Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Anoda. Kamień na szańcu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 kwietnia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Anoda. Kamień na szańcu - ebook

Jan Rodowicz – „Anoda”. Był legendą Szarych Szeregów. To on pierwszy rzucił butelkę z benzyną podczas akcji pod Arsenałem. UB przyszło po niego w Wigilię 1948 r. Dwa tygodnie później już nie żył. Oficjalna wersja mówiła: wyskoczył z okna czwartego piętra gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Nikt z bliskich w to nie uwierzył. Wszyscy słyszeli o ubeckich torturach. Podejrzewano, że „Anodę” śmiertelnie pobito albo zastrzelono. Czy dowiemy się kiedykolwiek, jak było naprawdę?

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-268-1724-3
Rozmiar pliku: 17 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Śmierć to zawsze tajemnica.

Ciało Jana Rodowicza „Anody” – bohatera Szarych Szeregów – spadło z czwartego piętra okna Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Był styczeń 1949 roku.

Polscy komuniści wkroczyli właśnie w najkrwawszy okres swoich rządów. Rozprawiali się z opozycją. Zamykali w więzieniach żołnierzy Armii Krajowej – bohaterów II wojny światowej. Oskarżali ich o próbę obalenia ustroju albo współpracę z hitlerowcami. Zarzuty bywały wyimaginowane i absurdalne.

Janka aresztowali w Wigilię 1948 roku. Rodzice nigdy już nie zobaczyli go żywego. Oficjalna wersja głosiła, że popełnił samobójstwo, skacząc z okna gmachu MBP przy Koszykowej, gdzie go więziono i przesłuchiwano.

Budynek Arsenału w Warszawie, lata międzywojenne.

Cóż za absurdalne wyjaśnienie! Dla bliskich Janka było oczywiste – zabili go ubecy. Wszyscy słyszeli o torturowaniu więźniów podczas przesłuchań. O katowaniu, po którym ludzie przyznawali się do niepopełnionych czynów.

Ale po latach wokół tego, co pewne, zaczęły narastać wątpliwości.

Znam go od 20 lat. Zdążyłem się z nim zaprzyjaźnić, choć nigdy go nie spotkałem.

To przyjaźń specyficzna. Pisarska. Jednostronna.

Autor nie musi lubić postaci, które opisuje. Wystarczy, że je rozumie. Ale bywają tacy bohaterowie, z którymi chciałoby się zakumplować. Taki jest Janek.

W 1995 roku opublikowałem w „Gazecie Wyborczej” pierwszy reportaż o „Anodzie”. Byliśmy wtedy w podobnym wieku – ja miałem 28 lat, Janek – o dwa lata mniej, gdy zginął.

20 lat temu mogłem jeszcze porozmawiać z ludźmi, którzy wiedzieli o nim więcej, niż można wyczytać z dokumentów. Dziś ludzie ci w większości już nie żyją. Zostały tylko papiery, które wygłaszają monologi.

Jan Rodowicz, zdjęcie z archiwum rodzinnego.

Anna Jakubowska działała w konspiracji od 1941 r.

Z Jankiem od początku miałem jeden problem – trudno pisze się o bohaterach pozytywnych. Ciężko bez patosu kreślić słowa o patriotyzmie. Bo żyjemy w świecie, który nie wymaga wielkich poświęceń.

Był legendą swojego pokolenia. To on pierwszy rzucił butelką podczas akcji pod Arsenałem. Postać pomnikowa? Gdzie tam, niesamowity zgrywus.

– Przyjdzie do ciebie wysoki, przystojny blondyn, bardzo grzeczny, miły, z dużym poczuciem humoru – tak zapowiedziałaby go Anna Borkiewicz-Celińska „Iza”^(), koleżanka z batalionu „Zośka”^(). – Urodzony aktor. Każda jego mina powodowała wybuch śmiechu. Wszyscy go kochali.

Henryk Kończykowski „Halicz”, powstaniec z batalionu „Zośka”.

Podczas okupacji próbował żyć normalnie. Anna Jakubowska „Paulinka”^(), łączniczka i sanitariuszka w „Zośce”, zapamiętała, że do ostatnich minut przed dwudziestą, godziną policyjną, prowadził bogate życie towarzyskie i sportowe. Spotykał się z przyjaciółmi: u kogoś skakał z wysokiego pieca, w innym mieszkaniu przy muzyce z adaptera tańczył, przytulając szlafrok pani domu (bo przyrzekł do końca wojny nie tańczyć z żadną dziewczyną).

Pływał z przyjaciółmi w Wiśle. W parku wdrapywał się na cokół pomnika i wygłaszał przemówienie. Układał śmieszne rymowanki. W dodatku potrafił je komicznie recytować.

Czasami śpiewał, a kiedy indziej parodiował kolegów. Albo Hitlera. Po wojnie, gdy dowiedział się, że premier Józef Cyrankiewicz ożenił się z aktorką Niną Andrycz, omotał telefonistkę i zdobył numer telefonu, aby złożyć nowożeńcom życzenia.

Z jednej strony skory do żartu, do draki. Z drugiej – śmiertelnie poważny w sprawie patriotyzmu i wiary. Tak go wychowano w typowej przedwojennej inteligenckiej rodzinie.

– Gdyby więcej było takich ludzi, świat byłby lepszy – mówił o Janku Henryk Kończykowski „Halicz”^(), jego podkomendny z batalionu „Zośka” ^().

Matka Janka Zofia Rodowicz zapamiętała jego ostatnie imieniny, w listopadzie 1948 roku. Spotkali się na nich ci z batalionu „Zośka”, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie: „Pili kruszon, wierni harcerskiej abstynencji. Układali plany, snuli marzenia, nareszcie tańczyli. Myślałam, że jednak jestem bardzo szczęśliwą matką – los ocalił dla mnie chociaż jedno dziecko, a przecież spotykałam matki, którym poginęli wszyscy...”^().

Brat Janka Zygmunt zginął podczas Powstania Warszawskiego. Nosił pseudonim „Katoda”.

Kiedy w 1995 roku pisałem po raz pierwszy o „Anodzie”, miałem to szczęście, że nie ograniczała mnie już żadna cenzura. Jeszcze kilka lat wcześniej, w PRL-u, nie mógłbym napisać wszystkiego, czego się dowiedziałem. Oficjalnie publikowane książki i reportaże nie mogły wprost podawać w wątpliwość wersji, że „Anoda” popełnił samobójstwo. Nikt nie mógł otwarcie zapytać, czy zabili go funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Nie wspominając o tym, by w prasie podać personalia ubeków, którzy go przesłuchiwali.

Ale w 1995 roku można było już napisać wszystko. Z jednym ograniczeniem: ubecy stali się podejrzanymi w prokuratorskich postępowaniach dotyczących torturowania, więc ich nazwiska należało ukryć pod inicjałem. Jednak niektórzy świadkowie wciąż bali się mówić. Przez lata komunizmu Polacy przyzwyczaili się, że w ten sposób można sobie zaszkodzić. A ludziom z wojennego pokolenia większość życia minęła w tym ustroju. Wolna Polska, tych kilka lat od 1989 roku, to był dla nich ledwie krótki epizod. I nikt nie wiedział, czym może się skończyć.

„Prawo do istnienia ma tylko ten naród, który dla obrony zasad i sprawiedliwości poświęcić umie najlepszych swych synów”^(). Tego zdania nie wypowiedział żaden ze Spartan. To słowa Ryszarda Białousa „Jerzego”, dowódcy batalionu „Zośka”, w którym służył Janek. Dziś szokują swoją bezwzględnością.

Czy należy poświęcać najlepszych synów, nie widząc szansy na zwycięstwo? Dlaczego nie ratować życia z myślą, że po wojnie przyjdzie czas pokoju, gdy kraj trzeba będzie odbudować? Albo po prostu dlatego, że to życie jest najważniejsze? „Anoda” wyznawał te same wartości co jego dowódca i był gotów dla nich umrzeć. Przeżył jednak wojnę i zginął dopiero, gdy Polską zaczęli rządzić komuniści.

Wszystko, co było związane z jego śmiercią, od początku budziło wątpliwości. Poczynając od najprostszego pytania: dlaczego go aresztowano? Przecież nie prowadził już żadnej konspiracji. Kto go przesłuchiwał? Polacy czy może Sowieci? Jak zginął? Śmiertelnie pobity czy zastrzelony?

Od lat zadaję sobie pytanie: czy jeszcze odnajdę kogoś, kto zna odpowiedzi? A jeśli nawet ktoś taki wciąż żyje, czy zgodzi się na rozmowę o „Anodzie”?Matka przygotowywała wigilijną wieczerzę. Do drzwi załomotali ubecy. W ostatniej chwili udało jej się jeszcze niepostrzeżenie wsunąć Jankowi opłatek.

Przyszło ich kilku – zapamiętała rodzina. Rewidowali mieszkanie dwie godziny. Janka wzięli ze sobą.

„– Już go żywego nie zobaczyłam – powiedziała matka Janka reporterce Barbarze Wachowicz. – Wyprowadzili. Archiwum stało w pudłach na szafie. Nie wiem, jakim cudem nie zauważyli. Porwaliśmy z mężem te pudła i zaczęliśmy przenosić do zaprzyjaźnionych sąsiadów” ^().

Dokumenty były bardzo ważne. „Anoda” gromadził wojenne relacje żołnierzy „Zośki”. W pudłach kryła się cała historia słynnego harcerskiego batalionu. Niektórzy podejrzewali, że „Anodę” aresztowano, bo ubecy chcieli zdobyć te dokumenty. Potem wędrowały one w tajemnicy pomiędzy mieszkaniami.

Niedługo po aresztowaniu „Anody” do państwa Rodowiczów przyszła, jak co roku, Anna Rodowicz, żona stryjecznego brata Janka, razem ze swoim synkiem, też Jankiem (w rodzinie od pokoleń powtarzały się imiona Jan i Władysław).

– Dobrze, że przyszliście z małym Jankiem – powiedziała matka „Anody” – bo naszego dzisiaj zabrali.

Koniec roku 1948 to dla narzuconej przez Związek Radziecki władzy czas szczególny. Właśnie połączyły się dwie partie: Polska Partia Robotnicza kierowana przez Bolesława Bieruta i Polska Partia Socjalistyczna pod wodzą Józefa Cyrankiewicza. Na kongresie zjednoczeniowym powstała z nich jedna Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Będzie panować aż do roku 1989.

Pierwszy numer „Trybuny Ludu”, dziennika informacyjno-publicystycznego, ukazał się w 1948 r. Było to oficjalne pismo KC PZPR.

Bolesław Bierut, działacz komunistyczny i agent NKWD, 5 lutego 1947 r. został wybrany przez Sejm Ustawodawczy na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

Tuż przed zjednoczeniem wśród komunistów doszło do politycznego zwrotu. Jeszcze niedawno PPR-em kierował Władysław Gomułka. To on umawiał się z Cyrankiewiczem na scalenie obu ugrupowań. Nagle jednak Gomułce zarzucono „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”. Kierownictwo partii przejął Bolesław Bierut. Systematycznie dążył do upodobnienia Polski do stalinowskiego Związku Radzieckiego.

Koniec 1948 roku to początek ostatecznej rozprawy ze wszystkimi, których uznano za wrogów ustroju. Prawdziwych i urojonych.

Kilka dni przed aresztowaniem „Anody” wyszedł pierwszy numer „Trybuny Ludu”, która przez następne dziesięciolecia będzie tubą komunistycznej propagandy. Powstanie „Trybuny Ludu” było związane ze zjednoczeniem dwóch partii. Gazeta stała się spadkobierczynią komunistycznego „Głosu Ludu” i socjalistycznego „Robotnika”.

Przypisy

Anna Borkiewicz-Celińska „Iza”, „Hanka Skrzynkowa” (ur. 1921), doktor nauk historycznych, autorka książki „Batalion »Zośka«”. W konspiracji łączniczka i sanitariuszka. W 1944 roku ukończyła z pierwszą lokatą szkolenie wojskowe w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty. Powstańczy szlak bojowy: Wola – Stare Miasto – Śródmieście Północne – Czerniaków. Ciężko ranna w głowę i krzyż. Po wojnie aresztowana w 1949 roku i ponownie w 1950 roku. Zwolniona ze względu na stan zdrowia w 1953 roku.

Relacja Anny Borkiewicz-Celińskiej „Izy”, Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego (dalej: AHM MPW), rozmawiał Sławomir Turkowski.

Anna Jakubowska „Paulinka” (ur. 1927, z domu Swierczewska). Harcerka Szarych Szeregów. W Armii Krajowej – batalion „Zośka”, 1. kompania „Maciek”, III pluton. Szlak powstańczy: Wola – Stare Miasto – kanały – Śródmieście – Górny Czerniaków. Aresztowana w 1949 roku, wyszła na wolność w 1954 roku.

Henryk Kończykowski „Halicz” (ur. 1924). Dowódca drużyny w batalionie „Zośka”. Szlak powstańczy: Wola – Stare Miasto – Czerniaków. Ranny na Starówce. Po wojnie aresztowany w 1950 roku. Zwolniony w 1953 roku. O jego losach opowiada książka Jarosława Wróblewskiego „Zośkowcy”.

Anna Jakubowska „Paulinka”, „»Anoda« – kim pozostał w pamięci koleżanek i kolegów?”. Archiwum Anny Jakubowskiej „Paulinki”.

Barbara Wachowicz, „»Anoda« – ułan batalionu »Zośka«”, w: „Antologia reportażu polskiego w opracowaniu szkolnym”, wybór, wstęp, objaśnienia i oprac. dydaktyczne Krystyna Heska-Kwaśniewicz, Bogdan Zeler, „Książnica”, Katowice 1998, s. 319.

Jarosław Wróblewski, „Zośkowiec”, Fronda, Warszawa 2013, s. 435.

Barbara Wachowicz, „Polska godna szacunku”, w: Aleksander Kamiński, „Zośka i Parasol”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2009, s. 13.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: