Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Piotr Iwanowicz Wyżygin Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Piotr Iwanowicz Wyżygin Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 263 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

TOM I.

W WAR­SZA­WIE

1835.

Za po­zwo­le­niem Cen­zu­ry Rzą­do­wej.

W DRU­KAR­NI PRZY ULI­CY DŁU­GIEJ N. 591

TREŚĆ ROZ­DZIA­ŁÓW

TOMU PIERW­SZE­GO.

Roz­dział I. Ksią­żę Kur­diu­kow.– Jak się roz­strzy­ga­ją nie­kie­dy spra­wy ua świe­cie? za­ocz­ne rzą­dze­nie ma­jąt­kiem.– Rząd­ca.– Becz­ka bez­den­na i ko­pal­nia zło­ta, czy­li mar­no­traw­stwo i pod­stę­py……… 1.

Roz­dział II. Księż­na Kur­diu­ko­wa i jej po­cho­dze­nie.–- Lek­cya, jak się za- * mie­nia­ją licz­by na zera, a zera na licz­by; czy­li znisz­cze­nie i spe­ku­la-cye.– Gorz­kie praw­dy.– Do­mo­wa roz­mo­wa o po­myśl­no­ści fa­mi­lii.– Przy­go­to­wa­nie do balu.. 28.

Roz­dział III. Sprzecz­ka przy­ja­ciół. –-Co jest ko­twi­cą szczę­ścia? Na nie­szczę­ście ze tak jest!– Czło­wiek mło­dy na­sze­go wie­ku.– Gniew.. 53.

Roz­dział IV. Księż­nicz­ka Pau­li­na.__.Slr'

Ob­ja­śnie­nie sta­now­cze. –- Ja­kie uczu­cia za­stę­pu­ją mi­łość w ser­cu ko-bie­fy wiel­kie­go świa­ta.–Sprzecz­ność, albo lu­dzie z ser­cem i du­szą. 77

Roz­dział V. Cno­tli­wa fa­mi­lia.– Mi­łość.–

; Wy­kład mu­zy­ki. – Urzęd­nik. –, Szczę­ście krót­ko­trwa­łe. – Po­śred­nik.–-Na­dzie­je……..III.

Roz­dział VI. Trzy sce­ny z ży­cia świa­to­we­go.–i 1. Przej­rza­ła ja­go­da;– 2. Żu­ra­wie któ­re się odłą­czy­ły od sta­da:– 3. Po­ko­le­nie nowe…. 141.

Roz­dział VII. Do­świad­cze­nie i po­ku­sa.– Fi­lo­zof XVIII wie­ku. – In­try­ga. – Po­rwa­nie.– Za­gad­ka.. 175,

PRZE­MO­WA AU­TO­RA.

Na­zwa­łem mój ro­mans hi­sto­rycz­nym dla tego, że w nim znaj­du­je się opis kil­ku praw­dzi­wych zda­rzeń z woj­ny 1812 roku i że sa wpro­wa­dzo­ne na sce­nę nie­któ­re oso­by hi­sto­rycz­ne i ich mowy, wy­ję­te że ści­sło­ścią dy­plo­ma­tycz­ną z pism pu­blicz­nych i in­nych pa­mięt­ni­ków ów­cze­snych. Wszyst­ko co mówi Na­po­le­on i ota­cza­ją­ce go oso­by, nic jest moim wy­my­słem, lecz jest czer­pa­ne z dzieł do któ­rych się od­wo­łu­ję. Ja je­dy­nie ak­cyę zwy­czaj­ną w for­mę dra­ma­tycz­ną przy­bra­łem.

W ogól­no­ści: mnie­ma­nia Fran­cu­zów i Ros­sy­an skre­ślo­ne prze­zem­nie po­dług opo­wia­dań na­ocz­nych świad­ków, sa pra-

wdzi­wym ob­ra­zem ów­cze­sne­go spo­so­bu my­śle­nia.

Uwa­ża­jąc za rzecz nie­przy­zwo­itą i nie­zgod­ną z po­wa­gą hi­sto­ryi, wpro­wa­dzać na sce­nę w ro­man­sie bo­ha­te­rów Pios­syi 1812 roku, wspo­mnia­łem tyl­ko o nich w roz­mo­wach, znie­wa­la­jąc nie­ja­ko oso­by uro­jo­ne, by po­wta­rza­ły to, co mó­wi­li zna­ko­mi­ci mę­żo­wie tej pa­mięt­nej woj­ny i opi­sy­wa­ły ich zwy­cięz­twa. Z resz­tą,-woj­na 1812 roku, sta­no­wi tyl­ko ustęp w tym ro­man­sie.

Wi­dząc ko­niecz­ność po­wie­dze­nia stów kil­ku o cha­rak­te­rze ni­niej­sze­go ro­man­su, śmiać sie mu­sze w du­chu, nie bez pew­ne – go że tak po­wiem uczu­cia smut­ku, zna­glo­ny do tłu­ma­cze­nia się przed pu­blicz­no­ścią z mo­ich za­mia­rów i do za­pew­nie­nia jej, że bo­ha­te­ro­wie ro­man­su sa mo­jej wy­obraź­ni utwo­rem, źe ob­ra­zy śmiesz­no­ści, uprze­dzeń i wad na­sze­go to­wa­rzy­stwa, są bez żad­nej oso­bi­sto­ści skre­ślo­ne i tyl­ko na mocy przy­sło­wia: od ziarn­ka do ziarn­ka i t… d. Gdy­bym pi­sał mój ro­mans w je­ży­ku ob­cym a po­dob­nie sic uspra­wie­dli­wiał, za­pew­nie był­bym wy­śmia­ny. Lecz do­świad­cze­niem na­uczo­ny, mu­szę z ści­śnio-nćm ser­cem unie­win­nia­jąc się po­wie­dzieć praw­dę moim czy­tel­ni­kom – źe pu­blicz­ność na­sza nie jest jesz­cze przy­zwy­cza­jo­na, nie­tyl­ko do zwy­czaj­nych utwo­rów li­te­rac­kich, ale na­wet i do sa­mych li­te­ra­tów, i wie­le zdań w prze­ciw­nem zu­peł­nie bie­rze zna­cze­niu. Znaj­du­ją sic tacy, któ­rzy li­te­rac­kie pra­ce uwa­ża­ją za próż­ność i ba­ga­te­lę – i nie wie­rzą je­śli im kto po­wie, źe na­ród bez li­te­ra­tu­ry gi­nie w od­mę­cie wie­ków, na­kształt pro-znej ło­dzi w prze­pa­ściach mo­rza, nie

IV.

zo­sta­wu­jąc po so­bie żad­ne­go śla­du. Są jesz­cze u nas i tacy, któ­rzy sa­ty­ry­ka, ko­mi­ka i sro­gie­go cho­ciaż spra­wie­dli­we­go re­cen­zen­ta, uwa­ża­ją za lu­dzi złych – w każ­dej zmy­ślo­nej oso­bie, upa­tru­ją po­do­bień­stwo do zna­jo­mych, w każ­dem zmy­ślonćm zda­rze­niu znaj­du­ją zwią­zek z te­raź­niej­szem – w każ­dem wy­ra­że­niu, w każ­dem sło­wie, szu­ka­ją ta­jem­ni­czej my­śli lub tez dwu­znacz­ność wi­dzą. Pa­nie! od­puść im: al­bo­wiem nie wie­dzą co czy­nią.

Do tej klas­sy na­le­żą tak­że lu­dzie do­brzy i pro­sto my­ślą­cy; lecz na świe­cie są tak­że lu­dzie źli i źle my­ślą­cy, któ­rzy tłu­ma­czą każ­de sło­wo, każ­de wy­ra­że­nie i w każ­dym mo­ral­nym ob­ra­zie utwo­rzo­nym w wy­obraź­ni au­to­ra, upa­tru­ją po­do­bien­stwo z tą oso­bą, któ­rą udrę­czyć pra­gną – ci tłu­ma­cze wie­dzą co czy­nią!

ob­mo­wa dla nich jest tem, czćm wist lub tez bo­ston dla in­nych. Kto raz chwy­cił się sa­ty­rycz­ne­go pió­ra, ten Czu­wać po­wi­nien, aże­by su­mie­nie jego było czy­ste i po­wi­nien być go­to­wym jak żoł­nierz do boju. – Pi­sa­rzu! je­że­li żą­dasz spo­koj­no­ści, chwa­ły, me­ce­na­sow­skich ob­ja­dów, i miej­sca w wyż­szem to­wa­rzy-stwic,pisz ma­dry­ga­ły, po­chwal­ne ody, i czu­łe ba­jecz­ki.– Lecz je­że­li w du­szy two­jej wre na­mięt­ność do do­bre­go, je­że­li chcesz być uczest­ni­kiem roz­sze­rza­nia mo­ral­no­ści i praw­dy na tej zie­mi, a wy­ko­rze­nia­nia wy­stęp­ku, bądź sta­łym, i nie na­rze­kaj na losy I Wprzód jesz­cze po­wi­nie­neś był wie­dzieć, co cię cze­ka w wal­ce za słusz­ność – nie po­win­no ci być ta­jem­nem, po­mię­dzy in­ne­mi: że oczer­nio­no pa­mięć Zo­ila za wy­ka­za­nie nud­nych miejsc i sła­bych wier­szy wi­lia dzie Ho­me­ra, cho­ciaż i dziś wiel­bi­cie­le tego po­ety czę­sto za­sy­pia­ją nad po­pra-wnćm już dzie­łem. Po­wi­nie­neś był prze­wi­dzieć, jak nie­bez­piecz­ną jest rze­czą wal­czyć z na­mięt­no­ścia­mi i uprze­dze­nia­mi lu­dzi! Tak więc cierp i nie dą­saj się.

Sza­now­ni i nie­zmor­do­wa­ni kry­ty­cy i re­cen­zen­ci, po­słu­chaj­cie do­brej rady. Je­że­li już ma­cie ta­kie upodo­ba­nie, ni­co­wać wszyst­kie dzie­ła, to zwróć­cie uwa­gę nie ua od­ręb­nie wzię­te wy­ra­zy i wy­ra­że­nia, lecz na całą myśl i cel pi­sma, nie szu­kaj­cie w ob­ra­zach fan­ta­zyi, po­do­bień­stwa z wam zna­jo­me­mi oso­ba­mi, ale pa­mię­taj­cie na to, że u wszyst­kich lu­dzi usta znaj­du­ją się ni­żej nosa, że stu z nie­jed­na­ko-wemi cha­rak­te­ra­mi mogą pod­le­gać jed­ne­mu i te­muż sa­me­mu dzi­wac­twu, albo rn jed­nej ja­ko­wej wa­dzie. Książ­ki two­rzą się na zie­mi, a nie na księ­ży­cu, na­stęp­nie więc i zda­rze­nia wy­my­ślo­ne, po­win­ny być ziem­skie, a co mo­gło zda­rzyć sic raz je­den, to może być po­wtó­rzo­ne i mi­lion razy – cze­go zaś nie było to i być nie może. Je­że­li więc wam czci­god­ni kry­ty­cy przy­tra­fi się gdzie zna­leźć, zc au­tor wy­śmie­wa tych, któ­rzy do­pusz­cza­ją sic nad­użyć, albo któ­rzy fał­szy­wie tłu­ma­czą zna­cze­nie praw, nie my­śl­cie i nie mów­cie, że on przez to na­śmie­wa się z praw; je­że­li mu uda sic wy­kryć, jak nie­któ­rzy prze­bie­gli na swo­je ko­rzyść ta­ko­we tłu­ma­czą, to za­gro­dzi dro­gę in­nym chcą­cym do­sko­na­lić się w po­dob­nym za­wo­dzie.

Je­że­li au­tor wy­sta­wi na sce­nę czło­wie­ka, któ­ry przez nie­wia­do­mość albo dla złych ja­ko­wych za­mia­rów są­dzi prze­wrot­nie o rze­czach, przez to oświe­ca i prze­strze­ga in­nych. Pa­mię­taj­cież więc o tem wszyst­kiem pa­no­wie kry­ty­cy, a ja dla da­nia warn prze­stro­gi opo­wiem jed­ne anek­do­te.

Oj­ciec na­szej ko­me­dyi von Wi­zin, wie­le ucier­piał przez ob­mo­wę, kie­dy zja­wi­ła się jego ko­me­dya pod ty­tu­łem: Nie­let­ni () ob­wi­nio­no au­to­ra o złe za­mia­ry, o chęć ob­ra­zy i po­ni­że­nia szlach­ty. Naj­bar­dziej zaś kry­ty­kom nie po­do­ba­ła się w pią­tym ak­cie, sce­na czwar­ta, gdzie się znaj­du­je:

sko­ti­nin.

Al­boż­to szlach­ci­co­wi nie wol­no kie­dy ze­chce wy­tu­zo­wać słu­gę?

PRAW­DIN.

Kie­dy ze­chce! I cóż to za chęć? ty je­steś praw­dzi­wy Sko­ti­nin. Nie, pa­nie! nikt nie ma pra­wa bydź nie­ludz­kim!

pani pro­sta­ko­wa.

Nie ma pra­wa! Szlach­cic, kie­dy żech­ce to i słu­gi wy­bić mu­nia wol­no? a na cóż wy­da­ny ukaz o wol­no­ści szlach­ty?

sta­ro­dum.

Mi­strzy­ni tłu­ma­czyć uka­zy?

I jak świad­czy ś.p. Nar­tow Pre­zy­dent Ros­syj­skiej Aka­de­mii, von Wi­zin był oskar­żo­ny o nie­sza­no­wa­nie praw i szy­dze­nie z nich. Ka­ta­rzy­na Wiel­ka na to z uśmie­chem od­po­wie­dzia­ła: je­że­li kto ro­zu­mie tak pra­wa „ jak Pro­sta­ko­wa, i są­dzi, że jest ob­ra­żo­nym, to może po­dać na au­to­ra urzę­do­we za­skar­że­nie. Lecz nikt sie taki nic zna­lazł.

Te­raz wiec ob­ra­cam sic do was lu­dzie za­cni, szla­chet­ni sy­no­wie Ros­syi, któ­rzy za da­cie jej do­bra! przy­po­mnij­cie so­bie–

co po­wie­dzia­łem w prze­mo­wie do Jana Wy­źy­gi­na. Wszyst­ko co­kol­wiek znaj­du­je­my wRos­syi wiel­kie­go i po­ży­tecz­ne­go dla roz­sze­rze­nia oświa­ty, wszyst­ko to po­cho­dzi z woli ros­syj­skich Władz-ców! za­cho­waj­myż więc Im naj­więk­szą wdzięcz­ność, ko­chaj­my Naj­ja­śniej­szą Ro­dzi­nę Ro­ma­nów, naj­bar­dziej przy­kła­da­ją­cą sic do tego, co może po­więk­szyć sła­wę, po­tę­gę i oświa­tę pań­stwa! Po­myśl­ność, sła­wa i ko­rzy­ści dla kra­ju, za­le­żą od przy­wią­za­nia i uf­no­ści, jaką na­ród po­wi­nien mieć dla Tro­nu, al­bo­wiem wszyst­ko do­bre ztam­tąd po­cho­dzi.– Je­że­li zaś nie jest w czem uzu­peł­nio­na albo też prze­isto­czo­na, wola Ce­sa­rzów – to my sar­ni je­ste­śmy tego przy­czy­ną. Tak więc, przy­czy­niaj­my się wspól­ne­mi si­ła­mi, jak nam na­ka­zu­je su­mie­nie, do wy­peł­nia­nia mo­nar­szych roz­ka­zów, a w ten­czas szczę­ście na­sze szyb­ko wzra­sta­jąc, sta­le się utwier­dzi.-– Niech każ­dy pra­cu­je sto­sow­nie do swo­ich sit i zdol­no­ści! Sa­ty­ra jak dzwo­nek obu­dzi śpią­cych i jak ró­zga na­stra­szy zwra­ca­ją­cych się z dro­gi praw­dy! By­le­by tyl­ko ogół zy­ski­wał, z chę­cią po­świę­cę się na ofia­rę ob­mo­wie, kry­ty­ce, prze­są­dom, epi­gra­ma­tom i obe­lgom – na­gro­da dla mnie bę­dzie wła­sne me prze­ko­na­nie i sza­cu­nek osób cno­tli­wych; z resz­tą nie my­ślę o ni­czem in­nem i je­stem za­do­wo­lo­nym z mo­je­go losu… ła­ska­wi czy­tel­ni­cy! bądź­cie przy­chyl­ni dla no­we­go dzieł­ka, al­bo­wiem zda­je mi się, że nie pręd­ko się zo­ba­czy­my w in­nem miej­scu, chy­ba w Pół­noc­nej Psz­czo­le i w Synu Oj­czy­zny (*). Prze­ciw­ni­cy moi (*) Ros­syj­skie pi­sma pod ty­tu­ła­mi: Cie­ep-nan Hi­ze­sia u Chinz Ome­zec­mea p… t.

na­wet przy­zna­ją mi, że moją pra­cą przy­czy­ni­łem się do obu­dze­nia uśpio­nej na­szej li­te­ra­tu­ry; je­że­li tak jest istot­nie – cie­szę się!– Nie­chaj te­raz inni pi­szą lo – piej ode­mnie, czy­tać będę z ra­do­ścią­__

Jed­nak­że spo­dzie­wam się, że pu­blicz­ność nic za­po­mni, kto jej przez tyle lat wier­nie i praw­dzi­wie słu­żył.

PIOTR IWA­NO­WICZ

WY­ŻY­GIN.

ROZ­DZIAŁ I.

Ksią­żę Kur­diu­kow. – Jak sic roz­strzy­ga­ją nie* kie­dy spra­wy na świe­cie? za­ocz­ne rzą­dze­nie ma­jąt­kiem – Rząd­ca – Becz­ka bez­den­na i ko­pal­nia zło­ta, czy­li mar­no­traw­stwo i pod­stę­py.

W kosz­tow­nie ume­blo­wa­nym po­ko­ju, sie­dział na so­fie w do­mo­wym sur­du­cie ksią­żę An­to­ni An­to­no­wicz Kur­diu­kow, i ukła­dał gran­des pa­tien­ces. Wi­dać było w jego wło­sach reszt­ki trzy­ma­ją­ce­go się pu­dru, któ­ry przy­kry­wał osi­wia­łą juz gło­wę. Twarz bla­da okry­ta zmarszcz­ka­mi oka­zy­wa­ła ja­kieś cier­pie­nia; cią­gle kładł kar­ty i po­pra­wiał so­bie oku­la­ry, któ­re nie mo­gły się utrzy­mać na jego dłu­gim i cien­kim no­sie, i za­ży­wał z pu­deł­ka na straw­ność pi­guł­ki.–Na wiel­kiej so­fie sie­dzia­ła w za­my­śle­niu księż­na Anna Pe­trow­na w czep­ku z blon­dy­ny i w je­dwab­nej suk­ni;

a oko­ło sto­li­ka ua krze­słach z po­rę­cza­mi ich cór­ka Pau­li­na z swo­ją to­wa­rzysz­ką Ma­de­mo­isel­le Su­cre. Przy oknie na brze­gu krze­sła sie­dział mło­dy urzęd­nik z krzy­ży­kiem w pe-tli­cy i w oku­la­rach koło drzwi stał sil­ny i czer­stwy męż­czy­zna, peł­no­moc­nik i rząd­ca dóbr księ­cia, rad­ca ty­tu­lar­ny Gaw­ry­ło Gaw­ry­ło­wicz Cho­da­ków. Słu­żą­cy roz­no­sił na srebr­nej tacy her­ba­tę i tyl­ko brzęk fi­li­ża­nek prze­ry­wał ci­chość w po­ko­ju. Ksią­żę na­ko­niec mie­sza­jąc kar­ty, ob­ró­cił się do urzęd­ni­ka z krzy­ży­kiem i rzekł:

– a Pa­mię­taj, że za dwa dni bę,dzie ses­sya, a więc ko­niecz­nie po­trze­ba przy­śpie­szyć de-cy­zyę w spra­wie dzier­żaw­cy Ju­de­lo­wa. Czy wy­go­to­wa­łeś ją tak, jak ci po­wie­dzia­łem?

– Wy­go­to­wa­łem, tyl­ko tak nie wy­pa­da jak mi Ksią­żę Je­go­mość mó­wi­łeś.

– Jak to nie wy­pa­da! Dzier­żaw­ca po­wi­nien wziąć że skar­bu pie­nią­dze… to już daw­no za­de­cy­do­wa­no!

– ccjak się po­do­ba Wa­szej Ksią­żę­cej Mo­ści, lecz wi­docz­nie oka­zu­je się że spra­wy, że dzier­żaw­ca nie wy­peł­nił wa­run­ków a przez to zro­bił uszczer­bek dla skar­bu: od­po­wie­dzial­ność któ­rej ma pod­le­gać jest az nad­to spra­wie­dli­wa.

– ((Spra­wie­dli­wa! czy wiesz co to jest spra­wie­dli­wość? Tę spra­wę roz­trzą­sa­li lu­dzie da­le­ko ro­zum­niej­si od cie­bie, dzier­żaw­cą in­te­re­su­je się sam hra­bia Cho­chlen­kow, a więc nie to­bie roz­pra­wiać o spra­wie­dli­wo­ści. Ja nie poj­mu­ję ja­kie wy­obra­że­nia mają dziś ci mło­dzi lu­dzie, o wszyst­kiem chcą re­zo­no­wać, sprze­czać się, nie­ustan­ne roz­pra­wy o pra­wach, o spra­wie­dli­wo­ści!

– Na czem że się opie­rać je­że­li nie na pra­wach JO. Ksią­żę?

– To par­no li­be­ra­lizm, ja­ko­bi­nizm i nic wię­cej! w Wać­pa­iia wie­ku i stop­niu nie na­le­ży roz­pra­wiać, tyl­ko ro­bić to co­ka­zą, ro­zu­miesz mię Wac­pan?

Urzęd­nik po­sta­wił fi­li­żan­kę, wstał z krze­sła i spu­ściw­szy oczy po­wie­dział: –Je­stem po­słusz­ny i wy­peł­niam to co Wa­sza Ksią­żę­ca Mość roz­ka­zu­jesz, a że W – Ks. Mo­ści po­do­ba­ło się po­le­cić, aże­bym na­pi­sał de­cy­zyę sto­sow­nie do praw, zna­la­złem więc że one nie są na ko­rzyść dzier­żaw­cy… z resz­tą wy­peł­niam mój obo­wią­zek tak jak tyl­ko moge go po­jąć..

"Po­le­ci­łem Wać­pa­nu na­pi­sać moje anie two­je wła­sne zda­nie, a więc po­win­no być tak jak ja chcę – ja­kiż z cie­bie urzęd­nik, kie­dy nie mo­żesz za­sto­so­wać rze­czy, tak jak po­trze­ba! wstydź się, wstydź się, Se­me­nie Se­me­no­wi­czu. Wszak­że twój oj­ciec od­dał mi cie­bie z tym wa­run­kiem, aże­bym cię wy­kie­ro­wał ua czło­wie­ka… Sia­daj więc – i nie trwóż się–ja cię na­uczę jak trze­ba po­stę­po­wać. Weź przy­ja­cie­lu ko­no­tat­kę, któ­rą mi po­dał dzier­żaw­ca i za­cy­tuj też same ar­ty­ku­ły praw­ra, któ­re się w niej znaj­du­ją. Prze­cież on po­wi­nien od­wo­ły­wać się do ja­kich­bądź praw!

– Czy­ta­łem Mo­ści Kżę tę ko­no­tat­kę, lecz dzier­żaw­ca od­wo­łu­je się do praw fał­szy­wych, opusz­cza­jąc zu­peł­nie naj­now­sze po­sta­no­wie­nia.

– Co ci do tego! co jest opusz­czo­ne to opusz­czaj, wszak­że sę­dzia nie od­po­wia­da za swo­je zda­nie – a ja wiedz o tem, da­łem sło­wo hra­bie­mu Cho­chlen­kow – prze­rób więc ko­no­tat­kę dzier­żaw­cy in­ne­mi wy­ra­za­mi i przy­nieś mi do pod­pi­sa­nia. Pro­szę po­stą­pić tak jak roz­ka­zu­ję, bez żad­nych ro­zu­mo­wań, gdyż tego znieść nie moge! Za na­szych cza­sów mój ko­cha­ny, nie tak dzia­ła­no, na wszyst­ko zna­la­zły się spo­so­by, tyl­ko trze­ba było uwa­żać, dzi­wić się i za­zdro­ścić bie­głym w tej sztu­ce. Nie za­ra­żaj się więc szko­dli­we­mi ma-xy­ma­mi, a pa­mię­taj tyl­ko na to, że dla pod­wład­nych jest jed­no pra­wo-– to jest: wola zwierzch­ni­ka;, i cała umie­jęt­ność za­le­ży na­tem, aże­by umieć za­sto­so­wy­wać pra­wa zgod­nie z jego chę­cią. Tak było za daw­nych cza­sów i tak być po­win­no. Wszyst­ko zaś co się temu sprze­ci­wia jest wol­no­myśl­no­ścią, nie­po­słu­szeń­stwem, któ­re są wpa­ja­ne przez, lu­dzi nie­spo­koj­ne­go cha­rak­te­ru, a te na­le­ży wy­tę­piać – niech więc to wszyst­ko zo­sta­nie do­brze ugru­ii­to­wa­ne­ni w pa­mię­ci Wać­pa­na."
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: