Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ateizm - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ateizm - ebook

Ateizm Juliana Bagginiego został wydany w prestiżowej oksfordzkiej serii Bardzo Krótkich Wprowadzeń, którą tworzą książki pod wieloma względami modelowe. Niewielkich rozmiarów publikacje adresowane do szerokiego grona odbiorców odznaczają się dbałością o jasność wywodu, która jednocześnie nie oznacza rezygnacji z autorskiego podejścia lub z akademickiej dociekliwości. Baggini, współzałożyciel i redaktor naczelny czasopisma „The Philosophers' Magazine”, świadom, iż prowadzi czytelnika przez zagadnienie, wobec którego „niewielu będzie miało neutralny pogląd”, dystansuje się od agresywnego ateizmu wojującego i wybiera drogę racjonalnej argumentacji. W dobie przybierających na sile fundamentalizmów religijnych, sześć krótkich rozdziałów, w których autor stara się m.in. zdefiniować ateizm, odpowiedzieć na pytanie o ateistyczną etykę i miejsce ateizmu w historii, ukazuje ateizm przede wszystko jako wypracowane stanowisko filozoficzne, a nie  emocjonalną reakcję na doraźne spory.

Kategoria: Filozofia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-19340-9
Rozmiar pliku: 364 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. CZYM JEST ATEIZM?

Przechadzka po ciemnej stronie?

W dzieciństwie uczęszczałem do rzymskokatolickiej szkoły podstawowej. Gdybym mógł donieść o biciu przez siostry lub pieszczotach napalonego księdza w zakrystii, przysłużyłbym się wojującemu ateizmowi, ale żadna z tych tanich historyjek nie byłaby prawdziwa. Wręcz przeciwnie, zostałem wychowany w przychylnym, umiarkowanym środowisku religijnym. Rodzice nie byli biblijnymi oszołomami, a nauczyciele byli uprzejmi. Nie wydaje mi się, abym nosił jakiekolwiek głębokie blizny spowodowane uprawianą w szkole łagodną formą indoktrynacji, w której przekonania były wpajane raczej przez powtarzanie i zachętę niż za pośrednictwem jawnego przymusu. W gruncie rzeczy, władza Kościoła nade mną była bardzo słaba. Gdy dostałem się do niekatolickiej szkoły średniej, szybko zbliżyłem się do metodyzmu, a zanim szkołę skończyłem, porzuciłem wszelkie przekonania religijne. Zostałem ateistą, osobą, która uważa, że Boga ani bogów nie ma.

Nawet ta łagodna forma wychowania religijnego miała jednak pewne długofalowe skutki. Gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej, samo słowo „ateista” wywoływało mroczne obrazy czegoś złowieszczego, złego i groźnego. Wiara w Boga i posłuszeństwo wobec Jego woli fundowały nasze wyobrażenie dobroci i dlatego jakikolwiek pogląd, który odrzucał Boga, z definicji musiał sprzeciwiać się dobru. Ateista mógł znajdować się tylko po ciemnej stronie.

Oczywiście dziś nie podpisuję się pod żadnym z przekonań współtworzących ów ponury wizerunek ateizmu i jego niebezpieczeństw. Dobroć i wiara w Boga są dla mnie całkowicie rozdzielne, a poprawnie rozumiany ateizm jest światopoglądem afirmatywnym. Niemniej, kiedy myślę o słowie „ateista”, pozostaje w nim coś z ciemnej smugi, jaką rozsnuli moi katoliccy mentorzy. Na poziomie emocjonalnym udało im się wywołać skojarzenie ateizmu z tym, co złowieszcze, negatywne, złe. Po skazie tej pozostał dziś jedynie ślad, ledwo dostrzegalny dla mojego świadomego umysłu. Nie da się jednak usunąć jej całkowicie, a moja uwaga częstokroć mimowolnie kieruje się w jej stronę, niczym spojrzenie przykuwane przez prawie niezauważalną wadę, która – raz dostrzeżona – nie może zostać zapomniana.

Być może moje doświadczenie nie jest typowe i mało kto wysłyszy w jego poszczególnych elementach echo własnego życia. Jednak wierzę, że pod jednym względem wcale tak nie jest. My, istoty ludzkie, często utrzymujemy, że to umiejętność myślenia odróżnia nas od innych zwierząt. Jesteśmy homo sapiens – myślącymi hominidami – nasza zdolność do rozumowania to cecha wyróżniająca i najwyższa. A jednak nie jesteśmy całkowicie racjonalni. Nie tylko dlatego, że często znajdujemy się w sidłach irracjonalnych lub nieracjonalnych mocy i pragnień, lecz dlatego, że samo nasze myślenie jest przesiąknięte emocjami. Uczucia kształtują naszą myśl, z czego często nie zdajemy sobie sprawy.

Zwracam na to uwagę, ponieważ niniejsza książka niemal w całości poświęcona jest racjonalnej argumentacji na rzecz ateizmu. Nie mam powodów, by się tego wstydzić. Jeśli wspierać argumentami jakikolwiek punkt widzenia, zawsze najlepszym sposobem jest odwołanie się do takiego rozumowania i argumentów, które mogą wzbudzić najszersze możliwe uznanie. Jestem jednak świadom, że nie podchodzimy do takich racjonalnych dyskusji z umysłem czystym i otwartym, lecz z uprzedzeniami, lękami i zobowiązaniami. Niektóre z nich nie są oparte na rozsądku, co daje im pewną odporność na moc racjonalnej argumentacji. Tak jest w wypadku ateizmu, wobec którego niewielu czytelników będzie miało neutralny pogląd. Zgaduję, że wielu z nich, nawet tych, którzy odrzucili religię, z ateizmem będzie miało skojarzenia raczej negatywne niż pozytywne.

To istotne, ponieważ mogą one zakłócać jasne myślenie, prowadzić do osądzania spraw z góry i odrzucenia argumentacji bez dobrych ku temu powodów. Jeśli ma się mocno zakorzeniony obraz ateistów jako żałosnych, pesymistycznych amoralistów, racjonalna argumentacja na rzecz tezy przeciwnej może napotkać silny opór psychologiczny.

Zdarza się, że podobne uczucia trzymają się nas niezwykle uporczywie i nie możemy po prostu się ich pozbyć, lecz możemy starać się je sobie uświadomić i zrównoważyć. W książce tej próbuję wykazać, iż pod paroma względami ateizm nie jest tym, za co się go bierze. Aby moje argumenty zostały wysłuchane w możliwie najbardziej uczciwy sposób, proszę czytelników, by postarali się odsunąć wszelkie mroczne uprzedzenia, jakie mogą żywić na temat ateizmu, i ocenili moje rozumowanie podług jego wartości.

Definicja ateizmu

Zdefiniowanie ateizmu jest wyjątkowo proste: to przekonanie, iż nie ma żadnego Boga ani bogów (odtąd będę mówił tyko o wierze w Boga, niemniej argumentacja w tej książce odnosi się zarówno do religii monoteistycznych, jak i politeistycznych). Jednak zdaniem wielu osób ateiści uważają, że nie ma żadnego Boga i żadnej moralności albo żadnego Boga i żadnego sensu w życiu; lub żadnego Boga i żadnej ludzkiej dobroci. Jak się jeszcze przekonamy, nie ma niczego, co powstrzymuje ateistów przed wiarą w moralność, sens życia lub też ludzką dobroć. Immanentna negatywność ateizmu wymierzona jest tylko w przekonanie dotyczące istnienia Boga. Pozytywne zapatrywania na inne aspekty życia są możliwe tak samo jak zawsze.

Niemniej, pod jednym względem negatywność ateizmu wykracza poza kwestię istnienia Boga. Odrzuceniu wiary w Boga zazwyczaj towarzyszy szersze odrzucenie jakiejkolwiek rzeczywistości nadprzyrodzonej lub transcendentnej. Ateista zazwyczaj nie wierzy na przykład w istnienie nieśmiertelnej duszy, życia pozagrobowego, duchów lub mocy nadprzyrodzonych. W sensie ścisłym mógłby wierzyć w którąkolwiek z tych rzeczy i pozostawać ateistą. Jednak z powodów, które jeszcze się rozjaśnią, argumenty i idee wspierające ateizm dążą do odrzucania wszelkiej wiary w to, co nadprzyrodzone lub transcendentne.

Ateizm przeciwstawia się nie tylko teizmowi i innym postaciom wiary w Boga, ale również agnostycyzmowi, tj. zawieszeniu wiary lub niewiary w Niego. Agnostyk twierdzi, że nie możemy dysponować wiedzą, czy Bóg istnieje, jedynym racjonalnym wyjściem jest zatem wstrzymanie się od opinii. Zarówno teiści, jak i ateiści posuwają się jego zdaniem za daleko, przyjmując lub negując istnienie Boga – po prostu nie mamy wystarczających dowodów ani przesłanek, aby uzasadnić którekolwiek z rozwiązań. Pytanie, czy osoby, które nie żywią wiary w Boga, winny być ateistami, czy agnostykami, jest pytaniem ważnym. Być może równie ważnym jak to, czy w ogóle wierzyć. Więcej uwagi poświęcę mu w kolejnym rozdziale.

Ateizm, naturalizm i fizykalizm

Kolejny problem z obrazem ateizmu jako zasadniczo negatywnego systemu przekonań polega na tym, iż zdaniem wielu osób ateiści są po prostu wyznawcami fizykalizmu (czasem określanego mianem materializmu). W najprymitywniejszej postaci zakłada on, że istnieją jedynie przedmioty materialne. Wersja odrobinę bardziej finezyjna przyjmuje, iż istnieją jedynie przedmioty nauk fizycznych – fizyki, chemii i biologii. To drugie sformułowanie jest o tyle istotne, że niektóre podstawowe siły fizyczne nie wyglądają jak „przedmioty materialne” w zwyczajowym sensie tego słowa, choć wyznawcy fizykalizmu nie przeczą ich istnieniu.

Większość ateistów głosi fizykalizm tylko w jednym, raczej ogólnym znaczeniu. Ateizm jest dla nich przynajmniej częsciowo uzasadniony naturalizmem – poglądem, że istnieje tylko świat przyrody i nie ma żadnego świata nadprzyrodzonego. Nazywajmy taki naturalizm „naturalizmem przez małe n” w odróżnieniu od pewnych wersji Naturalizmu filozoficznego, który może stawiać mocniejsze i bardziej szczegółowe tezy. Moim zdaniem ateizm zasadza się właśnie na takim naturalizmie.

Naturalizm pisany przez małe n dobrze współgra z postacią fizykalizmu łączącą naturalistyczne tezy na temat świata z dalszymi twierdzeniami, podług których świat ma zasadniczo fizykalny charakter. Ponieważ jednak fizykalizm wymusza owe dodatkowe założenia, nie można przyjąć, że naturalistyczni ateiści muszą być również fizykalistami. Nawet gdy nimi są, miejmy na uwadze, że frazę „zasadniczo fizykalny charakter” można rozumieć na różne sposoby, co pociąga za sobą odmienne konsekwencje.

Aby zrozumieć powyższe twierdzenie, możemy odnieść je do zagadnienia substancji: „tego czegoś”, z czego zrobione są wszystkie rzeczy. Zgodnie z naszym typem fizykalizmu, jedynym rodzajem substancji jest substancja fizykalna: niefizykalne dusze, niefizykalne duchy ani niefizykalne idee nie istnieją. Wielu, jeśli nie większość, ateistów mogłoby się podpisać pod taką wersją fizykalizmu.

Istnieje niemniej pogląd silniejszy, nazywany materializmem eliminacyjnym. Według niego prawdą jest nie tylko to, że jedynym rodzajem substancji jest substancja fizykalna, lecz również to, że nic, co nie jest substancją fizykalną, tak naprawdę nie istnieje. A zatem nie istnieje na przykład nic takiego jak jakakolwiek myśl albo idea. Materializm eliminacyjny trudno zaakceptować, ponieważ wymaga, abyśmy zanegowali wiele rzeczy, w które raczej musimy wierzyć. Jak chociażby moglibyśmy zaprzeczyć istnieniu umysłów, kiedy to właśnie fakt, iż je posiadamy, jest, jak się wydaje, zasadniczą cechą naszego istnienia?

Wielu adwersarzy ateizmu zakłada, że ateiści są wyznawcami fizykalizmu (co w gruncie rzeczy zazwyczaj jest prawdą) i że fizykalizm jest tożsamy z materializmem eliminacyjnym (co jest logicznym fałszem). To dlatego wykorzystują oni oczywistą niedorzeczność materializmu eliminacyjnego, aby na drodze reductio ad absurdum obalić pogląd ateistyczny. Mówiąc najprościej, ateista przedstawiony jest jako ktoś, kto jest nihilistą nie tylko zaprzeczającym istnieniu Boga, lecz również istnieniu czegokolwiek, co nie jest przedmiotem fizykalnym. Tak zubożony żywot ma niewiele do zaoferowania.

Ale fizykalizm nie musi w sposób konieczny pociągać za sobą materializmu eliminacyjnego. Fizykalizm głosi tylko tyle, że jedynym rodzajem substancji jest substancja fizykalna. Nie oznacza to, że umysły nie istnieją, ale tylko tyle, że czymkolwiek by nie były, nie są kawałkiem substancji. Myślenie zakładające, że tak jest, Gilbert Ryle nazwał „błędem kategorialnym”. Polega on na traktowaniu umysłu i materii jako dwóch różnych odmian tej samej kategorii, tj. substancji. To fałsz. W mojej głowie nie ma dwóch różnych rodzajów substancji – intelektualnych (mój umysł) i fizykalnych (mój mózg) – które w jakiś sposób funkcjonują obok siebie. Według wyznawcy fizykalizmu w mojej głowie jest tylko jeden rodzaj substancji, to znaczy mój mózg. Stwierdzenie, że dysponuję umysłem, jest prawdziwe pod jednym bardzo ważnym względem – jestem zdolny do myślenia i świadomości. Popełniłbym jednak błąd, gdybym sądził, że stwierdzenie „posiadam umysł” wiąże się ze stwierdzeniem „jestem po części stworzony z substancji intelektualnej i niematerialnej”.

Jeśli trudno to pojąć, pomyślmy o miłości. Nikt nie sądzi, że miłość jest jakimś wyjątkowym rodzajem substancji – że istnieje substancja fizykalna i substancja miłosna. Nikt też nie uważa, że miłość jest przedmiotem fizykalnym. A przecież wiele osób wierzy w miłość, darzy miłością, żywi miłość i tak dalej. Miłość jest rzeczywista, ale nie jest substancją. Jeśli nie mamy kłopotów z tym poglądem, dlaczego problematyczny miałby być ten, że umysły są rzeczywiste, ale nie są specjalnym rodzajem substancji intelektualnej? Istnieje wiele rzeczy, które rzeczami w sensie kawałków substancji nie są i nie ma w tym żadnej wielkiej metafizycznej tajemnicy.

Oto głębiny filozoficzne, których problematykę tutaj jedynie muskamy. Na tę chwilę chcę podkreślić, że ateista nie przeczy prymitywnie wszystkiemu, co nie jest fizykalne, jeśli przez „fizykalne” rozumiemy substancję fizykalną. Większość ateistów rzeczywiście uważa, że choć jest tylko jeden rodzaj substancji we wszechświecie (tj. fizykalna), to właśnie z niej biorą się umysł, piękno, uczucia, wartości moralne – w skrócie pełna paleta zjawisk współtworzących bogactwo ludzkiego życia.

Winniśmy pamiętać, że ateizm zasadza się w dużej mierze nie na określonych twierdzeniach fizykalizmu, lecz pojemniejszych tezach naturalizmu. Nie powinniśmy po prostu zapominać, że świat przyrody jest również domostwem dla świadomości, uczuć i piękna, a nie tylko dla atomów i podstawowych sił fizycznych. Raz jeszcze, morał z tej bajki jest taki, że ateista zaprzecza istnieniu Boga, ale nie leży w jego naturze zaprzeczanie wszystkiemu i wszędzie. Koniec, kropka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: