Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Vergilius i Horatius - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Vergilius i Horatius - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 384 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SŁO­WO WSTĘP­NE.

Z po­cząt­kiem roku 1915, wśród strasz­nej za­wie­ru­chy wo­jen­nej i cią­głej bo­le­snej tro­ski o kraj nasz, bliż­szych i dal­szych, za­bra­łem się do tego pi­sa­nia. Trzy pierw­sze czę­ści mo­jej li­te­ra­tu­ry przed­sta­wi­ły roz­wój pi­śmien­nic­twa rzym­skie­go za re­pu­bli­ki. Z ni­niej­szą zaś czę­ścią wkro­czy­łem w okres au­gu­stow­ski, w epo­kę ce­sar­stwa. Na ra­zie daję tyl­ko ob­raz ży­cia i twór­czo­ści dwóch głów­nych po­etów z cza­sów Au­gu­sta, tych, z któ­ry­mi spo­łe­czeń­stwa no­wo­żyt­ne naj­bar­dziej się zży­ły, czer­piąc z nich co­dzien­ne i nig­dy nie za­wo­dzą­ce na­tchnie­nia i rady.

Jest nie­wąt­pli­wie pe­wien ego­izm w tem ode­rwa­niu się od dra­ma­tu chwi­li i kie­ro­wa­niu my­śli w cza­sy za­mierz­chłe i od­le­głe. Ho­ra­cy­usz za­le­cał po­go­dę i rów­no­wa­gę du­cha na­wet wte­dy, "si frac­tus il­la­ba­tur or­bis", ale o ta­kich ru­inach, o tak szar­pią­cych za ser­ce po­żo­gach, jak obec­ne, ani śnił, ani nie mógł ma­rzyć; tym­cza­sem dzi­siej­sze na­sze­go kra­ju tra­ge­dye prze­ro­sły wszel­ką re­to­ry­kę i żad­ną też re­to­ry­ką okre­ślić się nie da­dzą. Jest więc za­pew­ne pe­wien ego­izm w tem od­wra­ca­niu my­śli i oczu od gro­zy rze­czy­wi­sto­ści. W cza­sach jed­nak, jak te­raź­niej­sze, każ­dy ra­tu­je się, jak może i każ­dy, czem może, słu­żyć po­wi­nien spo­łe­czeń­stwu. A prócz od­bu­do­wy przy­szłej do­mów, miast i wsi po­nisz­czo­nych, bę­dzie nam tak­że le­ża­ła na ser­cu od­bu­do­wa na­szej kul­tu­ry, któ­ra nie­tyl­ko z prze­szło­ścią na­ro­du się łą­czy, ale tak­że z tą nie­śmier­tel­ną wszel­kiej cy­wi­li­za­cyi ma­cie­rzą, za jaką sta­ro­żyt­ność do­tąd uwa­ża­li­śmy i nadal uwa­żać bę­dzie­my. Kie­dym więc pi­sał o daw­nych po­ezyi ła­ciń­skiej mi­strzach, myśl moja zba­cza­ła czę­sto do na­szych sto­sun­ków i po­ło­że­nia, nie za­po­mi­na­łem nig­dy, ile na­tchnie­nia, siły, zdro­wia od sta­ro­żyt­nych pi­sa­rzy na nas zstą­pić może.

Prof. Chrza­now­ski przy­po­mniał nie­daw­no wy­mow­nie, jaką rolę We­rgi­liu­sza Ene­ida ode­gra­ła w po­nu­rych cza­sach roz­bio­rów i krót­ko po roz­bio­rach. Czy­ta­jąc zaś dzi­siaj rzym­ską epo­pe­ję, co chwi­lę czło­wiek prze­kła­da sta­re my­śli na pol­ski ję­zyk i na pol­skie uczu­cia. Kie­dy więc my an­ti­qu­am exqu­iri­mus ma­trem, kie­dy w na­szych na­dzie­jach błą­dzi­my po lą­dach sta­łych i nie­sta­łych, cze­pia­my się każ­de­go sło­wa lub pro­mie­nia lep­sze­go brza­sku, scho­dzi­my na­wet do zmar­łych i przod­ków po ukrze­pie­nie i radę, to po­dob­nie, jak Ene­asz, zno­imy się w tu­łacz­ce ku zie­mi obie­ca­nej na­ro­du, któ­ry dziś nam tym droż­szym, sko­ro tyle prze­żył i prze­cier­piał a prze­trwać wszyst­ko za­mie­rza. Wiel­kie po­ema­ty "po­wro­tów", jak Odys­se­ja i Ene­ida z cią­gły­mi opi­sa­mi za­wo­dów, zwąt­pień, spię­trzo­nych tru­dów, nad któ­ry­mi wkoń­cu mę­stwo i nie­złom­na try­um­fu­je na­dzie­ja, są stwo­rzo­nym po­kar­mem dla pol­skiej du­szy, za­tę­sk­nio­nej wiecz­nie za mro­ka­mi prze­szło­ści i przy­szło­ści ju­trzen­ką.

Obaj po­eci, We­rgi­liusz i Ho­ra­cy­usz, po­zo­sta­li po­nie­kąd ak­tu­al­ny­mi, bo dają nam po dziś dzień jędr­ny chleb ży­cia. Nie­chby oni w na­szym wiel­kim No­stos, po­wro­cie do zdro­wia, siły i lep­szych ist­nie­nia wa­run­ków, słu­ży­li nadal za po­wier­ni­ków i po­cie­szy­cie­li, nie­chby We­rgi­liusz uzac­niał nam uczu­cia, Ho­ra­cy przy­świe­cał swym ro­zu­mem, pro­stym i zdro­wym, a dla­te­go wiel­kim i nie­śmier­tel­nym.

Kra­ków, w grud­niu r. 1915.

Panu Dr. Saj­da­ko­wi dzię­ku­ję ser­decz­nie za po­moc wy­dat­ną przy osta­tecz­nej re­dak­cyi i dru­ku.I. EPO­KA AU­GU­STOW­SKA.

Po bi­twie pod Ac­tium, któ­ra po­ło­ży­ła kres rzą­dom kon­su­lów i rzym­skiej re­pu­bli­ce, wy­bi­ła nowa go­dzi­na dla li­te­ra­tu­ry. Prze­ło­my po­li­tycz­ne rzad­ko by­wa­ją chwi­la­mi zwrot­ne­mi w ży­ciu du­cho­wem. Ale w r. 30 przed Chry­stu­sem nie­tyl­ko for­ma rzą­dów zmie­ni­ła się w Rzy­mie, lecz i bieg my­śli, po­ję­cia o za­da­niach lu­dzi, po­glą­dy na spo­łe­czeń­stwo i pań­stwo do­nio­słym ule­gły prze­obra­że­niom.

Li­te­ra­tu­ra rzym­ska do­tych­cza­so­wa ist­nia­ła obok pań­stwa i roz­wi­ja­ła się prze­waż­nie mimo pań­stwa. Pań­stwo nią się nie opie­ko­wa­ło, a wi­dzia­ło w lu­dziach, któ­rzy pi­sa­niem się pa­ra­li, albo pod­rzęd­ne oso­bi­sto­ści, któ­re do wyż­szych nie do­ro­sły ce­lów, albo prze­nie­wier­ców, za­nie­dby­wa­ją­cych wła­ści­we za­da­nia i po­wo­ła­nie czło­wie­ka. To też rzym­ski oby­wa­tel, któ­ry do pi­sa­nia się zry­wał, czuł się nie­ja­ko zo­bo­wią­za­nym do pew­ne­go uspra­wie­dli­wia­nia się wo­bec ro­da­ków. Unie­win­niał się on tem, że tyl­ko chwi­le zby­wa­ją­ce po dzia­ła­niu ob­ra­ca na pi­sa­nie, sta­rał się do­wieść, że i li­te­ra­tu­rą moż­na oj­czyź­nie się wy­słu­żyć. Ale pra­ca li­te­rac­ka i na­uko­wa ucho­dzi­ła za wy­wczas, otium, po­lem zaś wła­ści­wej dzia­łal­no­ści było fo­rum. Za Au­gu­sta tym­cza­sem sto­sun­ki się zmie­ni­ły; kie­dy myśl o pań­stwie sku­pi­ła się w gło­wie i woli jed­ne­go czło­wie­ka, kie­dy ży­cie pu­blicz­ne nie da­wa­ło upu­stu dla am­bi­cyi i nie mo­gło jej za­spo­ko­ić, lu­dzie za­czę­li się zwra­cać od fo­rum pu­blicz­ne­go do fo­rum wła­snej du­szy i szu­kać sła­wy my­ślą i sło­wem, pod­czas gdy do­tych­czas czyn i służ­ba wy­łącz­nie pra­wie ją zdo­by­wa­ła. Co do­tych­czas ucho­dzi­ło za otium, li­te­rac­kie za­ję­cie sta­nę­ło w sze­re­gu in­nych ne­go­tia, pi­sarz pod­niósł się z do­tych­cza­so­we­go upo­śle­dzo­ne­go sta­no­wi­ska i do­stą­pił wyż­sze­go do­sto­jeń­stwa. Owa wsty­dli­wość rzym­ska, cią­żą­ca daw­niej na pi­śmien­ni­czej pra­cy znik­nę­ła i ma­rze­nie o pod­bo­ju czy­tel­ni­ków i try­um­fie li­te­rac­kim za­czę­ło się od­zy­wać rów­nie śmia­ło, jak nie­gdyś myśl o try­um­fach oręż­nych. Pań­stwo też pod Au­gu­stem opusz­cza swo­je bier­ne wo­bec li­te­ra­tu­ry sta­no­wi­sko; ce­sarz wi­dzi w niej owszem po­dat­ne pole dla za­spo­ko­je­nia am­bi­cyi ludz­kich, któ­re gdzie­in­dziej wy­ła­do­wać się nie mo­gły, upa­try­wa w niej prócz tego or­gan i na­rzę­dzie, któ­re zu­żyć i wy­zy­skać moż­na dla ce­lów pa­nu­ją­ce­go i dla za­dań pu­blicz­nych. Li­te­ra­tu­ra, któ­ra za re­pu­bli­ki była po­cie­chą dla wy­ko­le­jo­nych i roz­ryw­ką dla spra­co­wa­nych, wznio­sła się te­raz na do­stoj­niej­sze sta­no­wi­sko upraw­nio­ne­go zno­ju, a na­wet służ­by.

Te rysy od­gra­dza­ją pi­śmien­nic­two au­gu­stow­skie od daw­ne­go; przy­stę­pu­ją zaś do tego inne ce­chy, nie­mniej zna­mien­ne. Je­że­li ze­sta­wi­my au­to­rów z koń­ca rze­czy­po­spo­li­tej z głów­ny­mi pi­sa­rza­mi au­gu­stow­skiej epo­ki, to ude­rzy nas u tam­tych nie­po­kój, roz­strój i nie­za­do­wo­le­nie, pod­czas gdy u tych prze­wa­ża­ją dźwię­ki ugod­ne i po­god­ne. Tam­ci żyli wśród ostat­nich walk i drga­wek wa­lą­cej się rze­czy­po­spo­li­tej, wąt­pi­li czę­sto o lu­dziach, przy­szło­ści pań­stwa i ludz­ko­ści, na­wet w ca­łym świe­cie do­pa­try­wa­li się ry­sów upad­ku i zwy­rod­nie­nia. Mal­kon­ten­ta­mi więc byli i Sal­lu­stius i Ci­ce­ro, Lu­cre­tius i na­wet Ca­tul­lus. Inny na­to­miast duch wie­je z utwo­rów Ver­gi­liu­sa i Ho­ra­tiu­sa. Pań­stwo we­szło na nowe tory, któ­re za­pew­nia­ły bło­gi spo­kój i bez­pie­czeń­stwo współ­cze­snym, otwie­ra­ły pro­mien­ne wi­do­ki na przy­szłość. Zwąt­pie­nie daw­ne­go po­ko­le­nia ustą­pi­ło wraz przed pew­no­ścią sie­bie i lep­sze­mi wróż­ba­mi. Sko­ła­ta­ne du­sze zna­la­zły wy­tchnie­nie pod bło – giem tchnie­niem po­ko­ju Au­gu­sta i na­bra­ły mocy na dal­sze ko­le­je. Ja­kieś sil­niej­sze, peł­ne otu­chy ak­cen­ta za­czę­ły więc znów w pi­śmien­nic­twie roz­brzmie­wać, a wzmo­żo­ne po­czu­cie siły i wzmo­żo­ny pa­try­otyzm wy­wo­łał te dźwię­ki.

Mó­wi­li­śmy po­przed­nio, że w koń­cu rze­czy­po­spo­li­tej za­czę­ły się in­dy­wi­dua w spo­łe­czeń­stwie i pi­śmien­nic­twie rzym­skiem wy­zwa­lać i ró­znicz­ko­wać. Ten ruch za Au­gu­sta nie za­nikł, owszem stop­nio­wał się bar­dzo wi­docz­nie. Bo sko­ro po­ło­że­nie ogól­ne od­ry­wa­ło lu­dzi od pu­blicz­nych za­jęć i służ­by, oso­bi­stość mu­sia­ła się chro­nić w głąb swej du­szy i ży­cie we­wnętrz­ne mu­sia­ło się spo­tę­go­wać. Dla­te­go li­te­ra­tu­ra au­gu­stow­ska od­kry­wa nam tyle taj­ni­ków in­dy­wi­du­al­nych, od­sła­nia tyle uczuć i dra­ma­tów uczu­cia. Bło­gość cza­sów mo­gła upo­ić, zwą­tlić du­sze i za­cie­śnić je w ni­kłem kole in­te­re­sów i aspi­ra­cyi wła­sne­go domu, czy też na­wet sa­mej al­ko­wy. Ale od tego nie­bez­pie­czeń­stwa obro­ni­ło prze­waż­ną licz­bę pi­sa­rzy uczu­cie mi­ło­ści Rzy­mu i oj­czy­zny, któ­re te­raz żyw­szem i sil­niej­szem tęt­nem w ser­cu za­drga­ło. W koń­cu rze­czy­po­spo­li­tej wąt­pił już Cy­ce­ro i inni o przy­szło­ści oj­czy­zny, a prze­ciw­nik Au­gu­sta An­to­nius, ko­cha­nek Kle­opa­try był na pro­stej dro­dze do za­pew­nie­nia wscho­do­wi prze­waż­ne­go wpły­wu na Rzym i rzym­skie pań­stwo. Zwy­cię­stwo pod Ac­tium po­wa­li­ło jed­nak An­to­niu­sa, za­że­gna­ło to nie­bez­pie­czeń­stwo i za­ga­iło wiel­ką re­ak­cyę ital­skich tra­dy­cyi i ital­skie­go sa­mo­po­czu­cia prze­ciw wpły­wom, któ­re gro­zi­ły Rzy­mo­wi zwą­tle­niem jego siły, za­ka­łą jego tra­dy­cyi. Pa­try­otyzm, któ­ry się zna­czy na każ­dej kar­cie Geo­r­gik i Ene­idy, ale tak­że z nie­jed­nej pie­śni Ho­ra­tiu­sa wy­mow­nie prze­ma­wia, był zu­peł­nie czemś no­wem po pes­sy­mi­stycz­nych są­dach prze­szłe­go po­ko­le­nia, któ­re­go naj­wy­bit­niej­szy po­eta śpie­wał, jak jed­ne na­ro­dy się pod­no­szą, dru­gie upa­da­ją, przy­czem swój wła­sny na­ród nie­wąt­pli­wie do tej dru­giej war­stwy był­by za­li­czył.

Bo te­raz ja­kieś nowe ha­sła, świe­że na­dzie­je i jędr­na uf­ność w sie­bie skrze­pi­ły i pod­nio­sły du­sze. Pa­try­otyzm ten czer­pał po czę­ści swe siły z prze­szło­ści. – Po groź­nych i burz­li­wych prze­ło­mach hi­sto­ryi ucie­ka myśl lu­dzi chęt­nie jak­by dla wy­tchnie­nia w dal cza­su czy miej­sca, aby choć­by w uro­je­niach zna­leść ulgę i wy­po­czy­nek. Dla­te­go w ta­kich cza­sach po­wsta­ją uto­pie, w któ­rych myśl wy­bie­ga w przy­szłość i bu­du­je zam­ki, któ­re mają być przy­tuł­kiem dla znu­żo­nej ludz­ko­ści. Ta­kich uto­pii za Au­gu­sta nie zbra­kło. Ale do­bit­niej jesz­cze się zna­czy zwrot ku prze­szło­ści. Mó­wi­li­śmy, że już wśród ło­sko­tu wa­lą­cej się re­pu­bli­ki to uwiel­bie­nie dla mi­nio­nych wie­ków ro­sło, że Cy­ce­ro dał mu wy­raz wy­mow­ny, a Var­ro je swe­mi dzie­ła­mi, roz­ja­śnia­ją­ce­mi po­cząt­ki Rzy­mu i jego in­sty­tu­cyi utwier­dził. Mi­łość tę tę­sk­ną prze­szło­ści na­zwa­no słusz­nie ro­man­ty­zmem. Otóż ten ro­man­tyzm buj­nie się za Au­gu­sta krze­wi, ubie­ra za­mierz­chłe wie­ki w cuda po­da­nia i ba­śni, wy­wyż­sza wiel­kich lu­dzi rze­czy­po­spo­li­tej na bo­ha­te­rów, ota­cza ich wresz­cie au­re­olą cno­ty, wy­znaw-stwa lub na­wet mę­czeń­stwa. Ten­den­cya ta wid­ną jest u hi­sto­ry­ka Li­viu­sa, zu­peł­nie wy­raź­ną w Ene­idzie; in­te­res dla prze­szło­ści zna­czy się w pro­zie i po­ezyi tymi licz­ny­mi utwo­ra­mi, któ­re wnik­nąć się sta­ra­ją w po­cząt­ki kul­tów, urzą­dzeń, zwy­cza­jów rzym­skich i za­wie­ra­ją t… zw. aitio­lo­gicz­ne wy­wo­dy.

Wzmo­że­nie się tego prą­du za Au­gu­sta tłó­ma­czy się tem, że okres rze­czy­po­spo­li­tej się za­mknął, a lu­dzi ku prze­szło­ści pcha­ła ja­kaś po­zgon­na nie­mal tę­sk­no­ta; tło­ma­czy się da­lej ten­den­cya sa­me­go Au­gu­sta, któ­ry nie chciał ucho­dzić za no­wa­to­ra lecz za re­sty­tu­to­ra prze­szło­ści, wskrze­szał z gru­zów daw­ne bu­dow­le, z za­po­mnie­nia daw­ne kul­ty i zwy­cza­je, a za mar­twy­mi za­byt­ka­mi i przy­mie­ra­ją­ce­mi rze­cza­mi prze­szło­ści ukry­wał zręcz­nie swą po­tęż­ną i wiel­ce żywą oso­bę. Ro­man­tyzm ten zna­lazł więc w Au­gu­ście gor­li­we­go wy­znaw­cę i apo­sto­ła, a pi­sa­rze współ­cze­śni wiel­biąc prze­szłość po­pie­ra­li za­ra­zem współ­cze­sne swe­go wład­cy za­mia­ry.

Nie pod tym jed­nym wzglę­dem wpły­wał Au­gust na twór­czość pi­sa­rzy. Zo­ba­czy­my nie­ba­wem, że opie­ra­li się oni o wy­so­ką pro­tek­cyę ce­sa­rza, że ku­pi­li się oko­ło prze­waż­nych oso­bi­sto­ści epo­ki. Me­ce­na­so­stwo jest zna­mie­niem cza­su, któ­ry wy­dał Ma­ece­na­sa. Nie jest to jed­nak rys nowy w li­te­ra­tu­rze rzym­skiej. Wi­dzie­li­śmy go już w po­cząt­kach pi­śmien­nic­twa u En­niu­sa, po­zna­li­śmy da­lej w dru­gim wie­ku przed Chr. Scy­pio­na Młod­sze­go i koło li­te­rac­kie, któ­re się oko­ło nie­go sku­pi­ło. W spo­łe­czeń­stwie, któ­re nie zna­ło pra­wi­dło­we­go han­dlu księ­ga­mi i nie za­pew­nia­ło au­to­rom utrzy­ma­nia z tego źró­dła, ła­ska pań­ska mu­sia­ła pod­trzy­my­wać ta­len­ta. Dla­te­go tez w tej epo­ce więk­sze­go oży­wie­nia na polu pi­śmien­ni­czem i wzro­stu zna­cze­nia li­te­ra­tu­ry wzmo­gło się tak­że nie­po­mier­nie me­ce­na­so­stwo. Koło róż­nych oso­bi­sto­ści wy­twa­rza­ją się kół­ka, rzec­by moż­na ko­te­rye pi­sa­rzy, ży­ją­ce w pro­mie­niach wpły­wu i ła­ski pań­skiej i pła­cą­ce za ła­skę po­chwal­nem sło­wem. Od oso­bi­sto­ści zaś me­ce­na­sa za­le­ża­ło, czy wpływ jego był do­dat­nim czy też szko­dli­wym. Au­gust i prze­waż­na licz­ba Me­ce­na­sów po­pie­ra ra­czej po­ezyę niż pro­zę. Dzia­ło się to z róż­nych po­wo­dów. Po­ezya uświet­nia da­le­ko sku­tecz­niej swych opie­ku­nów niż pro­za; prócz tego dla pro­zy grunt, któ­ry się za ce­sar­stwa wy­two­rzył, był mniej od­po­wied­nim i po­dat­nym. Na­uko­we ba­da­nia mo­gły się wpraw­dzie nor­mal­nie roz­wi­jać i roz­wi­ja­ły, ale dwa dzia­ły, w któ­rych pro­za naj­wyż­szy mo­gła roz­wi­nąć po­lot, wy­mo­wa i hi­sto­ry­ogra­fia, mniej ko­rzyst­ne znaj­do­wa­ły wa­run­ki dla pra­wi­dło­we­go roz­kwi­tu. Wy­mo­wa, dziec­ko wol­no­ści, przy­ci­chła i mar­nia­ła za ce­sar­stwa; zu­ży­wa­ła ona swe siły na pry­wat­ne spo­ry lub uro­jo­ne spra­wy, w któ­rych moż­na było ciąć po po­wie­trzu sło­wa­mi gwał­tow­ne­mi i wy­grzmieć się do syta. Hi­sto­ry­ogra­fia też nie była zbyt bez­piecz­ną; dla­te­go chro­ni­ła się ona do prze­szło­ści lub wstę­po­wa­ła w obce Rzy­mo­wi dzie­dzi­ny, aby się nie na­ra­zić panu tego świa­ta. '

Po­ezyę za to, któ­ra po wszyst­kie cza­sy od­ry­wa­ła od te­raź­niej­szo­ści i zie­mi, chęt­niej da­rzy­li ce­sa­rze ła­ska­wą swo­ją opie­ką. Zresz­tą ten dział li­te­ra­tu­ry po­zo­stał w tyle za pro­zą i do­po­mi­nał się o tro­skli­wą upra­wę. Je­że­li bo­wiem pro­za osią­gnę­ła przez Cy­ce­ro­na szczyt do­sko­na­ło­ści i peł­nię dźwię­ków a zwar­to­ścią bu­do­wy szczy­cić się mo­gła, to po­ezyi było do tych ide­ałów da­le­ko. Lu­cre­tius zma­gał się nie­tyl­ko z ubó­stwem ję­zy­ka, lecz i z bra­kiem jego gięt­ko­ści; Ca­tul­lus jest mi­strzem w ma­łych utwo­rach o krót­kich zda­niach i pro­stych sło­wach. Sko­ro jed­nak w więk­szych utwo­rach na dłuż­sze po­ry­wał się pe­ry­ody, zwy­kle nie po­do­łał trud­no­ści za­da­nia. Au­gu­stow­ska epo­ka chcia­ła tedy za­ra­dzić tym bra­kom i zwal­czy­ła zwy­cię­sko Mu­sa­rum sco­pu­li. Po­ko­nał je Ver­gi­lius, któ­re­go pe­ry­ody rów­nie wspa­nia­le to­czą się w po­ezyi, jak brzmia­ły w pro­zie zda­nia Cy­ce­ro­na. Ję­zyk ten na­giął się do od­da­wa­nia wszel­kich po­etycz­nych my­śli i ich od­cie­ni; Ho­ra­tius wy­krze­sał z nie­go od­po­wied­nie wy­ra­zy na bo­ga­tą i róż­no­li­tą uczuć ska­lę. I tak się ten ję­zyk po­etycz­ny wkrót­ce roz­wi­nął, że sam za sie­bie i za li­chych po­etów two­rzyć po­etycz­nie już zdo­łał. Tem się też tło­ma­czy ten ogrom­ny za­stęp pi­szą­cych wier­sze za Au­gu­sta – scri­bi­mus in­doc­ti do­cti­que po­ema­ta pas­sim; tem owa wir­tu­ozya ję­zy­ko­wa Owi­dy­usza, któ­ry jak pan sa­mo­wład­ny igra tym ję­zy­kiem, któ­re­mu na za­wo­ła­nie i nie­za­wo­ła­nie wier­sze się nie­omal same z sie­bie skła­da­ją.

Lu­do­wą ta po­ezya nie była. Czer­pie ona na­tchnie­nia z in­dy­wi­du­al­nych uczuć, czę­sto z na­uki, w in­nych ra­zach z dwor­skie­go po­dmu­chu. A zwra­ca­ła się naj­czę­ściej do kół cia­śniej­szych i wy­bra­nych. Za Au­gu­sta cza­sów usta­lił się zwy­czaj, iż pierw­szą nie­ja­ko pu­bli­ka­cyą utwo­ru było od­czy­ta­nie przed cia­śniej­szem lub szer­szem ko­łem słu­cha­czy. Re­cy­ta­cye sta­ły się try­bu­na­łem kry­ty­ki i ro­dza­jem ge­ne­ral­nej pró­by przed pusz­cze­niem w obieg li­te­rac­kie­go utwo­ru. Nie­wąt­pli­wie też au­tor pi­sząc my­ślał w pierw­szym rzę­dzie o tych sę­dziach, na któ­rych zda­niu przedew­szyst­kiem mu za­le­ża­ło, a nie o pro-

fa­num vul­gus, któ­re­by nie do­ce­nia­ło jego pe­reł czy ka­wio­ru. Umy­sło­wy na­strój tych po­ezyi rzad­ko się zni­ża do po­zio­mu warstw szer­szych. Nie dla nich były też ozdo­by i sztucz­ki re­to­ry­ki, któ­ra się w tej po­ezyi z bie­giem cza­su roz­wiel­moż­ni­ła.

Wia­do­mem zaś jest, jaką rolę od­gry­wa­ła re­to­ry­ka w wy­cho­wa­niu rzym­skiem. Po na­uce u gra­ma­ty­ka, któ­ry mło­dzień­ca za­po­zna­wał z pra­wa­mi ję­zy­ka i po­ezyą, wpro­wa­dzał re­tor mło­de­go Rzy­mia­ni­na w taj­ni­ki pro­zy, a za­ra­zem w ży­cie, w któ­rem wy­mo­wa tak ogrom­ną od­gry­wa­ła rolę. Na­uka ta u re­to­ra nie usta­ła za Au­gu­sta, cho­ciaż wy­mo­wa stra­ci­ła swe daw­ne zna­cze­nie. Owszem de­kla­ma­cye na te­mat hi­sto­rycz­ny (su­aso­riae) lub są­do­wy (con­tro­ver­siae) roz­wiel­moż­ni­ły się jesz­cze bar­dziej, a to co mia­ło być środ­kiem i przy­go­to­wa­niem do pu­blicz­nych wy­stę­pów, sta­ło się te­raz ce­lem dla sie­bie, za­ję­ciem ulu­bio­nem, któ­re lu­dziom żąd­nym mowy i wy­mo­wy za­pew­nia­ło upust dla słów ra­czej niż my­śli. W am­fi­te­atrze gla­dy­ato­rzy prze­le­wa­li krew rze­czy­wi­stą; szko­ły re­to­rów opły­wa­ły krwią i po­żo­gą zmy­ślo­ną, sta­ły się tak­że ro­dza­jem spek­ta­klów, przy któ­rych na te­ma­tach naj­czę­ściej peł­nych gro­zy, nie­na­tu­ral­no­ści i nie­praw­do­po­do­bień­stwa re­to­rzy szli z sobą w za­wo­dy w przed­sta­wia­niu dzi­wacz­nych sy­tu­acyi, w wy­ra­ża­niu dzi­wacz­nych my­śli, w wy­ku­wa­niu nie­spo­dzia­nych zwro­tów, sa­dząc się na co­raz sil­niej­sze sło­wa i efek­ta, aby myśl co­raz bar­dziej pię­trzyć i osta­tecz­nie krzy­wić w prze­sa­dzie. Jak u gla­dy­ato­rów, tak w tych kuź­niach gór­nych słów i fra­ze­su wy­ra­bia­ła się poza i go­ni­twa za do­raź­nym po­kla­skiem oszo­ło­mio­nych grzmo­tem sło­wa słu­cha­czy.

A ze szko­ły re­to­rów prze­cho­dzi­ły róż­ne ży­wio­ły i na­wycz­ki do po­ezyi. Na­tu­ral­na pa­te­tycz­ność Ver­gi­liu­sa uchro­ni­ła go od pa­te­tycz­no­ści uda­nej; rdzen­na i zdro­wa pro­sto­ta Ho­ra­tiu­sa ustrze­gła go prze­waż­nie od nie­szcze­rej pozy. Ale już u Ver­gi­liu­sa znać w nie­któ­rych miej­scach jego po­ema­tów po­rzą­dek i układ, ja­kie re­to­rycz­na szko­ła dla pew­nych utwo­rów pi­śmien­nic­twa prze­pi­sy­wa­ła, a wpły­wy szer­mie­rek de­kla­ma­to­rów doj­rzy­my w tych miej­scach Ene­idy, gdzie ustęp ja­kiś koń­czy się gór­nem za­koń­cze­niem, ja­kąś pa­te­tycz­ną sen­ten­cyą, któ­ra brzmi jak fi­na­le, któ­re­mu ode­grz­mieć mają okla­ski. Do­pie­ro jed­nak Ovi­dius otwo­rzył na oścież wro­ta po­ezyi dla szkol­nych na­wy­czek i osta­tecz­nie ją zre­to­ry­zo­wał. Nie­na­tu­ral­ność w ozdo­bach, szy­ku, do­bo­rze i zna­cze­niu wy­ra­zów, nie­spo­dzia­ność zwro­tów, nad­uży­cia przy­da­wek… któ­re ostrzy­ły uwa­gę, ale przy­gnia­ta­ły pra­wi­dło­wy my­śli roz­wój – to wszyst­ko od­da­li­ło w koń­cu tę po­ezyę od na­stro­ju i toku pro­ste­go, na­tu­ral­ne­go sło­wa. Więc re­cy­ta­cye i de­kla­ma­cye przy­czy­ni­ły się wal­nie do tego, że ta po­ezya lu­do­wą być nie mo­gła. Je­że­li ona mimo tego zdo­by­ła po­pu­lar­ność, je­że­li prócz Ho­ra­tiu­sa inni po­eci, a mia­no­wi­cie Ver­gi­lius, sta­li się po­nie­kąd wła­sno­ścią na­ro­du, tak że miesz­kań­cy nie­po­kaź­ne­go mia­stecz­ka Pom­pei strzę­py ich my­śli ryli wśród pu­sto­ty na mu­rach ulicz­nych, to ob­jaw ten tło­ma­czyć na­le­ży z jed­nej stro­ny mu­zy­kal­no­ścią wier­szy ła­ciń­skich wra­ża­ją­cych się w uszy, a z dru­giej stro­ny tą dziw­ną wraż­li­wo­ścią na dźwię­ki ucha Ital­czy­ków, któ­ra prze­cie spra­wi­ła, że trud­ny i ciem­ny Dan­te stał się po­nie­kąd po­etą ca­łe­go na­ro­du.

Po­ezya ta au­gu­stow­ska była bar­dzo róż­no­rod­ną, ob­fi­tą w au­to­rów i utwo­ry. Nie stwo­rzy­ła ona jed­nak no­we­go ro­dza­ju po­ezyi wo­bec ro­dza­jów zna­nych nam z Gre­cyi i z daw­niej­szych cza­sów. Mamy więc tu epo­pe­je w obu od­mia­nach, po­da­nio­wą i hi­sto­rycz­ną, mamy idyl­lę, po­ema­ty dy­dak­tycz­ne i li­sty po­etycz­ne, mamy da­lej sa­ty­rę i epi­gra­mat; li­rycz­ne utwo­ry, pieśń li­rycz­na i ele­gia zna­la­zły tak­że wy­bit­ną upra­wę. A wo­bec epi­ki i li­ry­ki dra­mat wy­da­je się upo­śle­dzo­nym, bo ża­den utwór z tej dzie­dzi­ny się nie za­cho­wał. Znaj­du­je­my więc tu tę samą próż­nię, któ­ra już nas ude­rza­ła w ostat­nim wie­ku re­pu­bli­ki. Ale ską­di­nąd wie­my, że cza­sy Au­gu­sta wy­si­la­ły się w tym kie­run­ku, aby dra­mat oży­wić, po­cząw­szy od po – waż­nej i do­stoj­nej tra­ge­dyi aż do pan­to­mi­mów. Teo­re­tycz­ne wska­zów­ki i prak­tycz­ne oso­bi­ste wy­sił­ki niań­czy­ły tym usi­ło­wa­niom, któ­re może prze­lot­nie wię­zi­ły uwa­gę współ­cze­snych, lecz nie po­ko­na­ły ani nie zwal­czy­ły za­po­mnie­nia wie­ków, któ­re nad nie­mi prze­szły do po­rząd­ku dzien­ne­go.

Ro­dza­je, upra­wia­ne w tej epo­ce, są grec­kie; li­te­ra­tu­ra rzym­ska po­zo­sta­ła wier­ną swo­jej tra­dy­cyi, któ­ra za­wsze w Gre­cyi szu­ka­ła wzo­rów i źró­deł. Ha­sło to na­śla­dow­nic­twa roz­brzmie­wa w au­gu­stow­skiej epo­ce sil­niej i do­bit­niej, niż kie­dy­kol­wiek.

….Vos exem­pla­ria gra­eca

Noc­tur­na ver­sa­te manu, ver­sa­te diur­na.

Rzym po­łą­czył wte­dy pod swem pa­no­wa­niem dwa świa­ty, wy­kształ­ce­ni zaś lu­dzie po­sia­da­li dwa ję­zy­ki, czę­sto w oby­dwóch pi­sa­li i mie­li nie­ja­ko dwo­istą du­szę, rzym­sko-hel­leń­ską. To też słusz­nie wy­po­wie­dzia­no zda­nie, że ta li­te­ra­tu­ra au­gu­stow­ska iest nie­ja­ko dal­szym cią­giem hel­le­ni­stycz­nej. Po wzo­ry uda­wa­no się w pierw­szym rzę­dzie do ale­xan­dryj­skich po­etów, jako naj­bliż­szych; ale pod wpły­wem bu­dzą­cej się kla­sy­cy­stycz­nej re­ak­cyi czer­pa­no tak­że ob­fi­tą ręką w daw­nych grec­kich au­to­rach, a nie­któ­re dzia­ły, jak jam­by Ar­chi­lo­cha i eol­ską li­ry­kę, usi­ło­wa­no wskrze­sić w ła­ciń­skiej sza­cie.

Na­śla­do­wa­nie było ha­słem ogól­nem. Czy to do­pro­wa­dzi­ło do zu­peł­ne­go za­ni­ku i stłu­mie­nia ory­gi­nal­no­ści? Rzym­ski pi­sarz wi­dział już w tem wiel­ką za­słu­gę, je­że­li myśl, wy­po­wie­dzia­ną daw­niej, w szczę­śli­wy, nowy spo­sób wy­ra­ził, je­że­li nowy, do­tąd za­nie­dba­ny ro­dzaj wpro­wa­dził do rzym­skiej li­te­ra­tu­ry. A na­tem sa­mo­dziel­ność się nie koń­czy­ła. Sil­na i wy­bit­na in­dy­wi­du­al­ność mo­gła przy­nieść rysy, na któ­re współ­cze­sna twór­czość grec­ka nie by­ła­by się zdo­by­ła, któ­rych na­wet nie zna­leź­li­by­śmy w rów­nym stop­niu w sta­rej grec­kiej po­ezyi. Rzew­ność Ver­gi­liu­sa, ja­sność i peł­na wdzię­ku fi­glar­ność Ho­ra­tiu­sa są ta­ki­mi ry­sa­mi, za­pew­nia­ją­cy­mi utwo­rom tych po­etów war­tość od­ręb­ną, in­dy­wi­du­al­ną. – War­tość też ich sta­no­wi do­sko­na­ła for­ma me­trycz­na, któ­rej ta­jem­ni­ce rzu­ca­ją do­bit­ne świa­tło na trud po­etów i nad­zwy­czaj sub­tel­ne po­czu­cie dla dźwię­ków. A da­lej za­słu­gą tych po­etów jest to uro­bie­nie ję­zy­ka po­etycz­ne­go ła­ciń­skie­go, któ­ry od­tąd po­ko­ny­wa wszel­kie trud­no­ści tre­ści, to­czy się w wspa­nia­łych pe­ry­odach i zda­niach, co wra­ża­ją się w ucho i pa­mięć, a god­ne ryl­ca słu­żą od­tąd za przy­ka­za­nia dla tylu już po­ko­leń i za ha­sła ludz­ko­ści.

Mó­wi­łem, że rzym­sko-hel­leń­ska du­sza, na któ­rej wy­twór pra­co­wa­ły wie­ki, w epo­ce Au­gu­sta wy­raź­nie się nam przed­sta­wia. Cho­ciaż Au­gust bro­nił Rzym przed­tem, aby jego mo­nar­chia nie przy­bra­ła cech mo­nar­chii wschod­nich, to jed­nak grec­ki ży­wioł i ję­zyk cie­szył się za­wsze jego wzglę­da­mi i ła­ską. Pew­na dwu­ję­zycz­ność ude­rza­ła wte­dy za­rów­no w pry­wat­nych roz­mo­wach, do któ­rych czę­sto się za­błą­ki­wał fra­zes grec­ki, jak w twór­czo­ści li­te­rac­kiej. Wie­lu au­to­rów rzym­skich pró­bo­wa­ło za mło­du lub i póź­niej sił swo­ich, pi­sząc po grec­ku. Ję­zyk ten roz­brzmie­wał przy pań­stwo­wych uro­czy­sto­ściach czę­sto obok ła­ciń­skie­go; przy ludi sa­ecu­la­res z r. 17 przed Chr. usły­sza­no pono prócz słyn­nej pie­śni Ho­ra­tiu­sa tak­że grec­kie hym­ny. Grec­cy po­eci snu­li się w Rzy­mie obok ła­ciń­skich i przy­czy­nia­li się do uświet­nie­nia dwo­ru Au­gu­sta i au­gu­stow­skiej epo­ki. Naj­sław­niej­szy pi­sarz grec­kich mi­mu­sów Phi­li­stion we­dług świa­dec­twa św. Hie­ro­ni­ma, prze­by­wał w Rzy­mie w pierw­szych la­tach po Chry­stu­sie. Grec­cy po­eci, mię­dzy in­ny­mi nie­ja­ki Bu­tas, za­pew­ne za Au­gu­sta upra­wia­li aitio­lo­gicz­ną ele­gię, w któ­rej przed­sta­wia­li rzym­skie po­da­nia. Kri­na­go­ras, po­eta z Mi­ty­le­ne trzy razy za Au­gu­sta przy­by­wał do Rzy­mu i swo­je­mi epi­gra­ma­ta­mi wy­sła­wiał człon­ków ro­dzi­ny Au­gu­sta, jak Mar­cel­lu­sa, An­to­nię, cór­kę An­to­niu­sa i Octa­vii. Szedł on w za­wo­dy z piew­ca­mi rzym­ski­mi, po czę­ści zaś przy­no­sił im na­tchnie­nia i wzo­ry. A wy­mie­ni­li­śmy tu tyl­ko ob­cych po­etów. Rzym, któ­ry już za re­pu­bli­ki tak wiel­ki czar wy­wie­rał na Gre­ków, te­raz wspa­nia­ło­ścią, w któ­rą go przy­brał Au­gust, jesz­cze bar­dziej nę­cił przy­by­szów. Re­rum pul­cher­ri­ma Roma sta­wa­ła się ogni­skiem, sku­pia­ją­cem dwa świa­ty, z któ­rych ten, któ­ry do­tych­czas brał na­tchnie­nie od Gre­ków, do­ści­gał hel­leń­skie wzo­ry, a na­wet je nie­raz prze­wyż­szał.II. CE­SARZ AU­GUST I PI­ŚMIEN­NIC­TWO.

Po tych ogól­nych uwa­gach przyj­rzeć się nam na­le­ży szcze­gó­ło­wo sta­no­wi­sku me­ce­na­sów i sa­me­go Au­gu­sta wo­bec li­te­ra­tu­ry.

Dziw­ny to i pe­łen dwu­znacz­no­ści czło­wiek. Już przy pierw­szym swo­im pu­blicz­nym wy­stę­pie tak się po­sta­wił, że se­nat i Ci­ce­ro wzię­li go i okrzyk­nę­li za szer­mie­rza se­na­tu i re­pu­bli­ki, choć spad­ko­bier­ca ma­jąt­ku Ca­esa­ra o po­li­tycz­nem jego dzie­dzic­twie od po­cząt­ku my­ślał. Po­tem umie on stwo­rzyć i utwier­dzić mo­nar­chię, na­da­jąc so­bie wszel­kie po­zo­ry wskrze­si­cie­la re­pu­bli­ki. Sto­li­cę pań­stwa roz­bu­do­wy­wa i uświet­nia na wszel­ki spo­sób, a przy­tem ma­rzy o pro­sto­cie daw­nych wie­ków i chciał­by hart Sa­bi­nów tchnąć w mięk­kie du­sze współ­cze­sne; po­go­dzić się to nie dało, jak śpie­wał po­eta epo­ki (Prop. 2, 32). W grun­cie du­szy scep­tyk, ma jed­nak Au­gust na wy­stę­py pu­blicz­ne od­święt­ny sto­icyzm i sen­ten­cye sto­ic­kie, któ­re­mi chce od­ra­dzać nowe po­ko­le­nia. Nie­przy­ja­ciel wszel­kiej ciem­no­ści w sty­lu, wszel­kich ozdób zbyt buj­nych, któ­re­by my­śli przy­gnieść mo­gły, umie on sło­wa­mi osła­niać taj­ni­ki swych za­mia­rów, w pro­sto­tę przy­bie­rać za­wi­łe i krę­te swej po­li­ty­ki za­my­sły. – Czło­wiek to na­wskróś re­flek­syj­ny, ro­zu­mo­wy, nie zły z na­tu­ry, bo okru­cień­stwem rzad­ko się ska­ził, ale pa­nu­ją­cy w złem za­rów­no jak w do­brem nad sobą, nie­zdol­ny po­ry­wu, od któ­re­go go wro­dzo­na trzeź­wość i za­po­ży­czo­ny sto­icyzm ra­to­wał.

Ce­sarz ten pierw­szy Rzy­mu roz­to­czył swą opie­kę nad li­te­ra­tu­rą i po­sta­no­wił rzą­dy swe na ży­cie umy­sło­we roz­sze­rzyć, a po­śred­nio te rzą­dy li­te­ra­tu­rą po­przeć. Skąd w nim ta myśl po­wsta­ła? Przedew­szyst­kiem była ona wy­pły­wem tego, że Au­gust sam li­te­ra­tu­rą się pa­rał. Prze­ko­na­my się, że w po­ezyi prze­waż­nie lek­ki­mi utwo­ra­mi się ba­wił, a pro­za mu słu­ży­ła do po­pie­ra­nia, od­sła­nia­nia lub osła­nia­nia za­dań i czy­nów po­li­tycz­nych. Ce­sarz więc oso­bi­ście nie czuł się ob­cym ce­cho­wi li­te­ra­tów. A kró­lo­wie rzą­dzą­cy po Ale­xan­drze W. na wscho­dzie mo­gli go swym przy­kła­dem pod­nie­cić do czyn­nej opie­ki nad pi­śmien­nic­twem. Jak tedy w Ale­xan­dryi za­kła­da­no bi­blio­te­ki, po­dob­nie Au­gust otwo­rzył aż dwie bi­blio­te­ki pu­blicz­ne, jed­ną przy Por­ti­cus Octa­viae, dru­gą przy świą­ty­ni Apol­li­na na Pa­la­ty­nie. Nie­tyl­ko na­uka i pro­za, lecz i po­ezya, któ­ra na­śla­du­je, po­trze­bu­je ksią­żek: Ca­tul­lus prze­cież pi­sać nie mógł na głu­chej pro­win­cyi, Ovi­diu­so­wi na wy­gna­niu za­ni­kło na­tchnie­nie. W bi­blio­te­kach więc ucze­ni po­eci znaj­do­wa­li pod­nie­tę dla swo­jej twór­czo­ści.

Bar­dziej ma­te­ry­al­ną po­mo­cą wspie­rał też ich nie­raz Au­gust. Ver­gi­lius mło­dy, za­gro­żo­ny utra­tą swe­go mie­nia, zwró­cił się do try­um­wi­ra Octa­via­na o ra­tu­nek, a krok ten był sku­tecz­nym. Bóg mi za­pew­nił wcza­sy – Deus no­bis haec otia fa­cit, śpie­wał po­eta wdzięcz­ny w Bu­ko­li­kach. Opie­ka Au­gu­sta nie opu­ści­ła go od­tąd nig­dy aż do gro­bu. Tra­gik L. Va­rius otrzy­mał za swą tra­ge­dyę Thy­estes mi­lion se­ster­ców od Au­gu­sta. Słu­żył ce­sarz po­etom prócz tego swą radą, pod­da­wał im na­tchnie­nia, in­te­re­so­wał się ich utwo­ra­mi. Ene­ida wy­pły­nę­ła w wiel­kiej czę­ści z jego pod­nie­ty, Ho­ra­tiu­so­wi pod­dał on za­pew­ne na­tchnie­nie do ód rzym­skich i skło­nił go do pod­ję­cia li­ry­ki w póź­niej­szym wie­ku, na ce­sa­rza wresz­cie ży­cze­nie po­wsta­ła pierw­sza li­te­rac­ka ga­wę­da dru­giej księ­gi epi­stoł, w któ­rej po­eta swo­bod­nie o pro­ble­mach pi­śmien­nic­twa z do­stoj­nym swym opie­ku­nem roz­pra­wiał.

Ce­sarz po­pie­rał li­te­ra­tu­rę, bo sło­wem nie gar­dził, owszem po­dob­nie jak współ­cze­śni przy­wią­zy­wał wiel­ką wagę do chwa­ły, któ­rą pi­śmien­nic­two krze­wić i roz­sze­rzać mo­gło. Że­bra­ni­na o Ho­me­ra swych czy­nów była w Rzy­mie z daw­na za­gnież­dżo­ną; au­gu­stow­scy po­eci opę­dzić się nie mo­gli od su­plik; mamy też spo­rą wiąz­kę od­mów po­etyc­kich, w któ­rych po­eta czę­sto­kroć ze­zna­wał, że ta­lent jego nie do­rósł do ogro­mu czy­nów bo­ha­te­ra, i zwa­lał to za­da­nie na cu­dze bar­ki. Scri­be­ris Va­rio… Au­gust sam za­pew­ne mniej był na­tręt­nym od in­nych pe­ten­tów, a nie gnie­wał się, je­że­li tyl­ko po­śred­nio ze sto­łu Ene­asza źdźbło mu ka­dzi­dła przy­pa­dło.

Przy­pi­su­jąc zaś sło­wu wiel­ką do­nio­słość, chciał on je wy­zy­ski­wać za­ra­zem na po­pie­ra­nie swych spo­łecz­nych i po­li­tycz­nych ce­lów. Z jego na­tchnie­nia sła­wi­li po­eci wiel­kie po­sta­cie prze­szło­ści, ob­ja­śnia­li po­cząt­ki kul­tów, któ­re Au­gust od­na­wiał i wskrze­szał, a przedew­szyst­kiem sła­wi­li cno­tę i rzu­ca­li ha­sła od­ro­dze­nia spo­łe­czeń­stwa, przez hart i cno­tę. Au­gust na­tchnął epi­ku­rej­czy­ka Ho­ra­tiu­sa do tego ro­dza­ju pa­ra­inez, któ­re były ro­dza­jem pu­bli­cy­sty­ki urzę­do­wej i ro­dza­jem dwor­skie­go ka­zno­dziej­stwa.

Me­ce­na­si na tro­nie by­wa­ją zgub­ni dla li­te­ra­tur, pę­ta­ją je i pro­wa­dzą na ma­now­ce. Wpływ Au­gu­sta jed­nak nie był szko­dli­wym, na­przód dla­te­go, że peł­ne czy­nów jego pa­no­wa­nie nie po­zwa­la­ło mu prze­sad­nie li­te­ra­tu­rą się za­przą­tać, a da­lej dla­te­go, że ce­sarz sam nie miał próż­no­stek li­te­rac­kich, że do swo­ich po­ezyi wagi nie przy­wią­zy­wał, a pro­zą szu­kał wię­cej wpły­wu niż roz­gło­su, wresz­cie z tego po­wo­du, że pro­sto­ta ce­sa­rza ustrze­gła go w pi­śmie od wszel­kiej ma­nie­ry, a ma­nie­ra z góry idą­ca mo­gła była za­cię­żyć zło­wro­go na pi­śmien­nic­twie. Urwa­ne od­gło­sy ko­re­spon­den­cyi ce­sa­rza z li­te­ra­ta­mi po­ucza­ją nas do­bit­nie o swo­bod­nym, życz­li­wym to­nie, któ­rym Au­gust w tych sto­sun­kach się od­zy­wał; wy­raź­nie miał on po­czu­cie dla kró­le­stwa du­cha pi­sa­rzy. To też oni od­po­wia­da­li mu rów­nie swo­bod­nie, bez słu­żal­czej uni­żo­no­ści. Je­dy­nie Ovi­dius, któ­re­go li­te­ra­tu­ra wpę­dzi­ła w nie­szczę­ścia, z głę­bi swe­go roz­stro­ju i roz­pa­czy prze­ma­wia w to­nie prze­sad­nym, ra­żą­cym po­chleb­stwa­mi. Inni tem się nie ska­zi­li, bo je­że­li ce­sa­rza na­zy­wa­ją bo­giem, to rzecz ta nie była ich wy­my­słem. W r. 42 za­li­czył se­nat zmar­łe­go Ca­esa­ra w po­czet bo­gów, a cały ten kult pa­nu­ją­cych prze­szedł wte­dy do Rzy­mu z mo­nar­chii po Ale­xan­drze W. po­wsta­łych, w któ­rych kró­lom jako "zbaw­com" i "do­bro­czyń­com" ludz­ko­ści od­da­wa­no za ży­cia cześć rów­na­ją­cą ich z bo­ga­mi. To nie na­le­ża­ło do nie­przy­stoj­nych po­chlebstw, adu­la­tio­nes in­de­co­rae, któ­re­by zra­zi­ły ucho Au­gu­sta. Nie lu­bił on po­spo­li­tej chwal­by, jak nie lu­bił po­spo­li­tych po­etów, któ­rych nie ży­czył so­bie na he­rol­dów swej sła­wy. Pro­sty w ży­ciu, wier­ny w sto­sun­kach przy­ja­znych, na­tu­ral­ną przy­stęp­no­ścią jed­nał so­bie umy­sły i ser­ca.

Wła­sne po­ezye, po­dob­nie jak Cy­ce­ro­no­wi, nie przy­da­ły mu chwa­ły. Po­eti­ca sum­ma­tim at­ti­git – po­ezyą do­raź­nie się ba­wił, mówi jego bio­graf Su­eto­nius. Sły­szy­my o epi­gram­ma­ta, któ­re po czę­ści w ką­pie­li ce­sarz ukła­dał; zda­rza­ły się wśród nich wier­szy­ki roz­wią­złe, jak to bywa w tej dzie­dzi­nie, za­rów­no u Phi­lo­de­mo­sa, jak u Mar­tia­li­sa. Sły­szy­my da­lej o Au­gu­sta Fe­scen­ni­ni, żar­to­bli­wych i uszczy­pli­wych utwo­rach na bliź­nich. Ta­kich fra­szek obie­ga­ło wte­dy dużo po sto­li­cy, a Au­gust by­wał czę­sto przed­mio­tem zło­śli­wo­ści czy nie­na­wi­ści. – Muza jego wpro­wa­dza­ła go jed­nak tak­że na wyż­sze szcze­ble po­ezyi. W he­xa­me­trach na­pi­sał on po­emat p… t. Si­ci­lia, za­wie­ra­ją­cy może opis wy­spy, a może też dzie­je wal­nej roz­pra­wy z Sex. Pom­pe­iu­sem. Tar­gnął się wresz­cie na tra­ge­dyę, któ­rej bo­ha­te­rem był Aiax. Lecz na­tchnie­nia mu nie star­czy­ło na wy­koń­cze­nie dra­ma­tu i Ajax jego, we­dług wy­zna­nia sa­me­go au­to­ra, rzu­cił się sa­mo­bój­czo na gąb­kę, a nie na miecz w zie­mię wko­pa­ny. O ce­sar­skich po­ezy­ach głu­cho dość było współ­cze­śnie, a na­stęp­nych wie­ków za­po­mnie­nie zu­peł­nie je po­chło­nę­ło.

Pro­za da­le­ko bar­dziej przy­sta­wa­ła do trzeź­we­go, pro­ste­go uspo­so­bie­nia ce­sa­rza. Miał on co do pi­sa­nia swo­je teo­rye; wnuk po sio­strze wiel­kie­go Ca­esa­ra wy­zna­wał za­sa­dę, że brak ozdob­no­ści jest naj­więk­szą za­le­tą sty­lu, któ­ry przedew­szyst­kiem ja­snym i przej­rzy­stym być po­wi­nien. A więc wy­szy­dzał Ma­ece­na­sa po­krę­co­ne i fi­gu­ra­mi upstrzo­ne fra­ze­sy i ga­nił smak Ty­be­ry­usza, któ­ry ciem­nych i wy­szłych z uży­wa­nia wy­ra­żeń się nie wy­strze­gał. Re­con­di­to­rum ver­bo­rum fo­eto­res, wy­szu­ka­nych słów ple­śnie były mu wstręt­ne, jak Ca­esa­ro­wi, któ­ry nie­zwy­kłe wy­ra­zy po­dob­nie jak ska­ły wy­mi­jać za­le­cał. Ra­zi­ły go da­lej pu­ste po­to­ki nie­ja­snej azy­ań­skiej wy­mo­wy An­to­niu­sa, któ­re­go wprost sza­lo­nym na­zy­wa (Suet. Aug. 86). Sam on ani za bły­sko­tli­wo­ścią sło­wa, ani za pu­sto brzmią­ce­mi sen­ten­cy­ami się nie uga­niał; re­to­ry­ka ów­cze­sna i na­wycz­ki azy­ań­skie nie cze­pi­ły się jego pi­sa­nia.

Sły­szy­my, że był mów­cą. Zna­no i wspo­mi­na­no kil­ka jego mów po­grze­bo­wych na człon­ków ro­dzi­ny. Ob­my­ślał on je pil­nie a im­pro­wi­za­cyi nie do­pusz­czał; prze­zor­ność jego szła tak da­le­ko, że na­wet na waż­niej­sze roz­mo­wy z żoną Li­vią pi­śmien­nie się przy­go­to­wy­wał. Sta­ro­żyt­ność zna­ła tak­że zbio­ry jego li­stów, w któ­rych pro­sto­ta wro­dzo­na szcze­gól­nym z pew­no­ścią ja­śnia­ła wdzię­kiem, jak strzę­py ko­re­spon­den­cyi z Ho­ra­tiu­sem to po­świad­cza­ją. Pa­sier­ba swe­go Dru­su­sa, któ­ry umarł w r. 9 przed Chr., wy­sła­wił mową po­grze­bo­wą, na­pi­sem gro­bo­wym, a wresz­cie bio­gra­fią (vi­tae me­mo­ria).

Wspo­mi­na­li­śmy o fi­lo­zo­fii Au­gu­sta. W na­pra­wie spo­łe­czeń­stwa mia­ła ona współ­dzia­łać z od­no­wio­ną re­li­gią. Au­gust na­pi­sał też osob­ne dzieł­ko hor­ta­tio­nes ad phi­lo­so­phiam, w któ­rem na wzór Cy­ce­ro­na i Po­se­ido­nio­sa wy­sła­wiał bło­go­sła­wień­stwa fi­lo­zo­fii. Ba­wił na dwo­rze ce­sar­skim fi­lo­zof grec­ki Are­ios, na­uczy­ciel Au­gu­sta, do­rad­ca su­mie­nia w trud­nych, po­cie­szy­ciel w smut­nych wa­run­kach.

Inne pi­sma mia­ły już ści­ślej­szy zwią­zek z bie­żą­cą po­li­ty­ką, bro­ni­ły sys­te­mu Au­gu­sta, zwal­cza­ły wro­gów. Re­scrip­ta Bru­to de Ca­to­ne są spóź­nio­nem echem wal­ki, któ­ra za­wrza­ła nie­gdyś nad tru­pem Ca­to­na. Przy­kład dzia­da Ca­esa­ra, któ­ry na­pi­sał An­ti­ca­to­nes, pod­nie­cił Au­gu­sta do po­now­nej pró­by, aby z czo­ła mę­czen­ni­ka re­pu­bli­ki ze­drzeć au­re­olę. Po­dob­no Au­gust w póź­nym już wie­ku pi­sem­ko to ogło­sił; wy­raź­nie nad­mier­ny kult Ca­to­na jesz­cze wte­dy li­czył adep­tów.

Waż­niej­szy­mi były pa­mięt­ni­ki de vita sua w 13 księ­gach, za­koń­czo­ne za­pew­ne w r. 25 przed Chry­stu­sem. Obej­mo­wa­ły więc one lata, w któ­rych Au­gust wy­wal­czał swe sta­no­wi­sko, z prze­ciw­ni­ka­mi się roz­pra­wiał i osta­tecz­nie nowy ustrój pań­stwa utwier­dzał. Po­świę­cił je ce­sarz przy­ja­cio­łom Agrip­pie i Ma­ece­na­so­wi. Nie zna­my ich nie­ste­ty, a stra­ta jest tem do­tkliw­szą, że pa­mięt­ni­ki te by­ły­by nam może od­sło­ni­ły pew­ne taj­ni­ki Au­gu­sta po­li­tycz­nej sztu­ki; sta­ły się one pro­to­ty­pem tylu wy­znań, któ­re w na­stęp­nych wie­kach się od­zy­wa­ły z tro­nu ce­sa­rzy. – Przed śmier­cią wy­ra­ził wresz­cie Au­gust bar­dzo wszech­stron­nie ostat­nią swą wolę i za­ła­twił ży­cia ob­ra­chun­ki; sły­szy­my o te­sta­men­cie pry­wat­nym, a da­lej o roz­po­rzą­dze­niach, do­ty­czą­cych po­grze­bu. Do­nio­ślej­sze zna­cze­nie mia­ły inne pi­sma, któ­re tak­że po jego śmier­ci ogło­szo­ne­mi i od­czy­ta­ne­mi zo­sta­ły. Pierw­sze za­wie­ra­ło sko­ro­widz jego czy­nów, in­dex re­rum a se ge­sta­rum, dru­gie bre­via­rium to­tius im­pe­rii t… j… ob­li­cze­nia, ile woj­ska w pań­stwie po­zo­sta­je pod bro­nią, ob­ra­chu­nek do­cho­dów i roz­cho­dów pu­blicz­nych i za­war­to­ści skar­bu. Do tego może jako su­ple­ment do­dał Au­gust swe rady do­ty­czą­ce przy­szło­ści po­li­ty­ki. Za­le­cał mię­dzy in­ne­mi, aby gra­nic pań­stwa ist­nie­ją­cych przez nowe zdo­by­cze nie roz­sze­rza­no (con­si­lium co­er­cen­di in­tra ter­mi­nos im­pe­rii). Ta­cyt An­nal. 1, 11 twier­dzi, że Au­gust wła­sno­ręcz­nie te me­mo­ry­ały na­pi­sał.

Nas tu wy­łącz­nie zaj­mie sko­ro­widz jego czy­nów; wie­my, że ce­sarz po­le­cił, aby na dwu bron­zo­wych ta­bli­cach wy­ry­ty sta­nął przy wstę­pie do jego rzym­skie­go mau­zo­leum na polu Mar­sa. Na­pis ten nam się przy­pad­kiem za­cho­wał. – W r. 1555 zna­le­zio­no w mie­ście Ga­la­cyi An­cy­ra (dziś An­go­ra) na ścia­nach świą­ty­ni Au­gu­sta i Romy na­pis w ka­mie­niu ryty, za­wie­ra­ją­cy tekst ła­ciń­ski au­gu­stow­skie­go in­dex i grec­kie jego tło­ma­cze­nie. W r. 1861 za­jął się miej­scem tem i na­pi­sem Fran­cuz Gu­il­lau­me, a w r. 1883 wy­dał na­pis Mom­m­sen we­dług od­bić gip­so­wych Hu­man­na. Ta­bli­ce całe się za­cho­wa­ły, ale na­pis w wie­lu miej­scach ucier­piał wsku­tek za­tar­cia się ry­tych w ka­mie­niu gło­sek. Mimo tego na­pis ten pierw­szo­rzęd­nej wagi, zwa­ny tak­że Mo­nu­men­tum An­cy­ra­num, na­zy­wa­ją słusz­nie kró­lo­wą in­skryp­cyi. – W Apol­lo­nii, mie­ście Pi­zy­dyi, zna­le­zio­no po­krew­ny na­pis, za­wie­ra­ją­cy cząst­ki prze­kła­du grec­kie­go.

Sko­ro­widz ten, je­dy­ne pi­smo za­cho­wa­ne po Au­gu­ście, obej­mu­je 35 ro­dzia­łów i roz­pa­da się na trzy czę­ści; od r. 1 – 14 mowa jest prze­waż­nie o za­szczy­tach i god­no­ściach Au­gu­sta, urzę­dach, ka­płań­stwach, try­um­fach itp.; dru­ga część (15 – 24) za­wie­ra spis na­kła­dów pie­nięż­nych, któ­re ce­sarz na rze­czy pu­blicz­ne ob­ró­cił; wresz­cie w trze­ciej czę­ści mówi do­stoj­ny au­tor o czy­nach swych wo­jen­nych i po­ko­jo­wych (1) . Spi­sa­ne to wszyst­ko sty­lem pro­stym, bez­oz­dob­nym, sty­lem, któ­ry­by przy­sta­wał do tre­ści drob­nej, ale tre­ści do­nio­słej ujmy nie przy­no­si. Za­czy­na się od tego, że Au­gust orę­żem rze­czy­po­spo­li­tej wol­ność ura­to­wał, za­gro­żo­ną pa­no­wa­niem lu­dzi am­bit­nych. Po­tem na­stę­pu­je wy­li­cze­nie świad­czeń pań­stwa wzglę­dem nie­go i świad­czeń jego na ko­rzyść pań­stwa. Uwy­dat­nio­no tu rysy po­chleb­ne dla pi­szą­ce­go, prze­mil­cza­no zaś rze­czy mniej chwa­leb­ne. Au­gust pod­no­si chęt­nie swą skrom­ność, nad­mie­nia, że się zrze­kał try­um­fów, dyk­ta­tu­ry, że nie uwiecz­niał swe­go imie­nia na no­wych bu­do­wach, że wy­rzekł się wie­lo­krot­nie t… z. au­rum co­ro­na­rium ofia­ro­wa- – (1) Na koń­cu znaj­du­je­my w obu ję­zy­kach do­da­tek, może przez tego, co rzecz na grec­ki ję­zyk prze­kła­dał, spo­rzą­dzo­ny, do­da­tek zby­tecz­ny, bo mało no­we­go przy­no­szą­cy, o su­mach wy­da­nych przez Au­gu­sta na bu­dyn­ki, igrzy­ska, do­na­cye.

nego mu przez mia­sta. Ze szcze­gól­nym na­ci­skiem pod­nie­sio­no kil­ka­krot­nie, że ja­kiś za­szczyt po raz pierw­szy w dzie­jach przy­padł pi­szą­ce­mu w udzia­le (c. 12), że pierw­szy on cze­goś w dzie­jach Rzy­mu do­ko­nał (c. 16, 22, 26, 30, 31, 32). W roz­dzia­le 34, a więc w koń­cu za­zna­czo­no, że ce­sarz od­dał w r. 27 rzecz­po­spo­li­tą w ręce se­na­tu i ludu rzym­skie­go. Akt ten był w rze­czy­wi­sto­ści po­cząt­kiem mo­nar­chii, miał jed­nak po­zo­ry wol­no­ścio­we i sto­sow­nie za­my­ka pi­smo, któ­re od po­kło­nu przed li­ber­tas się za­czę­ło. – Sę­dzi­wy ce­sarz nie go­nił za bły­skiem for­my, ale wa­żył w tem pi­śmie każ­de słów­ko od­po­wied­nio do swych li­te­rac­kich zwy­cza­jów. W c. 35 czy­ta­my na za­koń­cze­nie: cum scrip­si haec, an­num age­bam sep­tu­age­si­mum se­xtum. Po­nie­waż ostat­nie zda­rze­nie tu wy­mie­nio­ne od­no­si się do 27 czerw­ca r. 14 po Chr., a ce­sarz umarł 19 sierp­nia te­goż roku, mie­li­by­śmy więc ter­mi­ny po­wsta­nia pew­ne i ści­słe. Mimo tego ucze­ni przy­pusz­cza­li, że za­pi­ski te wcze­śniej się za­czę­ły, a po­tem sam ce­sarz w mia­rę wy­pad­ków nie­jed­no do­da­wał; osta­tecz­na wresz­cie re­dak­cya po śmier­ci ce­sa­rza mia­ła pi­smu nadać kształt jego dzi­siej­szy. Kom­bi­na­cye te nie do­pro­wa­dzi­ły do żad­nych pew­nych wy­ni­ków. Bądź­my za­do­wo­le­ni, że okaz au­ten­tycz­nej pro­zy Au­gu­sta do­szedł do na­szych cza­sów. Do ja­kie­go za­li­czyć go ro­dza­ju? Sko­ro Au­gust roz­ka­zał, aby go umiesz­czo­no przed jego gro­bow­cem, na­su­wa­ło się przy­pusz­cze­nie, że to jest na­pis gro­bo­wy. Inni my­śle­li o pa­mięt­ni­ku. Ale na­pi­sem gro­bo­wym na­zwać­by­śmy go nie śmie­li, bo jest on prze­cież z jed­nej stro­ny za szcze­gó­ło­wym, z dru­giej za mało la­pi­dar­nym. Na pa­mięt­nik znów był­by za mało li­te­rac­kim. Wölf­flin nie wa­hał się tego na­pi­su po­rów­nać z księ­gą do­cho­dów i roz­cho­dów ku­piec­ką. Jest to rze­czy­wi­ście ra­chu­nek ży­cia, spo­rzą­dzo­ny na od­chod­nem dla po­tom­nych, któ­rzy ce­sa­rzo­wi po śmier­ci wdzięcz­no­ścią i chwa­łą spła­cić dług mie­li. Sko­ro­widz ten przed gro­bow­cem umiesz­czo­ny miał przy­po­mi­nać za­słu­gi Au­gu­sta. Jak­kol­wiek­by­śmy go na­zwa­li, po­dzi­wiać w nim bę­dzie­my ten ro­zum trzeź­wy i to wiel­kie pa­no­wa­nie nad sobą i sło­wem, któ­re w pierw­szym rzę­dzie Au­gu­sta do pa­no­wa­nia nad in­ny­mi uzdol­ni­ło (1).

W sko­ro­wi­dzu tym nie ma wzmian­ki o ży­ciu umy­sło­wem ów­cze­snem. Ce­sarz za­zna­cza wszel­kie igrzy­ska przez sie­bie za­rzą­dzo­ne, licz­by gla­dy­ato­rów i be­styi dzi­kich spro­wa­dzo­nych do Rzy­mu, a nie mówi nic o za­ło­żo­nych przez sie­bie bi­blio­te­kach, cho­ciaż wy­mie­nia por­tyk Okta­wii i świą­ty­nię Apol­li­na pa­la­tyń­skie­go; tym­bar­dziej głu­chem po­mi­ja mil­cze­niem wiel­kie dzie­ła li­te­rac­kie, któ­re z jego na­tchnie­nia po­wsta­ły. Taka wzmian­ka od­rzy­na­ła­by od po­jęć rzym­skich a na­wet sta­ro­żyt­nych. Dzie­ła li­te­rac­kie nie ucho­dzi­ły za coś współ­rzęd­ne­go z czy­na­mi pu­blicz­ny­mi.

Nas jed­nak sto­su­nek ce­sa­rza do li­te­ra­tu­ry w pierw­szym rzę­dzie zaj­mu­je. Bło­go­sła­wił otia au­gu­sto­we Ver­gi­lius, Ovi­dius win­szo­wał so­bie, że żył za Au­gu­sta, tak jak lu­dzie XVIII-go wie­ku upo­je­ni bło­go­ścią chwi­li ma­wia­li, iż ży­cia nie znał, kto nie żył w ich epo­ce. – Za­zna­czyć jed­nak mu­si­my, że pew­ne ciem­ne stro­ny wpły­wu rzą­dzą­cych na li­te­ra­tu­rę ujaw­ni­ły się już za Au­gu­sta. Na­przód mimo wszel­kich za­let wład­ców nie wy­cho­dzi to po­etom i po­ezyi na do­bre, je­że­li mię­dzy nimi a Mu­za­mi i Apol­li­nem znaj­dzie się po­śred­nik, któ­ry ta­mu­je bez­po­śred­nie na­tchnie­nia. A po­tem ten po­śred­nik, je­że­li jest po­tęż­nym, za­wsze bę­dzie na­cisk pe­wien wy­wie­rał na umy­sły, któ­ry w ucisk zwy­rod­nieć może. Już za Au­gu­sta spo­ty­ka­my się też z prze­śla­do­wa­niem nie­lo­jal­nych pi­sa­rzy. T. La­bie­nus de­kla­ma­tor, zna­ny ze swo­jej zło­śli­wo­ści, pu­ścił się na hi­sto­rycz­ne dzie­ło, w któ­rem po­fol­go­wał opo­zy­cyj­nej swej żył­ce. Za uchwa­łą se­na­tu pu­blicz­nie spa­lo­no jego pi­sma. Cas­sius – (1) Ty­tuł na­pi­su: Re­rum ge­sta­rum divi Au­gu­sti, qu­ibus or­bem ter­ra­rum im­pe­rio po­pu­li Ro­ma­ni su­bie­cit et im­pen­sa­rum, quas in rem pu­bli­cam po­pu­lu­mque Ro­ma­num fe­cit in­ci­sa­rum in du­abus ahe­ne­is pi­lis, quae sunt Ro­mae po­si­tae, exem­plar su­biec­tum jest oczy­wi­ście zre­da­go­wa­nym w An­cy­rze.

Se­ve­rus, któ­ry w swych utwo­rach za­cze­piał wy­bit­ne oso­bi­sto­ści, za karę wy­sła­nym zo­stał na Kre­tę. Sta­ło się to za­pew­ne po r. 12 po Chr. Zna­nem jest wresz­cie nie­szczę­ście Ovi­diu­sa i jego wy­gna­nie do To­mis w r. 8 po Chr. Pro­mien­ność epo­ki Au­gu­sta za­czę­ła więc w ostat­nich la­tach jego pa­no­wa­nia przy­ga­sać. Świet­ni pi­sa­rze byli już po­mar­li, nie­szczę­ścia do­mo­we za­mro­czy­ły po­go­dę ce­sa­rza, a te go­ry­cze ży­cia od­bi­ły się na uspo­so­bie­niu Au­gu­sta, na ży­ciu pi­śmien­nic­twa, któ­re przy schył­ku pa­no­wa­nia wy­ka­zu­je już pew­ne rysy za­sto­ju i mar­two­ty, ce­chu­ją­ce li­te­ra­tu­rę za rzą­dów na­stęp­cy au­gu­sto­we­go.III. INNI OPIE­KU­NO­WIE PI­ŚMIEN­NIC­TWA: MA­ECE­NAS – MES­SAL­LA – POL­LIO.

Oprócz ce­sa­rza przy­czy­nia­li się inni do roz­bu­dza­nia ru­chu umy­sło­we­go i roz­kwi­tu li­te­ra­tu­ry. Ży­cie to­wa­rzy­skie więk­sze osią­gnę­ło zna­cze­nie, od­kąd za­ję­cia pu­blicz­ne mniej po­chła­nia­ły cza­su i am­bi­cyi lu­dzi. W ów­cze­snym Rzy­mie za­ja­śnia­ło więc kil­ka ognisk, któ­re sku­pia­ły ta­len­ta wy­bit­ne lub do­pie­ro się wy­bi­ja­ją­ce. A lu­dziom prze­wod­nim w tych ko­łach na­stęp­ne po­świę­ci­my uwa­gi.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: