bardzo sławne. Nazywało się wtedy Niebiańskie Jezioro. Wszyscy zjeżdżali tutaj, aby się w nim wykąpać. Sądzono bowiem, że jego woda ma właściwości lecznicze. Ludzie po jednej kąpieli doznawali niewytłumaczalnego uzdrowienia. Jedni zostawali uleczeni z ciężkiej choroby, innym przechodziły nieustające bóle i różnego rodzaju dolegliwości. Pewnego dnia zjawiła się tu matka z synem. Chłopiec cierpiał z powodu strasznie zdeformowanej twarzy. Chciał wreszcie być taki jak inni. Ale po wielu kąpielach jego twarz pozostawała taka sama. Inne dzieci szydziły z niego. Zrozpaczony chłopiec uciekł przed nimi na szczyt tej skarpy. Matka ze łzami w oczach i strachem w sercu pobiegła za nim. Na szczycie dzieci przyparły chłopca do krawędzi, krzyczały i poszturchiwały go. I wtedy pod jednym z małych prześladowców osunęła się ziemia. Zleciałby w przepaść, gdyby nie refleks chłopaka o zdeformowanej twarzy, który chwycił spadającego, podciągnął go do góry, rozkołysał i postawił bezpiecznie na półce skalnej. Sam jednak stał na niestabilnym podłożu i skarpa nie wytrzymała jego ciężaru… Chłopiec zdążył jeszcze zobaczyć swoją matkę wbiegającą na szczyt i próbującą go złapać. Ich ręce nie zdążyły się złączyć. Biedak runął w przepaść i zginął. Wszyscy świadkowie widzieli jedynie ramiona matki rozłożone w geście rozpaczy i bezradności… I na pamiątkę tych wstrząsających wydarzeń postawiono tam później kapliczkę, na której widniał napis: „Ramiona anioła, które niegdyś obejmowały jedynego syna, Nigela. Teraz obejmują jedynie smutek i żal”.

Po tym wydarzeniu nazwę jeziora zmieniono na Jezioro Nigela. A chłopiec, którego życie ocalało dzięki bohaterskiemu poświęceniu, został księdzem i przekazał tę historię dziadkowi Alison. A teraz dziewczyna stała w tym miejscu i czuła, że dziadek jest jakoś obok. Łzy spłynęły jej po policzkach i musiała wyrzucić z serca cały ciężar i nagromadzony ból.

– Dziadku? W moim sercu nie ma już nic. Ostatnie marzenia i nadzieje pękły niczym szklany witraż. A wszystko przez głupiego faceta. Wcześniejsze również, i poprzednie, i poprzednie… Dziadku, jestem zwykłą dziewczyną, która chce mieć jednego chłopaka na zawsze! Nawet tego nie mogę mieć! Jednego chłopaka, który by mnie pokochał i nigdy nie zostawił. Czy to tak dużo?! Jeśli nie mogę tego dostać, to nie chcę już żyć. Wszyscy mnie skrzywdzili, każdy na inny sposób. Faceci to chamy! Powinni cierpieć za wszystko, co złego zrobili kobietom. Jedynie ty, dziadku, byłeś kochany. Zastąpiłeś mi ojca i zawsze mogłam na ciebie liczyć. Przepraszam za to, co teraz zrobię. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.

Alison podeszła na skraj skarpy, powoli obróciła się tyłem do przepaści, rozstawiła ręce na boki pod kątem prostym. Stała tak jeszcze przez chwilę, zapatrzona w niebo, po czym pozwoliła, aby przepaść ją porwała. Spadała powoli. Jej łzy leciały do góry; miała wrażenie, że chcą dolecieć do nieba, a było ono wtedy takie piękne! Nieskalane żadną chmurą – czyste i niewinne. W ostatnich chwilach dziewczyna ujrzała ogromne skrzydła anielskie, a spod nich dwoje ramion, rozsuniętych w geście bezradności…III

5.

– Fizjonomia tego osobnika jest nieco osobliwa, różni się od tutejszych. Zwróć uwagę na kształt jej miednicy: jest całkiem inna od naszej. Nie kłóć się ze mną, przecież widzę, że jest inna. Daj mi popatrzeć na twoją, to zaraz porównamy i potwierdzisz, że mam rację.

Nagle Alison się budzi. Jej oczom ukazuje się kościotrup, który trzyma w rękach swoją głowę dokładnie na wprost własnego krocza.

– Widzisz, ty masz inaczej od tego stworzenia.

Po czymś takim dziewczyna mogła zareagować tylko w jeden sposób.

– Aaaaaaa!!!

Wystraszony szkielet rzucił głowę do góry, a ta odbiła się od sufitu i poleciała gdzieś w kąt. Sam zaś rzucił się i wdrapał na jakąś wielką szafę z książkami, wyraźnie równie przerażony jak dziewczyna.

– Aaaaaaa!!! – krzyczała nadal Alison. – Potwór! Zboczeniec!

– Zboczeniec? – odpowiedział jakiś głos dobiegający z kąta, do którego poleciała głowa szkieletu.

Dziewczyna podniosła się na rękach i podpełzła w przeciwległy kąt pomieszczenia. Podkurczyła nogi i przycisnęła je do reszty ciała. Cała dygotała ze strachu. Słyszała jedynie skrzypienie szafy. Gdy zebrała w sobie trochę odwagi, zapytała:

– Kim albo czym ty jesteś?

W odpowiedzi usłyszała:

– Chcieliśmy zadać tobie to samo pytanie. W zasadzie to zamierzaliśmy cię pociąć i zrobić ci sekcję zwłok, żeby się tego dowiedzieć.

– Co?!

– No, ale skoro żyjesz i potrafisz mówić, to cała nasza operacja jest zbędna, także nie masz się czego bać – odparła głowa. – Ach, gdzie są moje maniery. Nazywam się Albert, a ten drugi, co siedzi na szafie, to Darwik.

Szkielet zeskoczył z mebla, podbiegł do Alison i podał jej kościstą rękę. Dziewczyna z lekką odrazą ją uścisnęła i ku jej zdumieniu dłoń, o dziwo, była ciepła, a nie jak sądziła – lodowata.

– Miło mi. Jestem Alison – rozejrzała się po pomieszczeniu, do którego w niewyjaśnionych okolicznościach trafiła. Komnata – bo tak można było to miejsce nazwać – była niedużych rozmiarów. Każdy jej bok był nierówny i chylił się do zewnątrz. Na środku pomieszczenia znajdował się stół, a na nim pełno probówek, jakieś menzurki i szklane naczynia. Oprócz dużej szafy, na której do niedawna jeszcze siedział kościotrup, w pomieszczeniu stał regał na książki z dziesięciocentymetrową warstwą kurzu. Na jednej ze ścian wisiały szkice pocisków, armat i bomb, a na przeciwległej – ładny błyszczący order.

– Alison – powtórzyła głowa. – Dziwne imię, jeszcze takiego nie słyszałem. Darwik, pozwól tu na chwilę i daj mi rzucić okiem na naszego gościa. Niezręcznie jest tak rozmawiać, jak się nie widzi nawzajem.

Kościotrup podszedł do miejsca, gdzie leżała głowa, wziął ją pod pachę i z powrotem wrócił do dziewczyny, która wykorzystała ten moment, by im się lepiej przyjrzeć. Głowa była łysa z głębokimi oczodołami – typowa czaszka. Szkielet należał do mężczyzny. Był nagi z wyjątkiem starych żołnierskich butów bez podeszew. Na jednym z żeber miał przybity nieśmiertelnik – małą prostokątną blaszkę z numerami, dzięki którym można było zidentyfikować żołnierza.

– Z tą sekcja zwłok to był taki żart, prawda? – zapytała, lekko przestraszona.

– No pewnie, że tak! – gromko odpowiedział Albert, a po cichu zwrócił się do kolegi: – Darwik, schowaj skalpel!

Szkielet chwilę się zastanowił, po czym włożył skalpel do kieszeni spodni, tyle że już od wieków nie nosił spodni. Ostrze spadło, odbiło się od kamiennego podłoża i poleciało gdzieś na bok. Alison wszystko dokładnie widziała. Czaszka popatrzyła na Darwika, po chwili przeniosła wzrok na dziewczynę i szeroko się uśmiechnęła.

– Ach, te szczury, pojawiają się nie wiadomo skąd. No tak… To może odpowiesz na moje wcześniejsze pytanie? Oboje z Darwikiem jesteśmy bardzo ciekawi, jakim ty stworzeniem jesteś.

– No, człowiekiem. Tak jak… – dziewczyna popatrzyła na szkielet trzymający czaszkę i dokończyła: – …wy kiedyś.

Kościotrup Darwik wysunął na rękach głowę Alberta, tak że znajdowała się bardzo blisko Alison.

– Bzdura! Ludzie wyglądają całkiem inaczej. Są znacznie wyżsi od ciebie i bardziej zarośnięci. Ja to nawet kiedyś miałem piękną brodę. No i na pewno nie są tacy wąscy w talii. I te policzki, takie różowe i gładkie. I patrzcie na te małe stópki! Jak niby ty się utrzymujesz na nich? Do tego te chude i wątłe rączki. Jak tu takimi walczyć? Możesz sobie kłamać, ale na pewno nie uwierzę, że jesteś człowiekiem… Zaraz, zaraz! – czaszka wlepiła swoje oczodoły w klatkę piersiową Alison. – A to co takiego?

Dziewczyna spojrzała na swoje piersi i z wyższością odpowiedziała:

– To jest moja prywatna tajemnica!

Albert chwilę się zamyślił. Ręka kościotrupa podrapała go po głowie.

– Prywatna tajemnica, tak? Hm, coś mi tu nie gra… A, już wiem! Jesteś przebranym Serdem na przeszpiegach! – teraz wyprostowany palec szkieletu wskazał na dziewczynę. – Wszystko już ma sens! Ukryłeś tam jakieś bomby, które mają nas zniszczyć! I myślałeś, że nas przechytrzysz! Ha, ha! Dobre sobie. Na bombach to ja się znam jak nikt. To jedna z nich sprawiła, że została ze mnie tylko ta głowa. Straż! Brać go! Straż!

Nie minęła minuta, a do komnaty wbiegł trochę otyły żołnierz. W ręku trzymał halabardę – broń drzewcową zakończoną z jednej strony ostrym toporem, a z drugiej zagiętym rogiem. Wieńczył ją długi grot.

– To serdyjski konspirator! – zawołał Albert do strażnika. – Na klatce piersiowej ukrył niebezpieczne ładunki wybuchowe.

Mężczyzna z bronią podszedł do dziewczyny. Kiedy ją ujrzał w całej okazałości, był nieco oszołomiony. Alison patrzyła na niego w przerażeniu. Miała ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, zakrywając swoje wdzięki. Strażnik nie wiedział, co robić, był zdezorientowany, tak jakby ujrzał coś niespotykanego.

Albert nie wytrzymał i poganiał strażnika.

– Co ty wyrabiasz? Pijany jesteś? Zabierz temu szpiegowi jego bomby, inaczej wysadzi nas tu wszystkich!

Mężczyzna zebrał się w sobie. Odłożył halabardę i złapał ręce dziewczyny, odsuwając je od klatki piersiowej. Kiedy zobaczył dwa wzgórki pod jej bluzką, mało nie upadł. Jego oczy zalśniły jak u małego dziecka, które stoi przed wystawą sklepu zabawkowego. Albert przyglądał się mu z żywym zainteresowaniem. Strażnik zachowywał się, jakby był zahipnotyzowany. Wyciągnął ręce do przodu, chcąc dotknąć tych pięknych wzgórz. Kiedy jego palce już prawie je muskały, Alison nie wytrzymała i spoliczkowała go.

– Nikt nie będzie mnie obmacywał! Łapy przy sobie!

W momencie, gdy jej dłoń dotknęła twarzy strażnika, rozległ się potężny grzmot. Alison zamknęła oczy, a kiedy je na powrót otworzyła, ujrzała ciało mężczyzny niemal wbite w ścianę. Ze strachem zerknęła na swoją dłoń. Emanował z niej jakiś srebrny promień, po czym zgasł. Przeniosła wzrok na Darwika, a ten był w takim szoku, że puścił głowę Alberta. Alison wystękała:

– Co… co się stało?

Ciało mężczyzny ruszało się, więc żył.

Albert z rozwartą szczęką wymówił trzy sylaby.

– Ko-bie-tą!

Wbity w ścianę strażnik powtórzył za nim:

– Ko-bie-tą!

Tak samo i Darwik, zginając nogi w stawach.

– A więc to prawda! – rzekł Albert.

– Jaka prawda? – zapytała dziewczyna.

Nie otrzymała odpowiedzi, gdyż nagle ziemia się zatrzęsła. Zza komnaty dobiegł jakiś hałas. W oddali było słychać szczęk broni. Albert obudził się z zadumy i zaczął działać.

– Alison, musimy stąd wiać i to szybko!

– A co tak nagle zachciało ci się mi pomagać? Jeszcze przed chwilą miałeś mnie za jakiegoś Pserda czy jakoś tam!

– Przepraszam za to, myliłem się. No wiesz, środków bezpieczeństwa nigdy nie za wiele. Mamy mało czasu, musimy wiać. Darwik!

Szkielet podniósł głowę i złapał dziewczynę za ramię, prowadząc ją do ściany, przy której znajdował się regał z książkami. Pociągnął za jedną z nich. Alison pomyślała: „Stary numer z tunelem za regałem z książkami”. Gdy tomik wrócił na swoje miejsce, podłoga pod nimi rozsunęła się i wszyscy troje wpadli do zsypu. Zaraz po tym do komnaty wbiegła straż, ale żaden z żołnierzy nie zauważył zamykającej się na powrót podłogi.

6.

Grupa strażników, prowadząc jeszcze do niedawna wbitego w ścianę mężczyznę, przedzierała się przez sieć tuneli. Na końcu jednego pojawiły się wielkie mosiężne wrota. Za nimi znajdowała się komnata, na środku której stał tron z kości. Strażnicy zostawili przed nim towarzysza. Po chwili zza tronu wyłoniła się mroczna postać. Podeszła do klęczącego żołnierza i zapytała:

– Doszły mnie wieści, że coś nadzwyczajnego wydarzyło się w laboratorium Alberta. Czy może się mylę?

Słowa te sprawiły, że strażnik się wzdrygnął. Głos czarnej postaci był przerażający! Język odmówił mężczyźnie posłuszeństwa.

– No dalej! Mów! – wykrzyczał cień w kapturze.

– Panie, ona tam była! – ze strachem odpowiedział strażnik.

– Jaka ona?!

– Ko-bie-ta! – wybełkotał mężczyzna.

Cień obrócił się tyłem. Zamyślił się i rzekł do siebie:

– A więc stało się! Czas nadszedł!

Po czym, nadal odwrócony, rzekł złowrogo do wciąż klęczącego mężczyzny:

– Cóż mówiłem wam wszystkim na temat tej kobiety?

Żołnierz wbił wzrok w ziemię.

– Jak… jak ktoś ją spotka, ma jak najprędzej przyprowadzić ją przed twoje oblicze, panie.

– Ty ją spotkałeś. Ale nie przyprowadziłeś jej do mnie.

Mężczyzna skulił się w sobie. Wyglądał jak pies, na którego zaraz spadną baty.

– Twoje usługi nie będą mi już potrzebne – dokończył mroczny cień.

Mężczyzna podniósł głowę, aby się jakoś wytłumaczyć. Nie zdążył wymówić nawet jednego słowa. Potężna paląca się srebrzystym ogniem kosa przecięła go wpół. Z rany wydobyła się ogromna struga ognia, która pochłonęła konające ciało.

Cień opuścił broń. Skierował oblicze w stronę witrażu. Spływała z niego krew w postaci gorącej lawy.

– Już niedługo, mój panie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: