Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Antoni Nowina Złotnicki - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Antoni Nowina Złotnicki - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 174 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Mó­wiąc o szlach­ci­cu, nie moż­na omi­nąć i jego an­te­na­tów; – tym ra­zem jed­nak nie­dłu­go nu­dzić bę­dzie­my czy­tel­ni­ków ge­ne­alo­gicz­nym wstę­pem, bo splen­do­ru w ro­dzi­nie Złot­nic­kich nie­wie­le, mimo że całą kar­tę za­ję­ła u Nie­siec­kie­go. Uczo­ny je­zu­ita, znie­chę­co­ny wy­mów­ka­mi i po­gróż­ka­mi szlach­ty za lek­ce­wa­że­nie jej za­sług, ku koń­co­wi swej pra­cy wcią­gał do niej wszyst­ko, co mu przy­sła­li in­te­re­san­ci. Sta­ło się tak i z ro­dzi­ną Złot­nic­kich. Gdy­by o niej mó­wił w po­cząt­ko­wych to­mach, zbył­by był rzecz krót­ko, np. fra­ze­sem, że „kwit­nę­li od XVI wie­ku”; ale te­raz, dla do­go­dze­nia próż­no­ści po­dał cały za­stęp imion sy­nów I cór na­dob­nych, z przy­da­niem skrom­nych wo­je­wódz­kich urzę­dów. Sami tu fi­gu­ru­ją pi­sa­rze i cho­rą­żo­wie, a cza­sem się za­trzę­sie jaki wo­jen­ny ty­tu­lik. Gdy­by nam przy­szło do­peł­niać he­ral­dy­ka, do­da­li­by­śmy od sie­bie, że je­den ze Złot­nic­kich peł­nił w r. 1596 obo­wiąz­ki ku­rie­ra i jeź­dził spod Ki­jo­wa do sto­li­cy z de­pe­sza­mi het­ma­na Żół­kiew­skie­go do Jana Za­moj­skie­go. Ka­no­ni­ków wy­mie­nił oj­ciec je­zu­ita nie­ma­ło; dwóch Złot­nic­kich pia­sto­wa­ło tę god­ność w Ka­mień­cu: Mi­ko­łaj, oko­ło r. 1714, i Adam, zmar­ły w r. 1756. Ten Adam był stry­jem An­to­nie­go Złot­nic­kie­go. Wi­dzi­cie więc, że nasz smut­nej pa­mię­ci bo­ha­ter wy­stę­pu­je jako nowy czło­wiek, sam zdo­by­wa so­bie roz­głos nie lada, a z nim ma­ją­tek, za­szczy­ty, sło­wem to wszyst­ko, do cze­go dą­żył przez całe dłu­gie ży­cie.

Oj­ciec jego, a brat ka­no­ni­ka, cha­dzał dzier­ża­wa­mi na Rusi, a w po­ło­wie ze­szłe­go stu­le­cia zo­stał po­sia­da­czem Dem­szy­na, ma­łej wio­secz­ki po­ło­żo­nej nad stro­mym brze­giem Dnie­stru, za­su­nię­tej w jary i lasy, nie­do­stęp­ną przez więk­szą część roku z po­wo­du dróg nie­prze­by­tych. Fol­wark na­le­żał przed­tem do Po­toc­kich i zo­stał na­by­ty, kie­dy wnuk

Jó­ze­fa, het­ma­na w. k. i kasz­te­la­na kra­kow­skie­go, chcąc się po­zbyć dóbr kre­so­wych, bar­dzo je ta­nio po­sprze­da­wał. Sta­ry Złot­nic­ki, acz w grosz nie­za­sob­ny, na­był ten ka­wa­łek zie­mi nie bez po­mo­cy ka­no­ni­ka, wziął się do pra­cy pil­nie i w cią­gu lat kil­ku ze­brał ka­pi­ta­lik, któ­ry ulo­ko­wał u Fran­cisz­ka Sa­le­ze­go Po­toc­kie­go na pro­wi­zji. Ży­cie w Dem­szy­nie pły­nę­ło jed­no­staj­nie, nie­we­so­ło, ro­dzi­na była licz­na, dzie­ci było mnó­stwo, sta­ry ro­dzic nie­do­ma­ga­ją­cy, su­ro­wy dla dzia­twy, są­siedz­twa żad­ne­go, w świat nie było o czym ru­szyć, tyle roz­ryw­ki co w Ka­mień­cu, mło­dy więc wy­ro­stek naj­czę­ściej w kre­so­wej wa­row­ni prze­miesz­ki­wał.

Wy­kształ­cić się bar­dzo nie mógł An­to­ni. Stryj, je­dy­ny re­pre­zen­tant sa­pien­cji w ro­dzi­nie, prze­niósł się nie­ba­wem do wiecz­no­ści, a za nim w lat kil­ka po­szedł i oj­ciec. An­to­ni, mło­dzie­niec dwu­dzie­sto­let­ni, zo­stał gło­wą ro­dzi­ny, że jed­nak ta ro­dzi­na zna­la­zła pręd­ko opie­ku­na w oso­bie oj­czy­ma Sło­iń­skie­go, że mat­ka do­bra Złot­nic­kich „pod swym do­ży­wo­ciem mia­ła”, tym więc bar­dziej nie było co ro­bić w domu. Ru­szył tedy ka­wa­ler naj­przód do Kry­sty­no­po­la po za­le­głą pro­wi­zją. Przy­był na dwór wo­je­wo­dy oko­ło r. 1767, wdzięcz­nie przy­ję­ty przez kró­li­ka Rusi , a za­trzy­maw­szy się tu, za­pi­sa­ny zo­stał w po­czet trzy­dzie­stu naj­uboż­szych dwo­rzan pań­skich i w ich licz­bie pra­wie ostat­nie zaj­mo­wał miej­sce: tak przy­najm­niej utrzy­mu­je Chrząsz­czew­ski, choć Złot­nic­ki do­wo­dził nie­raz, że był nie słu­gą, a przy­ja­cie­lem domu Pi­la­wi­tów. I je­den i dru­gi mó­wią praw­dę. Przy­ja­cie­lem i bra­tem może go nie­raz na­zy­wał i wo­je­wo­da i wo­je­wo­dzic; ale za lada man­ka­ment przy­ja­ciel ten i brat do­sta­wał od mar­szał­ka nie­odwo­łal­nych plag pew­ne q uan­tum, wpraw­dzie na dy­wa­nie, choć wąt­pi­my, czy to zmniej­sza­ło dozę kon­fu­zji, bo co do bolu, to z pew­no­ścią nie koił go wy­pło­wia­ły ki­li­mek. Na­zy­wa­ła go może i dum­na wo­je­wo­dzi­na przy­ja­cie­lem, ale nie prze­szka­dza­ło jej to za uchy­bie­nie ety­kie­cie ta­kie­mu przy­ja­cie­lo­wi za­apli­ko­wać do­tkli­wej apo­stro­fy.

Pan An­to­ni, ule­ga­jąc du­cho­wi cza­su, za­cią­gnął się do kon­fe­de­ra­cji bar­skiej. Jak się po­pi­sy­wał – nie wie­my, dość że wy­niósł z niej ty­tuł rot­mi­strza. W koń­cu do­stał się do nie­wo­li ro­syj­skiej i z niej po­wró­cił na dwór Szczę­sne­go Po­toc­kie­go, syna wo­je­wo­dy. Ma­gnat tul­czyń­ski przy­jął ser­decz­nie przy­by­sza, za­brał go z sobą na Ukra­inę i tu­taj w r. 1775 wy­pu­ścił mu „osa­dza­ją­cą się” Ła­dy­żyn­kę w kil­ku­let­nią dzier­ża­wę, ma się ro­zu­mieć bez­płat­ną. Rot­mistrz po dro­dze za­wa­dził o Ka­mie­niec, ure­gu­lo­wał in­te­re­sa ma­jąt­ko­we, Dem­szyn wziął na sie­bie, bra­ta spła­cił, sio­stry po­wy­po­sa­żał – i jako zie­mia­nin osia­dły za­pre­zen­to­wał się na sej­mi­kach po­dol­skich. Jed­no­cze­śnie krzą­tał się oko­ło ko­lo­ni­za­cji ofia­ro­wa­nej mu przez Szczę­sne­go pust­ki, spro­wa­dził kil­ka­dzie­siąt ro­dzin kmie­cych z Wo­łosz­czy­zny do Ła­dy­żyn­ki; ale gdy ich eko­no­mia hu­mań­ska nie przy­ję­ła, za­do­wo­lić się mu­siał zwro­tem kosz­tów i za­rzu­cił go­spo­dar­stwo rol­ne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: