Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Świątynia Polaków czyli Katedra na Wawelu w Krakowie - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Świątynia Polaków czyli Katedra na Wawelu w Krakowie - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 249 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ŚWIĄ­TY­NIA PO­LA­KÓW

czy­li

KA­TE­DRA NA WA­WE­LU

W KRA­KO­WIE

PO­EMAT HI­STO­RYCZ­NY

przez

Bo­gu­sza Zygm. Stę­czyń­skie­go.

Czcić daw­ne pa­miąt­ki i uchy­lać gło­wę przed sła­wą pra­oj­ców. jest po­trze­bą ko­niecz­ną–in­a­czej spra­wę z ży­cia zdać so­bie trud­no bę­dzie, a

Ży­cie to nie dla za­baw­ki nam dane.

Dr. Rol­le.

KRA­KÓW.

W Dru­kar­ni „CZA­SU” W. KIRCH­MA­JE­RA. – NA­KŁA­DEM AU­TO­RA.

1864.

PRA­WYM RO­DA­KOM

w do­wód

CZCI I PO­WA­ŻA­NIA
po­świę­ca

Au­tor

PRZED­MO­WA.

Z po­mni­ków na ob­szer­nej zie­mi Pol­ski po­zo­sta­łych, nie­ma żad­ne­go, któ­ry­by wię­cej prze­ma­wiał do po­tom­no­ści o peł­nym ży­wo­cie na­sze­go na­ro­du, nad Ka­te­drę Wa­wel­ską. Na jej po­czer­nia­łych mu­rach, czy­tasz dzie­je tak świet­nej Pol­ski prze­szło­ści; tu­taj śpią… snem wiecz­nym jej Kró­le, Bi­sku­pi i Het­ma­ny. Gro­bo­wa ci­sza, ja­kiś smu­tek przy­padł na te w mar­mu­rze ko­wa­ne kar­ty dzie­jów, tak krwa­wo po wszyst­kie dni swe­go ży­wo­ta pra­cu­ją­ce­go, na­ro­du; lecz czu­jesz w swej pier­si, iż ja­kiś duch uno­si się nad nie­mi, ja­kaś na­dzie­ja

I wstę­pu­je w twe ser­ce: iż po dniach smut­ku i pró­by, zej­dzie zno­wu dla nie­go gwiaz­da szczę­ścia i chwa­ły. Ka­te­dra Wa­wel­ska jest bar­dzo pięk­nym przed­mio­tem po­etycz­nym; wiesz­czo­wi bo­wiem na­strę­cza wie­le nie­po­spo­li­tych ob­ra­zów wiel­kiej roz­ma­ito­ści. Dziw­no na­wet, dla cze­go nie sta­ła się tre­ścią dla któ­re­go z now­szych na­szych Po­etów, któ­rzy czę­sto­kroć dziw­ny, ni­czem nie­prze­ma­wia­ją­cy do na­szej du­szy przed­miot, bio­rą za wą­tek do swo­ich po­ema­tów. Ed­mund Wa­si­lew­ski wy­śpie­wał nam wpraw­dzie ze swej roz­go­rza­łej, czu­łej pier­si parę prze­pięk­nych ustę­pów o Ka­te­drze Wa­wel­skiej, któ­re są spu­ści­zną naj­lep­szą dzi­siaj po przed­wcze­śnie zga­słym dla na­ro­du Po­ecie; lecz sto­jąc już tak bli­sko nie­zmą­co­ne­go na­ro­do­we­go źró­dła po­etycz­ne­go, za pręd­ko od­wró­cił od nie­go oczy i ser­ce.

URO­OZIŁ SIE 16 LI­STO­PA­DA 1814 R. UMARŁ 14 LI­STO­PA­DA I84G R. ŻY­JĄC TYL­KO LAT 32.

Wa­si­lew­ski za­czął wyż­szym, uro­czy­stym to­nem pieśń o Ka­te­drze Wa­wel­skiej; oby ją po­dob­ny jemu jaki wieszcz, jak naj­prę­dzej do­koń­czył! Poco to żą­da­nie, kie­dy wła­śnie ni­niej­szy po­emat ma je speł­nić? – – Nie za­iste! Au­tor owej Świą­ty­ni Po­la­ków itd. nie miał za­mia­ru się­ga­nia na wy­so­kim Par­na­sie wiesz­czów na­ro­do­wych po lau­ry chwa­ły i okla­sków; ale prze­ję­ty w du­chu po­ko­ry, chę­cią przy­słu­że­nia się czy­stym po­żyt­kiem, lirę swo­ją na­stro­iw­szy to­nem lu­do­wym, śpie­wa wy­łącz­nie dla ludu; aby ta naj­licz­niej­sza war­stwa na­ro­du, przej­rza­ła się w upły­nio­nych wie­kach Przod­ków na­szych, a uszla­chet­nia­jąc du­cha swo­je­go, pod­nio­sła się do lep­szej przy­szło­ści.

Pan Kor­nel Ujej­ski po­wia­da: „Sło­wa „choć­by z mniej­szym od­da­ne ta­len­tem, wcho-„dzą… od razu w ser­ca ludz­kie i po­ru­sza­ją je „do głę­bi; poj­mie je każ­dy i spo­ży­je ni­by­to „chleb po­wsze­dni, bo czuć w nich praw­dę „bożą. Tak nie­raz szkic na­kre­ślo­ny ołów­kiem, „sil­niej po­ru­sza wi­dzów, niź­li ob­raz naj­pięk­niej­sze­go ko­lo­ry­tu.” – W tym celu wy­da­jąc ten po­emat na wi­dok pu­blicz­ny, spo­dzie­wa­my się uzna­nia, że czy­ni­my praw­dzi­wą przy­słu­gę – bo co ś… p. Adam Mic­kie­wicz o Mi­ko­ła­ju Reju, my o na­szym śpie­wa­ku po­wtó­rzyć mo­że­my: „Pi­sał ję­zy­kiem po­spo­li­tym „dla ła­twiej­sze­go zro­zu­mie­nia niż­szej Szlach-„cie, któ­ra tyl­ko naj­prost­sze i naj­ja­śniej­sze

A

„rze­czy lu­bi­ła czy­tać, z któ­rych się mo­gła więk­szą ła­two­ścią o wszyst­kiem do­wie­dzieć.” – Na­ko­niec upra­sza­my z p. Jó­ze­fem Ign. Kra­szew­skim: „aby nie wi­dzia­no cze­go nie ma, a tyl­ko to, co jest.”

Wil­helm Gą­sio­row­ski.

ŚWIĄ­TY­NIA PO­LA­KÓW

czy­li

W KRA­KO­WIE.

… y ste­go y z owe­go wier­szy­ka mo­żesz so­bie co
upodo­bać a do pa­mię­ci przy­ko­wać. Yako psz­czół­ka zno­si miód z roz­ma­itych zio­łek.

Mi­ko­łaj Rej. 1567 r.

Wi­tam cię! Wa­we­lu daw­ny.
Gniaz­dem cnot i męz­twa sław­ny:
Po­waż­ny i hi­sto­rycz­ny,
Z two­ją Wi­słą taki ślicz­ny!
Sta­ry so­bie i nie­ma­ły,
Za­wsze bacz­ny, za­wsze czyn­ny;
A jak by­łeś oka­za­ły.
Tak uprzej­my i "go­ścin­ny.
Ale te­raz…. jak przyj­mu­jesz
W twe ob­ję­cie twe­go bra­ta?
Któ­ry cię przez dłu­gie lata
Nie­wi­dząc -– zno­wu cię wita
I o two­je losy pyta;
Bo tak dziw­nie wźrok zaj­mu­jesz:
Ze cie­ka­wość nas po­ry­wa
Wie­dzieć, czy­li ci szczę­śli­wa.
Czy smut­na gwiaz­da świe­ci­ła?
Że się po­stać twa zmie­ni­ła!
Że przy to­bie na oko­ło
Ja­koś dziw­no, nie we­so­ło….
Two­ja ska­li­sta po­sa­da,
Wy­da­je się szczu­pła, bla­da –

Utra­ci­ła swo­ją zmia­ną
Po­stać, dłu­go nie­ty­ka­ną,
Któ­rą zę­bem czas nie ru­szył –
Aż prze­mysł nie po­wstrzy­ma­ny,
Tar­gnąw­szy się na te ścia­ny:

Ogła­dził je, lub po­kru­szył…

I ową ja­ski­nię smo­ka.
Co była su­cha, głę­bo­ka,
Za­sy­pa­no tak: te zna­ku
Nie zo­sta­ło po dzi­wa­ku,
Któ­ry dłu­go mia­sto trwo­żył.
Aż go ksią­że Krak umo­rzył;
A wieść gmin­na utrzy­mu­je:
Że w ja­ski­ni po tym smo­ku
Pięk­ny pa­ląc się znaj­du­je,
Peł­ny klej­no­tów wi­do­ku…
Co tam były za­cho­wa­ne –
Wszyst­ko zie­mią za­sy­pa­ne.
Tyl­ko brze­gi gra­ni­to­we
Po­zo­sta­ły sa­nie so­bie
W swo­jej od­wiecz­nej ozdo­bie…
I po­wie­trze z Ta­trów zdro­we,
Co na­peł­nia pierś twą silą….
O! jak­że nad Wi­słą miło!:
Owe dom­ki wy­bie­lo­ne.
Tak na­zy­wa­ne Ry­ba­ki;
Ze swe­mi drze­wy i krza­ki
Są jak gdy­by za­wie­szo­ne
Na sa­mym brze­gu Wa­we­lu
Skrom­nie, czy­sto…..od lat wie­lu.

Są jak dzie­ci przy ol­brzy­miej
Co ma gło­śne w świe­cie imie;
A ten ol­brzym hi­sto­rycz­ny
Łą­cząc tu swa oka­za­łość,
Czy­ni ra­zem wi­dok ślicz­ny
Przez swą ma­low­ni­czą ca­łość.
Tam Krze­mion­ki nie­da­le­ko –
Tam usły­szysz: że Twar­dow­ski
Prze­sia­dy­wał w nieb nad rze­ką,
Czy­niąc czar­tom róż­ne tro­ski!….
A nie zbyt daw­ne­mi cza­sy,
Miał tam obóz… peł­ny kra­sy,
Ksią­że Jó­zef Po­nia­tow­ski;
Słyn­ny wro­gów po­gro­mi­ciel,
A ro­da­ków po­cie­szy­ciel.
Tam – po dru­giej stro­nie wody,
Buj­no pola i ogro­dy;
I owo­ce, i ja­rzy­ny,
Jako bo­gac­twa kra­iny. –
Da­lej po­waż­ne mo­gi­ły,
Two­rzą ob­raz oku miły:
Jako mę­żów za­słu­żo­nych,
Sza­no­wa­nych i ce­nio­nych. –
Da­lej na gó­rze wśród lasu
bie­la­ny wi­dzieć się daja

Tam Ka­me­du­li miesz­ka­ją
Ci­cho, od daw­ne­go cza­su;
Ci­cho – bo u nich mil­cze­nie,
Jest od­wiecz­ne­mi przy­ka­za­niem….
liv cią­głem roz­my­śli­wa­niem

Ży­cie mie­li w ma­lej ce­nie:

A oso­bli­wie wy­go­dy,

Za wiel­kie dla du­cha szko­dy! –

Da­lej Ty­niec jest wsła­wio­ny

Za­ko­nem Be­ne­dyk­ty­nów.

Zna­nych z cnot i do­brych czy­nów;

W ra­strze Wi­sły się od­bi­ja.

Ale prze­szłość swą roz­wi­ja:

Że stu wsia­mi opa­trzo­ny,

Czy­nił przy­słu­gi kra­jo­wi

Nauk swo­ich roz­krze­wia­niem,

I ogro­dów za­kła­da­niem…

Aż po­tem, gdy Wład­cy nowi
Pra­wa swe za­pro­wa­dza­li,
Ten za­kon nam roz­wią­za­li! –
Klasz­tor zo­stał opusz­czo­ny –
A sę­dzi­we jego mury
Czy­nią wi­dok z każ­dej stro­ny
Ma­low­ni­cza… lecz po­nu­ry:
Bo zo­sta­ły po­szar­pa­ne….
Dziś jako gru­zy zwi­dza­ne. –

Wola Ju­stow­ska bie­le­je

Pa­ła­cy­kiem swo­im daw­nym:
Nie­gdyś zbo­rem Lu­trów, sław­nym.
Te­raz się tam ogród śmie­je
Kwia­ta­mi na wszyst­kie stro­ny,
Do zwi­dza­nia prze­zna­czo­ny.
Gdzie tyl­ko zwró­cisz wej­rze­nie,
Wszę­dzie się urok znaj­du­je;
Bu­dzi się w du­szy wspo­mnie­nie,

Kto kraj swój szcze­rze mi­łu­je.
Wi­sła pły­nąc w świat nie mały,

Ca­łu­je Wa­we­lu ska­ły…

I szu­mem swym roz­po­wia­da:
„Że się wszyst­ko od­mie­ni­ło,
„Że nic ta­kie jest, jak było;
„Za­cie­ra się i za­pa­da!
„Że za­mek po kil­ka razy
„Choć go­rzał róż­ne­mi laty,
„Ochra­nia! rzeź­by, ob­ra­zy,
„Od szko­dy i od za­tra­ty!
„Lecz po­tem na­stęp­ne wpły­wy,
„Za­mie­ni­ły go na dzi­wy.
„Za­tar­ły wszel­kie pa­miąt­ki.
„Co od­świe­ża­ły wspo­mnie­nie
„Na daw­ne na­sze ist­nie­nie….
„Że na­wet ani za­kąt­ki
„Nie do­trwa­ły zo­sta­wio­ne –
„Lecz zmie­nio­ne lub znisz­czo­ne!
„Owe rzeź­by i mar­mu­ry.
„I bro­szy, i gip­sa­tu­ry
„Ustą­pi­ły z swej po­sa­dy –
„Tyl­ko zo­sta­ło wspo­mnie­nie
„Daw­ne­go bytu i chwa­ły:
„Ze po­myśl­no­ści-pro­mie­nie
„Na chlu­bę na­szą ja­śnia­ły.
„Patrz! wy­so­kie jak­by ce­dry,
„Basz­ty zam­ku pną się w górę;
„Pu­ste we­wnątrz i po­nu­re –-
„Ale zaj­rzyj do Ka­te­dry.

„Tam cza­su to­bie wy­star­czy
„Je­że­liś ro­da­kiem tkli­wym,
„Sy­nem zie­mi tej praw­dzi­wym:
…A pa­mięć się twa obar­czy
„Wi­do­ka­mi przy­jem­ny­mi,
„Ser­cu i du­szy dro­gi­mi.
„Tam na­bie­rzesz po­krze­pie­nia,
„Obok wiel­kie­go imie­nia
„Nic jed­ne­go przod­ka twe­go,
„Kra­jo­wi za­słu­żo­ne­go.
„Idź tam, bra­cie mój ko­cha­ny!
..Bo ja z kar­pat twar­dej ścia­ny
„Bio­rąc czer­stwe, wiecz­ne ży­cie,
..Pły­nę by­stro i ob­fi­cie
„Przez uro­dzaj­ne prze­stwo­rza,
„Aż do Bał­tyc­kie­go mo­rza;
„Na któ­rem nie­gdyś pły­wa­ły
„Pol­skie ło­dzie i okrę­ta;
„Gra­ni­cy nam pil­no­wa­ły,
„Bo gra­ni­ca była świę­ta!
„Więc tam świa­tu nio­sę wie­ści,
..Co się dzia­ło, eo się dzie­je,

„Co za­smu­ca, co sza­le­je…..

.,1 jak zni­ka nam bez czę­ści
„Gniaz­do-Pa­mią­tek je­dy­ne! –
-Idż, po­znaj – a ja po­pły­nę."

I po­sze­dłem za­du­ma­ny,
Gdzie roz­ka­zał głos na­tchnie­nia….
I do­zna­łem za­dzi­wie­nia,
Na wi­dok wca­le nie­zna­ny:
Mur czer­wo­ny na­oko­ło.
Strzel­ni­ca­mi okrył czo­ło.
Sto­ją bra­my, nad bra­ma­mi
Nowe go­dła z na­pi­sa­mi.
Przy bra­mach mo­sty zwo­dzo­ne,
Z ar­ma­ta­mi na­bi­te­mi,
Dii wy­strza­łu go­to­we­mi;
Za­ło­gą pil­nie strze­żo­ne.
Już samą po­wierz­chow­no­ścią
Świad­czą, czy­ją są wła­sno­scią.
Lecz ta nie­miec­ka ozna­ka
Nie bro­ni wstę­pu ni­ko­mu –
A więc do świę­te­go domu,
Prze­by­łem ją lo­tem pta­ka.

Gmach się roz­kła­da nie mały

I wy­so­ko i sze­ro­ko.

Go­tyc­ka jego bu­do­wa

Na smu­kłych ko­lum­nach stoi;

Wszę­dzie się, nad wszel­kie sło­wa,

Wźrok i umysł cza­rem poi!

Ale prze­ra­ża swą ci­szą –

Bo ta­kie w koło mil­cze­nie:
Że zda się, mar­mu­ry dy­szą
Każ­de twe­go ser­ca tchnie­nie!
Że lot my­śli ci sze­le­ści
I pro­mie­nie­je w twem oku
Tak, że nie­po­su­niesz kro­ku
Bez po­dzi­wu i bez czę­ści!
Wi­dzę tu­taj daw­ne dzie­je,
W zim­nych ka­mie­niach ży­ją­ce;
Cza­sów ubie­głych ko­le­je
Wy­mow­nie przed­sta­wia­ją­ce.
O je­st­to księ­ga prze­szło­ści
W któ­rej każ­dy głaz prze­ma­wia

Po­wa­gą swej sę­dzi­wo­ści…

A wiel­kie wra­że­nie spra­wia!
Je­st­to sła­wa ska­mie­nia­ła,
Bie­giem cza­su nic znisz­czo­na;
Skarb­ni­ca dro­ga, nie mala,
Nig­dy dość nie oce­nio­na!
Tu ude­rza za­chwy­ce­nie,
Tu pły­ną ta­kie uro­ki:
Że przej­mu­je roz­rzew­nie­nie
1 przy­ci­ska żal głę­bo­ki.
Wszyst­ko sta­wia ob­raz cno­ty,
Wia­ry, mę­stwa i mi­ło­ści;
My­śli, gu­stu i ocho­ty,
1 wła­dzy i za­moż­no­ści;
Wszyst­ko spa­nia­łe choć sta­re,
Krze­pi na­dzie­ję i wia­rę.

Mie­czy­sław Pierw­szy (1) wy­sta­wił
Tę świą­ty­nię oka­za­łą;
Któ­rą po­tem na­ród wsła­wił,
Okrył skar­ba­mi i chwa­łą.
A Bo­le­sław Krzy­wo­usty,
(Co na­jaz­dy i roz­pust;
Ka­rał, dziel­ne­mi bi­twa­mi:
Oczy­ściw­szy kraj z ką­ko­lu
Pod Wro­cła­wiem na psiem polu;)
Przy jej pro­gu wzniósł dwie wie­że,
Któ­re na­wet, sam czas strze­że;
Czas, bo­ga­ty zda­rze­nia­mi!….
A świą­ty­nię po­go­rza­łą.
Nan­kier, ro­dem z Szlą­skiej zie­mi;
Pod­niósł na­kła­da­mi swe­mi,
Z tru­dem i pra­cą nic małą.
Każ­mierz – Wiel­ki mie­dzią po­bił
1 gu­stow­nie po­ma­lo­wał;
Cho­rą­gwia­mi przy­ozdo­bił
Na pa­miąt­kę, że wo­jo­wał
Ko­rzyst­nie dla swe­go kra­ju
Po owo­cze­snym zwy­cza­ju.

Je­st­to świą­ty­nia nie mała,
Choć ze­wnątrz mniej uka­za­ła;
Ho wca­le nie obie­cu­je
Tego, co się w niej znaj­du­je.
Nie­raz by­wa­ła łu­pio­na,
I zu­chwa­le uszko­dzo­na
Przez róż­nych nie­przy­ja­ciel! –

Któ­rzy swo­je szczę­ście mie­li

W szko­dach i na­szem zmar­twie­niu,

W przy­ćmio­nym szczę­ścia pro­mie­niu!!

Jest ona bo­ga­tym skła­dem,

Na­ro­do­wych upo­min­ków;

I ubie­głych wie­ków śla­dem,

Peł­nym sza­cow­nych przy­czyn­ków!….

Po­su­nąw­szy krok po­ma­łu,
Oglą­daj­my szcze­gó­ło­wo
Wśród po­ko­ry i za­pa­łu,
Oj­ców po­sta­wy i wdzię­ki:
Ba­cząc na każ­de ich sło­wo,
Na każ­de ski­nie­nie ręki.

Wi­taj mężu ska­mie­nia­ły,
Pio­trze Kmi­to! (2) sław­ny pa­nie
Peł­ny za­sług cnot i chwa­ły –
Przyjm od nas usza­no­wa­nie.
Tu przy­jem­nie sto­isz so­bie
W pan­ce­rzu, z sza­li­ki przy boku:
Z bro­da, z ogniem du­szy w oku;
Jak gdy­byś chciał w swej ozdo­bie
Zejść z pod­sta­wy – do se­na­tu…
I.uli dać nowy od­głos świa­tu
Two­jej do­świad­czo­nej bro­ni
Pod Or­szą i pod Wi­śniow­cem;
Udzie przy­pią­łeś laur do skro­ni,
Gdzie po­tań­czyw­szy (*)…..ma­now­cem,

Roz­pra­sza­łeś na­jezd­ni­ków,
Dziel­ną garst­ką two­ich szy­ków!
Wi­dać, wi­dać na twej twa­rzy,
Co się w du­szy two­jej dzie­je..
1 cu się po ser­cu ma­rzy,
I jaki cię za­pal grze­je.
Na Wi­śni­czu sie­dząc so­bie,
Mia­łeś wła­sne roty swo­je;
Nie bra­kło ci na ozdo­bie,
Bo­ga­te ma­jąc po­ko­je,
W któ­rych i kró­lów go­ści­łeś…
A wszyst­kim ser­decz­ny by­łeś…
I tu w miej­scu, choć po­nu­rem,
Sta­ną­łeś so­bie mar­mu­rem.
Ale Kmi­to! stój spo­koj­nie.
Stój w mil­cze­niu i cier­pli­wie…
Choć w że­la­zie ci przy­stoj­nie…
Stój i pa­trzaj na nas gła­zem –
A spoj­rze­niem, jak wy­ra­zem,
Pod­noś du­cha mini szczę­śli­wie!…

Pod chó­rem po­mnik bron­zo­wy,

Wy­glą­da jakg­dy­by nowy:

A na­pi­sem swym po­ły­ska:

Że rów­nie peł­ny zna­cze­nia,

Tego sa­me­go na­zwi­ska,

Tego sa­me­go imie­nia;

Ze był mąż pra­wy i dziel­ny,

Miał ob­szer­ne ma­jęt­no­ści;

W przed­się­wzię­ciach by­wał sta­ły,

Do­bry, ludz­ki i spa­nia­ly,
A stal się uani nie­śmier­tel­ny
Przez czy­sty ogień mi­ło­ści
Dla oj­czy­zny, któ­rą ce­nił,
1 dla któ­rej się nic zmie­nił.

Oto przed nami spa­nia­ła

Ka­pli­ca śnię­te­go Krzy­ża (3);

Acz wie­ka­mi po­czer­nia­ła..

Do niej się krok ze czcią zbli­ża:

Wła­dy­sław Ja­gieł­ło leży

W swo­jej kró­lew­skiej odzie­ży;

A ta­kie jest jego spa­nie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: