Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kultura i rozwój. Analizy, rekomendacje, studia przypadków - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 listopada 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
0,00

Kultura i rozwój. Analizy, rekomendacje, studia przypadków - ebook

Książka Kultura i rozwój. Analizy, rekomendacje, studia przypadków stanowi podsumowanie realizowanego w latach 2012–2016 programu „Kultura i rozwój” obejmującego seminaria, konferencje i badania, prowadzonego pod kierownictwem prof. Jerzego Hausnera w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Warszawie.

Kultura przyczynia się do rozwoju, gdy ujmuje się ją w szerokim zakresie, a rozwój rozpoznaje się w komplementarnej sieci miękkich i twardych zasobów, w całości życia indywidualnego i zbiorowego, jego wymiarze antropologicznym i socjologicznym. Gdy więc pytamy o udział kultury w rozwoju społeczno-gospodarczym, nie znajdziemy odpowiedzi w takich parametrach, jak indywidualna konsumpcja dóbr kultury czy wielkość sektora kultury (w tym przemysłów kreatywnych) w gospodarce. Należy jej szukać raczej we wpływie kultury na podmiotowość, wspólnotowość, w potencjale kultury do rozbudzania twórczości i innowacyjności, jej umiejętności kształtowania postaw kooperacyjnych i zakorzeniania się w aksjologiach.”

Wprowadzenie do książki Kultura i rozwój



Autorzy tekstów:

Jerzy Hausner

Edwin Bendyk

Przemysław Sadura

Mikołaj Lewicki

Igor Stokfiszewski

Maria Rogaczewska

Agnieszka Ziętek

Anna Świętochowska

 

Badane inicjatywy kulturalne:

Autonomiczne Centrum Społeczne Cicha4 (Lublin)

Fundacja Cohabitat (Łódź)

Koło Gospodyń Wiejskich (Lesznowola)

Praska Biblioteka Sąsiedzka (Warszawa-Praga Północ)

Stowarzyszenie De-Novo (Dynów)

Teatr Łaźnia Nowa (Kraków-Nowa Huta)

Kultura na Sielcach (Warszawa-Mokotów)

Stowarzyszenie Kulturotwórcze Nie z tej Bajki (Ostrowiec Świętokrzyski)

Stowarzyszenie ToTu – Akademia Twórczych Umiejętności (Czaplinek)

Stowarzyszenie Terra Artis (Lanckorona)

Zamek Cieszyn (Cieszyn)

Kierunek kultura” Mazowieckiego Instytutu Sztuki

 

Autorzy badań:

Agnieszka Ziętek

Rafał Czekaj

Monika Pastuszko

Jarema Piekutowski

Bartłomiej Orlicki

Jan Mencwel

Łukasz Maźnica

Marek Oramus

Jan Strycharz

Barbara Worek

Anna Świętochowska

Piotr Więcek

Marcin Wroński

Mikołaj Lewicki

Kaja Chrenkoff

Tomasz Machowski

 

Patryk Dziurski

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65369-86-4
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jerzy Hausner, Izabela Jasińska, Mikołaj Lewicki, Igor Stokfiszewski Wprowadzenie

Punktem wyjścia dla programu „Kultura i rozwój”, złożonego z seminariów, konferencji i badań realizowanych w latach 2012–2016 w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Warszawie, była hipoteza, że kultura jest obszarem, w którym odnajdziemy praktyki umożliwiające wyjście z kryzysu systemowego – ekonomicznego, społecznego i politycznego – jakiego obecnie doświadczamy. W kulturze widzieliśmy szanse na nowy impuls rozwojowy. Hipoteza ta ukształtowała się w wyniku rozważań nad specyfiką dóbr kultury oraz na drodze obserwacji inicjatyw kulturalnych i społecznych, które w szczególny sposób oddziałują na ich twórców i uczestników, wzmacniając ich podmiotowość, podnosząc jakość więzi zbiorowych, a także mają wpływ na rozwój społeczny i w dalszej kolejności gospodarczy swojego otoczenia.

Wspólnie z uczestnikami i uczestniczkami seminariów „Kultura i rozwój”, przedstawicielami i przedstawicielkami inicjatyw kulturalnych oraz zespołem zaangażowanym w prace badawcze stworzyliśmy charakterystykę przedsięwzięć, które posłużyły nam za studia przypadku do badania rozwojowego potencjału kultury, oraz nakreśliliśmy kryteria badawcze pozwalające udzielić bardziej szczegółowej odpowiedzi na pytanie, jak kultura wpływa na rozwój społeczno-gospodarczy. Wyselekcjonowane inicjatywy to: Autonomiczne Centrum Społeczne Cicha4 (Lublin), Fundacja Cohabitat (Łódź), Koło Gospodyń Wiejskich (Lesznowola, gmina Grójec, województwo mazowieckie), Praska Biblioteka Sąsiedzka (Warszawa-Praga Północ), Stowarzyszenie De-Novo (Dynów, województwo podkarpackie), Teatr Łaźnia Nowa (Kraków-Nowa Huta), ruch sąsiedzki Kultura na Sielcach (Warszawa-Mokotów), Stowarzyszenie Kulturotwórcze Nie z tej Bajki (Ostrowiec Świętokrzyski), Stowarzyszenie ToTu – Akademia Twórczych Umiejętności (Czaplinek, województwo zachodniopomorskie), Stowarzyszenie Terra Artis (Lanckorona, województwo małopolskie), Zamek Cieszyn (Cieszyn) oraz inicjatywy lokalne z województwa mazowieckiego animowane w ramach programu Kierunek Kultura Mazowieckiego Instytutu Sztuki. Wymienionym przedsięwzięciom przyglądaliśmy się z punktu widzenia następujących problemów badawczych: w jaki sposób wytwarzają się więzi, które stają się zasobem i mogą prowadzić do kreacji nowych zasobów? (pytaliśmy o to, dzięki jakim praktykom inicjatywy kulturalne oddziałują na wzmacnianie podmiotowości twórców i uczestników; w jaki sposób powodują wykształcenie się pomiędzy twórcami i uczestnikami więzi wspólnotowych i jak przekładają je na swoje otoczenie), jak autorzy i autorki inicjatyw osiągają podniesienie poziomu partycypacji uczestników i odbiorców? dzięki jakim praktykom udaje się im podtrzymywać działalność i ją rozwijać? w jaki sposób omawiane inicjatywy osiągają skutek przekroczenia autoteliczności działalności kulturalnej oraz autonomii obszaru kultury? jak wytwarzają się oraz w jaki sposób mogą być mierzone wartości będące punktem wyjścia, a następnie ewaluacji rozwoju? czy działalność kulturalna wykształca nowe, odmienne od zastanych, niehierarchiczne praktyki organizacji oraz współpracy, przekraczając dominujące wyobrażenia o zarządzaniu organizacjami?

W miarę trwania programu „Kultura i rozwój” wstępna hipoteza odnajdowała potwierdzenie w przeprowadzanych studiach. Zyskiwała ponadto na precyzji co do rozumienia kategorii „kultury” oraz „rozwoju”. Odnośnie do pierwszej z nich dało się zauważyć ciążenie naszych zainteresowań z obszaru sztuki, produkcji artystycznej i pola instytucjonalnego (bez porzucania go) w stronę „kultury żywej” lub „kultury społecznej” wytwarzanej w obiegu organizacji pozarządowych, grup nieformalnych, inicjatyw sąsiedzkich i ruchów społecznych. Za wniosek należałoby uznać stwierdzenie, że dla uzyskania potencjału rozwojowego kultury należy ją postrzegać w poszerzonym polu: jako realizowaną w obiegu instytucjonalnym, pozarządowym i nieformalnym, oraz przywiązywać wagę do jej socjoantropologicznej wykładni. Co zaś tyczy się „rozwoju”, badanie poszerzonego pola kultury pozwoliło nam dostrzec wagę tej kategorii przekraczającą rozpoznania ekonomii neoliberalnej, z jej naciskiem na komodyfikację i konsumpcję, sprowadzającą rozwój do mierzenia wzrostu gospodarczego. W naszych badaniach „rozwój” zyskał ciężar dzięki aspektowi społecznemu i aksjologicznemu. Wystąpił tam, gdzie dokonała się zmiana dotychczasowych mechanizmów produkcji, redystrybucji oraz wartościowania zasobów za sprawą transformacji tego, jak koordynowane są działania społeczne. Zaczął się więc – mówiąc szerzej – wiązać z przekroczeniem zastanych mechanizmów reprodukcji porządku społecznego. Znaczy to również wykroczenie poza pojęcie „zrównoważonego rozwoju”. Rozwój – na tle naszych badań – staje się synonimem zmiany, dzieląc jednak z koncepcją „zrównoważonego rozwoju” perspektywę długiego trwania, a zatem także odpowiedzialności (w tym ekologicznej).

Kultura przyczynia się do rozwoju, gdy ujmuje się ją w szerokim zakresie, a rozwój rozpoznaje się w komplementarnej sieci miękkich i twardych zasobów, w całości życia indywidualnego i zbiorowego, jego wymiarze antropologicznym i socjologicznym. Gdy więc pytamy o udział kultury w rozwoju społeczno-gospodarczym, nie znajdziemy odpowiedzi w takich parametrach, jak indywidualna konsumpcja dóbr kultury czy wielkość sektora kultury (w tym przemysłów kreatywnych) w gospodarce. Należy jej szukać raczej we wpływie kultury na podmiotowość, wspólnotowość, w potencjale kultury do rozbudzania twórczości i innowacyjności, jej umiejętności kształtowania postaw kooperacyjnych i zakorzeniania się w aksjologiach. Książka Kultura i rozwój zawiera przykłady konkretnych praktyk wyrosłych na gruncie poszerzonego pola kultury, ukazujących, jak rozwój taki jest stymulowany. W świetle naszych badań, z perspektywy oddziaływania kultury na rozwój społeczno-gospodarczy, nie może ona być sprowadzana ani do roli dostarczycielki twórczego paliwa dla przemysłów kreatywnych, zużywających je na rzecz komodyfikacji i konsumpcji, ani do roli „strażniczki wyższych wartości”, strzegącej nas przed ich rewizją i transformacją poprzez utwardzanie jej autonomii. Chęć odsłonięcia relacji pomiędzy kulturą a rozwojem społeczno-gospodarczym każe rozpiąć pomost nad przepaścią, gdzie po jednej stronie znajduje się przekonanie o dominacji gospodarki lub rynku nad kulturą, po drugiej zaś splendid isolation obszaru kultury wobec mechanizmów wytwarzania zasobów, ich redystrybucji, ich zakorzenienia organizacyjnego itp. Mówiąc precyzyjniej, domaga się ona umożliwienia rozpięcia owego pomostu pomiędzy różnorodnymi podmiotami, z naciskiem na te wywodzące się z obszaru działalności społecznej. Ostatecznie bowiem – jak pokazują nasze badania – to pierwiastek społeczny nadaje dynamiki tak kulturze, jak i rozwojowi.

Stymulacja kultury wytwarzanej w ramach sieci różnorodnych podmiotów społecznych domaga się systemowego wsparcia, by stała się wehikułem rozwoju społecznego, ekonomicznego i politycznego na dużą skalę. Książka Kultura i rozwój zawiera teksty uogólniające wnioski płynące z analizy studiów przypadków i nakreślające mapę drogową rozwiązań z zakresu ładu instytucjonalnego kultury, polityk publicznych dotyczących kultury, ekonomii i socjologii poszerzonego pola kultury, które pozwalają na systemowe zakorzenienie rozwojowych potencjałów kultury. Książka jest zatem przeznaczona zarówno dla praktyków kultury i animacji kulturalnej poszukujących inspiracji do własnych działań, dla socjologów, kulturoznawców i ekonomistów łaknących wnikliwej analizy współczesnego świata, jak i dla przedstawicieli administracji publicznej stopnia samorządowego i centralnego, którzy dostrzegają rozwojowe potencjały kultury i pragnęliby wdrożyć rozwiązania pozwalające im wybrzmieć, przekładając się na rozwój społeczno-gospodarczy otoczenia.

Jerzy Hausner

Izabela Jasińska

Mikołaj Lewicki

Igor StokfiszewskiJerzy Hausner Dziwny krajobraz

Inicjatorzy, autorzy i redaktorzy tego tomu świadomie wybrali się w podróż po Polsce w poszukiwaniu przejawów kultury żywej, czyli takich praktyk kulturowych, które są organiczne i autentyczne, nie uległy rutynizacji, a ich instytucjonalizacja przebiega oddolnie i nie podlega urzędowej standaryzacji. Z założenia poszukiwali zatem enklaw, terytoriów odrębnych i odmiennych od publicznych instytucji kultury, ale zarazem nieskomercjalizowanych, sądząc, że w nich rodzą się idee i energie niezbędne przy wyprowadzaniu Polski z rozwojowego dryfu¹.

Ideową podbudowę tego eksploracyjnego poszukiwania dobrze wyraża teza Edwina Bendyka postawiona w zamieszczonym w tej książce referacie W stronę metakultury rozwoju: „Zgodnie z tą hipotezą w Polsce istnieją istotne zasoby rozwojowe ukryte w twórczych praktykach kulturowych i społecznych, społecznych mechanizmach tworzenia i dystrybucji wiedzy oraz mechanizmach innowacji, samozaopatrzenia materialnego i kulturowego. Zasoby te nie są jednak rozpoznane i uznane w dominującym dyskursie rozwojowym, przez co nie są przedmiotem polityk publicznych, a bywają wręcz aktywnie delegitymizowane przez zagrożone grupy interesu. W efekcie alokacja środków rozwojowych w istniejącym ładzie instytucjonalnym i strukturze dyskursu rozwojowego jest nieoptymalna”.

Ta książka z założenia opisuje zatem „gorące miejsca kultury”, które nie przynależą do żadnego z trzech sektorów: państwowego, prywatnego czy pozarządowego. Są fragmentami innego obszaru, który Przemysław Sadura określa jako czwarty sektor, a Igor Stokfiszewski nazwał „kulturą społeczną”. To ciekawe spostrzeżenia, ponieważ korespondują z coraz powszechniejszą opinią, że nowe pokolenie społecznych animatorów unika wstępowania do istniejących organizacji, generalnie stroni od organizacyjnej przynależności. Koncentruje się natomiast na realizacji określonego, konkretnego projektu, przyciągając tych wszystkich, których dany projekt interesuje i którzy są gotowi w niego się zaangażować, bez oczekiwania jakichkolwiek korzyści. Wspólne działanie w praktycznym i osiągalnym celu stało się dla młodego pokolenia ważniejsze niż ideologiczne przekonania i przynależność. To ułatwia podjęcie inicjatywy, ale utrudnia jej organizacyjne i instytucjonalne umocowanie.

Zamieszczone w tym tomie studia przypadku oraz uogólniające je z różnych perspektyw komentarze na pierwszy rzut oka ukazują smutny krajobraz. Owszem, znajdujemy w różnych miejscach kraju poszukiwane enklawy. Są one jednak słabe i wyizolowane. Trudno dostrzec ich konsolidację i instytucjonalizację. Istnieje ryzyko, że będą zanikać, jeśli pionierskie zaangażowanie osłabnie. Mikołaj Lewicki, autor jednego z podsumowujących studia przypadku komentarzy (Supernove a elektryfikacja wsi), pisze o tym tak: „Działania oddolne związane z żywą kulturą, a jednocześnie zwrócone plecami do formalnych instytucji kultury, przypominają supernove – gwiazdy, które oślepiają blaskiem przez pewien czas, po czym gwałtownie znikają. Zachowują autonomię, pozwalają na rozwój podmiotowości i wspólnotowości, jednak w planie historii społeczności lokalnych żywot supernovych jest raczej krótki”.

Jeszcze bardziej pesymistycznie wypowiadają się Mikołaj Lewicki, Maria Rogaczewska, Agnieszka Ziętek w tekście Kultura i rozwój – podsumowanie projektu badawczego. Ich zdaniem „łówna konkluzja płynąca ze zrealizowanych badań dotyczy zasadniczego braku wśród badanych inicjatyw autorefleksyjności. O ile bowiem można wśród niektórych wskazać pewne konieczne z racji realizowanych projektów działania ewaluacyjne, o tyle trudno dostrzec elementy świadomego i realizowanego z pozycji dystansu oceniania dotychczasowych sposobów funkcjonowania czy przemyślanego planowania działań rozwojowych”. I dalej dodają: „w większości opisywanych przypadków występują deficyty: autorefleksji, partycypacyjności, umiejętności osiągania skali oraz współpracy z sektorem publicznym”.

Wspomniałem wyżej, że takie refleksje narzucają się na pierwszy rzut oka. Jeśli spojrzeć panoramicznie, nie sposób dostrzec, aby badane „gorące miejsce kultury” przeobrażały Polskę. Problem nie w tym, że jest ich za mało, tylko w tym, że są za słabe. A niestety, nie rosną w siłę. Są maleńkimi wyspami na oceanie zakonserwowanej rutyny, i jako takie społecznego rozwoju nie wywołują.

Kiedy jednak przyjrzymy się tym wyspom z bliska, znajdziemy się na nich lub przynajmniej w ich pobliżu, zaczynamy dostrzegać, że to, co się na nich dzieje, jednak jakoś promieniuje lub może promieniować, ma energetyczny potencjał. Mówiąc inaczej, otwiera nowe ścieżki rozwoju, i choć są to ścieżki wąskie, poboczne i zawiłe, to jeśli zaczną się przecinać i łączyć, doprowadzą do rozwojowej zmiany.

Anna Świętochowska i Maria Rogaczewska („Żywa kultura” w polityce publicznej – problemy, wyzwania i rekomendacje) stwierdzają: „Tym, co – niezależnie od statusu formalnego – łączyło badane przez nas podmioty, była ich wyraźna ambicja, aby w polu działań kulturalnych odnajdywać ożywcze bodźce zmiany dla innych obszarów (w tym dla rozwoju zrównoważonego, gospodarki przestrzennej, przedsiębiorczości, pracy z osobami wykluczonymi itp.)”. Jeśli zatem badane enklawy są wyizolowane, to nie dlatego, że się izolują, lecz głównie dlatego, że są izolowane, przede wszystkim zaś lekceważone zarówno przez władze publiczne, jak i publiczne instytucje kultury.

Najmocniej na rzecz „gorących miejsc kultury” wypowiada się w tym tomie Igor Stokfiszewski, skądinąd aktywny animator kultury społecznej. Według niego „bieg kultury społecznej to sieć niezależnych ruchów, organizacji i instytucji zorientowanych na demokratyczne, propodmiotowe, prowspólnotowe i prorozwojowe oddziaływanie społeczne poprzez instrumenty identyfikowane jako wywodzące się z kultury”. Stokfiszewski pokusił się o sformułowanie i opisanie imponującego katalogu cech kultury społecznej, do których zalicza: ekspresję podmiotowości, indywidualną kreatywność, zasoby indywidualne, interakcję, komunikację, współpracę, zaufanie, nastawienie mediacyjne, praktyki wzajemnościowe, poszanowanie dla indywidualności, nastawienie na różnorodność, zasoby wspólne, własność wspólną, uczestnictwo, współdecydowanie, współzarządzanie, inkluzyjność, dostępność, otwartość, odpowiedzialność w stosunku do interesariuszy i respektowanie ich stanowiska, źródła i mechanizmy finansowania, instytucjonalizację, społeczne mechanizmy podtrzymywalności, samowystarczalność, odpowiedzialność społeczną i ekologiczną, mechanizmy postępowania z dostępnymi zasobami, horyzont ponadpokoleniowy, spojrzenie krytyczne. Trudno nie uznać tego stanowiska za przejaw myślenia życzeniowego. To oczywista idealizacja: zdecydowanie projekcja, a nie opis. Ale nie należy jej utożsamiać z marzycielstwem. Ja również żywię przekonanie, że w kulturze społecznej taki potencjał tkwi. Pytanie, jak go wyzwolić.

Czytelnik znajdzie w komentarzach do przedstawionych studiów przypadku różne odpowiedzi na to pytanie. Niektóre z nich tu przytoczę, a potem skomentuję.

Anna Świętochowska i Maria Rogaczewska wyrażają między innymi dwa bardzo istotne postulaty. Wsparcie dla instytucji „żywej kultury”, polegające na dotacjach (i tak trudnych do uzyskania!) na pojedyncze wydarzenia i projekty, nie jest wystarczające. Konieczne są racjonalnie zaprojektowane działania, polegające na transferze i kapitalizowaniu innowacji, budowaniu synergii między rozproszonymi podmiotami, wspólnym użytkowaniu zasobów, płodnych połączeniach międzysektorowych (na przykład między „żywą kulturą” i zdrowiem publicznym, sportem, edukacją), których liczbę i jakość można ściśle zaplanować. Wzajemne inspirowanie się, wymiana zasobów i doświadczeń powinny być celem wszystkich organizacji sektora kultury. Dzięki takiej współpracy pomiędzy różnymi podmiotami mogłyby powstawać swoiste klastry: miejsca wymiany wiedzy, zasobów, idei pomysłów, co miałoby szansę przynieść ogromne korzyści dla całego sektora kultury.

Przemysław Sadura proponuje proces hybrydyzacji inicjatyw kulturalnych jako przekraczanie granic dotyczących sektorów (społeczne – prywatne – publiczne), skali (lokalne – regionalne – globalne), przestrzeni (terytorialne – nieterytorialne) i charakteru (formalne – nieformalne) działań. Chodzi tu także o łączenie różnych logik, form i sposobów działania, często opartych na różnych definicjach kultury. I podkreśla, że tego typu zjawiska zwykle są eksperymentem. Ostrzega jednak także, że hybrydyzacja, choć jest najbardziej zaawansowaną formą wytwarzania społecznej i rozwojowej wartości dodanej, może jednak prowadzić do napięć. Konieczność funkcjonowania w kilku logikach (komercyjna, artystyczna, społeczna) i kilku obiegach (lokalnym, regionalnym) może wywoływać napięcia. Według niego droga do społecznego rozwoju wiedzie przez żywą kulturę i aktywne państwo.

Mikołaj Lewicki szansy znacznego zwiększenia wpływu badanych inicjatyw na rozwój społeczności lokalnych i regionów upatruje w zwiększeniu ich skali poprzez zwiększenie środków, przede wszystkim finansowych, na upowszechnienie podejmowanych działań. I dodaje, że skalowanie jest możliwe dzięki dostrzeżeniu zmiany mechanizmów koordynacji oraz tworzeniu się nowych zasobów na bazie nowych relacji; to, jak się wydaje, decyduje o sukcesie innowacji, nawet jeśli jej „egzemplarz”/zdarzenie nie okaże się sukcesem.

Na inny trop i ścieżkę postępowania wskazują Mikołaj Lewicki, Maria Rogaczewska i Agnieszka Ziętek. Dla nich kluczową kwestią dla wywołania przez badane inicjatywy rozwojowej transformacji jest ich podmiotowość, która powinna stać się świadomą strategią danej organizacji. Ich zdaniem podmiotowość okazuje się być kluczem do podtrzymywalności, nawet w sytuacji, kiedy finansowanie ustaje lub jest redukowane albo kurczą się zasoby. I dodają, że podmiotowość w znacznym stopniu bazuje na (dość wymiernych) umiejętnościach narracyjnych i komunikacyjnych.

Uznając to ostatnie podejście na najbardziej obiecujące, w tym miejscu chciałbym włączyć swój komentarz, odnoszący się szczególnie do kwestii podmiotowości. Uważam, że podmiotowość aktorzy zyskują przez odniesienie swego działania do wartości. Tym samym sądzę, że podmiotowość jest związana z wytwarzaniem wartości. To znaczy, że sens wynika z podmiotowości i jest atrybutem podmiotowości. Chcąc ustanawiać normy, aktorzy muszą „wybić się” na podmiotowość, umieć zrezygnować z doraźnej korzyści na rzecz spełnienia powinności. Wymaga to odniesienia się do wartości – ich respektowania i wytwarzania. W konsekwencji działania aktorów zyskują integralny sens. To, jak aktorzy definiują ideę swego działania, konstytuuje lub nie ich podmiotowość, z czego wynika ich zdolność do refleksji, dyskursu, stanowienia i przestrzegania norm. W rezultacie, choć osadzone na społecznych, spontanicznych interakcjach, normy te nie są tylko ich pochodną. Równocześnie są generowane przez podmioty.

Przejście od (samo)wiedzy do norm nie jest czysto kumulatywne. Musi tu zostać włączony inny mechanizm niż tylko jednostkowe doświadczenie uczestnictwa w społecznych grach. Potrzebny jest mechanizm, w którym aktorzy świadomie i celowo organizują się, aby ustanowić lub zmienić reguły gry. Tym samym stają się podmiotami. Muszą jednak wtedy zdobyć się na refleksję aksjologiczną, czyli odnoszącą się do tego, co wspólnotowo słuszne, a nie tylko partykularnie korzystne. Podmiotowość wynika z generowania wartości, co jednak nie znaczy, że jest samoreferencyjna – monadyczna.

Przyjęcie tej interpretacji znaczy, że wartościom nadajemy społeczną naturę i uznajemy, że wartości egzystencjalnych nie można posiadać (jak rzeczy), można je jedynie generować w zorganizowanym procesie ludzkiego współdziałania. Wartości mają społeczną naturę nie tylko dlatego, że są społecznie określane, ale przede wszystkim dlatego, że są społecznie wytwarzane. Zdolność do ich wytwarzania jest kluczowym przejawem podmiotowości. A jeśli tak, to tym samym uznajemy zarazem, że i podmiotowość ma społeczną naturę, i jest generowana/odtwarzana, a nie dana. Podmiotowość wyrasta ze społecznych więzi i do ich formowania się prowadzi. Upodmiotawianie się wymaga upodmiotawiania innych. Tak samo uprzedmiotawianie innych prowadzi w konsekwencji do uprzedmiotawiania siebie, znaczy bowiem, że nie da się kreować nowych sposobów/procesów wytwarzania wartości – pozostaje utrwalanie już stosowanych, czyli rutyna.

Paradoksalnie, podmiotowość uzależnia – oznacza współzależność. Całkowita niezależność wymagałaby całkowitego uprzedmiotowienia otoczenia, czyli de facto zerwania społecznej więzi. Ale konsekwencje takiego postępowania są odwrotne od oczekiwanych.

Taki tok myślenia wyklucza przeciwstawianie jednostki i wspólnoty: oba te rodzaje bytu są niezbędne dla funkcjonowania społeczeństwa. Oba też są ze swej natury społeczne – nie ma osoby bez wspólnoty i wspólnoty bez osób. Przeciwstawiać natomiast należy podmiotowość i przedmiotowość jako formy organizacji życia społecznego. Co prowadzi do praktycznego pytania, w jakim stopniu wspólnotowość jest wymuszona, a w jakim dobrowolna? W jakim stopniu prowadzi do upodmiotowienia, a w jakim do ubezwłasnowolnienia?

Kiedy zatem Igor Stokfiszewski mówi o antropologii mocnej podmiotowości, to mnie raczej idzie o podmiotowość otwartą, wyłaniającą się z relacji z innymi podmiotami. Podmiotowość, która nie tyle jest, ile się staje poprzez właśnie takie relacje, która nie zamyka się w umocowywaniu swojej odrębności, samoswojskości. Nie przeciwstawiam ostro swojej interpretacji tej, którą proponuje Stokfiszewski, ale przez użycie pojęcia „mocnej podmiotowości” wydaje mi się nieco ryzykowna. Tym bardziej że istnieje długa filozoficzna tradycja sporu wokół tego pojęcia, między innymi za sprawą prac Friedricha Nietzschego i Martina Heideggera.

Podjąłem tę kwestię tylko dlatego, że ułatwia mi to sformułowanie kluczowej – jak sądzę – myśli. A mianowicie, jeśli postrzegamy badane inicjatywy jako wyspy, to zasadnicze znaczenie dla ich wpływu na szerzej rozumiany rozwój ma to, czy potrafią one wytworzyć połączenia z innymi wyspami, a tym samym współtworzyć archipelag. To określenie znalazło się w tekście Anny Świętochowskiej i Marii Rogaczewskiej. Piszą one o stworzeniu przyjaznego środowiska dla całego archipelagu „żywej kultury” jako odrębnym, swoistym celu polityki publicznej. I wydaje mi się bardzo celne podkreślenie przez autorki, że to nie państwo ma tworzyć ten archipelag, lecz wyłania się on w wyniku międzywyspowych powiązań, zadaniem władzy publicznej jest zaś tworzyć dla takiego procesu sprzyjające warunki.

Inspirację do metafory wysp i archipelagu jako opisu rozwoju znalazłem w pracy Nicolasa Bourriauda Estetyka relacyjna². Przeciwstawia on wizję archipelagu jednolicie rozwijającemu się kontynentowi (s. 17). Kontynent implikuje nadawanie historii i rozwojowi całościowego sensu. Archipelag dopuszcza wiele narracji i rozwojowych trajektorii. W formowaniu wysp i archipelagów szczególną rolę przypisuje Bourriaud sztuce (i szerzej kulturze); pisze: „Nikt nie wymaga od niej, by realizowała Wielki Projekt, lecz by wśród dawnych dróg odnalazła marszrutę, wypatrzyła ścieżki poznania, wyznaczyła skróty, narysowała mapy na powierzchni chaosu, jednym słowem skonstruowała narzędzia nawigacyjne” (s. 28). I dalej o wytworach sztuki stwierdza, „Kształtują one czasoprzestrzeń, doświadczenia międzyludzkie próbujące przekroczyć bariery systemu komunikacji masowej. Stanowią miejsca, w których niejako wykluwają się alternatywne społeczności, krytyczne modele, momenty wykreowanego współżycia. minęła już piękna epoka Nowego Człowieka, manifestów kreślących przyszłość, gotowych programów budowy lepszego świata. Współczesna utopia wydarza się wśród codziennych spraw, w rzeczywistym czasie konkretnych eksperymentów i jest z rozmysłem sfragmentaryzowana” (s. 77).

Jeśli z takiej perspektywy spojrzy się na rozwój, można dostrzec, że zaczyna się on od lokalnych impulsów, dobrowolnych inicjatyw, które tworzą i umacniają wspólnoty ludzi kierujących się wspólnymi wartościami i dążącymi do konkretnego, praktycznego celu (wyspy). Ale aby go osiągnąć, muszą się skomunikować i podjąć współdziałanie z innymi wspólnotami, tworząc tym samym sieć relacji (archipelag). A to wywołuje już ruch, który prowadzi do społecznej zmiany, rozumianej jako wygenerowanie innych norm i reguł współwytwarzania wartości, czyli innego modelu koordynacji działań zbiorowych. Ruch ten jest napędzany przez współdziałanie wspólnot-wysp i wynajdowanie nowych form wymiany (alokacji zasobów). Nie ma charakteru linearnego. Jest wielokierunkowy i, co najważniejsze, włączający – inkluzywny. Każda wyspa może się do niego dobrowolnie włączyć, a tym samym współtworzy archipelag i dołącza swoje zasoby i swoją energię do ruchu, przyczyniając się do systemowej zmiany. Przy czym nie jest tak, że każda wyspa musi współdziałać ze wszystkimi innymi, że mają się one koniecznie jednoczyć. Przeciwnie, powinny zachowywać autonomię. Nie idzie zatem o ich homogenizację i formowanie kontynentu, bo to blokowałoby rozwój, ale o uspójnienie odrębności i podmiotowości. Wyspy mają być wyspami, wspólnotami, świadomymi swej odrębności i odrębności innych, ale nie izolującymi się. Przeciwnie, powinny zabiegać o interaktywne i partnerskie relacje z innymi wyspami. W tym sposobie myślenia społeczni animatorzy, aby osiągać cele, muszą stawać się także społecznymi nawigatorami.

W archipelagu może rodzić się wiele różnego rodzaju relacji. Zawsze są otwierane kolejne możliwości eksperymentowania i generowania nowych form dialogu, wymiany zasobów i wytwarzania wartości – społecznego testowania przydatności różnych rozwiązań. Można to nazywać hybrydyzacją, ale nie jest ona wymuszona i wystandaryzowana. Archipelag nie działa prorozwojowo, jeśli zostanie w nim narzucona siatka powiązań. Ma ich być wiele, podobnie jak możliwości formowania kolejnych. Tym samym archipelag staje się także nieustannie uwspólnianą przestrzenią komunikacji i generowania znaczeń, w swej istocie przestrzenią kulturową, a dokładnie wielokulturową.

Moje komentarze mają na względzie zaproponowanie takiej perspektywy, która pozwoli na znalezienie wspólnej płaszczyzny objaśniania i inspirowania lokalnych praktyk kulturowych. Idzie mi o też o to, aby połączyć spostrzeżenia i rekomendacje autorów komentarzy zamieszczonych w tym tomie.

Sądzę zatem, że to, co zaproponowałem w schemacie: inicjatywy kulturowe – wyspy – archipelag – ruch społeczny – zmiana społeczna, jest na tyle pojemną perspektywą i płaszczyzną, że z powodzeniem znajdą na niej swoje miejsce propozycje różnych współautorów tej książki.

Bez żadnych wątpliwości umieszczam tu następujące konstatacje Igora Stokfiszewskiego dotyczące związku między twórczością a przestrzenią społeczną. Uważa on, że „rtyści nie dostarczają już obiektów, lecz kreują sytuacje, budują relacje, organizują zdarzenia, dążą do osiągnięcia skutku w rzeczywistości”. Przekonująco brzmi też jego pogląd, że „ultura społeczna zmierza w stronę produkcji dobra wspólnego, to jest niematerialnych wartości współdzielonych przez wszystkich ludzi, które są niezbędne do życia i nie mogą być przez nikogo zawłaszczone. Mowa tu zarówno o zasobach naturalnych, dziedzictwie kulturowym, języku, jak i relacjach międzyludzkich. Kreowanie dobra wspólnego realizuje się w instytucjach kultury społecznej, które mają być odzwierciedleniem idei wspólnego dobra: należeć do wszystkich użytkowników, być współdzielone, demokratyczne, dostosowane do powiększania zasobów wspólnych dóbr”.

Współbrzmi z tym następująca teza Mikołaja Lewickiego: „inicjatywy kulturalne mają w sobie potencjał tworzenia złożonych mechanizmów koordynacji, które pozwalają na uzgadnianie subiektywnych pragnień i preferencji z działaniami innych, ale nie na podstawie jednego, dominującego miernika wartości, lecz raczej tworzonych w kulturze mechanizmów artykulacji więzi, które wiążą jednostki oraz skłaniają je do wytarzania mechanizmów koordynacji działań między nimi”. Akcentuje on też, że w przypadku badanych przedsięwzięć „ródłem zasobów i mechanizmów ich alokacji nie są cechy jednostek (ich postawy, kompetencje oraz preferencje), lecz relacje, w które jednostki wchodzą. Relacje te, oparte na wyartykułowanych wartościach, zarówno mobilizują do działań, jak i pozwalają porozumieć się co do mechanizmów, dzięki którym możliwa jest koordynacja działań. Uwspółmiernianie nie jest czynnością techniczną, bazującą na wiedzy eksperckiej, lecz procesem społecznym, w który winna być zaangażowana społeczność, wobec której działania czy inicjatywy są podejmowane”. Pokazuje też, że siłą badanych przypadków jest ich inkluzywność, między innymi polegająca na możliwości „hackowania” produktów. Przedsięwzięcia te, jeśli polegają na wspólnym wytwarzaniu wartości, z natury otwierają do nich dostęp innym. Inaczej nie mogłyby się rozwijać.

To nastawienie wielu badanych inicjatyw na wspólne wytwarzanie wartości wydaje mi się szczególnie istotne dla ich prorozwojowego wpływu, dzięki temu generują one bowiem różne alternatywne wobec alokacji rynkowej i dystrybucji publicznej mechanizmy łączenia i przetwarzania zasobów. Dlatego tak ważne jest ich analizowanie także przez ekonomistów. Powinni oni otworzyć szerzej oczy i dostrzec różne rodzące się wokół formy ekonomii współdzielenia. W przeciwnym razie nie wyjdą poza wolnorynkowe dogmaty ekonomii głównego nurtu.

Szeroko opisują ekonomiczny wymiar inicjatyw żywej kultury Mikołaj Lewicki, Maria Rogaczewska i Agnieszka Ziętek. Wskazują na co najmniej kilka takich nowych specyficznych mechanizmów rozpoznanych w badanych studiach przypadku: ekonomię daru, recykling zasobów dziedzictwa kulturowego, transfer umiejętności i wiedzy oraz społeczne przewartościowanie zasobów publicznych. To właśnie uruchamianie takich nowych mechanizmów wspólnego wykorzystywania dostępnych zasobów i wytwarzania wartości daje tym inicjatywom podtrzymywalność. Dzięki temu nie są one zmuszone do uzależniania się od dostępu do zasobów redystrybuowanych publicznie lub alokowanych rynkowo.

Pasuje też do zaproponowanej przeze mnie płaszczyzny myśl Przemysława Sadury, który podkreśla, że rozpoznanie mapy interesującego nas obszaru kultury (archipelagu) ma umożliwić określenie właściwych ścieżek oddziaływania na kłączaste i zdecentrowane państwo.

Jak bowiem podkreśla Edwin Bendyk, istota zajmującego nas problemu tkwi w tym, aby zdołać przełożyć oddolnie generowane nowe mechanizmy wspólnego wytwarzania wartości na kształtowanie nowego systemu generowania i upowszechniania wiedzy oraz zarządzania publicznego. W przeciwnym razie nie wykorzystamy naszego potencjału i Polska pozostanie w rozwojowym dryfie. Bendyk celnie podkreśla, że zasadniczą polską kwestią staje się nieoptymalne wykorzystanie rozwojowego potencjału, a nawet jego marnotrawienie, wynikające z niezdolności do pobudzania i upowszechniania innowacji społecznych, które pomagałyby skutecznie przeciwdziałać wykluczeniu społecznemu i kulturowemu na obszarach zmarginalizowanych. A to te obszary są coraz liczniejszymi i wyizolowanymi wyspami. I nic tu nie pomogą środki unijne, które wydajemy w przekonaniu, że są one receptą na modernizację, podczas gdy – co sygnalizuje Bendyk – przyczyniają się do utrwalania coraz bardziej anachronicznego świata modernizacji w kulcie cargo.

Koncept kulturowych wysp i archipelagu żywej kultury nie jest tożsamy z wyznaczaniem z góry i narzucaniem trajektorii rozwoju. Tę muszą wyznaczyć dla siebie upodmiotowione i otwarte na współdziałanie wspólnoty, zdolne do wspólnego wytwarzania różnych wartości. Potrzeba nam nie technologii, produktu, usługi czy organizacji, lecz czegoś o wiele ważniejszego, ale też mniej dookreślonego – procesu upodmiotawiania wysp i formowania archipelagu, w którym wyłoni się wiele nowych nieznanych nam i jeszcze nienazwanych ról społecznych i mechanizmów wytwarzania wartości. Tego procesu nie da się zaplanować, można go jedynie wyzwolić i stymulować, w przekonaniu, że emergentnie wyłoni się w nim to, czego nam, Polakom, systematycznie brakuje.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: