Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Real Madryt. Strategia sukcesu - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
5 kwietnia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Real Madryt. Strategia sukcesu - ebook

Jak wartości stworzyły najlepszy klub świata.

Kompletne i dogłębne studium działania słynnego klubu. Otwierająca oczy analiza, napisana z kliniczną precyzją i wyczuciem. -Sir Alex Ferguson, manager Manchester United 1986-2013

Dzięki bezprecedensowemu dostępowi do zakulisowych tajemnic powstało najpełniejsze studium sportowego klubu, jakie kiedykolwiek napisano. Prezentuje zarówno sportowe, jak i pozaboiskowe dokonania, które pozwalają wysnuć fascynujące wnioski. - David Stern, były komisarz NBA

Założony w 1902 roku Real Madryt jest najbardziej utytułowanym klubem piłkarskim na świecie. Królewscy zdobyli najwięcej trofeów w historii, w tym 11 Pucharów Europy. Jednakże te triumfy nie są tylko zasługą zawodników i trenerów. Niemal niezauważalnie zarząd, złożony głównie z outsiderów, wyprowadził Real Madryt ze skraju bankructwa na pozycję jednego z najwyżej wycenianych klubów sportowych świata (według „Forbesa” – 3,65 mld dolarów w 2016 roku).

Jak osiągnięto tak nadzwyczajny sukces? Steven G. Mandis miał bezprecedensowy dostęp do wszelkich pracowników klubu – od prezesa, przez obecnych i byłych piłkarzy oraz trenerów, po osoby zajmujące się stadionem, szkółką piłkarską i infrastrukturą treningową – a także do pełnych danych finansowych i statystycznych. Dzięki temu może przekonująco dowieść, że cała strategia Realu Madryt, na boisku i poza nim, od doboru zawodników do zarządzania finansami, opiera się na kulturze organizacyjnej i systemie wartości pochodzącym od członków społeczności klubowej.

Książka Mandisa nie tylko pozwala zajrzeć za kulisy działalności znakomitego klubu, ale i precyzyjnie ukazuje niedościgły model biznesowy.

Ta praca stanie się jedną z najważniejszych książek o sporcie, jakie kiedykolwiek napisano. Bez względu na to, czy jesteś wielbicielem piłki nożnej lub kibicem Realu Madryt, po przeczytaniu tej książki będziesz inaczej patrzył na sport i biznes. -Billy Beane, autor książki "Moneyball. Nieczysta gra"

Kategoria: Sport i zabawa
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8062-803-8
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

W Hiszpanii madridistas, czyli fani Realu Madryt, powiadają, że każdy kibic piłki nożnej na początku swojej przygody z tą dyscypliną oświadcza, czy jest za lub przeciw Realowi Madryt, a jeśli odpowie negatywnie, to dopiero potem może wybrać inną ekipę. To tylko jeden z przykładów, które pokazują, dlaczego Królewskich można uznać za największą organizację sportową na świecie. Oczywiście nie wszyscy się z tym zgadzają, a pretendentów do tego miana widać w samym futbolu.

Nowi zawodnicy na prezentacjach w Bayernie Monachium, Manchesterze United czy Barcelonie powtarzają, że trafili do największego klubu na świecie i postarają się sprostać jego oczekiwaniom. Jeśli jednak ktoś przypatrzy się uważnie ruchom na tym najwyższym piłkarskim poziomie, to zobaczy powiązania wymienionych klubów z Realem Madryt. Carlo Ancelotti, który wygrał z Królewskimi Puchar Europy, po przejęciu Bayernu przyznał, że na poziomie krajowym jego nowy zespół budzi podobne emocje i może równać się z Hiszpanami, ale na poziomie międzynarodowym już mu do tego daleko. Manchester United ma prawdopodobnie najwięcej kibiców na świecie, ale wystarczy powiedzieć, że jego dwie najjaśniejsze gwiazdy w XXI wieku, czyli David Beckham i Cristiano Ronaldo, koniecznie chciały zagrać w białej koszulce madryckiego zespołu. Można wytknąć, że ten pierwszy był już po swoim szczytowym momencie, ale Portugalczyk dopiął swego już po tym, jak zdobył w Manchesterze Złotą Piłkę, by potem w Hiszpanii dołożyć trzy kolejne tytuły dla najlepszego gracza na świecie.

Po serii ogromnych sukcesów na początku XXI wieku pod względem sportowym oraz finansowym można było rozpocząć poważną dyskusję na temat wyższości Barcelony, ale Królewscy jeszcze kilka lat mogą bronić się prostymi statystykami najważniejszych osiągnięć: mają o osiem mistrzostw Hiszpanii więcej i o sześć Pucharów Europy więcej. Boiskowa rywalizacja jednak trwa, a w drugiej dekadzie XXI wieku weszła na niespotykany wcześniej poziom zarówno pod względem sportowym, jak i emocjonalnym. Katalończycy dogonili też rywali ze stolicy w aspekcie finansowym, ale uczciwie trzeba przyznać, że stało się tak głównie dlatego, że im więcej zarabiasz w futbolu, tym trudniej znacząco poprawić rekordowy wynik.

Dzisiaj Real Madryt ma wszystkie argumenty, by uważać się za najlepszą sportową organizację na świecie, ale jeszcze 20 lat temu, pod koniec XX wieku, sytuacja nie była tak kolorowa. Puchar Europy był nieosiągalny przez ponad 30 lat, a finanse klubu doszły do takiej ruiny, że na przełomie wieków audytor ogłosił niewypłacalność aktualnego modelu i klub tak naprawdę był wtedy bankrutem. Jak w ciągu niecałych 20 lat doprowadzono klub do szczytu sportowego i organizacyjnego? W jaki sposób Real Madryt zaczął być wyceniany lepiej niż organizacje z amerykańskich lig zawodowych? Ligi koszykówki, futbolu amerykańskiego, bejsbolu i hokeja oraz zrzeszone w nich kluby uważane są przez wielu za wzór sportowego zarządzania. Czy można przebić je przypadkowo, nawet jeśli reprezentuje się najpopularniejszą dyscyplinę na świecie? Nie.

Ta książka pokazuje przemianę Realu Madryt w XXI wieku i powiązanie sfery sportowej z biznesową, które przyniosło sukces. W Stanach Zjednoczonych reklamował ją sam David Stern – wieloletni komisarz koszykarskiej ligi NBA, który uczynił z niej giganta – wydając następującą opinię: „Dzięki bezprecedensowemu dostępowi do zakulisowych tajemnic powstało najpełniejsze studium sportowego klubu, jakie kiedykolwiek napisano”. Naprawdę trudno znaleźć kogoś równie kompetentnego w dziedzinie łączenia sportu z biznesem.

Jak napisałem na początku, ten klub posiada tylu fanów, ilu ma przeciwników, którzy zagorzałością dorównują wielkim kibicom Realu. Główne zarzuty wobec Hiszpanów, wysuwane także w Polsce, to bezduszne wydawanie pieniędzy na rozpuszczone gwiazdy, niszczenie ducha sportu oraz samego futbolu, brak wartości i określonej drogi czy po prostu martwienie się wyłącznie finansami. W naszym kraju kultura sportu i rozwijania organizacji sportowych nie jest głęboka i tak naprawdę dopiero od kilku lat ludzie zaczynają dostrzegać, że sport to też biznes, który pomaga danym podmiotom rywalizującym w swoich dyscyplinach. Cele sportowe i finansowe nie zawsze idą w parze, a często potrafią się mocno skłócić. Stworzenie organizacji sportowej o solidnych fundamentach to trudna i długa praca. Nie ma jednego rozwiązania czy leku, nie ma jednej drogi, ale ta Realu Madryt jest naprawdę godna analizy.

Steven G. Mandis udowadnia, że Królewscy wcale nie są próżnym klubem. Pokazuje, że dla Realu Madryt liczą się ludzie w klubie i poza nim, że wcale nie rządzą nim tylko pieniądze i dążenie do finansowych rekordów. Sam w Polsce wiele razy spotykałem się ze stwierdzeniem, że nielogicznie jest wspierać zagraniczną organizację, która nie tylko nie ma o mnie pojęcia, ale też za bardzo nie interesuje się moim istnieniem. Ta książka rozpoczyna się cytatem działacza klubu, który ocenia, że sekretem Realu Madryt na boisku i w biurach są jego wartości oraz pasja jego fanów. Ta teza zostaje tutaj naprawdę udowodniona i poparta rzeczową analizą, której nie można niczego zarzucić także dlatego, że dla klubu jedną z kluczowych wartości jest transparentność.

Prawie wszyscy znają Real Madryt, ale niewiele osób zna ten klub poza boiskiem i poza informacjami o finansowych podbojach na rynku transferowym. Królewscy naprawdę zbudowali organizację, która wzbudza zaufanie i zachęca do angażowania się, pozostania z nią i wspierania jej. To wszystko wpływa i na aspekt sportowy, i na aspekt finansowy, bo pozwala nie tylko pozyskiwać najlepszych zawodników i działaczy, ale także utrzymywać ich u siebie pomimo naprawdę dzisiaj solidnej konkurencji ze strony innych europejskich, a także coraz częściej światowych, ekip.

Dlatego tę książkę można polecić praktycznie wszystkim, którzy kochają sport i przynajmniej słyszeli o Realu Madryt. Fani klubu będą mogli lepiej zrozumieć wizję, jaką mają działacze, i poznają kulisy działań, które napędzają codzienność Królewskich i pozwalają im się rozwijać. Przede wszystkim jednak będą mogli zobaczyć, że są ważni dla organizacji i jej członków, że wręcz są jej siłą.

Ludzie futbolu niezależnie od swoich uczuć wobec Realu będą mogli trochę lepiej poznać klub, który cieszy się różnymi opiniami. Ci, którzy kochają sport, będą mogli zobaczyć drogę, którą obrano dla zespołu i całego klubu, by odrodził się i został gigantem. To wszystko w odniesieniu do najlepszych amerykańskich organizacji, dzięki czemu ta książka jest także doskonałą analizą biznesową. Real Madryt to coś więcej niż pieniądze i zwycięstwa, co doskonale udowodniono na kolejnych stronach.

Jarosław Chomczyk

redaktor prowadzący, RealMadryt.plSŁOWO WSTĘPNE

Główne przesłanie tej książki

Przemysł sportowy to wart 620 mld dol. globalny biznes¹, nie mniej konkurencyjny i dynamiczny od innych branż. Wspięcie się na sam szczyt w tym biznesie, jak uczynił to Real Madryt, jest niezwykłym osiągnięciem. Właściwie niezauważalnie w ciągu 15 lat Real Madryt przeszedł od skraju bankructwa do pozycji najwyżej wycenianego klubu sportowego świata. Sekret jego sukcesu, wyjawiony w tej książce, to temat fascynującej opowieści, z której wnioski mogą czerpać branże i organizacje na całym świecie.

Jak powstała ta książka

Pewnego poranka w 2014 roku przeszedłem kontrolę bezpieczeństwa w miejscu, które uchodzi za jedną z katedr piłki nożnej – na stadionie Santiago Bernabéu w Madrycie. To stadion słynnego Realu Madryt, lecz nie wybierałem się na mecz piłki nożnej. Spieszyłem na spotkanie w biurach zarządu klubu, mieszczących się w obrębie obiektu.

Gdy tam dotarłem, ciepło przywitał mnie Carlos Martínez de Albornoz, dyrektor Realu Madryt i jedna z kluczowych postaci zarządu odpowiedzialnych za przekształcenie klubu w globalną biznesową lokomotywę². Wyglądał wytwornie w swym stonowanym garniturze, z takimż krawatem i z zaczesanymi na bok siwymi włosami. Gdy ściskał mi dłoń, przyciągnął mnie nieco, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi. Potem wprowadził mnie do swojego gabinetu. Gdy rozmawialiśmy, sprawiał wrażenie człowieka zrównoważonego, myślącego i analitycznego, lecz miał w sobie również to latynoskie ciepło Hiszpana i ojca czwórki dzieci.

Spytałem Carlosa: „Czy w dzieciństwie byłeś kibicem Realu Madryt?”.

Zachichotał i odparł: „Przed tą pracą nawet nie interesowałem się piłką nożną. Zawsze byłem inżynierem i menedżerem w firmach inżynieryjnych. Prezes klubu oraz żona i dzieci musieli mnie namawiać, żebym przyjął tę posadę”.

Co takiego?!

Jeden z najważniejszych menedżerów w jednym z najważniejszych klubów piłkarskich świata nawet nie interesował się futbolem i nie chciał tej posady! Gdy usiadłem, pomyślałem sobie: „Zapowiada się ciekawie”.

Po kilku godzinach przenieśliśmy się do mojej ulubionej madryckiej restauracji, El Landó, gdzie kontynuowaliśmy spotkanie przy tradycyjnym hiszpańskim obiedzie. Byłem zafascynowany tym, co Carlos ma do powiedzenia o historii Realu Madryt, jego strukturze właścicielskiej, odbiciu się od finansowego dna, inwestycjach w infrastrukturę i ludzi, globalnej społeczności kibiców, stylu gry czy zdolności przyciągania najlepszych zawodników i zamieniania ich w drużynę. Ponieważ kiedyś był inżynierem, a dziś odpowiada za sprawozdawczość finansową Realu Madryt, spodziewałem się, że będzie mówił o rachunkach zysków i strat lub bilansach albo o analizie danych i wskaźnikach finansowych. Lecz naprawdę zwróciło moją uwagę to, że często używał słów „społeczność”, „pasja”, „wartości”, „oczekiwania”, „transparentność” i „kultura”.

Carlos wyjaśnił, że wcześniej, zajmując różne stanowiska menedżerskie w przedsiębiorstwach inżynieryjnych, miał okazję współpracować z Florentinem Pérezem. Florentino, hiszpański biznesmen, inżynier budowlany i były polityk, jest prezesem zarządu Grupo ACS, największego przedsiębiorstwa inżynieryjno-budowlanego świata o przychodach na poziomie 35 mld euro (38,5 mld dol.), zatrudniającego 210 tys. pracowników. W lipcu 2000 roku wybrano go na prezesa Realu Madryt.

Wybór Florentina był niespodzianką, ponieważ jego poprzednik zdobył trofeum Ligi Mistrzów UEFA³ w 1998 i 2000. Gdy jednak powoływano nowego prezesa, Real Madryt był na skraju bankructwa. Środki masowego przekazu najczęściej łączą Florentina z wyniesieniem zadłużonego Realu Madryt do jego obecnej pozycji klubu o najwyższej wartości rynkowej na świecie oraz wprowadzeniem go w epokę kontraktów z najlepszymi zawodnikami globu. Termin galácticos („galaktyka gwiazd”) pojawia się w mediach w kontekście ściągania przez Florentina piłkarskich gwiazd, a także jako przydomek drużyny⁴.

Kiedy w 2000 roku członkowie klubu wybrali Florentina na prezesa Realu Madryt, ten poprosił Carlosa, by objął stanowisko dyrektora generalnego i skupił się na sprawach bieżących – szczególnie na administracji, finansach i kwestiach prawnych. Carlos nie był ani miłośnikiem futbolu, ani kibicem Realu Madryt, i właśnie dlatego Florentino zaprosił go do zarządu. Potrzebował człowieka, którym nie będą rządzić uprzedzenia, którego nie pochłonie splendor ani nie onieśmieli potęga piłkarskich gwiazd. Potrzebował kogoś, kogo zna i komu może zaufać, kto wie, jak z powodzeniem zarządzać globalną korporacją.

Carlos ma syna, Lorenza, który podobnie jak ja pracował w Goldman Sachs. Czystym przypadkiem, nie wiedząc, że jego ojciec i ja kiedyś się poznamy, Lorenzo dał Carlosowi egzemplarz mojej książki What Happened to Goldman Sachs. An Insider’s Story of Organizational Drift and Its Unintended Consequences (Harvard Business Review Press, Brighton 2013), która była moją pracą doktorską z socjologii na Uniwersytecie Columbia. Książka skupia się na kulturze organizacyjnej. W czasie naszego spotkania, gdy Carlos powiedział, że mu się spodobała, pomyślałem, że po prostu stara się być uprzejmy. Wtedy podszedł do szafki i zdjął moją książkę z półki. Gdy ją otworzył, dostrzegłem zaznaczone stronice i podkreślone zdania. Byłem w szoku. Przekonałem się, że nie tylko ją przeczytał, ale też zrobił to z wielką uwagą i zainteresowaniem.

Choć coraz lepiej poznawałem Carlosa, moja dociekliwość i fascynacja nie słabły. Im więcej się dowiadywałem, tym więcej chciałem wiedzieć. Podczas kolejnej wizyty w Madrycie i lunchu w El Landó powiedziałem mu, że chcę przeprowadzić systematyczne studia nad Realem Madryt⁵ z takim samym analitycznym i beznamiętnym podejściem, jakie towarzyszyło moim badaniom nad Goldman Sachs. W przeciwieństwie do wszystkich innych książek poświęconych drużynom sportowym moja miała zgłębiać zarówno sportowe, jak i biznesowe aspekty działania klubu oraz sprawdzić, czy (i jak) się one ze sobą łączą.

Jedną z moich inspiracji była bestsellerowa książka Michaela Lewisa Moneyball: The Art of Winning an Unfair Game (W.W. Norton & Company, Nowy Jork 2003) , poświęcona drużynie bejsbolowej Oakland Athletics i jej dyrektorowi, Billy’emu Beane’owi⁶. Książka opisuje, jak Beane, były zawodowy bejsbolista, korzysta z niekonwencjonalnej, opartej na statystykach metody, by zebrać drużynę z szansami na sukces, pomimo gorszej sytuacji dochodowej w porównaniu z klubami z wielkich rynków, takimi jak New York Yankees. Lewisowi w swojej książce, zresztą jednej z moich ulubionych, udało się uchwycić moment, gdy bejsbol zmieniał swoją strategię doboru graczy z intuicyjnej na analityczną, opartą na dotychczasowych wynikach sportowych. Zmiana ta zrewolucjonizowała bejsbol i zarządzanie sportem.

Ogromna popularność książki i opartego na niej filmu Moneyball z 2011 roku (z Bradem Pittem i Jonahem Hillem w rolach głównych) utrwaliła w umysłach opinii publicznej i menedżerów z całego świata przekonanie o wielkich zaletach procesów decyzyjnych opartych na analizie danych. Choć zalety te trudno podważyć, interesowało mnie, jaką rolę analiza danych odegrała w sukcesie Realu Madryt.

Carlos opisał mi równie dramatyczną zmianę w modelu biznesowym Realu Madryt, lecz w najmniejszym stopniu nie przypominała ona zmiany przeprowadzonej przez Beane’a. Rewolucja w Realu Madryt nie opierała się na analizie danych, lecz wyrosła z kultury organizacyjnej skupionej na wspólnych wartościach i oczekiwaniach kibiców klubu. Ponadto, o ile Beane znał od środka świat bejsbolu, o tyle na czele rewolucji w Realu Madryt stanęli przede wszystkim outsiderzy! Z drugiej strony oba te przypadki łączy to, że motywem innowacji był finansowy przymus i ograniczenia. Fascynował mnie potencjał, jaki metoda Realu Madryt ma dla świata pozasportowego – ten właśnie potencjał chciałem zbadać i zidentyfikować. Wielkie pieniądze i blask gwiazd zdają się kamuflować działania menedżerów w tym klubie.

Te ich działania mogliby docenić również ludzie z dziedzin bardzo odległych od piłki nożnej czy Realu Madryt.

Real Madryt zaoferował mi bezprecedensowy dostęp do ludzi i danych. W ciągu dwóch lat zapewniłem sobie ponad 100 godzin częściowo zorganizowanych wywiadów z ponad dwudziestoma osobami związanymi z Realem Madryt, od prezesa klubu, przez obecnych i byłych piłkarzy oraz trenerów, po osoby zajmujące się stadionem, akademią i infrastrukturą treningową. Moje badania obejmowały cały tydzień w Madrycie, w trakcie którego dano mi pełny dostęp do klubu, w tym prawo spotykania się z dowolnymi ludźmi i przyglądania się dowolnym rzeczom. Pracownicy Realu Madryt szybko i wyczerpująco odpowiedzieli na co najmniej kilkadziesiąt potrzebnych mi pytań. Dostarczono mi danych finansowych i statystycznych, których część klub publikuje w ramach swojej polityki transparentności (Real Madryt regularnie wypuszcza trzystustronicowe raporty roczne).

Ponadto szukałem własnych danych i na własną rękę prowadziłem wywiady z członkami społeczności Realu, specjalistami od piłki nożnej i sportu, aktualnymi i byłymi menedżerami, piłkarzami konkurencyjnych drużyn, naukowcami, którzy zajmowali się Realem Madryt, piłką nożną, sportem lub organizacjami, a także agentami sportowymi i prawnikami, analitykami oraz przedstawicielami świata mediów. Zobowiązałem się zachować w sekrecie udział wszystkich tych osób w badaniu i nie cytować ich, chyba że cytaty pochodziły z prasy. Pod lupę wziąłem również omawiane w szkołach biznesu studia przypadków, artykuły prasowe i książki poświęcone Realowi Madryt oraz wybranym innym drużynom. Celem wyjścia poza wiedzę, którą dostarczył mi Real Madryt, było uzyskanie szerszego obrazu oraz kwestionowanie, dokumentowanie i rzucanie nowego światła na moje dane, analizy i wnioski.

Nie jest moim zamiarem ani gloryfikowanie, ani oczernianie jakiejkolwiek osoby, grupy osób lub okresu w historii, choć, jak przypuszczam, tak właśnie niektóre fragmenty będą interpretowane lub wykorzystywane. Starałem się nie ulegać nostalgii i przyjmować do wiadomości, że moi rozmówcy patrzą na pewne sprawy z perspektywy czasu oraz mogą mieć własne cele i problemy. Radziłem sobie z tym, rozmawiając z wieloma różnymi osobami i konfrontując informacje z wywiadów z danymi i analizami z innych źródeł. Próbowałem też nie poddawać się wpływowi uczuć moich rozmówców do Realu Madryt, do ich własnych ulubionych zespołów i ich rywali, piłki nożnej i sportu w ogóle czy do najnowszych wydarzeń, których waga mogła wydawać się nieproporcjonalnie duża wyłącznie z powodu świeżych wspomnień. Opierałem się na publicznie dostępnych danych, by potwierdzać lub obalać różnego rodzaju twierdzenia i teorie lansowane przez osoby, z którymi prowadziłem wywiady.

Do napisania tej książki skłoniły mnie głównie ciekawość i chęć wniesienia czegoś do nauki. Wszelkie pieniądze, jakie uzyskałem lub uzyskam od wydawcy z tytułu jej napisania, przeznaczyłem lub przeznaczę na cele charytatywne. Nie byłem w żaden sposób wynagradzany przez Real Madryt. Na przykład nie pragnąłem otrzymać ani nie przyjąłem żadnego biletu na mecz, żadnej fotografii czy autografu zawodnika. Przed publikacją, na zasadzie zawodowej uprzejmości, pokazałem Realowi Madryt oraz kilku innym klubom i organizacjom wspomnianym w książce fragmenty maszynopisu w celu zweryfikowania prawdziwości i poprawności faktów. Jednakże Real Madryt nie był w żaden sposób zaangażowany w proces redakcyjny lub analityczny ani nie aprobował i nie autoryzował niniejszej książki. Wszelkie pomyłki, a także sądy, wnioski i analizy są wyłącznie moje.

La Undécima. Piłkarze i trener z trofeum Ligi Mistrzów UEFA w Mediolanie 28 maja 2016 roku po zwycięstwie z Atlético Madryt. To jedenasty Puchar Europy dla Realu Madryt. Dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy (remis 1:1) i Real wygrał mecz w rzutach karnych (5:3). Lucas Vázquez, Marcelo, Bale i Ramos zdobyli bramki z jedenastek. Decydujący rzut karny skutecznie wykonał Cristiano Ronaldo po nieudanej próbie zawodnika Atlético Madryt. Sergio Ramos, kapitan drużyny, który również zdobył bramkę, trzyma w rękach puchar. Trener Zinédine Zidane jest w garniturze i pod krawatem.

W książce tej korzystam z amerykańskiego żargonu sportowego, by ułatwić jej zrozumienie amerykańskim czytelnikom. Z góry szczerze przepraszam moich nieamerykańskich czytelników, jeśli to ich zirytuje lub zdezorientuje. Ponadto staram się przeliczać podawane w książce kwoty na dolary amerykańskie, korzystając ze średniego kursu dla danego roku.

Większość podrozdziałów zawiera teksty w ramkach. Dotyczą one tematów, które nie mieszczą się w opowieści o Realu Madryt, lecz rzucają światło na kwestie omawiane w danym rozdziale. Często treści te odnoszą się do przykładów ze sportu amerykańskiego, analiz danych lub teorii naukowych. Ich celem jest ilustrowanie wyrażonych w książce myśli lub udzielenie pomocy czytelnikom w lepszym zrozumieniu wywodu.

Pisanie książki to długotrwały proces – podobnie jak jej redakcja, tłumaczenie, opracowanie graficzne, produkcja i wprowadzenie na rynek. By udało się wydać tę książkę w wersji angielskiej i hiszpańskiej równocześnie (uznałem, że to ważne) i w określonym terminie, musiałem złożyć u wydawcy ostateczną wersję maszynopisu przed zakończeniem sezonu ligowego 2015/16. Z tego względu nie byłem w stanie uwzględnić całego sezonu, choć wspominam o tym, że Real Madryt po raz jedenasty zdobył trofeum Ligi Mistrzów, La Undécima, w Mediolanie 28 maja 2016 roku.

Spodziewam się też krytyki z wielu stron. Wielu ludzi ma bardzo uczuciowy stosunek do Realu Madryt, swoich ulubionych klubów i ich rywali, piłki nożnej oraz sportu w ogóle. Uczucia te są tak silne, że nawet szanowani naukowcy zdają się czasem zapominać o obiektywnym i krytycznym myśleniu. Gdy prowadziłem wywiady do książki, odkryłem, że wiele opinii wyrażanych przez moich rozmówców opiera się na doświadczeniu, intuicji lub po prostu na tym, co wyczytali lub zasłyszeli w mediach, nie zaś na faktach lub danych. Nie jestem pewien, czy zdają sobie z tego sprawę, lecz niektóre z ich opinii nacechowane są silną lub subtelną dozą stronniczości, sympatii, uprzedzenia, a czasami również określonej motywacji. Wiem, że i mnie to czasem dotyczy, lecz staram się temu zapobiegać najlepiej jak umiem, opierając się na wyżej opisanej metodologii. Jestem przekonany, że przystąpienie do tych badań z pozycji outsidera, który nie idealizuje historii żadnego europejskiego klubu, wobec żadnego nie jest lojalny ani nie ma z nim żadnych powiązań rodzinnych, który tak naprawdę nigdy dłużej nie mieszkał w Hiszpanii czy Europie (lecz spędził tam dość czasu, by rozumieć pewne istotne niuanse), który ma ograniczone doświadczenia, naprawdę pomogło mi zaoferować świeże, oryginalne myśli i badania⁷.

Gdy będą Państwo czytać tę książkę, proszę pamiętać, że staram się jak najlepiej korzystać ze swojego przygotowania akademickiego i rzucać światło na fascynujące mnie tematy, trzymając się ram nauki. Czytelnicy mogą się ze mną zgadzać bądź nie, a nawet życzyć sobie, by wspomnieć lub zbadać bardziej dogłębnie inne aspekty zagadnienia. Z radością przyjmuję wszelkie konstruktywne opinie. Jako naukowiec i osoba ciekawa świata cały czas się uczę i próbuję dochodzić do jak najrozsądniejszych wniosków.

Jeśli chcieliby się Państwo podzielić własnymi przemyśleniami lub komentarzami na temat tej książki, proszę je kierować na mój adres e-mail w Columbia Business School: [email protected]. Nie mogę obiecać, że odpowiem na każdą wiadomość, ale mogę obiecać, że każdą przeczytam.

¹ A.T. Kearney White Paper, The Sports Market.

² Opisane tu spotkanie w 2014 roku zorganizował Fabio López, świetny madrycki menedżer zajmujący się zarządzaniem aktywami, który poślubił bliską przyjaciółkę rodziny, a później sam stał się bliskim znajomym. Fabio zna Carlosa, gdyż ojciec Fabia, Pedro López Jímenez, zasiada w zarządzie Realu Madryt. Jestem adiunktem w Columbia Business School, a wcześniej pracowałem w sektorze finansowym przez ponad 20 lat. Fabio i Pedro uznali, że przypadniemy sobie z Carlosem do gustu jako rozmówcy, Carlos zaś świetnie nadawałby się na mówcę goszczącego w popularnym programie Columbia University Business School w Madrycie, gdzie wykładam co rok w styczniu przez tydzień.

³ Unia Europejskich Związków Piłkarskich (Union of European Football Associations – UEFA) jest jedną z sześciu kontynentalnych konfederacji skupionych w organizacji zarządzającej światowym futbolem, Féderation Internationale de Football Association (FIFA).

⁴ „Pamiętam, jak pierwszy raz zetknąłem się ze słowem czy też pojęciem galácticos. Było to kilka dni po moich siódmych urodzinach w maju 1977 roku, gdy mój rozkochany w futbolu ojciec, imigrant z Grecji, zabrał mojego starszego brata Deana i mnie na chicagowski stadion Soldier Field na mecz North American Soccer League między Chicago Sting a New York Cosmos, w którym występowali tacy „galaktyczni” gracze jak Brazylijczycy Pelé i Carlos Alberto oraz Niemiec Franz Beckenbauer.

⁵ W 2013 roku przeprowadziłem się z rodziną z Nowego Jorku do Madrytu na około pół roku, by zanurzyć się w hiszpańskiej kulturze i poprawić nasz hiszpański. Wybraliśmy się tam na jeden ligowy mecz Realu Madryt. Jestem wielkim fanem miasta Madryt, jego mieszkańców i kultury, lecz trudno nazwać mnie zagorzałym kibicem Realu. Nie mam żadnych jego klubowych gadżetów. W równym stopniu cieszy mnie wygrana Realu Madryt, Atlético Madryt, Getafe czy Rayo Vallecano, ponieważ moi madryccy znajomi zwykle kibicują którejś z lokalnych drużyn.

⁶ Billy Beane doradza holenderskiej zawodowej drużynie piłkarskiej AZ Alkmaar. Jest również współwłaścicielem, chociaż nie doradcą, grającej w Major League Soccer drużyny San Jose Earthquakes.

⁷ W wywiadzie przeprowadzonym w 2014 roku przez Seana Ingle’a z „Guardiana” Billy Beane powiedział: „Miałem i mam genialnych współpracowników (…). Jeden z moich najważniejszych ludzi (…) zrobił doktorat z ekonomii behawioralnej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Nigdy jakoś specjalnie nie grał w bejsbol. Czy to wada? Trudno sobie wyobrazić coś takiego w wielu angielskich klubach (…), ale ten facet nie ma wdrukowanych żadnych schematów wynikających z doświadczenia, więc potrafi kwestionować rzeczy oczywiste. (…) Facet jak ja, który grał przez całe swoje życie, może nie zauważyć, że cesarz jest nagi”.WPROWADZENIE: LA DÉCIMA

W chłodny sobotni wieczór 24 maja 2014 roku piłkarze Realu Madryt wychodzą na boisko, by zagrać w finale Ligi Mistrzów UEFA. Spoglądają w górę na ryczący tłum, który w całości wypełnił przewidziany na 65 tys. kibiców Estádio da Luz („Stadion Światła”) w Lizbonie. Najchętniej oglądane w tym roku wydarzenie sportowe świata będzie transmitowane do ponad 200 krajów, przyciągając przed telewizory 400 mln osób (dla porównania finał Super Bowl w 2014 roku oglądało zaledwie 160 mln widzów na całym świecie, z czego 114 mln w USA). Gracze Realu Madryt ubrani są w tradycyjne błyszczące bielą koszulki z nazwą sponsora klubu, Fly Emirates. W okolicach lewego barku, tuż nad sercem, koszulkę zdobi słynny klubowy emblemat zwieńczony królewską koroną. Na prawym barku umieszczono logo firmy Adidas, innego sponsora. Emblemat na lewym rękawku ukazuje liczbę Pucharów Europy zdobytych przez Real. Wobec temperatury oscylującej wokół 15^(°)C część graczy zdecydowała się włożyć koszulki z długimi rękawami.

Rozgrywki noszą nazwę Ligi Mistrzów UEFA (wcześniej znane były jako Puchar Europy Mistrzów Krajowych, lecz przemianowano je w 1992 roku), ponieważ startują w nich kluby z czołowych miejsc krajowych lig. Ostatni raz Real Madryt wygrał Ligę Mistrzów – zdobywając dziewiąty tytuł w tych rozgrywkach – w 2002 roku. Po ponad dziesięciu latach pogoni za La Décima („dziesiąty”) Real Madryt dzieli dziewięćdziesiąt minut od realizacji tego celu. Jego rywalem w finale jest drużyna Atlético Madryt, ubrana w tradycyjne koszulki w czerwono-białe pasy. W finale Ligi Mistrzów spotykały się już kluby z tego samego kraju, lecz nigdy z tego samego miasta. Na przyznaną przez UEFA pulę biletów był tak duży popyt, że Real musiał przyznawać je członkom klubu w drodze losowania. Ponadto wyprzedał wszystkie 81 044 miejsca na Santiago Bernabéu swoim madridistas, jak nazywa się kibiców Realu Madryt, by mogli oglądać mecz na telebimach.

Ze względu na historyczne znaczenie ewentualnej wygranej dla każdej z drużyn – dziesiąte europejskie trofeum dla Realu Madryt i pierwsze dla Atlético Madryt – starcie Madryt kontra Madryt o tytuł najlepszej drużyny Europy (co w powszechnym mniemaniu oznacza również najlepszą drużynę na świecie) jest epokowym wydarzeniem nawet jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.

„Galaktyka” Realu Madryt składa się ze wspaniałych gwiazd, w tym portugalskiego napastnika Cristiana Ronaldo⁸, którego uważa się za jednego z dwóch najlepszych piłkarzy świata (drugim jest Argentyńczyk Lionel Messi, grający dla konkurencyjnej Barcelony). Ronaldo występuje w koszulce z numerem 7, więc często mówi się o nim CR7. W sezonie 2013/14 Ronaldo przypieczętował swój status współczesnego symbolu Realu Madryt i stanął w jednym rzędzie z takimi galácticos jak Zinedine Zidane, Raúl González czy Luís Figo. Zakończył tamten sezon z tytułem króla strzelców po 51 bramkach w 47 meczach – daje to więcej niż jeden gol na mecz, co jest niewiarygodną średnią. Choć często się o tym zapomina, we wspomnianym sezonie Ronaldo zaliczył również dziewięć asyst, co jeszcze poprawia jego imponujące statystyki. Niezależnie od świetnej prezencji jego wyrzeźbione ciało świadczy o niewiarygodnej woli zwycięstwa oraz ciężkiej pracy, jaką wkłada, by być najlepszym i dawać przykład kolegom z drużyny.

Ronaldo ma w ataku klasowych partnerów w osobach walijskiego skrzydłowego Garetha Bale’a oraz francuskiego napastnika Karima Benzemy. Benzema dołączył do Realu Madryt w lipcu 2009 roku, miesiąc po Ronaldo, za co Real Madryt zapłacił 35 mln euro (49 mln dol.) opłaty transferowej na rzecz francuskiego klubu Olympique Lyon (wraz z premiami było to 41 mln euro, czyli 57 mln dol.). Z kolei przed rozpoczęciem sezonu 2013/14 Real Madryt zapłacił angielskiemu klubowi Tottenhamowi Hotspur 91 milionów euro (120 mln dol.) za Bale’a. Hiszpańskie media określają trójkę gwiazdorów skrótem „BBC” – od Bale, Benzema, Cristiano.

Choć wydawałoby się, że Real tylko kupuje swoje gwiazdy, bramkarzem w tym doniosłym meczu był Hiszpan Iker Casillas, który rozpoczął karierę w wieku 11 lat w szkółce piłkarskiej Realu, nazywanej czasami La Fábrica („Fabryka”). W 1999 roku, w wieku lat 18, awansował do pierwszej drużyny. Jako gracz z najdłuższym stażem w sezonie 2010/11 Casillas automatycznie został mianowany kapitanem. Jako wychowanek akademii piłkarskiej Realu Madryt znał etos tego klubu, a swoim zachowaniem go potwierdzał. Siedmiu z 25 graczy (28%) pierwszej drużyny biorących udział w finałach to wychowankowie akademii. Przekazują nowym graczom wiedzę o duchu, oczekiwaniach, historii oraz istocie Realu Madryt.

Wyjściowy skład Realu Madryt na wygrany finał Ligi Mistrzów w 2014 roku. Z tyłu (od lewej): Casillas, Ramos, Varane, Khedira, Benzema, Ronaldo. Z przodu: Di María, Bale, Coentrão, Carvajal, Modrić.

Ówczesny trener klubu, Carlo Ancelotti, doskonale się nadaje do zarządzania supergwiazdami nie tylko ze względu na swój spokojny temperament na boisku i poza nim, lecz także z powodu szacunku, jaki wzbudza jako była gwiazda piłkarska i utytułowany trener. Ancelotti lubi rozciągać grę i korzystać z wolnego miejsca, lecz trener Atlético, Diego Simeone, wielokrotnie dowiódł, że jest geniuszem taktyki i nie przestraszy się nadarzającej się okazji.

Media reklamowały ten mecz jako starcie Dawida z Goliatem. Real Madryt przyniósł tamtego roku 550 mln euro (726 mln dol.) przychodów, a Atlético 170 mln (224 mln dol.). Real Madryt przeciętnie płacił zawodnikom 7,6 mln, natomiast Atlético 2,6 mln. Real ma doskonale zbilansowane finanse (prawdopodobnie nie ma w świecie sportu równych pod tym względem), a Atlético trzy lata wcześniej było tak bardzo zadłużone, że spóźniało się z płatnością podatków. Chociaż kilka opracowań (patrz ramka poniżej) definitywnie obaliło tezę o związku między sukcesami sportowymi a rentownością, media spekulowały, że zwycięstwo Atlético podniesie wartość jego marki i zyski. Wydaje się jednak, że zapomniały, jak po wygraniu Ligi Mistrzów w 1998 i 2000 roku Real Madryt znalazł się na skraju bankructwa.

Większość klubów piłkarskich jest pod kreską

Simon Kuper, publicysta „Financial Times”, i Stefan Szymanski, były wykładowca ekonomii, a obecnie wykładowca zarządzania sportem na Uniwersytecie Michigan, dowodzą w rozdziale trzecim swojej książki Soccernomics (Nation Books, Nowy Jork 2009), że większość klubów piłkarskich ponosi straty. Według autorów nabywcy drużyn piłkarskich błędnie sądzą, że gdy tylko ich drużyny zaczną zdobywać trofea, pojawią się zyski. Autorzy analizowali angielską Premier League w sezonach rozgrywkowych od 1992/93 do 2011/12 i odkryli, że nawet najlepsze kluby rzadko przynoszą zysk. Szczegółowo pokazali również, jak mało rentowna jest cała branża. Dowiedli też, że występuje bardzo mała korelacja między sukcesami na boisku a zarabianiem pieniędzy. Ponadto Kuper i Szymanski stwierdzili, że większości klubów nie obchodziły zyski. Wydawały one tyle, ile ich zdaniem było trzeba, by wygrywać mecze. Większość klubów płaciła graczom więcej pieniędzy, niż miała lub mogła zarobić. W rezultacie kluby zapożyczały się i większość z nich była ryzykownie zadłużona.

W napisanej w 2008 roku i niepublikowanej pracy dyplomowej MBA z Judge Business School przy Uniwersytecie Cambridge Francisco Cutiño pokazał, że wygrywanie meczów niekoniecznie pomaga klubom piłkarskim w zarabianiu pieniędzy. Działa to raczej na odwrót. Jeśli klub znajduje nowe źródła przychodów, pieniądze te mogą mu pomóc w wygrywaniu meczów dzięki zakupowi/zatrzymywaniu lepszych graczy:

Lecz wbrew powszechnemu przekonaniu, że dobra gra jest czynnikiem sprawczym dobrej sytuacji finansowej, istnieją dowody na to, że lepsze struktury służące przynoszeniu dochodów mogą mieć istotne przełożenie na wyniki sportowe zespołu. (…) Tylko dzięki dobrym wynikom finansowym kluby mogą kupować i zatrzymywać dobrych graczy i tworzyć dobre zespoły.

Dlatego kluby powinny tworzyć zrównoważone modele ekonomiczno-sportowe, które pozwolą im kupować/zatrzymywać lepszych zawodników, a co za tym idzie osiągać lepsze wyniki.

W książce Winners and Losers: The Business Strategy of Football (Viking, Nowy Jork 1999) Szymanski i badacz Tim Kuypers przeanalizowali dziesięć lat angielskiej Premier League (1990–1999) i odkryli, że zmienną o najwyższej korelacji z sukcesami sportowymi są płace zawodników: kluby, które płacą najwyższe pensje najlepszym graczom, wygrywają najczęściej. Prawdopodobnie nie trzeba być specjalnie dobrym statystykiem, by na to wpaść. W branży pełnej nastawionych na ostrą rywalizację właścicieli klubów, którzy mają do wydania mnóstwo pieniędzy, klub potrzebuje wyraźnej przewagi, by jak najwięcej wycisnąć z najlepszych zawodników i zarabiać więcej, niż wydaje na pensje.

Mecz kończy się wynikiem 4:1 dla Realu Madryt. To dziesiąte trofeum Realu w Lidze Mistrzów, pierwsze od 2002 roku. Nie mogło też być wywalczone w bardziej dramatyczny sposób. Real wyrównał w 93 minucie i doprowadził do dogrywki (szczegóły w ramce „La Décima: akcja po akcji” na stronie 34). Mecz ten potwierdza legendę Realu Madryt także dlatego, że został wygrany dzięki jednej z najważniejszych wartości tego klubu: nigdy się nie poddawać i grać do ostatniego gwizdka. Zawodników Realu dzieliło od porażki 150 sekund, nie porzucali jednak nadziei i dawali z siebie wszystko do samego końca. Niezależnie od rywalizacji czy dziesiątego trofeum wieczór ten był dla menedżerów Realu Madryt niezwykle ważny również z tego powodu, że gracze sprostali oczekiwaniom społeczności klubu.

W niedzielny poranek zespół przybył z pucharem na plaza de Cibeles w Madrycie. Wciąż były na nim dziesiątki tysięcy kibiców, którzy świętowali przez całą noc. „Dziękuję, że czekaliście – powiedział do fanów kapitan Casillas i oczywiście dodał: – Czas pomyśleć o jedenastym (La Undécima)”⁹. Pierwszy zastępca kapitana, Sergio Ramos, oznajmił do mikrofonu: „Dedykujemy to Pitinie, która pomaga nam z góry¹⁰. Hala Madrid!”. Słowa Hala Madrid trudno dokładnie przetłumaczyć. Oznaczają coś w rodzaju „Dalej, Madrycie, dalej!” lub „Naprzód, Madrycie!”.

Real Madryt definiuje się poprzez wyniki, szczególnie te osiągane w Lidze Mistrzów. Nikt, kto gra w Realu lub nim zarządza, nie ma żadnych wątpliwości, jaki jest główny priorytet każdego sezonu¹¹. Dumie społeczności klubowej z rekordowej liczby trofeów dorównuje jedynie jej pasja, by zdobywać je w wyjątkowy dla siebie sposób. W Lizbonie zawodnicy Realu czuli ogromny ciężar oczekiwań społeczności, a oczekiwania te wykraczały poza zwykłe zwycięstwo. Reprezentowaniu społeczności Realu oraz wartości, jakie ona wyznaje, towarzyszy wielkie poczucie odpowiedzialności i dumy. Sekretem dominacji Realu Madryt na boisku i poza nim są pasja i wartości wyznawane przez członków jego społeczności.

La Décima: akcja po akcji

Dokładnie 19.45. Czas zabierać się do pracy. Atmosfera jest napięta. Real Madryt jest pierwszy przy piłce i przerzuca ją z lewej na prawą stronę boiska. Zgodnie z oczekiwaniami Atlético broni się głęboko cofnięte. W dziewiątej minucie Diego Costa, najgroźniejszy strzelec Atlético, schodzi z boiska z powodu kontuzji. Ponieważ zszedł o własnych siłach, sprawozdawcy sądzą, że nie jest to ponowne zerwanie ścięgna udowego, jak w półfinale przeciwko Barcelonie. W każdym razie wie dobrze, że nie zdoła grać dalej. Sprawozdawcy spekulują też, czy Costa z powodu kontuzji nie wróci już na boisko, co kosztowałoby jego drużynę jedną z trzech cennych zmian już na samym początku spotkania.

Real Madryt wciąż kontroluje grę, lecz Atlético jest tak dobrze zorganizowane w obronie, że trudno stworzyć mu jakąkolwiek groźną sytuację. Choć Atlético doskonale się broni, fatalnie spisuje się w ataku. W 32 minucie, gdy Bale przejmuje niedokładne podanie środkowego pomocnika Atlético, Real ma najlepszą jak dotąd okazję do strzelenia gola. Robi się trochę miejsca i znajdujący się na 30 metrze szybki Walijczyk rusza sprintem na bramkę. Udaje mu się uciec przed wślizgiem rywala (gdyby się przewrócił, mógł być karny) i chyba nie potrafi się skupić, bo z sześciu metrów uderza obok słupka. Zakrywa twarz dłońmi. Ogrom jego zawodu z powodu zmarnowanej szansy pokazuje, jak rzadko w futbolu zdarzają się dobre okazje i jak cenna jest umiejętność wykończenia akcji i zwieńczenia jej golem.

Zaledwie cztery minuty później odpowiada Atlético. Zawodnik Realu wybija głową piłkę zagraną z rzutu rożnego Atlético, lecz jeden z rywali też główkuje i piłka wraca na pole karne. Akcja nie wydaje się groźna, lecz bramkarz Realu, Casillas, rusza sprintem w kierunku piłki. Środkowy obrońca Atlético wyskakuje ponad obrońcę Realu i uderza głową ponad źle ustawionym bramkarzem. Casillas desperacko się cofa, zdając sobie sprawę, że nie da rady dobiec do piłki. Sięga dłonią do piłki lecącej w kierunku siatki, próbuje ją wygarnąć na zewnątrz, lecz bezskutecznie. Piłka wpada do bramki. GOL! Zdobywca bramki próbuje opuścić pole gry dla fetowania bramki, lecz koledzy zatrzymują go i szczęśliwiec kończy na ziemi pod tłumem graczy Atlético. Chociaż Real Madryt wydawał się kontrolować grę przez większość pierwszej połowy, teraz przegrywa. Co gorsza, Atlético musi teraz jedynie się cofnąć, zagęścić grę, zlikwidować przestrzeń między zawodnikami i się bronić – czyli robić to, co im zawsze najlepiej wychodziło.

Gdy pierwsza połowa dobiega końca, piłkarze Realu Madryt wydają się coraz bardziej sfrustrowani defensywnym stylem gry Atlético, tak zorganizowanym taktycznie, by zaburzać tę wspaniałą płynność ataku, z której słynie Real. Real Madryt sprawia wrażenie drużyny, która potrzebuje przerwy na przegrupowanie.

Koniec pierwszej połowy: Real Madryt przegrywa z Atlético Madryt 0:1. W trakcie trwającej kwadrans przerwy jeden ze sprawozdawców telewizyjnych zauważa, że w pierwszej połowie Ronaldo i Benzema niemal nie dotknęli piłki w pobliżu bramki Atlético. Tylko Bale miał jedną dobrą okazję, ale ją zmarnował.

Gdy zaczyna się druga połowa, ataki Realu Madryt wydają się desperackie. Atlético jeszcze bardziej wzmocniło obronę, co denerwuje Real, lecz pozwala wejść mu głębiej na połowę przeciwnika i stworzyć kilka okazji do strzału. W 54 minucie Ronaldo strzela z wolnego na bramkę, lecz bramkarz Atlético zmienia trajektorię lotu i jest tylko poprzeczka. W 62 minucie po główce Ronaldo piłka ześlizguje się po słupku na zewnątrz bramki. W 78 minucie po fantastycznym sprincie Bale oddaje strzał, który trafia w boczną siatkę.

Po 84 minutach gry wydaje się, że wskutek ciągłego krycia pressingiem zawodnikom Atlético brakuje już sił. Atlético wykorzystuje trzecią i ostatnią zmianę w 83 minucie meczu. Nie jest już w stanie wyjść ze strefy obrony, a co dopiero własnej połowy. Presja jest tak ogromna, że grozi eksplozją.

W 89 minucie spotkania trener Atlético prosi kibiców, by zagrzewali swoją drużynę do końca. W 90 minucie sędzia decyduje, że mecz potrwa dodatkowe pięć minut. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Real Madryt wywalcza rzut rożny, który wykonuje chorwacki środkowy Luka Modrić. Piłkarz posyła piłkę w okolicę jedenastego metra. Sergio Ramos uwalnia się spod opieki rywali i oddaje mistrzowski strzał głową w długi róg bramki. GOL! Angielski komentator telewizyjny Ray Hudson, znany z barwnego języka, wykrzykuje: „Maaaajstersztyk, (…) dośrodkowanie z rożnego szybuje nad pole karne, (…) Ramos wyskakuje (…) jak młody pstrąg ze strumienia (…), ależ wyborna główka (…) z siłą i dokładnością wymierzoną co do piksela!”.

Gdy piłka uderza w siatkę, w loży dla VIP-ów mężczyzna w klasycznym granatowym garniturze wyskakuje w górę tuż pod nosem króla Hiszpanii Juana Carlosa. Zwykle zrównoważony i opanowany prezes Realu Madryt Florentino Pérez unosi ręce w geście triumfu. Nagle, zdawszy sobie sprawę, że dał się porwać emocjom, opuszcza ramiona, przeciera okulary, poprawia marynarkę i z powrotem zasiada w fotelu. Stara się nie urazić uczuć i okazywać szacunek siedzącemu obok prezesowi Atlético Madryt.

Sprawozdawca telewizyjny krzyczy do mikrofonu: „Będzie dogrywka!”.

W trakcie przerwy przed dogrywką wyczerpani i zniechęceni gracze Atlético rozkładają się na niebieskich matach rozwiniętych na murawie, podczas gdy zawodnicy Realu Madryt zbierają się w ciasnym kręgu, by wzajemnie się motywować.

Pierwszy kwadrans dogrywki wypełnia bezładna gra. W chwili rozpoczęcia drugiej połowy dogrywki wciąż jest 1:1. Wydaje się, że gracze Atlético są zmęczeni nie tylko fizycznie, lecz także psychicznie, i coraz częściej tracą jasność myślenia.

GOL! Gareth Bale zmarnował kilka okazji, lecz w 111 minucie wreszcie mu się udaje. Ángel Di María efektownym dryblingiem mija lewą stroną dwóch lub trzech zmęczonych rywali i zewnętrzną stroną buta uderza piłkę w kierunku bramki. Bramkarz Atlético efektownie broni lewą stopą, lecz piłka, kręcąc się w powietrzu, wciąż zmierza w kierunku dalszego słupka. Bale odczytuje jej trajektorię i obrót, po czym odpowiednio się układa i główkuje piłkę z ostrego kąta, wbijając ją z małego dystansu w prawe okienko bramki. Ray Hudson zrywa się z krzesła, krzycząc: „Akcja porażająca niczym suszarka wrzucona do wanny, (…) jaki balans (…), jaka synchronizacja, (…) niczym artysta włamywacz kradnący rodowe srebra w środku nocy, (…) galácticos są dziś gladiatorami (…), a Gareth Bale jest Spartakusem!”.

Chcąc wyrównać, Atlético atakuje mocniej niż przez cały mecz. Ta agresywna gra sprawia jednak, że jest narażone na kontrataki. GOL! W 118 minucie sytuację wykorzystuje Marcelo, Brazylijczyk o bujnej czuprynie, który płaskim strzałem trafia tuż pod lewą ręką rzucającego się do piłki bramkarza Atlético. Wyobraźcie sobie Andrésa Cantora, urodzonego w Argentynie hiszpańskojęzycznego sprawozdawcę, krzyczącego swoje słynne „goooooooool!” z „o” rozciągniętym na dobre 15 sekund – a potem krzyczącego to jeszcze raz. Przy golu asystował Ronaldo.

Na domiar złego dla Atlético dwie minuty później zmęczony gracz tej drużyny przypadkowo podcina Ronaldo w polu karnym. Karnego wykonuje sam Ronaldo. GOL! Ronaldo oddaje silny i precyzyjny strzał prawą stopą i umieszcza piłkę w prawym rogu bramki. Ray Hudson tak opisuje ten moment: „Absolutna precyzja w wykonaniu Mrocznego Agresora, (…) to był śmiercionośny promień wysłany przez pięknisia z Realu Madryt”. Ronaldo strzelił w ten sposób 17 gola w rozgrywkach, co było wówczas rekordowym osiągnięciem.

⁸ W mediach toczy się debata na temat tego, który z dwóch graczy, Cristiano Ronaldo czy Gareth Bale, jest rekordzistą wszech czasów pod względem opłaty transferowej (w obu przypadkach zapłaconej przez Real Madryt). Ronaldo dołączył do klubu w 2009 roku za podaną wówczas kwotę 94 mln euro (131 mln dol.), a w przypadku transferu Bale’a w 2013 roku początkowo mówiono o kwocie 91,5 mln euro. Ponieważ jednak opłata za Bale’a wypłacana była ratami, ostatecznie sięgnęła około 100 mln euro. Hiszpańska gazeta „Marca” doniosła, że kontrakt Ronaldo również przewidywał raty i że łączna kwota wyniosła w rzeczywistości 104,7 mln euro, co czyniłoby z niego najdroższego piłkarza świata.

⁹ Rob Hughes, The Never-Ending Job at Real Madrid, „The New York Times”, http://www.nytimes.com/2014/05/28/sports/soccer/the-never-ending-job-at-real-madrid.html?_r=0.

¹⁰ Ramos mówił o zmarłej w maju 2012 roku Pitinie Sandoval, która była żoną Florentina przez 41 lat i miała z nim troje dzieci.

¹¹ Michael Owen, Champions League final 2014: Real Madrid ruled by Europe so they dare not lose to Atletico Madrid, „The Telegraph” http://www.telegraph.co.uk/sport/columnists/michael-owen/10852545/Champions-League-final-2014-Real-Madrid-ruled-by-Europe-so-they-dare-not-lose-to-Atletico-Madrid.html.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: