Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dobre bakterie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dobre bakterie - ebook

„Żyj brudniej, jedz czyściej” – takim przewrotnym hasłem autorka, doświadczony lekarz, zachęca nas do bardziej racjonalnego i odważnego podejścia do zdrowia, które neguje wiele zbyt pochopnie przyjętych konwencji.

Mikrobiom – zbiorcza nazwa trylionów żyjących w nas bakterii – to dziś jeden z najgorętszym tematów w medycynie. Czerpiąc z wyników najnowszych badań dr R. Chutkan pokazuje, że typowa zachodnia dieta oraz przesadnie sterylny styl życia pozbawia nas wsparcia ze strony „dobrych” bakterii jelitowych, które odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia, a naraża na rozwój drobnoustrojów chorobotwórczych. Te zaburzenia równowagi mikrobiomu, powodowane naszymi niezdrowymi przyzwyczajeniami, wywołują lawinowy wzrost chorób autoimmunologicznych i przewlekłych.
Na szczęście odpowiednie zmiany w codziennym trybie życia i odżywiania oraz mniejszy zapał w stosowaniu antybiotyków mogą odwrócić te procesy. Rozliczne skutki tego mogą nas zadziwić:

•         Poprawa trawienia
•         Lepszy stan skóry
•         Złagodzenie lub usunięcie reakcji alergicznych
•         Eliminacja trądziku, czyraków, opryszczki
•         Odporność na przeziębienia
•         Dobry nastrój
•         Energia na co dzień

Oprócz fascynującej wiedzy w książce znajdziemy m.in. praktyczne zalecenia dietetyczne, przestrogi przed szkodliwą obsesją na punkcie czystości oraz wskazania, jak chronić się przed nadmiarem antybiotyków, lecząc się z drobniejszych infekcji bez uciekania się do tych środków.

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7229-543-9
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Mam dług wdzięczności wobec wielu wspaniałych pacjentów, którymi miałam możność się opiekować i którzy ogromnie dużo nauczyli mnie przez dwie dekady.

Mój mąż Eric i córka Sydney z entuzjazmem i radością biorą udział w naszym trwającym nieprzerwanie eksperymencie Żyj brudniej, jedz czyściej. Jestem im obojgu za to bardzo wdzięczna.

Serdeczne podziękowania kieruję też do mojego cudownego zespołu redaktorskiego z wydawnictwa Avery: Lucii Watson, Gigi Campo, Megan Newman, Anne Komoski oraz Toni Sciarry Poynter i Howarda Yoona. Dzięki Wam pisanie książek staje się prawdziwą frajdą.Wstęp

Żyj brudniej, jedz czyściej

Mąż nie identyfikuje się w pełni z moim pomysłem, by sprzedać dom w mieście, przenieść się na jakąś farmę i zająć hodowlą zwierząt oraz uprawą roślin na własne potrzeby. Ale skoro większość towarów dostępnych w supermarketach jest pełna chemikaliów i pozbawiona prawdziwych składników odżywczych, przejęcie kontroli na tym, co zjadamy, i zadbanie, by pochodziło z natury, a nie fabryki, wydaje mi się całkiem słuszną myślą. Co prawda mamy szczęście mieszkać w Waszyngtonie, gdzie jest dużo bazarków farmerskich i małych gospodarstw ekologicznych zrzeszonych w spółdzielczych sieciach dystrybucyjnych¹, więc przeprowadzka na farmę byłaby może rzeczywiście krokiem ekstremalnym. Tak naprawdę chodzi mi to, żeby moja córka mogła dorastać w brudzie, w dosłownym sensie tego słowa – czyli nie przesadzać z mydłem oraz szamponem, i nie mieć oporów przed kontaktem z obornikiem przy zwięrzętach. W swojej pierwszej książce pt. Zdrowa lekkość brzucha opisałam istny horror jej perypetii antybiotykowych. Od tamtej pory widziałam już setki pacjentów z podobną historią, raz po raz przekonując się, że przyczyną wielu z naszych współczesnych problemów zdrowotnych są szkody wyrządzone mikrobiomowi – tj. trylionom organizmów, które zamieszkują nasz przewód pokarmowy. Motywem przewodnim mojej praktyki lekarskiej oraz codziennych rozwiązań w organizacji życia domowego stało się odkrywanie sposobów na odwrócenie tych szkód, a jednocześnie większe otwarcie się na dobrodziejstwa szeroko pojętej natury. Ewidentnie rozwiązanie leży po części w tym, by żyć nieco brudniej, a odżywiać się czyściej.

Odejście od natury

Nasi praprzodkowie utrzymywali symbiotyczną relację ze swoimi mikrobami, które ewoluowały przez miliony lat, dobrze im służąc. Byli dobrymi gospodarzami dla gęstej dżungli mikroskopijnych stworzonek, w tym robaków i innych pasożytów, które w rzeczywistości służyły ich zdrowiu. Główne zagrożenie stanowiły w ich czasach duże drapieżniki oraz niedostatek pożywienia, a nie setki chorób, które prześladują nas dzisiaj. Paradoks polega na tym, że w dążeniu do zadbania o własne zdrowie oddaliliśmy swoje ciało i środowisko od natury, stając się w rezultacie bardziej chorzy pod różnymi ważnymi względami.

Urbanizacja i nowoczesna medycyna niewątpliwie poprawiły nam życie, ale jednocześnie wprowadziły pewne praktyki – takie jak nadużywanie antybiotyków, chlorowanie wody, przetwarzanie żywności pełnej dodatków chemicznych i hormonalnych, stosowanie pestycydów zabijających drobnoustroje, zwiększenie liczby cięć cesarskich – które zdewastowały nasz mikrobiom, zmniejszając w nim zarówno całościową liczbę organizmów, jak i ich różnorodność gatunkową. Skutkiem jest wiele współczesnych epidemii, do których zaliczamy astmę, alergie, choroby autoimmunologiczne, cukrzycę, otyłość, nowotwory, zespół jelita drażliwego, stany lękowe czy chorobę wieńcową serca. Wzrost zapadalności na te choroby jest nierozerwalnie związany ze zmasowanym atakiem na nasz mikrobiom, będącym konsekwencją nadto sterylnego trybu życia.

Kto wiedział dziesięć lat temu, że każdy antybiotyk zaaplikowany w sezonie grypowym potencjalnie zbliża nas o krok do choroby Leśniowskiego-Crohna albo że przyczynia się do zwiększenia wagi? Nikt z nas, w dobrej wierze przepisujących te środki, by ulżyć pacjentom w katarze, nie zdawał sobie sprawy, że możemy przez to torować drogę prawdziwym chorobom. Przeważał – i w pewnej mierze wciąż przeważa – pogląd, że bakterie są złe i powinniśmy się ich pozbywać, natomiast antybiotyki są dobre i możemy je stosować. No i stosujemy. Przeciętne dziecko w Stanach Zjednoczonych do chwili ukończenia szkoły średniej otrzymuje kilkanaście cykli antybiotykoterapii, w głównej mierze na drobne schorzenia, które w ogóle nie wymagają przyjmowania leków. Mimo olbrzymiej masy badań naukowych z ostatnich kilku lat wielu lekarzy oraz ich pacjentów nie ma o nich pojęcia, przypisując każdy przejaw zaburzeń mikrobiomu feralnemu losowi czy złym genom i nigdy nie dążąc do zrozumienia prawdziwej praprzyczyny.

„Mniej” znaczy często „więcej”

W moim przypadku zrozumienie tych spraw było skutkiem leczenia antybiotykowego mojej córki tuż po narodzeniu oraz przez cały okres niemowlęcy, co zapoczątkowało łańcuch wydarzeń, które po upływie dekady nadal ciążą na jej stanie zdrowia. Studiowałam na uczelniach o światowej renomie, a potem praktykowałam gastroenterologię² w wiodącym szpitalu klinicznym, lecz podobnie jak większość lekarzy nie miałam pojęcia, że antybiotyki, uznawane przeze mnie za tak dobroczynne, w rzeczywistości generowały choroby przez dziesiątkowanie mikrobiomu córki w okresie, gdy był on najbardziej wrażliwy, zwiększając jej podatność na infekcje i stany zapalne. Żałuję, że nie wiedziałam wtedy tego, co wiem dzisiaj i co każdego dnia obserwuję na nowo: że wiele chorób jest rezultatem zaniżonej, a nie zawyżonej populacji bakterii, a w odniesieniu do interwencji medycznej „mniej” niekiedy oznacza „więcej”.

Rehabilitacja twojego mikrobiomu

Każdego dnia przyjmuję w swoim gabinecie gastroenterologicznym pacjentów z wyraźnymi oznakami zaburzeń mikrobiomu: wzdęciami, tzw. jelitem nieszczelnym, zespołem jelita drażliwego, nietolerancją glutenu, chorobą Leśniowskiego-Crohna, wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego, egzemą, zaburzeniami tarczycy, problemami z wagą, przemęczeniem czy niejasnością myśli. Jak mówi specjalista chorób zakaźnych lek. med. Martin Blazer, mamy istną epidemię „brakujących mikrobów”. Objawy bywają różne, ale historia jest podobna: zbyt gorliwe stosowanie antybiotyków, któremu często towarzyszy zachodnia, wysoko przetworzona dieta z niedoborem niestrawnego błonnika roślinnego (głównego pożywienia bakterii jelitowych).

Odbudowa populacji mikrobiomu może być procesem niełatwym, ale dobra wiadomość jest taka, że większość ludzi sobie z tym radzi. Żyjące w tobie drobnoustroje ulegają ciągłym przemianom i ewolucji. Nawet jeśli zostały poważnie zdziesiątkowane przez leki, infekcje czy nieodpowiedni sposób żywienia, zwrócenie uwagi na to, co wprowadza się do swojego organizmu, może spowodować znaczną poprawę. Mikrobiom, jaki masz dzisiaj, nie jest tym samym, z którym się urodziłeś czy który będziesz miał za rok, a nawet za tydzień. Jego obraz jest bardzo dynamiczny, pozostaje w trakcie nieustannych zmian i dostosowań w reakcji na twoje środowisko wewnętrzne i zewnętrzne.

Na studiach lekarskich uczono mnie, jak pozbywać się bakterii u ludzi. Ćwierćwiecze później uczę swoich pacjentów, jak mają je u siebie odbudowywać – jakie produkty jeść, jak pielęgnować swoje ciało i dbać o dom bez pozbywania się mikrobów, jakie zadawać pytania lekarzowi, który zaleca antybiotyk, a także zastanawiam się, czy nie przydałby się im probiotyk, a może nawet przeszczep kału. Są to, moim zdaniem, nowe i istotne umiejętności życiowe pozwalające na zachowanie zdrowia w naszej superczystej erze. Opis wszystkich zaleceń odnajdziesz w moim programie Żyj brudniej, jedz czyściej na końcu książki.

Gdy brudaski wyrastają na czyścioszków – moja historia

Wczesne dzieciństwo spędziłam w tropikach, jedząc żywność wyhodowaną w gospodarstwie dziadka na bogatej glebie, użyźnianej przez stado kóz (które czasem też zjadaliśmy), a nie przez nawozy sztuczne. Mieszkaliśmy wśród wzgórz na skraju miasta i wałęsaliśmy się po nich po szkole z naszym psem, penetrując rowy melioracyjne, zrywając pomarańcze i mango z drzewek w ogródku oraz podłapując niekiedy owsiki w efekcie tych wypraw na boso. W domu przykładano wielką wagę do postępów w szkole i sporcie, natomiast buty, kąpiel i szampon uznawano za bardziej opcjonalne. Mój ojciec był chirurgiem ortopedą, którego największą obawą było to, by jego dzieci nie wyrosły na hipochondryków, toteż na wszelkie trapiące nas dolegliwości – od grypy po skręcenie kostki – udzielał takiej samej porady: kładź się do łóżka, a rano ci się poprawi. Zostaliśmy zaszczepieni na poważne choroby (polio i ospę), ale drobnicą (kokluszem, wiatrówką) się nie przejmowano. Moja córka natomiast zaliczyła więcej wizyt lekarskich do czasu rozpoczęcia przedszkola niż ja przez całe życie.

Jak zatem doszło do tego, że – pomimo brudnego dzieciństwa, w którym zjadałam organiczne, własnoręcznie hodowane pożywienie, pomimo ochronnych pasożytów, spędzania mnóstwa czasu na dworze i ograniczonego kontaktu z nadgorliwością systemu medycznego – wylądowałam w życiu dorosłym nie z jednym, ale aż z trzema przejawami zaburzeń mikrobiomu: egzemą, trądzikiem różowatym i drożdżycą? Otóż trzeba było na to trochę zapracować. Udało mi się spacyfikować takich potencjalnych pogromców mikrobiomu jak antybiotyki zażywane w czasach studenckich na trądzik czy dwudziestoletnie stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych (będę pisać o tym więcej w rozdziale 5). Jednak gdy życie zaczęło się komplikować, pokonały mnie w końcu stres oraz herbatniki, ciastka i słodycze, które zjadałam, by go zwalczyć. Zachodnia dieta, bogata w cukier i tłuszcz, promuje rozrost niewłaściwych typów bakterii jelitowych. Wówczas tryb życia, w którym wiecznie brakuje nam czasu na wyjście na dwór i powąchanie róż, może się okazać przysłowiową kroplą, która przepełnia czarę, zwłaszcza jeśli występują dodatkowe czynniki ryzyka, którymi w moim przypadku było znaczące stosowanie antybiotyków.

Choroba zaczyna się w twoim mikrobiomie

Moje pierwsze doświadczenia dotyczące tego, jak złe odżywianie i stres mogą zdemaskować efekty uszkodzonego mikrobiomu i doprowadzić do licznych objawów, są podobne do tego, co obserwuję u większości pacjentów trafiających do mnie do gabinetu: ogólny spadek samopoczucia cechujący się pozornie niepowiązanymi dolegliwościami, które pojawiają się ni stąd, ni zowąd, tak iż pacjenci z zakłopotaniem drapią się w głowę, nie wiedząc, co się z nimi dzieje.

Czynniki zakłócające mikrobiom są wszędzie wokół nas – w pożywieniu, które jemy, wodzie, którą pijemy, produktach, których używamy, lekach, które przyjmujemy. Kliniczne przejawy zaburzeń mikrobiomu są różnorodne i ujawniają się u ludzi w każdym wieku. Niewykluczone, że w swojej rodzinie masz kogoś z astmą, alergią, egzemą, zapaleniem tarczycy, cukrzycą, zapaleniem stawów czy dowolnym innym z wielu schorzeń, które, jak się obecnie okazuje, mają wspólną praprzyczynę. Uszkodzenie mikrobiomu nie jest jedynym powodem, z którego dolegliwości te powstają, jednak często ma znaczny udział w interakcji z czynnikami genetycznymi i środowiskowymi wywołującymi atak choroby. Dlatego tak ważne jest obecnie zrozumienie złożonej i kluczowej roli, jaką bakterie odgrywają dla naszego zdrowia, tak byś w razie jego zagrożenia był w stanie połączyć kropki i zacząć się leczyć.

Rozwiązania, które znajdziesz w tej książce, opierają się na próbach klinicznych przeprowadzonych w gronie naszych pacjentek ośrodka Digestive Center for Women, wynikach innych badań naukowych, artykułach specjalistycznych, próbach i błędach, danych anegdotycznych, świadectwach pacjentów o tym, co poskutkowało w ich przypadku, oraz na szczegółowych spostrzeżeniach zebranych przeze mnie przez niemal dwie dekady opieki nad ludźmi cierpiącymi na różne zaburzenia bakteryjne – od poważnych schorzeń autoimmunologicznych, takich jak choroba Leśniowskiego-Crohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego, po skargi na gazy i wzdęcia. Czerpię również z moich własnych perypetii terapeutycznych, spowodowanych przez kłopoty zdrowotne.

Nowy paradygmat postrzegania bakterii jako przyjaciół, a nie wrogów, leży w samym centrum rewolucji w opiece zdrowotnej, która zmusza nas do zrewidowania obecnego stylu życia, a także praktyk medycznych; do spojrzenia na nie nowymi, mikroskopowymi oczami, tak by przemyśleć, jak nasze współczesne życie i dokonywane codziennie wybory wpływają na życie naszych mikrobów – oraz jak one z kolei wpływają na nas. Wiemy już na pewno, że zależy od tego nasze zdrowie osobiste i zbiorowe.

Mam szczerą nadzieję, że książka ta dostarczy wskazań, które pomogą odzyskać zdrowie i witalność, prowadząc na drogę ku brudniejszemu i wolnemu od chorób życiu. Do zobaczenia na farmie!

1. Chodzi o system Community Supported Agriculture (dosł. rolnictwo wspierane wspólnotowo) polegający na wspólnym finansowaniu ekologicznej uprawy przez grupę odbiorców, którzy mają swój udział w plonach, ponosząc jednocześnie ryzyko związane z urodzajem lub nieurodzajem (przyp. tłum.).

2. Dział medycyny zajmujący się schorzeniami układu pokarmowego (przyp. tłum.).Rozdział 1

Zoo w twoim brzuchu

Bytujące w nas drobnoustroje są subtelnie włączone w procesy, które stanowią o każdym aspekcie naszego zdrowia – od efektywnego trawienia do prawdopodobieństwa otyłości czy ryzyka rozwoju nowotworu albo cukrzycy. Odgrywają nawet rolę w utrzymaniu równowagi biochemicznej mózgu oraz zdrowiu psychicznym, wpływając na nasz nastrój, emocje i osobowość. Można by rzec, że jesteśmy spójnymi jednostkami złożonymi z licznych żyjących, oddychających i poruszających się elementów. Im więcej dowiadujemy się o tej fascynującej, mikroskopowej społeczności, tym oczywistsze się staje, że nasz los nierozłącznie splata się z ich losem. Dlatego musimy lepiej poznać, skąd pochodzą nasze drobnoustroje, co robią i dlaczego dosłownie nie możemy się bez nich obejść.

Poznaj swój mikrobiom

Określenie „mikrobiom” odnosi się do całości organizmów, które bytują w naszym ciele i na nim, czyli do wszystkich bakterii, wirusów, grzybów, pierwotniaków i helmintów (robaków, jeśli ktoś je ma), a także ich genów. Różne zakamarki ciała zamieszkuje zawrotna liczba stu trylionów mikrobów, należących do tysięcy różnych gatunków – w tym ponad miliard bakterii tylko w jednej kropli płynu w jelicie grubym.

Nasze unikalne mikrobiologiczne „linie papilarne” kształtują się przez całe życie, odzwierciedlając wszystkie informacje na nasz temat: stan zdrowia rodziców, sposób i miejsce narodzin, zjadane pożywienie (między innymi to, czy w pierwszych łyczkach ssałeś mleko z piersi matki, czy sztuczną mieszankę), miejsce zamieszkania, wykonywany zawód, higienę osobistą, przebyte infekcje, ekspozycję na środki chemiczne i toksyny, przyjmowane leki, poziom hormonów, a nawet emocje (stres może wywierać ogromny wpływ na mikrobiom). Końcowym rezultatem jest skład mikrobiomu tak dalece charakterystyczny dla danej osoby, że staje się precyzyjniejszym wskaźnikiem tożsamości niż DNA.

O istnieniu mikrobiomu wiemy od początku XVII wieku, gdy Antoni van Leeuwenhoek po raz pierwszy obejrzał pod mikroskopem próbkę płytki nazębnej (własnej) i opisał „drobne animakuły, poruszające się z gracją”. Trzeba było jednak kilku stuleci, abyśmy zrozumieli, że ci nasi współtowarzysze podróży mogą być dla nas pomocą, a nie uciążliwością, i że spełniają konkretny cel, w dużej mierze zbieżny z naszym własnym życiem. Przeważająca większość naszych drobnoustrojów nie zalicza się do chorobotwórczych zarazków. Przeciwnie, stanowią ważny składnik naszego ekosystemu i odgrywają żywotną rolę w utrzymaniu przez nas zdrowia.

Jak przeistaczamy się z nieskażonego mikrobami płodu w żywą, oddychającą szalkę Petriego skolonizowaną przez tryliony bakterii? Zacznijmy od kołyski i przejdźmy całą drogę aż do grobu, by przekonać się, jak ewoluuje nasz mikrobiom i jak ważną rolę odgrywa na każdym etapie rozwoju.

Ciąża

Na długo przed naszym przyjściem na świat na nasze powitanie zaczyna się przygotowywać mikrobiom matki. Do jednej z najbardziej radykalnych zmian dochodzi w pochwie. W okresie ciąży komórki wyściółki pochwy zwiększają wytwarzanie węglowodanu zwanego glikogenem, wywołując ekstazę żarłoczności wielbiących go bakterii Lactobacillus, które mnożą się bez liku. Lactobacilli przetwarzają laktozę i inne cukry w kwas mlekowy, tworząc kwaśne, nieprzyjazne środowisko, które pomaga w ochronie rosnącego płodu przed potencjalnymi intruzami.

Bakterie nie tylko zabezpieczają nas przed niepożądanymi zarazkami, które mogą dostać się przez pochwę, ale również nas odżywiają. W trzecim trymestrze zwiększa się liczebność gatunków Proteobacteria i Actinobacteria, powodując odpowiedni wzrost poziomu cukru we krwi matki oraz przyrost wagi piersi w celu zapewnienia właściwego rozwoju płodu i mleka dla niemowlęcia. Przeszczep bakterii jelitowych od kobiet pod koniec trzeciego trymestu ciąży do myszy niebędących w ciąży wywołuje analogiczne zmiany u tych zwierząt, co potwierdza, że transformacja zachodzi właśnie za pośrednictwem bakterii, a nie hormonów.

Oprócz tych założycielskich rodzajów bakterii otrzymujemy również ochronne przeciwciała od matki przez łożysko. Wyposażeni w te przeciwciała oraz w nielicznych własnych hardych wojowników mikrobiologicznych jesteśmy gotowi zawitać na świat. Jednak sposób tego wejścia nie jest tylko kwestią wygody. Ma istotne znaczenie dla mikrobiomu, a konsekwencje tego dla naszego zdrowia ciągną się jeszcze długo w życiu dorosłym.

Narodziny

W trakcie normalnego porodu główka dziecka, wyłaniająca się z kanału rodnego, zwraca się twarzą do odbytu matki. Pozycja ta wymusza bezpośredni kontakt nosa i ust dziecka z okolicami pochwy i odbytu matki. Jakiż może być lepszy sposób na zaszczepienie się porządną dawką bakterii niż takie spotkanie twarzą w pupę z ich siedliskiem? Badanie relacjonowane w „Proceedings of the National Academy of Sciences” ukazało, że dzieci urodzone drogami natury są skolonizowane przez Lactobacillus i inne gatunki „dobrych” bakterii, podczas gdy u maluchów po cesarce znajduje się więcej rozpowszechnionych w szpitalach „złych” bakterii, takich jak gronkowce powiązane z chorobami i infekcjami.

Niepozorny akt przełknięcia łyku matczynych drobnoustrojów w czasie, gdy przychodzimy na świat, niesie niewiarygodne wręcz pożytki. Okazuje się, że ekspozycja na bakterie stanowi kluczowy wczesny krok w rozwoju układu odpornościowego. Dzieci urodzone przez cięcie cesarskie zostają pozbawione tej szansy i notujemy u nich potem wyższy odsetek astmy, alergii, otyłości, cukrzycy typu 1 i innych chorób autoimmunologicznych. Znaczenie wczesnego kontaktu z drobnoustrojami oraz prześladujące nas współczesne epidemie w konsekwencji jego zaniedbania wyjaśnię szczegółowo w rozdziale 3.

Karmienie piersią

Oligosacharydy mleka kobiecego (OMK) stanowią trzeci pod względem wielkości składnik mleka, mimo że są całkowicie niestrawne dla niemowląt. Są zaś niestrawne, ponieważ ich rolą nie jest odżywienie dziecka. Znajdują się tam po to, aby odżywiać jego bakterie, zwłaszcza Bifidobacterium, licznie występujące u niemowląt karmionych piersią. Bifidobacterium zabezpiecza sutek matki przed gronkowcami i innymi groźnymi zarazkami, stanowi więc istotny element mikrobiologicznego arsenału malucha. O ile Bifidobacterium zajada się OMK, Lactobacillus w jelitach niemowlęcia rozkłada cukry i inne strawne składniki mleka matczynego – przykład niewiarygodnie precyzyjnie przemyślanej relacji symbiotycznej między ludźmi a drobnoustrojami.

Przeżywalność niemowląt karmionych piersią jest w Stanach Zjednoczonych wyższa aż o 20 procent niż u ich rówieśników karmionych sztucznie. W rozdziale 7 omówię niepokojący trend do zastępowania pokarmu naturalnego sztucznym. Przeanalizujemy tam też konsekwencje dla mikrobiomu niektórych nowoczesnych sposobów postępowania.

Okres niemowlęcy

W okresie niemowlęcym praktycznie wszystko prędzej czy później ląduje w naszych ustach. Jest to jeden ze sposobów wchodzenia w interakcję z otoczeniem. A jednocześnie jeden ze sposobów, w jaki to otoczenie wchodzi w interakcję z naszym mikrobiomem, pozwalając na wnikanie bakterii bytujących w domu, na rodzeństwie, a nawet na domowych zwierzętach do naszych jelit, przez co układ odpornościowy trenuje się w odróżnianiu przyjaciół od wrogów. Takie czynniki jak wielkość rodziny, rodzaj karmienia w pierwszych miesiącach życia oraz jakość wody pitnej wywierają ogromny wpływ na nasz kształtujący się mikrobiom.

Nic dziwnego, że mikrobiom dziecka w tym stadium jest analogiczny do mikrobiomu innych członków gospodarstwa domowego, szczególnie matki. Jest to jednak nieustannie się zmieniający i ewoluujący zestaw z dużą rozpiętością gatunkową, na którą wpływają takie zdarzenia jak gorączka, zmiana diety czy leczenie antybiotykami. W ciągu kilku tygodni po porodzie bakterie w różnych rejonach organizmu zaczynają się rozprzestrzeniać i specjalizować, a po paru miesiącach zwiększa się liczba ich gatunków, rosnąc od około stu w niemowlęctwie do tysiąca i więcej w życiu dorosłym.

Dzieciństwo i dorosłość

W wieku trzech lat mikrobiom jest niemal w pełni ukształtowany i bardzo podobny do tego u człowieka dorosłego, choć późniejsze istotne momenty przełomowe, takie jak dojrzewanie, początek miesiączkowania, ciąża i menopauza, wiążą się też z jego wielkimi przetasowaniami. Niektóre z fizycznych zmian powiązanych z dojrzewaniem, na przykład zwiększone wytwarzanie warstwy tłuszczowej na skórze związane z trądzikiem czy ostrzejszy nieprzyjemny zapach pod pachami i w kroku, są w rzeczywistości skutkiem zmian bakteryjnych dokonujących się w miarę przesunięć w dominacji poszczególnych gatunków.

Do czasu zestarzenia się nasz mikrobiom traci znaczną część swojej różnorodności bakteryjnej i zaczyna coraz bardziej przypominać mikrobiom naszych rówieśników. Co prawda wciąż zachodzą zmiany w populacji drobnoustrojów, jednak z wiekiem mikrobiom staje się stabilniejszy i z reguły po takich zdarzeniach jak infekcja czy antybiotykoterapia ma tendencję do wracania do swojej postaci wyjściowej.

Odrodzenie

Zaczynamy życie w macicy bez żadnych drobnoustrojów, a ostatecznie zyskujemy ich całe tryliony. Co się z nimi dzieje po naszej śmierci? Nie podlegają one żadnemu recyklingowi, tylko giną wraz z nami. W każdym kolejnym pokoleniu ludzi toczy się indywidualny cykl życia mikrobiomu, rozpoczynający się od zera i dochodzący do niewiarygodnie złożonego królestwa drobnoustrojów, dobrze przystosowanych (miejmy nadzieję) do sytuacji danego pokolenia.

Istotnym czynnikiem zachowania równowagi ekosystemu w świecie zewnętrznym jest różnorodność gatunkowa. Ma ona kluczowe znaczenie również dla mikroskopowego świata wewnątrz nas. Niestety nowoczesny tryb życia niesie nam w pakiecie między innymi przetrzebienie mikrobiomu. W każdym kolejnym pokoleniu obserwuje się spadek jego różnorodności na skutek działania leków, nadmiernie przetworzonej żywności oraz supersterylnego stylu życia. Współcześni Amerykanie mają zaledwie jedną trzecią liczby gatunków bakterii występujących u rdzennych mieszkańców Amazonii, którzy nie zetknęli się z antybiotykami. Jak przekonamy się w drugiej części książki, odnowa populacji tych utraconych drobnoustrojów wymaga wielkiej determinacji.

O ile nie istnieje coś takiego jak mikrobiom idealny, o tyle niektóre mogą być zdrowsze niż inne, choć zawsze występują między nimi gigantyczne różnice. Programy badawcze takie jak The Human Microbiom Project mają na celu ustalenie, jak dziś wygląda „normalny” mikrobiom człowieka – zadanie karkołomne, wziąwszy pod uwagę tempo, w jakim zmienia się nasz mikrokrajobraz. Z kolei firmy takie jak uBiome dają możliwość skatalogowania własnego habitatu mikrobiologicznego, porównywania go z innymi oraz jego analizy w miarę zmian swojej diety i trybu życia.

Ludzki mikrobiom może stanowić kolejny wielki horyzont badawczy w medycynie, dostarczając odpowiedzi na pytania o przyczyny wielu chorób oraz oferując zupełnie nowe rozwiązania w sferze terapii. W następnym rozdziale dowiemy się więcej o tym, co konkretnie robią nasze bakterie jelitowe – oprócz gazów – oraz dlaczego mają tak wielkie znaczenie dla naszego zdrowia i samopoczucia.Rozdział 2

Mikroby – pszczoły robotnice

Pomyśl o swoim organizmie jak o fabryce. Narządy takie jak płuca, nerki i wątroba to park maszynowy, który pozwala na utrzymanie ciągłości produkcji: pozyskiwanie tlenu, filtrowanie krwi, usuwanie nieczystości, syntetyzowanie hormonów i wykonywanie wszelkich innych złożonych czynności, które utrzymują nas przy życiu. Niektóre z tych procesów są zautomatyzowane, jednak większość linii produkcyjnych wymaga nadzoru, konserwacji i regulacji.

Mamy w sobie ten park maszynowy, ale kto go obsługuje? W jaki sposób zachodzą skomplikowane procesy, na przykład trawienie? Kto pomaga rozłożyć pożywienie na cząsteczki i zdecydować, co ma zostać wchłonięte, a co wydalone? Jak odróżniamy prawdziwą infekcję od skolonizowania jakiegoś obszaru przez nieszkodliwe bakterie? Kto mówi układowi odpornościowemu, kiedy ma wzywać oddziały szturmowe, a kiedy zignorować niewinnych intruzów, którzy nie stanowią zagrożenia?

Robią to nasze mikroby! Przez miliony lat ewolucji wykształciliśmy w sobie niewiarygodną armię bakterii, które jak pracowite pszczółki radośnie pomagają nam we wszelkich funkcjach fizjologicznych. Wytwarzają potrzebne nam substancje, których organizm sam nie potrafi produkować. Toczą za nas większość bitew, na jakie jesteśmy narażeni. Nawet włączają i wyłączają geny w naszych komórkach, aktywując te, których akurat potrzeba, a hamując inne. W zamian za to dostają od nas wikt i dach na głową.

Ponieważ jesteśmy ich gospodarzami i od nas zależy ich przeżycie, większość zamieszkujących nas drobnoustrojów przykłada się do zapewnienia nam zdrowia, choć w pewnych okolicznościach mogą się obrócić przeciw nam, powodując zaburzenia, takie jak infekcja czy nawet nowotwór. Naszych mikroskopowych lokatorów można podzielić na trzy główne grupy:

1. Bakterie komensalne, współżyjące z nami na warunkach pokojowych.
2. Organizmy symbiotyczne (zwane czasem mutualistami), które dobrze wpływają na nasze zdrowie.
3. Patogeny (zwane też florą oportunistyczną), które mogą powodować szkody.

To istna dżungla

Większość bakterii ludzkich zalicza się do czterech wielkich typów: Actinobacteria, Firmicutes, Proteobacteria i Bacteroidetes, z których każdy ma wiele rozmaitych gatunków. Poszczególne części ciała są kolonizowane przez odmienne społeczności drobnoustrojów stosownie do różnic pod takimi względami jak dostępność tlenu, wilgotność czy ukrwienie. Gatunki beztlenowe – jak wskazuje nazwa – nie potrzebują tlenu; zamieszkują przede wszystkim jelita. Gronkowce dobrze czują się na skórze, a paciorkowce (te same, które wytwarzają ser szwajcarski) zamieszkują usta i górne drogi oddechowe. Istnieją patogeniczne (tj. szkodliwe) odmiany wszystkich tych bakterii, jednak te, które mieszkają w nas na co dzień, są w większości niegroźne, zwłaszcza jeśli są utrzymywane w szachu przez odpowiednio dużą populację swych symbiotycznych kuzynów.

Tabela 2-1. Dominujące u ludzi typy bakterii

Rejon – Bakteria
Skóra – Gronkowce, maczugowce
Nos – Gronkowce, maczugowce
Usta – Paciorkowce, Lactobacillus
Gardło – Paciorkowce, dwoinki Neisseria
Żołądek – Helicobacter pylori
Jelito cienkie – Bifidobakterie, enterokoki
Jelito grube – Bacteroides, enterokoki, pałeczki
Drogi moczowe – Gronkowce, maczugowce
Pochwa – Bakterie mlekowe

Enterotyp to klasyfikacja oparta na ekosystemie jelitowym, pozwalająca podzielić ludzi na grupy pod względem przeważających u nich gatunków. W 2011 roku Peer Bork wyróżnił trzy enterotypy ludzkie: wysoki poziom Bacteroides cechuje typ 1; typ 2 ma niewiele Bacteroides, za to dużo Prevotella; w typie 3 występuje przewaga Ruminococcus. Wydaje się, że na różnice w enterotypach nie wpływają wiek, płeć ani narodowość, lecz przede wszystkim długofalowy sposób żywienia. Zachodnia dieta, bogata w białko i tłuszcze zwierzęce, łączy się z Bacteroides (typ 1), natomiast Prevotella (typ 2) dominuje u tych, którzy spożywają więcej węglowodanów, szczególnie błonnika. Poszczególne enterotypy są powiązane z predyspozycją do określonych stanów chorobowych, takich jak otyłość czy różne zapalenia, potwierdzając, że nasz sposób odżywiania ma ogromny wpływ na zdrowie. W przyszłości być może będziemy mogli przepisywać osobne diety dostosowane do danego enterotypu oraz dobierać maksymalnie skuteczne probiotyki pod względem wzajemnej liczebności różnych gatunków.

Co robią bakterie jelitowe?

Organizmy symbiotyczne – kwintesencja dobrych bakterii – wykonują wiele ważnych zadań. Pomagają w trawieniu, zachowują ciągłość wyściółki jelit (warstwy bariery nabłonkowej, która odgradza zawartość jelit od reszty organizmu), wypierają szkodliwe bakterie oraz uczą układ odpornościowy odróżniać przyjaciół od wrogów. Ponadto przekształcają cukry w krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe wykorzystywane jako źródło energii przez komórki jelit oraz syntetyzują wiele enzymów, witamin i hormonów, których organizm sam nie potrafi wytwarzać. Bez udziału tych ważnych bakterii jelitowych nie zachodzi odpowiedni rozpad zjadanego pożywienia na poszczególne składniki odżywcze, a także substancje te nie zostają w pełni wchłonięte. Oznacza to, że jeśli nie masz wystarczająco dużo właściwych bakterii, możesz nie być w stanie zaabsorbować i zasymilować wszystkich witamin i środków odżywczych z pożywienia nawet pomimo stosowania megazdrowej diety.

Większość bakterii w jelitach to beztlenowce, co znaczy, że najlepiej rozwijają się w rejonach, w których tlenu jest mało lub w ogóle go nie ma. W miarę przechodzenia od początku do końca jelit obserwuje się wzrost liczby bakterii. W żołądku i jelicie cienkim jest ich znacznie mniej niż w grubym. Niektóre gatunki osiedlają się w wyściółce jelit, podczas gdy inne płyną z treścią pokarmową, niekiedy reprodukując się po drodze, i zostają wydalone ze stolcem.

Tabela 2-2. Czym zajmują się twoje bakterie jelitowe?

- Metabolizują lekarstwa.
- Modulują geny.
- Neutralizują związki rakotwórcze.
- Pomagają organizmowi wchłaniać środki odżywcze, np. wapń i żelazo.
- Przekształcają cukry w krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe w celu pozyskania energii.
- Syntetyzują hormony.
- Syntetyzują witaminy rozpuszczalne w tłuszczach (witaminę K).
- Syntetyzują witaminy z grupy B (tiaminę, kwas foliowy i pirydoksynę).
- Trawią jedzenie.
- Uczą układ odpornościowy odróżniać przyjaciół od wrogów.
- Utrzymują równowagę pH.
- Wypierają zarazki.
- Wytwarzają enzymy trawienne.
- Zachowują ciągłość wyściółki jelit.

Regulacja immunologiczna

Trawienie nie jest jedynym procesem, który opiera się na udziale bakterii jelitowych. Ekspozycja na wiele różnych drobnoustrojów – zarówno dobrych, jak i złych – ma kluczowe znaczenie w treningu układu odpornościowego, tak by był w stanie odróżniać nieszkodliwe organizmy, które powinien ignorować, od groźnych zarazków, na które powinien reagować. W rozdziale 7 zobaczymy, co się dzieje, gdy nadmiernie oczyszczamy swoje otoczenie, tracąc szansę na ważną ekspozycję na drobnoustroje.

Modulacja genów

Nosimy w sobie około dwudziestu trzech tysięcy ludzkich genów oraz osiem milionów genów drobnoustrojów. Wyniki zakrojonych na szeroką skalę badań nad ludzkim mikrobiomem sugerują, że geny z bakterii jelitowych odgrywają istotną rolę. Zawierają instrukcje przebiegu ważnych procesów – na przykład metabolizmu węglowodanów i detoksykacji enzymatycznej – których brakuje w naszym własnym genomie. Bakterie mają również wpływ na to, jakie choroby się ujawniają; włączając i wyłączając różne geny ludzkie w reakcji na wewnętrzne środowisko organizmu, mogą ważyć na tym, czy choroba, do której ktoś ma predyspozycję genetyczną, rzeczywiście się rozwinie. Być może właśnie modulacja naszych genów przez bakterie wyjaśnia, dlaczego choroby dziedziczne nie zawsze dotykają wszystkich członków rodziny w jednakowym stopniu – dotyczy to nawet bliźniąt jednojajowych, które mają identyczne geny, ale inne mikroby.

Jesteś tak zdrowy jak twoje bakterie w jelitach

Zauważyłeś kiedyś, że niektórzy ludzie nigdy nie chorują, mimo że wszyscy naokoło kichają i prychają? Prawdopodobnie i oni zetknęli się z grasującym zjadliwym wirusem, ale ponieważ mają zdrowszy mikrobiom, zasiedlony przez pożyteczniejsze drobnoustroje, są w stanie wyprzeć zarazki i nie poddać się chorobie. Ponadto antybiotyki mogą sprawić, że człowiek staje się podatniejszy na infekcje, ponieważ te leki dziesiątkują ważne gatunki bakterii, które mogą przeciwstawić się wirusom i niebezpiecznym bakteriom. W niedawno przeprowadzanym eksperymencie pewne białko bakteryjne zostało wstrzyknięte myszom zarażonym rotawirusem (chorobą biegunkową, na którą umiera co roku pół miliona dzieci na świecie), przez co skutecznie powstrzymano infekcję. To samo białko bakteryjne okazało się pożyteczne w walce z innymi wirusami (w tym grypy), ukazując, jak ważną rolę odgrywają bakterie w zabezpieczaniu przed infekcjami wirusowymi.

Zdrowie mikrobiomu jest jednym z czynników determinujących, kto przeżyje w starciu z potencjalnie śmiertelnymi wirusami. Największe ryzyko dotyczy zwykle najmłodszych, których mikrobiom dopiero się kształtuje, oraz najstarszych, u których występuje mniej różnych drobnoustrojów, czyli mniejsza różnorodność gatunkowa. Na większe ryzyko naraża nas też nadgorliwe stosowanie antybiotyków, które unicestwiają dobre bakterie pospołu ze złymi. Oczywiście ważne są również dodatkowe zmienne, jak choroby współwystępujące oraz stopień odżywienia, ale i te czynniki są powiązane ze zdrowiem mikrobiomu, dlatego dysponowanie odpowiednim zasobem dobrych bakterii wydaje się istotnym sposobem zabezpieczenia zarówno przed chorobami ostrymi, jak i przewlekłymi.

Allison to pacjentka, która korzysta z moich porad w związku z przewlekłymi zaparciami i wzdęciami. Objawy żołądkowo-jelitowe znacznie zelżały u niej po dodaniu błonnika do diety, jednak wciąż prześladują ją chroniczne zapalenia zatok. Ilekroć ją widzę, albo właśnie bierze antybiotyki, albo niedawno skończyła taką terapię. Wydaje się, że im więcej ich zażywa, tym więcej ma infekcji. W rozdziale 4 Farmagedon i paradoks antybiotyków przyjrzymy się baczniej temu, w jaki sposób intensywne stosowanie antybiotyków może osłabić mikrobiom.

Uświadomienie sobie, że infekcja jest często rezultatem zaburzenia równowagi bakteryjnej, a nie prostym zarażeniem się jakimś zarazkiem, pomaga nam w bardziej rozważnym wyborze leczenia. Wszyscy nosimy w sobie mikroorganizmy, których rozmnażanie, jeśli wymknie się spod kontroli, może stać się źródłem problemów. Rozwiązaniem nie jest wyruszenie z antybakteryjną misją eksterminacyjną, której ofiarami obok czarnych charakterów padną też potrzebne nam bakterie, lecz odnowa populacji i przywrócenie równowagi; dodanie dobrych bakterii przez zmiany dietetyczne, przyjazne dla drobnoustrojów zachowania oraz zjadanie prebiotyków i zażywanie właściwie dobranych preparatów probiotycznych. W proponowanym przeze mnie programie Żyj brudniej, jedz czyściej dokładnie wskazuję, w jaki sposób tego dokonać, łagodząc wszelkie obecne dolegliwości zdrowotne oraz pomagając w zabezpieczeniu się przed przyszłymi.

Na nosa

Zlokalizowane w różnych rejonach ciała społeczności naszych mikroorganizmów mają charakterystyczne dla siebie zapachy, wynikające z tego, czym się żywią i jakie produkty przemiany materii wytwarzają. Świetnym przykładem związku przetasowań w populacji drobnoustrojów z wyraźnymi zmianami zapachu jest nieświeży oddech o poranku. Większość z nas sypia z zamkniętymi ustami, oddychając głównie przez nos. Powoduje to nocny spadek poziomu tlenu w ustach, a w konsekwencji zwiększenie liczby bakterii beztlenowych, których produkty uboczne nadają oddechowi kwaśny zapach. Ludzie cierpiący na stan zapalny jelita grubego z powodu choroby Leśniowskiego-Crohna, wrzodziejącego zapalenia jelita grubego lub ostrej infekcji również doświadczają istotnych przesunięć w składzie flory jelitowej – przesunięć, które potrafię wywąchać po wsunięciu kolonoskopu do jelita, jeszcze zanim zobaczę obraz zmian na monitorze.

Większość zwierząt wyczuwa niuanse w mikrobiomie. Obwąchują się, aby się rozpoznać, stwierdzić, czy samica ma cieczkę, albo wyczuć strach u osaczonej ofiary. Gdybyśmy sami zechcieli poniuchać, zauważylibyśmy mnóstwo cech identyfikujących: kto ma śmierdzące nogi, kto je dużo mięsa, kto jest zestresowany – to wszystko odzwierciedla się w naszym mikrobiomie. Nieraz wącham swoją córkę (ku jej szczeremu oburzeniu) i gdy zbliża się teraz do okresu dojrzewania, dostrzegam wiele zmian. Ale przede wszystkim wiem, jak pachnie, znam specyficzny, unikalny dla niej aromat i miło mi myśleć, że wszędzie bym go rozpoznała.

Wyhodowanie pięknego ogrodu w jelitach

Wspomniałam już o gigantycznej rozbieżności między mikrobiomami u poszczególnych ludzi, która utrudnia zawyrokowanie, jak konkretnie miałby wyglądać (i pachnieć) idealny mikrobiom. Nasze zdrowie zależy od zachowywania właściwej równowagi, tak by żaden gatunek nie zyskiwał nienaturalnej dominacji ani nie był poddany opresji, a potrzebne bakterie były reprezentowane w stosownym stopniu.

Na bakterie jelitowe wpływają wszystkie czynniki, które już wymieniałam, takie jak to, czy byliśmy karmieni piersią, jaki mamy wiek, jakie są nasze cechy typu płeć, zawód, miejsce zamieszkania. Jednak na czoło wśród tych czynników wysuwa się dieta, ponieważ bakterie podążają za pokarmem. Dlatego zamiast pytać o to, co jeść, by zrzucić wagę, obniżyć cholesterol albo uniknąć cukrzycy, lepiej byłoby zapytać, co jeść, aby wyhodować piękny ogród jelitowy, choroby należą bowiem do rzadkości, gdy flora jelitowa jest zrównoważona, bujna i różnorodna.

Kolejnym ważnym krokiem jest zdanie sobie sprawy z zagrożeń dla rozkwitu tej flory. Kluczem jest znajomość potencjalnych intruzów oraz niesprzyjających warunków, które mogą obrócić twój pyszny ogród w spalony słońcem ugór. W drugiej części książki szczegółowo przyjrzymy się temu, jak może dojść do zrujnowania mikrobiomu oraz jak ty możesz się przed tym ustrzec.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: