Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Czaple pióro: dramat historyczny w pięciu aktach - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czaple pióro: dramat historyczny w pięciu aktach - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 219 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OSO­BY.

JAN WY­H0W­SK1, het­man Ukra­iny, wo­je­wo­da ki­jow­ski.

ELŻ­BIE­TA, jego zona.

HE­LE­NA WY­HOW­SKA, cór­ka Boh­da­na Chmiel­nic­kie­go, wdo­wa po

Da­nie­lu Wy­how­skim, stry­jecz­nym bra­cie het­ma­na.
BA­ZY­LI TO­POL­SKI, me­tro­po­li­ta ki­jow­ski.
PA­WEŁ TE­TE­RA, ata­man ku­ren­ny.
GRZE­GORZ BRZU­CHO­WIE­OKI, as­sa­wu­ła ko­szo­wy.
MI­CHAŁ CHA­SZEN­KO, ata­man Ni­żow­ców.

FRAN­CI­SZEK SA­LE­ZY MU­CHAW­SKI, rot­mistrz hu­sar­skiej cho-
rą­gwi, sta­ro­sta stę­życ­ki.
JĘ­DRZEJ PO­TOC­KI, 'straż­nik ko­ron­ny.
STA­NI­SŁAW JA­BŁO­NOW­SKI, oboź­ny.

ŁĄ­CZYN­SKI, puł­kow­nik kró­lew­skiej dra­go­nii.

GAŁ­GA, NU­RA­DYN wo­dzo­wie hor­dy ta­tar­skiej.

NAUM, zna­hor.

PIOTR DO­RO­SZEŃ­KO, pi­sarz Ko­za­czy­zuy.
PA­TER VUL­PIUS, czło­nek to­wa­rzy­stwa bo­bro­we­go.
SIO­STRA TEO­DO­RA, prze­ło­żo­na tro­jac­kie­go mo­na­ste­ru.
HAN­KA, słu­żą­ca Elż­bie­ty.

Rzecz dzie­je się na Ukra­inie roku 1664,

AKT I.

(Piae wiel­ki przed zam­kiem iv Pu­tyw­lu. Po pra­wej od wi­dzów skrzy­dło zam­ko­we z ob­szer­nym gan­kiem w sty­lu go­tyc­kim; na
lewo, iv głę­bi cer­kiew, któ­rej drzwi wy­cho­dzą na sce­nę, wcho­dzi się
do niej po ka­mien­nych wscho­dach. W głę­bi ogród i wzgó­rza).

SCE­NA I.

(Przy pod­nie­sie­nia za­sło­ny iv głę­bi na wzgó­rzu sie­dzi zna­hor Nawa
z teo­r­ba­nem iv ręka. Vul­pius i Mu­chaw­ski wcho­dzą).

MU­CHAW­SKI, VUL­PIUS, NAUM.

Vul­pius.

Wła­śnie ka­ła­koł się w cer­kwi od­zy­wa,
Me­tro­po­li­ta sam przy­był dziś z rana.
I bał­wo­chwal­skie aka­fe­sta śpie­wa
Tam – za po­myśl­ność no­we­go het­ma­na,

Mu­chaw­ski.

O służ­bie bo­żej czy­liż to się go­dzi

Tak się od­zy­wać? A! tego za wie­le!

Że nie w ła­ciń­skiej mo­wie – cóż to szko­dzi?

Czyż Bóg nie je­den – w cer­kwi czy w ko­ście­le?

Ej! Pa­ter Vul­pius nad­to się za­pa­la.

Wasz­mość w swym gnie­wie nad­to się uno­sisz.

Vul­pius.

To nie cześć bo­ska, ale cześć Ba­ala.

Mu­chaw­ski.

Tyś sam nie księ­dzem, choć tę suk­nię no­sisz.

Vul­pius.

Pa­nie sta­ro­sto! nie zdra­dzaj mnie, pro­szę,
Bo na­szej spra­wie tem mógł­byś za­szko­dzić.

Jam człon­kiem brac­twa, któ­re­go strój no­szę,

Chcę przed het­ma­nem za księ­dza ucho­dzić.

Je­zu­ic­kie­go za­ko­nu on wro­giem,

A ja przy­by­łem w imie­niu za­ko­nu.

Mu­chaw­ski.

To dar­mo. Het­man ode­szle was z Bo­giem.

Vul­pins.

To znaj­dzie karę u bo­że­go tro­nu.

Wła­śnie z stron róż­nych tu­taj lud się zbie­ra.

Het­man – ki­jow­ski te­raz wo­je­wo­da,

Za swe zwy­cięz­twa dziś hoł­dy od­bie­ra,

I mnie sko­rzy­stać spo­sob­ność się poda…

Mu­chaw­ski.

Już to… het­ma­na nie­chaj pio­run spa­li,
To nie za­pła­czę – i tego nie taję,
Lecz że prze­trze­pał po­rząd­nie Mo­ska­li,
To spra­wie­dli­wość mu słusz­ną od­da­ję.
On po­przed­ni­ka swe­go ob­mył zbrod­nie,
Dzi­siej­szy try­umf jego, to jest pra­ca,

Co nam Chmiel­nic­ki za­tra­cił wy­rod­nie,
To Pol­sce te­raz pan Wy­how­ski wra­ca.
Vul­pius.

Lecz król go tak­że wy­na­gro­dził hoj­nie,
Kie­dy zwy­cięż­cy Ko­no­top, Lu­ba­ru,

Za tru­dy, któ­re po­no­sił na woj­nie,
I Daje sta­ro­stwa i Rudy i Baru.
I wo­je­wo­dą ki­jow­skim mia­no­wał,
Oraz po­twier­dził umo­wy ha­dziac­kie,
I krze­sło jemu w se­na­cie za­cho­wał,
Wzniósł rów­no z in­nem het­mań­stwo ko­zac­kie.

Mu­chaw­ski.

Że go nie lu­bię – nie prze­czę – i kwi­ta!

Lecz i Czar­niec­ki – ru­ski wo­je­wo­da –

Aż bro­dę tar­ga i zę­ba­mi zgrzy­ta,

Gdy o Wy­how­skim sły­szy. – Jed­nak szko­da

Że ko­zak sie­dzi w tej het­mań­skiej sza­cie.

Wszak na ry­cer­ską cześć spa­da ztąd pla­ma.

Ja kie­dyś za­siąść też moge w se­na­cie,

Ja – szlach­cic – miał­bym sie­dzieć obok cha­ma?!

Choć mó­wią o nich, że to szlach­ta daw­na

I dziś jest pierw­szym na kró­lew­skim dwo­rze,

Lecz ru­ska szlach­ta – choć­by jaka sław­na,

Czy­liż z ko­ron­ną na rów­ni stać może?

Vul­pius.

Los idzie ko­łem. – I rot­mistrz Mu­chaw­ski
Na Wy­how­skie­go dwo­rze dzi­siaj sta­je,
Aby mu wrę­czyć dary kró­la ła­ski,
Temu wa­taż­ce hołd pierw­szy od­da­je.

Mu­chaw­ski (oglą­da­jąc się).

Milcz! Tu­taj mają nas może na oku.
Dusz­no mi pew­no w po­sel­skiej po­sta­ci,
Choć to jest splen­dor – on mi kol­ką w boku.
Ha! – cóż – mo­sa­nie! służ­ba wol­ność tra­ci.
Lecz nie ja je­den tu sta­ro­sta grodz­ki,
Wszak wie­lu z na­szych tu wi­dzia­łeś wa­sze:

Jest Ja­bło­now­ski, Łą­czyń­ski, Po­toc­ki,
Ci pod Lu­ba­re­in wie­dli huf­ce na­sze.
Het­man jak bra­ci wszyst­kich po­dej­mu­je,
A po kró­lew­sku – już to każ­dy gło­si.
Szko­da że ko­zak! – On Pol­skę mi­łu­je,
Ten nie dla kształ­tu cza­ple pió­ro nosi.

Vul­pius.

Aby je wkrót­ce prze­mie­nić w ko­ro­nę.

Mu­chaw­ski.

Co? co? w ko­ro­nę?!

Vul­pius.
Wnio­sko­wać się ważę..

Mu­chaw­ski.

On – o ko­ro­nę? To my­śli sza­lo­ne!
On zdra­dzać Pol­skę?

Vul­pius.
To przy­szłość po­ka­że.

Mu­chaw­ski.

Zkąd to mnie­ma­nie?

Vul­pius.

Pew­ność nie mnie­ma­nie.

Mu­chaw­ski.

Co wa­sze ło­wisz ryby przed nie­wo­dem?

Vul­pius.

Ja wiem co mó­wie.

Mu­chaw­ski.
Jak­żeś do­wieść w sta­nie?
Zkąd są­dzisz? – Po­wiedz!

Vul­pius.

Czyn bę­dzie do­wo­dem.

Mu­chaw­ski (do sie­bie jal­by my­ślą ude­rzo­ny).
Wpraw­dzie Czar­niec­ki mu też nie­do­wie­rza.
Chlu­ba nie­la­da, gdy­bym do­niósł o tem,

Że on Oj­czy­znę swą zdra­dzać za­mie­rza.

(gło­śno)

Czy wiesz co może?

Vul­phis.
Po­mó­wi­my po­tem.

Naum (śpie­ioa przy teo­r­ba­nie).
Leci orzeł po pod chmu­ry,
Usiadł na kur­ha­nie,
Ukra­inie kra­cze z góry
Wie­ści o het­ma­nie.

Vul­pius (po­mie­sza­ny).
Ten głos mi zna­ny!

Mu­chaw­ski (przy­pa­tru­jąc się Na­umo­ioi).
To teo­r­ba­ni­sta.
Dość ich się snu­je po zie­mi ko­za­czej.

Vul­pius.

Lecz ten… ten…

Mu­chaw­ski.

Że­brak. To rzecz oczy­wi­sta.
Vul­pius.

Nie – to nie że­brak! Wiem co ten śpiew zna­czy.

Naum (śpie­ioa).
On dla ludu ko­za­cze­go
Zwia­stu­je na­dzie­je,

Bo nad gło­wą Wy­how­skie­go,
Cza­ple pió­ro wie­je.

Mat­ko La­szal Ciesz się szcze­rze,
Bo przy­szła go­dzi­na,
Że twych gra­nic wschod­nich strze­że
Wier­na Ukra­ina.

Hej! Wy­how­ski! tyś nam pa­nem,
Rusi ho­spo­da­rem,
W na­szym ko­szu tyś het­ma­nem,
Zło­tym Rusi ca­rem.

Vu­ipius.
To on! z pew­no­ścią!

Mu­chaw­ski (któ­ry się dłu­go przy­pa­try­wał Na­umo­wi

Znam tego zna­ho­ra.
Het­man go wi­dać do swej służ­by wpra­wia,
Sam do­pa­trzy­łem. Każ­de­go wie­czo­ra
Do zam­ku wpusz­cza i tam z nim roz­ma­wia,
Wi­dać że het­man coś mata i kno­wa.

Vul­pius.

A nie mó­wi­łem? Przy­szłość nie­da­le­ka
Stwier­dzi z pew­no­ścią praw­dę mego sło­wa.

Mu­chaw­ski.

I któż ten zna­hor?

Vul­pius.
Znam tego czło­wie­ka.

SCE­NA II.

CIŻ, wcho­dzą JA­BŁO­NOW­SKI, PO­TOC­KI,
ŁĄ­CZYŃ­SKI.

Po­toc­ki.

Wi­tam mo­ści sta­ro­sto!

Mu­chaw­ski.

Wi­tam was, pa­no­wie!

Kie­dyż w po­dróż?

Po­toc­ki.

O świ­cie, je­śli Bóg da zdro­wie.

Mych hu­sa­rzy z cho­rą­gwią pana oboź­ne­go
I dra­go­nia kró­lew­ską pana Łą­czyń­skie­go;
Dziś do gniazd wy­pra­wi­łem, gdy skoń­czo­na woj­na,
Za pier­sią Wy­how­skie­go Oj­czy­zna spo­koj­na.

Ja­bło­now­ski.

Już to het­man ko­za­czy dał się Mo­skwie w zna­ki.

Ba­czyń­ski.

Dłu­go im nie po­wra­cać na le­chic­kie szla­ki.

Ja­bło­now­ski.

Dłu­go będą pa­mię­tać Lu­bar, Ko­no­to­py.
Na­sza młódź ich wią­za­ła jak­by zbo­że w sno­py,
Aż krwią De­sna wez­bra­ła. Był to ta­niec dja­bli,
Ten harc spi­sy ko­zac­kiej, przy le­chic­kiej sza­bli

Mu­chaw­ski.

Że Wy­how­ski wódz dziel­ny, to jest praw­da szcze­ra.

Ba­czyń­ski.

A w dziel­no­ści mu pra­wie wy­rów­nał Te­te­ra.

W Ko­no­to­pach, gdy Mo­skwy wódz, ksią­żę Tru­bec­ki,

Już okrą­żał ko­zac­two przez po­chód zdra­dziec­ki,
I pułk mo­jej dra­gon i i w koło oto­czo­ny,
Wro­gom sta­wiał już opór roz­pa­czy sza­lo­nej,
Z swem Ku­re­niem Te­te­ra, jak­by lew na­cie­ra,
Mo­skwę zno­si i wo­dza jej w jas­syr za­bie­ra,.

Ja­bło­now­ski.

Też go het­man, jak syna, swem ser­cem czę­stu­je.

VuJ­pius (na stro­nie).
Tak, bo żony ko­chan­ka w nim nie prze­wi­du­je.

Po­toc­ki.

Niech Bóg strze­że het­ma­na za tę jego spra­wę,
Ale o jego przy­szłe losy mam oba­wę.
Mo­skwa tego mu pew­no nig­dy nie prze­ba­czy,
Że on mat­ce swej Pol­sce wró­cił lud ko­za­czy.

Łą­czyń­ski.

Sie­cie ma­tactw roz­sta­wi i uży­je zdra­dy,

Tych jej in­tryg, nie­ste­ty! dziś tu wi­dać śla­dy.

Ja­bło­now­ski.

Próż­na tro­ska! Wy­how­ski ma że­la­zne ra­mię,
I sieć prze­drzeć po­tra­fi – i ma­ta­czów zła­mie.

Vul­pius.

Nie­chaj Bóg w tem go wspie­ra!

Po­toc­ki.

Lecz nam czas już w dro­gę.
(do Mu­chaw­skie­cjo)
A waść jak z swem po­sel­stwem?

Mne­haw­ski.

Też od­je­chać moge.

Po­toc­ki.

Za­nim więc w po­że­gna­nie ści­śniem dłoń het­ma­na,
Idź­my zań się po­mo­dlić – tam – do nie­bios pana.

(Od­cho­dzą do cer­kwi. Vul­pius idzie za nimi o kil­ka kro­ków. Naum
scho­dzi z pa­gór­ka, zbli­ża się do nie­go i ude­rza go po ra­mie­niu).

SCE­NA III.

YUL­PIUS, NAUM.

Naum (pro­wa­dząc go na­przód sce­ny).
Cze­kaj!

Vu­ipius (drzą­cy).

Cze­go chcesz?

Naum.

I ty jesz­cze py­tasz?
Jam du­chem krwa­wym – sę­dzią twe­go czy­nu,
We mnie wspól­ni­ka two­ich zbrod­ni wi­tasz,
Mnie nie po­zna­jesz jesz­cze? czar­ci synu!

Vul[)ius.

Nig­dym nie wi­dział…

Naum (do­by­wa nóz z za pasa).

Lecz ten nóż znasz może,
Znasz krew, co na nim się skrze­pła ko­ra­li,
Wspo­mnie­nie two­jej pa­mię­ci po­mo­że,
To krew za two­je zło­to od Mo­ska­li.
To Bar­ba­szeń­ki – na­sze­go het­ma­na
Krew, któ­rąm prze­lał z roz­ka­zu two­je­go,
Za wier­ność La­chom ta krew jest prze­la­na,

Pierw­sza to była zbrod­nia Chmiel­nic­kie­go.

Tyś go na­mó­wił, a ja wy­ko­na­łem.

Ja je­stem Naum! Po­zna­jesz mnie, bra­cie?

Od­tąd wciąż gna­ny, jak zły duch błą­ka­łem

W po­ku­tę ży­cia – w tej zna­ho­ra sza­cie.

Je­steś Sa­ba­tyn, po­wier­nik Boh­da­na,

Po­zna­łem cie­bie – znam twe przed­się­wzię­cia,

Tyś był złym du­chem na­sze­go het­ma­na,

Ty go w mo­skiew­skie wtrą­ci­łeś ob­ję­cia.

Co ta dłoń z no­żem przez cie­bie zdzia­ła­ła,

To dziś zna­ho­ra teo­r­ban na­pra­wia,

Zna pieśń Na­uma Ukra­ina cała,

Imię het­mań­skie po­śród ludu wsła­wia.

Ta pieśń krze­pi­ła ukra­iń­skie syny,

Nio­sę ją wszę­dzie – sam zla­ny krwią brat­nią,

Po­kąd nie doj­dę do ze­msty go­dzi­ny,

Dziś ona przy­szła – i jest twą ostat­nią.

(pod­no­si nu nie­go nóz).

VuJ{)ius (pada na ko­la­na).
Na­umie! Niech twe su­mie­nie Bóg wzru­szy,
Niech opa­mię­ta! Twa dłoń krwią zma­za­na,
Ty nową zbrod­nią nie plam two­jej du­szy.
Ten głos twej ze­msty jest gło­sem sza­ta­na.
Miej li­tość! Po­patrz kto u stóp twych woła,
To słu­ga boży – tez w sza­cie po­kut­nej,
Też słu­chał gło­su z nie­bio­sów anio­ła,
Boga prze­bła­gać chciał za czyn okrut­ny.
Od­tąd łez mo­ich po­pły­nę­ło mo­rze,
Żal szcze­ry dru­hem jest mi w każ­dej do­bie,
Jam był na­rzę­dziem – ty wiesz o tem, Boże!
Twój gniew niech spa­da na spraw­cę, co w gro­bie.

Naum.

Ty Chmiel­nic­kie­mu do­ra­dzi­łeś zbrod­nię.

Vul­pius.

Nie ja. Mym świad­kiem Bóg ukrzy­żo­wa­ny,
Któ­re­gom słu­gą. Chmiel­nic­ki wy­rod­nie
Po­stą­pił. Słu­ga boży łza­mi zla­ny
U nóg twych że­brze…

Naum (spusz­cza nóz).

Ta sza­ta cię chro­ni
Przed moim cio­sem. Lecz pa­mię­taj o tem,
Że gdy­byś kno­wał – nie uj­dziesz mej dło­ni,
I z niej czart na­wet nie wy­rwie cię po­tem.
Z ócz cię nie spusz­czę, choć­byś skrył się w zie­mię,
I jak mi świę­tą jest het­ma­na gło­wa,
Gdy­byś waśń rzu­cić chciał znów w brat­nie ple­mie…

Vul­pius.

Niech Bóg wszech­moc­ny nam het­ma­na cho­wa.

Naum.

Gdy­by tar­gnę­ły się nań ręce czy­je…
Gdy­by cień je­den… to krew pły­nąć bę­dzie!
Po­mnij: i czar­ną suk­nię nóż prze­szy­je,
Zna­hor wie wszyst­ko i znaj­dzie cię wszę­dzie.

(od­cho­dzi).

SCE­NA IV.

VUL­PlUS (sam).
Idź – sta­ry głup­cze! Strzeż twe­go het­ma­na.
No! po­słu­ży­ła mi ta suk­nia czar­na.
Strzeż go! Choć miał­byś prze­bie­głość sza­ta­na,

Ty z twem ko­zac­twem – wa­sza pra­ca mar­na,
Wy­how­ski pad­nie. Tak jest – upaść musi,
Bo La­chom słu­ży, taka wola cara.
Wy­how­ski pa­nem dziś wszech­wład­nym Rusi,
Bó­stwo ko­za­ków – lecz wkrót­ce… ofia­ra.
Znam ja ten na­ród. Niech się raz mąż zja­wi,
Któ­ry uchwy­ci że­la­znem ra­mie­niem,
Ra­tu­jąc z toni – niech chwil­kę w ład wpra­wi
Sami na nie­go rzu­ci­cie ka­mie­niem.
Wy­how­ski ta­kim mę­żem w tym na­ro­dzie;
On jego gło­wą – w gło­wę trze­ba go­dzić!
Cia­ło się samo roz­pad­nie w nie­zgo­dzie,
A tę nie­zgo­dę ja po­tra­fię zro­dzić.
Niech szcze­rze z Ru­sią sta­nie zie­mia la­sza,
To so­jusz taki wszyst­kie­go do­ko­na.
Po wiek zgu­bio­na wte­dy spra­wa na­sza,
Po­tę­ga Mo­skwy star­ga­na, zgnie­cio­na.

(po chwi­li)

Rot­mistrz Mu­chaw­ski Czar­niec­kie­mu po­wie

Tę na­su­nię­tą baj­kę o ko­ro­nie,

A z ust mych dzi­siaj Wy­how­ski się do­wie

O Je­zu­ic­kim na Rusi za­ko­nie.

A on Lo­jo­li za­kon nie­na­wi­dzi.

To go roz­draż­ni. Ta suk­nia go zwie­dzie.

Głu­pi – kto w ży­ciu z drob­nych środ­ków szyd

Moją na­gro­dą zło­to far­skie bę­dzie.

(He­le­na wy­cho­dzi z cer­kwi).

SCE­NA V.

VUL­PIUS, HE­LE­NA.

Vul­pius (na stro­nie).

Pie­kło mi zsy­ła zno­wu sprzy­mie­rzeń­ca,
Idzie He­le­na – Wy­how­skie­go wdo­wa,
Bra­ta het­ma­na.

He­le­na (do sie­bie).

Cier­nio­we­go wień­ca
Kol­ców za wie­le w mej skro­ni się cho­wa,
Dość już łez próż­nych.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: