Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Caryca. Wyspa straceńców - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 marca 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Caryca. Wyspa straceńców - ebook

Maryna Mniszchówna jako jedyna Polka włożyła na głowę koronę carów. Dzieje tej kobiety – bezsprzecznie o silnej osobowości – obarczone niecodziennymi uwarunkowaniami politycznymi i religijnymi, obfitowały w przygody zaiste niezwykłe.
W podaniach rosyjskiego ludu przetrwała do dzisiaj jako „wiedźma złowieszcza”, „kobieta ohydnie zepsuta”, „awanturnica”, „polska intrygantka”, „czarownica”, „trucicielka” i „rozpustnica”. Mimo że zarówno rosyjscy, jak i polscy pisarze obrzucali ją najrozmaitszymi oskarżeniami, Maryna Mniszchówna od wieków nie przestaje fascynować tajemniczością i tragizmem swego losu. Młoda, piękna, zagadkowa, wolała śmierć od hańby…

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7835-400-0
Rozmiar pliku: 412 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział I

Czas płynął jak górski potok – zdawało się – szybciej i szybciej. Wbrew temu jednak, co głosił przed wiekami grecki poeta Menander, nie goił żadnych ran i nie ujawniał prawdy. Wciąż lała się krew. I potęgowała się coraz bardziej w udręczonych sercach ludzka zaciętość.

Moskwa była polska. Była twierdzą i zarazem pułapką, bo za murami Kremla i Kitajgrodu stały nieprzeliczone w swym ogromie wojska Kuźmy Minina i kniazia Dymitra Pożarskiego, jak wilki czekające na chwilę, gdy zatopić będą mogły kły w ciele Lachów.

Pogodna i jasna jesień dobiegała końca. Już mroźny wiatr szarpał się wśród drzew, drobny deszcz mżył bezustannie, zamarzając na gałęziach i zmieniając drogi w grząskie bagniska. Nadciągnął październik, zły miesiąc, pełen ciężkich wspomnień. Chwila, w której skończone są wszystkie roboty, pełne stodoły i skrzynie, a lud – zazwyczaj chciwy i drapieżny, teraz syty i beztroski – wychodził z ciepłych chat, by wspólnie uderzyć na wroga.

Chociaż pierwsze pospolite ruszenie zakończyło się niepowodzeniem (oburzeni stosowaniem przez niego zbyt surowych środków, kozacy zabili Prokopa Lapunowa, co doprowadziło do opuszczenia powstańczych oddziałów przez szlachtę), sam ruch bynajmniej nie wygasł. Jesienią 1611 roku wybuchł ze zdwojoną siłą. Jego ośrodkiem stał się leżący przy ujściu Oki do Wołgi Niżny Nowogród, miasto bodajże najbardziej zasobne i najsilniejsze w całej Rosji, w dodatku nigdy nietknięte przez oddziały Samozwańca. Założony w 1221 roku jako gród obronny księstwa włodzimierskiego1, z czasem stał się prężnym ośrodkiem handlowo-kulturowym. Od roku 1350 był stolicą Księstwa Suzdalsko-Niżnonowogrodzkiego, a w 1392 włączony został do państwa moskiewskiego2.

Kuźma Minin urodził się i większość życia spędził w mieście Bałachna. Później był rzeźnikiem i handlarzem mięsem w Niżnym Nowogrodzie. Kiedy ludowy ruch patriotyczny zaczął organizować oddziały ochotnicze, kupcy miejscy wybrali Minina, obdarzanego zaufaniem i szanowanego członka gildii3, aby zarządzał funduszami zebranymi przez nich na wyposażenie drugiego pospolitego ruszenia. Wkrótce Minin zaczął rozgłaszać, że we śnie ukazał mu się święty Siergiej z Radoneża i wezwał do „obudzenia śpiących”. Nowogrodzki kupiec zwrócił się wtedy jako pierwszy z apelem do ludności, ażeby wystąpiła do walki z nieprzyjacielem, nie cofając się przed żadnymi, najcięższymi nawet ofiarami. Zebrane w Niżnym Nowogrodzie i innych miastach pieniądze znacznie ułatwiły formowanie drugiego pospolitego ruszenia (tzw. wtorowo opołczenia), na którego czele stanął książę Dymitr Michajłowicz Pożarski z rodu Rurykowiczów, czczony w Rosji do dzisiaj wraz z Mininem jako bohater narodowy.

Dymitr Pożarski urodził się 17 października 1577 roku. W roku 1598 wziął udział w obradach Soboru Ziemskiego, który wyniósł na tron carski Borysa Godunowa, a równe dziesięć lat później uczestniczył w opisanej w tomie II obronie Kołomny przed wojskami Samozwańca. W tym samym roku, 1608, rozbił powstańców Iwana Bołotnikowa. Na czele powstania przeciwko okupującej Kreml polskiej załodze stanął już w marcu 1611 roku, a ostatniego dnia tego miesiąca, zaatakowany niespodziewanie przez śmiały wypad husarii pod dowództwem rotmistrza Samuela Dunikowskiego, został ciężko ranny.

Obaj, Pożarski i Minin, odznaczali się niepospolitym talentem organizacyjnym. Do wszystkich miast i powiatów rozesłano pisma wzywające do poparcia ruchu, który też nieustannie rósł w siłę, chociaż nie zawsze łatwo było przekonać ludzi do walki.

– Kto chce walczyć z Lachami, skórę na grzbiet, łapcie, zapas chleba i iść, choćby na śmierć! – wołał kniaź Pożarski w czerwcu w Nowołoku. – Strzelać, rąbać, bić… I gryźć nawet, jeśli potrzeba.

– Nie chcemy – odpowiadali mu mieszkańcy.

– Bądźcie cicho! – wrzeszczał na nich Kuźma Minin. – Jak książę powiedział, tak ma być! Przyszło nieszczęście, trzeba więc zaradzić. Książę Pożarski dobrze mówi. Pokojem się nie najemy, Lachy i samozwańcy stale będą nas gnębić. Źle mówię?

– A co z carem? – rozległo się wśród tłumu.

– Sami go wybierzemy – krzyczał z zapałem Pożarski. – Wyzwolimy Moskwę i wybierzemy cara. Naszego własnego!

– Carową przecie mamy – odezwał się ktoś z tyłu.

Odpowiedział mu gromki śmiech, a ktoś inny dodał:

– Chłopy nie utrzymują się na tronie! Może baba się na coś zda?

– Kto tam gębę piłuje? – rozsierdził się Minin. – To ty, Stiepan Podkowa? Język ci wyrwę.

Kniaź Pożarski przepchnął się przez ciżbę, podchodząc do krzykacza.

– Co za carowa? – zapytał cichym głosem.

Stiepan spuścił głowę, nie śmiąc spojrzeć w oczy księciu.

– Słyszałeś o ukazie? – Pożarski położył chłopu swą ciężką dłoń na ramieniu. – Temu, kto nazywać się będzie carem, carówną albo carewiczem, grozi śmierć. Na stryczku.

– Jedź z Bogiem, książę – odezwał się jakiś stary chłop. Siwe włosy ledwo zakrywały mu czubek głowy. Kilka wątłych kędziorków sterczało wokół dużych uszu. Szyję miał chudą i pomarszczoną, wąskie ramiona i w ogóle wyglądał, jakby składał się z samych kości i chrząstek. – Damy sobie radę i bez wojowania. A kimże ty jesteś, książę, że takie rzeczy nam tu mówisz?

– A wy, coście za ludzie? – rzucił pogardliwie kniaź. – Muszę stać przed wami i prosić… Albo grozić… Nie wiecie sami co należy zrobić? Myślicie, że smutę za piecem przesiedzicie? Nie da rady! Rosja doszła do końca. Do kresu.

Ludzie stali, pospuszczawszy głowy.

– Dzwoń! – rozkazał książę stojącemu obok popowi.

Duchowny chwycił za sznur i po chwili w powietrzu rozległy się głośne, metaliczne dźwięki.

– Pierwszy dzwon, diabłom na zgon! – rzekł splunąwszy na ziemię wysoki chłop w baraniej czapie. – A dzwoń sobie, książę. Może i obudzisz ludziska…

* * *

Zebrane w ziemi niżnonowogrodzkiej główne siły drugiego opołczenia wyruszyły z początkiem 1612 roku do Kostromy, a potem do Jarosławla, gdzie Pożarski zatrzymał się na czas dłuższy, starannie przygotowując się do mającej nastąpić walki. W Jarosławlu też ukonstytuowała się rada, złożona z przedstawicieli ludzi służebnych i miast – właściwie najwyższy wówczas organ w całym państwie, ponieważ władza tych kilku bojarów moskiewskich, którzy współpracowali z dowództwem polskim, nie miała praktycznie żadnego zasięgu. Bojarzy ci byli uważani powszechnie za zdrajców, czemu dał na przykład wyraz patriarcha Hermogenes. Kiedy zażądali od niego, by rzucił na szalę swój autorytet i zabronił pospolitemu ruszeniu ataku na Moskwę, odmówił, za co został uwięziony w monasterze Czudowskim, gdzie najprawdopodobniej zamorzono go głodem.

Inna rzecz, że w tym czasie i ci, których obarcza się za to odpowiedzialnością, sami z głodu konali… Wielu historyków, między innymi Andrzej Andrusiewicz, zaprzecza, jakoby polska załoga Kremla świadomie pozbawiła Hermogenesa żywności, twierdząc, że karmiony chlebem i wodą patriarcha demonstracyjnie odmawiał przyjmowania nawet tych posiłków, co stało się kanwą dla stworzenia legendy. Poza tym, patriarchę uwięzili moskiewscy bojarzy, z Sałtykowem na czele. W 1913 roku Rosyjska Cerkiew Prawosławna uznała Hermogenesa za świętego i męczennika za wiarę. Jego relikwie znajdują się na Kremlu, w Soborze Uspienskim.

W maju 2013 roku patriarcha moskiewski i całej Rusi, Cyryl, poświęcił w Moskwie pomnik świętego Hermogena, jednego ze swoich poprzedników, kreowanego przez oficjalną propagandę na inicjatora „zbrojnego oporu przeciwko polskiej interwencji w 1612 roku”. Wykonany z brązu monument stanął w parku Aleksandrowskim przed murami Kremla, nieopodal Grobu Nieznanego Żołnierza. Odsłonięto go w setną rocznicę kanonizacji prawosławnego duchownego. Podczas odsłonięcia pomnika patriarcha Cyryl wyraził nadzieję, że „umocni on w sercach obywateli miłość do ojczyzny, wiarę prawosławną i dążenie do uczynienia wszystkiego, co możliwe, dla rozwoju kraju”. Z kolei szef administracji prezydenta Federacji Rosyjskiej, Siergiej Iwanow, odczytał posłanie od prezydenta Władimira Putina, w którym ten określił Hermogenesa jako „jedną z najwybitniejszych i najjaśniejszych postaci w historii Rosji”, która „własnym przykładem, odwagą i wytrwałością natchnęła naród do wielkiego czynu”.

„W rosyjskiej polityce historycznej elementy nawiązujące do wojen z Polską w XVII wieku są coraz liczniejsze – czytamy w artykule Moskwa szuka bohaterów . – Zaczynają nawet wypierać dominujące dotąd wątki związane ze zwycięstwem nad Napoleonem. Wypędzenie Polaków z Moskwy przedstawiane jest jako pozytywny zwrot dziejowy, zakończenie tzw. wielkiej smuty i wejście na drogę budowy imperium. W rocznicę tego wydarzenia, 4 listopada, obchodzony jest Dzień Jedności Narodowej, jedno z najważniejszych świąt państwowych, które zostało ustanowione w 2004 roku z inicjatywy Putina, po zniesieniu oficjalnych obchodów ku czci rewolucji październikowej (7 listopada). Patriarcha Cyryl w swoich wystąpieniach często apeluje do elit Rosji, aby pamiętały o lekcjach płynących z okresu smuty i nie ulegały pokusie szukania zbawienia dla swojego kraju za granicą”.

* * *

4 października 1611 roku przybył pod Moskwę Jan Karol Chodkiewicz ze swą niewielką armią i zachęcił głodującą załogę Kremla do wytrwania przynajmniej do jesieni, wtedy bowiem spodziewano się przedsięwzięcia wyprawy z udziałem królewicza Władysława. Jak zauważył przy okazji Maskiewicz: „ ze Smoleńska ledwo nie większą część wziął, niźli co z nim przyszło inflanckiego z Litwy”. Hetman przywiódł ze sobą dwanaście chorągwi jazdy oraz dwie piechoty swojego pułku, a także pułk liczący jedenaście chorągwi jazdy, wydzielony z garnizonu smoleńskiego. W sumie około dwa i pół tysiąca ludzi.

Mówiąc delikatnie, nie była to oszałamiająca siła, zważywszy na postawione przed nim zadania. Dysponując tak skromnymi środkami, nie miał szans na zdjęcie blokady Kremla i Kitajgrodu. Licząc na współdziałanie resztek wojsk Jana Piotra Sapiehy, mógł jedynie spróbować ją osłabić. Przyjęto go tam jednak z otwartymi ramionami, tym bardziej że sytuacja polskiej załogi na Kremlu stawała się z dnia na dzień coraz bardziej dramatyczna.

Kilka dni wcześniej, 25 września, „Moskwa szturm potężny do stolicy przypuściła”. Jak wspominał Maskiewicz: „ upatrzyli czas pogodny, kiedy wiatr srogi był i z dziesięciu moździerzów zaraz wystrzelili kulami ognistemi, od których zapaliło się siano, tamże nagromadzone. Przez wiatr srogi i nawalność ognia ratować nie mogliśmy. Spalili nam Kitajgród wszystek, zostały jeno kramy murowane, cerkwie i cokolwiek z cegły było”.

Na wiadomość o ataku pospolitego ruszenia ruszyło się na szczęście także dawne wojsko pana Sapiehy, posyłając na odsiecz kilka rot pod dowództwem Józefa Budziły i uderzając jednocześnie na nieprzyjacielski obóz. Mimo potwornego zamętu – bo oprócz zmagań z rozprzestrzeniającym się pożarem obrońcy musieli odpierać atak na wschodnie mury dzielnicy handlowej – Polacy sprawili się bardzo dzielnie. Jak opisuje sam chorąży mozyrski: „ wojsko pana Sapieżyne na obóz ich uderzyło, posławszy pierwej do zamku kilka rot na posiłek, czym szturm rozerwali”.

Chorągwie wysłane przez Budziłę na Kreml dostały się tam przez południowo-zachodni odcinek murów Białegogrodu, stykających się w tym miejscu z murami kremlowskimi, co pokazuje, jak ważną rolę odgrywała ta pozycja w systemie obrony moskiewskiego garnizonu. Szturm „pospolitaków” został więc odparty, jednak spora część Kitajgrodu stanęła w ogniu. Przewaga drewnianej zabudowy, wąskie ulice i brak odpowiedniej ilości rąk do gaszenia ognia przyczyniły się do ogromnych zniszczeń. „Oprócz wielu drogocennych przedmiotów, zgorzały także i będące tamże zapasy paszy i żywności, co oczywiście niemałą było klęską dla oblężonych”. Przede wszystkim zaś groziło klęską głodu…

Mimo wszystko Gosiewski i Zborowski podjęli decyzję, aby nie opuszczać kitajgrodzkich umocnień. Dokonali tylko niewielkiego przemieszczenia inwentarza i zapasów poszczególnych chorągwi. W związku z tym Maskiewicz opisał dość osobliwą historię:

„Towarzystwo się do nas do Krymgorodu wnosiło. Rotmistrz kozacki Rudnicki upatrzył sobie sklep4 w cekhauzie5 próżny, z którego prochy już wystrzelano było, i chcąc się tam wprowadzić dla mieszkania, rozkazał ognia przynieść chłopcowi, aby upatrzył, jeśliby miał kędy ogień kłaść, bo już zimno zachodziło. I jak prędko ogień na ziemi położył, tak się w skok zajęło fuss6 on, co, nigdy nie chędożony, od prochów tam na ziemię napadł, którego niemal na piędź7 było, bo od sta lat i dalej, jako zamurowany, a prochy w nim poczęły stawiać. Tak ich wszystkich wyrzucił, których natenczas było tam osiemnastu. Samego najbardziej porozrzucało, że sztukę do sztuki przybrać nie mogli. Dwaj jednak z tej liczby cało i zdrowo zostali. Choć ich wysoko było wyrzuciło, bez obrazy na ziemię padli.

Ja też obawiając się ognia, dla warowniejszego schowania zamknąłem rzeczy swoje w sklepie tegoż cekhauzu, podle tego właśnie, co go wyrzuciło, i by nie było tam rzeczy czeladnych, moje by musiały przepaść. Bo obawiając się coraz nagłego wyrzucenia którego sklepu, kiedy do prochów przyjdzie, żaden nie śmiał tam przystąpić. Do drugich bowiem sklepów, gdzie przyprawy rozmaite do ognia , ogień już szedł. Wódki, kule, strzały, haki, osęki , że jak w piekle gorzało kilka dni. I tak czeladź swoim rzeczom gwoli i moich ratowali. Ale jednak co wilk ozionął, korzyści z tego nie mieć”.

* * *

Nazajutrz po przybyciu pod stolicę, Chodkiewicz sforsował rzekę i zaatakował obozujące w Skorodomie oddziały moskiewskie. Razem z nim wyruszyło też wojsko Sapiehy. Jak wspomina Budziło: „ JM pan hetman i wojsko Sapieżyne mieli z Moskwą pod samymi taborami potrzebę, którzy daleko w pole nie śmieli wychodzić, tylko w swoim fortelu z taborami stali, których naszy w same tabory często wpierali, ale iż mieli piechoty dostatek, snadnie naszych od murów odparli strzelbą”.

Na obwarowany obóz hetman nie mógł uderzyć, ponieważ dysponował w tym momencie samą tylko konnicą. Jazda zaś, „choć miała z to serca i ochoty, przez przekop i parkan nic sprawić”, a nawet „między pieczyska miasta zgorzałego rozpościerać się nie mogła”. Nie tylko zresztą brak piechoty uniemożliwiał Chodkiewiczowi podjęcie odpowiednich działań wojskowych. Jak podaje Maskiewicz, „wojsko, które hetman zastał w Kremlu i pod Moskwą, dziwnie znędznione było i chociaż niemal wyłącznie składało się z jazdy, tak dalece zeszło na koniech, iż roty, które były w zamkach, prawie zupełnie je postradały, a z Sapieżyńców zaledwie trzecia część je zachowała”.

Jeszcze większym problemem był zupełny brak dyscypliny w tej pozostawionej na obczyźnie „armii oberwańców”. Pozostawiony przez Żółkiewskiego na Kremlu jako dowódca polskiego kontyngentu hetman polny Aleksander Gosiewski wprawdzie początkowo bardzo surowo karał winnych jej naruszania, z czasem jednak, coraz bardziej zniechęcony – opowiada Maskiewicz – „nie chciał ich sądzić, na Pana Hetmana składając, a w takowych rzeczach, jeśli zabiegając złemu, pierwszych ekscesów nie skarżą i dalej się im wodzy popuści, już trudno powściągnąć, bo jeden drugim się wymawia: czemu pierwszego nie skarano?”.

„Chodkiewicz, przybywszy pod Moskwę, surowie zaczął sądzić, ale napróżno starał się przywrócić w wojsku ład i posłuszeństwo i tylko siła ich od siebie odchęcił. Postrzegł-ci się potem, ale niewczas, kiedy już niemal wszyscy serce do niego stracili, zaczem zaraz o konfederacyi pilnie myśleć poczęli”.

W rezultacie więc zraził sobie żołnierzy tą surową – być może nawet zbyt surową – dyscypliną, którą starał się im narzucić. Jedyną metodą na szybkie i godziwe opłacenie wojska było wykorzystanie zasobów carskiego skarbca. Jak już wcześniej wspomniano, rozmowy na ten temat toczyły się jeszcze podczas trwania sejmu w Warszawie, ale bojarzy wprawdzie obiecywali pomoc finansową, tyle że obietnic swych nie mieli najmniejszego zamiaru dotrzymać.

* * *

Tak więc pierwsza próba przedarcia się do oblężonych, od strony południowej, od Zamoskworieczia, zakończyła się niepowodzeniem. Niezrażony tym Chodkiewicz „obozem swym położył się u Krasnego Sioła, a wojsko pana Sapieżyne u Kukucim tuż pod taborami moskiewskimi”. Przyjęta przez hetmana taktyka była prosta: nie da się wyprzeć wroga ze Skorodomu, to trzeba go zmusić, aby sam to miejsce opuścił. Dlatego właśnie rozłożył się pod Krasnym Siołem, blokując drogi wychodzące z Moskwy na południe, skąd do oddziałów pospolitego ruszenia przychodziły posiłki i prowiant. Była to dokładnie taka sama taktyka, jaką nieprzyjaciel stosował wobec moskiewskiego garnizonu – próba zablokowania blokujących, coś w rodzaju podwójnego nelsona.

Pod koniec 1611 roku oblężonym w Moskwie Polakom zaczął zaglądać w oczy głód. „Najbardziej konie nas trapiły – pisał Maskiewicz – bo zboża wór był droższy niż wór pieprzu. Do tego trawy za obozem nieprzyjacielskim zasięgać musieliśmy, kędyśmy wielką szkodę w czeladzi ponosili”.

W tej sytuacji zapadła decyzja wysłania z miasta silnego oddziału, którego zadaniem było dostarczenie prowiantu do Moskwy. Przed Chodkiewiczem stanął trudny wybór: kogo wysłać?

Zniechęcenie do służby w mieście było dość powszechne i gdyby tylko pojawiła się taka możliwość, większość bez wątpienia z radością by je opuściła. Aby więc zachęcić ich do dalszej obrony i przywrócić atrakcyjność służby w Moskwie, wprowadzono dodatkowy żołd, tak zwane „murowe” dla żołnierzy i czeladzi zdecydowanej w niej pozostać.

„Pozwoliwszy służbę murową towarzyszowi po złotych dwadzieścia, a pacholikowi po złotych piętnaście na miesiąc, kto by na stolicy został – wspomina Maskiewicz, dodając również przy okazji, iż „ ci, którzy by w pole iść mieli, aby i tych konie wzięli z sobą, co na murze zostają, dla odżywienia, a pod chorągwią służba, pod jaką kto służył i na jaki poczet, też im miało iść z pełna. Więc murowa służba niezwyczajna . gotowych pieniędzy nie było, ani upewnienia żadnego, za czym by czekać, choć bojarowie obiecywali i upewniali słownie. Towarzystwo nie dali się pociągnąć najmniej na nie, choćby z kaźni i było czym płacić, ale spodziewając się wraz królewica na państwo, nie chcieli bojarowie skarbu gołocić. Dla powagi przy koronowaniu cara, jako insygnia wszystkie do koronacji należące : szaty carskie, służby8 złote i srebrne, wielkie stołowe złoto. Oprócz srebra, klejnoty kosztowne, nuż stoły kosztowne, stołki oprawne z kamieniem, obicia szczerozłote, kobierce haftowane, perły.

Siła tego tam było, com ja swymi oczyma widział. Nie wspominam kosmatych rzeczy9 przednie cudnych, które oni jeno dla samego cara chowają i nigdzie na kupią z państwa swego nie wypuszczają. Nie wspominam i tego skarbu, kędy relikwie świętych chowają w złotych szufladach. Ten jest jako na pięć sążni wzdłuż sklepiony, okna we dwu ścianach przeciwko sobie. Tam przy trzech ścianach stolarskiej roboty szafa od ziemi do wierzchu , w której wzdłuż na pół łokcia szuflady złote końcami jednymi po wtykane. A na końcach litery, co za relikwie w nich są. Środkiem też dwie szafy idą aż do samego wierzchu, w których z obu stron szuflady złote. Nigdzie miejsca próżnego nie było. I tak przy siedmiu ścianach, od ziemi aż do sufitu, tych szuflad nawtykano.

Choć było – mówię – czym płacić, nie chcieli skarbu niszczyć. Dali nam zastawy, które mieli prędko wykupić. A te są: koron dwie carskich, jedna Godunowa, a druga Dymitra, co Mniszchównę miał (nie dorobiona jeszcze była), rogów jednorożcowych dwa albo trzy, posoch carski jednorożcowy, po końcach oprawny we złoto z diamenty, siodło husarskie tegoż Dymitra z kamieńmi i perłami we złoto oprawne. Na te zastawy pozwoliwszy, wzięliśmy, i towarzystwo do nich deputowawszy, podali im w ręce. Sapieżyńcom zaś dano w zakładzie dwie czapce, złotem powleczone, a kamieniami sadzone, w których Moskwa cary swe koronować zwykła, a nadto berło i jabłko, oboje złote i również drogimi kamieńmi wysadzane .

Kto żywność miał, a do tego chciał zostać, został na murze sam, a drudzy czeladź zostawowali, sami wychodząc w pole, że z bliżu trzy tysiące w służbie wojska zostało na murze”.

Przypisy

1 Księstwo Włodzimierskie – księstwo ruskie powstałe w 1154 roku z podziału Księstwa Wołyńskiego. Drugim powstałym wtedy księstwem było Księstwo Łuckie.

2 W 1932 roku miasto zostało nazwane Gorki, dla uczczenia powrotu z Włoch do Moskwy na zaproszenie Józefa Stalina pisarza Maksyma Gorkiego. Tradycyjną nazwę przywrócono w roku 1990.

3 Gildia (niem. Gilde – związek, także konfraternia, czyli współbractwo) – powstałe w średniowiecznej Europie stowarzyszenie o charakterze obronnym, religijnym lub towarzyskim. W XI wieku kupiectwo stało się najbogatszą warstwą miejskiej społeczności. Wobec dużego zagrożenia, jakie stanowiły na drogach bandy rabusiów, kupcy organizowali się w gildie, wspólnie ponosząc koszty organizowania podróży i gromadzenia towarów, dzięki czemu rozkładało się ryzyko związane z handlem.

4 Sklepione pomieszczenie, piwnica

5 Zbrojowni

6 Osad

7 Piędź – odległość końców kciuka i małego palca rozwartej dłoni = ok. 23–40 cm.

8 Tzn. zastawy.

9 Tzn. futer.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: