Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Egzorcyzm - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
19 stycznia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Egzorcyzm - ebook

Ukryty świat osobowego zła

Ojciec Jose Francisco C. Syquia, przełożony egzorcystów w archidiecezji Manili na Filipinach, postanowił podzielić się swoimi obserwacjami na temat związków między okultyzmem, zjawiskami paranormalnymi a zagrożeniami duchowymi. Na Filipinach, gdzie chrześcijaństwo nie wszędzie zdołało usunąć wpływy dawnych pogańskich kultów i gdzie wciąż popularne są obrzędy i zaklęcia mające zapewnić przychylność "dobroczynnych" duchów, problemy te są szczególnie dobrze widoczne.

Książka Egzorcyzm opisuje wstrząsające historie spotkań egzorcysty z osobowym złem. Dzięki przedstawieniu tych przerażających zjawisk i sytuacji w kontekście nauki Kościoła i praktycznego doświadczenia katolickich egzorcystów, zyskujemy głębsze ich zrozumienie. To doskonały przewodnik po świecie duchowym i jednocześnie wielka pomoc w sytuacjach zagrożenia demonicznego.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65706-46-1
Rozmiar pliku: 755 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Latem 2005 roku, kiedy spędzałem urlop w mojej rodzinnej Pampelunie, w Nawarze w Hiszpanii, zadzwonił do mnie mój minister prowincjalny, o. Troadio de los Santos. Poprosił mnie, abym przyjął propozycję arcybiskupa Manili, który chciał, by w jego archidiecezji zjawił się kapucyn, ktoś taki jak ojciec Pio, kto zająłby się odprawianiem egzorcyzmów. W pierwszej chwili byłem zaskoczony i musiałem się poradzić moich dawnych profesorów teologii, z którymi mieszkałem. Wiedziałem jednak, że sam Pan powołał mnie do tej służby, dlatego posłusznie przyjąłem propozycję. Po powrocie na Filipiny dowiedziałem się, że stanowisko to proponowano wcześniej innym, lecz ci odmówili. Do dziś moi bracia patrzą na mnie jak na dziwoląga i uśmiechają się z niedowierzaniem na myśl, że zostałem egzorcystą.

Kiedy byłem młodszy, otrzymałem „święcenia niższe” do posługi egzorcysty, lecz nigdy wcześniej nie wypędziłem z nikogo złego ducha. Dziś mam 65 lat i Bóg chce, bym włączył się w tę posługę. To proste, choć tajemnicze zadanie jest dla mnie wielką łaską. Pozwoliło mi poznać posługę, która przez wszystkie lata mojej „normalnej” pracy duszpasterskiej w Kościele niemal zanikła. Odkryłem, że egzorcystów jest na świecie bardzo niewielu, a jeszcze mniej tych odpowiednio przygotowanych, na Filipinach zaś nie ma ich prawie wcale. Jak pisze główny egzorcysta diecezji rzymskiej o. Gabriele Amorth w swojej książce Wyznania egzorcysty: „Czyżby to było niedbalstwo ze strony biskupów i kapłanów? Prawdziwa i rzeczywista niewiara w konieczność i skuteczność tej posługi?”¹. Czuję, że zostałem wezwany do apostolstwa wśród ludzi, którzy ogromnie cierpią, nękani przez Złego. Nikt ich nie rozumie: ani krewni, ani lekarze, ani – w wielu wypadkach – księża.

Dlatego gdy kardynał Gaudencio Rosales nieoczekiwanie powierzył mi funkcję egzorcysty, zastanawiałem się, co to oznacza i w co się pakuję, lecz poczułem się pewniej na wieść, że ekspert w tej dziedzinie, o. Jose Francisco „Jocis” Syquia będzie dyrektorem tego urzędu.

Z wielką przyjemnością piszę zatem tych kilka słów wstępu do jego książki. Mogę jedynie powtórzyć za naszym bratem, kapucynem, a później franciszkaninem odnowy, doktorem pedagogiki, o. Benedictem J. Groeschelem, CFR, który napisał przedmowę do amerykańskiego wydania książki o. Amortha, że „widzę w tej książce świadectwo mądrego i oddanego formatora i duszpasterza, który ma odwagę działać na terenie, na który większość z nas obawia się wkroczyć”. Podobnie jak dzieło o. Amortha, również tę książkę należy czytać „z uwagą i otwartym umysłem”. Jestem przekonany, że jej lektura przysłuży się wielu księżom, zakonnikom i świeckim członkom Kościoła na Filipinach. Jest to dobry punkt wyjścia do lepszego zrozumienia tego rodzaju posługi w realiach Filipin. Może też zainspirować innych, by spisali swoje doświadczenia.

Ojciec Amorth pisał również: „Poza małą liczebnością, egzorcyści są źle widziani, zwalczani, trudno im znaleźć miejsce dla swojej posługi. Jest to refleksja, do której zachęcam wszystkich biskupów, którzy nie pełniąc nigdy tej posługi, są niekiedy tak mało wrażliwi na to zagadnienie. A chodzi przecież o posługę powierzoną wyłącznie im: tylko oni mogą ją pełnić lub wyznaczać egzorcystów”². Od siebie zaś pragnę dodać, że książce o. Jocisa przyświeca podobny cel tu, na Filipinach, gdzie tę posługę mocno zaniedbano i w zamian przejęli ją „fałszywi pastorowie” – spirytyści, czarownice, okultyści, uzdrowiciele wiarą, propagatorzy filozofii New Age, sataniści i tym podobni. Tymczasem przy każdej katedrze powinien być egzorcysta, a tam, gdzie potrzeby są większe – na przykład w większych parafiach i sanktuariach – powinno ich być więcej.

Niech więc Niepokalana Dziewica, która była wrogiem szatana od chwili ogłoszenia zbawienia (Rdz 3, 15) aż do jego wypełnienia się (Ap 12) i która połączyła siły ze swoim Synem w walce przeciwko temu wrogowi, pobłogosławi tę książkę i posługę egzorcyzmowania w Kościele Filipin.

o. Mateo Goldaraz, OFMCap,

główny egzorcysta archidiecezji ManiliWstęp

Kiedy kilka lat temu wróciłem do kraju po studiach w Rzymie, zacząłem dostrzegać narastającą fascynację moich rodaków zjawiskami paranormalnymi: pisze się coraz więcej książek na ten temat, powstają coraz to nowe programy z gatunku reality show, kręci się filmy, reportaże, a w gazetach można przeczytać mnóstwo artykułów z tej dziedziny. Jako naród uwielbiamy historie o duchach, ponieważ nadają naszej codzienności posmak czegoś tajemniczego, strasznego, przyprawiającego o dreszcze, wprowadzają ekscytujący pierwiastek makabry. Od drapaczy chmur w Makati aż po proste chatki na prowincji, my, Filipińczycy, czujemy nieodparty pociąg do niewidzialnego świata, który nas otacza. Ludzie, którzy zajmują się tym zawodowo, wprowadzają ten produkt na rynek i nieustannie podsycają w nas owo pragnienie kolejnych sensacji, czyniąc z nas wiernych konsumentów ich towaru i coraz bardziej nas od niego uzależniając.

Wydaje się, że źródła dostarczające informacji o zjawiskach paranormalnych są niewyczerpane, ponieważ jako naród od zawsze łączył nas pewien szczególny rodzaj religijności otwierającej nas na interakcje ze światem duchowym. Niemal każdy z nas zna kogoś, kto zetknął się z czymś bądź kimś nie z tego świata – od poltergeistów i zjaw aż po złe duchy i demony.

Pojawia się więc pytanie, po co w ogóle piszę książkę, która dotyczy dokładnie tych samych zagadnień, budzących kontrowersje nawet w obrębie samego Kościoła katolickiego. Otóż robię to, ponieważ uważam, że jest to część mojej misji duszpasterskiej. Choć mam aż nadto pracy w moim zakonie, postanowiłem napisać tę książkę, ponieważ w czasie swojej posługi zauważyłem sporo rzeczy, które mnie zaniepokoiły. Jako ksiądz w pewnym momencie zetknąłem się z wyjątkową działalnością demona³.

Nie wiedziałem wtedy, jak bardzo w Kościele potrzebne są odpowiedzi i rozwiązania dla takiej formy nękania przez demony. Kiedy ludzie dowiedzieli się, że mam w tej dziedzinie pewne doświadczenie, zaczęli do mnie przychodzić ze swoimi problemami duchowymi, które zdawały się mieć podłoże demoniczne. Przykre było to, że zgłaszali się do mnie tak licznie, iż nie byłem w stanie pomóc im wszystkim. Musiałem bowiem równocześnie zajmować się moimi seminarzystami. Wielu ludzi pytało mnie także o stanowisko Kościoła wobec świata duchowego, w tym jego elementów charakterystycznych dla Filipin, takich jak tak zwane duchy przyrody czy żywiołów.

Dlatego w mojej książce chciałbym przede wszystkim uświadomić ludziom, czym jest świat duchów – świat zjawisk paranormalnych i okultyzmu, a w szczególności zakres nadzwyczajnej aktywności demonicznej. Wszystko po to, aby im pomóc odpowiednio ten świat postrzegać i konfrontować się z nim za pośrednictwem nauczania naszej wiary katolickiej. W odniesieniu do nadzwyczajnego nękania przez demony niniejsze opracowanie pokaże katolikom różne narzędzia, jakimi dysponuje Kościół, by się mu przeciwstawiać. Gdy działalność demona jest stosunkowo słaba, człowiek może pomóc sobie sam, wykorzystując odpowiedni rodzaj broni duchowej, jaką Bóg dał Kościołowi do zwalczania dzieł szatana. To ważne, ponieważ księży jest niewielu i mają mnóstwo pracy. Diabeł boi się każdego chrześcijanina, który wie, że jest cennym dzieckiem wszechmocnego Boga i potrafi stosować rozmaite duchowe strategie obronne Kościoła.

Innym powodem, dla którego zdecydowałem się napisać tę książkę, był fakt, iż wielu katolików, nie znając stanowiska Kościoła względem ich dylematów związanych ze zjawiskami paranormalnymi czy duchowymi, trafia do ludzi zajmujących się okultyzmem, co jedynie pogarsza ich sytuację. Mam również nadzieję, że moi bracia kapłani, często z braku czasu niebędący w stanie samodzielnie wyszukać potrzebnych informacji, znajdą w tym opracowaniu podstawowe zasady i wskazówki, które mogą się okazać przydatne, jeśli w swej posłudze zetkną się oni z nadzwyczajną ingerencją demoniczną.

I wreszcie, ponieważ zapobiegać jest zawsze znacznie łatwiej, niż leczyć, mam nadzieję, że ta książka będzie dla katolików ostrzeżeniem przed rozlicznymi drogami, którymi demoniczne siły mogą wnikać w ich życie i zaciskać wokół nich śmiertelną pętlę. Zgadzam się ze słowami mgr. lic. o. Johna B. Healeya, który tworzy grupy ocalania dusz w diecezji brook­lińskiej: „W naszych czasach ludzie sami w ogromnym stopniu ułatwiają do siebie dostęp złym duchom poprzez swoją ciekawość, fascynację, a zwłaszcza oddawanie się którymkolwiek spośród niezliczonych wręcz popularnych praktyk okultystycznych bądź też ulegając rozpowszechnianym przesądom, przyjmowanym przez społeczeństwa z taką łatwością”⁴. Potem dodaje jeszcze, że zażywanie narkotyków oraz uleganie grzesznym nawykom lub występkom również może otwierać człowieka na działanie diabła.

Właściwie zamierzałem napisać bardziej specjalistyczną książkę o egzorcyzmach i uwalnianiu dusz, ostatecznie jednak zdecydowałem się uprościć przekaz, by uczynić go bardziej przystępnym dla wszystkich. To pozwoliło mi również zakończyć pracę nieco wcześniej. Mam nadzieję w najbliższej przyszłości napisać praktyczny podręcznik uwalniania dusz. Wszystkie historie opisane w niniejszej książce są prawdziwe, choć w trosce o prywatność niektórych osób i płynność narracji pewne szczegóły zostały zmienione.

Ta książka jest w zasadzie czymś na kształt katolickiego przewodnika po egzorcyzmach, ponieważ zawarte w niej treści dotyczące doktryny pochodzą głównie ze źródeł katolickich, nauczania Magisterium Kościoła, pism ojców Kościoła i doktorów Kościoła, a także świętych i uznanych autorów katolickich. To właśnie czyni ją wyjątkową. W kwestiach związanych z duchowością celowo skupiłem się wyłącznie na źródłach katolickich, tak aby powstał prawdziwie katolicki poradnik dla wiernych, którzy zechcą poszukać odpowiedzi Kościoła na poruszone w książce tematy. Uświadomiłem sobie, jak pilna jest potrzeba przedstawienia stanowiska Kościoła w kwestii egzorcyzmów, okultyzmu i zjawisk paranormalnych, skoro wielu spośród tych, którzy szukają odpowiedzi w Kościele i ostatecznie jej nie znajdują, zwraca się ku nauczycielom okultyzmu i New Age. Przyswajanie treści z kręgów New Age jest dla tych katolików początkiem powolnego odsuwania się od Boga w Trójcy Jedynego i Jego Kościoła.

Posługa egzorcyzmowania i uwalniania duszy to nie żarty. Komuś żądnemu przygód na pierwszy rzut oka może się to wydawać ekscytujące, lecz jest to wyczerpująca praca. Gdybym nie dostąpił Bożej łaski i nie otrzymał od Pana znaków potwierdzających to powołanie, a także nie miał wsparcia mojego zespołu i innych grup bliskich memu sercu, pewnie skupiłbym się raczej na innych, bardziej „normalnych” obowiązkach kapłańskich.

Niech ta książka poprowadzi każdego, kto ją przeczyta, z dala od królestwa zła i przybliży go do serc Jezusa i Maryi.1 Kościół i diabeł

Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła.

1 J 3, 8⁵

Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.

Dz 10, 38

Byłem wykończony – przez kilka godzin spowiadałem, siedząc w małym, ciasnym konfesjonale niedaleko bocznego wejścia kościoła Quiapo, w którym znajduje się słynna cudowna figura Czarnego Nazarejczyka. Postanowiłem zrobić sobie przerwę i odpocząć chwilę w lobby klasztoru, gdzie kręcili się strażnicy, wierni i grupka księży czekających na swoją kolej, by wysłuchiwać spowiedzi. Wciąż ubrany w albę, ściskając w ręce purpurową stułę, leniwie przyglądałem się wiernym, którzy tłumnie przewijali się przez bazylikę, kiedy potężny mężczyzna, mierzący ponad metr osiemdziesiąt, powłócząc nogami, ruszył w moim kierunku. Stanął przede mną i powiedział:

– Ojcze, właśnie się ojcu spowiadałem i potrzebuję ojca pomocy. Widzi ojciec, ja tracę rozum!

Przyjrzałem mu się niepewnie. Był zlany potem i rzeczywiście wydawał się być na skraju załamania nerwowego. Poruszenie i strach w jego głosie, mowa ciała wyrażająca niepokój i napięcie przekonały mnie, że ten człowiek naprawdę jest o krok od obłędu. Powiedział także coś, co potem miałem słyszeć jeszcze wielokrotnie w takiej czy innej formie:

– Ojcze, tam w konfesjonale musiałem się mocno kontrolować, bo miałem ochotę księdza udusić! – Głośno przełknąłem ślinę i uśmiechnąłem się niemrawo. – Potrzebuję egzorcyzmu, natychmiast! – prosił zrozpaczony.

– W porządku, przejdźmy do mojego gabinetu – zaproponowałem niepewnie, w pełni świadom, że jeśli ten człowiek wpadnie w szał, będę całkowicie sam. Przez wiele lat ćwiczyłem sztuki walki, lecz w takich sytuacjach w żaden sposób nie mogą mi pomóc, ponieważ nie wiem, czego mogę się spodziewać. Czy jego stan ma podłoże demoniczne, czy psychiczne? Szybko zaprowadziłem go do niewielkiego gabinetu na drugim piętrze i pośpiesznie, być może wciąż chcąc się wycofać, powiedziałem, że zaraz wrócę.

Kiedy wbiegałem po zimnych, marmurowych schodach na trzecie piętro, gdzie znajdował się mój pokój, w głowie miałem gonitwę myśli: „Co ja mam z nim zrobić?”, „Czy to demon, czy problem psychiczny?”, „Skąd wiedział, że to ja go spowiadałem, skoro w lobby byli także inni księża?”.

Wtedy pojawiła się krzepiąca myśl: „Przecież gabinet biskupa Teda Buhaina jest tuż obok. On, jako biskup w pełni duszpasterskiego autorytetu, będzie wiedział, co robić. A jeśli w tym człowieku jest istota demoniczna, on ją wypędzi”.

Szybko pobiegłem i zapukałem do drzwi biskupa. Słyszałem, że jest w środku, lecz z jakiegoś powodu nie otwierał drzwi nawet po tym, jak zacząłem się do nich głośno dobijać. Nagle poczułem w sercu inspirację do działania, a Duch Święty powiedział: „Zostałeś do tego przygotowany. Otrzymałeś znaki. Ten przypadek jest dla ciebie”.

Kilka tygodni wcześniej, grzebiąc w swoich rzeczach, natknąłem się na audiobook pod tytułem Wyznania egzorcysty, autorstwa o. Gabrielego Amortha, głównego egzorcysty Rzymu. Był to zestaw kaset, który kupiłem dawno temu, lecz dopiero teraz pomyślałem, aby je odsłuchać. Przez następnych kilka dni, zamknięty w swoim pokoju w klasztorze w Quia­po, w skupieniu słuchałem, co ma do powiedzenia ten człowiek. Pomyślałem wtedy: „Oto ksiądz, który mówi trzeźwo i obiektywnie i naprawdę zna się na rzeczy”.

W tych dniach również przypadkiem trafiłem na książkę protestanckiego pastora o złych duchach i demonach. Wówczas na poważnie zacząłem się zastanawiać: „Czy aby Pan nie chce mi czegoś powiedzieć?”. I wtedy pojawił się znak rozstrzygający. Z przyjemnością wziąłem do ręki drugi numer kwartalnika „Companion”, a w nim, w drugiej głównej części poświęconej nauczaniu, znalazłem artykuł o świecie duchowym Filipińczyków! W swoim codziennym życiu jako ksiądz rzadko trafiam na tematy związane ze złymi duchami, a tu nagle, ni stąd, ni zowąd przydarzyły mi się trzy takie „zbiegi okoliczności”. Ponieważ jeśli chodzi o Boga, zbiegi okoliczności nie istnieją, w głębi serca wiedziałem, że Pan w ten sposób chce mi powiedzieć, abym zajął się tym tematem i dowiedział się o nim jak najwięcej w ciągu następnych dni.

„No dobrze”, powiedziałem sobie. Najpierw postanowiłem skompletować „zestaw egzorcysty”, tak na wszelki wypadek, a potem dalej zgłębiać tę „tajemniczą” posługę zwaną „uwalnianiem dusz”.

Szukałem w Internecie, przeczesywałem księgarnie w poszukiwaniu tekstów z tej dziedziny i z powrotem zapisałem się do biblioteki seminarium w San Carlos. Kilka tygodni trwało, nim w końcu poczułem, że mam dość wiedzy podstawowej, aby móc przynajmniej odpowiednio się zachować w zetknięciu z osobą nękaną przez złe duchy. A gdy do swojego zestawu dodałem ostatni element – modlitwę papieża Leona XIII przeciwko szatanowi i zbuntowanym aniołom – poczułem się już całkiem pewnie i hardo.

„A przecież to było zaledwie tydzień temu”, powtarzałem sobie, gdy pukałem do drzwi biskupa Buhaina.

„W porządku, Panie. Ten przypadek należy do mnie”, pomyślałem. „Nie wolno mi się bać, bo Ty sam doprowadziłeś mnie do tego miejsca i Ty kontrolujesz sytuację. Walkę zawsze toczysz Ty sam”.

Powoli się odwróciłem i ruszyłem do swojego pokoju. Przyśpieszyłem kroku i po cichu, poruszając tylko ustami, pomodliłem się do Boga. Zaufałem, że moja relacja z Nim pomoże mi zrobić to, co powinienem.

Strach, który początkowo czułem, zaczął się rozpraszać, a jego miejsce zajęły cicha pewność i spokój. Dotarłem do swojego pokoju, wziąłem „zestaw egzorcysty” i szybko ruszyłem z powrotem do gabinetu. Na miejscu ostrożnie otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka. Klimatyzator cicho brzęczał i w małym, jasnym pokoju panował już spory chłód. Mój „pacjent” siedział z zamkniętymi oczami, jakby się modlił. Kiedy tylko wszedłem, otworzył je, a ja usiadłem obok niego. Raz jeszcze poprosił mnie o pomoc.

– Ojcze! Jestem przerażony! Zaczynam przejawiać dziwne moce psychiczne, które pozwalają mi czytać w myślach innych ludzi i robić masę innych rzeczy. A teraz ta moc nabrała takiej siły, że potrafię wyczuć w sobie obcą obecność, która zamierza zawładnąć moim umysłem!

– Jak to się zaczęło? – zapytałem.

– Chodziłem kiedyś na spotkania grupy spirytystów w Manili i wtedy właśnie zaczęło się to wszystko. Teraz umiem czytać ludziom w myślach. Boję się, bo kiedy jestem z moją dziewczyną, potrafię wniknąć w jej umysł i wiem, że mogę wyrządzić jej krzywdę, jeśli nie będę uważał. Proszę, niech mi ojciec pomoże!

Zamieniliśmy jeszcze kilka zdań, po czym zaproponowałem, że się za niego pomodlę. Bez wahania zamknął oczy, położył dłonie na kolanach i próbował się odprężyć na drewnianym krześle z prostym oparciem.

Wyciągnąłem ku niemu prawą dłoń, wyjąłem modlitwę papieża Leona XIII i zacząłem ją czytać. Nie spodziewałem się niczego wielkiego, może tylko tego, że człowiek, który do mnie przyszedł, uspokoi się, w miarę jak będę odmawiał modlitwę. Spokojnie czytałem jej tekst i starałem się wczuć w słowa, jakie wypowiadałem, aż doszedłem do fragmentu, który może odmawiać tylko duchowny.

Mężczyzna zaczął się nagle trząść w gwałtowny i niekontrolowany sposób. Wyglądało to tak, jakby dostał ataku epilepsji. Zdębiałem na widok tej niespodziewanej reakcji.

„Co tu się dzieje?”, rozpaczliwie pytałem sam siebie w myślach. „Czy to, co widzę, dzieje się naprawdę?” Próbowałem się opanować i czytałem dalszy ciąg modlitwy. Mężczyzna wpadł w odrętwienie i na zewnątrz ponownie stał się spokojny.

Powtórzyłem całą modlitwę. Kiedy dotarłem do tego samego fragmentu, wszystko się powtórzyło!

Wtedy zrozumiałem, że ten człowiek naprawdę może mieć w sobie jakąś obcą istotę. Nie mógł przecież wiedzieć, która część modlitwy jest przeznaczona wyłącznie dla księży, ponieważ tylko ja miałem przed oczami jej tekst wraz z instrukcjami. A ponieważ modlitwa była długa, jak zdołałby zapamiętać dokładnie ten konkretny fragment?

Kiedy sobie uświadomiłem, że ten urywek przysparza cierpienia istocie zamieszkującej mężczyznę, odmówiłem modlitwę po raz trzeci. Wówczas niekontrolowany atak minął. Mężczyzna niespodziewanie wstał i powiedział:

– Ojcze, to znikło. Poczułem, jak silny wiatr opuścił moje ciało! To znikło!

Widać było, że przestał się pocić i nie był już taki pobudzony. Nawet jego twarz się zmieniła. Był teraz opanowany i uśmiechnięty.

– Ojcze, obiecuję, że zaraz zacznę się modlić do Matki Boskiej i całkowicie zmienię swoje życie! Będę odmawiał różaniec i powrócę do przyjmowania sakramentów. Dziękuję ojcu z całego serca!

To powiedziawszy, zabrał swój plecak i ruszył do wyjścia. Nigdy więcej go nie widziałem, ale to dzięki niemu po raz pierwszy osobiście i namacalnie przekonałem się, że diabeł naprawdę jest w stanie krzywdzić nas i dręczyć czymś więcej niż ­zwykłymi pokusami.

Zawsze wierzyłem, że diabeł istnieje i może atakować ludzi za pomocą wielu nadzwyczajnych środków, lecz nie mieściło mi się w głowie, że kiedykolwiek zobaczę to na własne oczy. To jak być świadomym istnienia okrutnego, brutalnego świata, ale na tyle daleko, że nigdy się z nim bezpośrednio nie zetkniemy.

Tymczasem wtedy osobiście spotkałem się z diabłem i całym sercem miałem tego świadomość. Tym jednak, co mnie zdumiało i poruszyło, była władza, jaką daje duszpasterstwo Chrystusowe. Ja, niegodna istota ludzka, dzięki swojemu kapłaństwu potrafiłem wypędzić upadłego anioła z tamtego człowieka. To właśnie chciał mi powiedzieć Jezus, stawiając go na mojej drodze – że jestem Jego kapłanem i Jego narzędziem.

Wiedziałem również w głębi serca, że wezwie mnie ponownie.

Nauczanie

W 1972 roku papież Paweł VI zapytał: „Czego najbardziej potrzebuje Kościół w dzisiejszych czasach? Niech wam się nie wydaje, że nasza odpowiedź jest zbyt prosta bądź przesądna i oderwana od rzeczywistości, gdy mówimy, że obecnie jedną z najpilniejszych potrzeb Kościoła jest obrona przed złem, które nazywamy diabłem”.

Papież Jan Paweł II wyraził to samo przekonanie podczas wizyty w sanktuarium św. Michała Archanioła 24 maja 1978 roku. Powiedział wtedy: „Walka z diabłem, która jest głównym zadaniem św. Michała Archanioła, toczy się po dziś dzień, ponieważ diabeł wciąż żyje i dokonuje w świecie swojego dzieła”.

To przykre, jak wielu członków Kościoła katolickiego zaprzecza dziś istnieniu diabła bądź postrzega go jako istotę, która nie może w istotny sposób ingerować w codzienne życie ludzi. Świecki katolicki kaznodzieja Bo Sanchez opowiada o swoich doświadczeniach z niektórych szkół teologicznych na Filipinach, dotyczących tego braku wiary ludzi Kościoła i jego członków w istnienie diabła. Na tym polega wielki plan szatana dla współczesnego świata – sprawić, że ludzie przestaną wierzyć, że on istnieje. To powoduje, że chrześcijanie nie podejmują z nim walki ani w żaden sposób nie próbują się przed nim bronić. Niektórzy nawet obwiniają Boga o swoje nieszczęścia, nieświadomi ukrytego wroga, który atakuje ich w tak wielu obszarach życia. „Trudność w odpieraniu ataków szatańskich polega na tym, że większość z nich nie zostaje rozpoznana jako takie nawet przez licznych chrześcijan”, wyjaśnia o. Benedict Heron OSB w swojej książce Ujrzałem spadającego szatana. Dalej o. Heron pisze: „Na pewno szatan woli, by tak było. Niewątpliwie bardziej mu odpowiada pozostać nierozpoznanym i działać w sposób ukryty i tajemniczy – jeśli nie zostanie rozpoznany, mniejsze jest niebezpieczeństwo wzbudzenia sprzeciwu”⁶.

Te słowa są dziś prawdziwe bardziej niż kiedykolwiek – w naszych czasach wszechobecnego grzechu nasilają się nadzwyczajne ingerencje diabelskie: opętanie, zniewolenie, nękanie i nawiedzenie. Ojciec Carl Vogl w swoim dokumencie relacjonującym pewien dwudziestotrzydniowy egzorcyzm, zatytułowanym Be Gone Satan! („Przepadnij, szatanie!”) stwierdza, że „właśnie współpraca grzeszników pozwala diabłu sprawować na ziemi tak wielką władzę”⁷.

Podczas audiencji generalnej w sierpniu 1986 roku papież Jan Paweł II powiedział, że obecność diabła w świecie „staje się tym dotkliwsza, im bardziej człowiek i społeczeństwo odsuwają się od Boga”. I choć to przykre, owo oddzielenie się od Boga jest obecnie bardzo widoczne, co skłania o. Gabrielego Amortha, głównego egzorcystę Rzymu, do smutnej konstatacji, iż „liczba osób, które zetknęły się ze Złym, wzrosła ogromnie” (podkreślenie moje). W ciągu ośmiu lat o. Amorth odprawił ponad dwadzieścia tysięcy egzorcyzmów! Sporo, jak na świat, który zaprzecza istnieniu demonów.

Potwierdza to znany jezuicki egzorcysta, o. Malachi Martin w swojej książce Zakładnicy diabła: „Nawet w tak niesprzyjających okolicznościach zasięg egzorcyzmów stale wzrasta. W porównaniu z wczesnymi latami sześćdziesiątymi w połowie lat siedemdziesiątych nastąpił siedmiusetpięćdziesięcioprocentowy wzrost”⁸.

W tej chwili naszym najważniejszym zadaniem jest uświadomienie sobie, jak bardzo realny jest diabeł i jak wiele zła wyrządza w naszym świecie, oraz przeciwstawienie się temu, który jest naszym wrogiem od czasów naszych pierwszych rodziców. Ojciec Robert Faricy SJ, profesor Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie i ekspert w zakresie walki duchowej, mówi wprost: „Naiwność księży i innych duchownych ignorujących działalność diabła może być groźna. Stają do walki nieuzbrojeni i nieświadomi nawet istnienia swego wroga. Łatwo mogą zostać zranieni, a wraz z nimi ludzie z ich otoczenia, których powinni ochraniać”⁹.

Posłuchajmy wezwania papieża Pawła VI: „Musimy walczyć przeciwko duchom, które krążą wokół nas i nas osaczają. Musimy walczyć z demonem . Ta ciemna, siejąca zamęt istota istnieje naprawdę i nie ustaje w drapieżnym knowaniu. Jest to wróg przyczajony, który od początku dziejów sieje wśród ludzi błędy, nieszczęścia, dekadencję i degenerację”. W swojej książce Uwalnianie od złych mocy Randall J. Cirner i o. Michael Scanlan TOR posuwają się wręcz do stwierdzenia, że „Wiele problemów, za które winą obarczamy czynniki fizyczne, hormonalne czy też psychiczne, jest w rzeczywistości powodowanych wpływem złych duchów”¹⁰.

Na szczęście wiele wskazuje na to, że Kościół zaczyna się obecnie budzić do tego wielkiego wyzwania. Po ponad trzydziestu latach, które minęły od Drugiego Soboru Watykańskiego, ukończono niedawno prace nad poprawkami do pochodzącej z 1614 roku Księgi egzorcyzmów rytuału rzymskiego¹¹. Innym pozytywnym sygnałem jest to, że na uniwersytecie papieskim w Rzymie w programie nauczania po raz pierwszy pojawił się kurs o nazwie „Egzorcyzm i modlitwy o uwolnienie”.

Widać również, że na całym świecie rośnie liczba powoływanych i szkolonych egzorcystów. Wiem, że istnieje Międzynarodowa Organizacja Egzorcystów, której członkowie regularnie się spotykają i która w swoim biuletynie rozpowszechnia informacje z dziedziny swojej działalności. Widać również wzrost liczby darów charyzmatycznych, a w szczególności daru uwalniania dusz poprzez tworzące się katolickie wspólnoty charyzmatyczne. To zjawisko jest szczególnie skuteczną bronią, którą Bóg ożywił w Kościele, by pokonać rosnącego w siłę diabła i jego pobratymców.

Drugi Sobór Watykański w dokumencie Gaudium et Spes („Radość i nadzieja”) przypomina nam wszystkim, że nasza walka z upadłymi aniołami będzie trwała do końca świata. Zgodnie z tym przesłaniem w dokumencie Wiara chrześcijańska a demonologia czytamy: „W istocie byłoby tragicznym błędem postępować tak, jakby historia już się zakończyła, a zbawienie dokonało się wraz z wszelkimi tego konsekwencjami, i jakby nie było konieczności dalszego angażowania się w walkę, o której mówi Nowy Testament i mistrzowie duchowi”¹².

Jako chrześcijanie musimy być stale gotowi do wejścia w sam środek tej walki. „Nie ma miejsca na kompromis, brak podstaw do pokojowej koegzystencji. Między nimi może być tylko walka i opór. Bóg wzywa swoich synów do walki z panowaniem ciemności i opowiedzenia się po stronie królestwa światłości. Człowiek zrodził się w samym środku tej walki i z uwagi na swą naturę musi brać w niej udział. Nikt też od niej nie ucieknie. Wszyscy jesteśmy zmuszeni dokonać wyboru, komu naprawdę chcemy służyć”¹³.2 Wymiar parapsychologiczny

Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu.

1 P 5, 8–9

Miałem całkiem zwyczajne dzieciństwo. Oboje moi rodzice pracowali i ani mnie, ani moim czterem braciom niczego nie brakowało. Chodziliśmy do dobrych katolickich szkół, przeważnie tych samych, w których uczył się nasz ojciec.

W latach siedemdziesiątych, kiedy uczyłem się jeszcze w College’u Letrana, ku radości moich nauczycieli zapragnąłem zostać księdzem. Maturę zdałem w University Santo Tomas High School i zacząłem studia filozoficzne w Instytucie Sztuki i Literatury na tej samej uczelni. Na tym etapie musiałem rozstrzygnąć, czy podjąć studia prawnicze (idąc w ślady ojca), czy spełnić chłopięce marzenie i zostać księdzem (jak mój wujek).

Mój pociąg do kapłaństwa usunął się na dalszy plan w obliczu burzliwej sytuacji politycznej w kraju w latach osiemdziesiątych i mojego w nią zaangażowania. Poza tym, studiując na uczelni koedukacyjnej, doświadczyłem porywów uczuć, co bynajmniej nie sprzyjało memu powołaniu.

I tak po ukończeniu college’u wciąż nie wiedziałem, co zrobić ze swoim życiem, podjąłem więc pracę w biurze podróży należącym do naszej rodziny. Rozważałem, czy nie poświęcić się psychologii, która zawsze mnie fascynowała. Zacząłem więc kupować masę poradników, a także książek z zakresu parapsychologii. Pochłaniałem tę literaturę w przerwach na lunch i przed snem. Obudziła się we mnie ogromna ciekawość tak zwanych zjawisk paranormalnych. Groźne było to, że nie wiedziałem, gdzie kończy się parapsychologia, która jest nauką, a zaczyna okultyzm, który angażuje siły ciemności. Granica między nimi jest bardzo cienka i nieświadomie ją przekroczyłem. Teraz, gdy to wspominam, widzę, że czegoś zdawało się w moim życiu brakować (dziś wiem, że brakowało w nim Boga) i myślę, że właśnie tę pustkę mogła mi wypełniać fascynacja zjawiskami paranormalnymi.

W ciągu kilku tygodni pod wpływem lektury tych książek moja psychika zaczęła się otwierać na strach i przerażenie. Demoniczne nękanie objawiło się w moich snach. Były to sny wyraziste i porażająco realne; pojawiały się, kiedy tylko zamykałem oczy. Demony przybierały w nich straszliwe postacie i już sam ich wygląd przerażał mnie do głębi. Ukazywały mi się jako zwierzęta przypominające ludzi albo dziwaczne karykatury istot ludzkich. Te potworne stworzenia kawałek po kawałku dociskały mnie do łóżka i nie pozwalały mi oddychać.

Nigdy nie zapomnę, jak którejś przerażającej nocy ciemne stworzenie przypominające konia przycisnęło mi obie ręce do ramy łóżka i pochyliło się, zbliżając swoją podłużną głowę do mojej. Silny, przypominający mgłę oddech z jego nozdrzy omiótł moją twarz. W głębi serca wiedziałem, że te sny nie są zwykłymi koszmarami, które czasem każdemu się śnią, ponieważ to, co wtedy czułem, to nie był zwykły strach, lecz czyste przerażenie. Wiedziałem w głębi duszy, że moja wyobraźnia nie potrafiłaby stworzyć tych potworów. Stałem się celem ataku sił demonicznych. Dziś jestem pewien, że tym, co mnie uratowało, była obecność mojego anioła stróża. Za każdym razem czułem, że muszę przywołać imię Jezusa, bo tylko On mi pomoże – i tak właśnie robiłem. We śnie widziałem samego siebie, jak powoli wykonuję znak krzyża, nakazując jednocześnie złej mocy, by przepadła. Stopniowo, w miarę powtarzania tego rozkazu, widziałem, jak nabieram większej pewności. Duch powoli się wycofywał, aż w którymś momencie uciekał. Wtedy się budziłem, mokry od potu i w pełni świadom, że następnej nocy złe duchy powrócą.

Później dzięki swoim badaniom mogłem potwierdzić, że był to jeden z wielu sposobów, w jakie demony nękają ludzi, którzy otworzyli się na ich wpływy. Pamiętam też, że kiedy pożyczałem tamte książki innym, dziwne zjawiska stawały się również ich udziałem. Mój brat Martin przerwał lekturę jednej z nich, bo kiedy ją czytał, światło w pokoju zaczęło się zapalać i gasnąć. A potem, kiedy się położył, doświadczył niemal dokładnie tej samej formy nękania co ja.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: