Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Miłość niejedno ma imię - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2009
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Miłość niejedno ma imię - ebook

Każda miłość ma imię... zapach i smak, ogarnia nas niespodziewanie w czasie i przestrzeni. Prawie każda inspiruje i bogaci, zachwyca, smuci i przeżywana jest przez nas inaczej...

Spojrzenie na trzech mężczyzn, trzy różne miłości oczami kobiecej dojrzałości w pryzmacie mijającego czasu, z zastanowieniem i... nutką erotyzmu ...

I jeszcze... dzieckiem jak motylem, jak delikatnością kwiatu - zachwycenie...

Premierowe wydanie wierszy Anny Strzelec pisane przez autorkę w latach 1988 - 2009.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-61184-37-9
Rozmiar pliku: 788 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Miłość niejedno ma imię…

Każda z nich inspiruje nas

i prowokuje..

Każda? – prawie każda.

Moje wiersze o marzeniach, tęsknocie,

spełnieniu i niespełnieniu czyli o

wszystkim co składa się na miłość..

Anna Strzelec

Dawno, dawno temu,

nad Renem…. Zabierz mnie na pachnącą trawę, wśród kwiatów niebieskich połóż – niech nie istnieje ani wczoraj ani jutro, niech słońce amarantowo wschodzi nad naszym oknem i obudzi ptaki pełne radości, niech spadają gwiazdy i nieprawdziwe komety omiatają niebo… a iskry, jak niespełnione marzenia utoną w wodzie Wielkiej Rzeki… Nie bój się – to ja idę za tobą, cień twojego uśmiechu, ciepły dotyk dłoni w ciszy uśpionego miasteczka w odbiciu ciemnej wody… Nie będę długo, może na czas bicia dzwonu na godziny czerwcowej ulewy będę prawdziwa i urojona upragniona ale niekochananwe łzach cała i… szczęśliwa?

Zatrzymaj mi ten czas - podaruj godziny upragnione od oczekiwania do spełnienia…

przecież wiem, że muszę – nie mogę – nie powinnam — zatopiona w smutku obserwuję twój sen…

Zabiorę ze sobą róże, jakiś zapach i smak…

Powrócę – spróbujemy choć przez chwilę proszę cię – jeszcze chwilę odtwórzmy nasze dni prawdziwe…

Róże od ciebie

mają delikatność twoich powiek całuję je na dzień dobry i na dobranoc…

Twoje drobne ręce i stopy czułe..

boląca nieobecność blask świecy…

cisza… tylko czas płynie jak rzeka której tu nie ma

księżyc niewiarygodny – taki sam

świeci teraz przy moim oknie

pełnia wspaniała i smutna

smak koniaku miały twoje usta…

nie opuszczaj mnie -

pijanej miłością, której się nie wstydzę…

Jeszcze może list – tylko słowa

dwa życia – jakaś rozmowa…

Nie umiem – nie nauczę -

a tak się starałam..

Jestem – będę – czekaniem – na ciebie…. (czerwiec – lipiec '88)

(Mężowi – Jochenowi wiersze ostatnie…) „… i że grzechy przeciwko nadziei są tak ciężkie jak przeciw miłości…”

ks. J. Twardowski

Ja nie grzeszę, proszę księdza brakiem nadziei

tylko win nie umiem odpuścić ukochanym oczom – za to, że nie patrzą w moją stronę,

tym ramionom – bo nie obejmują mnie jak dawniej tak cieplutko i słowom, które w mroku mamrotane

tylko smutek niosą….

Jedna łezka dla pieska, który miał w ogrodzie mieszkać druga dla owieczki kosmatej, którą spisałam na straty i jeszcze łez parę na zeszłoroczne wisienki już od mrozu szare… Na ławeczkę pod orzechem,

który też urósł za mały..

I z płakania niepokornego między drzewami już płynie potoczek byle jaki bo pokazałeś mi mój Boże gdzie – w nim – zimują raki…

Zamiast żywopłotu i paproci w cieniu,

różyczki plastykowe z pajączkiem po środku.. Gdzie motyle moje na krzaku bzu letniego? Mrówki usypią kopiec pod brzoskwinią starą i zeżrą pracowicie to, co z Nas zostało….

(2006)

Sukienkę którą lubiłeś…

i ten kolczyk złoty

sandałki, a w nich piasku trochę

albumy naszych zdjęć pełne

i kamyków zebranych woreczek

wyjmuję z walizki i obmywam łzami…

Na konika polnego, który w Akelei się ukrył

na busz New Dawn pachnący tak słodko,

zaklinam Cię

Wróć do mnie!

Sen o poranku.

Wstał dzień jak uśmiech przez łzy – trawy wilgotne, zieloniutkie choć już jesień. Taki poranek -

że tylko drzwi tarasowe na oścież otworzyć i do ogrodu wyjść. przywitać róże. jeża zabłąkanego przez rękawice wynieść pod brzoskwinię starą, psa pogłaskać.

Lawenda pachnie po francusku czy belgijsku

Horst przywiózł sadzonki lila. Grzyby dyndając nogami schną na sznurkach nadejdzie przecież kiedyś. znów. nasza Wigilia…

Bluszcz poczerwieniał wzdłuż sypialnych okien, cóż to za ptak śpiewa w żywopłocie? Nakrywam na tarasie – choć nie niedziela Kubki pełne nadziei niesie Horst.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: