Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Chamstwo w Państwie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 kwietnia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Chamstwo w Państwie - ebook

Druga część biograficznej opowieści Macieja Maleńczuka. Mocna, politycznie niepoprawna, jak zwykle szczera i bezkompromisowa. W rozmowie z Barbarą Burdzy po równo dostaje się politykom, księżom, kolegom z show biznesu, mieszczuchom, szpanerom i … kobietom. A na koniec rodzynek dla wielbicieli twórczości Maleńczuka: wybór tekstów autora.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7700-235-3
Rozmiar pliku: 833 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Po(d)glądy

W tej książce będziemy rozmawiać o twoich poglądach. Czym są w twoim rozumieniu?

Poglądy są zaprzeczeniem wiedzy. Są rodzajem kitu, którym wypełniamy puste miejsca w mózgu. Bo albo coś wiesz na pewno i wtedy nie są to żadne poglądy, tylko wiedza, i to jest coś, co oczywiście najbardziej cenię. Natomiast pogląd to najczęściej przekonanie o czymś, czego nikt tak naprawdę do końca nie rozumie. Czyli można mieć na przykład poglądy na temat tego, jaki jest Bóg, czy w ogóle jest, czy go nie ma. Na ten temat możesz mieć tylko poglądy, bo takiej wiedzy nie posiada nikt. Jak już kiedyś powiedziałem i trzymam się tego: moje poglądy są zależne od rozmówcy, z którym w danym momencie dyskutuję. Staram się do niego dostosować. Często zdarza mi się siedzieć w towarzystwie czy to skinheadów, czy to zwyczajnych bandytów, czy też normalsów, którzy często mają poglądy niezwykle radykalne. Przytoczę tutaj przykład znajomego, z którym razem odbieramy dzieci ze szkoły. To niejaki Wacek, który słucha jazzu i który biegał z bibułą i w ogóle brał czynny udział w przewrocie solidarnościowym. Wacek jest moim równolatkiem i obecnie posiada takie poglądy, że Okrągły Stół to była zdrada i dopiero pięć tysięcy wyroków śmierci mogłoby załatwić sprawę i jakoś wyrównać rachunki krzywd. Jak usłyszałem to od niego pierwszy raz, zrobiłem wielkie oczy, popatrzyłem się na niego i mówię:

– Stary! Co ty, kurwa, mówisz?!

Na co on:

– No dobra… Część można by ułaskawić.

I tak łaskawie ułaskawił część (śmiech)…

Jeżeli ta anegdota miała uwiarygodnić twoją konformistyczną postawę, to niestety, ale się nie udało.

No faktycznie (śmiech)… Ale uwierz mi, że akurat do tego poglądu za diabła nie mogłem się dopasować. Natomiast wcześniej, podczas wielu moich spotkań z Wackiem, spokojnie wysłuchiwałem różnego rodzaju bredni i udawałem, że je popieram.

Przyjmijmy taką hipotetyczną sytuację: idziesz jednego dnia do dwóch stacji telewizyjnych: TVN24 i Telewizji Republika, gdzie będziesz wypowiadał się na tematy polityczne. W Republice popierasz PiS, a w TVN-ie PO. Nie będziesz czuł się z tym źle?

Nie mam z czymś takim najmniejszego problemu. Moje poglądy swobodnie oscylują w zależności od rozmówcy.

Dlaczego to robisz?

Po pierwsze dlatego, że nie chcę swojego rozmówcy urazić, a po drugie staram się też zrozumieć jego tok myślenia. Jeżeli ktoś całe życie poświęcił walce z Okrągłym Stołem, to ja nie mogę mu tak po prostu jednym zdaniem zrujnować tego domku z kart.

Jak to jest być hipokrytą?

Na pewno wygodnie (śmiech). Poza tym, uwierz mi, ludzie są na tyle ślepi i nieprzytomni, że biorą to, co mówię, za dobrą monetę.

Nie obawiasz się, że któregoś dnia stracisz wiarygodność w oczach obywateli i wtedy już nikogo nie będzie interesowało, co Maciek Maleńczuk myśli na dany temat?

Gdybym był politykiem, być może tak by się właśnie stało, ale ja jestem artystą. Tylko krowa nie zmienia poglądów, tak? Więc ja, jako artysta, mogę w każdej chwili zmienić poglądy. Mogę powiedzieć: kłamałem. Ktoś może mi zarzucać: „A bo pan powiedział to czy tamto”, na co zawsze mogę odpowiedzieć: „Dobrze, ale to było wczoraj, a dziś już jest inaczej”. Robię to specjalnie. To rodzaj prowokacji.

Jeśli za każdym razem dopasowujesz poglądy do rozmówcy, tak jak robisz to w tej chwili, to nie jesteś chyba zbyt dobrym obserwatorem…

(Śmiech)… Uwierz mi, że poglądy są niczym. Tylko prawdziwa wiedza się liczy, co nie zmienia faktu, że poglądy trzeba mieć. Słowo pogląd zawiera w sobie podgląd, ale to nigdy nie jest ogląd. To tak, jakbyś oglądała świat przez wizjer, przez małą dziurkę, lub też tak – jak mówił chyba Platon czy inny ze starych filozofów – że tak naprawdę siedzimy tyłem do świata i jedyne, co widzimy, to odbijające się na ścianie cienie.

Kaczka i tłuste koty

Polityka jest ważna w twojej twórczości. Zacznijmy więc od niej. Cieszy cię dojście PiS-u do władzy?

Nie, nie cieszy. Jestem przerażony. Miałem zupełnie inne plany. Wydawało mi się, że tłuste koty z Platformy nie zejdą z kanapy i że na niej dalej będą siedzieć, a ja dla nich będę grał uproszczony jazz. Miałem taki pomysł. Uproszczony jazz gram, ale już nie dla tych kotów, i gratuluję społeczeństwu skrajnej nieodpowiedzialności wyborczej.

Nie widzisz żadnej dobrej zmiany?

Widzę. To, że Kukiz i Liroy stali się politykami, to akurat jest dobra zmiana, bo jeden i drugi był kiepskim muzykiem. Może coś ciekawszego powstanie niż kradziony rap w przypadku Liroya i ludowy punk rock w przypadku kolegi Kukiza, podszyty opcją niemiecką. Jak się słucha jego piosenek, to tam naprawdę jest sporo po niemiecku. Jeżeli chodzi o język i sposób grania – też. Nic takiego wielkiego, może oprócz jednej płyty, tak naprawdę Kukiz nie zrobił, Liroy też.

Ale w czym ci właściwie ten PiS przeszkadza?

W Polsce się zrobiło duszno, wszyscy zaczęli się oglądać przez lewe ramię, czy ktoś za nim nie idzie, czy ktoś cię nie śledzi. Zagrałem teraz serię koncertów solowych, na które przychodzą dzikie tłumy, i ja tam wypowiadam się politycznie. Po jednym z koncertów w Kielcach ktoś zerwał moje plakaty, mimo że prawdopodobnie był na sali, kupił bilet. Przed następnym koncertem w Radomiu organizatorzy ostrzegli mnie delikatnie, że w pierwszym rzędzie będzie siedział jakiś naczelnik miasta, nie wiem, jak to się nazywa dokładnie, wojewoda czy coś takiego, który jest z PiS-u. I faktycznie, pierwsze rzędy zajęli jacyś faceci w garniturkach i ich żony, które chcą sobie zrobić zdjęcie z artystą i nie znoszą sprzeciwu. Na tym koncercie nawet wygrażałem palcem władzy obecnie rządzącej, ale ten jakiś naczelnik grzecznie wysiedział do końca, nie wyglądało na to, że się oburzył.

No widzisz, więc o co ci chodzi?

Już samo to, że się mnie ostrzega, żebym trzymał język za zębami, takie: „Uważaj, w pierwszym rzędzie będzie jakiś ważny pisior siedział”, to już jest duszne. Za chwilę pojawią się trójki społeczne, już słyszałem, że coś takiego szykuje pan Antoni Macierewicz.

Co o nim sądzisz?

Nasz minister wojny to człowiek całkowicie niegotowy do objęcia tego stanowiska. Uważam go za szaleńca, wystarczy rzut oka na tę twarz – to wariat. Nie wiem, czy za takie opinie idzie się do więzienia, ale ten sardoniczny uśmiech przyklejony do jego twarzy, kiedy mówi o naprawdę poważnych sprawach, mnie naprawdę przeraża.

Ty się boisz PiS-u?

Wiesz, jak PiS już poprzednio rządził, napisałem wtedy piosenkę Kaczory o tym, jak duet rodzinny, dwóch bliźniaków, w piaskownicy umówiło się: „Ty będziesz prezydentem, a ja będę premierem. Mów do mnie panie prezydencie, a ty mów do mnie panie premierze”. I po prostu zrealizowali pomysł z piaskownicy. Mnie się już wtedy wydawało dziwne, gdzieś na granicy prawa, że tak w ogóle można jakiś rodzinny układ wpleść w politykę państwową. Dla mnie to było po prostu kuriozalne, tak nie można, żeby sobie ustalenia z piaskownicy przenosić na cały kraj, w końcu, kurwa, my też tu jesteśmy. Niech wam się nie wydaje, wy dwaj, co ukradliście księżyc, że ukradniecie mi też kraj.

Była też taka historia – pisałem wtedy felietony do WP, zresztą nie wiedziałem, że WP to pisiory – i napisałem felieton pt. Modlitwa o deszcz. Bo wtedy była susza. A temat felietonu wziąłem z obrad Sejmu. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że jakiś referent, młody chłopak, który miał dbać o porządek dnia sejmowego, czyta po kolei – wystąpienie takie, wystąpienie śmakie i w pewnym momencie mówi:

– Nie, tego nie przeczytam, to chyba jakiś żart.

A na to Marek Jurek, który wtedy był marszałkiem:

– Proszę dalej czytać, o godzinie 14 odbędzie się modlitwa o deszcz.

Facet to z trudem przeczytał. Goście wybuchnęli śmiechem, a Marek Jurek powiedział wtedy:

– Naśmiewacie się z liturgii!

Boję się prawicy jako takiej, dlatego że jak się prawicy kończą argumenty, a im się dosyć szybko kończą, bo nie są zbyt lotni, to sięgają wtedy po pałkę. I gdy słyszę, jak Antoni Macierewicz powołuje ochotniczą Armię Krajową, to widzę w tym nowe ORMO, za chwilę zobaczę na swojej ulicy jakichś gości w mundurkach, które są podobno szyte na wzór paramilitarnych węgierskich, to wszystko mi pachnie faszyzmem, pachnie trójką społeczną, pachnie ormowcem. Jak ja takiego gościa zobaczę, to z pewnością go zdegraduję na miejscu.

Może oni są bardziej śmieszni niż groźni?

To wszystko jest błazenada. Oczywiście, że tak. To jest błazenada, ale czy to jest groźne? Wiesz, naród potrafił przetrzymać prawdziwy zamord, stalinizm, gomułkowszczyznę, gierkowszczyznę i w tym wszystkim się jakoś obronił. Słyszę, jak ludzie wokół mówią: „Śmiejmy się z nich, bo śmiech to najlepsze lekarstwo”. Ale mam wrażenie, że jakoś wszystkim jest nie za bardzo do śmiechu. Właśnie dziś w telewizji podano, że w jakimś arabskim kraju powołano Ministerstwo Szczęścia. Wyobraź sobie, że u nas coś takiego powstaje za rządów PiS i wychodzi taki gościu Kornel Morawiecki z jakimiś pisiorami przy boku i mówi: „Prawo nie może stać na drodze do szczęścia obywateli”. Załóżmy, że jestem złodziejem i próbuję coś zapierdolić, prawo nie powinno mi stać na drodze, bo ja nie będę szczęśliwy, jak tego nie ukradnę. Jednocześnie nazywacie się Prawo i Sprawiedliwość – to nie może tak być. Prawo jest prawem i powinno nim pozostać.

Wielu polityków, analityków, dziennikarzy uważa Kaczyńskiego za wielkiego stratega i niekoniecznie są to ludzie PiS. Dostrzegasz ten geniusz?

No, dostrzegam. Mimo kompletnego braku aparycji, wzrostu, ani on przystojny, ani pociągający, a jednak to właśnie on stał się symbolem tego narodu. Całkiem możliwe, że ten naród po prostu taki jest – mały, mściwy, z zawężonymi horyzontami.

Nic wartościowego w nim nie widzisz, nic, co byłoby ciekawe, inteligentne, dumne?

Ja nie znoszę czegoś takiego jak polityka historyczna, bo to daje pole do manipulacji. Widzę na przykład znudzonego 10-letniego małolata w koszulce z żołnierzami wyklętymi z jakimś takim wściekłym orłem. Ja w jego wieku chodziłem w koszulce z Hendrixem, w dupie miałem żołnierzy wyklętych. Prawdę mówiąc, do dzisiaj nie wiem, którzy to niby są, bo ci z AL to są chyba przeklęci albo ci z batalionów chłopskich. Czasem jeżdżę na wschód do pewnej wsi i poznałem tam gościa, który był w bandzie Żubryda. To jeden z żołnierzy poważnie wyklętych. Do czterdziestego któregoś roku bujał się po tych lasach, to był krwiożerczy typ, który potrafił wyciąć pół wioski, bo mu się coś nie podobało. Wszyscy mieszkańcy mają ambiwalentne wspomnienia, bo ten człowiek, żołnierz wyklęty, potrafił postawić pod ścianą całe miasteczko, jak mu żonę NKWD czy jakaś inna organizacja porwała. „Albo ją oddajecie, albo wybiję wszystkich” – tak to zamierzał załatwić. To w ogóle jakaś polska paranoja, ci wszyscy raperzy, którzy śpiewają o Powstaniu Warszawskim, heavymetalowcy, którzy kolejne wersety Biblii wyśpiewują...

Jak ci się podoba prezydent Duda?

Plastuś. Mam ochotę otworzyć Plastusiowy pamiętnik. Wkurwia mnie to, że jest z Krakowa, wkurwia mnie, że jest kibicem Cracovii, wkurwia mnie to, że się tak ostentacyjnie modli, wszystko u niego doprowadza mnie do szału.

Kraków jest pełen rozmodlonych Dulskich, egzaltowanych pań z pretensjami, ogólnie mówiąc – nadętych mieszczan-katoli, koegzystujących z kibolami z maczetami, więc nie powinno cię to dziwić. Taka jest specyfika tego miasta.

Kurwa, ja też jestem z Krakowa, a jakoś tego nie mam. Nie wiem, jak to jest, że ludzie całkiem serio mówią, żeby obwołać Chrystusa królem Polski. Po pierwsze, gość nie żyje, więc już z tego powodu jest to niemożliwe, po drugie, w ogóle nie jest Polakiem. Ludzie, ocknijcie się!

Wróćmy do prezydenta Dudy.

A, prezydent Duda, właśnie. Co on jeszcze ma? Kurwa, mówi po angielsku zdaje się. W ogóle hurra, nareszcie. Coś tam szprecha. W każdym razie był w stanie bez tłumacza wziąć udział w dyskusji po angielsku. Ale sukces! Mam wrażenie, że w Polsce istnieje zjawisko szpetnych czterdziestoletnich. To jest właśnie Duda, to są właśnie wszystko byłe skiny obecnie wbite w garnitury. Pan Winnicki i cała ta grupa, która razem z Kukizem weszła do Sejmu. To jest hańba, żeby Winnicki, narodowiec, taki, kurwa, onanista, razem ze swoją grupą pałkarzy był w Sejmie.

Kogo byś jeszcze do szpetnych czterdziestoletnich zaliczył?

Miś Kamiński, idealny szpetny czterdziestoletni. Jest tego do jasnej cholery pełno, kurczę. Taki Ziobro. On też jest, kurwa, z Krakowa. I w Krakowie się mówi, że on już w szkole donosił na kolegów – proszę pani, proszę pani, bo ten to czy tamto. On tę buzię ma wciąż dziecięcą, wciąż w nim widzę 12-letniego Pawkę Morozowa, który gotów jest donieść na swoich rodziców, kurwa, wiesz, ku większej szczęśliwości naszego narodu. Taki to typ.

A teraz pomyśl trochę zgodnie ze swoimi korzeniami społecznymi, o których sporo mówiłeś w poprzedniej książce. Pomyśl o Polakach, którzy przez 25 lat widzą, że cały czas do stanowisk dochodzą goście z innej gliny. Tu się mądrzą, tu się pindrzą. Cała ta elitka, która wszystkich ma w nosie. Nie masz poczucia, że cała plebejska Polska wybrała sobie tego strasznego Kaczora, ale przynajmniej ma satysfakcję, że wszedł koleś, który prawników rozstawi po kątach, ekonomistów ma gdzieś, dziennikarzami gardzi i olewa to całe towarzystwo snobów. Nie masz poczucia, że to dla tych ludzi jest fajne?

Jak tak teraz cię słucham, to mogę zrozumieć, że duża część społeczeństwa może mieć takie odczucie. W pewnym sensie tak, ale z drugiej strony musimy mieć jakieś elity, nie może być tak, że społeczeństwo nie ma klasy średniej, bo o wyższej szkoda gadać, wyższa to arystokracja, a akurat tych skurwysynów nienawidzę. Ale musimy mieć jakąś średnią klasę.

Powtarzasz często, że zostało w tobie coś z socjalisty. W takim razie program PiS powinien ci się podobać. 500 złotych na dzieci, podatek od banków czy hipermarketów…

Na szczęście mamy kapitalistyczną gospodarkę i tylko w ten sposób możemy te socjalistyczne obietnice spełnić. Na zasadzie: nie ma socjalizmu bez kapitalizmu, bo nie bylibyśmy w stanie spełnić obietnic wyborczych. Znam wielu ludzi z niskich sfer społecznych, w których zresztą świetnie się czuję, i wiem, jak oni myślą. Oni wszyscy po te 500 złotych pójdą. Pójdą, staną w kolejce i wystoją, chłop pójdzie po każdą dotację. A to 500 złotych to jest niestety 15 flaszek taniej wódki, czyli państwo co drugi dzień będzie stawiać flachę temu chłopu, który 500 wyrwie za frikolo.

Śmieszą cię dowcipy smoleńskie? Kaczka po smoleńsku itp.?

Nie, nie lubię, nie lubiłem też dowcipów o obozach koncentracyjnych, choć niektóre były śmieszne. Nie lubię tego, ale to chyba tak musi być. Cynizm jest rodzajem pancerza. Jeśli traktowalibyśmy wszystko serio, to rzeczywiście należałoby włożyć wór pokutny i wysmarować się popiołem.

A co sobie pomyślałeś, kiedy się dowiedziałeś o katastrofie smoleńskiej?

Że to kolejna indolencja, tak jak wszystko w Polsce. I doprowadzili indolencję do tego poziomu, że nie potrafią wylądować, kurwa, z prezydentem. Wcześniej paru generałów spierdoliło się na ziemię, ten słynny wypadek casy. To tak, jakby Niki Lauda miał wypadek drogowy.

W tym kraju nie da się porządnie niczego wykonać. Wszystko działa tak sobie, wyjeżdżasz na koncert i mówisz akustykowi: „Panie, pogłośnij”. Kręci, ale to przecież nie ta gałka. Mówisz: „Stary, ale kręcisz nie tą gałką”. „O przepraszam, przepraszam, przepraszam”. To się zdarza bez przerwy i na różnych poziomach. Ciągła ofermowatość, niedopatrzenia, niedopilnowanie, nieuwaga. Polacy nigdy nie byli precyzyjni, precyzja to nie jest nasza główna cecha narodowa, tak jak punktualność, dokładność. Te wszystkie rzeczy są nam obce, jesteśmy jak słoń w składzie porcelany, Polacy są niezgrabni, niezdarni i zapominalscy.

Chodzisz na demonstracje KOD-u?

Nie, nie chodzę. Śmieszy mnie to. Uważam, że demonstrowanie teraz jest śmieszne. Trzeba było, kurwa, głosować inaczej. Teraz wszystko to, co robi Jarosław, i to wszystko, co robi PiS, to jest dokładnie, co oni zamierzali – mówili o tym. Wiadomo było, co nas czeka, na końcu wszystkim zatkali gębę ochłapem w stylu 500+. A KOD – niech sobie maszerują. Mam nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, że przyjdzie wielki tłum tych kodowców i – nie daj Boże – z bocznej uliczki wyleci bojóweczka pana Winnickiego i rozwali komuś łeb kijem bejsbolowym, ludzie zaczną się bić na ulicy, wtedy wjadą skoty i tak dalej. Tego się boję i teoretycznie przewiduję, że jest jakaś procentowa szansa, że tak się stanie z powodu tych uporczywych demonstracji. Mogą się pojawić opancerzone pojazdy na naszych ulicach. Tak może być. I będą to, kurwa, nasi żołnierze, nie jacyś komunistyczni, tylko tacy normalni, polscy. Tak może być.

A te, jak mówisz, tłuste koty z Platformy cię nie irytowały?

Zdecydowanie wkurwiały. Woda sodowa: ja jestem boski, a teraz przećwiczę tego kelnera – wiesz, o co chodzi? Ewidentny syfon im odwalił.

Ale na Tuska, z tego, co mi wiadomo, patrzyłeś łaskawym wzrokiem?

Ja Tuska lubiłem, uważam, że dopóki był premierem, nie było tak źle. On mnie wkurwił w dwóch kwestiach. Po pierwsze lizał dupę Kościołowi zupełnie niepotrzebnie, poza tym nie pozwolił mi przez osiem lat zajarać jointa i ja mu tego, kurwa, nigdy nie wybaczę, bo przez najbliższe cztery też nie będzie można go zapalić. Chyba że Prawo i Sprawiedliwość wprowadzi leczenie marihuaną, w związku z tym prawo do posiadania będzie musiało wprowadzić również. Jeśli się okaże, że PiS zalegalizuje marychę w Polsce, a Platforma nie potrafiła tego zrobić przez osiem lat, no to będzie zabawne, nie? W Czechach możesz mieć pięć gramów koksu przy sobie, no i co? Rozpadło się to społeczeństwo? Stało się coś temu społeczeństwu w związku z tym, że mogą sobie jarać? Tam się nic nie stało.

Czy emocje, jakie ci towarzyszą, gdy PiS jest u władzy, są zbliżone do tych, jakie odczuwałeś, gdy rządziło SLD?

Za czasów SLD napisaliśmy piosenkę Wolność słowa, szło to tak jakoś: Jedzie, jedzie wózek, a na wózku Buzek, obersztumbanfilet Miller długo czekał na swą chwilę, połknął w biurze Kwasa i z Labudą hasa i faktycznie wszyscy srali po gaciach, radio nie chciało tego puszczać, Polsat puścił piosenkę z wielką przerwą, podczas której pojawiła się plansza, że ten fragment piosenki nie może być wyemitowany. Nie sądzę, żeby SLD nam wtedy coś zrobiło. Natomiast naprawdę w tej chwili wydaje mi się, że trzeba uważać.

W świecie artystycznym panowała bardzo mądra zasada, że wszyscy politycy to mendy. Ty wprowadzasz w tej kategorii stopniowanie. Na zasadzie: jeden – menda na maksa, drugi – do zniesienia.

Bo niektórzy z nich są naprawdę ohydni, niektórzy są naprawdę obrzydliwi, no wiesz, wpieprzająca łososia na sali sejmowej pani Pawłowicz, baba, której w ręku najlepiej pasowałaby szmata, ona ma ambicje, żeby zostać członkiem Trybunału Konstytucyjnego!

Wielu naszych rodaków po wygranej PiS obwieściło dumnie, najczęściej na portalach społecznościowych, że wyjeżdżają z kraju. Byłeś wśród nich?

Nie myśl, że nie próbowałem tego zrobić. Ale głupota jest wszędzie taka sama, gdziekolwiek byłem na świecie, normalna, szara część społeczeństwa, ta szara masa głosująca, to durnie i co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Nie mógłbym wyjechać na stałe, ale na pewno mógłbym wyjechać artystycznie. Chociaż wciąż łudzę się przekonaniem, że wreszcie wyjadę z tego grajdoła, kupię sobie dom w Portugalii nad morzem. Tak sobie to czasem wyobrażam, ale nie sądzę, by do tego doszło.

Dlaczego akurat w Portugalii?

Nie mam pojęcia. Z niewiadomych przyczyn ciągle jest to Portugalia, przecież mógłby to być jakiś inny kraj, ale wciąż, jeśli myślę o wyjeździe, to myślę o Portugalii. Może dlatego, że dalej w Europie już się nie da, że nie jest za gorąco, że mają fado, że są na „pe”, że mają podobny język, mówią dużo „szszsz”. Jak słyszę portugalski, to mam wrażenie, że po polsku gadają.

Podoba mi się też Brazylia, chyba również z powodu języka, chociaż ta ichniejsza moda na grube dupy mnie irytuje, już przesadzają – dziewczyny przysiadają na słowni po 200 kilogramów, żeby mieć dupę jak trzeba. Mają tam obsesję pośladków, przesadną, ale czasem myślę, że jakby wypieprzać, to może jednak do Brazylii. Chociaż raz pójść na te wszystkie dupy, pojechać tam w karnawale, raz się porządnie puścić, tak po całości, ale pewnie też tego nigdy nie zrobię, poza tym – w moim wieku, jak by to wyglądało.

Socjalista w kapitalizmie

Powiedz, co w PRL-u sądziłeś o czerwonych?

Byłem wtedy oryginalny w swoich poglądach wśród moich kumpli, ponieważ cały czas mówiłem, że jestem socjalistą. Moja mama była w partii. Jako dziecko byłem przekonany, że tak jest dobrze, że jest wolność, że jest równość, że jest braterstwo, że jest internacjonalizm, że trzeba było gonić tego Niemca. Byłem dzieckiem propagandy, co do tego nie ma wątpliwości. Byłem przekonany, że ideały socjalizmu są słuszne i mam do dziś zdjęcia, na których maszeruję z czerwoną flagą, bo nie chciałem biało-czerwonej. Chciałem czerwoną, bo jestem socjalistą. Faktycznie, coś z tego socjalisty we mnie zostało. Natomiast brałem czynny udział w tych wszystkich awanturach, które później się działy, bo walczyłem o swoją wolność, widziałem dokładnie, do jakiej ruiny potrafi doprowadzić kraj próba wprowadzenia takiego socjalizmu, że zamiast pieniędzy będą kartki itd. To wszystko skończyło się kompletną ruiną.

Jak patrzyłeś na komunistów – jak na zdrajców czy idiotów?

Jak na idiotów, grubopalczastych buraków, wieśniaków, z chama pan. Już w dzieciństwie zapisał się do ZMS-u, potem piął się po szczeblach, wstępował do wszystkich możliwych organizacji, do których było trzeba, i w ten sposób robił karierę. A ludzie zdolni, ludzie szczupli byli odsiewani. Zawsze mówiłem: jak ktoś jest szczupły, wysoki, inteligentny, nie ma najmniejszych szans na karierę. Za komuny musiałeś być niski, gruby, kwadratowy, wiesz, nazywać się Pawlak albo Gawlak, wtedy miałeś szansę. Takim ludziom jak ja bez przerwy podstawiano nogę, wiadomo: Maleńczuk, tobie to się na pewno nie uda. Trzeba było być dupowłazem z litej stali.

Po co chodziłeś na manifestacje – ze względów patriotycznych czy żeby poszaleć?

Żeby wziąć udział w zadymie, żeby sobie podymić, może się uda jakiemuś policjantowi przypierdolić, może się uda jakąś sukę podpalić, przewrócić. Może akurat będzie dym. Chodziłem tylko z tych przyczyn. Irytowały mnie wszelkie bogoojczyźniane hasła i to ciągłe odnoszenie się do Kościoła, że jak trwoga, to spieprzamy do kościoła. Ja też kiedyś uciekłem do kościoła, bo nie miałem wyjścia, ale irytowali mnie chłopcy z takim zapalonym wzrokiem, wiesz, po nich widać już było, że oni też będą chcieli robić kariery polityczne. Ja byłem freakiem i jak szedłem na zadymę, to szedłem na zadymę po to, żeby robić dym. Mnie się udało nawet rzucić na policjanta i dać mu wpierdol. Starzy ludzie z flagami stali z boku i dopingowali młodych: „Dobrze, lać ich, nawet za Niemca tak źle jak teraz nie było”. To było fajne, to jednoczyło społeczeństwo. Paliłem wtedy dużo marihuany, strzelałem banię 150 gramów, wypalałem blanta i szedłem na zadymę.

Zdarzyło ci się śpiewać Ojczyznę racz nam wrócić, Panie?

Nie, absolutnie nie. Czarni mnie wpierdalali tą swoją bogoojczyźnianą sztukaterią.

A jak patrzyłeś na ukochanego w tamtych czasach ojca Ojczyzny – Karola Wojtyłę?

Obawiam się, że dałem się porwać Wojtyle. Wojtyła jest z Krakowa, ja w ogóle bardzo lubię mówić na niego Wojtyła, nie lubię tego hasła „Ojciec Święty”. Karol Wojtyła był mi znany od dziecka, bo to był tak dobry pasterz i mimo tego, że jestem antyklerykalny, to do tej pory za bardzo nie lubię na Wojtyłę najeżdżać, nie lubię, jak ktoś na niego nadaje. Uważam, że to był naprawdę świetny papież i w ogóle fajny chłop.

Chodziłeś na pielgrzymki?

Nie, absolutnie nie. Moja małżonka była dwa razy, ale z innych, tylko jej wiadomych przyczyn.

Nie drażniła cię walka Wojtyły z aborcją?

Uważam, że kobiety mają prawo dokonywać aborcji, przecież i tak dokonują.

Ale Wojtyle wybaczałeś?

Tak, Wojtyle byłem w stanie wybaczyć. Nie mam do niego obiektywnego stosunku. Lubię go i tyle.

Opowiedz teraz, jaki był twój stosunek do kolejnego ojca narodu – Lecha Wałęsy?

Wałęsę oczywiście pokochałem i za Wałęsę oczywiście się walczyło. Wałęsa był robotnikiem, czyli mamy socjalizm. On był taki prawdziwy człowiek z dołu. Byłem bardzo zdumiony, gdy w Radiu Maryja po wielu latach usłyszałem, jak Walentynowicz i Gwiazda mówią, że Lech Wałęsa był agentem SB. To mi się w ogóle nie chciało zmieścić w głowie. Jak to jest możliwe? I jednocześnie mówią to tacy ludzie jak oni. Dopiero później zobaczyłem te wszystkie różnice, że Gwiazda jest zapijaczonym człowiekiem, że już nie jest obiektywny, Walentynowicz do końca była bojowa i dziarska, ale jedna i druga osoba mówiły rzeczy, które w ogóle nie chciały mi się zmieścić w głowie.

I do tej pory się nie zmieściły?

Powiem ci, że obawiam się, że powoli zaczynają się mieścić.

Wybaczasz Wałęsie?

Wiesz, jeżeli pan Piotrowicz z PiS, który był prokuratorem w 80. latach, kiedy mnóstwo ludzi siedziało w więzieniu, ma czelność mówić, że właśnie dlatego był tym prokuratorem, żeby robić coś dobrego, no to równie dobrze Wałęsa ma jakieś wytłumaczenie. Jak ja siedziałem w kryminale, to mi zawsze tłumaczyli: „Podpisuj wszystko, tylko potem przyjdź na celę i powiedz, że podpisałeś. Dlaczego mają dać ci wpierdol, dlaczego mają ci zrobić krzywdę jacyś klawisze, lepiej podpisz i przyznaj się kolegom”. Całkiem możliwe, że tam było podobnie, że on podpisał, żeby wrócić do domu i dzieci, a w głowie miał to samo, żeby robić dalej swoje. Przecież mnie też mógłby ktoś oskarżyć, że w latach 80. dawałem dupy cenzurze. Musiałem stawiać się przed cenzorem, który wczytywał się tak dokładnie w moje teksty, że byłem dumny, że wreszcie ktoś to czyta, a on mówił: „Ten fragment proponowałbym zmienić”. Piliśmy kawkę, ja: „Dobra, zmieńmy”. I zmienialiśmy, ja się pod tym oczywiście podpisywałem, potem wychodziłem na street i grałem swoją wersję bez cenzorskich poprawek. Ale też coś podpisałem. Może tak było z Wałęsą, trudno mi uwierzyć, że będąc liderem ruchu opozycyjnego, donosił na wszystkich dookoła, nie trzyma się to kupy. Bardziej – że podpisał, żeby się od niego odczepiono.

Czy kiedy komuniści padli w ’89 roku, uważałeś, że należy ich dobić?

Gdy widzę Millera i innych, całą tę kawiorową lewicę, po prostu PZPR-owską, to myślę, że ich trzeba dobić – bo nigdy lewica nie będzie taką lewicą, jaką powinna być, dopóki będą w niej kawiorowi aparatczycy. Millera nie znoszę, organicznie nie znoszę jego uśmieszku, jego wszystkich fałszywych tez.

Dałeś się ponieść prawicowej retoryce, że trzeba ich zdekomunizować, zabronić zajmowania państwowych stanowisk itd.?

Uważałem to za wariactwo. Dla mnie Okrągły Stół był świetną decyzją i nikt wtedy, gdy okazało się, że opozycja z władzą siada do stołu, nikt przy zdrowych zmysłach dookoła mnie nie mówił, że coś jest nie tak. Przeciwnie, panował entuzjazm, hurra, może się uda wyrwać z bloku komunistycznego. No i udało się. Bez jednego wystrzału, nie trzeba było krwi przelewać. Uważam do dziś Okrągły Stół za idealne rozwiązanie. W Rumunii nie było okrągłego stołu, było bieganie z karabinami po ulicach i co z tego? I tak oligarchię mają dużo silniejszą niż my.

Jak się czuje artysta po ’89 roku, kiedy wszyscy się biorą za łby – prawica, lewica, jeden krzyczy o aborcji, inny o dekomunizacji, Urban robi karierę ze swoim pismem?

To było dziwne. Patrzyłem na przykład z wielkim zdumieniem na karierę pisma „Nie”, bo tak ewidentnie znienawidzonego człowieka jak Urban w latach 80. nie było. Ja akurat miałem ambiwalentny stosunek do niego, ja Urbana czytałem w „Szpilkach” i on mi się wydawał głosem takiej jakby opozycji, miałem wtedy wrażenie, że on władzy dupy nie liże, wręcz przeciwnie. Jak został rzecznikiem u Jaruzelskiego, i to takim wyjątkowo podłym rzecznikiem, zastanawiałem się, w jaką on gra grę. Człowiek do tej pory niezależny, nagle wchodzi władzy do dupy, bierze na siebie całe odium zła, wszyscy plują na niego na maksa. Po czym się okazuje, że komuna pada, a koleś ma taką sprzedaż tego swojego pisemka jak nikt, gdzie swobodnie sobie jedzie po nowej władzy, po Kościele, po wszystkim. I nagle się okazuje, że dużo ludzi to kupuje i czyta.

Ty też?

Tak, też czytałem. Bawił mnie ten bezczelny humor i muszę powiedzieć, że bawiła mnie jazda po katolikach, po Kościele katolickim, po klerze, który sobie naprawdę na zbyt wiele pozwala.

Odczułeś jakąś wyjątkową wolność po ’89 roku?

Jasne, ale szybko zaczęło mnie irytować, że tak błyskawicznie się skrócił ludziom horyzont, i nie mogłem uwierzyć, że ta wolność, o którą walczyliśmy, jest taka podła, że się pojawiło tylu skinheadów, normalnych regularnych faszystów, germanofilów, którzy coś pierdolą o patriotyzmie, a tak naprawdę mają pałę w kieszeni. Było co najmniej kilka sylwestrów, w których brałem udział, kiedy regularne hordy pałkarzy biegały i lały ludzi jak popadnie, właśnie w latach 90. Lałem się z nimi bez litości. Większość tych, kurwa, skinheadów z tamtego okresu w tej chwili porobiła się jakimiś biznesmenami. Mają rodziny, dzieci. W jakich wartościach oni je wychowują? Wszyscy mają teraz po czterdzieści parę lat i łyse pały, wielkie brzuchy. To jest normalna, regularna prawicowa bojówka. Te ich dzieci później zapierdalają w koszulce z żołnierzami wyklętymi. O co w tym wszystkim chodzi? Nie kupuję tej ikonografii, to mógł być fajny kraj. A jak oni będą się panoszyć, to nie będzie fajny kraj.

A nie drażni cię to, co się działo i nadal dzieje z lewicą? Bo to, że skini są tacy, jacy są, wiadomo od zawsze. Ale masz SLD, robią skok na majątek państwowy, masz „Gazetę Wyborczą”, w której lewicowi założyciele mają milionowe udziały w Agorze…

Nie, poczekaj, to żadna lewica, to nawet nie są socjaliści.

Ale wielu z nich lewicą się mianowało.

No niestety. A mnie wciąż się wydaje, że idea socjalizmu powinna funkcjonować w kapitalistycznym społeczeństwie i w parlamencie powinna być prawdziwa lewica. Ale wcale nie wiem, czy jestem lewakiem. Ostatnio gadałem z moim kumplem z zespołu. I zgadaliśmy się, że razem mamy chyba prawicowo-lewicowe poglądy. Ja, jeżeli chodzi o rodzinę, jestem konserwatywny. Tak jak jest we Włoszech – masz żonę, masz dzieci, na które łożysz, których się nie wstydzisz i z którymi się pokazujesz, i masz prawo do swojej wolności osobistej, również seksualnej, bo masz na to pieniądze, bo cię na to stać. Czyli mężczyzna to mąż, ojciec i kochanek. Tak to powinno funkcjonować.

Kaczory

Wieść się po kraju jak echo poniosła:

Oto premierem zostaje Jarosław.

Brat prezydenta, do tego bliźniaczy

Tak władzę w kraju przejął duet kaczynskich,

co mierzą w obwodzie niemało

Łatwiej przeskoczyć, niż obejść się dało

Stwór ów dwugłowy oraz czteronogi

Takoż rąk ma czworo skorych do przestrogi.

Z dwu ust pouczeń, łajania nie szczędzi

Ludzi używa jako swych narzędzi

Rzadko się uśmiecha, a jeśli to chytrze

Raz po raz podwójną gębę sobie wytrze.

Rzeczpospolitą, nie wiedzieć już którą

Faszystom Ją daje, sługusom i gburom

A niechże się który zza gbura wychyli

Teczkę jego sługus poda mu w tej chwili

W ruch służby puszcza niczym gończe sfory

Konstytucję zmienia, wciąż do zwady skory

Reżimem tu pachnie, już to dobrze znamy

I tak się powoli doń przyzwyczajamy

Trza nas wziąć za mordę, trza nam ręki twardej

Trza nam strachu jeszcze, szpicli i pogardy

Trza nam takoż biedy, w świecie izolacji

Wszak sympatii nie jest godna żadna z nacji

Poglądy to wsteczne czemu w ruch wprawiane?

Po raz n-ty w historii nigdy nieudane

Kacyków zapędy języków nie znają

Wżdy armią tłumaczy w krąg się otaczają

Wstyd za taką Polskę, wszyscy nas wyśmiali

Żeśmy taki duet do władzy wybrali

Śpij z ręką w nocniku, Ojczyzno Kochana

Na lat pięć lub dziesięć kadencja wybrana

Hymn PiS-u

Ojczyzna cierpiała w niewoli

Przez osiem długich lat

Z Narodu i Boga woli

Wyrwaliśmy Polskę zza krat

Wyżej podnieśmy sztandary

Tak kroczy Narodu kwiat

Obalim porządek stary

Wyśniony wprowadzim ład

My dzieci Ojca Świętego

Z wiosek i wielkich miast

Jezusa Pana naszego

Królem Polski obwołamy wraz

Powstańcie z kolan Polacy

Z ruin podniesiem nasz Kraj

Duch Święty nam drogę wyznaczy

Maryjo siłę nam daj

Zdrajców i elity łżące

Od żłobu oderwać już czas

W górę serca gorące

Prawą marsz, prawą marsz, prawą marsz!

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: