Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Instrukcya powstańcza - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Instrukcya powstańcza - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 254 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP.

Za­cznie­my od wspo­mnie­nia któ­re temu lat już pięt­na­ście, To­wa­rzy­stwo De­mo­kra­tycz­ne po­ło­ży­ło było na cze­le po­dob­nej­że In­struk­cyi:

Przed kil­ku­dzie­się­ciu laty kła­dzio­no so­bie py­ta­nie czy Po­la­cy mogą się wy­bić na nie­pod­le­głość? Od lat już trzy­dzie­stu nikt się po­dob­ne­mi py­ta­nia­mi nie tra­pi, bo po­mi­mo tylu nie­do­szłych po­wsta­li, wia­ra na­ro­du we wła­sne siły co­raz go­ręt­sza i ja­ko­by po­stę­po­wo pod­że­ga­na tym po­stę­po­wym sze­re­giem pro­bier­czych za­wo­dów. Obcy na­wet, zła­ma­ni w swo­jem nie­do­wiar­stwie tak nie­sły­cha­ną w ich dzie­jach ży­wot­no­ścią, wi­dzą się dzi­siaj zmu­szo­ny­mi prze­wi­dzieć Pol­sce prze­waż­ne miej­sce we wszyst­kich swo­ich in­ter­na­cy­onal­nych ra­chu­bach, a to Pol­sce ca­łej, nie­pod­le­głej i wol­nej, bo by im się wszel­ka inna we­dle tych ra­chub na nic nie przy­da­ła. Ale naj­do­ty­kal­niej­sze bli – zkie­go wskrze­sze­nia świa­dec­two nio­są nam sami cie­mięz­cy, co­raz gwał­tow­niej­szem a co dnia da­rem­niej­szem wtła­cza­niem do gro­bu, na­ro­du wy­stę­pu­ją­ce­go zeń ca­łym za­pę­dem wyż­sze­go, bo po­wtór­ne­go ży­wo­ta. Za­py­taj się ich zkąd ta nie­spo­koj­ność, zkąd to ich bled­nie­nie za każ­dem drga­niem pol­skiej ża­ło­by, zkąd te ich pa­stwie­nie się za­pa­mię­ta­łe nad nie­uję­ta żad­ne­mi ka­tu­sza­mi ofia­rą? Czyż to nic ostat­nie wy­si­le­nia zbrod­ni­czej nie­mo­cy, czyż to nie sąd­ne kon­wul­sje sza­leń­stwa, któ­re o so­bie sa­mem zwąt­pi­ło?

Nie idzie więc dziś o to czy Po­la­cy mogą, ale jak mają się wy­bić na nie­pod­le­głość: nie o po­do­bień­stwo ale o środ­ki, i nie o wy­na­le­zie­nie tych środ­ków, ale o ich po­ję­cie, a po­ję­cia Ia­kie­go upo­wszech­nie­nie po wszyst­kich dzie­dzi­nach i po wszyst­kich war­stwach na­ro­du.

Od pier­wot­ne­go im­pe­tu i od pier­wot­nej prze­zor­no­ści po­wsta­nia za­wisł wszy­stek jego roz­wój na­stęp­ny: za­wisł try­umf nie­odwo­łal­ny, albo zno­wu po­wrót na­ro­du do czy­ś­co­wej po­ku­ty i do czy­ś­co­wej po­pra­wy. Ale po­nie­waż to pier­wot­ne unie­sie­nie ca­łe­go na­ro­du, nic może być jak tyl­ko sum­mą wszyst­kich po­je­dyn­czych unie­sień i z nich się do­pie­ro so­li­dar­nie skła­da, każ­dy prze­to Po­lak jest po­nie­kąd oso­bi­ście od­po­wie­dzial­nym za ujarz­mie­nie Oj­czy­zny. Nie­chaj­że każ­dy Po­lak przy­stę­pu­ją­cy w ja­kiej bądź mie­rze do jej wy­wal­cze­nia wie i prze­czu­wa co ro­bić i jak ro­bić mu wy­pad­nie, w dniu zbroj­ne­go po­wsta­nia, aże­by w sze­re­gach ta­ko­we­go, zna­lazł od razu su­mien­ne za­ję­cie dla swo­jej od­wa­gi, dla swo­je­go po­świę­ce­nia, dla swo­ich zdol­no­ści, i nic z nich nie tyl­ko wbrew spra­wie pu­blicz­nej, ale też po za nią wy­stęp­nie nie str­wo­nił.

Usi­ło­wa­niem po­dob­nych In­struk­cyi jest uła­twić każ­de­mu pra­we­mu Po­la­ko­wi wy­do­by­cie na czy­sto z wła­snej wie­dzy, czę­sto tyl­ko wa­ha­niem się wy­obraź­ni i nie­do­świad­cze­nia za­mro­czo­nych pew­ni­ków, aże­by spo­pu­la­ry­zo­wać je ku prak­ty­ce po­wstań­czej.

PRAW­DY ZA­SAD­NI­CZE DLA PO­WSTA­NIA.

Po­tę­gi na­szej do po­ko­na­nia nie­przy­ja­ciół sta­no­wić oczy­wi­ście nie może ani jed­na war­stwa spo­łecz­na na­ro­du, ani je­den ob­szar kra­ju. Jak cały na­ród i wszyst­kie jego dzie­dzi­ny rów­no są przy­gnie­cio­ne po­trój­ne­go jarz­ma cię­ża­rem, tak cały na­ród do ostat­niej swo­jej głę­bi spo­łecz­nej i wszyst­kie jego dzie­dzi­ny do naj­dal­szych gra­nic hi­sto­rycz­nych mu­szą rów­no­waż­nie i pra­wie jed­no­cze­śnie dźwi­gnąć się… aże­by tych wspól­nych wię­zów na za­wsze się po­zbyć.

Nie­ule­czo­na do­tąd śle­po­ta szla­chec­kiej po­li­ty­ki i pro­win­cy­onal­nych na­ro­wów za­ga­sza­ła tę ele­men­tar­na praw­dę na­ro­do­wi we wszyst­kich po­przed­nich po­wsta­niach, i dla tego żad­ne z nich do­tąd, do­biedz do swo­jej mety nie było zdol­ne. Jed­nak­że o ile ta łuszcz­ka czę­ścio­wo spa­da­ła Po­la­kom z oczu, o tyle aku­rat każ­de po­wsta­nie wię­cej szcze­bli swo­je­go roz­wo­ju do­stą­pi­ło:

Kon­fe­de­ra­cya Bar­ska z ca­łej po­wierzch­ni Rze­czy­po­spo­li­tej wy­bra­na w chwi­li naj­wyż­szych po­myśl­no­ści, 15000 li­czy­ła po­wstań­ców. W roku 1792, choć okro­jo­na do gra­nic pierw­sze­go roz­bio­ru, Pol­ska sta­wi­ła 30, 000 woj­ska. We dwa lala po­źniej po­ćwier­to­wa­ną po­wtór­nym roz­bio­rem, a cała już przy­wa­lo­na na­jaz­dem, wy­pro­wa­dza do bojn pod Ko­ściusz­ką roz­rzu­co­nych praw­da, ale 40, 000 po­wstań­ców. Siły wy­do­by­te z ujarz­mio­nej zu­peł­nie Pol­ski, na­dzie­ja­mi Le­gjo­nów i po­wo­łań Na­po­le­oń­skich, jak­kol­wiek praw­dzi­wie ogrom­ne w sto­sun­ku do po­wierzch­ni któ­re ich do­star­czy­ły, nie mogą nam słu­żyć za żad­ną mia­rę ży­zno­ści po­wstań­czej, bo przez te lat 20 za­gra­nicz­ne­go ży­wo­ta, osza­co­wal­ne dzie­je na­ro­du są ja­ko­by za­wie­szo­ne. Ale w roku 1830 – 31 samo kró­le­stwo kon­gre­so­we wy­sta­wi­ło bez żad­ne­go wy­si­le­nia 80, 000 naj­dziel­niej­sze­go woj­ska, a prze­cież kró­le­stwo kon­gre­so­we jest tyl­ko 1/5 czę­ścią lud­no­ści, a 1/8 po­wierzch­ni pol­skiej (1).

W roku 1848 na­resz­cie, kie­dy po raz pierw­szy iskra gmi­no­wład­cza ze­stą­pi­ła do głę­bin wło­ściań­skie­go na­ro­du, na jed­nej za­le­d­wie dwó­dzie­stej czę­ści Rze­czy­po­spo­li­tej, za pierw­szem ha­słem po­wsta­nia wy­sy­pa­ło się za­raz 25, 000 ludu, któ­re do­pie­ro pro­win­cjo­nal­ny po­płoch szla­chet­czy­zny na­po­wrót za­mro­ził. Nie­chaj­że dzi­siaj wszyst­kie dwó­dzie­ste po­wierzch­nie na­sze­go kra­ju ta­kiem się tyl­ko za­pa­lą po­wsta­niem, byle go ża- – (1) Pro­por­cya do­sta­tecz­nie spraw­dzo­na sta­ty­sty­ką Kró­le­stwa kon­gre­so­we­go w r. 1831. Ja­koż na 4, 000, 000 ów­cze­snej lud­no­ści, ludu po­wo­łal­ne­go do orę­ża w naj­wy­bred­niej­szych wa­run­kach, księ­gi po­pi­so­we obej­mo­wa­ły 246, 000 głów, czy­li jed­ne­go po­wstań­ca na 20 męż­czyzn. O si­łach po­wstań­czych na­ro­du pol­skie­go za­się­gnij ści­ślej­szej wia­do­mo­ści w Kry­ty­ce po­wsta­nia 1831 roku.

den już po­płoch po­dob­ny nie ga­sił, a w kil­ku ty­go­dniach po­sta­wie­my 500, 000 ta­kich Bóg daj żoł­nie­rzy ia­kich pod Ksią­żem, pod Mi­ło­sła­wiem i pod Wrze­śnią wal­czy­ło 3 nie­speł­na ty­sią­ce. Ja­koż w Pol­sce na 22, 000, 000 lud­no­ści, męż­czyzn mię­dzy 18 a 45 ro­kiem ży­cia, po od­trą­ce­niu zu­peł­nie nie­zdat­nych znaj­dzie się oko­ło 4, 500, 000. Przy­pu­ściw­szy że tyl­ko po­lo­wa tej siły w ja­kim­bądź stop­niu go­to­wo­ści i uży­tecz­no­ści da się w czyn­ność wpro­wa­dzić, mie­li­by­śmy jej 2, 000, 000. Z tej zno­wu ilo­ści, wy­bie­ra­jąc li zdol­nych do ja­kie­go bądź orę­ża mie­li­by­śmy jesz­cze prze­szło mil­jon po­pi­su woj­sko­we­go z któ­re­go 500, 000 w polu, zdol­ne­go ode­przeć i wy­nisz­czyć wszyst­kich na­szych nie­przy­ja­cioł, cho­ciaż­by jak naj­więk­sze huf­ce prze­ciw nam wy­sta­wi­li. Prze­cież wia­do­mo z ostat­niej na­szej woj­ny na­ro­do­wej, że Mo­skwa mimo nad­zwy­czaj­nych wy­si­leń, przez dwa mie­sią­ce cza­su za­le­d­wie na raz 120, 000 zdo­ia­ła zgro­ma­dzić. Przy­pusz­cza­jąc że Au­strya i Pru­sy wy­sta­wią dwa razy tyle, mie­li­by­śmy prze­ciw so­bie 300, 000; – 360, 000 na­jezd­ców prze­ciw­ko 500, 000 woj­ska na li­nii, a 500, 000 za­si­la­ją­cej je re­zer­wy: to do­pie­ro je­den wróg na trzech Po­la­ków. Wszak­że cie­mięż­cy o wie­le ta­kiej mas­sy ra­zem wy­sta­wić nie mogą, na ten pe­ry­od woj­ny w któ­rym, krom chy­ba wła­snej nie­chę­ci na­szej, nic wy­stą­pie­niu na­sze­go zbroj­ne­go mi­lio­na, sprze­ci­wić się nie po­win­no. Tej róż­ni­cy zbro­jow­nej, po­wo­dy są na­stę­pu­ją­ce:

Eko­no­micz­nie: zbyt­kow­ne woj­ska trzech na­szych cie­mięz­ców, roz­rzu­co­ne są po ogrom­nych prze­stwo­rach dla trzy­ma­nia w bacz­nem jarz­mie spo­łe­czeństw i lu­dów nie mniej od nas gwał­co­nych, jako leż dla za­sta­wia­nia się od swo­bod­niej­szych a nie­zmier­nie groź­nych im po­tęg. Woj­skom ta­kim, mało trzech mie­się­cy na zmie­nie­nie fron­tu i zgęsz­cze­nie się w rze­czy­wi­stą ar­mię, na ja­kim bądź punk­cie na­sze­go kra­ju. Da­lej, środ­ki wo­jen­ne któ­re dla na­sze­go po­wsta­nia sta­ną się nie­ja­ko rze­czą po­wsze­dnie­go a pod­ręcz­ne­go go­spo­dar­stwa, sko­ro tyl­ko raz od­wa­że­my się na ich uży­cie, te same środ­ki są cią­gle dla państw cie­mięz­kich nie­sły­cha­nym gwał­tem fi­nan­so­wym, pę­dzą­cym je do śmier­tel­ne­go ban­kruc­twa. Po­wsta­nie na­sze zmu­sza­jąc je do ostat­nie­go wy­tę­że­nia, nie wąt­pli­wie je do­bi­je, je­że­li nie w pierw­szym, to naj­da­lej w trze­cim per­jo­dzie swo­je­go, byle wy­trwa­łe­go roz­wo­ju. Z woj­skiem na­jezd­ni­kom ma się jak z eg­zo­tycz­ne­mi to­wa­ra­mi, któ­rych za tę samą cenę, tyl­ko trze­cią, dzie­sią­tą, lub set­ną część do­sta­wić moż­na, lego a owe­go ga­tun­ku, na tę a na ową od­le­głość, na ten a na ów ter­min, w tę a w ową porę. Prze­ciw­nie siła po­wstań­cza, na sa­mem miej­scu wy­ra­sta­ją­ca i na miej­scu uży­ta, jako wszel­ki płód na­tu­ral­ny nic pra­wie prócz tru­du wy­bu­ja­nia pod słoń­cem pa­tr­jo­ty­zmu kosz­to­wać nie po­win­na.

Po­li­tycz­nie: woj­ska Ro­syj­skie, Pru­skie i Au­stry­ac­kie, ja­ką­by­kol­wiek ich ilość k: o so­bie wy­ma­rzył, na chwi­le nic mogą zdjąć jed­nej nogi z kar­ku in­nych jeń­ców dla dep­ta­nia po nas obie­ma, aże­by na­tych­miast cała po­wierzch­nia gnę­bio­nej przez nie Eu­ro­py, do koła nie ogar­nę­ła ich ka­ta­klicz­nym po­ża­rem. Po­li­cyj­na tyl­ko stra­te­gja ta­kich wojsk, a już o nie­moc całe pań­stwo przy­pra­wia! cóż to bę­dzie kie­dy im się przyj­dzie mie­rzyć na za­bój z nie­wy­czer­pal­ne­mi si­ła­mi dwó­dzie­sto mil­jo­no­we­go na­ro­du? Car­stwo ros­syj­skie któ­re dla od­wle­cze­nia swo­jej do­szczęt­nej ru­iny po woj­nie wschod­niej, o po­ło­wę uskrom­ni­ło swój bu­dżet wo­jen­ny, a więc dzi­siaj na ca­łej po­wierzch­ni swo­jej za­le­d­wie 400, 000 praw­dzi­we­go żoł­nie­rza by się do­li­czy­ło, sto­sześć­dzie­się­cio­ty­sięcz­ny wy­bór tego wszyst­kie­go po­świę­cać musi na gnie­ce­nie Pol­ski od Pro­sny do Dżwi­ny i Dnie­pru. Kie­dy z tego przy­szło ca­ro­wi ze­brać mas­sę trzy­dzie­sto­ty­sięcz­ną na po­skro­mie­nie bez­bron­nej War­sza­wy, resz­ta po­wierzch­ni pol­skiej, z wy­jąt­kiem miast gu­ber­nial­nych zda­la się zu­peł­nie ogo­ło­co­ną z cie­mięz­twa lin­jo­we­go i ja­ko­by tyl­ko z pa­ro­wu nie­wol­ni­cze­go czu­ła się nie­wol­ną. Wszak­że te 160 wąt­pli­wych ty­się­cy, gi­ną­ce jak desz­czu kro­ple w mo­rzu, w po­śród pięt­na­sto­mil­jo­no­wej lud­no­ści Li­twy, Rusi i Po­wi­śla, to je­dy­na ar­mia ru­cho­ma ca­ra­tu. Aże­by ja uzbie­rać na eu­ro­pej­skim pro­gu swo­ich bez­den­nych ob­sza­rów, mu­siał car po­rzu­cić ta­ko­we na ha­zard Pu­ga­czew­skich bun­tów i bez­bron­ne­go szczę­ścia gu­ber­na­to­rów; mu­siał po­pu­ścić cu­gle Kau­ka­zo­wi, wy­rę­czyć się usłuż­no­ścią fran­cuz­ka w Kon­stan­ty­no­po­lu, za­rzec się wszel­kich nie tyl­ko wy­cie­czek ale wpły­wów na­wet za gra­ni­ca­mi car­stwa. Mu­siał dla nie­uków nad­ro­bić mina, ale dla bli­skich świad­ków tego wy­si­la­nia się Pio­tro­wej ma­chi­ny, na pew­ne car wła­da już tyl­ko nad Pe­ters­bur­giem, nad Mo­skwą i po dro­dze że­la­znej któ­ra dwie te sto­li­ce wią­że. Do­tąd ta ma­chi­na au­to­ma­tycz­na ob­ra­ca­ła się cala na ba­gne­tach i na kiju pil­nu­ją­cym ba­gne­tów; nie dziw że dnia w któ­rym kij się zu­żył, ba­gne­ty się roz­ła­żą, a choć wczo­raj­sze do­pie­ro rusz­to­wa­nie się wali. To raz za­rę­czo­ne do­ty­kal­ne­mi wy­ro­ka­mi Opatrz­no­ści, zby­tecz­nym jest nie­mal ob­li­czać sto­su­nek na­szych sił po­wstań­czych do po­ło­gi pru­skiej i au­stry­ac­kiej, boć to tyl­ko pod­dzier­żaw­cy cie­mięz­twa ros­syj­skie­go. Ju­ści Au­strya nie be­dzie od­cią­gać ostat­nich wojsk swo­ich od po­wsta­ją­cych Wę­gier, od wy­dzie­ra­nej jej We­ne­cyi, od zbun­to­wa­nych po­gra­ni­czów sło­wiań­skich, od bom­bar­do­wa­ne­go Wied­nia i bom­bar­do­wa­nej Pra­gi dla po­skra­mia­nia po­wsta­nia Ga­li­cyj­skie­go; prze­ciw ta­kie­mu po­wsta­niu za­wo­ła chy­ba po­mo­cy ros­syj­skiej, to jest po­mo­cy pruch­na o tej sa­mej po­rze wła­śnie tłu­czo­ne­go pol­skim mio­tem na mo­skiew­skiem ko­wa­dle. Z cie­mięz­twem i woj­skiem pru­skiem jesz­cze krót­szy ra­chu­nek, sko­ro od tych zer po­wsta­nie na­sze od­gro­dzi ilo­ści ros­syj­skie. Au­strya gru­chot praw­da, ale to gru­chot daw­ne­go uro­dze­nia, któ­ren wie­ko­wą gim­na­sty­ką tak się do upad­ków za­pra­wił, że trud­no go­dzi­nę jego osta­tecz­ne­go upad­ku po­wie­dzieć. Pru­sy owszem, choć wczo­raj­sze jak Ros­sya, już drgnąć nie śmie­ją; tyl­ko za­mil­cze­niem się i tru­pią nie­ru­cho­mo­ścią wy­zy­sku­ją so­bie z dnia na dzień byt ma­lo­wa­ny na map­pie eu­ro­pej­skiej. Niech się jak wr. 1848 same ru­szą, za­raz je roz­czy­nia wszech­cha­os ger­mań­ski; niech je Fran­cya ru­szy, jak pod Jena, prze­pa­da­ją, w prze­paść swo­ją cią­gnąc całe Niem­cy; niech je od nie­chce­nia po­sztur­ga kil­ka­set kos po­znań­skich, już wrzesz­czą na ła­ma­nie im ko­ści: cóż to bę­dzie do­pie­ro kie­dy jed­no­cze­śnie we­zmą je w twar­de ob­ro­ty na­szę kle­pi­sko a fran­cuz­kie cepy?

A to nie­ochyb­ne: bo dziś kie­dy Pol­ska bez­przy­kład­ną wy­trwa­ło­ścią w bez­przy­kład­nem mę­czeń­stwie roz­par­ła so­bie na­resz­cie wbrew dy­plo­ma­cyi, wbrew For­tu­nie, wbrew wszyst­kim złym świa­ta po­tę­gom, miej­sce na­czel­ne w rze­szy lu­dów o wol­ność się upo­mi­na­ją­cych, żad­ne już jej wstrzą­śnie­nie sa­mot­nie nie prze­brzmi, jak się to dzia­ło do dziś dnia. Ma już dzi­siaj Pol­ska peł­no nie­omyl­nych bo in­te­re­so­wa­nych sprzy­mie­rzeń­ców, że tak rzek­nie­my po wszyst­kich skrzy­dłach i po wszyst­kich pię­trach gma­chu Eu­ro­pej­skie­go. Ukrzy­żo­wa­nej, jaką jest, sami zdej­mo­wać z krzy­ża nie będą, to pew­na; ale sko­ro wła­sne­mi zę­ba­mi ona po­tra­fi choć gwoźdź je­den z któ­rej bądź ręki so­bie wy­rwać, wszy­scy pro­sze­ni i nie­pro­sze­ni usłuż­ni­cy rzu­cą się do od­ry­wa­nia in­nych, aże­by jak naj­ko­rzyst­niej wyjść na jej wnie­bo­wstą­pie­niu. Fran­cya uszczk­nie so­bie Ren na wa­lą­cych się Pru­sach; Wło­chy od­bio­rą so­bie. We­nc­cyę na szar­pa­nej ze­wsząd Au­stryi, a Szwe­cyą Fin­lan­dyę na Ros­syi, któ­rą An­glia do­żga swo­im trój­zę­bem. Wę­gry, Sło­wiańsz­czy­zna, Ku­ma­nia źdźbła ce­sar­stwa Ra­ku­skie­go nie zo­sta­wią na map­pie eu­ro­pej­skiej. Wte­dy Niem­cy ogło­dzo­ne ze Sło­wiańsz­czy­zny, rade nie rade po­szu­ka­ją ko­it­so­la­cyi w od­da­niu so­bie sa­mym Bran­den­bur­gii, Ty­ro­lu i księztw Au­stry­jac­kich. Na­resz­cie Mo­skwa przy­wró­co­na do zmy­słów wła­snych przez od­pad­nię­cie wszyst­kich jej wrzo­dów i na­ro­stów, za­wdzię­czy pol­skiej chi­rur­gii od­ro­dze­nie swo­ję i zdro­wie wie­ku­iste w har­mo­nii sło­wiań­skiej. A wszak to wszyst­ko, pol­skie je­dy­nie po­wsta­nie zdzia­łać moc­ne? Jak­że­by też moc tak cu­dow­na nie mia­ła zna­leźć sprzy­mie­rzeń­ców! Tyl­ko po – nie­waż­nie sprzy­mie­rzeń­cy na­sze­mu po­wsta­niu, lecz owszem po­wsta­nie na­sze musi swo­im nie­zli­czo­nym sprzy­mie­rzeń­com het­ma­nić, ztąd ten wiel­ki pol­skie­go po­cząt­ko­wa­nia mo­zoł, do­bi­ja­ją­cy przed czy­nem każ­den umysł nie­do­łęż­ny.

Sta­ty­stycz­nie na­resz­cie: pa­mię­taj­my tyl­ko że w woj­sku trzech cie­mięz­ców na­szych, znaj­du­je się prze­szło 300, 000 Po­la­ków, któ­rzy sze­re­gi ich opusz­czać i łą­czyć się z po­wstań­ca­mi po­czną. Od sa­me­go prze­to po­cząt­ku nie już trzech, ale dzie­się­ciu może nas bydź prze­ciw­ko jed­ne­mu wro­go­wi; od sa­me­go po­cząt­ku od­bie­rze­my mu że­la­zo, ko­nie, żyw­ność, któ­re z pro­win­cyj na­szych cią­gnie: od sa­me­go po­cząt­ku, jego wła­snym żoł­nie­rzem po­dwo­imy na­sze sze­re­gi.

Ale też jak nie ma na­jaz­du i cie­mięz­twa ze­wnętrz­ne­go, któ­re by mo­gło po­do­łać rze­tel­ne­mu po­wsta­niu na­ro­do­we­mu, lak zno­wu nie ma kłam­li­we­szej i za­wo­dliw­szej siły nad po­wsta­nie nie­do­kład­ne. Owoż to do­pie­ro po­wsta­nie do­kład­ne a nie­zwy­cię­żo­ne, w któ­rem rów­no­waż­ny udział bio­rą i cała kra­ju prze­strze­li i wszyst­kie bez wy­jąt­ku war­stwy, czy funk­cyę spo­łe­czeń­stwa. Nic ma się to zna­czyć aże­by wszy­scy miesz­kań­cy Pol­ski, bez róż­ni­cy płci, wie­ku i rze­mio­sła sta­wa­li do sze­re­gu z bro­nią w ręku; ale że nikt bez­czyn­nym, a cóż do­pie­ro nie­chęt­nym po­zo­stać nie ma za bo­jo­we­mi sze­re­ga­mi. Nie­chaj ocię­żal­si bro­niąc za nimi gro­dów, obo­zów i wa­row­ni, pil­nu­ją za­ra­zem pra­wa i ry­go­ru po­wstań­cze­go, a bez spróż­no­wa­nia dnia jed­ne­go pra­cu­ją na odzia­nie, uzbro­je­nie i wy­ży­wie­nie wal­czą­cych. Ko­bie­ty nie­chaj opa­tru­ją cho­rych i ran­nych, przy­rzą­dza­ją żyw­ność, odzie­nie, ła­dun­ki a dzie­ci na­wet niech im pod ma­cie­rzyń­ska pie­cza po­ma­ga­ją. Nie­chaj cala Pol­ska sta­nie się obo­zem, a każ­de w niej mia­sto, każ­da wieś, każ­da cha­ta ia­kimś wo­jen­nym warsz­ta­tem. Zgo­lą niech cały ruch eko­no­micz­ny, rol­ni­czy i rę­ko­dziel­ni­czy kra­ju, spo­tę­go­wa­ny i przy­śpie­sza­ny naj­wyż­szem po­świę­ce­niem odda się bez tar­gu na usłu­gę po­trzeb po­wstań­czych, Ha­ko­we nie tyl­ko za­spa­ka­ja, lecz od­ga­du­je i uprze­dza Ta­kiem to do­pie­ro wy­tę­że­niem wszyst­kich swojch funk­cyi spo­łecz­nych, Rzecz­po­spo­li­ta fran­cuz­ka prze­ła­ma­ła ko­ali­cyę wszech­mo­nar­chicz­nej Eu­ro­py, a Hisz­pa­nie zrzu­ci­li ze swe­go kar­ku jarz­mo Na­po­le­oń­skie. My Po­la­cy ta­kiej woj­ny nig­dy­śmy jesz­cze nic za­pro­bo­wać, i dla tego do rze­tel­nej mia­ry sil na­szych przyjść do­tąd nie­mo­gli­śmy; a ja­kież Ia­kie­go odrę­twie­nia dwó­dzie­sto­mil­jo­no­wych sił po­wo­dy?

Po­wo­dy na­szej do­tych­cza­so­wej nie­mo­cy po­wstań­czej są ele­men­tar­ne a do­ty­kal­ne jako bo­leść śmier­tel­na. Je­ste­śmy prze­szło dwó­dzie­sto mil­jo­no­wym na­ro­dem, to praw­da, ale pod wa­run­kiem że do tej wszyst­ko ła­mią­cej sum­my wli­czy­my wszyst­kie jego war­stwy i wszyst­kie jego funk­cyę spo­łecz­ne. Ale je­że­li, jak do­tąd by­wa­ło, 19/20 tego ogro­mu wy­rzu­ci­my z koła oby­wa­tel­skich praw, a za­tem i obo­wiąz­ków, spa­da­my w rzę­dzie na­ro­dów ni­żej Czar­no­gó­ry, któ­ra na 100, 000 wszech płci i wie­ku miesz­kań­ców, nie­usta­ją­ce­go żoł­nie­rza wy­sta­wia 20, 000. Aże­by tedy urze­czy­wist­nić ów ide­ał dwó­dzie­sto mil­jo­no­we­go na­ro­du, zdol­ne­go sta­wić mil­jon, po­wstań­ców prze­ciw 300 ty­siąc­om cie­mięz­ców, mu­szą ma­jęt­ni znieść na­po­wrót do oł­ta­rza po­wszech­ne­go za­bra­ne so­bie z nie­go ofia­ry i zca­lić oj­czy­znę rów­nym jej re­stau­ra­cyi po­sia­da­niem, więc i uko­cha­niem. Moc wo­jow­ni­cza na­ro­du wy­szłe­go z nie­od­po­wie­dzial­nej bar­ba­ryi, ob­ra­cho­wy­wa się we­dle jego mocy eko­no­micz­nej: ta zaś po­le­ga na rów­no­wa­dze in­tel­li­gen­cyi, prze­my­słu i rol­nic­twa.. Je­że­li tedy in­tel­li­ge­neya, któ­rej szlach­ta ob­ra­ła so­bie ka­płań­stwo, nie­tyl­ko prze­my­słu i rol­nic­twa na silę po­wstań­czą nic bierz­mu­je, ale jak oso­wia­ły bo­żek Sa­turn, płód swój sama cią­gle zja­da, zką­dże się maja wziąść siły po­wstań­ców? Je­że­li szlach­ta ma rze­czy­wi­ście pia­sto­wać w Pol­sce ka­płań­stwo in­tel­li­gen­cyi, nie­chże ko­men­tu­je, się szla­chet­ną am­bro­zja swo­je­go oł­ta­rza, zie­mie zaś jej ora­czom, a prze­mysł Izra­elo­wi wy­pu­ści. Tyl­ko bo przez bez­wa­run­ko­we uwłasz­cze­nie ludu wiej­skie­go a rów­no­upraw­nie­nie Ży­dów szłach­ta roz­grze­szyć się może z do­tych­cza­so­we­go sy­no­żer­stwa swo­je­go, na­ro­do­wi przy­wra­ca­jąc 19/20 na­le­żą­cych mu się oby­wa­te­li, na­le­żą­ce­go mu się ży­cia, a do­tąd je­dy­nie w re­ge­strach jego cie­mięz­ców za­pi­sa­nej po­tę­gi. Zo­by­wa­te­le­nie zaś jed­nych za po­mo­cą roli, a dro­gich za po­mo­cą bra­ter­stwa, tak nie­roz­łącz­nie cho­dzi z każ­dym za­my­słem po­wsta­nia, że wszel­kie dzi­siaj ha­sło do ta­ko­we­go, któ­re­mu­by nie przy­świe­cał ten kar­dy­nal­ny akt spra­wie­dli­wo­ści, by­ło­by słusz­nie od­par­te jako pro­wo­ka­cyj­ne zmy­śle­nie cie­mięz­kich po­li­cyj.

Roz­bu­dzić i uzbie­rać w so­bie sa­mym wszel­kie ży­wio­ły po­wstań­cze, zwią­zać je po­wszech­nem sprzy­się­że­niem, na­resz­cie po­wstać i wal­czyć, wszyst­ko to są obo­wiąz­ki na­ro­du ca­łe­go, na­ro­du poj­mu­ją­ce­go się zbio­ro­wo jako po­le­ga za sie­bie w dzie­jach od­po­wie­dzial­na. Do­świad­cze­nie po­ka­za­ło ze w tej zbio­ro­wej pra­cy ża­den spi­sek ułom­ko­wy, żad­na też mą­drość czy cno­ta mes­sy­anicz­na, wy­rę­czyć mi­lio­nów nie są zdol­ne. Do­pie­ro kie­dy dłu­giem a zgod­nem wy­tę­że­niem wszyst­kich warstw swo­je­go spół­e­czeń­stwa po ca­łej swo­jej je­ogra­ficz­nej po­wierzch­ni, na­ród wstrzą­snął mury swo­je­go wię­zie­nia, wte­dy do umie­jęt­ne­go ta­ko­wych zrzu­ce­nia, przy­wo­łu­je so­bie wła­dzę wy­jąt­ko­wa, re­wo­lu­cyj­na.

Wła­dza ta prze­chod­nia, ale nie­uni­kal­nie dyk­ta­tor­jal­na, musi już być prze­zor­no­ścią sprzy­się­że­nia ob­ję­ta i jako nie­od­par­ta ko­niecz­ność po­wszech­nie uzna­na przed wy­bu­chem; in­a­czej po­tknie się zno­wu wraz z ca­łym na­ro­dem na pro­gu zmar­twych­wsta­nia. Upa­da­jąc też, od­po­wie­dzial­ność swo­je­go szwan­ku zo­sta­wi ca­łe­mu na­ro­do­wi, bo to pew­nik nie­mi­ło­sier­ny że na­ród wszel­ki taki ma rząd aku­rat, na jaki so­bie stop­niem swo­jej zbio­ro­wej cno­ty za­słu­żył.

Do­pie­ro peł­no­moc­na dyk­ta­tu­ra na­ro­du trwa­ją­ce­go przy niej zbroj­no i sto­icz­nie mimo przy­gód, od­po­wia­dać może za sku­tecz­ność po­wie­rzo­ne­go jej dzie­ła, a to ści­śle o tyle i póty, o ile i jak dłu­go na­ród, nie czcze­mi sło­wa­mi, lecz mil­cząc wy­mow­nie, ca­łym za­so­bem swo­jej po­tę­gi spo­łecz­nej a do­bro­wol­nem po­słu­szeń­stwem na jej roz­po­rzą­dze­nia, za­twier­dza jej man­dat. Te są pac­ta co­nven­ta wią­żą­ce na­ród po­wsta­ją­cy z jego po­wstań­czą wła­dzą; a do­pie­ro po uko­niecz­nie­niu so­bie ta­ko­wej po­wszech­nym in­stynk­tem ja­ko­by ostat­nie­go i naj­wyż­sze­go swo­je­go zmy­słu wskrze­szal­ne­go, na­ród może śmia­ło wy­buch­nąć, choć­by na raz prze­ciw­ko wszyst­kim swo­im cie­mięz­com (1).

MO­MENT WY­BU­CHU. – PRZE­WÓD­CY.

Ta tyl­ko data po­wstań­cze­go wy­bu­chu rze­tel­na, któ­rą sam nie­wy­mu­szo­ny zbieg we­wnętrz­nych i ze­wnętrz­nych oko­licz­no­ści skom­bi­nu­je ma­te­ma­tycz­nie. Dzień, w któ­rym do­dat­nia moc wszech­na­ro­do­we­go sprzy­się­że­nia zej­dzie się eklip­tycz­nie z ujem­nem roz­przę­że­niem choć jed­ne­go z trzech cie­mięztw, aże­by przez ten wy­łom, po­jaw ze­wnętrz­ny mocy na­ro­do­wej, w po­sta­ci Le­gjo­nu, mógł przy­tknąć lont swój do pro­chów na­gro­ma­dzo­nych w kra­ju pod sto­pa­mi cie­mięz­twa, – dzień len bę­dzie datą wszech­na­ro­do­we­go po­wsta­nia. W ta­kich bo do­pie­ro wa­run­kach we­wnętrz­nej i ze­wnętrz­nej doj­rza­ło­ści, lada gło­śny wy­pa­dek sta­nie się za­raz ha­słem po­wsze­dnie­go wy­bu­chu. Naj­sku­tecz­niej­szem bo naj­do­nio­ślej­szem ha­słem ta­kiem, by­ło­by albo po­wsta­nie sto­łecz­ne, albo po­dej­ście jed­nej z wiel­kich wa­row­ni cie­mięz­kich, albo wy­wie­sze­nie cho­rą­gwi na­ro­do­wej przez Po­la­ków któ­re­go bądź z trzech wojsk za­bor­czych, albo na­resz­cie wkro­cze­nie Le­gjo­nu pol­skie­go do kra­ju przez szczer­bę ja­kiej­badź woj­ny ościen­nej. Z tych czte­rech sy­gna­łów rów­nie po­żą­da­nych i po­tęż­nych, ostat­ni jed­nak tyl­ko może być prze­wi­dzia­ny swo­bo- – (1) Roz­pro­wa­dze­nie tej za­sa­dy do ca­łej we­wnętrz­nej po­li­ty­ki i ad­mi­ni­stra­cyi po­wsta­nia wy­ło­żo­ne jest w Ostat­niem sło­wie To­wa­rzy­stwa De­mo­kra­tycz­ne­go , z 29 li­sto­pa­da 1845 roku.

dnie uprzed­nia wolą na­ro­du jesz­cze ujarz­mio­ne­go. Zresz­tą na któ­ren­kol­wiek z nich, cała Pol­ska, jak spo­łecz­nie głę­bo­ka a je­ogra­ficz­nie roz­le­gła, po­win­na się za­pa­lić jed­nym wszech­łom­nym i nie­bo­tycz­nym pło­mie­niem, pod karą uspra­wie­dli­wie­nia czę­ste­go jej przy­ja­ciół czy nie­przy­ja­ciół za­rzu­tu, że wszyst­kie na­sze po­ry­wy są tyl­ko, niby exal­ta­cya nie­wie­ścia, złu­dze­niem cho­ro­bli­we­go tem­pe­ra­men­tu.

Owóż ta­kie za­strze­że­nie do­nio­sło­ści i rze­tel­no­ści ha­sła po­wstań­cze­go za­rę­cza sprzy­się­że­niu za­ra­zem czas po­trzeb­ny do znur­to­wa­nia na wskroś wszyst­kich warstw i ob­sza­rów na­ro­do­wych.. Na­le­ży za­tem przy­pu­ścić, że kie­dy ha­sło bę­dzie wy­da­ne, sprzy­się­że­nie któ­re aż do tej chwi­li wy­rę­cza­ło Dyk­ta­tu­rę Na­ro­do­wa, usta­li­ło w każ­dej pro­win­cyi i w każ­dym po­wie­cie kan­dy­da­tu­rę prze­wód­ców wy­bu­chu, ale tyl­ko kan­dy­da­tu­rę, bo do­pie­ro udział kan­dy­da­tów w sa­mem­że po­wsta­niu, pro­bier­czo uszcze­blu­je urzęd­ni­czą i wo­jen­ną hie­rar­chię ta­ko­we­go. Do­pie­ro gdzie­by do Ia­kie­go pro­bier­cze­go sa­mo­zwań­stwa nie było pola i oka­zyi, lud­ność przez wy­bo­ry akla­ma­cyj­ne za­mia­nu­je so­bie tym­cza­so­wych prze­wod­ni­ków, aż czyn do­wod­ny nie przed­sta­wi ich wła­dzy na­czel­nej do utrzy­ma­nia lub zmie­nie­nia. Tym try­bem da­dzą się tym­cza­so­wo ob­sa­dzić wszyst­kie zwierzch­nic­twa po­li­tycz­ne i wo­jen­ne miast, pro­win­cyj i po­wia­tów, scho­dząc aż do gmin wiej­skich i gro­mad wy­bu­cho­wych. Ale już do tych dwóch ostat­nich zbio­ro­wo­ści, nie­po­dob­na się sprzy­się­że­niu wtrą­cać. Gmin wiej­skich na­tu­ral­nym i nie­uni­kal­nym zwierzch­ni­kiem jest dzie­dzic. Je­że­li tyl­ko wiek po­de­szły lub cho­ro­ba go unie­wład­nia, ła­two sam so­bie wy­szu­ka wy­rę­czy­cie­la w swo­jej ro­dzi­nie, lub mię­dzy of­fi­cy­ali­sta­mi; ale je­że­li jest kon­tra­re­wo­lu­cy­oni­stą z in­te­re­su, z uprze­dze­nia, lub co tak­że bywa z pro­ste­go tchó­rzo­stwa, wte­dy go żad­na uprzed­nia kon­tro­la nie­naw­ró­ci, a pew­nie też gmi­na bez nie­go się nie ru­szy, chy­ba do dzi­kiej woj­ny so­cy­al­nej. Owóż bez tej gmin wło­ściań­skich pod­sta­wy dla hie­rar­chicz­nej pi­ra­mi­dy po­wsta­nia, resz­ta po­wsta­nia mar­nym ma­lo­wi­dłem. Rów­nież nie­uje­ty­mi uprzed­nio przez sprzy­się­że­nie ogól­ne są prze­wód­cy gro­mad wy­bu­cho­wych, któ­re się z ma­te­ryi ko­smicz­nej ujarz­mio­ne­go ludu mają do­pie­ro wy­dzie­lić na ha­sło sa­me­go po­wsta­nia. Przy­miot bo­wiem ce­lu­ją­cy, a bo­daj je­dy­ny ta­kie­go ele­men­tar­ne­go bo­ha­te­ra, zim­na re­zo­lut­ność, nie­tyl­ko że z przed­pow­stań­cza po­pu­lar­no­ścią nie­ma żad­ne­go związ­ku, ale sama sie­bie nig­dy nie­wie i nie zmie­rzy aż w go­rą­cym już czy­nie. Dla tego też za­wod­ną bar­dzo cza­su stra­tą by­ło­by ob­sa­dzać pro­ro­czo ta­kie sta­no­wi­ska. Trze­ba to po­zo­sta­wić im­pro­wi­za­cji wy­bu­cho­wej i spu­ścić się na oso­bi­ste na­tchnie­nie co lu­dzi czę­sto naj­nie­po­zor­niej­szych po­ry­wa rap­tem, na kil­ka przy­najm­niej go­dzin, do naj­śmiel­szych przed­się­wzięć, zwłasz­cza w gniaz­do­wym ich za­kre­sie.

Za to po­wie­dzieć na­le­ży że krom tego hersz­to­we­go na­tchnie­nia, zdro­we­go sen­su i do­kład­ne­go roz­pa­trze­nia się w za­mie­rzo­nem bo­jo­wi­sku, ta­kie­mu przy­wód­cy miej­skie­go czy siel­skie­go wy­bu­chu, tech­nicz­na świa­do­mość woj­ny pra­wie zby­tecz­na; a co mu jej ko­niecz­nie po­trze­ba, to znaj­dzie w pil­nem roz­pa­mię­ty­wa­niu prze­szłych na­szych, i wie­lu na­szym po­dob­nych po­wstań.ZWIA­DY. – AGI­TA­CYA.

Po do­bra­niu so­bie ma­łej licz­by gor­li­wych a śle­po mu ule­głych po­moc­ni­ków, bez cze­go cała jego oso­bi­sta dziel­ność na nic się zu­peł­nie nie przy­da, taki prze­wód­ca po­wi­nien na krót­ki czas przed wy­bu­chem po­wziąść naj­do­kład­niej­szą zna­jo­mość swo­jej miej­sco­wo­ści, tu­dzież głów­nych a czy­sto me­cha­nicz­nych trud­no­ści ja­kie po­ko­nać mu wy­pad­nie. Mó­wie­my głów­nych, a me­cha­nicz­nych tyl­ko, nic zaś wszyst­kich in­nych, bo przy zbyt­niej cie­ka­wo­ści, na­my­ślał­by się do śmier­ci i nic nig­dy nie przed­się­wziął.

Ma za­tem się do­wie­dzieć:

a. Ja­kie są siły nie­przy­ja­cie­la: ile jest pie­cho­ty, ka­wa­le­ryi, ar­tyl­le­ryi i ja­kie­go ga­tun­ku.

b. Ja­kie jest roz­kwa­te­ro­wa­nie żoł­nie­rzy: czy sto­ją po do­mach pry­wat­nych, czy od­dzia­ła­mi w osob­nych bu­dyn­kach lub ko­sza­rach. Je­że­li sto­ją w osob­nych bu­dyn­kach lub ko­sza­rach, wy­wie­dzieć się w któ­rych go­dzi­nach mają po­zwo­le­nie wy­cho­dzić na mia­sto; kie­dy wra­ca­ją i kła­dą się spać; ja­kie za­cho­wu­ją ostroż­no­ści; czy po mu­strze za­trzy­mu­ją przy so­bie broń, lub czy ją skła­da­ją w pew­nych na to prze­zna­czo­nych miej­scach; ja­kie są te miej­sca; jaka straż przy bro­ni, przy ko­sza­rach, przy ma­ga­zy­nach pro­chu, przy par­ku ar­tyl­le­ryi; ja­kim spo­so­bem i z któ­rej stro­ny naj­ła­twiej je po­dejść. Roz­po­znać domy za­miesz­ka­łe przez ofi­ce­rów, a szcze­gól­niej przez ko­men­dan­ta od­dzia­łu i sztab.

Je­że­li żoł­nie­rze sto­ją od­dzia­ła­mi w osob­nych bu­dyn­kach, zwy­kle skła­da­ją broń w sie­niach lub ko­ry­ta­rzach; a przy każ­dym bu­dyn­ku jest je­den szyl­dwach. Ka­wa­ler­ją sto­ją­ca po mniej­szych mia­stach i wsiach kwa­te­ru­je się po do­mach pry­wat­nych, a ko­nie sta­wia po kil­ka­na­ście lub kil­ka­dzie­siąt w umyśl­nie zbu­do­wa­nych staj­niach lub w zwy­kłych karcz­mo­wych, któ­rych strze­że w nocy kil­ku tyl­ko żoł­nie­rzy. Ar­tyl­le­rya usta­wia czę­sto dzia­ła za mia­stem w par­ku albo też w szo­pach, obok któ­rych są staj­nie dla koni. Par­ki i szo­py strze­żo­ne są tyl­ko przez szyl­dwa­chów. Ma­ga­zy­ny pro­chu zwy­kle tak­że za­kła­da­ją się za mia­stem.

c. Gdzie i jak roz­kwa­te­ro­wa­na jest ko­men­da gar­ni­zo­nu, ja­kie są zwy­cza­je ofi­ce­rów, gdzie się zbie­ra­ją na obiad a na za­ba­wę; ja­kie zwłasz­cza są na­ro­wy roz­wią­zło­ści sztab­so­fi­ce­rów i ko­men­dan­ta, od­wo­dzą­ce ich od nie­ustan­nej czuj­no­ści nad pod­wład­ny­mi i nad wła­sne­mi oso­ba­mi. Je­że­li gar­ni­zon nud­ny, a choć­by o cały dzień dro­gi kusi ich jaka taka po­nę­tą miej­ska, moż­na być pew­nym że wy­jąw­szy po­zor­ne­go dy­żur­stwa, gar­ni­zon nie­mal cią­gle jest od­bie­żo­ny od swo­ich zwierzch­ni­ków.

Co­kol­wiek się tu mówi o ko­men­dzie cie­mięz­kiej i ofi­ce­rach, do­ty­czy się tem­bar­dziej ca­łej nie­przy­ja­ciel­skiej hie­rar­chii po­li­cyj­nej i ad­mi­ni­stra­cyj­nej; al­bo­wiem biu­ro­kra­cya, po­li­cya i żan­dar­me­rya są ja­ko­by szta­bem szta­bów wszel­kie­go ob­ce­go cie­mięz­twa, ałe tem chwyt­niej­sze jako za­kład prze­ciw cie­mięz­kie – mu od­we­to­wi, że cale te czy­now­nic­two ob­cią­żo­ne i spę­ta­no bywa zwy­kle fa­mi­lią.

Przy zbie­ra­niu wszyst­kich tych wia­do­mo­ści, na pe­wien czas przed wy­bu­chem, roz­po­cząć się po­win­na bez­bron­nie draż­nią­ca agi­ta­cya na ca­łej po­wierzch­ni kra­ju, za po­mo­cą pla­ka­tów, fał­szy­wych wie­ści, zgieł­ków ulicz­nych po mia­stach, a ma­ni­fe­sta­cyi re­li­gij­nych po wsiach. Tak odu­rza­jąc, ba­ła­mu­cąc a fi­zycz­nie nu­żąc nie­przy­ja­cie­la nie­ustan­nem roz­pra­sza­niem jego eg­za­spe­ra­cyi na wszyst­kie stro­ny, to znów jego da­rem­nej czuj­no­ści na wszyst­kie moż­li­we acz nie­pew­ne mo­men­ta wy­bu­chu, przyj­dzie­my dro­gą prze­sa­dzo­nej jaw­no­ści aku­rat do re­zul­ta­tów naj­głęb­szych ta­jem­ni­cy, któ­rej otrzy­mać wca­le by­ło­by nie­po­dob­na. Dniem i nocą mor­du­jąc cie­mięz­cę temi zmy­ślo­ne­mi ha­sła­mi przy­pro­wa­dzi­my go na­resz­cie do ta­kie­go zo­bo­jęt­nie­nia, ie rze­tel­na data wy­bu­chu naj­pew­niej go zno­wu za­sko­czy na wpół­ro­zbro­jo­nym, jak to się sta­ło z ty­rań­ją war­szaw­ską Kon­stan­te­go, po cią­gle niby to od­kła­da­nych do po­wsta­nia ter­mi­nach.

Do­pie­ro na kil­ka dni przed wy­bu­chem, prze­wód­ca miej­sco­wy uło­ży ze swo­imi po­wier­ni­ka­mi krót­ki a ja­sny plan in­sur­rek­cyi, okre­śla­jąc go kil­ko­ma głów­ne­mi ce­la­mi, wy­strze­ga­jąc się zbyt szcze­gó­ło­wych prze­pi­sów któ­rym­by ha­zar­dy sa­me­goż ru­chu mo­gły fałsz za­dać, a któ­re­by tyl­ko im­pro­wi­za­cyj­na zmyśl­ność wy­ko­naw­ców po­krzy­żo­wa­ły. Taki abrys ukła­da­jąc, pa­mię­tać na to, że głów­nem za­da­niem wszel­kie­go po­wsta­nia jest wy­nisz­cze­nie albo przy­najm­niej roz­bro­je­nie nie­przy­ja­cie­la, jako też tych z po – mię­dzy Po­la­ków, któ­rzy­by po­wsta­niu opór sta­wia­li. Po­trze­bie tej naj­ła­twiej stać się może za­dość, je­że­li po­wstań­cy nie­spo­dzia­nie i jed­no­cze­śnie na­pad­ną na bez­bron­ne­go i roz­bro­jo­ne­go nie­przy­ja­cie­la, za­bie­ra­jąc nut broń, ko­nie, dzia­ła, za­bi­ja­jąc lub chwy­ta­jąc w nie­wo­le ofi­ce­rów. Dla­te­go, na­le­ży spi­sko­wych za­wcza­su po­dzie­lić na od­dzia­ły, a każ­de­mu prze­wód­cy od­dzia­łu wska­zać wy­łącz­ny cel któ­ry ma osią­gnąć za da­nem ha­słem i w da­nym cza­sie: temu np. roz­bro­ić war­tę, owe­mu za­jąć dom ko­men­dan­ta, trze­cie­mu za­brać amu­ni­cję, kas­sę i t… d.

Na go­dzi­nę ozna­czo­ną przy za­pa­da­niu zmro­ku, sko­ro każ­de­mu prze­wód­cy do­bit­nie wmó­wio­nem bę­dzie co ma przed­się­wziąć, ude­rza się w dzwo­ny, lub w bra­ku ta­ko­wych pod­pa­la się dom ubocz­ny w stro­nie prze­ciw­le­głej naj­cel­niej­sze­mu przed­mio­to­wi na­szej na­pa­ści. Za­ra­zem kil­ku oby­wa­te­li ma­ją­cych za­ufa­nie miesz­kań­ców, prze­zna­cza się do prze­bie­ga­nia ulic i na­wo­ły­wa­nia ludu do bro­ni.PO­WSTA­NIE W MIE­ŚCIE.

Ra­zem gru­py lu­dzi do­kład­nie obe­zna­nych z roz­kwa­te­ro­wa­niem i co­dzien­ne­mi oby­cza­ja­mi wy­so­kich urzęd­ni­ków woj­sko­wych i po­li­cyj­nych, idąc od kil­ku punk­tów ob­wo­du miej­skie­go do pla­cu zbo­ro­we­go, wpa­da­ją po dro­dze znie­nac­ka do ich miesz­ka­li i po – ry­wa­ja ich w za­kład. W ra­zie ich nie­obec­no­ści upro­wa­dza się ich żony i dzie­ci, któ­re z wszel­ką ludz­ko­ścią i uprzej­mo­ścią mają być trak­to­wa­ne, z za­po­wie­dzią wszak­że wro­go­wi, iż bez mi­ło­sier­dzia będą nie­sio­ne przed czo­łem na­szych at­ta­ków i wy­no­szo­ne na wierzch na­szych ba­ry­kad. Ta­kim za­kła­dem opa­trzyć się oso­bli­wie w mia­stach jak War­sza­wa, Po­znań i Kra­ków, za­gro­żo­nych cy­ta­de­la­mi cie­mięz­kie­mi. Jest to przed­mo­wa ko­niecz­na do wszel­kie­go wy­bu­chu, sta­no­wią­ca o sku­tecz­no­ści wszyst­kich na­stęp­nych gie­stów in­sur­rek­cyi. Do tej przed­mo­wy na­czel­nie na­le­ży, czy się ma udać, czy nie, naj­ście znie­nac­ka głów­nej kwa­te­ry cie­mięz­ców, przez hu­fiec na śmierć i ży­cie sprzy­się­żo­ny, we­dle przy­kła­du zo­sta­wio­ne­go wszyst­kim na­stęp­nym po­wsta­niom przez Bel­we­der­czy­ków 29 li­sto­pa­da. Je­że­li się taki za­mach uda, to co­kol­wiek po­tem się sia­nie, już dla nas dwie trze­cie bi­twy wy­gra­ne przed bo­jem. A pad­ną tru­pem nasi po­świę­ceń­cy, to dreszcz ja­kiem ich zu­chwal­stwo przej­mie całą silę cie­miez­ką, na nie­ma­ły zysk pój­dzie sa­me­muż po­wsta­nia, jako naj­wy­mow­niej­szy bo nie­cof­nie­ty one­go sy­gnał.

Co­kol­wiek­bądź, wszyst­kie od­dzia­ły, po do­ko­na­niu tego co im było po­le­co­nem w gra­ni­cach przez nie na­po­tka­nych moż­li­wo­ści, zbie­gną się jak naj­prę­dzej do punk­tu głów­ne­go zbio­ru. Punkt ten po­wi­nien być po­przed­nio ozna­czo­ny przez do­wód­cę po­wsta­nia, i je­że­li pierw­sze siły tego do­zwo­lą, na­le­ży tam po­zo­sta­wić re­zer­wę do któ­rej­by się… wszyst­kie inne od­dzia­ły gro­ma­dzi­ły. Miej­scem tem zbo­ro­wem może być ry­nek, plac lub spa­cer pu­blicz­ny, je­że­li po­wsta­nie pew­ne swo­jej prze­wa­gi a cie­mięz­cy czuj­ność uśpio­na. Naj­ko­rzyst­niej­by od razu za śro­dek zbio­ru dla po­wstań­ców obrać ten sam plac na któ­rym od­dzia­ły nie­przy­ja­ciel­skie zwy­kły się ścią­gać w cza­sie alar­mu, bo ztąd mo­że­my ude­rzać ko­lej­no, całą na­sza siłą na po­je­dyn­cze jego kom­pa­nie w mia­rę ich nad­cho­du. Uprzed­nia za­tem a nie­wąt­pli­wa wia­do­mość u miej­scu zbio­ru woj­ska nie­przy­ja­ciel­skie­go, jest nam ele­men­tar­nie nie­zbęd­ną.

Silę Po­wsta­nia sta­no­wi mas­sa i po­zor­ne jej dla nie­przy­ja­cie­la za­stra­szo­ne­go wej­rze­nie; byle ją za­tem zwo­łać, za­pa­łem za­czep­nym na­tchnąć i do wal­ki raz po­rwać, mniej­sza o to w co jej tyl­ne kupy uzbro­jo­ne, sko­ro tyl­ko czo­ła tych kup jaką taką strzel­bą i strze­li­wem dały się prze­zor­nie opa­trzyć. Na dru­gim pla­nie, i lak strze­lać przez pierw­szy nie mo­gą­cym, kło­ni­ce, wi­dły, piki, kosy, sie­kie­ry, szpa­dle, roż­ny, bo­daj ce­gły i ka­mie­nie, wszyst­ko to rów­ne, bo mię­dzy raz roz­bi­te sze­re­gi wro­ga, śmierć i po­płoch rów­nie nio­są­ce. A na­wet czy to do nie­spo­dzia­ne­go zej­ścia nie­przy­ja­cie­la w bu­dyn­kach, czy­li leż do osta­tecz­ne­go roz­bi­cia jego szcząt­ków, taka broń ele­men­tar­na a ob­fi­ta nie­rów­nie skład­niej­sza od strzel­by, do któ­rej tyl­ko oswo­jo­ne z nią i wy­bo­ro­we od­dzia­ły do­brać się po­tra­fią. Cze­go tyl­ko wy­strze­gać się sprzy­się­że­niom do­świad­cze­nie za­le­ca, to wszel­kich wy­na­laz­ków al­che­micz­no-pi­ro­tech­nicz­nych, któ­re naj­pew­niej przed wy­bu­chem na­pro­wa­dzą cie­mięz­cę na ślad na­szych przy­spo­so­bień, a w sa­mem po­wsta­niu, li po­wstań­com po­ury­wać pal­ce i nogi po­trza­skać są zdol­ne.

PRZE­STRO­GI NA­WIA­SO­WE.

Je­że­li nie­przy­ja­ciel nie ra­zem stoi, ale jest roz­kwa­te­ro­wa­ny po do­mach, wy­nisz­cze­nie go lub roz­bro­je­nie po­win­no być przed­się­wzię­te wszę­dzie jed­no­cze­śnie i ob­ce­so­wo, aby mu nie do­zwo­lić ze­bra­nia się w znacz­niej­sze od­dzia­ły. Gdy­by zaś z po­wo­du ma­lej licz­by po­wstań­ców, ogra­ni­czyć się przy­szło do wąt­pli­wej w skut­kach swo­ich awan­tu­ry, na­le­ży za­wsze za­cząć od na­pa­du na miesz­ka­nia ofi­ce­rów i wszel­kie­go ro­dza­ju star­szych, bo żoł­nierz bez roz­ka­zu i ko­men­dy prze­sta­je być żoł­nie­rzem, a przy­tem, na­wet od­wrót nasz po chy­bio­nym za­ma­chu, wca­le pew­niej­szy z za­kład­ni­ka­mi ani­że­li bez ta­ko­wych.

Je­że­li woj­sko nie­przy­ja­ciel­skie stoi w ko­sza­rach, naj­ko­rzyst­niej by­ło­by, o go­dzi­nie w któ­rej naj­więk­sza część żoł­nie­rzy zwy­kła wy­cho­dzić na mia­sto, wpaść na­gle do ko­szar i za­brać broń; albo też wpaść w nocy na śpią­cych, po­czy­na­jąc za­wsze od ta­kie­go roz­bro­je­nia. W tym celu trze­ba znać do­kład­nie we­wnętrz­ne roz­po­ło­że­nie ko­szar, wie­dzieć kom­mu­ni­ka­cye mię­dzy sa­la­mi, gdzie jest broń, i z któ­rej stro­ny moż­na naj­ła­twiej do­stać się do środ­ka. Je­że­li po­dej­ście ko­szar jest trud­ne, nie­po­zo­sta­je jak za­ba­ry­ka­do­wać uli­ce przy­bocz­ne i po­ro­bić strzel­ni­ce w do­mach naj­bliż­szych; nie do­zwo­lić wy­ciecz­ki żoł­nie­rzom z tej mat­ni prze­ci­na­jąc im wszel­ką ko­mi­nu­ni­ka­cyę z ofi­ce­ra­mi sto­ją­cy­mi zwy­kle po kwa­te­rach w mie­ście; zmu­sić ich gło­dem do pod­da­nia się; je­że­li zaś mamy dość pro­chu a do­stęp piw­ni­ca­mi moż­li­wy, pod­ło­żyć minę i wy­sa­dzić w po­wie­trze. Moż­na tak­że je­że­li ko­sza­ry po­ło­żo­ne są niz­ko, a wiatr bije na nie, ob­rzu­cić je fa­szy­na­mi smol­ne­mi, sło­mą i t… p… i pod­pa­lić.

Ma­jąc do czy­nie­nia z ka­wa­le­ryą, trze­ba na­sam­przód za­jąć staj­nie i ko­nie: chłop z sie­kie­rą, za­wsze po­ko­na ka­wa­le­rzy­stę spie­szo­ne­go. Je­że­li nie moż­na upro­wa­dzić koni, trze­ba je roz­pu­ścić ze sta­jen; za­wsze się one od­naj­dą w ręku po­wstań­ców. Gdy­by zaś ka­wa­le­rya za­wia­do­mio­na o ru­chu, wsia­dła na koń, trze­ba po­wyw­ra­ca­ne­mi wo­za­mi za­wa­lić jej dro­gę na uli­cach, ra­zić z do­mów wszyst­kiem co się znaj­dzie pod ręką i tym spo­so­bem zmu­sić ją do pod­da­nia się lub od­wro­tu.

Gdzie jest ar­tyl­le­rya, na­le­ży naj­przód wpaść na dzia­ła, upro­wa­dzić je, lub po­rą­bać koła, la­we­ty, sło­wem uniez­dat­nić je do uży­cia.

Gdzie są skła­dy bro­ni, pro­chu lub re­kwi­zy­tów woj­sko­wych, trze­ba się sta­rać opa­no­wać je w pierw­szej za­raz chwi­li; za­brać, po­nisz­czyć lub spa­lić; lecz nisz­czyć je na­le­ży tyl­ko w osta­tecz­no­ści, kie­dy żad­nym spo­so­bem nic moż­na ich za­brać na wła­sny uży­tek.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: