Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Fascynacja przemocą - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Fascynacja przemocą - ebook

To nieprawda, że śledztwo zawsze kończy się wraz z sądowym wyrokiem. Często, gdy wymiar sprawiedliwości zamyka sprawę, do akcji wkraczają dziennikarze. Bo wiele przestępstw skrywa tajemnice, których nie udało się rozwikłać prokuratorom i sędziom; bo niektóre wyroki pozostają w sprzeczności nie tylko z poczuciem sprawiedliwości, ale także z wiedzą, do jakiej organom ścigania nie udało się dotrzeć. Bo są ludzie, których niesłusznie naznaczono piętnem zbrodniarzy, i są zbrodnarze, którzy pozostają bezkarni.

– Stalkerzy krążą wśród nas. Może szykują się do ataku na Ciebie?

– Handlarze kobiet zbijają fortuny na ludzkim cierpieniu

– Nie istnieje zbrodnia doskonała, chciaż wykrycie sprawcy może trwać latami

– Politycy często korzystają z usług terrorystów

– Zachód już dawno temu chciał wyeliminować Kaddafiego

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7778-233-0
Rozmiar pliku: 674 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jaki stal­king? To prze­cież tyl­ko nie­win­ne nę­ka­nie

Ofia­ra roz­pacz­li­wie cze­ka, aż prze­śla­dow­ca po­peł­ni błąd. Je­śli „tyl­ko” za­sy­pu­je ją ty­sią­cem nie­chcia­nych SMS-ów, wy­dzwa­nia po no­cach, ruj­nu­je jej ży­cie pry­wat­ne i za­wo­do­we – prak­tycz­nie jest bez­kar­ny. Te­raz to się zmie­ni.
Stal­king tra­fił do ko­dek­su kar­ne­go.

Ka­ta­rzy­na Świer­czyń­ska

Re­ak­cja jest zwy­kle po­dob­na:

– Pro­szę zmie­nić nu­mer te­le­fo­nu i spra­wa się za­koń­czy.

– Mu­si­my cze­kać, aż po­peł­ni ja­kieś prze­stęp­stwo. Na przy­kład za­gro­zi, że za­bi­je. Albo coś znisz­czy.

– A nie da się z nim ja­koś do­ga­dać?

– Nie ma sen­su tego zgła­szać, to tyl­ko wy­kro­cze­nie.

To praw­dzi­we sło­wa po­li­cjan­tów, do któ­rych zgło­si­ły się ofia­ry stal­ke­rów. Sama po­li­cja w ofi­cjal­nych wy­po­wie­dziach za­pew­nia, że każ­de­go po­krzyw­dzo­ne­go trak­tu­je po­waż­nie i przyj­mu­je zgło­sze­nie. Rze­czy­wi­stość nie jest jed­nak tak ró­żo­wa. Z ra­por­tu In­sty­tu­tu Wy­mia­ru Spra­wie­dli­wo­ści na te­mat stal­kin­gu w Pol­sce wy­ni­ka, że choć w po­nad po­ło­wie przy­pad­ków po­li­cjan­ci przy­ję­li in­for­ma­cję o nę­ka­niu, to nic wię­cej nie zro­bi­li. Co pią­ta ofia­ra ode­szła z ko­mi­sa­ria­tu na­wet bez tego. W co czwar­tym przy­pad­ku po­li­cjan­ci ka­za­li przyjść, je­śli sy­tu­acja się po­wtó­rzy, a zda­rza­ło się, że od­sy­ła­li ofia­ry do… agen­cji ochro­ny.

Zde­hu­ma­ni­zo­wa­ne by­dlę

– Je­stem ofia­rą cy­ber­stal­kin­gu. Moja prze­śla­dow­czy­ni Mar­ta Po­piel po­słu­gu­je się mo­imi da­ny­mi oso­bo­wy­mi, zdję­cia­mi oraz umiesz­cza w in­ter­ne­cie nie­praw­dzi­we in­for­ma­cje na mój te­mat – pi­sze na stro­nie in­ter­ne­to­wej swo­je­go ga­bi­ne­tu Adam Si­do­ro­wicz, war­szaw­ski chi­rurg me­dy­cy­ny es­te­tycz­nej.

Si­do­ro­wicz to chy­ba naj­bar­dziej zna­na ofia­ra stal­kin­gu w Pol­sce. Jego kosz­mar trwa od pię­ciu lat, wie­lo­krot­nie pi­sa­ły o nim ogól­no­pol­skie me­dia. To jed­nak nie po­wstrzy­mu­je prze­śla­dow­czy­ni. Wręcz prze­ciw­nie. – Ostat­nio znaj­du­ję w skrzyn­ce na li­sty kart­ki z na­ma­lo­wa­nym czar­nym krzy­żem. Mar­ta za­czę­ła gro­zić moim naj­bliż­szym – mówi w roz­mo­wie z ma­ga­zy­nem „Śled­czy” Si­do­ro­wicz. W sła­nych do nie­go wia­do­mo­ściach ko­bie­ta każe szy­ko­wać wor­ki na zwło­ki dwu­lat­ka (w ta­kim wie­ku jest dziec­ko le­ka­rza), prze­strze­ga jego żonę przed gwał­tem i su­ge­ru­je, żeby jego mat­ka nie wy­cho­dzi­ła z domu, „bo prze­cież star­szym pa­niom róż­ne rze­czy się zda­rza­ją”.

Wszyst­ko za­czę­ło się nie­win­nie. Je­sie­nią 2005 roku do ga­bi­ne­tu Si­do­ro­wi­cza przy­szła na kon­sul­ta­cję pa­cjent­ka. Ty­dzień póź­niej ob­da­ro­wa­ła le­ka­rza drob­nym upo­min­kiem. Wkrót­ce wy­zna­ła mu mi­łość. Le­karz po­wie­dział ko­bie­cie, że nie może li­czyć na wza­jem­ność. Pa­cjent­ka nie da­wa­ła za wy­gra­ną. Za­sy­py­wa­ła go mi­ło­sny­mi wy­zna­nia­mi, ero­tycz­ny­mi SMS-ami. To trwa­ło mniej wię­cej dwa lata. Kie­dy zro­zu­mia­ła, że le­karz nie od­wza­jem­ni uczu­cia, po­sta­no­wi­ła go znisz­czyć. „Be­stial­ski kat ko­biet”, „Ten le­karz za­bi­ja cho­rych lu­dzi lub do­pro­wa­dza ich do ka­lec­twa”, „…to zde­hu­ma­ni­zo­wa­ne by­dlę, któ­re upa­ja się za­da­wa­niem bólu ko­bie­tom”, „Gro­ził mi do­żyl­nym po­da­niem środ­ka, po któ­rym umie­ra się w pół mi­nu­ty” – to tyl­ko nie­któ­re opi­sy, któ­re wy­świe­tla­ją się, kie­dy wpi­sze się w in­ter­ne­to­wą wy­szu­ki­war­kę na­zwi­sko le­ka­rza. Mar­ta za­miesz­cza też wul­gar­ne anon­se na por­ta­lach ge­jow­skich, oczy­wi­ście po­da­jąc nu­mer i na­zwi­sko Si­do­ro­wi­cza. Kie­dy le­karz chce za­dzwo­nić ze służ­bo­wej ko­mór­ki, czę­sto nie może na­wet wy­stu­kać nu­me­ru, bo Mar­ta do nie­go wy­dzwa­nia. Bywa, że sta­cjo­nar­ny nu­mer ga­bi­ne­tu otrzy­mu­je po kil­ka­set głu­chych te­le­fo­nów dzien­nie.

Si­do­ro­wicz chciał, żeby była pa­cjent­ka po­nio­sła karę. Za wy­kro­cze­nie, ja­kim jest upo­rczy­we nę­ka­nie, mo­gła­by do­stać 1500 zł grzyw­ny. Sąd umo­rzył jed­nak po­stę­po­wa­nie, bo ko­bie­ta nie sta­wia­ła się na żad­ne we­zwa­nia. To jesz­cze bar­dziej ją roz­krę­ci­ło. „I co? Sąd umo­rzył spra­wę!” – drwi­ła. Kie­dy jed­nak groź­by za­czę­ły do­ty­czyć naj­bliż­szych Si­do­ro­wi­cza, do ak­cji wkro­czy­ła pro­ku­ra­tu­ra. – Zde­cy­do­wa­li­śmy o po­sta­wie­niu Mar­cie P. czte­rech za­rzu­tów: roz­po­wszech­nia­nia por­no­gra­fii, gróźb ka­ral­nych, znie­wa­że­nia i po­mó­wie­nia – wy­li­cza Da­riusz Śle­po­ku­ra z war­szaw­skiej Pro­ku­ra­tu­ry Okrę­go­wej. Pro­blem w tym, że do tej pory Mar­ta za­rzu­tów nie usły­sza­ła. – Sku­tecz­nie ukry­wa się przed po­li­cją – mówi Si­do­ro­wicz. W paź­dzier­ni­ku pro­ku­ra­tu­ra wy­da­ła na­kaz za­trzy­ma­nia Mar­ty P. Je­śli nadal bę­dzie się ukry­wa­ła, zo­sta­nie za nią wy­sta­wio­ny list goń­czy. Gro­żą jej dwa lata wię­zie­nia.

Tu pro­sty­tut­ka Ju­sty­na

– Pro­szę mi wie­rzyć, nie mo­że­my się do­cze­kać, aż stal­king tra­fi do ko­dek­su kar­ne­go i sta­nie się prze­stęp­stwem – mówi „Śled­cze­mu” kom. Mał­go­rza­ta Sta­ni­sław­ska z ko­men­dy miej­skiej w Zie­lo­nej Gó­rze.

PSY­CHO­FA­NI POL­SKICH GWIAZD

Czy kra­sno­lu­dek może od­pro­wa­dzić księż­nicz­kę? – za­py­tał, kie­dy wresz­cie od­wa­żył się po­dejść do swo­jej wiel­kiej mi­ło­ści. To je­dy­ny mo­ment, kie­dy Je­rze­mu L., in­for­ma­ty­ko­wi pra­cu­ją­ce­mu w ban­ku, uda­ło się za­mie­nić kil­ka słów z Agniesz­ką Ko­tlar­ską, mo­del­ką i Miss Pol­ski z 1991 roku. Męż­czy­zna zo­ba­czył ją pierw­szy raz na po­ka­zie mody i od tej pory za­czął śle­dzić każ­dy jej krok. Był ob­se­syj­nie za­ko­cha­ny. Pi­sał li­sty o kra­sno­lud­ku, snuł pla­ny na wspól­ną przy­szłość. La­tem 1996 roku do­wie­dział się, że jego uko­cha­na wy­szła za mąż i ma có­recz­kę. To było jak grom z ja­sne­go nie­ba. Za­czął wy­dzwa­niać do Ko­tlar­skiej i bła­gać o spo­tka­nie. Mo­del­ka nie zo­sta­wi­ła mu żad­nych złu­dzeń. Usły­sza­ła, że zmar­no­wa­ła mu ży­cie. Je­rzy L. nie chciał być dłu­żej zwo­dzo­ny. Po­je­chał przed dom by­łej Miss na jed­nym z wro­cław­skich osie­dli. Cała ro­dzi­na Agniesz­ki aku­rat wsia­da­ła do sa­mo­cho­du. Je­rzy L. pod­szedł i po­pro­sił o roz­mo­wę. Ko­bie­ta od­mó­wi­ła. Kie­dy jej mąż wy­siadł z auta i ka­zał na­trę­to­wi od­cze­pić się, ten wy­jął nóż. Zra­nił męża Ko­tlar­skiej, a ją samą, kie­dy ru­szy­ła na ra­tu­nek, dźgnął trzy­krot­nie. Cio­sy oka­za­ły się śmier­tel­ne.

Od tego cza­su nie do­szło do tak dra­ma­tycz­nych fi­na­łów w re­la­cjach fa­nów i pol­skich ce­le­bry­tów, jed­nak ob­se­syj­nie za­ko­cha­nych wiel­bi­cie­li gwiaz­dom nie bra­ku­je, tyle że nie­chęt­nie o tym mó­wią. Agniesz­ka Chy­liń­ska od po­cząt­ku swo­jej ka­rie­ry mia­ła rze­sze za­ko­cha­nych w niej dziew­czyn. Mó­wi­ły wprost: ko­cham cię i chcę z tobą być.

Jed­na z nich spa­ła na wy­cie­racz­ce w domu ar­tyst­ki. Zde­cy­do­wa­na re­ak­cja ów­cze­sne­go chło­pa­ka sku­tecz­nie od­stra­szy­ła dziew­czy­nę.

Maja Sa­blew­ska, nie­gdyś me­ne­dżer­ka Dody, obec­nie Edy­ty Gór­niak, za­zna­cza, że to czę­sto me­ne­dże­ro­wie gwiazd są bu­fo­ra­mi, na któ­rych sku­pia­ją się złe emo­cje ob­se­syj­nie za­ko­cha­nych lub wręcz od­wrot­nie – pa­ła­ją­cych nie­na­wi­ścią fa­nów. Jed­na z me­ne­dże­rek opo­wia­da o męż­czyź­nie, któ­ry prze­śla­du­je ją od daw­na.

Po­su­wa się na­wet do tego, że za­miesz­cza anon­se na stro­nach por­no­gra­ficz­nych z nu­me­rem ko­bie­ty. Inna me­ne­dżer­ka przy­zna­je, że jej pod­opiecz­na ma nie­zrów­no­wa­żo­nych psy­chicz­nie wiel­bi­cie­li – uwa­ża, że mó­wie­nie o tym tyl­ko za­chę­ca ko­lej­nych do dzia­ła­nia. Maja Sa­blew­ska tak­że wal­czy z pseu­do­fa­na­mi. Ostat­nio ktoś za­ło­żył jej fał­szy­wy pro­fil na Fa­ce­bo­oku i po­in­for­mo­wał, że Edy­ta Gór­niak zła­ma­ła nogę. Sa­blew­ska in­ter­we­nio­wa­ła na po­li­cji.

Ja­ro­sław Wa­sik, wy­ko­naw­ca pio­sen­ki po­etyc­kiej, nie ma me­ne­dże­ra i po­sta­no­wił nu­mer swo­jej ko­mór­ki za­mie­ścić na stro­nie in­ter­ne­to­wej. Na­tych­miast tego po­ża­ło­wał. – Za­czę­ła dzwo­nić do mnie mło­da ko­bie­ta. Co­dzien­nie. Wie­dzia­ła o mnie wszyst­ko, zna­ła mój re­per­tu­ar na pa­mięć – opo­wia­da Wa­sik. W pew­nym mo­men­cie wy­pa­li­ła, że sko­ro daję nu­mer do pu­blicz­nej wia­do­mo­ści, to mu­szę li­czyć się z tym, że róż­ni lu­dzie będą wy­dzwa­nia­li. Na­tych­miast zdją­łem mój nu­mer ze stro­ny, a nu­mer tej pani opi­sa­łem w te­le­fo­nie „ni­by­fan­ka” – opo­wia­da. Ni­by­fan­ka od­cze­pi­ła się, kie­dy Wa­sik po­zwo­lił ode­brać te­le­fon swo­jej zna­jo­mej. – Ostrym to­nem wy­pa­li­ła, że jest moją żoną, i od pory mam spo­kój – śmie­je się.

Do dziś za­cho­wał jed­nak, na wszel­ki wy­pa­dek, nu­mer na­tręt­nej fan­ki w te­le­fo­nie.

To wła­śnie w tym mie­ście przed wa­ka­cja­mi w ręce po­li­cjan­tów wpadł pe­wien stal­ker. Wszyst­ko za­czę­ło się na po­cząt­ku roku. Ko­bie­ta pra­cu­ją­ca w agen­cji nie­ru­cho­mo­ści po­śred­ni­czy­ła w wy­na­ję­ciu miesz­ka­nia 48-let­nie­mu Niem­co­wi. Klient był bar­dzo za­do­wo­lo­ny z ob­słu­gi. Nic nie wska­zy­wa­ło na to, że za kil­ka dni ży­cie agent­ki za­mie­ni się w hor­ror. Ko­bie­ta za­czę­ła do­sta­wać głu­che te­le­fo­ny. Gdy od­bie­ra­ła – sy­gnał się ury­wał. Drę­czy­ciel za­sy­py­wał ją SMS-ami – co­raz bar­dziej wul­gar­ny­mi. Wy­zy­wał od suk i ku­rew. Kie­dy bu­dzi­ła się rano, mia­ła po kil­ka­set nie­ode­bra­nych po­łą­czeń z róż­nych nu­me­rów! W pew­nym mo­men­cie zo­rien­to­wa­ła się, z kim ma do czy­nie­nia – kie­dy ode­bra­ła je­den z te­le­fo­nów, po dru­giej stro­nie usły­sza­ła nie­miec­ki ak­cent. Na­tych­miast sko­ja­rzy­ła to z klien­tem. Tyle że on nie prze­by­wał już w wy­na­ję­tym miesz­ka­niu. Z każ­dym dniem drę­czy­ciel po­su­wał się da­lej. „Dzień do­bry, tu pro­sty­tut­ka Ju­sty­na, bio­rę za noc 2000 zło­tych” – sły­sze­li zdu­mie­ni klien­ci agen­cji nie­ru­cho­mo­ści, kie­dy pró­bo­wa­li do­dzwo­nić się na nu­mer zie­lo­no­gór­skiej agent­ki. Ko­bie­ta mu­sia­ła zre­zy­gno­wać z pra­cy. Zgło­si­ła się na po­li­cję, ale po­tem z wiel­kim ża­lem opo­wia­da­ła o tym, jak wy­glą­da­ło na­mie­rza­nie stal­ke­ra: – Mu­sia­łam sama tro­pić spraw­cę, sama cho­dzi­łam i wy­py­ty­wa­łam lu­dzi, usta­la­łam, gdzie może prze­by­wać.

GDY PO­JA­WI SIĘ STAL­KER

• Uni­kaj kon­tak­tu i kon­fron­ta­cji ze stal­ke­rem

• In­for­muj oto­cze­nie o dzia­ła­niu stal­ke­ra

• Do­ku­men­tuj dzia­ła­nie stal­ke­ra, za­cho­wuj do­wo­dy

• Udaj się po po­ra­dę praw­ną

• Po­znaj za­sa­dy sa­mo­obro­ny

• Bądź ostroż­ny; sto­suj środ­ki ostroż­no­ści; wy­rób na­wy­ki

• Chroń swo­ją pry­wat­ność

• Na­ucz się być aser­tyw­nym

• Nie pro­wo­kuj

• Zmień nr te­le­fo­nu, ad­res e-ma­ilo­wy

• Noś te­le­fon ze sobą, znaj nu­me­ry alar­mo­we

• Zmień ru­ty­no­wy po­rzą­dek dnia i za­cho­wa­nia

Kom. Sta­ni­sław­ska przy­zna­je, że męż­czy­zna nie zo­stał­by za­trzy­ma­ny, gdy­by nie po­moc sa­mej po­szko­do­wa­nej. Ko­bie­ta mia­ła szczę­ście w nie­szczę­ściu: kie­dy od­na­la­zła swo­je­go opraw­cę, po­li­cja za­czę­ła spraw­dzać, kim jest. Oka­za­ło się, że oby­wa­tel Nie­miec jest po­szu­ki­wa­ny mię­dzy­na­ro­do­wym li­stem goń­czym za oszu­stwa, któ­re po­peł­nił na te­re­nie Nie­miec (za­ro­bił 300 ty­się­cy euro na sprze­da­ży fał­szy­wych praw jaz­dy). – To była pod­sta­wa do za­trzy­ma­nia i prze­szu­ka­nia miesz­ka­nia – mówi Sta­ni­sław­ska. Po­li­cjant­ka była obec­na pod­czas wej­ścia do domu Niem­ca.

– W jego domu zna­leź­li­śmy sprzęt in­for­ma­tycz­ny, pie­nią­dze, kil­ka­set róż­nych kart SIM do te­le­fo­nów ko­mór­ko­wych – wy­li­cza. Wy­szło na jaw, że męż­czy­zna nę­kał nie tyl­ko zie­lo­no­gó­rzan­kę, ale co naj­mniej kil­ka ko­biet w ca­łej Pol­sce.

Sama tak wy­bra­łaś

Za­raz po za­trzy­ma­niu tra­fił do aresz­tu, ale tyl­ko i wy­łącz­nie dla­te­go, że był po­szu­ki­wa­ny li­stem goń­czym. – Stal­king? To nie jest prze­stęp­stwo, nie mo­gli­śmy nic zro­bić w tej spra­wie – mówi Grze­gorz Szklarz z zie­lo­no­gór­skiej Pro­ku­ra­tu­ry Okrę­go­wej. Jed­nak po do­kład­nej ana­li­zie zna­le­zio­nych w miesz­ka­niu Niem­ca rze­czy oka­za­ło się, że spraw­ca po­peł­nił błąd.

– Prze­ła­mał za­bez­pie­cze­nia ope­ra­to­ra i wła­mał się do skrzyn­ki pocz­to­wej nu­me­ru po­szko­do­wa­nej, a to jest już kra­dzież in­for­ma­cji. Oprócz tego do­ła­do­wał so­bie te­le­fon z kon­ta po­krzyw­dzo­nej. To wy­łu­dze­nie za­gro­żo­ne karą na­wet 10 lat wię­zie­nia – mówi Szklarz.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: