Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dziury w całym. Wstęp do miejskich rewolucji. - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 sierpnia 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
17,07

Dziury w całym. Wstęp do miejskich rewolucji. - ebook

 

Są miasta – place zabaw, jak Dubaj. Są miasta kreatywne, jak Berlin. Są miasta apolityczne, jak Las Vegas. Są miasta, które się kurczą, jak Detroit czy Łódź. I takie, które rosną, jak miasta w Afryce. Ale czy miasta mają w ogóle jakąś przyszłość?

Krzysztof Nawratek uważa, że miasto to jedno wielkie kłamstwo. Bo wcale nie jest już potrzebne –to nie ono współcześnie jest głównym ośrodkiem produkcji przemysłowej, a odkąd mamy internet, to nie tu powstają języki i kody kultury. „Miasto oczywiście wciąż posiada resztki atrybutów, które uzasadniały jego istnienie w przeszłości, wciąż jest tu jakiś przemysł, handel, instytucje władzy i wiedzy. To jednak tylko pozostałości. Ślady minionej świetności. Minionego sensu” – pisze.

I wcale nie chodzi tu o jakąś antymiejską fobię. Chodzi o to, żeby na nowo wymyślić sens istnienia miasta. Nowe, jeszcze lepsze kłamstwo. A do tego potrzeba miejskiej rewolucji, prawdziwej miejskiej zmiany.

Krzysztof Nawratek (1970) – architekt i urbanista, wykładowca School of Architecture, Design and Environment w Plymouth, autor książki Miasto jako idea polityczna (2008).

Kategoria: Nauki społeczne
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63855-19-2
Rozmiar pliku: 487 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Seria wprowadza w polski obieg idei najważniejsze prace z zakresu filozofii i socjologii politycznej, teorii kultury i sztuki. W serii publikowane są przekłady, a także prace polskich autorów oraz wznowienia. Jej głównym celem jest systematyczna budowa intelektualnej bazy dla ruchów lewicowych oraz aktywne włączanie w polskie debaty publiczne nowych dyskursów krytycznych. Chodzi o radykalną zmianę języka publicznego, a co za tym idzie – sposobów myślenia o najistotniejszych kwestiach współczesności.Niniejsza książka opisuje miasto jako fenomen społeczny, kulturowy, ekonomiczny i polityczny, ale dotyka również miasta w jego realności i materialności. Pokazuje miasto jako splot, rodzaj lokalnego i globalnego fenomenu, jako zdeterytorializowany przepływ i cielesno-betonową konkretność. Co najważniejsze jednak, w przeciwieństwie do wciąż najbardziej rozpowszechnionej narracji postmodernistycznej, rozmywającej miasto w globalnym szumie, książka ta traktuje miasto jako podmiot. Nie boi się wzywać do ponownego zaufania wielkim narracjom, namawia, by przestać się bać słów takich, jak: „prawda”, „dobro” czy „miłość”.

Celem Dziur w całym jest zmiana języka, jakim mówimy o mieście. Dogmaty, na których opiera się współczesne myślenie i zarządzanie miastem, takie jak „święte” prawo własności, efektywność gospodarcza, wolność jako najwyższe dobro, pojęcia przestrzeni publicznej czy dobra wspólnego zostają w niej przedefiniowane, zastąpione innymi lub odrzucone. Zmiana języka jest niezbędna, byśmy byli w stanie najpierw pomyśleć, a następnie stworzyć nowe, lepsze, bardziej „ludzkie” formy miejskiej polityki. Wskazówki, jak mogłyby one wyglądać, są istotną częścią tej książki.

Dziury w całym skupiają się przede wszystkim na pytaniu, w jaki sposób poszczególne struktury, systemy i fragmenty miasta na siebie oddziałują i jak miasto może (za)istnieć jako całość. Książka stara się więc uchwycić to, co pomiędzy niezależnymi strukturami i autonomicznymi logikami miasta, próbuje zdefiniować mechanizmy przenoszenia się aktywności. Kwestionuję dominujący w dzisiejszych debatach (od Jürgena Habermasa do Paola Virna) „zwrot językowy”, który sprowadza miasto do przestrzeni wielkiego gadulstwa. Odrzucam również „zwrot kulturowy” sprowadzający miasto jedynie do przestrzeni, w której produkuje się kulturę, innowacje i zarządza globalną gospodarką.

Poszukiwanie sensu i przyczyny, dla której miasto istnieje i powinno trwać, pozwala rozszerzyć horyzont miejskich aktywności, niezbędnych, by miasto nie stało się jedynie terytorium eksploatacji, lecz pozostało przestrzenią ludzkiej egzystencji w jej jak najpełniejszym wymiarze. W książce tej chodzi również o zdefiniowanie warunków, w jakich miasto może budować swą podmiotowość, nie popadając równocześnie w arogancką pułapkę autarkii (samowystarczalności), celem jest więc odsłonięcie mechanizmów, które powodują, że niezależne od siebie fragmenty (zarówno ludzie, dzielnice, jak i regiony) tworzą stabilne, choć elastyczne, struktury, a nie przypadkowe zbieraniny.

Dziury w całym zachowują dialektyczny lub też schizofreniczny dystans tak do reformistycznych nadziei na powolną i ewolucyjną zmianę w ramach istniejącego systemu, jak i do idei szukających ratunku dla miasta w rewolucji. To książka pokazująca, co można zmienić tu i teraz, nie wyrzekając się jednak marzeń o zobaczeniu tego, co znajduje się poza horyzontem.

***

Już chyba tylko fanatyczni zwolennicy wolnego rynku wierzą, że istnieje jedna logika, logika zysku, możliwa do zastosowania z równym powodzeniem w każdej sferze ludzkiego życia.

Dla większości pozostałych oczywista jest wielowymiarowość naszego istnienia, a więc i obecność sfer, które rynkowi się wymykają. Dla konserwatysty taką sferą może być religia, dla socjalisty – podstawowa edukacja, dla większości z nas – relacje z przyjaciółmi, rodziną i ludźmi, których kochamy.

Nie istnieje jedna logika, którą możemy zastosować zawsze i wszędzie. Różne reguły rządzą ludzkimi zachowaniami w zależności od tego, w jakiej strukturze społecznej dane osoby się znajdują. Podobnie w przypadku struktur społecznych – organizacji czy instytucji – one również funkcjonują w zróżnicowany sposób, zależnie od sytuacji. Miasto oczywiście nie jest wyjątkiem – wręcz przeciwnie, jest wspaniałym przykładem tego, jak różne porządki, logiki i systemy mogą funkcjonować obok siebie, wchodząc w interakcje. Istnienie odmiennych porządków nie podlega więc dyskusji. Tym jednak, co nam bardzo często umyka, jest pytanie o przestrzeń pomiędzy wspomnianymi porządkami.

Zazwyczaj uznajemy, że porządki się po prostu ze sobą stykają, nachodzą na siebie, a w związku z tym nie ma nic „pomiędzy”. W książce tej stawiam tezę przeciwną: istnieje coś pomiędzy poszczególnymi porządkami, istnieje przestrzeń pomiędzy logiką rządzącą moimi relacjami w domu a tymi w pracy, istnieje sfera pomiędzy klubem miłośników motyli a instytucją, która ten klub zarejestrowała. To, co „pomiędzy”, jest nieodzowne, by zrozumieć, jak działa miasto. Bez zrozumienia, jak ono działa, nie jesteśmy przecież w stanie go zmienić!

Nie jest to książka filozoficzna, jednak zajmuje określoną filozoficzną pozycję. Mimo fascynacji niektórymi aspektami odrzucam w niej propozycje myślicieli związanych z „płaską ontologią” (flat ontology), a więc koncepcje Bruna Latoura czy Manuela DeLandy, choć już niekoniecznie Grahama Harmana. Za punkt wyjścia przyjmuję natomiast perwersyjną interpretację myśli Alaina Badiou. Perwersyjną, ponieważ w zamierzeniu nie do końca zgodną (zwłaszcza poprzez odrzucenie platonizmu) z intencjami samego Badiou. Alainowi Badiou książka ta zawdzięcza ideę pustki (void) oraz Wydarzenia, które stanowią jednak tylko punkt wyjścia – istota przedstawionej tu koncepcji idzie znacznie dalej i zdecydowanie nie należy jej odczytywać jako „zastosowania” myśli Badiou do problematyki miasta.

Nie jest to również książka teologiczna, pisana z jakichkolwiek religijnych pozycji. Uważny czytelnik dostrzeże zapewne inspirację poglądami Harveya Coxa – myślę tu zwłaszcza o jego The Secular City i o współczesnej polemice z tą książką w postaci pracy Justina Beaumonta i Christophera Bakera zatytułowanej Postsecular Cities: Space, Theory and Practice. Również książki Agaty Bielik-Robson były przeze mnie uważnie czytane, choć najprawdopodobniej błędnie interpretowane.

Wreszcie nie jest to też książka socjologiczna, choć nie sposób zaprzeczyć inspiracji pracami prof. Jadwigi Staniszkis.

***

Dziury w całym nie powstałaby, gdyby nie pomoc i inspiracja wielu osób: Kasi Nawratek, Adama Ostolskiego, Joanny Erbel, Malcolma Milesa, Kacpra Pobłockiego czy Lecha Merglera – by wymienić najbardziej oczywistych. Gdyby sięgnąć dalej, trzeba by jeszcze wspomnieć Zacka de la Rocha i Trenta Reznora, którzy jednak nie są świadomi tych inspiracji. Dziękuję też za gościnę, która pozwoliła mi przez pewien czas w spokoju pracować nad tą książką, Łukaszowi Mędrzyckiemu i Piotrowi Kowalikowi. Ludzi, którym jestem wdzięczny, jest oczywiście o wiele więcej.

Przede wszystkim dziękuję jednak moim studentom. Rozmowy z nimi, wykłady i seminaria, a wreszcie projekty przez nich wykonywane stanowiły i stanowią niekończące się źródło inspiracji.Od kilku lat obserwujemy w Polsce rosnące zainteresowanie, by nie powiedzieć fascynację miastem. Również poza Polską ostatnie lata przyniosły zmianę stylu mówienia i pisania o mieście, która polega przede wszystkim na wyraźnym wzroście optymizmu i na przekonaniu, że najlepszy czas dla miast właśnie nadchodzi. Dobrym przykładem jest wydana w połowie 2011 roku (a więc w czasie wciąż trwającego kryzysu!) książka, skądinąd bardzo ciekawego ekonomisty, Edwarda Glaesera Triumph of the City, której tytuł mówi sam za siebie. Innym przykładem może być Nan Ellin, która w książce Integral Urbanism cytuje Saskię Sassen, Richarda Floridę oraz Alvina Tofflera (znanego antyurbanistę^()), by utwierdzić czytelnika w wierze, że współczesne miasto ma się świetnie. Allen Scott w opublikowanej w szczycie spekulacyjnej bańki na rynku nieruchomości książce Social Economy of the Metropolis. Cognitive-Cultural Capitalism and the Global Resurgence of Cities stawia podwójną tezę (nie jest ona oryginalna, i to właśnie sprawia, że warto z nią podjąć dyskusję): miasta są efektem i naturalnym środowiskiem dla kapitalizmu, a kapitalizm kognitywny oparty na wiedzy jest/będzie epoką ekstatycznego rozkwitu miast. Książek stawiających tę samą tezę w różnych wariantach są setki. Czy tak wielu autorów może się mylić^()?

Tak właśnie sądzę. Pisałem o tym w mojej poprzedniej książce Miasto jako idea polityczna^(), i to przekonanie stanowi również punkt wyjścia Dziur w całym. Problem bowiem w tym, że współczesne miasta w świecie zachodnim jak również w Polsce albo istnieją siłą inercji, albo się raptownie kurczą (fenomen shrinking cities w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych). Są miasta, jak na przykład Berlin, których istnienie wynika z woli politycznej. W Berlinie nie ma przemysłu, mieszka tam za to mnóstwo ludzi, których można zaliczyć do creative class (klasy kreatywnej). Jest to więc miasto, które według wciąż wierzących Richardowi Floridzie, powinno kwitnąć. Wprawdzie jest to dobre miasto do życia, szczególnie dla szukającej kulturalnej rozrywki młodzieży, tyle tylko, że za to dobre życie płaci państwo niemieckie. Berlin jest miastem z olbrzymimi długami, niezdolnym do przetrwania bez państwowej kroplówki. Istnieją też miasta, które nie są niczym więcej niż wielkimi „placami zabaw”, konsumpcji i rozrywki – jak Dubaj czy Wolfsburg.

Mimo że Alvin Toffler, w którego książkach jeszcze na początku lat 90. zaczytywali się nie tylko Polacy, ale przede wszystkim amerykańscy konserwatyści z intelektualnym przywódcą „Republikańskiej rewolucji” Newtem Gingrichem na czele, nie jest już dziś modny, jego przewidywania dotyczące ucieczki ludzi poza duże ośrodki miejskie wydają się sprawdzać. Główną tego przyczyną jest sposób, w jaki we współczesnej, opartej na wiedzy gospodarce owa wiedza jest produkowana i rozpowszechniana. Wbrew przytoczonej wyżej tezie Allena Scotta wydaje się, że kapitalizm kognitywny jednak miastom nie służy: „kreatywne miasta” – takie jak wspomniany Berlin, Barcelona czy Florencja – to dziś miasta zadłużone. Wszystko wskazuje na to, że fascynacja pływem, siecią, kreatywnością czy kulturą i sztuką jako siłą napędową rozwoju współczesnych miast jest rodzajem intelektualnego zaczadzenia, które w żaden sposób nie pomaga zrozumieć tego, czym są współczesne miasta i jaka może być ich przyszłość.

Mimo wszystko warto zatrzymać się na chwilę i spróbować wyjaśnić powody, dla których tak wielu ludzi uważa, że miasta znajdują się dziś u szczytu swej potęgi. Rzeczywiście większość dochodu świata jest generowana właśnie w miastach: sto najbogatszych miast świata wytwarza w sumie około 25 procent światowego PKB^(). Jak jednak pogodzić tę obserwację z kryzysem finansowym i podatkowym, który miasta Zachodu uderzył pod koniec lat 70., a dziś, szczególnie po krachu 2008, tylko się pogłębia? Jak pisałem w Mieście jako idei politycznej, to nie miasta odnoszą dziś sukcesy, lecz „obszary zurbanizowane”. To rozróżnienie o podstawowym znaczeniu. Miasta przestały być podmiotami polityki i gospodarki, przestały same decydować o własnym losie, a stały się zasobami: przestrzeni, budynków, infrastruktury, wreszcie też ludzi, czyli jako konsumentów i pracowników. Wymienione zasoby wykorzystują struktury wobec miast transcendentne – przede wszystkim globalne korporacje.

W Europie czy Ameryce Północnej przeważają miasta definiowane jako „postindustrialne”. Po upadku przemysłu (i/lub jego przeniesieniu do Azji) pozostały w nich wciąż niedające się wypełnić dziury – zarówno w przestrzeni (tereny poprzemysłowe), jak i w tkance społecznej (zamiana klasy robotniczej w klasę bezrobotną). Dziś miasta te w większości wciąż się kurczą (z bardzo nielicznymi wyjątkami, takimi jak Londyn czy Paryż), podczas gdy miasta azjatyckie, południowoamerykańskie czy afrykańskie rosną. Ważne, by zdać sobie sprawę, że rosnące miasta bynajmniej nie są postindustrialne, lecz – co dotyczy szczególnie miast chińskich – łączą w sobie siłę miasta przemysłowego z miastem jako ośrodkiem produkcji wiedzy oraz konsumpcji. Jednak w większości również te miasta, choć w odmienny sposób niż miasta Zachodu, nie są w stanie sprawować władzy nad sobą (lub, jak określa się to w literaturze planistycznej, „władztwa”). Poza kontrolą władz miasta znajdują się przestrzenie zarządzane przez globalne korporacje, przez państwo narodowe (tereny wojskowe, drogi, czasem tereny kolejowe), a rezerwaty przyrodnicze podlegają ochronie wzmacnianej umowami międzynarodowymi. Wbrew optymistom wieszczącym świetlaną przyszłość miast można mieć wątpliwości, czy miasta mają w ogóle jakąś przyszłość? Biorą się one stąd, że w przeciwieństwie do grodów obronnych, wsi czy nawet do miast przemysłowych dzisiejsze miasto wydaje się niekonieczne.

Ową niekonieczność miasta, swoistą sztuczność, widać na przykład we wspomnianym wcześniej Dubaju, którego apolityczność jest niemal doskonała – jedynie 10 procent mieszkańców ma miejscowe obywatelstwo^(), czy też w Las Vegas^(). To miasta żyjące niemal wyłącznie z konsumpcji, swego rodzaju „place zabaw” dla mieszkańców prawdziwych miast, o ile takie w ogóle istnieją. Dubaj jest wykreowanym, od początku do końca wymyślonym produktem miastopodobnym. To pułapka na współczesnych konsumentów, miejsce sprzedające emocje, przestrzeń orgiastycznej ekscytacji. Jednak Dubaj jest też miejscem wyjątkowym. Po wstrząsie roku 2009, gdy wydawało się, że czeka to miejsce los podobny do innych, dotkniętych kryzysem miast globalnych, 10 miliardów dolarów z Abu Dhabi przywróciło mu stabilność i dziś znów, choć na nieco mniejszą skalę, stał się miejscem zdolnym przyciągać inwestorów^(). Wydaje się jednak, że to nie tyle miasto Dubaj przetrwało kryzys, ile raczej struktury finansowe świata arabskiego sobie z nim poradziły.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

------------------------------------------------------------------------

^() Alvin Toffler jest znany przede wszystkim z książki Trzecia fala, przeł. Ewa Woydyłło, PIW, Warszawa 1986. Opisuje w niej świat, który odszedł od masowej produkcji, a więc i masowego zamieszkiwania.

^() Edward Glaeser, Triumph of the City, Macmillian, Oxford 2011; Nan Ellin, Integral Urbanism, Routledge, New York 2006; Allen Scott, Social Economy of the Metropolis. Cognitive-Cultural Capitalism and Global Resurgence of Cities, Oxford University Press, Oxford 2008.

^() Krzysztof Nawratek, Miasto jako idea polityczna, Ha!art, Kraków 2008.

^() Por. http://www.citymayors.com/statistics/richest-cities-gdp-intro.html .

^() Por. http://www.state.gov/r/pa/ei/bgn/5444.htm .

^() O tych dwóch miastach pisze Heiko Schmid w książce Economy of Fascination: Dubai and Las Vegas as Themed Urban Landscapes, Gebruder Borntraeger, Berlin 2009.

^() O najnowszej historii i współczesnej sytuacji Dubaju wyczerpująco pisze Chad Haines w rozdziale Crack in the Facade: Landscapes of Hope and desire in Dubai, Ananya Roy i Aihwa Ong (red.), Worlding Cities: Asian Experiments and the Art of Being Global, Wiley-Blackwell, 2011.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: