Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

A Christmas Carol. Opowieść wigilijna - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 grudnia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,50

A Christmas Carol. Opowieść wigilijna - ebook

Dwujęzyczna adaptacja powieści Charlesa Dickensa „A Christmas Carol. Opowieść wigilijna” to atrakcyjna pomoc dla uczących się języka angielskiego.


Adaptacja została przygotowana z myślą o czytelnikach średnio zaawansowanych, jednak dzięki dwujęzycznej wersji z książki mogą korzystać czytelnicy dopiero rozpoczynający naukę angielskiego.

Odnośniki umieszczone przy każdym akapicie umożliwiają zmianę wersji językowej z angielskiej na polską i z polskiej na angielską.

 

 

Spis treści

I. ‘BAH! HUMBUG!’ / BA! BREDNIE!

II. ‘REMEMBER MY WORDS’ / „WSPOMNIJ MOJE SŁOWA”

III. ‘AND YOU SHALL FLY WITH ME’ / „I POLECISZ ZE MNĄ”

IV. GOD BLESS US EVERYONE! / NIECH BÓG NAM WSZYSTKIM BŁOGOSŁAWI!

V. ‘TO UNCLE SCROOGE!’ / „ZA WUJA SCROOGE’A!”

VI. THE LAST OF THE SPIRITS / OSTATNI Z DUCHÓW

VII. ‘THE END OF IT’ / „KONIEC TEGO”

Kategoria: Angielski
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63035-18-1
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Czytamy w oryginale

A Christmas Carol / Opowieść wigilijna

Seria Czytamy w oryginale to atrakcyjna pomoc dla uczących się języka angielskiego. Śledząc losy bohaterów powieści możemy na bieżąco porównywać tekst angielski i polski. Adaptacja została przygotowana z myślą o czytelnikach średniozaawansowanych, jednak dzięki wersji polskiej z książki korzystać mogą również początkujący.

Aby zmienić wersję językową – kliknij w numer akapitu.

Zapraszamy na www.44.pl gdzie dostępne są dodatkowe pomoce do samodzielnej nauki: angielska wersja audio (format mp3) oraz zeszyt ćwiczeń z kluczem odpowiedzi.

Chapter I
‘Bah! Humbug!’

Marley was dead. He had been dead for seven years now. Did Scrooge know this? Of course he did. Ebenezer Scrooge was Marley’s business partner and he was his only friend. He was, after all, the only one, apart from the undertaker, who went to Marley’s funeral.

What kind of a man was Scrooge, then? Well, if you could think of the coldest weather or the iciest wind, you might be able to imagine the man. The weather itself had no effect on him. Rather, it was the cold inside that froze everything about him: his lips, his nose, his cheeks, his eyes, his voice, especially his voice, and even his walk. And nobody was meaner than Scrooge. Nobody ever stopped him in the street to say, ‘My dear Scrooge, how are you? When will you come to see me?’

Once upon a time – on Christmas Eve – old Scrooge sat busy in his office. It was cold, nasty weather, and the fog was thick. The city clocks had just rang three, but it was quite dark already – it had not been light all day – and candles were burning in the windows. The door of Scrooge’s office was open so that he might keep an eye on his clerk, who was busy copying letters by a small flame (this was because Scrooge was so mean that he kept the coal in his own room).

‘A Merry Christmas, uncle!’ cried a cheerful voice. It was the voice of Scrooge’s nephew, a warm and handsome man who had come to invite his uncle to a Christmas party.

‘Bah!’ said Scrooge, ‘humbug!’

‘Christmas a humbug, uncle!’ said Scrooge’s nephew. ‘You don’t mean that, I am sure?’

‘I do,’ said Scrooge. ‘Merry Christmas? You are too poor to be merry!’

‘And you are too rich not to be!’ said his nephew.

‘What is Christmas,’ said Scrooge, ‘but a time for paying bills and a time for finding yourself a year older? I do not need Christmas and Christmas does not need me. Keep Christmas in your own way, and let me keep it in mine.’

‘Keep it?’ repeated Scrooge’s nephew. ‘But you don’t keep it!’

‘Let me leave it alone, then,’ said Scrooge. ‘Why be so happy. Christmas hasn’t ever made you any money!’

‘There are many things in this world that are good but not money-making,’ replied the nephew. ‘And Christmas is one of them. It is a kind, forgiving, charitable, pleasant time; the only time in the year when men and women open their closed hearts and think of others. And so, uncle, though Christmas has never made me any money, I believe that it has done me good, and will do me good; and I say, God bless it!’

An applause was heard in the next room. ‘Let me hear another sound from you,’ barked Scrooge to his clerk, ‘and you’ll keep your Christmas by losing your position!’

’Don’t be angry, uncle. Come! Have dinner with us tomorrow.’

‘Don’t be so foolish!’ said Scrooge.

‘Why can you not be happy for once and join us?’, asked Scrooge’s nephew.

‘Good afternoon!’ said Scrooge.

‘I am sorry, with all my heart, to see you so cold-hearted. But I have made the effort because I believe it is worth it and I’ll keep my Christmas spirit to the end. So a Merry Christmas, uncle!’

‘Good afternoon!’ said Scrooge.

‘And a Happy New Year!’

‘Good afternoon!’ repeated Scrooge.

As soon as Scrooge’s nephew left the office, two gentlemen, holding books and papers, walked in.

‘Scrooge and Marley’s, I believe,’ said one of them, looking at his list. ‘Do I have the pleasure of speaking with Mr Scrooge, or Mr Marley?’

‘Mr Marley died seven years ago, this very night,’ Scrooge replied.

‘I am truly sorry to hear that, Mr Scrooge,’ said the other man.

‘I am not,’ said Scrooge. ‘He left me with a load of paperwork!’

‘We are here because we believe that Christmas is a time of giving, and who might need this more than the poor and homeless?’ said the first.

‘Are there no prisons?’ asked Scrooge.

‘Many prisons,’ said the other.

‘I’m very glad to hear it,’ said Scrooge.

‘But we feel that the poor and homeless should also share in our joy and happiness, and prisons can hardly do that. Because of this, we are raising money for them and would very much like people to help. Perhaps you too would like to help?’

‘Gentlemen,’ replied Scrooge. ‘I do not help people who cannot help themselves! If the poor are poor, it is for a reason. Now good afternoon Gentlemen, and please close the door on your way out’.

Having little hope that Scrooge would change his mind, the gentlemen left. The fog, meanwhile, had thickened. Night had fallen on the world outside. The cold outside became so intense that people started lighting fires in the streets. The brightness of the shops, whose windows were decorated with holly, made cold faces reddish as they passed. The carol singers were out, their voices heard full of happiness. One of these stopped outside Scrooge’s office, but at the sound of:

‘God bless you, merry gentleman!’

‘I’ve had enough!’

Scrooge slapped his ruler with such noise (bang) that the young voice left screaming. At last, closing-up time came in the office. A smile came across the clerk’s face as he blew his candle out and put his hat on.

‘You’ll want all day tomorrow, I suppose?’ said Scrooge.

‘It’s Christmas sir, and it only comes once a year,’ said the clerk.

‘A poor excuse. You’d better be here even earlier the next morning!’ said Scrooge. The clerk promised that he would; and Scrooge walked out complaining. After locking up the office, the clerk made his way home to Camden Town, dancing merrily on the snow as he thought about spending Christmas with his family.Chapter II
‘Remember My Words’

Scrooge had his sad dinner in his usual sad tavern. Once he had finished it and read all the papers, he made his way home. Scrooge lived in the same house which had once belonged to Marley: it was a nasty old place where no normal person would like to live.

Now, you must believe that there was nothing very special about the knocker that hung on the door, except that it was very large. You must also believe that Scrooge had seen it, night and day, when he came back from work and when he went to work. As soon as Scrooge put his key in the door, the knocker seemed to change before his very eyes – not a knocker, but Marley’s face!

Marley’s face. It was not an angry face, but looked at Scrooge as Marley used to: with ghostly glasses on its ghostly forehead. The hair was strangely wavy, the eyes wide open, and the colour bluish. It was horrible! But, as Scrooge fearfully stared at it, the face changed back into the knocker again. Scrooge quickly turned the key, walked in, and shut the door with a bang. As he lit his candle, Scrooge turned to see if the screws that held the knocker were in the right place. They were. He walked hurriedly across the hall, up the stairs to his rooms, and double-locked his own door.

Sitting room, bedroom. All as it should be. Nobody under the table, nobody under the sofa; a small fire in the fireplace; spoon and basin ready; and the little saucepan of porridge on the cooker. Nobody under the bed; nobody in the closet; nobody in his dressing-gown, which was hanging on the wall.

Quite satisfied, Scrooge took off his tie; put on his dressing-gown and slippers, and his night-cap; and sat down in front of the fire to eat his porridge.

Ciąg dalszy w wersji pełnejRozdział I
Ba! Brednie!

Marley nie żył. Nie żył już od siedmiu lat. Czy Scrooge to wiedział? Oczywiście, że tak. Ebenezer Scrooge był wspólnikiem Marleya i jego jedynym przyjacielem. Był, w końcu, jedyną osobą, prócz przedsiębiorcy pogrzebowego, która poszła na pogrzeb Marleya.

Jakim zatem typem człowieka był Scrooge? Cóż, jeśli uda się wam pomyśleć o najzimniejszej pogodzie lub najbardziej lodowym wietrze, może zdołacie wyobrazić sobie tego człowieka. Sama pogoda nie wywierała na niego wpływu. To raczej wewnętrzny chłód mroził wszystko z nim związane: jego wargi, nos, policzki, a nawet głos, zwłaszcza głos, a nawet jego chód. I nikt nie był bardziej skąpy od Scrooge’a. Nikt nawet nie zatrzymywał go na ulicy, żeby powiedzieć: „Drogi Scrooge, jak się pan ma? Kiedy przyjdzie pan mnie odwiedzić?”

Pewnego razu – w wigilię Bożego Narodzenia – stary Scrooge siedział zajęty w swoim biurze. Panowała zimna, nieprzyjemna pogoda, a mgła była gęsta. Miejskie zegary właśnie wybiły trzecią, lecz już było całkiem ciemno – przez cały dzień nie było jasno – i w oknach płonęły świecie. Drzwi biura Scrooge’a były otwarte, żeby mógł mieć oko na swojego kancelistę, który był zajęty przepisywaniem listów przy małym ogniu (dlatego, że Scrooge był tak skąpy, iż trzymał węgiel we własnym pokoju).

– Wesołych świąt, wuju! – zawołał radosny głos. Był to głos bratanka Scrooge’a, ciepłego i przystojnego mężczyzny, który przyszedł, by zaprosić wuja na bożonarodzeniowe przyjęcie.

– Ba! Brednie!

– Boże Narodzenie bredniami, wuju! – rzekł bratanek Scrooge’a. – Na pewno nie mówisz poważnie, prawda?

– Mówię – odparł Scrooge. – Wesołych świąt? Jesteś zbyt biedny, żeby być wesołym!

– A ty jesteś zbyt bogatym, by nim nie być! – odparł bratanek.

– Czymże jest Boże Narodzenie – rzekł Scrooge – jak nie czasem płacenia rachunków i czasem stwierdzenia, że jest się o rok starszym? Nie potrzebuję Bożego Narodzenia, a Boże Narodzenie nie potrzebuje mnie. Obchodź sobie święta na swój sposób i pozwól mi obchodzić je na mój.

– Obchodzić je? – powtórzył bratanek Scrooge’a. – Lecz ty ich nie obchodzisz!

– Pozwól więc dać im spokój – rzekł Scrooge. – Dlaczego mam być tak szczęśliwy? Boże Narodzenie nigdy nie przyczyniło ci żadnych pieniędzy.

– Jest wiele rzeczy na tym świecie, które są dobre, lecz nie przynoszą pieniędzy – odparł bratanek. – I Boże Narodzenie jest jedną z nich. To czas życzliwości, wybaczenia, miłosierdzia, przyjemności; jedyny czas w roku, kiedy mężczyźni i kobiety otwierają swe zamknięte serca i myślą o innych. Tak więc, wuju, chociaż Boże Narodzenie nigdy nie przyczyniło mi pieniędzy, wierzę, że przyczyniło mi wiele dobra, i przyczyni mi dobra, i powiadam, niech Bóg je błogosławi!

W przyległym pokoju rozległy się oklaski.

– Jeśli tylko usłyszę, że wydajesz jeszcze jakiś dźwięk – warknął Scrooge do swojego kancelisty – to obejdziesz swe Boże Narodzenie, tracąc posadę!

– Nie bądź zły, wuju. Chodź! Zjedz jutro z nami obiad.

– Nie bądź tak niemądry! – rzucił Scrooge.

– Dlaczego choć raz nie możesz być szczęśliwy i nie przyłączysz się do nas? – zapytał bratanek Scrooge’a.

– Żegnam! – rzucił Scrooge.

– Z całego serca żałuję, że widzę, iż masz tak nieczułe serce. Uczyniłem jednak wysiłek, gdyż wierzę, że warto i do końca będę podtrzymywał ducha świąt. Zatem, wesołych świąt, wuju!

– Do widzenia! – rzucił Scrooge.

– I szczęśliwego Nowego Roku!

– Do widzenia! – powtórzył Scrooge.

Gdy tylko bratanek Scrooge’a wyszedł z biura, weszło dwóch panów, niosąc książki i papiery.

– Jak sądzę firma Scrooge i Marley – powiedział jeden z nich, spoglądając na swoją listę. – Czy mam przyjemność rozmawiać z panem Scrooge’em lub panem Marleyem?

– Dokładnie tego wieczoru minie siedem lat od śmierci pana Marleya – odparł Scrooge.

– Bardzo przykro mi to słyszeć, panie Scrooge – powiedział drugi mężczyzna.

– Mnie nie – rzucił Scrooge. – Zostawił mnie z kupą papierkowej roboty!

– Przychodzimy teraz, gdyż sądzimy, że Boże Narodzenie jest czasem dawania, a kto może tego bardziej potrzebować, jak nie biedni i bezdomni? – rzekł pierwszy.

– Czy nie ma żadnych więzień? – zapytał Scrooge.

– Jest wiele więzień – odparł mężczyzna.

– Miło mi to słyszeć – powiedział Scrooge.

– Uważamy jednak, że biedni i bezdomni powinni również mieć udział w naszej radości i szczęściu, a więzienia raczej tego nie uczynią. Z tego powodu zbieramy dla nich pieniądze i bardzo chcielibyśmy, żeby ludzie pomogli. Może pan także chciałby pomóc?

– Panowie – odparł Scrooge. – Nie pomagam ludziom, którzy sami nie potrafią pomóc sobie! Jeśli biedni są biednymi, to dzieje się tak z jakiegoś powodu. Teraz żegnam, panowie, i proszę zamknąć drzwi, gdy będziecie wychodzić.

Mając niewielką nadzieję, że Scrooge zmieni zamiar, panowie wyszli. Tymczasem mgła zgęstniała. Na świecie na zewnątrz zapadła noc. Ziąb stał się tak intensywny, że ludzie zaczęli rozpalać na ulicach ogniska. Jasność sklepów, których okna były udekorowane ostrokrzewem, sprawiała, że twarze przechodniów stawały się czerwonawe. Wyruszyli kolędnicy, słychać było ich głosy przepełnione szczęściem. Jeden z nich zatrzymał się przed biurem Scrooge’a, lecz na dźwięk:

Niech Bóg was błogosławi, weseli panowie!

– Mam dość!

Scrooge uderzył linijką z takim trzaskiem, że młody kolędnik uciekł z krzykiem. W końcu nadszedł czas zamknięcia biura. Na twarzy kancelisty pojawił się uśmiech, kiedy zdmuchiwał świeczkę i wkładał kapelusz.

– Przypuszczam, że chce pan mieć jutro wolny cały dzień? – zapytał Scrooge.

– To Boże Narodzenie, proszę pana, a ono przychodzi tylko raz do roku – odparł kancelista.

– Marna wymówka. Lepiej, żeby był pan tutaj wcześniej następnego ranka! – powiedział Scrooge. Urzędnik obiecał, że będzie, a Scrooge wyszedł, narzekając. Zamknąwszy biuro, urzędnik ruszył do Camden Town, tańcząc wesoło na śniegu na myśl o spędzeniu Bożego Narodzenia z rodziną.Rozdział II
„Wspomnij moje słowa”

Scrooge zjadł swój smutny obiad w swej zwykłej smutnej gospodzie. Kiedy go skończył i przeczytał wszystkie gazety, ruszył do domu. Scrooge mieszkał w tym samym domu, który niegdyś należał do Marleya: by to paskudny stary dom, gdzie żadna normalna osoba nie chciałaby mieszkać.

Teraz musicie uwierzyć, że nie było nic bardzo szczególnego w kołatce, która wisiała na drzwiach, pominąwszy fakt, że była bardzo duża. Musicie również uwierzyć, że Scrooge widywał ją, za dnia i nocą, kiedy wracał z pracy i kiedy szedł do pracy. Gdy tylko Scrooge wsunął klucz do drzwi, kołatka jakby się zmieniła na jego oczach – nie była to kołatka, lecz twarz Marleya!

Twarz Marleya. Nie była to zagniewana twarz, lecz spoglądała na Scrooge’a tak, jak Marley zwykle spoglądał: z upiornymi okularami na upiornym czole. Włosy były dziwnie falujące, oczy szeroko otwarte, a kolor błękitnawy. Była potworna! Jednak, gdy Scrooge ze strachem wpatrywał się w nią, twarz ponownie przemieniła się w kołatkę. Scrooge szybko przekręcił klucz, wszedł i zatrzasnął drzwi. Kiedy zapalił świecę, odwrócił się, żeby sprawdzić, czy śruby przytrzymujące kołatkę znajdują się we właściwym miejscu. Tak było. Scrooge pospiesznie przeszedł przez sień, wszedł na górę po schodach do swoich pokoi i zamknął drzwi na podwójny zamek.

Salon, sypialnia. Wszystko tak, jak powinno być. Nikogo pod stołem, nikogo pod kanapą; mały ogień w kominku; łyżka i miska przygotowane, a mały rondelek z owsianką na kuchence. Nikogo pod łóżkiem; nikogo w schowku; nikogo w szlafroku, który wisiał na ścianie.

Całkiem zadowolony, Scrooge zdjął krawat, włożył szlafrok, pantofle, szlafmycę i usiadł przed kominkiem, żeby zjeść swoją owsiankę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: