Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

24/7. Późny kapitalizm i koniec snu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 sierpnia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

24/7. Późny kapitalizm i koniec snu - ebook

Dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Od kilku lat Departament Obrony Stanów Zjednoczonych przeznacza ogromne środki na badania nad pewnym gatunkiem ptaków. Pasówka białobrewa jest w stanie latać przez kilka dni i nocy bez przerwy na sen. Badania mają doprowadzić do odkrycia metody pozwalającej utrzymać długotrwałą, niewymagającą snu aktywność także u ludzi. Stawką jest stworzenie żołnierza, a w dalszej perspektywie również pracownika i konsumenta, który przez wiele dni może się obyć bez snu.

W świecie zachodniego kapitalizmu ideałem jest nieprzerwana aktywność i dyspozycyjność – dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. W tak skonstruowanej rzeczywistości nie ma miejsca na sen; staje się on ekskluzywnym i nieco anachronicznym dobrem. Odwołując się do filozofii, filmów i dzieł sztuki, Jonathan Crary analizuje proces stopniowego zawłaszczania naszego czasu, w tym także snu, przez kapitalistyczną logikę wydajności i produktywności. Patrząc z tej perspektywy, sen okazuje się jednym z ostatnich przyczółków buntu i wolności jednostki. Śpijcie spokojnie!

Co roku wydaje się miliardy dolarów na badania nad tym, jak doprowadzić do skrócenia czasu podejmowania decyzji i wyeliminowania bezużytecznych minut poświęconych na refleksję i kontemplację. Oto, czym jest dziś postęp – polega on na coraz większym przejmowaniu kontroli nad czasem i doświadczeniem człowieka. [fragment książki]

Kategoria: Inne
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62376-98-8
Rozmiar pliku: 411 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Roz­dział I

Miesz­kań­cy Za­chod­nie­go Wy­brze­ża Sta­nów Zjed­no­czo­nych co roku ob­ser­wu­ją prze­lo­ty se­tek ga­tun­ków pta­ków mi­gru­ją­cych wzdłuż tego kon­ty­nen­tal­ne­go szel­fu na więk­sze i mniej­sze dy­stan­se. Jed­nym z nich jest pa­sów­ka bia­ło­bre­wa, któ­ra je­sie­nią wę­dru­je z Ala­ski do pół­noc­ne­go Mek­sy­ku, a na wio­snę po­ko­nu­je tę samą tra­sę w od­wrot­nym kie­run­ku. W prze­ci­wień­stwie do in­nych pta­ków pa­sów­ka może nad­zwy­czaj dłu­go po­zo­sta­wać w sta­nie czu­wa­nia – pod­czas mi­gra­cji oby­wa się bez snu na­wet przez sie­dem dni z rzę­du. Ta­kie przy­sto­so­wa­nie po­zwa­la jej le­cieć i szu­kać dro­gi za dnia, nocą zaś zdo­by­wać po­ży­wie­nie bez prze­rwy na sen. W cią­gu ostat­nich pię­ciu lat De­par­ta­ment Obro­ny Sta­nów Zjed­no­czo­nych wy­dał znacz­ne sumy na ba­da­nia nad pa­sów­ka­mi. Fi­nan­so­wa­ni przez rząd na­ukow­cy z róż­nych ośrod­ków, zwłasz­cza z uni­wer­sy­te­tu w Ma­di­son w sta­nie Wi­scon­sin, ana­li­zo­wa­li ak­tyw­ność mó­zgu tych pta­ków pod­czas dłu­gich okre­sów czu­wa­nia, li­cząc na uzy­ska­nie wie­dzy, któ­rą bę­dzie moż­na za­sto­so­wać w od­nie­sie­niu do lu­dzi. Głów­nym ce­lem tych ba­dań jest od­kry­cie me­to­dy, dzię­ki któ­rej czło­wiek mógł­by pro­duk­tyw­nie i wy­daj­nie funk­cjo­no­wać, oby­wa­jąc się bez snu. Mó­wiąc wprost, cho­dzi o stwo­rze­nie nie­ustan­nie czu­wa­ją­ce­go żoł­nie­rza, a ba­da­nia nad pa­sów­ka­mi bia­ło­bre­wy­mi są tyl­ko ma­łym frag­men­tem wiel­kie­go woj­sko­we­go pro­jek­tu, któ­ry ma po­skut­ko­wać zy­ska­niem choć­by czę­ścio­wej kon­tro­li nad snem. Na­ukow­cy z róż­nych la­bo­ra­to­riów pro­wa­dzą eks­pe­ry­men­ty nad li­kwi­da­cją po­trze­by snu za­po­cząt­ko­wa­ne przez DAR­PA1 – wy­dział Pen­ta­go­nu zaj­mu­ją­cy się za­awan­so­wa­ny­mi tech­no­lo­gia­mi – ba­da­ją od­dzia­ły­wa­nie sub­stan­cji neu­ro­che­micz­nych, te­ra­pii ge­no­wych i prze­zczasz­ko­wej sty­mu­la­cji ma­gne­tycz­nej. Krót­ko­fa­lo­wym ce­lem tych eks­pe­ry­men­tów jest opra­co­wa­nie me­tod, dzię­ki któ­rym żoł­nierz bę­dzie mógł dzia­łać bez snu przez mi­ni­mum sie­dem dni, przy za­cho­wa­niu wy­so­kiej wy­daj­no­ści psy­cho­fi­zycz­nej. Póź­niej okres ten zo­sta­nie być może na­wet dwu­krot­nie wy­dłu­żo­ny. Sto­so­wa­nym obec­nie me­to­dom wy­wo­ły­wa­nia bez­sen­no­ści to­wa­rzy­szą szko­dli­we skut­ki ubocz­ne, ta­kie jak ob­ni­że­nie funk­cji po­znaw­czych i psy­chicz­nych (w tym tak­że po­gor­sze­nie uwa­gi). Za­ob­ser­wo­wa­no je u osób za­ży­wa­ją­cych po­chod­ne am­fe­ta­mi­ny, co było po­wszech­ne pod­czas więk­szo­ści wo­jen pro­wa­dzo­nych w XX wie­ku, a tak­że nowe środ­ki, ta­kie jak Pro­vi­gil. Wy­zwa­niem dla na­ukow­ców jest za­tem nie tyle wy­na­le­zie­nie spo­so­bów na pod­trzy­my­wa­nie uwa­gi, ile zre­du­ko­wa­nie po­trze­by snu.

Od po­nad dwóch de­kad ame­ry­kań­ska woj­sko­wa lo­gi­ka stra­te­gicz­na opie­ra się na dą­że­niu do tego, by wy­klu­czyć dzia­ła­nia ludz­kie z jak naj­więk­szej licz­by ogniw łań­cu­cha do­wo­dze­nia, kon­tro­li i dzia­ła­nia. Mi­liar­dy do­la­rów wy­da­je się na roz­wój ro­bo­tów bo­jo­wych i in­nych zdal­nych sys­te­mów na­mie­rza­nia i za­bi­ja­nia, cze­go nie­po­ko­ją­ce skut­ki moż­na było za­ob­ser­wo­wać w Pa­ki­sta­nie, Afga­ni­sta­nie i in­nych czę­ściach świa­ta. Lecz choć wciąż mno­ży się wy­myśl­ne ar­gu­men­ty na rzecz two­rze­nia co­raz to no­wych sys­te­mów uzbro­je­nia, a woj­sko­wi ana­li­ty­cy nie­ustan­nie opi­su­ją czyn­nik ludz­ki jako „wą­skie gar­dło” utrud­nia­ją­ce funk­cjo­no­wa­nie za­awan­so­wa­nej ma­chi­ny wo­jen­nej, to za­po­trze­bo­wa­nie woj­ska na wiel­kie ar­mie zło­żo­ne z lu­dzi w da­ją­cej się prze­wi­dzieć przy­szło­ści wca­le się nie zmniej­szy. Ba­da­nia nad znie­sie­niem po­trze­by snu na­le­ży po­strze­gać jako część wy­sił­ków ma­ją­cych na celu stwo­rze­nie żoł­nie­rzy o zdol­no­ściach fi­zycz­nych zbli­żo­nych do tych, ja­ki­mi ce­chu­ją się urzą­dze­nia i sie­ci. Prze­mysł na­uko­wo-mi­li­tar­ny prze­zna­cza obec­nie ogrom­ne środ­ki na roz­wój róż­nych form „po­sze­rza­nia per­cep­cji”, któ­re uła­twią in­te­rak­cje mię­dzy czło­wie­kiem i ma­szy­ną. Woj­sko fi­nan­su­je też za­ra­zem róż­ne inne ba­da­nia nad mó­zgiem, w tym ta­kie, któ­rych ce­lem jest opra­co­wa­nie środ­ków zwal­cza­ją­cych strach. W przy­szło­ści bę­dzie do­cho­dzić do sy­tu­acji, w któ­rych – na przy­kład z po­wo­du nie­moż­no­ści uży­cia dro­nów bo­jo­wych – szwa­dro­ny śmier­ci zło­żo­ne z od­por­nych na sen­ność i strach ko­man­do­sów wy­sy­ła­ne będą na dłu­go­trwa­łe mi­sje. Ma­jąc ten cel na uwa­dze, pa­sów­ki za­bra­no z ich na­tu­ral­ne­go, funk­cjo­nu­ją­ce­go zgod­nie z ryt­mem pór roku śro­do­wi­ska u wy­brze­ży Pa­cy­fi­ku, by wy­ko­rzy­stać po­czy­nio­ne nad nimi ob­ser­wa­cje do na­rzu­ce­nia ma­szy­no­we­go mo­de­lu cza­su i wy­daj­no­ści ludz­kie­mu cia­łu. Hi­sto­ria po­ka­za­ła, że wy­na­laz­ki wo­jen­ne z bie­giem cza­su prze­ni­ka­ją do szer­szej sfe­ry spo­łecz­nej, to­też nie­śpią­cy żoł­nierz bę­dzie pro­to­pla­stą nie­śpią­ce­go pra­cow­ni­ka czy kon­su­men­ta. Spe­cy­fi­ki li­kwi­du­ją­ce po­trze­bę snu, agre­syw­nie pro­mo­wa­ne przez kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne, po­cząt­ko­wo będą atry­bu­tem sty­lu ży­cia, lecz póź­niej sta­ną się dla wie­lu ko­niecz­no­ścią.

Dzia­ła­ją­ce przez dwa­dzie­ścia czte­ry go­dzi­ny i sie­dem dni w ty­go­dniu (24/7) ryn­ki z całą ich glo­bal­ną in­fra­struk­tu­rą nie­usta­ją­cej pra­cy i kon­sump­cji ist­nie­ją już od pew­ne­go cza­su, ale obec­nie czło­wiek zmu­sza­ny jest do wcho­dze­nia z nimi w co­raz głęb­szy zwią­zek.

Pod ko­niec lat dzie­więć­dzie­sią­tych XX wie­ku ro­syj­sko-eu­ro­pej­skie kon­sor­cjum ko­smicz­ne ogło­si­ło pla­ny bu­do­wy i wy­strze­le­nia na or­bi­tę sa­te­li­tów, któ­re mia­ły od­bi­jać świa­tło sło­necz­ne i kie­ro­wać je na Zie­mię. Pro­jekt za­kła­dał stwo­rze­nie sze­re­gu ma­łych obiek­tów umiesz­czo­nych na or­bi­tach he­lio­syn­chro­nicz­nych na wy­so­ko­ści ty­sią­ca sied­miu­set ki­lo­me­trów nad po­wierzch­nią glo­bu, wy­po­sa­żo­nych w roz­kła­da­ne re­flek­to­ry z ma­te­ria­łu gru­bo­ści kart­ki pa­pie­ru. Każ­dy z nich po peł­nym roz­ło­że­niu zwier­cia­dła o śred­ni­cy dwu­stu me­trów mógł­by oświe­tlić ob­szar Zie­mi o po­wierzch­ni nie­mal dwu­dzie­stu sze­ściu ki­lo­me­trów kwa­dra­to­wych świa­tłem stu­krot­nie sil­niej­szym niż blask Księ­ży­ca. Po­cząt­ko­wo pro­jekt ten opra­co­wy­wa­no z za­mia­rem do­świe­tle­nia od­le­głych ob­sza­rów Sy­be­rii i za­chod­niej Ro­sji – stref wy­stę­po­wa­nia nocy po­lar­nych – tak by umoż­li­wić ca­ło­do­bo­we funk­cjo­no­wa­nie prze­my­słu i wy­do­by­cie su­row­ców na­tu­ral­nych. Stop­nio­wo jed­nak kon­sor­cjum roz­sze­rzy­ło swo­je pla­ny i za­czę­ło roz­wa­żać moż­li­wość noc­ne­go oświe­tla­nia roz­le­głych te­re­nów miej­skich. Slo­gan re­kla­mo­wy fir­my, któ­ra prze­ko­ny­wa­ła, że jej usłu­gi po­zwo­lą zmniej­szyć zu­ży­cie ener­gii, brzmiał: „Bia­ły dzień przez całą noc”. Pro­jekt ten zo­stał na­tych­miast stor­pe­do­wa­ny z wie­lu stron. Astro­no­mo­wie wy­ra­zi­li oba­wy, że jego wdro­że­nie unie­moż­li­wi ob­ser­wa­cję nie­ba z po­wierzch­ni Zie­mi. Na­ukow­cy i eko­lo­dzy ostrze­ga­li, że bę­dzie miał ne­ga­tyw­ny wpływ na fi­zjo­lo­gię zwie­rząt i lu­dzi, po­nie­waż brak na­prze­mien­nych zmian do­bo­wych za­bu­rzy ich cykl me­ta­bo­licz­ny, w tym sen. Pro­te­sto­wa­li tak­że przed­sta­wi­cie­le kul­tu­ry i ak­ty­wi­ści na rzecz praw czło­wie­ka, twier­dząc, że wi­dok noc­ne­go nie­ba jest czymś, do cze­go pra­wo ma każ­dy, a do­świad­cza­nie ciem­no­ści nocy i moż­li­wość oglą­da­nia gwiazd na­le­żą do na­szych pod­sta­wo­wych przy­wi­le­jów, któ­rych nie wol­no znieść żad­nej kor­po­ra­cji. Je­śli mają ra­cję, przy­wi­lej ten od­bie­ra się jed­nak po­nad po­ło­wie ludz­kiej po­pu­la­cji za­miesz­ka­łej w mia­stach, nad któ­ry­mi nie­ustan­nie uno­si się mgieł­ka smo­gu i łuna sil­nych źró­deł świa­tła. Obroń­cy no­wa­tor­skie­go sys­te­mu do­wo­dzi­li z ko­lei, że za­sto­so­wa­nie go ob­ni­ży­ło­by noc­ne zu­ży­cie prą­du, a utra­ta wi­do­ku noc­ne­go nie­ba i ciem­no­ści to tak na­praw­dę nie­wiel­ka cena za zre­du­ko­wa­nie glo­bal­nej kon­sump­cji ener­gii. Pro­jekt ten, choć osta­tecz­nie spa­lił na pa­new­ce, sta­no­wi in­te­re­su­ją­cą ilu­stra­cję me­cha­ni­zmów dzia­ła­nia współ­cze­snej wy­obraź­ni, w któ­rej nie­ustan­ne oświe­tle­nie jest nie­roz­łącz­nie zwią­za­ne z ca­ło­do­bo­wym prze­pły­wem to­wa­rów i in­for­ma­cji. To za­pla­no­wa­ne z roz­ma­chem przed­się­wzię­cie jest hi­per­bo­lą in­sty­tu­cjo­nal­nej nie­to­le­ran­cji wo­bec wszyst­kie­go, co ha­mu­je lub utrud­nia zin­stru­men­ta­li­zo­wa­ną, po­wszech­ną wi­docz­ność.

Jed­ną z od­mian tor­tur, któ­rym pod­da­wa­no ofia­ry po­za­są­do­wych aresz­to­wań i inne oso­by uwię­zio­ne od 2001 roku, była de­pry­wa­cja snu. Szcze­gól­nie do­brze udo­ku­men­to­wa­no ją w przy­pad­ku Mo­ham­me­da al-Kah­ta­nie­go, acz­kol­wiek po­dob­ny los spo­tkał set­ki in­nych osób, któ­rych do­świad­cze­nia nie zo­sta­ły tak szcze­gó­ło­wo opi­sa­ne. Pod­da­wa­no go tor­tu­rom we­dług za­twier­dzo­ne­go przez Do­nal­da Rums­fel­da sche­ma­tu, któ­ry obec­nie jest zna­ny jako Pierw­szy Plan Prze­słu­chań Spe­cjal­nych. Al-Kah­ta­nie­mu nie po­zwa­la­no za­snąć przez więk­szość dwu­mie­sięcz­ne­go okre­su prze­słu­chań, któ­rych se­sje trwa­ły nie­raz po dwa­dzie­ścia go­dzin bez prze­rwy. Za­my­ka­no go w ma­lut­kich bok­sach, w któ­rych nie mógł się po­ło­żyć, oświe­tlo­nych sil­nym świa­tłem i wy­po­sa­żo­nych w gło­śni­ki emi­tu­ją­ce gło­śną mu­zy­kę. W żar­go­nie spo­łecz­no­ści wy­wia­dow­czej wię­zie­nia ta­kie na­zy­wa­no „ciem­ny­mi bu­dyn­ka­mi”, choć aku­rat kom­pleks, w któ­rym trzy­ma­no al-Kah­ta­nie­go, no­sił kryp­to­nim Baza Ja­snych Świa­teł. Nie był to by­naj­mniej pierw­szy raz, gdy Ame­ry­ka­nie lub ich so­jusz­ni­cy sto­so­wa­li de­pry­wa­cję snu. War­to za­zna­czyć, że za­rów­no w przy­pad­ku al-Kah­ta­nie­go, jak i wie­lu in­nych aresz­to­wa­nych ten ro­dzaj tor­tur sta­no­wił tyl­ko je­den z ele­men­tów sze­ro­ko za­kro­jo­ne­go pro­gra­mu bi­cia, upo­ka­rza­nia, dłu­go­trwa­łe­go unie­moż­li­wia­nia ru­chu i pod­ta­pia­nia. Wie­le po­dob­nych „pla­nów” tor­tu­ro­wa­nia za­mknię­tych bez pro­ce­su więź­niów opra­co­wa­li psy­cho­lo­go­wie z Na­uko­wych Ze­spo­łów do spraw Kon­sul­ta­cji Be­ha­wio­ral­nych, wy­ko­rzy­stu­ją­cy po­zy­ska­ną w dro­dze spe­cja­li­stycz­nych ba­dań wie­dzę na te­mat sła­bych punk­tów emo­cjo­nal­nych i fi­zycz­nych cech kon­kret­ne­go więź­nia.

Wy­ko­rzy­sty­wa­nie de­pry­wa­cji snu w cha­rak­te­rze tor­tu­ry ma wie­lo­wie­ko­wą hi­sto­rię, lecz jej włą­cze­nie do sta­łe­go re­per­tu­aru na­rzę­dzi tor­tur zbie­ga się z wy­na­le­zie­niem świa­tła elek­trycz­ne­go oraz środ­ków dłu­go­trwa­łe­go wzmac­nia­nia dźwię­ku. Jako pierw­sze re­gu­lar­nie za­czę­ło jej uży­wać w la­tach trzy­dzie­stych XX wie­ku sta­li­now­skie NKWD. Wów­czas de­pry­wa­cja snu była zwy­kle po­cząt­ko­wym eta­pem „ta­śmo­cią­gu” – sze­re­gu pla­no­wych bru­tal­nych tor­tur, któ­re pro­wa­dzi­ły do nie­od­wra­cal­ne­go oka­le­cze­nia więź­nia. Brak snu w sto­sun­ko­wo krót­kim cza­sie po­wo­du­je roz­wój psy­cho­zy, a po kil­ku ty­go­dniach – pro­ble­my neu­ro­lo­gicz­ne. Szczu­ry la­bo­ra­to­ryj­ne umie­ra­ją po dwóch, góra trzech ty­go­dniach bez­sen­no­ści. Ten spo­sób drę­cze­nia wpro­wa­dza ofia­rę w stan tak wiel­kiej nie­mo­cy i ule­gło­ści, że wy­do­by­cie z niej ja­kich­kol­wiek sen­sow­nych in­for­ma­cji sta­je się nie­moż­li­we, gdyż tor­tu­ro­wa­ny przy­zna się do wszyst­kie­go lub bę­dzie wy­my­ślał fik­cyj­ne hi­sto­rie. Unie­moż­li­wie­nie snu to bru­tal­ne ode­bra­nie cząst­ki oso­bo­wo­ści przez ze­wnętrz­ną siłę. To prze­my­śla­ne nisz­cze­nie ludz­kiej psy­chi­ki.

Sta­ny Zjed­no­czo­ne – bez­po­śred­nio i za po­mo­cą klienc­kich re­żi­mów – od daw­na sto­su­ją tor­tu­ry, lecz tym, co szcze­gól­nie rzu­ca się w oczy po 11 wrze­śnia, jest uka­zy­wa­nie ta­kich prak­tyk w de­ba­cie pu­blicz­nej po pro­stu jako ko­lej­ne­go kon­tro­wer­syj­ne­go te­ma­tu. Licz­ne son­da­że opi­nii pu­blicz­nej wska­zu­ją, że więk­szość Ame­ry­ka­nów ak­cep­tu­je tor­tu­ry w wy­jąt­ko­wych oko­licz­no­ściach. Pod­czas dys­ku­sji to­czą­cych się w głów­no­nur­to­wych me­diach de­pry­wa­cja snu jest re­gu­lar­nie wy­łą­cza­na z ar­se­na­łu tor­tur. Ka­te­go­ry­zu­je się ją ra­czej jako na­rzę­dzie per­swa­zji psy­cho­lo­gicz­nej, któ­re wie­le osób ak­cep­tu­je na rów­ni z przy­mu­so­wym kar­mie­niem więź­niów de­cy­du­ją­cych się na strajk gło­do­wy. Jak twier­dzi Jane May­er w książ­ce The Dark Side (Ciem­na stro­na), w do­ku­men­tach Pen­ta­go­nu sto­so­wa­nie de­pry­wa­cji snu cy­nicz­nie uspra­wie­dli­wia się tym, że żoł­nie­rze ame­ry­kań­skich jed­no­stek Navy Se­als są wy­sy­ła­ni na mi­sje ćwi­czeb­ne, pod­czas któ­rych nie śpią przez dwa dni2. War­to za­zna­czyć, że wo­bec więź­niów tak zwa­ne­go spe­cjal­ne­go za­in­te­re­so­wa­nia w Gu­an­tána­mo i in­nych miej­scach tor­tu­rom fi­zycz­nym to­wa­rzy­szy prze­ję­cie cał­ko­wi­tej kon­tro­li nad per­cep­cją i zmy­sło­wy­mi do­zna­nia­mi więź­nia. Osa­dze­ni miesz­ka­ją w po­zba­wio­nych okien, nie­ustan­nie oświe­tlo­nych ce­lach. Za­sła­nia im się oczy i wkła­da za­tycz­ki do uszu, gdy są wy­pro­wa­dza­ni z bu­dyn­ku, tak by nie mo­gli się ro­ze­znać w po­rze dnia i nocy ani od­bie­rać z oto­cze­nia ja­kich­kol­wiek sy­gna­łów, dzię­ki któ­rym mo­gli­by się zo­rien­to­wać, gdzie są. Za­sa­dy de­pry­wa­cji per­cep­cyj­nej czę­sto obej­mu­ją tak­że co­dzien­ne, ru­ty­no­we kon­tak­ty więź­niów ze straż­ni­ka­mi, któ­rzy zo­bo­wią­za­ni są no­sić mun­dur ochron­ny, rę­ka­wi­ce i heł­my wy­po­sa­żo­ne w lu­strza­ne wi­zje­ry, tak by osa­dzo­ny nie mógł oglą­dać ludz­kich twa­rzy czy choć­by frag­men­tów cia­ła. Ta­kie pro­ce­du­ry mają na celu wy­mu­sze­nie po­ko­ry i ule­gło­ści po­przez two­rze­nie świa­ta, w któ­rym nie ma miej­sca na opie­kę, bez­pie­czeń­stwo czy otu­chę.

Bio­rąc pod uwa­gę splot bie­żą­cych wy­da­rzeń, moż­na spoj­rzeć z szer­szej per­spek­ty­wy na roz­ma­ite kon­se­kwen­cje neo­li­be­ral­nej glo­ba­li­za­cji i dłu­go­trwa­łe­go pro­ce­su mo­der­ni­za­cji w za­chod­nim du­chu. Nie twier­dzę, że wy­da­rze­nia te mają szcze­gól­ną moc wy­ja­śnia­ją­cą, sta­no­wią jed­nak pe­wien punkt wyj­ścia do ana­li­zy pa­ra­dok­sów po­stę­pu­ją­ce­go, ni­g­dy nie­za­mie­ra­ją­ce­go śro­do­wi­ska ży­cia lu­dzi, ja­kim jest świat ka­pi­ta­li­zmu XXI wie­ku. Cho­dzi o pa­ra­dok­sy, któ­re wy­ni­ka­ją ze zmia­ny re­la­cji mię­dzy snem a jawą, świa­tłem a ciem­no­ścią, spra­wie­dli­wo­ścią a ter­ro­ry­zmem, i za­ra­zem ści­śle łą­czą się z róż­ny­mi for­ma­mi po­czu­cia bez­bron­no­ści i bra­ku ochro­ny. Moż­na opo­no­wać, że wy­bra­łem zja­wi­ska wy­jąt­ko­we czy skraj­ne, lecz w wie­lu miej­scach uwa­ża się je za wła­ści­we kie­run­ki roz­wo­ju lub wa­run­ki nor­ma­tyw­ne. Jed­nym z nich jest sze­ro­ko ro­zu­mia­ne wpi­sa­nie ludz­kie­go ży­cia w mo­del trwa­nia bez przerw, de­fi­nio­wa­ny za­sa­dą cią­głe­go funk­cjo­no­wa­nia. To czas, któ­ry nie mija, czas nie­ze­ga­ro­wy.

Okre­śle­nie „24/7” jest nie tyl­ko pro­stym chwy­tli­wym ha­słem. Dwu­krot­nie wy­ra­ża cią­głość, zry­wa­jąc tym sa­mym z ryt­micz­no­ścią i cy­klicz­no­ścią ludz­kie­go ży­cia. Każe ra­czej my­śleć o ar­bi­tral­nym, po­wta­rzal­nym pla­nie ty­go­dnia, w któ­rym nie ma miej­sca na uroz­ma­ice­nia ani stop­nio­we gro­ma­dze­nie do­świad­czeń. Wy­ra­że­nie ta­kie jak „24/365” nie bę­dzie już zna­czy­ło tego sa­me­go, po­nie­waż wska­zu­je na dłu­gie trwa­nie, w któ­rym mogą zajść istot­ne zmia­ny i nie­prze­wi­dzia­ne zda­rze­nia. Jak wspo­mnia­łem na po­cząt­ku, wie­le in­sty­tu­cji roz­wi­nię­te­go świa­ta już od de­kad dzia­ła w try­bie 24/7, lecz do­pie­ro nie­daw­no co­raz bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne me­to­dy prze­pra­co­wy­wa­nia czy mo­de­lo­wa­nia jed­nost­ko­wej i spo­łecz­nej toż­sa­mo­ści czło­wie­ka zo­sta­ły zmo­dy­fi­ko­wa­ne w taki spo­sób, by dało się je do­sto­so­wać do nie­prze­rwa­ne­go dzia­ła­nia ryn­ków, sie­ci in­for­ma­cyj­nych i in­nych sys­te­mów. Śro­do­wi­sko 24/7 przy­po­mi­na świat spo­łecz­ny, ale w rze­czy­wi­sto­ści jest nie­spo­łecz­nym mo­de­lem ma­szy­ni­stycz­ne­go funk­cjo­no­wa­nia przy jed­no­cze­snym za­wie­sze­niu ży­cia, ge­ne­ru­ją­cym nie­do­strze­gal­ne ludz­kie kosz­ty, któ­rych wy­ma­ga pod­trzy­my­wa­nie jego efek­tyw­no­ści. Trze­ba je jed­nak od­róż­nić od tego, co Lu­kács i inni my­śli­cie­le z po­cząt­ku XX wie­ku dia­gno­zo­wa­li jako pu­sty, jed­no­rod­ny czas no­wo­cze­sno­ści, czy też me­trycz­ny lub ka­len­da­rzo­wy czas państw, ryn­ków fi­nan­so­wych bądź prze­my­słu, nie­za­wie­ra­ją­cy w so­bie in­dy­wi­du­al­nych ma­rzeń ani za­mie­rzeń. No­wo­ścią jest tu cał­ko­wi­te za­rzu­ce­nie prze­ko­na­nia, że upływ cza­su po­wi­nien być ja­koś sprzę­żo­ny z przed­się­wzię­cia­mi dłu­go­fa­lo­wy­mi czy choć­by z fan­ta­zją o „po­stę­pie” lub roz­wo­ju. Oświe­tlo­ny, po­zba­wio­ny cie­ni świat 24/7 to osta­tecz­na for­ma ka­pi­ta­li­stycz­ne­go złu­dze­nia, że do­tar­li­śmy do punk­tu po hi­sto­rii i wy­eg­zor­cy­zmo­wa­li­śmy in­ność, któ­ra sta­no­wi mo­tor zmia­ny hi­sto­rycz­nej.

24/7 to czas nie­zróż­ni­co­wa­ny, w któ­rym kru­chość ludz­kiej eg­zy­sten­cji jest co­raz go­rzej to­le­ro­wa­na, a sen prze­sta­je być czymś ko­niecz­nym i nie­unik­nio­nym. W jego ra­mach idea pra­cy po­zba­wio­nej przerw i ogra­ni­czeń wy­da­je się roz­sąd­na lub wręcz nor­mal­na. Czas ten bie­gnie w zgo­dzie z tym, co nie­oży­wio­ne, bez­wład­ne i nie­sta­rze­ją­ce się. W swych re­kla­mo­wych wy­krzyk­nie­niach obie­cu­je moż­li­wość nie­ogra­ni­czo­ne­go za­spo­ka­ja­nia po­trzeb – ich bez­u­stan­ne­go wy­twa­rza­nia, lecz za­ra­zem osta­tecz­ne­go cią­głe­go nie­za­spo­ko­je­nia. Brak ogra­ni­czeń kon­sump­cji nie jest wca­le tym­cza­so­wy. Już daw­no mi­nę­ły cza­sy, kie­dy gro­ma­dzi­ło się przede wszyst­kim rze­czy. Obec­nie na­sze cia­ła i toż­sa­mo­ści do­świad­cza­ją co­raz więk­sze­go prze­sy­tu usług, ob­ra­zów, za­bie­gów i che­mi­ka­liów, co nie­kie­dy pro­wa­dzi do za­tru­cia, a na­wet śmier­ci. Prze­trwa­nie jed­nost­ki prze­sta­je być na dłuż­szą metę prio­ry­te­tem, je­śli choć­by nie­bez­po­śred­nio za­ry­so­wu­je się w jej ży­ciu re­al­na wi­zja okre­sów po­zba­wio­nych ku­po­wa­nia lub pro­mo­wa­nia dóbr. Ży­cie 24/7 jest nie­roz­łącz­nie zwią­za­ne z ka­ta­stro­fą eko­lo­gicz­ną, po­nie­waż obie­cu­je nie­ustan­ne wy­dat­ko­wa­nie i nie­koń­czą­ce się mar­no­traw­stwo, któ­re jest ko­niecz­ne do jego pod­trzy­my­wa­nia. Pro­wa­dzi do osta­tecz­ne­go prze­rwa­nia cy­kli i pór roku, na któ­rych opie­ra się rów­no­wa­ga eko­lo­gicz­na.

Sen – stan bez­u­ży­tecz­ny i za­sad­ni­czo pa­syw­ny, ge­ne­ru­ją­cy nie­po­li­czal­ne stra­ty cza­su pro­duk­cji, obie­gu i kon­sump­cji dóbr – za­wsze bę­dzie ko­li­do­wał z in­te­re­sa­mi świa­ta 24/7. Ogrom­na część na­sze­go ży­cia, któ­rą na nie­go prze­zna­cza­my, wy­zwo­le­ni z pu­łap­ki sztucz­nie po­bu­dza­nych po­trzeb, sta­je się jed­ną z wiel­kich znie­wag ze stro­ny czło­wie­ka wo­bec za­chłan­ne­go współ­cze­sne­go ka­pi­ta­li­zmu. Sen to ra­dy­kal­na prze­rwa w kra­dzie­ży na­sze­go cza­su do­ko­ny­wa­nej przez ka­pi­ta­lizm. Więk­szość z po­zo­ru na­tu­ral­nych po­trzeb czy pro­ce­sów, ta­kich jak głód, pra­gnie­nie, po­żą­da­nie, a od nie­daw­na po­trze­ba przy­jaź­ni, zo­sta­ło uto­wa­ro­wio­nych lub zmo­ne­ty­zo­wa­nych. Sen – jako po­trze­ba i zwią­za­ny z nią czas – nie daje się sko­lo­ni­zo­wać ani za­prząc do wiel­kiej ma­szy­ne­rii opła­cal­no­ści, po­zo­sta­je więc za­bu­rza­ją­cą cią­głość ano­ma­lią i kry­zy­so­wym punk­tem glo­bal­nej te­raź­niej­szo­ści. Po­mi­mo wy­sił­ków ba­daw­czych nie pod­da­je się żad­nym stra­te­giom ma­ją­cym na celu jego wy­ko­rzy­sta­nie czy prze­kształ­ce­nie. To, że nie moż­na z nie­go wy­two­rzyć ni­cze­go war­to­ścio­we­go, jest szo­ku­ją­ce i nie­poj­mo­wal­ne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: