Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Aleksander Hercen - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Aleksander Hercen - ebook

Biografia jednego z najwybitniejszych działaczy i myślicieli rosyjskich Aleksandra Hercena (1812–1870), demokraty, dwukrotnego – z wyroku cara Mikołaja I – zesłańca, który zyskał sławę w kraju i za granicą pod pseudonimem Iskander. Na emigracji (wyjechał z rodziną „do wód” w 1847 roku, w 1849 roku został uznany za banitę) po klęsce Wiosny Ludów rozczarował się Europą i bliskimi mu okcydentalistami rosyjskimi.
Twórca teorii „rosyjskiego socjalizmu”, wpływowej wśród narodników i zajadle krytykowanej przez Marksa. Mimo osobistych tragedii i załamań nie zaprzestał głoszenia „wolnego słowa”, a w 1853 roku założył Wolną Drukarnię Rosyjską w Londynie. Wydawane przez niego almanachy, szczególnie redagowany wspólnie z Mikołajem Ogariowem periodyk „Kołokoł”, dopiero w dobie odwilży po klęsce w wojnie krymskiej zyskały ogromną popularność w Rosji. Utracił czytelników na skutek stanowczego poparcia idei niepodległości podbitych narodów, przede wszystkim manifestującej od 1861 roku Polski, a zwłaszcza powstania styczniowego.
Hercen, oszkalowany w ojczyźnie jako zdrajca, krytykowany przez kolejne pokolenia rewolucjonistów, zmarł na kontynencie w przededniu Komuny Paryskiej.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-244-0478-0
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pamięci Renégo – którego talentom translatorskiemu i redaktorskiemu oraz wyczuciu języka wiele zawdzięcza ta książka

Przedmowa

Przed bez mała półwieczem, przygotowując książkę o początkach rosyjskiej emigracji, zajęłam się gruntownie biografią Aleksandra Hercena. Wyniki poszukiwań i lektur opublikowałam w 1971 roku w rozprawie pt. Polemiki wokół Hercena^(). Monografia o emigrantach rosyjskich pierwszej połowy XIX wieku pt. W kręgu poprzedników Hercena ukazała się w tymże roku. Równocześnie przygotowywałam – od chwili podpisania umowy z Państwowym Instytutem Wydawniczym – biografię Iskandera. Ukazała się w 1973 roku pod podwójnym autorstwem: Wiktoria i René Śliwowscy. Podwójnym nie po raz pierwszy zresztą.

Na pytanie: jak się pracuje razem? – René zazwyczaj odpowiadał: „Tak jak Ilf i Pietrow, jeden pisze, a drugi biega za honorariami”. Ale to nieprawda: honoraria wypłacano w kasach i nie było z tym w PRL-u kłopotu. Pisaliśmy długo przy tym samym stole, opróżnianym z papierów na gościnne obiady i kolacje. Redagowaliśmy sobie nawzajem teksty (René był znakomitym redaktorem, a ja się od niego nauczyłam i dziś nie mogę spokojnie czytać, nie poprawiając literówek i błędów – zboczenie zawodowe!). Natomiast dzieliliśmy się opracowanymi tekstami nie według autorstwa, a według potrzeb (zgodnie, a raczej wyprzedzając zasadę „od każdego według zdolności, każdemu według potrzeb”). Mówił o tym René w wywiadzie przeprowadzonym przez Sławomira Paszkieta z nami jako tłumaczami z rosyjskiego^(). Nie wszystko potrafię dziś sobie przypomnieć – na pewno nie przełożyłam ani jednej strony opowieści o adiutancie wielkiego księcia Konstantego, Michaile Łuninie, pióra Natana Ejdelmana, a René – „tłumacz z powołania” – tylko redagował ponadsześćsetstronicowego Aleksandra Hercena. Decyzje wynikały z potrzeb sprawozdawczych albo podatkowych.

Biografia Hercena w piwowskiej serii „Ludzie żywi” czytana dziś budzi we mnie niejedno zastrzeżenie. Po pierwsze, wymaga skrótów, a zarazem nie obejdzie się bez pewnych uzupełnień. Po drugie, odzwierciedla stan mojej wiedzy i świadomości w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Nie mogę się powoływać na interwencje cenzury, bo ich nie było, istniało jednak coś takiego jak asekuracja przed „ołówkiem cenzora”. Można było sobie podówczas pozwolić na wiele w artykule naukowym o niskim nakładzie, ale znacznie mniej w książce obliczonej na szerszy krąg czytelników. W rozprawie przeznaczonej dla wąskiego kręgu specjalistów tak oceniłam wydanych w latach pięćdziesiątych po polsku autorów radzieckich Dmitrija Czesnokowa (Światopogląd Hercena) i Jakowa Elsberga (Hercen. Życie i twórczość): „Hercen w tej interpretacji odarty został ze wszystkiego, co nadaje mu niepowtarzalne oblicze człowieka nie z jednej bryły ukształtowanego, odczłowieczony, ulany z brązu lub przeraźliwie zmumifikowany”. I dodałam: „Nie do przyjęcia jest też pełen inwektyw styl monografii Czesnokowa”^().

Z takich podsumowań bezpieczniej było na początku lat siedemdziesiątych zrezygnować. Skoro z owych „poprzedników” nie sposób było korzystać, prezentowałam Aleksandra Hercena jako jego „pierwszy” pełny życiorys po polsku. Bibliografię załączoną do tamtej książki dziś uważam za nadto szczegółową, a zarazem niepełną. Pozostawiłam więc obecnie tylko te tytuły, które wykorzystane zostały bezpośrednio w książce, dodając kilka nowych, teraz wyzyskanych.

Znakami czasu tłumaczę sobie też nieustanną obecność przymiotnika rewolucyjny i rzeczownika rewolucja. Usunięcie ich nadmiaru niczego nie zmienia, zwłaszcza że słowa te były w epoce Hercena używane wymiennie ze słowami bunt, buntownicy, buntowniczy.

Trudno było wówczas pominąć artykuł Lenina Pamięci Hercena. I nie należy całkiem go pomijać dzisiaj. Odegrał swoją rolę zarówno w 1912 roku, jak i w czasach ZSRR. Niektóre zdania zapadały łatwo w pamięć, może dlatego, że cytowano je po wojnie do uprzykrzenia. Natomiast obowiązująca podówczas leninowska klasyfikacja rosyjskiego ruchu rewolucyjnego podzielonego na trzy okresy (szlachecki, rewolucyjno-demokratyczny i proletariacki) z trudem pasowała do Hercena. Zupełnie nie sprawdzała się przy badaniach polskich ruchów społecznych i niepodległościowych. Przeważnie trzeba było mocno naciągać fakty. Pozwoliłam sobie więc usunąć te mało przydatne sformułowania.

Nie trafia mi do przekonania ani traktowanie rosyjskiej inteligencji in gremio jako pozytywnej poprzedniczki bolszewików i – co za tym idzie – elementu „nadbudowy” w ZSRR, ani jako negatywnej sprawczyni całego zła w 1917 roku. Hercen jest znakomitym przykładem zawłaszczania wybitnych postaci w rozmaitych epokach i z różnych powodów. Biografia winna przede wszystkim dokumentować, a jak najmniej komentować. Czy to jednak możliwe? Sam dobór cytatów jest już czegoś świadectwem.

W polemice dwojga radzieckich uczonych, Borisa Koźmina z Milicą Nieczkiną, byłam zdecydowanie po stronie tego pierwszego. Niestety, ten arcyciekawy spór przerwała śmierć jednego z uczestników. Nie podzielałam głównej tezy akademik Nieczkinej, rozwijanej przez nią i cały zespół uczniów, usiłujących w ślad za mistrzynią dowieść, iż w latach odwilży posewastopolskiej w XIX-wiecznej Rosji istniał potężny tajny związek składający się z licznych odgałęzień powiązanych ze sobą, a jeżeli czegoś nie potrafimy dowieść, to tylko dlatego, że uczestnicy byli znakomitymi konspiratorami, w dodatku na śledztwie potrafili milczeć, do niczego się nie przyznawali i nikogo nie kompromitowali. To wyraźne „chciejstwo” odrzucało. A jednak coś z tego w polskiej biografii Iskandera pozostało. Bo pomimo oporu trudno było nie uznać ogromu prac jej zespołu. Pisał o tym w ostatnim wywiadzie Natan Ejdelman^(). Warto go posłuchać.

Zapytany przez A.P. Szykmana o to, czy uważa się za ucznia Nieczkinej, odparł, że nie; jego mistrzem (podobnie jak moim) był Julian Grigoriewicz Oksman, do którego wielokrotnie się odwoływałam^(). Wnikliwy rozmówca ciągnął dalej swój wywód, zwracając uwagę na to, że Milica Wasiljewna była człowiekiem o skomplikowanym życiorysie (czego nie wiedziałam). „Z jednej strony – dogmatyczka, wymyślająca schemat (w który co prawda uwierzyła – nie była bowiem ani fałszywa, ani cyniczna). Musiała, jej zdaniem, istnieć w Rosji lat sześćdziesiątych rewolucyjna organizacja”. Zapytana: „czemu musiała?”, odparła: „Pierwszy etap ruchu rewolucyjnego – to dekabryści. Postęp polega na ruchu naprzód. Oznacza to, że w latach sześćdziesiątych istniała potężna organizacja”. „Ale przecież jej nie było!” – zaprzeczał bezskutecznie Ejdelman. Nieczkina nie ustępowała. Na zakończenie Natan Jakowlewicz dodał: „Była jednak historykiem. Znała języki etc. Prawdziwą jej biografię trzeba dopiero napisać dogłębnie, niczego nie omijając. Jak żyła w nieustannym strachu. Jak rewolucja postawiła pod znakiem zapytania jej kupieckie pochodzenie. Jak musiała się wyrzec swego nauczyciela M.N. Pokrowskiego, a co gorsza, rodzonego brata jej męża, narkomziema J.N. Jakowlewa, skazanego w procesie bucharinowców. Jak siedziała ze spakowanymi rzeczami w oczekiwaniu na...”^(). Wiadomo na co... I następnie, gdy Pokrowskiego wyklęto, choć jego teza „Historia to polityka rzucona (ioprokinutaja) w przeszłość” nadal obowiązywała, zaczął się proces „zagłaskiwania” zastraszonej badaczki. Premie, odznaczenia, tytuł akademika. Jak trzeba było nadal na to zasługiwać. Ale też można było pomagać, na przykład temuż Edelmanowi i wielu innym...

W różnych epokach zawsze osoby ustosunkowane i dobrze widziane miały możność wspomożenia tych, którzy znaleźli się w kłopotliwych sytuacjach. Jeśli tylko chciały ryzykować. W czasach mikołajowskich doświadczył tego Hercen, kiedy interwencja u cara poety Żukowskiego – nauczyciela następcy tronu – umożliwiła mu przeniesienie z Wiatki do Włodzimierza, a arystokratki Olgi Żerebcowej, teściowej szefa III Oddziału Orłowa, otrzymanie zgody na wyjazd za granicę. W ZSRR niejednemu okazał pomoc (w tym finansową) Ilja Erenburg. W PRL-u doznał tego np. Andrzej Wajda dzięki decyzjom Józefa Tejchmy, a my – i wielu innych – odwadze i dobrym chęciom Stefana Żółkiewskiego. I tak dalej...

Któż to dziś pamięta?

Wracając do uzupełnień bibliografii, pragnę przede wszystkim zwrócić uwagę na jednego z najwybitniejszych znawców rosyjskiej kultury, który otaczał Hercena myśliciela istnym kultem, pisał o nim pięknie i przekonywająco, a wymieniony został tylko raz jako edytor Z tamtego brzegu po angielsku^(). Isaiah Berlin w tych latach kojarzył się nam przede wszystkim z Anną Achmatową i Srebrnym Wiekiem. Zajmowałam się życiem Hercena, bogactwem jego działań i przeżyć, nie wkraczając w historię idei – dziedzinę znakomicie reprezentowaną przez Andrzeja Walickiego, co zaznaczałam. Jednakże I. Berlin to nie tylko historyk i myśliciel. To nieporównywalny z nikim wielbiciel i znawca Hercena.

Późno, bo dopiero po przeczytaniu korespondencji Walickiego z Berlinem^(), pojęłam, jak wiele straciłam i ja, i książka. Dziś – kiedy w latach dziewięćdziesiątych XX wieku przełożono i wydano najważniejsze rozprawy i eseje pióra I. Berlina – mam głębokie przekonanie, że bez przytoczenia jego wypowiedzi nie powinno się zabierać głosu o Hercenie.

Tak jak on, angielski badacz pierwszej ligi, nie pisał o Hercenie nikt ani przedtem, ani potem. Nie tylko uważał go za jednego z najwybitniejszych myślicieli na skalę światową. Nie tylko cenił go za niezależność, odrzucenie heglowskiej idei konieczności historycznej, co pozwalało Berlinowi walczyć z totalitaryzmami wszelkiej maści. Był dla niego autorytetem, do którego odwoływał się w codziennym życiu.

Isaiah Berlin pisał o Iskanderze mądrze i pięknie. Co więcej, jak zwraca uwagę Walicki, dokonał on „nie lada sztuki: uczynił Bielińskiego i Hercena swoimi sojusznikami w walce ze stalinizmem. Jego prezentacja buntu tych myślicieli przeciwko heglowskim uzasadnieniom despotyzmu uderzała całą mocą w radziecki totalitaryzm. Berlin nie podsuwał takich interpretacji wprost, świadomie unikając prezentyzmu”. Powołując się na „protest przeciwko heglowskiej Konieczności Dziejowej, odmawiając uznania jej za sankcję moralnego zła oraz składania jej ofiar z ludzi, brzmiał aktualnie sam przez się bez dodatkowych komentarzy”^(). Mowa – rzecz jasna – o Bielińskim, który ze wstydem odrzucił był zainspirowane przez Hegla „pojednanie z rzeczywistością”. I o Hercenie, który nigdy tego nie akceptował.

Uważał Berlin, iż badacze albo w ogóle nie znają, albo nie doceniają Hercena, o czym świadczy jego żartobliwa uwaga w jednym z listów do Walickiego: „Choćby nawet poświęcił mu Pan wszystkie stronice, i tak robiłby on na mnie wrażenie wtłoczonego między innych, a jego znaczenie byłoby niedostatecznie uwypuklone”^().

Co więcej, ten osobisty stosunek do autorytetu Hercena znajdował wyraz w formie zapytywania samego siebie przy podejmowaniu ważkich decyzji: „co by w takim wypadku uczynił Iskander?”. Zwierzył się z tego przyjacielowi podczas jednego ze spotkań, a wątpliwości dotyczyły przyjęcia od królowej Elżbiety tytułu Jego Lordowska Mość (Sir)^().

Pomiędzy rokiem poprzedniego wydania biografii (1973) a podjęciem pracy nad nową edycją (2016) ukazało się wiele ważnych publikacji, dokumentów, przede wszystkim listów oraz ich omówień, a także książek autorstwa znawców życia i twórczości Hercena, do których warto sięgnąć. Zmienił się też stosunek rodaków do bohatera. Aż po chęć wykreślenia i usunięcia go z panteonu wybitnych Rosjan. Nie zamierzam tych wszystkich wypowiedzi „za i przeciw” omawiać. Ani cytować bądź uzupełniać nieznanych mi przedtem korespondencji, jeżeli nie zmieniają wymowy poprzednio użytych i cytowanych. Jedynie opublikowana w roku 1997 – w ósmym z kolei poświęconym Hercenowi, a dziewięćdziesiątym dziewiątym według ogólnej numeracji, tomie zasłużonego wydawnictwa „Litieraturnoje Nasledstwo” – wymiana listów pomiędzy historykiem, faworytem Mikołaja I, Aleksandrem Iwanowiczem Michajłowskim-Danilewskim a ojcem Hercena Iwanem Aleksiejewiczem Jakowlewem wpłynęła na gruntowną przemianę oceny, krzywdzącej wobec tego niezwykłego arystokraty, zdolnego do poświęceń dla swego ukochanego nieślubnego syna.

„Herceniana”, dokumentacja każdego okresu, ważnego i błahego epizodu w żywocie Iskandera od narodzin w burzliwym roku 1812 w zajętej przez Napoleona Moskwie, po śmierć w styczniu 1870 roku w podminowanym Paryżu, jest przebogata. Aleksander Hercen, obie jego żony, przyjaciele i znajomi w kraju i za granicą to z reguły ludzie wszechstronnie utalentowani. Czytali i pisali w kilku językach, korespondowali ze sobą niemal codziennie i na ogół przechowywali listy. Rysowali, malowali. Zawodowo i po amatorsku. Byli osłuchani, muzyka stanowiła dla nich codzienność. Mieli swoich ulubieńców wśród mistrzów dawnych i współczesnych. Sami też muzykowali. Pozostawili po sobie – mimo strat, o jakich wiadomo i tych, których się domyślamy – kolosalną dokumentację: dzienniki, wspomnienia, listy, rysunki, portrety, dagerotypy, fotografie, nie mówiąc już o publikacjach, beletrystyce i rozprawach naukowych. Obdarowywali się tym wszystkim wzajemnie, zgodnie z panującymi obyczajami. Mimo poleceń, by „spalić” nadto osobiste wynurzenia, rzadko podejmowali takie decyzje. To bezsprzecznie specyfika i urok XIX stulecia. Nazywanego pięknym. Pożegnaliśmy już następne, wkroczyliśmy w XXI wiek. „Moje” tysiąclecie to już głęboka przeszłość. A jednak ktoś jeszcze do niego sięga. I nie zapomina o Hercenie.

Z pożytkiem zapoznałam się więc nie tylko z frapującym materiałem źródłowym. Również z nowymi publikacjami i książkami, a wśród nich z należącymi do niezmordowanej tropicielki hercenowskich śladów, ceniącej szczegół, ścisłość dat, wieloletniej dyrektorki Muzeum Hercena, Ireny Żełwakowej. Muzeum mieściło się do niedawna w jednym z dwóch domów należących do Iwana Jakowlewa, w przeuroczym zaułku Siwcew Wrażek w Moskwie, w zakupionym dla syna przez Jakowlewa tak zwanym starym domu, w którym Hercen spędził z niewielką przerwą lata 1840–1846.

Spotykaliśmy się tam w połowie lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych wieczorami, kiedy o zmroku muzeum zamykano, a pozostawali sami swoi. Wprowadzał nas Natan Ejdelman. Atmosfera była niezwykła, przy herbacie z konfiturami siedzieliśmy i słuchaliśmy zauroczeni, z rzadka zabierając głos. U schyłku lat osiemdziesiątych i w następnych dziesięcioleciach kierunek naszych regularnych odwiedzin za wschodnią granicą uległ zmianie: korzystając z udostępnianych na niebywałą dotąd skalę archiwów prowincjonalnych, jeździliśmy i lataliśmy na Syberię (Irkuck, Tomsk) oraz w północne rejony Rosji (Wołogda, Archangielsk) w pogoni za polskimi zesłańcami XIX stulecia. Po raz ostatni, niestety, znalazłam się na Syberii w maju 2015 roku w Omsku.

W nowym tysiącleciu, nie porzucając związków z dziejami tej przepięknej i przebogatej krainy, owa Wiktoria, która w 1949 roku jako osiemnastolatka pod okupacyjnym nazwiskiem Załęska rozpoczęła studia na Wydziale Historii w Instytucie im. A.I. Hercena w Leningradzie, jako osiemdziesięciolatka powróciła po raz kolejny do Aleksandra Hercena. Do rzeczy minionych i rozmyślań.

Krąg się zamyka.

Podziękowania zechcą przyjąć

Ania Brus, Wiesław Caban, Lusia Kasznicka,

Marek Radziwon, Andrzej Nowak, Wasilij Szczukin,

na których pomoc można było zawsze liczyć.Nota edytorska

Pisownia i interpunkcja w cytowanych fragmentach wspomnień i listów zostały uwspółcześnione. W nawiasach okrągłych znajdują się uwagi odautorskie, w nawiasach kwadratowych uzupełnienia redaktorskie. Tytuły publikacji, rękopisów oraz słowa obce wyróżniam kursywą, podkreślenia w cytatach – drukiem rozstrzelonym. Liczebniki odmieniane podaję słownie, ujednolicając zapisy dat w tekście: zamiast VIII, IX, X piszę: sierpień, wrzesień, październik. Imiona własne pozostawione są w wersji oryginalnej (Aleksandr, Georg, Nikołaj, Nicolas, Pièrre, Władimir itd.) poza imionami carów tradycyjnie spolszczanymi (Aleksander I, Mikołaj I). Cytaty z listów Hercena i do Hercena podaję w tłumaczeniu własnym, zaznaczając w przypisie, gdy korzystam z innego przekładu. Wszystkie teksty I.A. Hercena pochodzą z najpełniejszego dotąd wydania jego dzieł zbiorowych w 30 tomach, które ukazało się w Moskwie latach 1953–1966. Fragmenty pochodzące z Rzeczy minionych i rozmyślań zaczerpnięte zostały z jedynego wydania polskiego, które ukazało się w latach 1951–1954 (zob. Bibliografia); drobnych poprawek stylistyczno-merytorycznych nie zaznaczam. Zgodnie z obowiązującymi zasadami nazwy instytucji pisane są dużymi literami, zaś osób, w tym dygnitarzy z ich tytułami – małymi (np. minister sprawiedliwości, radca stanu) poza tradycyjnie przyjętymi zapisami: Najjaśniejszy Pan, Jego Cesarska Mość. Unikając zbędnych przypisów, uznałam jednak za konieczne wyjaśnić, kim są wymieniani w tekście – coraz bardziej u nas zapomniani – rosyjscy twórcy minionych epok. Biorąc też pod uwagę coraz słabszą w Polsce znajomość języka rosyjskiego, tytuły czasopism, nazwy urzędów itp. przełożono (podawane za pierwszym razem) na język polski. Zachowałam stosowaną w pierwszej połowie XIX wieku tytulaturę (np. Rząd Gubernialny Wiatski, Nowogrodzki, a nie Zarząd lub Urząd Gubernialny Wiatski, Nowogrodzki).Przypisy

Przedruk w: W. Śliwowska, Historyczne peregrynacje. Szkice o dziejach Polaków i Rosjan w XIX wieku, Instytut Historii PAN, Warszawa 2012, s. 58–84.

Wytłumaczenia, odc. 3 Śliwowscy, https://www.youtube.com/watch?v=qcEKx5HUAsE.

W. Śliwowska, Historyczne peregrynacje..., dz. cyt., s. 81.

, Nieokonczennoje interw'ju s otstuplenijami. Biesiedu zapisał i matieriały podgotowił A.P. Szykman, „Sowietskaja Bibliografija” 1990, nr 3, s. 111–128.

Ostatnio w artykule dla Księgi Jubileuszowej Krzysztofa Pomiana, Warszawa 2016.

„Sowietskaja Bibliografija”, dz. cyt., s. 116–117.

A. Herzen, From the Other Shore. The Russien People and Socialism, wprowadzenie I. Berlin, Londyn 1956.

A. Walicki, Spotkania z Isaiahem Berlinem. Dzieje intelektualnej przyjaźni,Warszawa 2014.

Tamże, s. 26–27. A. Walicki był tegoż zdania; dał temu wyraz w 1957 r. na łamach „Studiów Filozoficznych”, publikując tytułowy rozdział pracy Osobowość a historia. Studia z dziejów literatury i myśli rosyjskiej, Warszawa 1959.

Tamże, s. 150.

Oto jakimi słowy uzasadniał decyzję I. Berlin: „Początkowo zdecydowany byłem nie przyjąć tego tytułu. «Cóż bowiem powiedziałby na to Hercen?» Zawiadomiłem o tej decyzji moją matkę. (...) Nie próbowała spierać się ze mną”. Kiedy dostrzegł łzy w jej oczach, pojął, że „najskrytszym marzeniem tej starej, schorowanej Żydówki było właśnie to, aby jej syn został brytyjskim lordem” (s. 268). Dlatego przyjął tytuł. Używał go rzadko i tylko wtedy, gdy ułatwiał mu załatwienie czegoś ważnego. Nie znosił tytułomanii, o czym świadczy choćby ta zapowiedź w liście z 22 września 1982 r.: „Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie «Sir Isaiahem», wszystko będzie między nami skończone” (s. 174).

Genealogiczne dane H.-L. Haag uściśliła I. Żełwakowa na podstawie metryk w Stuttgarcie; ur. 27 czerwca 1795 r. Henrietta-Luiza była najstarszą z dziewięciorga dzieci, ojciec odumarł w 1805 r. Szesnastolatkę uwiódł I.A. Jakowlew i brzemienną wywiózł do Moskwy. Zob. I. Żełwakowa, Giercen, Moskwa 2010, s. 15.

Manger (franc.) – jeść; alle (niem.) – wszyscy.

Piotr Kropotkin (1842–1921), książę, działacz i myśliciel, teoretyk i organizator ruchu anarchistycznego; w latach 1876–1917 na emigracji.

A. Hercen w Rzeczach minionych i rozmyślaniach (t. I) podaje 1826 r.; M.W. Nieczkina (i w ślad za nią wielu innych historyków) utrzymuje, że miało to miejsce latem 1827 r.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: