Kompozytor, dyrygent i sufler polityczny w jednej osobie - ebook
Kompozytor, dyrygent i sufler polityczny w jednej osobie - ebook
„Kompozytor, dyrygent i sufler polityczny w jednej osobie” Piotra Stanisława to książka, która w dość dosadny, choć czasem żartobliwy sposób ukazuje ocenę autora na temat tego, co aktualnie dzieje się w Polsce po ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
Autor bez jakichkolwiek skrupułów szczerze opisuje, co tak naprawdę myśli o osobach dzierżących władzę w naszym kraju, przyrównując sejm i parlament do teatralnej orkiestry, która zagra tak, jak nakazuje im dyrygent. Kim jest jednak według autora tytułowy kompozytor, dyrygent i sufler polityczny? Czy jest nim głowa państwa, a może zupełnie ktoś inny trzyma batutę w dłoni? Pojawia się również tajemnicza diva partyjnej orkiestry, która nierzadko wprowadza ciekawe dialogi z dyrygentem oraz teatralną orkiestrą. Autor w swojej rozprawie nie unika żadnych „niewygodnych” dla większości polityków tematów, takich jak sprawa Trybunału Konstytucyjnego, aborcji, programu 500+ czy mieszkania+. Z książki wypływają bardzo ważne pytania, które powinien zadać sobie każdy trzeźwo myślący obywatel „orkiestrowego państwa”, mianowicie, czy nasz kraj, podobnie jak filmowy Titanic, powoli zanurzy się i zginie w odmętach bezprawia i braku szacunku dla ludzi „gorszego sortu”? Czy osoby nazywające się „ludzkimi panami – w odróżnieniu od innych” poniosą w końcu konsekwencje natury prawno-karnej i przez to pojawi się nadzieja na poprawę sytuacji politycznej w Polsce?
Bez wątpienia książka jest warta przeczytania nie tylko przez osoby, które interesują się polityką, ale tak naprawdę każdemu, kto posiada czynne prawo do głosowania, a tym bardziej, kiedy z niego korzysta.
Kategoria: | Inne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8119-028-2 |
Rozmiar pliku: | 933 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W pewnym sensie przywódca tej partii również uwielbia sztukę wojenną, tylko, że innego rodzaju, a mianowicie sztukę wojenną sprowadzającą się do ustawicznego prowadzenia walki ze swoimi przeciwnikami politycznymi, ale tylko walki na słowa mówione i pisane.
On przy tym, w odróżnieniu od Króla Cybernetyka z „Bajek robotów”, wcale nie musi szukać wrogów, z którymi mógłby walczyć, bo on tych wrogów wyraźnie widzi nie tylko w swojej wyobraźni, ale i w rzeczywistości.
Ma ich na wyciągnięcie ręki, a są nimi ci wszyscy, którzy myślą inaczej, czyli mają inną wizję państwa, w którym wspólnie żyją, ale żyją wyłącznie w sensie fizycznym.
I nic poza tym.
Z tego powodu uwielbia prowadzić z nimi walkę na słowa mówione pod postacią różnych publicznych inwektyw i absurdalnych oskarżeń kierowanych pod ich adresem oraz słowa pisane, przez ciągłe tworzenie zgodnie z własnym wyobrażeniem, nowych lub nowelizowanie już istniejących aktów prawnych. Zwłaszcza permanentnie nowelizowanej rękami swoich muzyków z sal koncertowych ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz ustawicznym gwałceniu rękami swoich politycznych muzyków, sprawujących władzę w orkiestrowej egzekutywie, przepisów obowiązującego w tym państwie prawa, a ustawy zasadniczej w szczególności.
Do walki z realnym wrogiem nie musi, tak jak Król Cybernetyk, używać starej maszyny parowej, bo w budowanym przez siebie nowym państwie orkiestrowym, rzeczywistego, realnego wroga nie ma. Wszyscy jego przeciwnicy polityczni są, używając języka wojskowego, tak nieliczni i do tego tak rozproszeni na polu politycznej walki, że nie są w stanie w żaden sposób mu zagrozić.
Skomponowany przez kompozytora „program naprawy państwa”, można przez analogię przyrównać do dziewiętnastowiecznego manifestu komunistycznego Karola Marksa i Fryderyka Engelsa.
Tam, co prawda napisano wyraźnie, że widmo komunizmu krąży po Europie, wzywając jednocześnie w nim proletariuszy wszystkich krajów do łączenia się, zaś w „programie naprawy państwa”, kompozytor nie użył takich słów, ale za to, przez zastosowane w nim hasła, wmówił pewnej, zresztą licznej części osób słuchających jego publicznych, mało zrozumiałych dla człowieka myślącego, a momentami wręcz bełkotliwych wystąpień, że w kraju krąży jak widmo / bez mała prawie jak komunizmu /, groźba rozpadu państwa, jako skutek złej polityki poprzedników. Twierdzenie, że państwo jest w stanie kompletnej ruiny, obiecując przy tym wszystkim słuchającym jego wywodów, najogólniej mówiąc, zmiany na lepsze, walkę z korupcją, zmiany w podatkach, edukacji i na koniec, naprawę tego wszystkiego, co zepsuli poprzednicy.
Ten cel, zdaniem kompozytora, można było wówczas osiągnąć tylko przez połączenie wszystkich sił pragnących takich zmian, zmian na lepsze, tak jak on to widzi i oddanie swoich głosów na muzyków z jego partyjnej orkiestry.
To tak, jak w manifeście komunistycznym wezwanie proletariuszy wszystkich krajów do łączenia się.
Tylko, że podczas tych wystąpień, ani razu nie padło rzeczowe uzasadnienie zarzutu pod adresem poprzedników, na czym polega owo „zepsucie” przez nich państwa.
Może dla niego zepsucie państwa to taka jego organizacja, w której wszystko funkcjonuje w nim należycie, jego obywatele czują się w nim bezpiecznie, a przepisy obowiązującego prawa, w tym zwłaszcza ustawy zasadniczej są bezwzględnie przestrzegane przez wszystkie organy tego państwa?
Być może uważał i uważa, że w tej sytuacji naprawa państwa będzie polegała na odwróceniu tego stanu normalności?
Tym samym nienormalność będzie normalnością!
Czy nowobudowane państwo będzie przypominało zamknięty zakład psychiatryczny, w którym władzę przejęli pacjenci?
O nim też, analogicznie można powiedzieć, iż wykorzystuje do walki ze swoimi realnymi i urojonymi politycznymi przeciwnikami, grupę ludzi w postaci wiernych i oddanych mu członków zbudowanej przez siebie partyjnej orkiestry, którzy piastując najwyższe urzędy w państwie, zaciekle walczą z tymi wszystkimi, którzy myślą inaczej niż ich kompozytor, dyrygent i sufler polityczny w jednej osobie, a która to grupa jest w pewnym sensie odpowiednikiem specjalnych maszyn z „Bajek robotów”, z którymi walczy pozostała, gorsza część społeczeństwa, określana przez niego mianem „gorszego sortu”. Przez to, staje się ona w pewnym sensie jego ofiarą, a chce przecież tak dobrze dla nowobudowanego orkiestrowego państwa i jego obywateli. W rzeczywistości jest jednak tak, że ów gorszy sort broni się przed ustawicznym politycznym i prawnym terrorem kompozytora, dyrygenta i suflera politycznego w jednej osobie oraz muzyków z jego partyjnej orkiestry i niestety, ale przegrywa tę walkę na każdym polu.
Przegrywa, bo jego głos nie jest zbyt liczny i tym samym jest za słaby na specyficznych salach koncertowych, liczących w sumie kilkaset miejsc, na których odbywają się koncerty w wykonaniu jego partyjnej orkiestry. Jest również za słaby na to, aby zagłuszyć i tym samym pokonać mającą zdecydowaną przewagę liczebną, a do tego dobrze i bez dysonansów grającą partyjną orkiestrę.
Orkiestra gra jak dobra katarynka, bo jest przecież przez niego ręcznie napędzana i sterowana, a przez to, grając szybko i bezawaryjnie produkuje nowe akty prawne, niczym jakaś dobra maszynka.
Orkiestrowi muzycy, pod uważnym okiem swojego dyrygenta, w pocie czoła grają na salach koncertowych do późnych godzin nocnych, nie wykazując przy tym widocznych oznak zmęczenia.
Pracują niczym dobrze zaprogramowane roboty, tylko że polityczne roboty.
Stworzony przez kompozytora i wpojony w świadomość członków zbudowanej przez niego partyjnej orkiestry program, wprowadził takie zmiany w ich myśleniu, że wszyscy oni przestali myśleć samodzielnie, zakładając, że w ogóle byli i są do tego zdolni, gdyż myślą tak samo jak on i dzięki temu zawsze grają tak, jak karze im grać, w ogóle nie zastanawiając się przy tym nad tym, czy to granie jest uczciwe i zgodne z przepisami obowiązującego prawa. Czy może w dłuższej perspektywie czasu określony element granej decyzji politycznej lub gospodarczej, nowo uchwalony lub znowelizowany akt prawny, nie odniesie negatywnych skutków politycznych, społecznych i gospodarczych dla obywateli orkiestrowego państwa w budowie?
Prawdopodobnie w zaciszu swojego gabinetu, Kompozytor, dyrygent,w siedzibie swojej partyjnej orkiestry, dyrygując, wydaje im wiążące dla nich polecenia, jak konkretna sprawa ma być załatwiona, w jakim terminie oraz jak mają oni grać w swoich publicznych wystąpieniach.
Innymi słowy robi to jak gdyby z ukrycia, albo inaczej mówiąc, tak jak w teatrze z „Budki suflera”.
Jest tym samym swego rodzaju suflerem politycznym członków swojej partyjnej orkiestry.
Dzięki temu, jest nieprzerwanie grane „Takie tango”, a momentami nawet „Bal wszystkich świętych”.
Dzięki temu nikt się nie nudzi, bo cały czas ma przecież„dobrą muzykę”.
To, co robi on wespół z nimi, jak wszystko na to wskazuje, w zdecydowanej większości znajduje swoje ideowe korzenie w doktrynie politycznej makiawelizmu, która przecież zakłada w swej istocie, że dobra i skuteczna polityka musi być nastawiona na osiągnięcie wyznaczonych celów.
Kompozytor, dyrygent i sufler polityczny w jednej osobie ma taki cel, jak się wydaje, bo tym celem prawdopodobnie jest przejęcie przez niego i jego muzyków z grającej partyjnej orkiestry, pełnej kontroli nad wszystkim i wszystkimi w budowanym przez niego od podstaw „orkiestrowym państwie”.
Może to być również nowa doktryna polityczna stworzona przez niego, awzorowana właśnie na tej doktrynie, z jej zasadniczymi elementami, tylko że dodatkowo wzbogacona o nowe elementy, takie jak udawanie, że nic nie widzimy, nic nie słyszymy, zwłaszcza głosów krytyki, sprzeciwu i protestu innych, przeciwko temu co i jak gramy, bo przecież panuje u nas wolność i swoboda publicznego wyrażania swoich poglądów „muzycznych”, nie rozumiemy stawianych nam zarzutów o łamanie przez nas Konstytucji, bo są one bezpodstawne, bo widzimy i słyszymy tylko jedynie słuszne i trafne politycznie nuty napisane i rozpisane na partyturze politycznego koncertu „naprawy państwa”, koncertu napisane przez naszego kompozytora.
W tym przypadku nie można łamać prawa, bo przecież jeszcze przed objęciem przez muzyków wyznaczonych im funkcji w orkiestrowej egzekutywie, każdy z nich składał przysięgę, w której przyjmując na siebie obowiązek postępowania w swej pracy, między innymi zgodnie z prawem, wzywał do pomocy Boga.
Koniec Wersji Demonstracyjnej
Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.
Wydawnictwo Psychoskok