Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Żywot księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Żywot księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 740 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

" Ł r' ™ Łobl,l) w Po­da­niu.

S.P. Au­tor dzi­da, któ­re­go tom I. wy­cho­dzi dziś na Wi­dok pu­blicz­ny, za­kła­dał so­bie skre­ślić „Ży­wot Księ­cia Ada­ma Je­rze­go (izar­to­ry­skie­go” w trzech to­mach, a czu­jąc się za­gro­żo­nym ua zdro­wiu, po­sta­no­wi] od­dać część go­to­wą do dru­ku, nie cze­ka­jąc, aż resz­ta dzie­ła bę­dzie skoń­czo­na. Miał bo­wiem au­tor na­dzie­ję, że cho­ciaż­by nui Bóg nie do­zwo­lił do­koń­czyć za­czę­tój pra­cy, to się ła­twiej zna­leźć może jej kon­ty­nu­ator, gdy się tom I. uka­że.

Po­dzie­la­jąc tę jego na­dzie­je, nie chcich­śmy prze­ry­wać roz­po­czę­te­go na krót­ko przed śmier­cią au­to­ra dru­ku, zwłasz­cza, iż ta część dzie­lą sta­no­wi po­nie­kąd od­ręb­ną ca­łość i do­pro­wa­dza czy­tel­ni­ka do chwi­li, w któ­rej ma sic do­pie­ro otwo­rzyć za­wód po­li­tycz­ny Księ­cia Ada­ma, za­wód tak waż­ny dla hi­sto­ryi na­szej w bie­żą­cem stu­le­ciu i tyle zna­czą­cy w wła­snych lo­sach Księ­cia. Przy­szłe­go kon­ty­nua tora nic prze­to krę­po­wać nie bę­dzie w dal­szem opo­wia­da­niu 60 – let­niój dzia­łal­no­ści meza. któ­re­go jar, dzie­ciń­stwa i pierw­szej mło­do­ści, po więk­szej CZę­ści z wła­snych jego pa­mięt­ni­ków opo­wie­dzia­ne, w tvm to­mie znaj­du­je­my. W przy­go­to­wa­nych przez swe­go po­przed­ni­ka ma­te­ry­ałach bę­dzie mial kon­ty­nu­ator nie­jed­no uła­twie­nie w pra­cy, a może tez i wzór na­śla­do­wa­nia god­ny w jego pa­try­otycz­nych, wznio­słych i wol­nych od wszel­kiej oso­bi­sto­ści po­glą­dach. Dla tych­to po­wo­dów zda­ło nam się shi-sznem, aby pu­blicz­ność pol­ska nie zo­sta­ią po­zba­wio­na moż­no­ści po­zna­nia po­śmiert­nej pra­cy, tyle dla niej nie­gdyś sym­pa­tycz­ne­go pi­sa­rza.

ROZ­DZIAŁ I

Po­cząt­ki Ro­dzi­ny. – Ksią­żę­ta Mi­chał i Au­gust Czar­to­ry­scy.

l.

Ród ksią­żąt czar­to­ry­skich Czar­to­ry­skich wy­wo­dzo­no zwy­kle od Ko­ry­gieł­ły, syna Ol­gier­da z dru­gie­go mał­żeń­stwa; przy­ję­ła ten wy­wód ge­na­olo­gia do­mo­wa, a lal w o ua uim opar­to póź­niój roz­po­wszech­nio­ne prze­ko­na­nie o pły­ną­cej jesz­cze w tym ro­dzie przed­ro­uirj Pol­sce krwi ja­giel­loń skiej. Ostat­nie po­szu­ki­wa­nia hi­sto­rycz­ne za­chwia­ła wpraw­dzie tę le­gen­dę.i) Ro­do­wód ksią­żąl Li­tew­skich w XVI. wie­ku spo­rzą­dzo­ny świad­czy, że Ko­ry­gie­flo ze­szedł bez po­tom­nie; prócz togo, wia­do­mo dzi­siaj, że brat ton Ja­gieł­ły przy­iął chrzest we­dług ob­rząd­ku za­chod­nie­go, kie­dy ksią­żę­ta Czar­to­ry­scy dłu­gi czas jesz­cze do wy­znaw­ców wschod­nie­go na­leżch Ko­ścio­ła. .Iak­kol­wiek bądź jed­na­ka jeżch wy­wód od Ko­ry­gieł­ty udo­wod­nią się nic da, nie­za­prze­czo­iie­ni za­wsze świa­dec­twem ich po­kre­wień­stwa z pa­nu­ją­cą w Pol­sce ja­giel­loń­ska dy­na­styą, pozo – stan ą udzie­la­ne im pra­ea Wła­dy­sła­wa III. i oby­dwóch Zyg­mun­tów przy­wi­le­je i nada­nia,i) w któ­rych po­krew­ny­mi (con­san­gu­inei, albo san­gu­inis vin­cu­lo con­junc­ti) sta­le są na­zy­wa­ni; trud­no bo­wiem przy­pu­ścić, aby ów­cze­sne kan­cel­la-rye kró­lew­skie do­kład­niejs ych w tej mie­rze wia­do­mo­ści od uas nie po­sia­da­ły, albo tez bez do­wo­du po­dob­ne­go udzie­la­ły mia­na. Her­bow­na ich po­goń nie mniej o tem świad­czy. Nie si­ląc się na ozna­cze­nie stop­nia tego po­kre­wień­stwa, z zu­peł­ną pew­no­ścią ród ksią­żąt Czar­to­ry­skich za­li­czyć na­le­ży lo bar­dzo daw­nych a licz­nych ro­dów ksią­żę­cych na Li­twie i Rusi, któ­re wkoń­cu z oby­dwo­ma ga­łę­zia­mi spo­wi­no­wa­co­ne były. Samo słu­żą­ce im sta­ie na­zwi­sko Czar­to­ry­skich, w epo­ce po­wszech­no) u uas, przy zmia­nach sie­dzib, nie­sta­ło­ści na­zwisk ksią­żę­cych, zda­je się świad­czyć o dawnć­ni wła­da­niu le­żą­ce­go na Wo­ły­niu mia­stecz­ka Czar­to­rysk, udzie w wie­ku XIII. kniaź Mści­sław za­mek był zbu­do­wał.2)

O jed­nym z icb przod­ków Hle­bie, któ­re­go mia­no za syna Ło­ry­gieł­ły wia­do­mo, że zgi­nął pod Wil­nem w wal­ce z Krzy­ża­ka­mi. Na­stęp­nie, za­pi­sa­ły kro­ni­ki imio­na dwóch bra­ci: Alek­san­dra i Iwa­na, a do ostat­nie­go z nich przy­wią­za­ną jest po­wieść cha­rak­te­ry­stycz­na, ma­lu­ją­ca tę epo­kę. Było to za Wła­dy­sła­wa lli. (War­neń­czy­ka); brat Wi­tol­da Zyg­munt za­siadł był na wiel­kok­sią żę­cej li­tew­skiej sto­li­cy, a oka­zał się su­row­szym od in­nych; po­dej­rze­wa­no go, że rody ksią­żę­ce chce wy­tę­pić i w imię

J) Prócz przy­wi­le­ju Wła­dy­sła­wa III. za­twier­dzo­ne­go przez Zyg­mun­ta Au­gu­sta, nada­nie ks. Mi­cha­ło­wi Czar­to­ry­skie­mu No­wicz, w ha­lic­kim po­wie­cie po lżo­nych, przez kró­la "Wła­dy­sła­wa, i inne Zyg­mun­ta I.. któ­re przy­ta­cza Umia­stow­ski w swo­jej Na­uce o mor owem po­wie­trzu. Kra­ków 59.

–) Zwa­li­ska zam­ku wi­dzial­ne są dziś jesz­cze, oko­ło wsi Sław­ni­cy, mię­dzy Bo­hem a Boż­kiem, ja­dąc z Mię­dzy­bo­ża ku Hor­bu­zo­wu, za la­sem, w te­raź­niej­szej gu­ber­nii po­dol­skiej.

nie­za­leż­no­ści fe­odal­nej za­wią­zał się prze­ciw nie­mu spi­sek; kniaź Iwan stał na jego cze­le. W 440 r. prze­ku­pio­ny ko­niu­szy Zyg­mun­ta Sko­biej­ko, wpu­ścił do Trok trzy­sta wo­zów sia­nem ła­dow­nych, ukry­wa­ją­cych w so­bie sze­ściu­set żoł­nie­rzy; było to woj­sko Iwa­na. On sam w nocy do­staw­szy się do zam­ku, udał ulu­bio­ne­go wiel­kie­mu księ­ciu niedź­wie­dzia; a dzię­ki le­niu for­te­lo­wi do kom­nat wpusz­czo­ny, słu­gę bro­nią­ce­go pana przez okno wy­rzu­cił a Zyg­mun­ta za­mor­do­wał. Staw­szy się pa­nem zam­ku i zna­le­zio­ne­go w nim skar­bu, sam póź­niśj Li­twa chciał rzą­dzić, ale wkrót­ce ustą­pić mu­siał i tyl­ko wda­niu się Po­la­ków za­wdzię­czał, że od kary uwol­nio­nym zo­stał. Udał się wten­czas za Kró­lem na Wę­gry, i tam to, w Bu­dzie, 442 r. we Czwar­tek przed Św. Wi­tem nada­ny by] przez Wła­dy­sła­wa III. przy­wi­lej trzem bra­ciom: Iwa­no­wi, Alek­san­dro­wi i Mi­cha­ło­wi, du­cum de Czar­to­ry­sko upo­waż­nia­ją­cy ich do uży­wa­nia w her­bie li­tew­skiej po­go­ni. W przy­wi­le­ju tym, na­zy­wa knia­ziów król Wła­dy­sław, to fra­tres to con­san­gu­inei no­stri; jeżch zaś pierw­sze z tych wy­ra­żeń jest na­wet grzecz­no­ścią tyl­ko dy­plo­ma­tycz­ne­go owych cza­sów ję­zy­ka, jak chcą nie­któ­rzy, to dru­gie nie­za­wod­nie po­kre­wień­stwo ozna­cza, ra­zem zaś z her­bów;! po­go­nią o za­li­cza­niu Czar­to­ry­skich do udziel­nych ksią­żę­cych ro­dów świad­czy.

Z trzech w przy­wi­le­ju wy­mie­nio­nych bra­ci, ol­brzy mio] siły Iwan ze­szedł pono bez­po­tom­nie. Alek­san­der pró­bo­wał szczę­ścia na głę­bo­kiej Rusi; z Dy­mi­trem Sze-mia­ką, knia­ziem na Ogli­czu, cha­dzał pod Mo­skwę, pó źniśj z ra­mie­nia w. knia­zia Wa­si­la śle­pe­go rzą­dził Psko­wem i No­wo­gro­dem, ubi­jał się Ka­wa­le­ra­mi Mie­czo­wy­mi, a nie chcąc, jak wy­ra­ża­no się wten­czas, „krzy­ża Wa­si­lo­wi ca­ło­wać", coby ozna­cza­ło, że bę­dąc dla Psko- wian knia­ziem, był­by dla w . knia­zia na­miest­ni­kiem, wró­cił na Li­twę, i miał so­bie przez Ka­zi­mie­ra Ja­gieł – i*

lończ yka nada­ny na wła­sność Ło­hojsk, któ­ry z ostat­ni;; tej li­nii dzie­dzicz­ką w po­cząt­kach XVI. wie­ku prze­szedł do Tysz­kie­wi­czów. Po­zo­stał trze­ci brat Mi­chał, co pierw­szy pisa! się księ­ciem na Kle­wa­niu i Zu­ko­wie), by] po­gra­nicz­nym sta­rost;; bra­eław­skim i czę­sto na ko­niu, wal­czy] z Ta­ta­ry i Tur­ki, a przez za­pi­sy bra­ta swej żony Nie­mie­ry­eza, przy­szedł do tro­che znacz­niej­szej for-tany. Szczu­płe­go ma­jąt­ku Czar­to­ry­scy, jeżch nie prze­wo­dzi­li lo­som na­ro­du, to po­dzie­la­li je szcze­rze; dzie­dzic Lo­hoj­ska wi­dział swój za­mek przez Ta­ta­rów znisz­czo­ny i sy­nów upro­wa­dzo­nych w jas­syr, z któ­re­go nie wró­ci­li; nie­je­den z póź­niej­szych po­tom­ków legi w boju z nie wier­ny­mi hii Mo­skwą; póź­niój, cza­su wo­jen ko­zac­kich, mie­dzy ofia­ra­mi nie­na­wi­ści sy­zma­ty­ków, li­czo­no też Czar­to­ry­skie­go, prze­pi­ło­wa­ne­go na poły wraz z dzieć­mi, przez haj­da­ma­ków, w cza­sie jed­ne­go z ich groź­nych na­pa­dów. Nie mo­gąc się mie­rzyć z prze­moż­ne­mi na Rusi i Li­twie ksią­żę­ce­mi do­ma­mi, wcze­śnie sta­nę­li po stro­nie Unii z Pol­ską, Dwaj wnu­ku­wie Mi­cha­ła: Iwan i Alek­san­der, nie­ma­łe na­wet w do­pro­wa­dze­niu jej do skut­ku po­ło­ży­li za­słu­gi. Pierw­szy z nich, jesz­cze w 564 r. był po­słem od Sta­nów Li­tew­skich na zjeź­dzie ma­ją­cym ua celu ob­my­śle­nie środ­ków do­ko­na­nia Unii; Alok­san-der zaś, od 5 (40 r. wo­je­wo­da wo­łyń­ski, z wa­lecz­no­ści Bwo­jój w wal­kach z Ta­ta­ra­mi pod Kon­stan­tym Ostrog­skim zna­ny, w 569 r. go­rą­co za Unią oświad­czał się w Lu­bli­nie; przy­czy­ni] się znacz­nie do usu­nię­ciu trud­no­ści przez wcie­le­nie do ko­ro­ny Wo­ły­nia i Po­do­la, i do zwró­ce­nia na­wet na po­wrót tych z po­mię­dzy Li­twi­nów, któ­rzy z Ja­nem Chod­kie­wi­czem na cze­le juź byli Lu­blin opu­ści­li. Oby­dwaj bra­cia akt Unii pod­pi­sa­li,

Przy­wi­lej nosi datę 458 i

*) Przy­wi­lej ten do­tych­czas w ory­gi­na­le w ar­chi­wum ro­dzin­nem ks. ks. Czar­to­ry­skich prze­cho­wa­ny, znaj­dzie czy­tel­nik w Do­dat­ku, pod Kr. i…

ręce ubo­gich do nie­bie­skiej prze­sy­ła­ją skarb­ni­cy, gdzie żad­nej ska­zi­tel­no­ści ani stra­cie uledz nie mogą; wzno­si­li cer­kwie i mo­na­ste­ry; do­pie­ro ks. Je­rzy, syn Iwa­na i Anny, z domu księż­nicz­ki Za­sław­skiej, pierw­szy przy­jął ob­rzą dek ła­ciń­ski. Było to w cza­sie, kiedv nie­daw­no do uas – pro­wa­dze­ni Je­zu­ici naj­więk­szą roz­wi­ja­li gor­li­wość-, a do­peł­nia­ło się wiel­kie dzie­ło Unii ko­ściel­nej. Ksią­żę Je­rzy wy­stą­pi] jako żar­li­wy Ka­to­lik i zgro­ma­dze­nia Je­zu­so­we­go..be­ne­fac­tor." ..Na Boga pań­sko szczo­dry jak wy­ra­ża się Nie­siec­ki, w Kle­wa­niu swo­im ko­ściół zbu­do­wał i hoj nie go upo­sa­żył, ko­le­gia Je­zu­ic­kie w Win­ni­cy i Luc­ku wspie­rał, a czyn­ny miał udział Ay rch­gij­nych z Ary­ana­mi dys­pu­tach. Jed­ne z naj­gło­śniej­szych w owym cza­sie, eo się od­by­ła w Lu­bli­nie, w ko­ście­le Św. Du­cha (d. 3 Lip­ca 66), a na któ­rój sę­dzia­mi byli: Jan Ostro­róg wo­je­wo­da po­znań­ski i kasz­te­lan kiec­ki Fir­lej, z wła­sną przed­mo­wą dru­kiem ogło­sił. Syn jego Mi­ko­łaj Je­rzy, odzie­dzi­czyw­szy po ojcu mi­łość dla sy­nów św. Igna­ce­go i szcze­re do ko­ścio­ła przy­wią­za­nie, ser­decz­ny Unii po­plecz­nik, przy­czy­nie Św. Jo­za­fa­ta cu­dow­ne uzdro­wie­nie swo­je przy­pi­su­ją­cy, co ak­tem uro­czy­stym – twier­dził, w przy­jaź­ni kanc­le­rza ks. Al­brech­ta Ra­dzi­wił­ła miał zna­leźć sku­tecz­ną dla sie­bie w spra­wach tego świa­ta pod­po­rę: dzię­ki jego po­par­ciu i sam do wyż­szych do­sto­jeństw do­szed] i sy­nów tak po­kie­ro­wał, że po­wia­da­no, iż trzy sta­ny Rze­czy­po­spo­li­tej uino ozdo­bił; a spo­ty­ka­my go na Sej­mie ko­ro­na­cyj­nym wi­ta­ją­ce­go w imie­niu Izby po-sel­skiój Wła­dy­sła­wa IV., po­tom sto­ją­ce­go z po­spo­li­tóm ru­sze­niem prze­ciw Tur­kom we Lwo­wie, prze­wo­dzą­ce­go wo­je­wódz­twu wo­łyń­skie­mu pod Be­re­stecz­kiem, na­resz­cie na trzech z ko­lei krze­słach w Se­na­cie, któ­re­go już od­tąd po­tom­ko­wie jego opu­ścić nie mich.

Z trzech sy­nów, o któ­rych wspo­mnich­śmy, naj­więk­szą domu chlu­bą stał się Flo­ry­an Ka­zi­mierz. Ten od mło­do­ści do sta­nu du­chow­ne­go prze­zna­czo­ny, u Je­zu­itów w kra­ju, a póź­niej w Rzy­mie wy­cho­wa­ny, zna­ny za­szczyt­nie Urba­no­wi VIII., przez przy­ja­cie­la ro­dzi­ny ks. Al­brech­ta Ra­dzi­wił­ła kró­lo­wi po­le­co­ny, z ka­no­ni­ka i se­kre­ta­rza Wła­dy­sła­wa IV. na bi­skup­stwo po­znań­skie a po­źniej ku­jaw­skie pod­nie­sio­ny, mąż wiel­kiej na­uki, su­ro­we­go ży­cia i po­boż­no­ści go­rą­cej, w peł­nych nie­szczę­śli­wo­ści cza­sach, Ko­ścio­ło­wi i Oj­czyź­nie wiel­kie od dal usłu­gi. Mąż rzą­du i - po­ko­ju, zgo­dę wśród roz­ją­trzo­nych umy­słów szcze­pił, związ­ki woj­sko­we i kon­fe­de­ra­cyę na­mo­wą swo­ją roz­wią­zy­wał, bu­rze na elek­cy­ach uci­szał, a stąd bi­sku­pem kon­fe­de­rac­kim (pra­esul con­ne­xu­alis) prze­zwa­ny, za­słu­żył na to, iż o nim wten­czas mó­wio­no, że byl naj­cno­tliw­szym bi­sku­pem, ja­kie­go Pol­ska po­sia­da­ła i po­sia­da. To­wa­rzysz .Iana Ka­zi­mie­rza na Szląz­ku, do na­rad póź­niej wzy­wa­ny, oświad­czał się za wy­zna­cze­niem na­stęp­cy tro­nu za ży­cia jesz­cze kró­lew­skie­go, ale zna­jąc ów­cze­sne uspo­so­bie­nie na­ro­du, gwał­tow­nie w tej rze­czy po­czy­nać nie chciał, do­ra­dza­jąc za­wsze po­wol­ność i umiar­ko­wa­nie. Przy kró­lu Mi­cha­le Ko­ry­bu­cie po jego elek­cyi stał wy­trwa­le i na sej­mie L672 r., udzie się ab­dy­ka­cyi do­ma­ga­no, bro­nił go sta­tecz­nie; mia­no­wa­ny w koń­cu ar cy­bi­sku­pem gnieź­nień­skim, jako pry­mas i in­ter­rex w bez­kró­le­wiu po śmier­ci kró­la Mi­cha­ła na­ro­do­wi prze­wod­ni­czył, i na nie­wie­le dni przed wła­snym zgo­nem sejm elek­cyj­ny zwo­ły­wał, do­ra­dza­jąc, w obec gro­żą­cych oj­czyź­nie ze­wsząd nie­bez­pie­czeń­slw od­no­wie­nie za­nie­dba­nych od lat wie­lu sej­mi­ków pro­win­cy­onal­nych, czy­li tak zwa­nych ge­ne­ra­łów, „aby zgo­da na sej­mie już nio mię­dzy po­wia­ta­mi, abe przy­najm­niej mię­dzy trze­ma lub czte­re­ma zda­nia­mi ukła­da­ła się." Chwi­le wol­ne zgłę­bia­niu dziel Św. Au­gu­sty­na po­świę­ca­jąc, po­kój we­wnętrz­ny i moc czer­pał w czę­stych do Czę­sto­cho­wy piel­grzym­kach, w wy­łącz­nem do św. Anny i Mat­ki Bo­skiej na­bo­żeń­stwie, w prak­ty­kach reKg­gnych, któ­rym się w Smar­dze­wi­cach swo­ich pod Wol­bo­rzem od­da­wał.

Brat jego ksią­żę Mi­chał, przez praw­dzi­we­go ro­dzi­ny orę­dow­ni­ka, ks. Al­brech­ta Ra­dzi­wił­ła kró­lo­wi po­le­co­ny, w po­trze­bach oj­czy­zny cho­rą­giew ko­zac­ką swo­im kosz­tem wy­sta­wił, sam pod trze­ma pa­no­wa­nia­mi trzy z ko­lei krze­sła w So­na­cie zaj­mo­wał, szcze­gól­niej zaś za­słu­żył się po­sel­stwem do Mo­skwy (678 r.), udzie otrzy­mał zwrot New­la. Sie­bie­ża i Wich­ża i opła­tę dwóch mi­lio­nów zło­tych przy prze­dłu­że­niu ro­zej­mu do 693 roku. Budo wano wten­czas na tem na­dzie­je po­myśl­nej z Osma­na­mi wal­ki i ks. Mi­chał na­wet od Sto­li­cy Świę­tej po­dzię­ko­wa­nia za to po­sek­two od­bie­rał. W ży­ciu pry­wat­nem by] to czło­wiek po­boż­no­ści wiel­kiej; w świę­ta uro­czy­ste zwykł by] – am ubo­gim w domu swo­im usłu­gi­wać, po­stów i wszel­kich rch­gij­nych prak­tyk pil­nie prze­strze­gał, ostat­nie dni ży­cia na ta­kich ćwi­cze­niach i fun­da­cy­ach po­boż­nych z zona swą Olędz­ką z domu… któ­ra mu Sie­dl­ce wnio­sła, – pę­dził.

Trze­ci wresz­cie brat. Jan Ka­rol, żo­na­ty z Ze­brzy­dow­ską, osiadł­szj w Kra­kow­skióm, zo­stał tam pod­ko­mo­rzym; bił się w mło­do­ści ze Szwe­da­mi, mar­szał­ko­wa] na sej­mie 668 r., pod­pi­sał akt ab­dy­ka­cyi – Iana Ka­zi­mie rza, nie przy­jął ofia­ro­wa­no] so­bie jako pierw­sze­mu pod ko­mo­rze­mu w Ko­ro­nie, la­ski pod Go­łę­biem, ale sze­ro­ką u szlach­ty po­siadł­szy wzię­tość, nio chciał za­jąć żad­ne­go krze­sła w Se­na­cie, aby tej po­pu­lar­no­ści w oby­wa­tel­stwie – wo­jem nie po­stra­dać. Od nie­go po­szła, tak zwa­na ksią­żąt Czar­to­ry­skich li­nia ko­rec­ka, któ­ra w tym wie­ku wy­ga­sła.i)

*) Ostat­ni z tej li­nii, ks. Jó­zef Kle­mens, stol­nik w . li­tew­ski, miał tyl­ko cór­ki, któ­re po­wy­cho­dzi­ły: Ma­ry­an­na za Jana Po­toc­kie­go, Kle­men-

Ksią­żę Mi­chał umarł przy schył­ku XVII. wie­ku (692 v.). W do­tych­cza­so­wych lo­sach ro­dzi­ny, uświet­nio nej nie­daw­no pry­ma­sow­skióm do­sto­jeńsl wem, nie było jesz­cze nic nie­zwy­kłe­go. Ks. Mi­chaJ po­sel­stwem swo­jóm do­dał jej bla­sku, ale nikt za­pew­ne nio do­my­śla] się wte­dy do ja­kie­go zna­cze­nia w Rze­czy­po­spo­li­tej dom ten miał dojść nie­ba­wem. AV tra­dy­cyi jego le­ża­ło wpraw dzie słu­że­nie jed­no­ści pań­stwa, po­sza­no­wa­nie pew­ne­go po­rząd­ku i wła­dzy, że się na po­plecz­ni­ka Unii lu­bel­skiój, księ­cia Alek­san­dra i na pry­ma­sa Plo­ry­ana po­wo­ła­my; od cza­su przej­ścia na ob­rzą­dek za­chod­ni, od­zna­cza­li – ie ksią­żę­ta żar­li­wo­ścią dla ko­ścio­ła, opie­ko­wa­li się mło­dzie­żą szu­ka­ją­cą na­uki – sami w ostat­nich cza­sach chęt­nie szu­ka­li świa­tła na za­cho­dzie; ale w tem wszyst­kióm prze­ści­gnę­ło ich wie­lu; for­tu­ny za­wsze sto­sun­ko­wo mich szczu­płe, co im tak­że aro­śó w więk­szą po­wa­gę nic po­zwa­la­ło. Ksią­żę Mi­chał po­dró­żu­jąc w mło­do­ści z ro­wie-Śny­mi so­bie ksią­żę­ta­mi Ko­rec­ki­mi, wten­czas kie­dy brat star­szy na­ukom teo­lo­gicz­nym od­da­wał – ie w Rzy­mie, za­po­znał się z za­gra­nicz­ne­mi kra­ja­mi; pierw­szą na­wet z kil­ku żon jogo była jed­na z ulu­bio­nych pa­nien Ce­cy­lii Re­na­ty, cu­dzo­ziem­ka; przy­stęp do Dwo­ru zda­wał mu­sie być za­pew­nio­ny, a ra­zem i drzwi dla wpły­wów za­gra­nicz­nych w domu jego otwar­te. Ale to trwa­ło nie­dłu­go; przy­ja­ciół­ka żony Wła­dy­sła­wa IV. ry­chło umar­ła – a ostat­nia mał­żon­ka ks. Mi­cha­ła w sta­ro­pol­skim roz­mi­ło­wa­na oby­cza­ju, za­cho­wa­ła do­mo­wi do koń­ca cha­rak­ter pa­try­ar­chal­nój pro­sto­ty. Móg] po­boż­ny wo­je­wo­da po­dzie­lać po­ję­cia pry­ma­sa co do suk­ces­syi tro­nu i nie­bez­pie­czeństw ów­cze­snych już elek­cyj, ah* sani o żad­nem prze – tyna za ks. Eu­stu­che­go San­gnsz­kę, Te­re­sa za ks. Hen­ry­ka Lu­bo­mir­skie­go, Jó­ze­fi­na za Al­fre­da Po­toc­kie­go, Ce­le­sty­na za Sta­ni­sła­wa Rżysz czew­ski ego.

kształ­ce­niu Rze­czy­po­spo­li­tej nie za­my­ślał i szer­sze­go dla sie­bie aa spra­wy pu­blicz­ne wpły­wu nie szu­kał; wi­dzich­śmy zaś, że brał iego ze sta­nu ry­cer­skie­go wyjść" na­wet nie oli­ciał. W chwi­li gdy ks. Mi­chał oczy za­my­kał, myśl kto­rą ro­dzo­nych jego wnu­ków na­tchnąć mia­ła, spo­czy­wa­ła jesz­cze w du­chu przy­szłej jego sy­no­wój.

Jan Ja­kób Morsz­tyn, pan moż­ny, pi­sarz, któ­ry kla­sycz­nym wier­szem pol­skim Cyda tłu­ma­czy] i na te­atrze War­szaw­skim przed­sta­wiać go ka­zał, roz­mi­ło­wa­nym by] we Fran­cyi i ca­łym jej oby­cza­ju; miał tam do­bra, pia­stu­jąc je­den z aaj­wyż­szych urzę­dów kra­jo­wych, bo był w. pod­skar­bim ko­ron­nym, chęt­nie sie­bie pod­da­nym Lu­dwi­ka XIV. na­zy­wał, po­sia­da­jąc za­ufa­nie Ma­ryi Lu­dwi­ki stron­nic­two fran­cuz­kie two­rzył, za­wsze sto­sun­ki rzą­du z do­mem au­stry­ac­kim sta­ra­jąc się ni­we­czyć, na­wel ta­jem­ni­ce Sta­nu przed po­słem fran­cuz­kim od­sła­niał, a gdy się to. nie­god­ne se­na­to­ra i mi­ni­stra kon­szach­ty wy­kry­ły z prze­ję­tej i z roz­ka­zu kró­lew­skie­go we wszyst­kich ję­zy­kach ogło­szonćj ko­re­spon­den­cyi p. Vi­try. któ­ry prze­ciw .ła­no­wi III. snul ka­ba­ły, kraj opu­ści] i prze­nió­sł­szy sio do Fran­cyi, tani ży­cia do­ko­nał. Zo­natm był z Kata- rzy­ną Gor­don, mar­gra­bian­ka do I In­iit Iey, ro­dom An­giel­ką, a dłu­gie lata spę­dza­jąc w Pa­ry­żu, tam cór­ki swo­je wy­cho­wał. Jed­na z uidi [za­bel­la, zo­sta­ła zona księ­cia Ka­zi­mie­rza Czar­to­ry­skiej o , syna Mi­cha­ła. Wzro­sła wśród naj­większćj świet­no­ści dwo­ru Lu­dwi­ka XI V., prze­ję­ta po­sza­no­wa­niem dla jego po­tę­gi i ma­je­sta­tu, no­si­ła ona w du­szy idea! spo­łe­czeń­stwa zu­peł­nie róż­ny od szla­chec­kiej Rze­czy­po­spo­li­tej pol­skiój i pra­gnę­ła wi­dzieć oj­czy­zno na ton wzór prze­kształ­co­ną i za­mie­nio­na w sil­na i rząd­ną mo­nar­chią za­chod­nią. Znacz­ne­mi do­stat­ka­mi po­mno­żyw­szy za­so­by domu, któ­ry przez Lu­dwi­ka XIV. do fran­cuz­kie­go szla­chec­twa przy­pusz­czo­nym zo­stał, roz­sze­rzy­ła krąg jego dzia­łań i wpły­wów, a otwo­rzyw­szy w War­sza­wie pierw­szy, praw­dzi­wie wer­sal­ski sa­lon, do któ­re­go gust i dow­cip go­spo­dy­ni spro­wa­dza­ły wszyst­ko, co sto­li­ca mia­ła wów­czas naj­wy­kwint­niej­sze­go, zro­bi­ła zen praw­dzi­wo po­li­tycz­ne ogni­sko i jak­by punkt środ­ko­wy, z któ­re­go sio za­chod­nio po kra­ju roz­cho­dzi­ły po ję­cia. Z ży­ciem sa­lo­no­wóm wnio­sła do nas i udział nie­wiast w spra­wach po­li­tycz­nych, któ­ry po­źniej, za rzą­dów jej wnu­ka, tak nie­szczę­śli­wie wy­bu­jał; sama jed­nak, w dłu­giem swem, bo dzie­więć­dzie­się­cio­let­niśm nie­mal ży­ciu) wznio­słych ce­lów nie stra­ci­ła z oka i wy­wyż­sze­nie domu swo­je­go łą­czy­ła w my­śli z po­dźwi­gnie­niem oj­czy­zny. Nio zry­wa­ła też z peł­ną po­boż­no­ści tra­dy­cya fa­mi­lij­ną. Naj­star­sza jej cór­ka, Lu­dwi­ka, wcze­śnie Bogn ślu­bo­wa­na, i po­ru­czo­na War­szaw­skim Wi­zyt­kom, przy­wdzia­ła w (em Zgro­ma­dze­niu suk­nię za­kon­ną, i po trzy­kroć na prze­ło­żo­ną wy­bie­ra­na, zo­sta­wi­ła po – obie pa­mięć świą­to­bli­we­go ży­wo­ta) syn naj­młod­szy Teo­dor, do sta­nu du­chow­ne­go byl też prze­zna­czo­nym. P ozo­sta­łe dzie­ci odzie­dzi­czy­ły praw­dzi­wie mat­czy­ne­go du­cha; z tych cór­ka Kon­stan­cya wy­szedł­szy za Po­nia­tow­skie­go dala ży cie ostat­nie­mu kró­lo­wi Pol­skie­mu, dwaj zaś sy­no­wie: Mi­chał Fry­de­ryk i Au­gust Alek­san­der do­pro­wa­dzi­li dom do tego zna­cze­nia, iż – ie oko­ło niem) sku­pia­ły nie­ja­ko dzie­je ca­łe­go na­ro­du, i jak słusz­nie po­wie­dział Mic­kie­wicz,3) stał się on je­dy­nym do­mem pry­wat­nym w Eu­ro­pie, ma­ją­cym swo­jo po­li­tycz­ne dzie­je.

i) Uro­dzo­na 67 r., umar­ła d. 24 Lu­te­go 758 r.

2) Oyr­ku­larz do klasz­to­rów fran­cuz­kich Ma­ryi Kon­stan­cyi Lesz­czyń­skiej, prze­ło­żo­nej War­szaw­skie­go klasz­to­ru Na­wie­dze­nia Al arvi Pan­ny, o ży­ciu i cno­tach ś… p. Mat­ki Lu­dwi­ki Elż­bie­ty Czar­to­ry­skiej, prze­ło­żo­nej te­goż klasz­to­ru, zmar­łej d. 3 lip­ca 745 r. (Rę­ko­pism.)Czar­to­ry­skich uwie­ra­ła, ob­wi­nia­jąc ich o to, że się wy­no­szą nad rów­ność, w któ­rój z ca­łym sta­nem szla­chec­kim sa zro­dze­ni, i że nad­uży­wa­jąc la­ski kró­lew­skiój dążą do rzą­dze­nia Pol­ska. Nad­cho­dzi] Sejm w zna­czo­no osob­ną ko­mis­syą dla wy­kry­cia spraw­ców ze­rwa­nia try­bu­na­łu; Po­toc­cy nowo do tro­nu skar­gi za­nie­śli; ale na ten raz jesz­cze prze­wa­ga zo­sta­ła przy Czar­to­ry­skich, którzj przedew­szyst­kiem za­le­ca­li sta­lom'-;i) król het­ma­no­wi jego me­mo­ry­ał zwró­cił, a la­skę w try­bu­na­le i ► j; stron­nik ksią­żąt. Gdy Sejm się roz­po­czął, roz­na­mięt­nie­nie tak było wiel­kie, że pa­nu­ją­cy zwy­kle nad – oką ksią­żę Au­gust, pe­wien nie­chyb­nój wy­gra­nój,na trze­cióm po­sie­dze­niu, przj wie­lu oso­bach dal się z tem dy­szeć, że z po­zwo­le­niem Jego Kró­lew­skiej Mo­ści spo­dzie­wa – ie od­jąć pręd­ko bu­ła­wę Po­toc­kie­mu, i że się skut­ków tego nio lęka… ho na wszel­ki wy­pa­dek ma w jed­nój kie­sze­ni 40,000 A – stry­aków, a w dru­giój L00,000 Mo­ska­li; to za­raz wiel­kie­mu het­ma­no­wi, a ten od­po­wie­dział, że jest przy­go­to­wa­ny w tej­że sa­mej chwi­li zmie­rzyć się z Czar­to­ry­ski­mi, a po­źniej bę­dzie miał na swo­jo roz­ka­zy 00,000 Pru­sa­ków i ty­leż Tur­ków i Ta­ta­rów.i) Tak ob­ce­mi si­la­mi gro­żo­no so­bie wza­jem­nie. My­śla­no z obu stron o kon­fe­de­ra­cyi, war­ty oko­ło sali ob­rad były po­dwo­jo­ne, het­man wiel­ki woj­sku ko­ron­ne­mu przy­bli­żyć się ka­zał; ale Fry­de­ryk li. oświad­czy], iż w ra­zie kon­fe­de­ra­cyi puł­ki jego wej­dą do Pol­ski i w kil­ka dui zaj­mą War­sza­wę, a po­seJ pru­ski de Voss tak sku­tecz­nie z mar­gra­bią des Es­sarts się krzą­tał, że Sejm sto­sow­nie do ich woli ze­rwa­nym zo­stał. Bl on ostat­nim

*J SI

za ży­cia Jó­ze­fa Po­toc­kie­go; w na­stęp­nym roku zgrzy bia­ły het­man zstą­pi] do gTo­bu.

Bdl­ko­na­sto­let­nie wy­trwa­le usi­ło­wa­nia ('żar­to­ry­skich zda­wa­ły się im te­raz sta­now­czą w kra­ju za­pew­niać prze wagę. Kle­mens Bra­nic­ki, któ­ry już przed laty Augu sta II. do za­pro­wa­dze­nia dzie­dzicz­no­ści tro­nu na­ma­wiał, dziś z ksią­żę­ta­mi spo­krew­nio­ny, otrzy­mał wiel­ką bu­ła­wę; przy roz­daw­nic­twie god­no­ści i sta­rostw, na ra­dzie Se natu we Wscho­wie (5 Czerw­ca L752 r.), wszyst­kie pra­wie wa­kan­se do­sta­ły się ich stron­ni­kom; naj­pierw­szym świec­kim se­na­to­rem, bo kasz­te­la­nem kra­kow­skim mia no­wa­ny ich szwa­gier, Sta­ni­sław Po­nia­tow­ski ; ksią­żę Mi­chał z pod­kanc­ler­stwa na urząd wiel­kie­go kanc­le­rza li­tew­skie­go pod­nie­sio­ny, uj­rzał mniej­szą przy so­bie pie częć w ręku zię­cia swo­je­go Mi­cha­ła Sa­pie­hy, cór­kę zaś księ­cia Au­gu­sta Elż­bie­tę miał wkrót­ce po­jąć je­den z Lu­bo­mir­skich.2) Z ta­kim po swo­jój stro­nie za­stę­pem, ma v) Do­nie­sie­nia agen­tów fran­cuz­kich z sierp­nia 750 r.

–) Wy­szła w czerw­cu 753 za Sta­ni­sła­wa, jDÓź­niej mar­szał­ka w. kor. Pry­mas Ko­mo­row­ski sty­lem ów­cze­snym pi­sał z tego po­wo­du do ks. Au­gu­sta:.,Nie mo­gła mię po­ciesz­niej­sza dość no­wi­na jak ręką W. Ks. Mo­ści wy­ra­żo­na de­kla­ra­cya księż­nicz­ki wo­je­wo­dzian­ki za ks.

jąc do tego sil­no u Dwo­ru sta­no­wi­sko, mo­oli spo­dzie­wać się Czar­to­ry­scy, że na­resz­cie na­pra­wę Rze­czy­po­spo li­tej roz­pocz­ną; ale taką była tra­gicz­ność po­ło­że­nia, taką chwiej­ność wszyst­kich ży­wio­łów, na ja­kich opie­rać się im przy­szło, że i te na­dzie­jo, jak­kol­wiek upraw­nio­ne­mi – ie zda­wa­ły, za­wio­dły ich. Po­toc­cy zmie­ni­li tak­ty­kę – woje wzglę­dem Dwo­ru i po­sta­no­wi­li po­zy­skać dla sie­bie wszech­wład­ne­go nad umy­słem kró­la fa­wo­ry­ta; oże­nie­nie Mni­sze­ha z cór­ką Brii­bla po­mo­gło im do tego; mi­ni­ster, któ­reg 'o cala po­li­ty­ka za­le­ża­ła na schle­bia­niu ko­lej­no róż­nym stron­nic­twom dla utrzy­ma­nia – ie przy wła­dzy.i) lę­ka­jąc się zby­tecz­nój prze­wa­gi Czar­to­ry­skich, prze­chy­li] się na stro­nę ich prze­ciw­ni­ków; Bra­nic­ki za-, za nad­to w grun­cie był próż­nym, aby się do wy­ła­ma­nia z pod kie­run­ku wu­jów swój żony i do ode­gra­nia sa­mo­ist­nój niby roli na­mó­wić nio dal. Zmie­ni­ło – ie wie- – ta­no­wi-

%j sko u Dwo­ru, a we wła­snym obo­zie, mię­dzy naj­bliż­szy­mi, zna­leź­li się prze­ciw­ni­cy.

Jak zwvkle już od daw­na tak i te­raz, obce in­te­re­sa i wpły­wy sil­nia na sza­li lo­sów Rze­czy­po­spo­li­to] za­wa­ży­ły; wiel­ka zaś w tem rolę ode­gn­wa­la, iak wi­dzich-śmy, Fran­cya czy­li ra­czej agen­ci taj­ne­go ga­bi­ne­tu Lu-

Lu­bo­mir­skie­go, straż­ni­ka kor. Nie tyl­ko ca­łem ser­cem win­szu­ję tego uszczę­śli­wie­nia dla ks. straż­ni­ka, że za­sług swo­ich szcze­rych, sta­tecz­nych i przy­wią­za­nych w tak pięk­nej i do­sko­na­lej Rachch od­bie­ra récom­pen­se, ale też, że W. Ks. M. proź­bę moje „ kto­rą in ten­de­bam za nim, te- raź­niej­szem pi­sa­niem do­bro­tli­wie pra­eve­ni­re ra­czy­łeś. A za­tem, ad pra­esens wy­ra­żam naj­niż­sze po­dzię­ko­wa­nie, że W. Ks. M. ra­czy­łeś mi dać par­tem tej swo­jej do­mo­wej con­so­la­cyi."

ł) Ks. Au­gust Czar­to­ry­ski pisa] w paź­dzier­ni­ku 75 r. do wspo­mi­na­ne­go już przez uas O grodz­kie­go: „Je me perds dans les pro­cédés de la ('oui* qu­ine con­dam­ne ni n'ap­pro­uve rien d 'une ma­ni­ère su­ivie. C'est mi­rac­le, si à la con­ti­nu­ation il n'ar­ri­ve un désor­dre vt mo­uve­ment général, préci­sément par les ra­isons que l 'on sem­ble woir ad­op­tées pour l'évi­ter." (Arch… ks. Czar­to­ry­skich).

dwi­ka XV.. któ­ry obok jaw­nój, jak­by urzę­do­wój po­li­ty­ki w Pol­sce, miał jesz­cze dru­gą, swo­jo oso­bi­stą, ta­jem­ną nie­raz zu­peł­nie pierw­szój prze­ciw­ną, któ­rą się ba­wił, przy sła­bo­ści swe­go cha­rak­te­ru i dziw­nój bo­jaź­li­wo­ści, po­cie­sza­jąc się tóm, że coś po­mi­mo mi­ni­strów swo­ich ukła­dał i jak­by pro­wa­dził. Przy­był wła­śnie do Pol­ski, naj­świet­niój z nich może od na­tu­ry upo­sa­żo­ny, a jak­by stwo­rzo­ny do wal­ki, hra­bia de Brog lie, z ca­łym po­li­tycz­nym sys­te­ma­tem swo­im. Lata, któ­re po­kój akwi­zg­Tań- ski d woj­ny sied­mio­let­niój prze­dzie­la­ły, były w wie­ku XVII I. la­ta­mi naj­więk­szój dy­plo­ma­tycz­nej czyn­no­ści, cho­ciaż wiek ten cały nie bez słusz­no­ści wie­kiem dy­plo-ma­cyi na­zy­wa­no. Wszy­scy wie­dzich, że an­ta­go­nizm, u ' O

mię­dzy Fran­cya i An­glią nową woj­no nie­za­wod­nie spro­wa­dzi, i że Au­strya o od­zy­ska­nie świe­żo utra­co­ne­go Szląz­ka po­ku­sić się jesz­cze musi, wszę­dzie więc go­to­wa­no się du prze­wi­dy­wa­nych wy­pad­ków. Sto­sow­nie do ostat­nie­go trak­ta­tu. Fran­cya trzy­ma­ła z Pru­sa­mi, An­glia

O i o z Au­strya i Ros­syą sprzy­mie­rzo­ną była; ale ter­min trak­ta­tów by] nie­da­le­ki, i olo dwa współ­za­wod­ni­czą­ce mo­car­stwa sta­ra­ły się nowo związ­ki, in­te­re­som swym od­po­wied­nie, wy­wo­łać. Era­bia de Bro­glie oso­bi­ście za­chwy-

O

conv by] Fry­de­ry­kiem II. iak wszy­scy pra­wie li­be­ra­li­ści i li V U i.

ów­cze­śni; zresz­tą, wi­dział on w nim sprzy­mie­rzeń­ca Fran­cyi; za je­dynj więc cel po­li­ty­ki swo­jój w Pol­sce uwa­żał, nio do­pu­ścić so­ju­szu jój z Mo­skwa i Ce­sar­stwem. Au­gusl III. oso­bi­ste­go w kró­lu pru­skim upa­tru­ją­cy nie­przy­ja­cie­la, sam z Dwo­rem ros­syj­skim zwią­za­ny, skła­niał się ku pro­jek­tom prze­ciw­nym, któ­ro po­pie­ra] na jego Dwo­rze po­seł an­giel­ski; Czar­to­ry­scy po­dzie­la­li tę po­li­ty­kę; ztąd sta­ła ku uim po­sła fran­cuz­kie­go nie­chęć. Nad­cho­dził Sejm, przy­pa­da­ją­cy na Grod­no. Czar­to­ry­scy w po­czu­ciu zu­peł­nej jesz­cze prze­wa­gi swo­jej, spo­dzie­wa­li się za­mie­nić go na kon­fe­de­ra­cyę. Już la­skę niar­szał kow­ską jed­no­myśl­nie od­da­no oboź­ne­mu li­tew­skie­mu Mas­sal­skie­mu, a pry­mas wniósł pro­jekt po­mno­że­nia woj­ska i upo­rząd­ko­wa­nia! skar­bu; już dla uło­że­nia sto­sow­nój uchwa­ły wy­zna­czo­no pod prze­wod­nie! wem księ­cia Mi­cha­ła osob­na de­pu­ta­cyą, kie­dy Mor­ski, po­seł so­cha­czew­ski sejm ze­rwał, w ma­ni­fe­ście swo­im ob­wi­nia­jąc kró­la o nie­do­trzy­ma­nie pak­tów kon­wen­tów. Z wy­wo­ła­ne­go przez to obu­rze­nia sko­rzy­sta­li Czar­to­ry­scy; na icb wnio­sek

V t) '

uło­żo­no ad­res do kró­la wy­ra­ża­ją­cy go­to­wość – ta­nia prz uini i bro­nie­nia go od nie­przy­ja­cioł we­wnętrz­nych; Usi to po­czą­tek kon­fe­de­ra­cyi przy ko­ro­nie; w obec ów­cze­sne­go roz­stro­ju i za­ko­rze­nio­ne­go zwy­cza­ju zry­wa­nia Sej­mów, jo­dy­ny śro­dek wy­zwo­le­nia sio z pod ty­ra­nii li­be­rum veto i wpro­wa­dze­nia ja­kie­go­kol­wiek ładu. Już stu trzy­dzie­stu So­nat on') w pod­pi­sa­ło ad re-, kie­dy Mo­kro­no­ski wszyst­ko zni­we­czył. Pięk­nej po­sta­wy, siły ol­brzy­miój, si­nia­ły, wy­mow­ny, ry­cer­ski . mię­dzy szlach­tą po­pu­lar­ny, umiał do niej prze­mó­wić; sam ua nie­bez­pie­czeń­stwo w każ­dej chwi­li wy­sta­wić się go­to­wy, z rów­naż ła­two­ścią brał na sie­bie roz­strzy­ga­nie lo­sów kra­jo­wych; mi ło­śnik wol­no­ści jak ja poj­mo­wa­no wten­czas, we wszel kiej wła­dzy upa­try­wał de­spo­tyzm; rzą­dzą­ca się za­wsze uczu­ciem i fan­ta­zya, by] do­sko­na­łym ty­pem tój czę­ści szlach­ty na­szej, kto­rą pięk­nie brzmią­cóm sło­wem za­pa­lić było moż­na, któ­ra żad­ne­go nie zno­si­ła wę­dzi­dła, a oso­bi­ście szla­chel­na, naj­mniej mą­dro­ści Sta­nu po­sia­da­ła, choć sta­no­wić o wszyst­kióm czu­ła się upraw­nio­na i za zdol­na się mia­ła do wszyst­kie­go. Mo­kro­no­ski by] naj­gor­liw­szym Fran­cyi st ron­ni­kiem; tam służ­bę woj­sko­wą roz­po­czy­nał, tam czę­sto jeź­dził, pen­syą na­wet od Lu­dwi­ka XV. po­bie­rał; ła­two więc hra­bie­mu de Bro­glie dal się użyć. Z wła­ści­wą so­bie śmia­ło­ścią wpadł do miesz­ka­nia Bra­nic­kieg­fo, i za­braw­szy ad­res, któ­ry zro­ma-

O J ł o dzo­na tam szlach­ta wten­czas wła­śnie pod­pi­sy­wa­ła, za­niósł ksi.j*; atlii­ni czar­to­ry­ski Tom i. 4

go do miesz­ka­nia po­sła pru­skie­go, gdzie się i hra­bia do Bro­glie zna­lazł. Zwo­ła­ni na­tych­miast stron­ni­cy uzna­li nie­bez­pie­czeń­stwo; uda­no sio do JJra­nic­kio­go i po­tra­łio­no mu wy­tłu­ma­czyć, że pod­pi­su­ją­cy ad­res od­da­ją się pod jarz­mo kró­la i Czar­to­ry­skich, że bra­ciom na­rzu­ca­ją kaj dany. Pod wpły­wem wy­wo­ła­ne­go uczu­cia, ad­res znisz­czo­ny zo­stał; Bra­nic­ki naj­ser­decz­niej Mo­kro­no­skie­mu dzię­ko­wał; kroi fran­cuz­ki przy­słał nui sto­pień je­ne­ra­ła, u szlach­ty ów­cze­snój wy­rósł na zbaw­cę – ale mo­zol­nie przez Czar­to­ry­skich przy­go­to­wy­wa­na ro­bo­ta upa­dla, – a anar­chia w kra­ju po­zo­sta­ła daw­niej­sza. Bra­nic­ki za­jął nie­ja­ko miej­sce zmar­łe­go het­ma­na, stał się gło­wą prze­ciw­ne­go tJzar­to­ry­skim stron­nic­twa.

Pla­nom hra­bie­go de Bro­glie nie bra­kło świet­no­ści; po­łą­cze­nie ści­słe z Fran­cya i Pru­sa­mi, państw po­łu­dnio­wych, Tur­cyi, Pol­ski i Szwe­cyi, od­osob­nie­nie Au­stryi, prze­cię­cie Mo­skwie wszel­kie­go wpły­wu na spra­wy Eu­ro­py, wszyst­ko to oto­czo­ne uro­kiem jaki po­sia­da­ła Fran cya, po­par­te – lawą Fry­de­ry­ka II. mu­sia­ło po­cią­gnąć umy­sły. Mo­kro­no­ski był dla tych pla­nów naj­zu­peł­niej zjed­na­ny; a iluż Pol­ska li­czy­ła wten­czas Mo­kro­no­skich, nie za­sta­na­wia­ją­cych się nad tem, czy rzecz wy­ko­nal­ną była, i uno­szą­cych się fan­ta­zya? Czar­to­ry­scy zbyt wie­le po­li­tycz­ne­go mich do­świad­cze­nia, aby się tak ła­two uno­sić dali, i nie wi­dzich, że tym pro­jek­tom bra­kło naj­ko-nie­czniej­szój pod­sta­wy: zna­jo­mo­ści po­ło­że­nia, środ­ków, a na­wet i stałćj a moc­nej woli. Wy­traw­ni mę­żo­wie Sta­nu, wie­lo­kroć pło­cho­ści ów­cze­snej po­li­ty­ki fran­cuz­kiej bo­le­śnie do­znaw­szy, nie nio­gli te­raz na obiet­ni­cach lira-bie­go de Bro­glie śle­po po­le­gać, Lu­dwi­ko­wi XV. cał­kiem się od­da­wać i pra­ce ca­le­no ży­wo­ta za­leż­ną czy­nić od pla­nów ukła­da­nych i zmie­nia­nych w bu­du­arach fa­wo­ryt kró­lew­skich. Dwór pol­ski z Mo­skwa lol w do­brych sto­sun – i

kark, ta prze­waż­ny wpływ w kra­ju już po­sia­da­ła, w ra­zie nie­przy­jaź­ni naj­groź­niej­szym była nie­przy­ja­cie­lem; Au­strya za­cho­wy­wa­ła sir przy­ja­ciel­sko; trzeź­we oce­nie­nie po­ło­że­nia na­ka­zy­wa­ło ra­czej szu­kać przy­mie­rza z temi dwo­ma mo­car­stwa­mi i z An­glią, przy go­to­wo­ści oświad­cze­nia się w ra­zie woj­ny prze­ciw Pru­som. Ta­kim też był plan Czar­to­ry­skich, i dla tego skła­nia­li się ku an­giel­skie­mu po­sło­wi. IM nim wten­czas w War­sza­wie zna­ny w świe­cie dy­plo­ma­tycz­nym Sir Han­bu­ry Wil­liam-. Wi­dzich­śmy, że hra­bia de Bro­glie przy­go­to­wa­ną prze Czar­to­ry­skich kon­fe­de­ra­cyi oba­lił; niez wy­ro­zu­mia­łej mi­ło­ści dla Pol­ski, lecz z nie­na­wi­ści de An­glii; ale też i swo­je­go pla­mi na­wet w czą­st­ce wy­ko­nać nie mógł; wła­ści­wie na­wet nie byl to plan Fran­cyi i jej ów­cze­sne­go rzą­du, ani pry­wat­ny plan Lu­dwi­ka XV. tyl­ko utwór oso­bi­sty zdol­ne­go, rzut­kie­go, a nie­co fan­ta­stycz­ne­go mi ni­stra, któ­ry środ­ków urze­czy­wist­nie­nia go nie po­sia­dał. Bez­po­śred­nim jego dla Pol­ski skut­kiem było to… że utrzy­my­wa­ne w niej wzbu­rze­nie nie po­zwo­li­ło dojść do skut­ku żad­ne­mu sej­mo­wi. Bar­dzo pręd­ko Fran­cya sama sys­te­mat swój po­li­tycz­ny cał­kiem zmie­ni­ła; wy­rze­ka­jąc się od­wiecz­ne­go z Au­strya współ­za­wod­nic­twa, awa­ria z nia so­jusz wie­czy­stym na­zy­wa­ny, po­da­ła rękę Mo­skwie i prze­ciw do­tych­cza­so­we­mu sprzy­mie­rzeń­co­wi swo­je­mu, Fry­de­ry­ko­wi, wy­stą­pi­ła. Pol­ska po­zo­sta­ła nie­mym i bez­czyn­nym świad­kiem sied­mio­let­niej w są­siedz­twie jéj woj­ny, bez­sil­na i sła­ba, wy­sta­wio­na na prze­cho­dy woj­sli ob­cych, gra­bio­na przez .Mo­ska­li i Pru­sa­ków. Kie­ru­ją­cy wten­czas po­li­tyk;) fran­cuz­ką kar­dy­nał de Ber­nis nie był cło­wic kiem, któ­ry­by ją z upo­śle­dze­nia miał dźwi­gnąć; pro­jek­ta hra­bie­go de Bro­glie nie znaj­do­wa­ły u nie­go uzna­nia; Fran­cya, we­dług nie­go, po­win­na była Pol­skę opu­ścić; a ta jéj po­li­ty­ka nie zmie­ni­ła się; nie wie­le póź­niej, naj­bar­dziej prze­się­bior­czy z mi­ni­strów Lu­dwi­ka XV. Cho­iseul, w zna­nych po­wszech­nie in­struk­cy­ach, udzie­la­nych po­słom swo­im w War­sza­wie, wy­raź­nie wy­po­wia­dał, że anar­chią w Pol­sce uwa­ża za nie­ule­czo­na, do­da­jąc, że in­te­res Fran­cyi utrzy­ma­nia jój w ca­łój sile wy­ma­ga. Tyl­ko agen­ci taj­ne­go ga­bi­ne­tu po­mi­mo to otrzy­my­wa­li po daw­ne­mu za­pew­nie­nia, że Lu­dwik XV. czuł­by sio szczę­śli­wym, gdy­by inóg] co dla Pol­ski uczy­nić, i że się cią­gle tym na­ro­dem zaj­mu­je.

Gdy to się dzia­ło, Bruhl co­raz bar­dziej od­da­la! się od Czar­to­ry­skich, prze­chy­la­jąc się na stro­nę ich prze­ciw­ni­ków; po­strzegł! oni, że aby owo­cu prac ty­lo­let­nich nio stra­cie, mu­szą zmie­nić do­tych­cza­so­wą po­li­ty­kę swo­jo. Z wła­ści­wą so­bie prze­zor­no­ścią oce­nia­jąc po­ło­że­nie, cier­pli­wie i zwol­na nowe ob­my­śla­li pla­ny i szy­ki usta­wia­li swo­je; da­rem­nie Briihl pró­bo­wał ich prze­jed­nać '); wie- -) W mar­cu 754 r. pi­sał do ks. wo­je­wo­dy ru­skie­go: „…..Je jure à Vo­tre Al­tes­se sur mon sa­lut qu' elle se tro­uve dans une er­reur, si elle me juge ca­pa­ble de qu­elque chan­ge­ment, d'une fro­ideur dans mon ami­tié et dévo­ument, ou su­scep­ti­ble aux in­si­nu­ations des au­tres, ou fa­ci­le d'ętre sur­pris par des gens qui vo­udra­ient pro­fi­ter de mon peu d'esprit pour me ten­dre pi­ège. Sur mon Dieu, Mon­se­igneur, ces gens per­dent leur la­tin. Je leur op­po­se to­ujo­urs la can­deur de mon âme, ma pe­ti­te expérien­ce et ma fer­me­té. Cela est suf­fi­sant pour sup­pléer au ma­nque d'au­tres lu­mi­ères. Dieu m'est témo­in que je Vous dis la plus sa­in­te véri­té sans au­cun fard. Je Vous révère, je Vous re­spec­te, je Vous aime (excu­sez le ter­me), et je suis à Vous com­me je l'ai été, et com­me je le se­rai to­ute ma vie, ou le dia­ble m'em­por­te! A présent per­met­tez moi que je Vous par­le de la si­tu­ation de no­tre pa­trie; elle est tri­ste et me­na­cée déplus de ru­ines que be­au­co­up de gens ne l'ima­gi­nent…..S. M. est to­ute réso­lue de met­tre la main à l'oeu­vre et de sau­ver son roy­au­me. Vous po­uvez, Mon­se­igneur, pa­rvos sa­ges con­se­ils y con­tri­bu­er be­au­co­up* vos sen­ti­ments et vos idées se­ront agréa­bles. Rom­pez Vo­tre si­len­ce, écri­vez, par­lez, que croy­ez Vous sa­lu­ta­ire au bien pu­blic? que con­se­il­lez Vous au me­il­leur des rois, au vrai père.

qu­ine dési­re que Vo­tre féli­ci­té pour le présent et pour l'we­nir**…..

Po­dob­ne ode­zwy od nie­go i od Mnisz­cha od­bie­rał też ks. Mi­chał Czar­to­ry­ski; nie ro­bi­ło to na bra­ciach wra­że­nia. Ks. kanc­lerz li­tew­ski pi­sał o tem do Ogrodz­kie­go: „Si c'est un pur lan­ga­ge de sty­le ou de séduc­tion, je suis un gi­bier de­pu­is trop long­temps et trop so­uvent chas­sé pour ętre pris par de tels ap­ports. Si c'éta­it une co­nver­sion véri­ta­ble et réfléchie, j'en se­ra­is fort con­tent.**

69

dząc, że oprzeć się na nim nie mogą, nic dali się sku­sić, milczch, aż w cla­nój chwi­li jaw­nie i sta­now­czo wy­stą­pi­li prze­ciw fa­wo­ry­to­wi i ca­łe­mu dwor­skie­mu stron­ni­ci w u, któ­re tóż sa­skióm na­zvwa­no. Wi­dzich­śmy, że od daw­na

V J
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: