Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kuszenie w jedwabiu - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
26 maja 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kuszenie w jedwabiu - ebook

Wyrafinowane kreacje błyskotliwej i ambitnej stylistki Marcelline Noirot powoli podbijają serca londyńskiej arystokracji. Marcelline wie, że nic nie przyniosłoby większego splendoru jej butikowi niż patronat najpiękniejszej panny w mieście, lady Clare Fairfax, mającej niebawem zaręczyć się z księciem Clevedonem. Zdobycie szlachetnie urodzonej i poważanej klientki zapewniłoby powodzenie butikowi Maison Noirot i bogactwo rodzinie Marcelline. Lecz by zdobyć serce damy, Marcelline musi najpierw przekonać do siebie Clevedona, którego wymagania są niebotyczne, zasady moralne zaś… przeciwnie. Nagroda wydaje się warta ryzyka, lecz książę potrafi uwodzić równie mistrzowsko, jak szykowne kreacje madame Noirot. Iskra pożądania, która między nimi zapłonie, niebawem przerodzi się w skandaliczny spektakl, który rozpali całe miasto.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7551-540-4
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Latem 1810 roku panna Catherine DeLucey uciekła do Gretna Green z Edwardem Noirotem.

Pan Noirot był przekonany, iż niecnie uprowadził nadobną angielską arystokratkę, a biorąc ją w posiadanie, przede wszystkim pragnął posiąść legendarną fortunę. Ucieczka z Catherine uwolniła go od nudnych i męczących ustaleń pomiędzy rodzicami i prawnikami, zwłaszcza że bynajmniej nie pragnął, by ktokolwiek grzebał w jego przeszłości. Poza tym chciał odświeżyć rodzinną tradycję i wrócić do korzeni. Jego babka i matka pochodziły z Anglii.

Niestety, został bezlitośnie oszukany przez wymarzoną narzeczoną, równie biegłą w czarujących kłamstwach jak on sam. Istotnie, jej rodzina posiadała kiedyś znaczną fortunę. Kiedyś. Należała ona do matki Catherine, którą – zgodnie z rodzinną tradycją – uwiódł i porwał do Szkocji John DeLucey.

Rodzinne bogactwa należały już, jako się rzekło, do przeszłości. Panna DeLucey planowała zabezpieczyć swą przyszłość sposobem praktykowanym przez zubożałe szlachcianki od wieków – usidlając naiwnego szlachcica o pełnych kieszeniach i pożądliwym sercu.

Jednakże i ją oszukano, gdyż Edward Noirot nie miał ani grosza. Z dumą ogłaszał się potomkiem francuskiego księcia, nie wspominał jednakże, że rodowe bogactwa zostały im odebrane, a większość krewnych zginęła w czasie rewolucji.

Dzięki tej komedii pomyłek czarna owca francuskiego rodu potajemnie związała się węzłem małżeńskim z równie czarną owieczką angielską, pochodzącą z familii znanej na Wyspach jako Koszmarni DeLuceyowie.

W tym miejscu Czytelnik spodziewa się zapewne łez, kłótni i wzajemnych oskarżeń. Wszelako nic takiego nie nastąpiło. Będąc rasowymi oszustami, co więcej, szczerze w sobie zakochanymi, nowożeńcy przez kilka dni zaśmiewali się do rozpuku. Wreszcie postanowili zjednoczyć siły i umiejętności. Zajęli się zawodowym uwodzeniem i ograbianiem wszystkich naiwniaków o czułych sercach, jakich spotkali na swej drodze.

Wybrali długą i zawiłą ścieżkę, zmuszeni uciekać z Anglii do Francji i z powrotem, gdy nad ich głowami zaczynały gęstnieć burzowe chmury.

W trakcie tych eskapad Catherine i Edward dorobili się jednak trzech pięknych córek.Rozdział 1

Krawcowa damska – pod tą nazwą kryje się

nie tylko sprawny rzemieślnik tworzący odzienie,

lecz takoż stylistka. Stylistce zaś nie może zbraknąć

gustu i smaku, a również sprytnego a bystrego

wychwytywania, kopiowania i ulepszania mnogich

w modzie kierunków, zmieniających się wciąż

i czarujących arystokrację.

Księga zawodów i sztuk użytecznych (1818)

Londyn, marzec 1835 roku

Marcelline, Sophy i Leonie Noirot, właścicielki butiku Maison Noirot na rogu Fleet Street i Chancery Lane, westchnęły niemal niedostrzegalnie, gdy lady Renfrew uraczyła je najświeższą ploteczką.

Ciemnowłosa Marcelline wiązała wstążkę na kształt motyla, by w ostatniej chwili ozdobić nim suknię lady Renfrew. Blondynka Sophy porządkowała szufladę z aplikacjami, wywróconą do góry nogami przez wyjątkowo kapryśną klientkę. Rudowłosa Leonie obrębiała halkę przeznaczoną dla przyjaciółki lady Renfrew – pani Sharp.

Choć wytworna dama wspomniała jedynie o zdumiewającym skandalu, pani Sharp pisnęła przejmująco, potknęła się i przydepnęła dłoń Leonie.

Leonie nie zaklęła na głos, lecz Marcelline widziała, jak jej wargi formują słowo zupełnie nieodpowiednie dla możnych dam. Nieświadoma bólu, jaki zadała krawcowej, pani Sharp zapytała zdławionym szeptem:

– Książę Clevedon wraca?

– Owszem – odparła półgłosem lady Renfrew.

– Do Londynu?

– Jak najbardziej. Wiem to z pewnego źródła.

– Co się stało? Czyżby hrabia Longmore zagroził mu pojedynkiem?

Szanujące się krawcowe szyjące dla dam z wyższych sfer musiały znać szczegóły każdego towarzyskiego skandalu, więc siostry Noirot słuchały z zaciekawieniem. Wiedziały, że Gervaise Angier, siódmy książę Clevedon, był wychowankiem markiza Warforda, ojca hrabiego Longmore’a. Wiedziały, że Longmore i Clevedon byli najlepszymi przyjaciółmi i druhami. A także że książę znał lady Clarę Fairfax, najstarszą z trzech sióstr Longmore’a, od urodzenia. Clevedon uganiał się za nią już w pokojach dziecięcych i nie zauważał żadnych innych dziewcząt ani kobiet, nawet gdy miał ku temu wiele okazji, choćby w czasie trzyletniej podróży po Europie.

Choć para nigdy nie była oficjalnie zaręczona, uznawano to powszechnie za zwykłe niedopatrzenie. Uznawano też, że książę ożeni się z Clarą, gdy tylko powrócą z Longmore’em z podróży. Towarzystwo przeżyło pierwszy wstrząs, gdy Longmore wrócił rok wcześniej, a Clevedon pozostał na Starym Kontynencie.

Najwyraźniej Warfordowie stracili cierpliwość, gdyż dwa tygodnie temu lord Longmore wyruszył do Paryża, by ponaglić przyjaciela do nazbyt długo odwlekanych oświadczyn.

– Słyszałam, że Longmore chciał oćwiczyć księcia szpicrutą, ale nie jestem pewna, czy to prawda – wyznała lady Renfrew. – Tak czy inaczej, lord Longmore ruszył do Paryża i prośbą albo groźbą wymógł na Jego Wysokości obietnicę, że wróci do Londynu przed urodzinami króla.

Choć Jaśnie Oświecony urodził się w sierpniu, w tym roku obchody królewskich urodzin zaplanowano na dwudziestego ósmego maja.

Ponieważ żadna z sióstr Noirot nie zapiszczała, nie potknęła się ani nie uniosła brwi, nawet bardzo uważny obserwator nie domyśliłby się, jak wielką wagę przywiązywały do tej plotki.

Jak gdyby nigdy nic usłużnie zajmowały się kolejnymi klientkami. Wieczorem odesłały szwaczki i o zwykłej godzinie zamknęły butik. Udawszy się do przytulnego mieszkania na piętrze, zjadły lekką kolację. Marcelline opowiedziała swej sześcioletniej córce Lucie Cordelii bajkę na dobranoc i o zwykłej porze położyła ją do łóżka.

Lucie spała już snem niewiniątka – o ile jakiekolwiek dziecko było w stanie zachować niewinność w tej zdegenerowanej rodzinie – gdy siostry bezszelestnie zeszły do pracowni.

Każdego wieczoru mały obdarty ulicznik dostarczał im plotkarskie gazety prosto z drukarni, zanim jeszcze zdążyła wyschnąć na nich farba. Leonie rozłożyła pachnące świeżym drukiem stronice na blacie do krojenia tkanin i wszystkie trzy prędko przebiegały wzrokiem kolumny.

– Tu jest! – syknęła Marcelline.

Ostatniej nocy hrabia L. powrócił z Paryża. Wieść niesie, że pewien krnąbrny książę, obecnie mieszkający we francuskiej stolicy, został dobitnie poinformowany, iż lady C. ma dość biernego oczekiwania… Książę miał wracać do miasta w dniu urodzin króla… zaręczyny ogłoszą w Warford House na balu kończącym sezon… Ślub do końca lata.

Przekazała gazetę Leonie.

Gdy dżentelmen wzdraga się przed podjęciem właściwych kroków, dama powinna uznać ich porozumienie za nieporozumienie. – Leonie parsknęła śmiechem. – Następnie zaś może się zastanowić, kto powinien zająć miejsce opieszałego adoratora.

Leonie popchnęła gazetę ku Sophy, która z niedowierzaniem pokręciła głową.

– Musiałaby być głupia, żeby mu odpuścić – oświadczyła. – To prawdziwy książę, do licha! Jak wielu ich mamy? Młody, przystojny i zdrowy, wiecie, ilu takich znam? Jednego! – Dźgnęła palcem gazetę. – Tylko jego.

– Ciekawe, skąd ten nagły pośpiech – zastanowiła się Marcelline. – Przecież ona ma dopiero dwadzieścia jeden lat.

– I nie ma nic do roboty poza jeżdżeniem do opery, teatru, na bale, przyjęcia i wycieczki – stwierdziła Leonie. – Szlachcianka o wspaniałej urodzie, świetnym nazwisku i niebagatelnym wianie. Miałaby się martwić brakiem adoratorów? Ta dziewczyna…

Nie musiała nawet kończyć zdania. Siostry widziały kilka razy lady Clarę Fairfax. Była olśniewająco piękna, jasnowłosa i błękitnooka, prawdziwa angielska róża. Stały za nią nieskalane nazwisko, wspaniała rodzinna historia i pokaźna fortuna, więc mężczyźni dosłownie ścielili się u jej stóp.

– Już nigdy w życiu nie będzie miała takiej władzy nad mężczyznami – westchnęła Marcelline. – Ja na jej miejscu zaczekałabym do trzydziestki.

– Przypuszczam, że lord Warford nie spodziewał się, że książę wyruszy w tak długą podróż – uznała Sophy.

– Słyszałam, że Clevedon był zawsze bardzo pilnie strzeżony przez opiekuna – szepnęła Leonie. – Zwłaszcza odkąd jego ojciec zapił się na śmierć. Trudno się zatem dziwić, że zwiał.

– A może to lady Clara się zniecierpliwiła? – zasugerowała Sophy. – Przecież nikogo do tej pory nie martwiła podróż Clevedona, nawet gdy Longmore wrócił bez niego.

– Po co te awantury? – podsumowała Marcelline. – Zdaniem całego towarzystwa są już zaręczeni. Zerwanie z lady Clarą oznaczałoby zerwanie z całą rodziną i znajomymi.

– Może na horyzoncie pojawił się jakiś elegant, który nie spodobał się lordowi Warfordowi? – podsunęła Leonie.

– To raczej lady Warford nie podobają się tacy eleganci – sprostowała Sophy. – Nie pozwoli, by książęcy tytuł wymknął się jej z rąk.

– Ciekawe, jakich argumentów użył Longmore. – Leonie uśmiechnęła się pod nosem. – Obaj słyną z dzikich charakterów. Nie mógł przecież zagrozić mu pojedynkiem. Zastrzelenie księcia o świcie byłoby sprzeczne z jego oczekiwaniami. Może zwyczajnie zagroził, że go stłucze do nieprzytomności?

– Bardzo bym chciała to zobaczyć – westchnęła Marcelline.

– Ja też – przytaknęła Sophy.

– I ja – dodała Leonie.

– Dwóch szlachetnie urodzonych przystojniaków w walce na pięści! – Marcelline zachichotała. Clevedon opuścił Londyn kilka tygodni przed ich przeprowadzką z Paryża, nie miały więc jeszcze okazji widzieć go na własne oczy. Słyszały jednak same pochlebne opinie i domyślały się, że jest niezwykle przystojny. – Naprawdę chciałabym to zobaczyć. Jaka szkoda, że nie będzie nam to dane.

– Swoją drogą, książęce wesele nie zdarza się co tydzień – oświadczyła Sophy. – Szczerze mówiąc, przestałam sądzić, że to się wydarzy za naszego życia.

– To będzie wesele roku, jeśli nie całej dekady – rozmarzyła się Leonie. – Suknia ślubna to zaledwie początek. Lady Clara będzie potrzebowała bielizny i całego kompletu garderoby pasującej do jej nowego tytułu. Wszystko najlepszej jakości. Metry lśniących koronek. Najmiększe jedwabie. Muśliny lekkie jak mgiełka. Wydadzą fortunę!

Przez dłuższą chwilę siostry w milczeniu kontemplowały tę wizję, tak jak mistycy kontemplują wizję Królestwa Niebieskiego.

Marcelline była przekonana, że Leonie przelicza tę fortunę co do pensa. Pod nieokiełznaną burzą rudych włosów krył się precyzyjny umysł księgowej. Uwielbiała pieniądze, zwłaszcza te, które pojawiały się w kolumnach jej ksiąg, kont i raportów. Marcelline z kolei wolałaby czyścić wychodek, niż ślęczeć nad finansami.

Zresztą każda z sióstr miała własne talenty. Najstarsza Marcelline jako jedyna była podobna do ojca i z tego, co wiedziała, tylko ona była jego prawdziwą córką. Z pewnością odziedziczyła po nim wyczucie smaku, żywą wyobraźnię i talent do rysunku. Łączyło ich także upodobanie do pięknych rzeczy, choć dzięki wykształceniu, jakie odebrała w Paryżu, ta pasja przerodziła się w coś głębszego. Z początku nauka krawiectwa na pensji kuzynki Emmy była udręką, której siostry Noirot musiały się poddać, by przetrwać. Z czasem praca ta okazała się najgłębszą miłością Marcelline, niemal całym jej życiem. Była nie tylko projektantką w Maison Noirot, lecz także duszą całego przedsiębiorstwa.

Sophy miała talent aktorski, który z powodzeniem wykorzystywała w butiku. Ten jasnowłosy cherubin w głębi serca był prawdziwym rekinem. Ta dziewczyna sprzedałaby piach Beduinom! Londyńscy bankierzy unikali jej jak ognia, a skąpe matrony dzięki niej kupowały w ich butiku najdroższe kreacje.

– Pomyślcie tylko, jakież to będzie zlecenie! Jaki prestiż! – szepnęła Sophy. – Księżna Clevedon będzie ikoną mody. Wszystkie damy będą nosiły to co ona.

– Będzie ikoną mody, jeśli trafi we właściwe ręce – ucięła sucho Marcelline. – Bo teraz…

Westchnęły jednym głosem.

– Jej gust woła o pomstę do nieba – prychnęła z dezaprobatą Leonie.

– Gust jej matki – odparła z naciskiem Sophy.

– Po prawdzie, to gust krawcowej jej matki – sprostowała Leonie.

– Wrednej Pretensji – wymruczały chórem.

Hortensja Downes, właścicielka prowadzonej z rozmachem pracowni krawieckiej, była jedyną przeszkodą w zawładnięciu modowym rynkiem w Londynie. W butiku panien Noirot pani Downes zyskała godne miano „Pretensji”.

– Gdyby udało nam się ukraść Pretensji lady Clarę, byłby to doprawdy akt miłosierdzia. – Marcelline się uśmiechnęła.

Przez kilka minut marzyły w błogiej ciszy.

Jeśli skradną jedną klientkę, podążą za nią następne.

Wielkie damy ze śmietanki towarzyskiej były jak owce. Można to było wspaniale wykorzystać, gdy wiedziało się, w jakim kierunku pędzi stado. Niestety, jak dotąd Maison Noirot nie miało zbyt wielu klientek z wyższych sfer, gdyż szanująca się dama nie poszłaby do butiku, w którym nie zaopatruje się jej przyjaciółka czy kuzynka. Żadna nie chciała być tą pierwszą.

W ciągu trzech lat od otwarcia butiku udało im się zwabić wiele pań z kręgów lady Renfrew, lecz była ona zaledwie żoną niedawno pasowanego dżentelmena. Reszta klientek również należała do środowiska nowobogackich mieszczan i podupadłej drobnej szlachty. Wielkie damy z towarzystwa wciąż zaopatrywały się u Pretensji.

I choć suknie sióstr Noirot odznaczały się lepszą jakością, podążały za zmieniającymi się trendami w modzie i były zwyczajnie piękniejsze niż kreacje konkurencji, wciąż brakowało im klientek z najwyższych sfer.

– Całe dziesięć miesięcy odzierałyśmy lady Renfrew z łachmanów od Pretensji – gorzko stwierdziła Sophy.

W zasadzie udało im się wyłącznie przez przypadek. Lady Renfrew usłyszała, jak jedna ze szwaczek Pretensji stwierdziła, że gorset jej najstarszej córki wymagał wielu poprawek, gdyż miała zdumiewająco niesymetryczne piersi.

Urażona do głębi lady Renfrew odwołała pokaźne zamówienie, trzasnęła drzwiami i przyszła prosto do Maison Noirot, polecanego jej przez lady Sharp.

W czasie przymiarek Sophy pocieszała szlochającą dziewczynę i tłumaczyła jej, że żadna kobieta na świecie nie ma symetrycznych piersi. Oświadczyła także lady Renfrew, że ma ona skórę gładką jak atłas i wszystkie damy będą jej zazdrościć, gdy wystąpi w głębokim dekolcie. Zanim siostry Noirot skończyły kompletować garderobę młodej lady Renfrew, dziewczyna promieniała szczęściem. Niebawem okazało się, że jej subtelnie podkreślona figura i doskonale dobrane barwy sukien przyciągnęły pokaźny wianuszek wielbicieli.

– Tym razem nie mamy dziesięciu miesięcy – westchnęła Leonie. – I nie możemy liczyć na to, że jakaś tępa głowa obrazi lady Warford u Pretensji. Jest markizą, na Boga, nie żoną podrzędnego szlachetki.

– Musimy ją prędko usidlić, zanim szansa przemknie nam koło nosa – pokiwała głową Sophy. – Jeśli Pretensja dostanie suknię ślubną, weźmie całą resztę.

– Chyba że będziemy pierwsze. – Marcelline się uśmiechnęła.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: