Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Człowiek o 24 twarzach - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
23 września 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Człowiek o 24 twarzach - ebook

Genialny aktor czy ofiara własnej psychiki?

Billy Milligan. Najcięższy przypadek rozszczepienia osobowości w dziejach.

David ma 8 lat i wchłania cały ból. 14-letni Danny został kiedyś żywcem zakopany pod ziemią. Ragen kontroluje nienawiść, a Adalana szuka homoseksualnej kobiecej czułości. Billy natomiast śpi, bo kiedy tylko się zbudzi, znów spróbuje popełnić samobójstwo. To tylko pięć z dwudziestu czterech twarzy Williama Milligana, jednego z najdziwniejszych przypadków, o jakich słyszały współczesna medycyna i wymiar sprawiedliwości.

USA, koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Na Uniwersytecie Stanowym Ohio dochodzi do serii gwałtów na studentkach. Policja szybko namierza sprawcę - jest nim młody mężczyzna, William (Billy) Milligan. Sprawa wydaje się oczywista, jednak od początku z zatrzymanym jest coś nie tak. Milligan zdaje się nie wiedzieć, o co pytają go policjanci. W areszcie próbuje odebrać sobie życie. By chronić mężczyznę przed nim samym, władze przysyłają doświadczoną panią psycholog. Rozmowa, która odbędzie się między nią a Billym, ujawni szczegóły szokujące opinię publiczną. Postawi też wiele trudnych pytań przed środowiskiem amerykańskich sędziów, psychologów i psychoterapeutów.

Jak żyć, mając w sobie jednocześnie 24 różne postaci? Jak nie popaść w obłęd, słysząc w głowie rozkazy wydawane z serbskim akcentem, płaczliwe zawodzenie małego chłopca lub determinację spragnionej czułości lesbijki? Kim są poszczególne postaci mieszkające w głowie Milligana? W jaki sposób przejmują władzę nad jego myślami i czynami? A może wszyscy zaangażowani w sprawę policjanci, prawnicy i lekarze dają się zwieść grze genialnego aktora, który chce tylko uniknąć kary za popełnione przestępstwa? Tym bardziej, że w toku postępowania okazuje się, że za popełnione gwałty wcale nie odpowiada najbardziej podejrzana z osobowości Milligana...

Daniel Keyes (ur. 1927, zm. 2014) – amerykański autor reportaży i powieści science-fiction. Jego opublikowany w 1981 r. fabularyzowany reportaż Człowiek o 24 twarzach wywołał wiele kontrowersji i był nominowany do Edgar Award. Historia Billy’ego Milligana została opisana w stylu najlepszego kryminału, chociaż żaden skandynawski mistrz prozy nie wpadłby na tę historię, którą stworzyło życie.

Trwają prace nad ekranizacją książki Keyesa. W rolę Milligana wcieli się Leonardo DiCaprio.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8032-042-0
Rozmiar pliku: 3,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Książka ta wyrosła z niezliczonych spotkań z Williamem Stanleyem Milliganem, a także z wywiadów z sześćdziesięcioma dwiema osobami, których życiowe ścieżki skrzyżowały się z drogą jego życia. Większość z tych osób – w chwili swego pojawienia się w tej opowieści – jest już w sposób jednoznaczny zidentyfikowana, a ja chciałbym na tym miejscu wyrazić im wdzięczność za ich pomoc.

Pragnę także podziękować osobom wymienionym poniżej. Współpraca z nimi okazała się niezwykle ważna w moich dociekaniach i poszukiwaniach, a także miała wpływ na podjęcie pracy nad tą książką, na jej powstanie oraz na jej publikację.

Osoby te, to: doktor David Caul, dyrektor Atheńskiego Ośrodka Zdrowia Psychicznego; doktor George Harding Junior, dyrektor Szpitala Hardinga; doktor Cornelia Wilbur; Gary Schweickart i Judy Stevenson – obrońcy publiczni; L. Alan Goldsberry i Steve Thompson – adwokaci; Dorothy Moore i Del Moore – matka Milligana i jego obecny ojczym; Kathy Morrison – siostra Milligana, oraz bliska przyjaciółka Milligana, Mary.

Jestem wdzięczny za współpracę personelowi następujących instytucji: Atheńskiego Ośrodka Zdrowia Psychicznego, Szpitala Hardinga (zwłaszcza Ellie Jones, specjalistce od public relations), komisariatu policji na Uniwersytecie Stanowym Ohio, biura prokuratora stanowego stanu Ohio, komendy policji w Columbus oraz komendy policji w Lancasterze.

Pragnę złożyć wyrazy podziękowania i szacunku dwóm ofiarom gwałtu z Uniwersytetu Stanowego Ohio (występującym pod pseudonimami Carrie Dryer i Donna West), które zgodziły się przedstawić szczegółowo punkt widzenia ofiary.

Dziękuję mojemu agentowi i prawnikowi, Donaldowi Engelowi, za jego stanowczość w prowadzeniu spraw i poparcie, jakiego mi udzielił przy realizacji całego projektu, a także mojemu wydawcy, Peterowi Gethersowi, którego niesłabnący entuzjazm i krytyczne spojrzenie pomogły mi utrzymać materiał pod kontrolą.

Choć większość osób bardzo chętnie ze mną współpracowała, to jednak niektórzy woleli ze mną nie rozmawiać. Chcę więc wyjaśnić, jakie było źródło przedstawionych przeze mnie materiałów dotyczących tych właśnie osób.

Komentarz, myśli i wglądy doktora Harolda T. Browna z Kliniki Zdrowia Psychicznego w Fairfield, który leczył Milligana, gdy ten miał piętnaście lat, stanowią cytaty i parafrazy jego notatek dotyczących przypadku Milligana. Dorothy Turner i doktor Stella Karolin z Ośrodka Zdrowia Psychicznego Gminy Południowo-Zachodniej, które pierwsze zdiagnozowały Milligana jako cierpiącego na osobowość wieloraką, zostały przedstawione na podstawie jego dokładnych wspomnień dotyczących spotkań z nimi, a potwierdzone w ich pisemnych sprawozdaniach i w ich składanych pod przysięgą zeznaniach przed sądem oraz na podstawie opisów innych psychiatrów i adwokatów, którzy je znali i rozmawiali z nimi w tym okresie.

Chalmer Milligan, przybrany ojciec Billy’ego Milligana (określany podczas procesu i przez media jako jego „ojczym”), nie chciał rozmawiać na temat skierowanych przeciwko sobie oskarżeń, nie chciał także przedstawić swojej wersji całej historii. W oświadczeniach, które wysyłał do gazet i czasopism oraz w szeroko reklamowanych wywiadach, zaprzeczał oskarżeniom Williama o to, że mu „groził, maltretował go i dopuszczał się w stosunku do niego sodomii”. Tak więc wiedza na temat domniemanych czynów Chalmera Milligana pochodzi z protokołów z rozpraw sądowych, popartych zeznaniami krewnych i sąsiadów oraz potwierdzonych w moich nagranych na taśmę magnetofonową wywiadach z jego córką, Challą, jego przybraną córką, Kathy, jego przybranym synem, Jimem, jego byłą żoną, Dorothy, oraz oczywiście z Williamem Milliganem.

Chciałbym wyrazić szczególne uznanie dla moich córek, Hillary oraz Leslie, i podziękować im za ich pomoc i zrozumienie, okazane mi w trudnym okresie zbierania materiałów. Podobne wyrazy uznania i podziękowania należą się mojej żonie, Aurei, która nie tylko jak zwykle poczyniła cenne uwagi o charakterze redakcyjnym, lecz także przesłuchała setki godzin nagrań i zarejestrowała je w systemie odzyskiwania, dzięki czemu mogłem z łatwością docierać do rozmów i informacji. Bez zachęty i pomocy z jej strony pisałbym tę książkę kilka lat dłużej.SŁOWO WSTĘPNE

Książka ta jest opartą na faktach relacją dotyczącą dotychczasowego życia Williama Stanleya Milligana, pierwszego człowieka w historii Stanów Zjednoczonych, który został uznany za niewinnego popełnienia poważnych przestępstw, a przyczyną uniewinnienia była niemożność przypisania mu winy z powodu choroby umysłowej, polegającej na osobowości wielorakiej.

W odróżnieniu od innych ludzi cierpiących na osobowość wieloraką, opisywanych w literaturze psychiatrycznej i popularnej, którzy początkowo zachowywali anonimowość dzięki zastosowaniu fikcyjnych nazwisk, Milligan stał się kontrowersyjną osobą publiczną już od chwili, gdy został aresztowany i oskarżony. Jego twarz pojawiała się na pierwszych stronach gazet i na okładkach czasopism. Wyniki jego badań, przeprowadzanych przez psychiatrów, omawiano w wieczornych programach informacyjnych, pojawiały się też one w tytułach publikacji prasowych na całym świecie. Milligan jest ponadto pierwszym pacjentem cierpiącym na osobowość wieloraką, którego poddano całodobowej obserwacji w warunkach szpitalnych, a dotyczącą go diagnozę, która brzmiała: „osobowość wieloraka”, potwierdziło w zeznaniach pod przysięgą czworo psychiatrów oraz psycholog.

Po raz pierwszy spotkałem tego dwudziestotrzyletniego mężczyznę w Atheńskim Ośrodku Zdrowia Psychicznego w mieście Athens w stanie Ohio, wkrótce po tym, jak go tam umieszczono na polecenie sądu. Gdy poprosił mnie, żebym napisał historię jego życia, powiedziałem mu, że moją zgodę uzależniam od tego, czy dowiem się o nim więcej, niż opublikowano w mediach. Zapewnił mnie, że głębsze tajemnice, dotyczące poszczególnych jego osobowości, nigdy nie zostały nikomu wyjawione, nawet adwokatom i psychiatrom, którzy go badali. Pragnął on teraz, żeby świat zrozumiał jego chorobę. Co do mnie, to przyjąłem postawę sceptyczną, choć byłem tą sprawą zainteresowany.

W kilka dni później moja ciekawość wzrosła po przeczytaniu ostatniego akapitu artykułu zatytułowanego DZIESIĘĆ TWARZY BILLY’EGO, który ukazał się w „Newsweeku”. Akapit ten brzmiał następująco:

Pozostają jednak pytania bez odpowiedzi: Skąd Milligan znał technikę ucieczki w stylu Houdiniego, zademonstrowaną przez Tommy’ego (jedną z jego osobowości)? Co sądzić o jego rozmowach z ofiarami gwałtów, w których utrzymywał, że jest „partyzantem” i „płatnym mordercą”? Lekarze uważają, że Milligan może mieć jeszcze inne, niezbadane dotąd osobowości, i że niektóre z nich mogły popełnić nieodkryte dotąd przestępstwa.

Kiedy rozmawiałem z nim na osobności, podczas wizyt w szpitalu psychiatrycznym, odkryłem, że Billy, jak go zaczęto nazywać, bardzo się różni od opanowanego młodego człowieka, którego poznałem podczas pierwszego naszego spotkania. Mówił teraz z wahaniem, kolana mu nerwowo drżały. Pamięć miał słabą, nie pamiętał długich okresów ze swojego życia. Potrafił wypowiadać się jedynie ogólnie na temat tych okresów, które mgliście sobie przypominał, głos często mu drżał pod wpływem bolesnych wspomnień, ale wielu szczegółów nie był w stanie przytoczyć. Po daremnych próbach wydobycia z niego informacji na temat przeszłych doświadczeń byłem gotów zrezygnować.

Wtedy, pewnego dnia, stało się coś zaskakującego.

W Billym Milliganie po raz pierwszy dokonała się całkowita integracja, ujawniła się nowa osoba, amalgamat wszystkich jego osobowości. Zintegrowany Milligan w sposób jasny i niemal doskonały przypominał sobie wszystkie swoje osobowości od chwili ich powstania. Przypominał sobie wszystkie ich myśli, czyny, związki z innymi ludźmi, tragiczne doświadczenia i komiczne przygody.

Mówię o tym na samym początku po to, by czytelnik zrozumiał, w jaki sposób byłem w stanie zarejestrować wydarzenia z przeszłości Milligana, jego skrywane uczucia oraz samotne rozmowy. Cały materiał, zawarty w tej książce, został mi dostarczony przez zintegrowanego Milligana, przez jego inne osobowości oraz przez sześćdziesiąt dwie osoby, których życiowe ścieżki skrzyżowały się z drogą jego życia w różnych tego życia fazach. Sceny i dialogi są odtworzone ze wspomnień Milligana. Sesje terapeutyczne są odtworzone bezpośrednio z nagrań wideo. Ja sam nie wymyśliłem niczego.

Poważnym problemem, przed którym stanęliśmy, kiedy zacząłem pisać, była chronologia. Ponieważ Milliganowi często od wczesnego dzieciństwa „wymykał się czas”, rzadko zwracał on uwagę na zegary czy kalendarze i często czuł się zażenowany, gdy musiał przyznać, że nie wie, jaki jest dzień i miesiąc. W końcu jednak zdołałem uporządkować wydarzenia w sposób chronologiczny dzięki temu, że posłużyłem się rachunkami, pokwitowaniami, sprawozdaniami dotyczącymi ubezpieczenia, dokumentami szkolnymi, dokumentami dotyczącymi zatrudnienia oraz licznymi innymi dokumentami, które dostałem od jego matki, siostry, pracodawców, adwokatów i lekarzy. Choć Milligan rzadko datował swoją korespondencję, jego była dziewczyna przechowała setki listów, które do niej napisał podczas dwuletniego pobytu w więzieniu, a ja zdołałem odtworzyć daty z pieczęci pocztowych na kopertach.

Pracując wspólnie, ustaliliśmy z Milliganem dwie zasadnicze reguły:

Po pierwsze, wszystkie miejsca i wszystkie instytucje miały być identyfikowane za pomocą ich prawdziwych nazw. To samo dotyczyło ludzi, miałem posługiwać się prawdziwymi nazwiskami wszystkich, z wyjątkiem trzech grup osób, których prywatność miała być chroniona poprzez pseudonimy. Te grupy, to: inni pacjenci psychiatryczni; nieoskarżeni o nic przestępcy, z którymi Milligan miał styczność i z którymi nie mogłem przeprowadzić rozmów bezpośrednio – zarówno młodociani, jak i dorośli; oraz trzy ofiary gwałtu z Uniwersytetu Stanowego Ohio, w tym dwie, które zgodziły się ze mną rozmawiać.

Po drugie, w celu zapewnienia Milliganowi tego, że nie obwini sam siebie w przypadku, gdy niektóre z jego osobowości ujawnią przestępstwa, o które można by go oskarżyć, zgodziliśmy się, że – przedstawiając te sceny – będę się posługiwał „licencją poetycką”. A z drugiej strony te przestępstwa, za które Milligan już był sądzony, są przedstawione z nieznanymi dotąd szczegółami.

Spośród tych, którzy się z Billym Milliganem spotkali, pracowali z nim, czy też byli jego ofiarami, większość zaakceptowała diagnozę, która orzekała, że cierpi on na osobowość wieloraką. Wiele z tych osób pamiętało coś, co Milligan zrobił lub powiedział i co przekonało ich ostatecznie, że „to niemożliwe, żeby udawał”. Inni wciąż mają wrażenie, że jest on oszustem, błyskotliwym kłamcą, wykorzystującym wyrok uniewinniający z powodu choroby umysłowej, by uniknąć kary więzienia. Odszukałem tyle osób, chcących ze mną rozmawiać i reprezentujących obie te grupy, ile mogłem. Przedstawiły mi one swoje reakcje i powody, dla których myślą tak, a nie inaczej.

Ja także byłem sceptyczny. Prawie codziennie wahałem się między jedną postawą, a drugą. Jednak w ciągu tych dwóch lat, podczas których pracowałem z Milliganem nad tą książką, wątpliwości, które miałem, gdy czyny i doświadczenia, o jakich wspominał, wydawały się niewiarygodne, zamieniały się w wiarę w jego słowa, gdyż moje „śledztwo” udowadniało, że jego opowieści są zgodne z prawdą.

O fakcie, że w gazetach stanu Ohio wciąż trwa spór, świadczy artykuł zamieszczony w „Dayton Daily News” z 2 stycznia 1981 roku – w trzy lata i dwa miesiące po popełnieniu przez Milligana ostatniego przestępstwa. Tytuł tego artykułu, napisanego przez Joe Fenleya, brzmi:

OSZUST CZY OFIARA?

PRZYPADEK MILLIGANA JEST POUCZAJĄCY

William Stanley Milligan jest udręczonym człowiekiem, wiodącym życie pełne problemów.

Jest albo oszustem, który okpił społeczeństwo i uniknął kary za przestępstwa popełnione z użyciem przemocy, albo autentyczną ofiarą choroby psychicznej zwanej osobowością wieloraką. Jakkolwiek jest, jest niedobrze...

Tylko czas może pokazać, czy Milligan oszukał świat, czy jest on jedną z najtragiczniejszych ofiar tego świata...

Być może ten czas właśnie nadszedł.

D.K.

Athens, Ohio

3 stycznia 1981OSOBOWOŚCI BILLY’EGO

Dziesięcioro pierwszych

Jedyne osobowości znane psychiatrom, adwokatom, policji i mediom podczas procesu.

1. William Stanley Milligan (Billy), lat 26. Oryginalna, podstawowa osobowość, którą później określano za pomocą wyrażenia Niezintegrowany Billy albo Billy U. Nie ukończył szkoły średniej. Wzrost: 6 stóp, waga: 190 funtów. Oczy niebieskie, włosy brązowe.

2. Arthur, lat 22. Anglik. Rozumny, niewzruszony, mówi z brytyjskim akcentem. Samouk w zakresie fizyki i chemii, studiuje książki medyczne. Dobrze czyta i pisze po arabsku. Choć jest zdecydowanym konserwatystą i uważa się za zwolennika kapitalizmu, jest też zdeklarowanym ateistą. Pierwszy odkrył, że istnieją wszystkie inne osobowości. Odgrywa rolę dominującą w miejscach bezpiecznych, decyduje wtedy, kto z „rodziny” się ujawni i zawładnie świadomością. Nosi okulary.

3. Ragen Vadascovinich, lat 23. Strażnik nienawiści. Jego imię pochodzi od wyrażenia rage-again, „znowu wściekłość”. Jugosłowianin, mówi po angielsku z wyraźnym akcentem słowiańskim, a także czyta, pisze i mówi po serbochorwacku. Autorytet w sprawach broni i amunicji, a także specjalista od karate. Cechuje go niezwykła siła, wynikająca z tego, że potrafi kontrolować przepływ adrenaliny we własnym organizmie. Jest komunistą i ateistą. Jego zadaniem jest chronić rodzinę, a także kobiety i dzieci w ogóle. Gra rolę dominującą w miejscach niebezpiecznych. Stowarzyszał się z przestępcami i narkomanami i przyznaje się do czynów przestępczych, czasami z użyciem przemocy. Waży 210 funtów, ma duże dłonie, czarne włosy i długie opadające wąsy. Robi czarno-białe szkice, bo nie rozróżnia kolorów.

4. Allen, lat 18. Oszust. Manipulator. To on jest tym, który najczęściej ma do czynienia z ludźmi z zewnątrz. Jest agnostykiem i hołduje postawie „wykorzystaj jak najlepiej życie na ziemi”. Gra na bębnach, maluje portrety i jest jedyną osobowością, która pali papierosy. Łączy go bliski związek z matką Billy’ego. Wzrostu jest takiego samego jak William, choć waży mniej od niego (165). Czesze się z przedziałkiem po prawej stronie, jest jedyną osobowością praworęczną.

5. Tommy, lat 16. Spec od ucieczek. Często mylony z Allenem, często nastawiony wojowniczo i antyspołecznie. Gra na saksofonie i jest specjalistą w dziedzinie elektroniki oraz malarzem pejzaży. Włosy ciemnoblond i bursztynowobrązowe oczy.

6. Danny, lat 14. Przestraszony. Boi się ludzi, zwłaszcza mężczyzn. Został zmuszony do wykopania własnego grobu i zakopany żywcem. Dlatego maluje tylko martwe natury. Blond włosy do ramion, niebieskie oczy, jest niski i szczupły.

7. David, lat 8. Strażnik bólu, czyli wczuwający się. Wchłania wszystkie zranienia i cierpienia pozostałych osobowości. Bardzo wrażliwy i spostrzegawczy, ale potrafi skupić uwagę jedynie na krótki czas. Przez większość czasu zmieszany. Ciemne rudobrązowe włosy, niebieskie oczy, fizycznie drobnej budowy.

8. Christene, lat 3. Dziecko z kąta, nazywana tak, gdyż w przedszkolu stała w kącie. Bystra mała Angielka, potrafi czytać i pisać drukowanymi literami, ale cierpi na dysleksję. Lubi rysować i kolorować obrazki przedstawiające kwiaty i motyle. Włosy blond sięgające ramion.

9. Christopher, lat 13. Brat Christene. Mówi z brytyjskim akcentem. Posłuszny, lecz udręczony. Gra na harmonijce ustnej. Włosy blond z odcieniem brązowawym, jak włosy Christene, ale krótsze.

10. Adalana, lat 19. Lesbijka. Nieśmiała, samotna introwertyczka. Pisze poezje, gotuje i prowadzi dom dla innych. Adalana ma długie, zaniedbane czarne włosy, a ponieważ jej brązowe oczy od czasu do czasu wędrują z boku na bok wskutek oczopląsu, mówi się o niej, że ma „tańczące oczy”.

Niepożądani

Stłumieni przez Arthura, ponieważ posiadali niepożądane cechy. Ujawnieni po raz pierwszy przez doktora Davida Caula w Atheńskim Ośrodku Zdrowia Psychicznego.

11. Philip, lat 20. Zbir. Nowojorczyk, ma silny akcent brooklyński, posługuje się wulgarnym językiem. Wzmianki o „Philu” naprowadziły policję i media na myśl, że istnieje więcej osobowości niż dziesięć już znanych. Philip popełnił drobne przestępstwa. Włosy kędzierzawe, brązowe, oczy orzechowe, nos przypominający dziób.

12. Kevin, lat 20. Planista. Drobny przestępca, zaplanował napad na aptekę Graya. Lubi pisać. Włosy blond, oczy zielone.

13. Walter, lat 22. Australijczyk. Wyobraża sobie, że jest myśliwym polującym na grubego zwierza. Obdarzony doskonałym zmysłem orientacji w przestrzeni, często wykorzystywany jako „obserwator”. Tłumione emocje. Dziwak. Ma wąsy.

14. April, lat 19. Ladacznica. Akcent bostoński. W jej głowie kłębią się myśli i plany szatańskiej zemsty na ojczymie Billy’ego. Inni twierdzą, że jest psychicznie chora. Szyje i pomaga prowadzić dom. Włosy czarne, oczy brązowe.

15. Samuel, lat 18. Żyd, wieczny tułacz. Ortodoks, jeżeli chodzi o religię. Jest jedynym, który wierzy w Boga. Rzeźbiarz. Włosy czarne, kędzierzawe, broda, oczy brązowe.

16. Mark, lat 16. Wół roboczy. Bez inicjatywy. Jeżeli ktoś mu nie każe czegoś robić, to nie robi nic. Zajmuje się monotonną pracą. Jeżeli nie ma nic do roboty, to patrzy w ścianę. Czasami mówi się o nim „zombi”.

17. Steve, lat 21. Wieczny oszust. Śmieje się z ludzi, naśladując ich. Maniak na punkcie własnego ego i jedyny spośród osobowości, który nie zaakceptował diagnozy mówiącej o osobowości wielorakiej. Jego szydercze naśladownictwa często sprowadzają na innych kłopoty.

18. Lee, lat 20. Komediant. Figlarz, klown, dowcipniś, wskutek jego żartów inni się kłócą i są umieszczani w więziennych izolatkach. Nie zależy mu na życiu, jest obojętny na konsekwencje swoich czynów. Włosy ciemnobrązowe, oczy orzechowe.

19. Jason, lat 13. Zawór bezpieczeństwa. Za pomocą histerycznych reakcji i napadów złości, które często powodują ukaranie go, odreagowuje skumulowane napięcia. Zabiera złe wspomnienia, powoduje amnezję. Włosy brązowe, oczy brązowe.

20. Robert (Bobby), lat 17. Marzyciel. Bezustannie fantazjuje na temat podróży i przygód. Choć marzy o tym, by uczynić świat lepszym, nie ma ambicji ani zainteresowań intelektualnych.

21. Shawn, lat 4. Głuchy. Skupia uwagę jedynie na krótki czas. Często uważa się go za opóźnionego w rozwoju. Bzyczy, żeby czuć wibracje we własnej głowie.

22. Martin, lat 19. Snob. Nowojorczyk, lubi się popisywać. Chwali się i zadziera nosa. Chce dostawać różne rzeczy, nie zasłużywszy na nie. Włosy blond, oczy szare.

23. Timothy (Timmy), lat 15. Pracował w kwiaciarni, gdzie spotkał homoseksualistę, który się do niego przystawiał i przestraszył go. Wycofał się we własny świat.

Nauczyciel

24. Nauczyciel, lat 22. Suma wszystkich dwudziestu trzech alter ego zintegrowanych w jedną osobowość. Nauczył pozostałych wszystkiego, co potrafią. Błyskotliwy, wrażliwy, obdarzony poczuciem humoru. Mówi: „To ja jestem Billym w jednym kawałku” i określa innych jako „androidy, które stworzyłem”. Nauczyciel pamięta prawie wszystko, a to, że się ujawnił i współpracował ze mną, umożliwiło powstanie tej książki.ROZDZIAŁ DRUGI

1

Pierwsza rozmowa z psychologiem była wyznaczona na 31 stycznia 1978 roku. Dorothy Turner, drobna pani psycholog o macierzyńskim wyglądzie i nieśmiałym, prawie przestraszonym wyrazie twarzy, podniosła wzrok, kiedy sierżant Willis wprowadził Milligana do pokoju badań.

Zobaczyła przystojnego młodego człowieka, mającego sześć stóp wzrostu i ubranego w niebieski kombinezon. Miał wąsy i długie bokobrody, a w jego oczach czaił się dziecinny lęk. Wyglądał na zdziwionego widokiem nieznajomej kobiety, ale gdy usadowił się na krześle naprzeciwko niej, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ręce trzymał złożone na kolanach.

– Panie Milligan – odezwała się. – Nazywam się Dorothy Turner, pracuję w Ośrodku Zdrowia Psychicznego Gminy Południowo-Zachodniej i jestem tutaj, żeby zadać panu pewne pytania. Gdzie pan obecnie mieszka?

Milligan rozejrzał się naokoło.

– Tutaj – powiedział.

– Jaki jest pański numer ubezpieczenia społecznego? Zmarszczył brwi i zastanawiał się przez dłuższą chwilę, wpatrując się w podłogę, w żółte ściany, w blaszaną popielniczkę stojącą na stole i we własne paznokcie.

– Proszę pana – powiedziała Dorothy – jeżeli mam panu pomóc, to musi pan ze mną współpracować. Musi pan odpowiadać na moje pytania tak, ażebym wszystko rozumiała. No więc, jaki jest numer pańskiego ubezpieczenia społecznego?

Wzruszył ramionami.

– Nie wiem.

Spojrzała w notatki i odczytała numer.

Pokręcił głową.

– To nie jest mój numer. To musi być numer Billy’ego.

Popatrzyła na niego badawczo.

– A pan nie jest Billym?

– Nie – odparł.

Zmarszczyła brwi.

– Chwileczkę. Jeżeli pan nie jest Billym, to kim pan jest?

– Ja jestem David.

– A gdzie jest Billy?

– Billy śpi.

– Śpi? Gdzie?

Wskazał na własną pierś.

– Tutaj, wewnątrz. Śpi.

Dorothy Turner westchnęła i postanowiła uzbroić się w cierpliwość.

– Muszę porozmawiać z Billym – oznajmiła.

– Arthur pani nie pozwoli. Billy śpi. Arthur go nie obudzi, bo jeżeli to zrobi, to Billy odbierze sobie życie.

Dorothy przez dłuższą chwilę przyglądała się młodemu człowiekowi, nie mając pewności, jak postąpić dalej. Jego głos i wyraz twarzy, gdy mówił, były dziecinne.

– Chwileczkę. Chcę, żeby mi pan to wyjaśnił.

– Nie mogę. Popełniłem błąd. Miałem o tym nie mówić.

– Dlaczego?

– Bo będę miał kłopoty z innymi.

W jego głosie brzmiała panika.

– I masz na imię David?

Kiwnął głową.

– A kim są inni?

– Nie mogę pani powiedzieć.

Postukała lekko palcami w stół.

– Słuchaj, Davidzie, musisz mi o tym opowiedzieć. Wtedy będę mogła ci pomóc.

– Nie mogę – odrzekł. – Oni się na mnie wściekną i nie pozwolą mi więcej wyjść na świat.

– Ale musisz komuś powiedzieć. Bo bardzo się boisz, prawda?

– Tak – odrzekł, a do oczu napłynęły mu łzy.

– To ważne, żebyś miał do mnie zaufanie. Musisz mi powiedzieć, co się dzieje. A wtedy będę mogła ci pomóc.

Zastanowił się nad tym. Myślał długo i intensywnie. I w końcu wzruszył ramionami.

– Powiem pani, ale pod jednym warunkiem. Musi pani przyrzec, że nie wyjawi pani tego sekretu nigdy i nikomu na świecie. Nikomu. Nigdy! Nigdy! Nigdy!

– Dobrze – zgodziła się. – Przyrzekam.

– Nigdy w życiu?

Kiwnęła głową.

– Niech pani powie, że pani przyrzeka.

– Przyrzekam.

– Dobrze – powiedział. – Powiem pani. Ja nie wiem wszystkiego. Tylko Arthur wie wszystko. Tak jak pani powiedziała, boję się, bo często nie wiem, co się dzieje.

– Ile masz lat, Davidzie?

– Osiem. Niedługo będę miał dziewięć.

– A dlaczego to właśnie ty przyszedłeś ze mną porozmawiać?

– Nawet nie wiedziałem, że się pojawię na świecie. Ktoś doznał krzywdy w więzieniu i ja znalazłem się w kręgu, i wyszedłem na świat, żeby wziąć na siebie ból.

– Czy mógłbyś to wyjaśnić?

– Arthur mówi, że ja jestem strażnikiem bólu. Kiedy ktoś doznaje krzywdy, pojawiam się i odczuwam jego cierpienie.

– To musi być okropne.

Kiwnął głową, a w jego oczach pojawiły się łzy.

– To jest niesprawiedliwe.

– Co to jest „krąg”, Davidzie?

– Arthur to tak nazywa. Wyjaśnił nam, jak to wszystko się dzieje, kiedy ktoś z nas ma wyjść na świat. „Krąg” to dużo białego światła z reflektora. Wszyscy stoją naokoło niego i patrzą albo śpią w łóżkach. I ten kto wejdzie w krąg światła, wychodzi na świat. Arthur mówi: „Ten, kto jest w kręgu, ma w swoim posiadaniu świadomość”.

– A kim są ci inni?

– Jest ich wielu. Nie znam ich wszystkich. Znam teraz niektórych, ale nie wszystkich. Ojej... – zająknął się.

– Co się stało?

– Wyjawiłem pani imię Arthura. Teraz na pewno będę miał kłopoty. Za to, że wygadałem sekret.

– W porządku, Davidzie. Ja przyrzekłam, że nikomu nie powiem.

Skulił się na krześle.

– Nie mogę więcej mówić. Boję się.

– Już dobrze, Davidzie. Wystarczy na dzisiaj. Ale przyjdę jutro i jeszcze porozmawiamy.

Gdy wyszła z gmachu więzienia, przystanęła i otuliła się płaszczem. Wiał zimny wiatr. Przyszła tu przygotowana na to, że spotka młodego przestępcę, udającego chorobę psychiczną w celu uniknięcia odpowiedzialności, lecz nigdy nie spodziewałaby się czegoś takiego.

2

Na drugi dzień Dorothy Turner, wchodząc do pokoju badań, zauważyła w wyrazie twarzy Milligana coś nowego. Unikał jej wzroku, siedział na krześle z kolanami podciągniętymi w górę i bawił się własnymi butami. Dorothy spytała go, jak się czuje.

Z początku nie odpowiedział. Rozglądał się tylko i spoglądał na nią od czasu do czasu, nie dając znaku, że ją poznaje. Potem pokręcił głową, a kiedy się odezwał, mówił głosem chłopca z cockneyowskim akcentem.

– Wszystko jest takie głośne – powiedział. – Pani. I wszystkie dźwięki. Nie wiem, co się dzieje.

– Masz dziwny głos, Davidzie. Czy to jakiś akcent?

Spojrzał na nią szelmowsko.

– Ja nie jestem Davidem. Ja jestem Christopher.

– A gdzie jest David?

– David był niegrzeczny.

– Co to znaczy?

– Inni się na niego wściekli, bo wygadał.

– Czy możesz mi to wyjaśnić?

– Nie mogę. Nie chcę mieć kłopotów jak David.

– A dlaczego on ma kłopoty? – zapytała, marszcząc brwi.

– Bo wygadał.

– Co wygadał?

– Pani wie, co. Wygadał sekret.

– No to może powiesz mi coś o sobie, Christopherze? Ile masz lat?

– Trzynaście.

– A co lubisz robić?

– Gram trochę na bębnach. Ale lepiej gram na harmonijce ustnej.

– A skąd pochodzisz?

– Z Anglii.

– Masz braci albo siostry?

– Tylko Christene. Ona ma trzy lata.

Gdy mówił ze swoim cockneyowskim akcentem, obserwowała bacznie jego twarz. Był szczery, poważny, zadowolony, całkiem inny niż chłopiec, z którym rozmawiała poprzedniego dnia. Milligan musi być niewiarygodnie dobrym aktorem, pomyślała.

3

Dnia 4 lutego, podczas trzeciej wizyty, Dorothy Turner zauważyła, że młody człowiek, który wszedł do pokoju badań, zachowuje się inaczej niż dwaj pozostali, których widziała poprzednio. Usiadł na krześle niedbale, garbiąc się i patrząc na nią arogancko.

– Jak się dzisiaj czujesz? – zapytała, bojąc się usłyszeć jego odpowiedź.

Wzruszył ramionami.

– Dobrze.

– Czy mógłbyś mi powiedzieć, jak się mają David i Christopher?

Zmarszczył brwi i spojrzał na nią gniewnie.

– Zaraz, paniusiu, ja pani nawet nie znam.

– Jestem tutaj, żeby ci pomóc. Musimy porozmawiać o tym, co się dzieje.

– Cholera, ja nie mam pojęcia, co się dzieje.

– Czy nie pamiętasz, że rozmawiałeś ze mną przedwczoraj?

– Do diabła, nie. Nigdy w życiu pani nie widziałem.

– Możesz mi powiedzieć, jak się nazywasz?

– Tommy.

– Tommy? A nazwisko?

– Nazywam się tylko Tommy.

– A w jakim jesteś wieku?

– Mam szesnaście lat.

– A mógłbyś mi trochę powiedzieć o sobie?

– Paniusiu, ja nie rozmawiam z obcymi. Więc niech mi pani da spokój.

Przez następny kwadrans Dorothy usiłowała coś z niego wydobyć, ale „Tommy” był zamknięty w sobie. Po wyjściu z gmachu więzienia Dorothy przystanęła na chwilę na Front Street. Była oszołomiona. Myślała o „Christopherze” i o obietnicy, jaką dała „Davidowi”, obietnicy, że nie wyjawi sekretu. Teraz była rozdarta, bo z jednej strony obiecała, a z drugiej zdawała sobie sprawę, że trzeba o wszystkim powiedzieć obrońcom Milligana. Później tego samego dnia zatelefonowała do biura obrońcy publicznego i poprosiła do telefonu Judy Stevenson.

– Proszę posłuchać – powiedziała, gdy odezwała się Judy – nie mogę w tej chwili z panią o tym mówić, ale jeżeli nie czytała pani książki pod tytułem Sybil, to niech ją pani przeczyta.

Judy Stevenson, zaskoczona telefonem Dorothy Turner, jeszcze tego samego wieczoru kupiła broszurowe wydanie Sybil i zaczęła tę książkę czytać. Gdy zrozumiała, do czego to prowadzi, położyła się do łóżka i patrząc w sufit, powiedziała do siebie: Zaraz. Osobowość wieloraka? Czy to właśnie usiłuje mi zasugerować Dorothy Turner? Spróbowała sobie przypomnieć Milligana trzęsącego się podczas konfrontacji, a potem innego Milligana, przy innych okazjach – gadatliwego manipulatora, opowiadającego dowcipy, bystrego. Przypisywała te zmiany w jego zachowaniu depresji. A potem pomyślała o opowieściach sierżanta Willisa o tym zręcznym typku, który potrafił uwolnić się z kaftana bezpieczeństwa i o uwagach sanitariusza Russa Hilla na temat nadludzkiej siły, jaką nieraz demonstrował Milligan. Słyszała w wyobraźni słowa Milligana: „Nie pamiętam, czy zrobiłem coś, co oni mi zarzucają. Nic nie wiem”.

Zastanowiła się, czy nie obudzić męża, Ala, i nie porozmawiać z nim o tym, ale wiedziała, co on by powiedział. Wiedziała, co powiedziałby każdy, kogo poinformowałaby, o czym teraz myśli. W ciągu trzech lat pracy w biurze obrońcy publicznego nie spotkała nigdy nikogo takiego jak Milligan. Postanowiła nie mówić jeszcze nic Gary’emu. Musi najpierw sama to sprawdzić.

Następnego dnia rano zadzwoniła do Dorothy Turner.

– Proszę posłuchać – powiedziała – Milligan, z którym spotykałam się i rozmawiałam w ciągu kilku ostatnich tygodni, czasami zachowywał się dziwnie. Zmieniał mu się nastrój. On ulega nastrojom. Ale nie widziałam istotnych różnic, które skłoniłyby mnie do przypuszczenia, że przypadek Milligana przypomina przypadek z powieści.

– To jest coś, z czym się zmagam od wielu dni – odrzekła Dorothy Turner. – Obiecałam nie mówić nikomu i dotrzymałam obietnicy. Powiedziałam pani tylko, żeby przeczytała pani książkę. Ale mam zamiar skłonić go, żeby mi pozwolił wyjawić swój sekret.

Przypominając sobie, że Dorothy Turner jest psychologiem stojącym prawdopodobnie po stronie oskarżycieli, Judy powiedziała:

– Oddaję inicjatywę w pani ręce. Proszę mnie zawiadomić, czego oczekuje pani ode mnie.

Kiedy Dorothy Turner przyszła na czwarte spotkanie z Milliganem, zastała przestraszonego chłopca, tego samego, który za pierwszym razem nazywał siebie Davidem.

– Wiem, że obiecałam nigdy nie wyjawić sekretu – powiedziała – ale muszę powiedzieć o nim Judy Stevenson.

– Nie! – krzyknął i skoczył na równe nogi. – Przyrzekła pani! Panna Judy przestanie mnie lubić, jeżeli pani jej powie.

– Nie przestanie. Jest twoim adwokatem i musi o tym wiedzieć, żeby ci pomóc.

– Pani przyrzekła. Jeżeli złamie pani obietnicę, to będzie tak, jakby pani skłamała. Nie może pani tego wygadać. Ja mam kłopoty. Arthur i Ragen są na mnie wściekli za to, że się wygadałem i...

– Kto to jest „Ragen”?

– Obiecała pani. A obietnica to najważniejsza rzecz na świecie.

– Czy ty nie rozumiesz, Davidzie? Jeżeli nie powiem Judy, to ona nie będzie mogła cię uratować. I być może zamkną cię w więzieniu, i to na długo.

– Nie obchodzi mnie to. Obiecała pani.

– Ale...

Zauważyła, że jego oczy robią się szklane i że Milligan zaczyna poruszać ustami, jakby mówiąc do siebie. Potem usiadł prosto, złączył koniuszki palców obu dłoni i spojrzał na nią gniewnie.

– Proszę pani, pani nie ma prawa – powiedział z brytyjskim akcentem, charakterystycznym dla ludzi z klas wyższych, ledwo otwierając usta – złamać obietnicy danej chłopcu.

– Chyba się jeszcze nie spotkaliśmy – powiedziała, ściskając poręcze krzesła i rozpaczliwie usiłując ukryć zaskoczenie.

– On pani mówił o mnie.

– Pan jest Arthurem?

Potwierdził skinieniem głowy.

Dorothy zaczerpnęła powietrza.

– A więc, panie Arthurze, jest rzeczą zasadniczej wagi, żebym powiedziała adwokatom, co się dzieje.

– Nie – odrzekł. – Oni pani nie uwierzą.

– Dlaczego nie mieliby się o tym przekonać? Przyprowadzą Judy Stevenson na spotkanie z panem i...

– Nie.

– To mogłoby uratować pana przed więzieniem. Ja muszę...

Pochylił się w przód i popatrzył na nią z wyrazem wyższości.

– Panno Turner, jeżeli przyprowadzi pani tutaj kogokolwiek, inni będą milczeli, i wyjdzie pani na idiotkę.

Po piętnastu minutach, w ciągu których spierała się z Arthurem, zauważyła, że znowu ma szklane oczy. Opadł na oparcie krzesła. A potem, gdy ponownie pochylił się do przodu, jego głos stał się inny, a wyraz twarzy odprężony i przyjazny.

– Nie może pani nic powiedzieć – oznajmił. – Obiecała pani, a obietnica to rzecz święta.

– Z kim teraz rozmawiam? – wyszeptała.

– Z Allenem. To ja przeważnie rozmawiam z Judy i Garym.

– Ale oni znają tylko Billy’ego Milligana.

– My wszyscy reagujemy na imię „Billy”, tak żeby sekret nie wyszedł na jaw. Ale Billy śpi. Śpi od dawna. Więc, panno Turner... Czy mogę się do pani zwracać po imieniu? Matka Billy’ego ma na imię Dorothy.

– Mówi pan, że to pan rozmawia przeważnie z Judy i Garym. A kogo jeszcze oni poznali?

– Tommy’ego. Nie wiedzą o tym, bo Tommy mówi bardzo podobnie do mnie. Poznałaś Tommy’ego. To on potrafi się wyzwolić z kaftana bezpieczeństwa i z kajdanków. Jesteśmy bardzo podobni, ale przeważnie to ja mówię. On bywa nieprzyjemny i sarkastyczny. Nie potrafi być w takich dobrych stosunkach z ludźmi jak ja.

– Kogo jeszcze poznali Judy i Gary?

Wzruszył ramionami.

– Pierwszym, którego widział Gary, był Danny. Danny był przestraszony i zmieszany. Nie wie zbyt wiele o tym, co się dzieje. Ma dopiero czternaście lat.

– A pan w jakim jest wieku?

– Ja mam osiemnaście lat.

Dorothy westchnęła i pokręciła głową.

– W porządku... Allenie. Wydajesz się inteligentnym młodym człowiekiem. Rozumiesz, że muszę zostać zwolniona z obowiązku dotrzymania obietnicy. Judy i Gary muszą się dowiedzieć, co się dzieje, po to, żeby móc cię dobrze bronić.

– Arthur i Ragen nie zgadzają się na to – powiedział Allen. – Mówią, że ludzie będą uważali, że jesteśmy wariatami.

– Ale czy to się nie opłaci? Przecież dzięki temu nie pójdziesz z powrotem do więzienia.

Pokręcił głową.

– To nie ode mnie zależy. Trzymaliśmy to w tajemnicy przez całe życie.

– A od kogo to zależy?

– No, od wszystkich. Arthur nas pilnuje, ale sekret należy do nas wszystkich. David ci trochę powiedział, ale to nie powinno posunąć się dalej.

Usiłowała mu wyjaśnić, że jest jej obowiązkiem jako psychologa opowiedzieć o tych rzeczach jego adwokatowi, jednak Allen stwierdził, że nie ma gwarancji, że to by pomogło. A gdyby się wydało i zrobiła się wrzawa w prasie, jego życie w więzieniu stałoby się nie do wytrzymania.

Następnie pojawił się David, którego poznała po dziecinnym głosie i zachowaniu, i błagał ją, żeby dotrzymała słowa.

Powiedziała, że chce rozmawiać z Arthurem i pojawił się Arthur.

– Jest pani uparta – oznajmił, marszcząc brwi.

Spierała się z nim przez dłuższy czas, aż w końcu miała wrażenie, że on jest już tym zmęczony.

– Nie lubię spierać się z damą – powiedział, opadając na oparcie. – Jeżeli pani uważa, że jest to absolutnie konieczne i jeżeli inni się zgodzą, to ja daję pozwolenie. Ale musi pani uzyskać zgodę wszystkich.

Spór trwał bardzo długo. Dorothy wyjaśniała sytuację każdemu, kto się pojawił, z osobna. Przy tym za każdym razem, kiedy następowała transformacja, była tak zdumiona jak na samym początku. Piątego dnia stanęła twarzą w twarz z Tommym, który dłubał w nosie.

– Więc zdajesz sobie sprawę, że muszę powiedzieć pannie Judy.

– Paniusiu, nie obchodzi mnie, co zrobisz – odrzekł. – Zejdź ze mnie.

A Allen powiedział:

– Proszę obiecać, że nie powie pani nikomu oprócz Judy. I musi pani zmusić ją, żeby obiecała, że nie powie nikomu innemu.

– Zgadzam się – odpowiedziała. – I nie pożałujesz tego.

Tego dnia po południu Dorothy Turner poszła z więzienia prosto do biura obrońcy publicznego, gdzie rozmawiała z Judy Stevenson. Wyjaśniła, jakie Milligan postawił warunki.

– To znaczy, że nie mogę powiedzieć Gary’emu Schweickartowi? – zapytała Judy.

– Musiałam dać słowo. Miałam szczęście, że zgodził się dopuścić panią do sekretu.

– Jestem nastawiona sceptycznie – powiedziała Judy.

Dorothy Turner kiwnęła głową.

– Dobrze. Ja też tak sądziłam. Ale obiecuję pani, że gdy się spotkamy z pani klientem, czeka panią niespodzianka.

4

Gdy sierżant Willis wprowadził Milligana, Judy Stevenson zauważyła, że jej klient jest jak nieśmiały nastolatek. Wydawało się, że boi się Willisa, tak jak gdyby go nie poznawał. Podbiegł szybko do stołu i usiadł obok Dorothy Turner. Nie chciał mówić, dopóki Willis nie wyszedł. Pocierał sobie przeguby.

– Czy mógłbyś powiedzieć pani Judy Stevenson, kim jesteś?

Opadł na oparcie i pokręcił głową. Patrzył przy tym na drzwi, jakby chciał się przekonać, że sierżant wyszedł.

– Proszę pani – powiedziała w końcu Dorothy Turner – to jest Danny. Poznałam go całkiem dobrze.

– Cześć, Danny.

Judy Stevenson usiłowała ukryć swoje zakłopotanie na widok jego zmienionego wyrazu twarzy i na dźwięk jego zmienionego głosu.

A on podniósł wzrok na Dorothy Turner i wyszeptał:

– Widzi pani? Patrzy na mnie tak, jakby myślała, że jestem wariatem.

– Wcale nie – powiedziała Judy. – Ja po prostu jestem zdezorientowana. Jest to bardzo niecodzienna sytuacja. Ile masz lat, Danny?

Potarł sobie przeguby, jakby go przed chwilą rozwiązano, a on usiłował przywrócić krążenie krwi, ale nie odpowiedział.

– Danny ma czternaście lat – powiedziała Dorothy Turner. – Doskonale maluje.

– A co malujesz? – zapytała Judy Stevenson.

– Przeważnie martwe natury – powiedział Danny.

– Czy to ty namalowałeś te pejzaże, które policja znalazła w twoim mieszkaniu?

– Ja nie maluję pejzaży. Nie lubię ziemi.

– Dlaczego?

– Nie mogę powiedzieć. Bo on mnie zabije.

– Kto cię zabije?

Była zaskoczona własnym postępowaniem – tym, że poddaje go krzyżowemu ogniowi pytań. Wiedziała przy tym, że nie wierzy w to wszystko, była zdecydowana nie dać się oszukać, ale zdumiewało ją to, co wydawało się mistrzowskim aktorstwem.

Zamknął oczy, a po jego policzkach popłynęły łzy.

Coraz bardziej zbita z tropu tym, co się dzieje, Judy przyglądała mu się uważnie, gdy zdawał się wycofywać w głąb siebie. Jego wargi poruszały się w milczeniu, jego oczy stały się szklane, a potem uciekły w bok. Rozglądał się naokoło, zaskoczony, dopóki nie rozpoznał obu kobiet i nie uświadomił sobie, gdzie jest. Poprawił się na krześle, skrzyżował nogi i wyjął z prawej skarpetki papierosa, nie wyciągając paczki.

– Czy ktoś ma ogień?

Judy zapaliła mu papierosa. Zaciągnął się i wydmuchnął dym w górę.

– No więc, co nowego? – zapytał.

– Czy mógłbyś powiedzieć pani Judy Stevenson, kim jesteś?

Kiwnął głową, robiąc kółko z dymu.

– Jestem Allen.

– Czy my się już spotkaliśmy? – zapytała Judy, mając nadzieję, że drżenie w jej głosie jest niedosłyszalne.

– Byłem tu kilka razy, kiedy pani i Gary przychodziliście pomówić o sprawie.

– Ale rozmawialiśmy zawsze z tobą jako Billym Milliganem.

Wzruszył ramionami.

– Wszyscy reagujemy na imię „Billy”. To oszczędza nam mnóstwa wyjaśnień. Ale nigdy nie mówiłem, że jestem Billym. Wy przyjmowaliście, że tak jest, a ja uważałem, że wyjaśnianie wam, że jest inaczej, nie doprowadzi do niczego dobrego.

– Czy mogę rozmawiać z Billym? – zapytała Judy.

– O, nie. Oni trzymają go w uśpieniu. Gdyby mu pozwolili wyjść na świat, odebrałby sobie życie.

– Dlaczego?

– On wciąż się boi, że ktoś go skrzywdzi. I nie wie o naszym istnieniu. Wie tylko, że czas mu się wymyka.

– Co to znaczy? – zapytała Judy.

– To się zdarza nam wszystkim. Człowiek jest gdzieś i coś robi. I nagle jest gdzie indziej i widzi, że upłynął jakiś czas, ale nie wie, co się w tym czasie wydarzyło.

Judy pokręciła głową.

– To musi być okropne.

– Do tego nie można się przyzwyczaić – powiedział Allen.

Kiedy wszedł sierżant Willis, żeby go odprowadzić do celi, Allen podniósł wzrok i uśmiechnął się do niego.

– To jest sierżant Willis – powiedział do obu kobiet. – Ja go lubię.

Obie kobiety wyszły z gmachu więzienia razem.

– Rozumie pani teraz, dlaczego do pani zadzwoniłam – powiedziała Dorothy.

Judy Stevenson westchnęła.

– Przyszłam tutaj z przekonaniem, że będzie dla mnie oczywiste, kiedy on udaje. Ale teraz jestem pewna, że rozmawiałam z dwiema różnymi osobami. Rozumiem już, dlaczego przedtem on czasami wydawał się taki inny. Przypisywałam to zmianom nastroju. Musimy powiedzieć o wszystkim Gary’emu.

– Było mi bardzo trudno uzyskać jego zgodę na powiedzenie pani. Sądzę, że Milligan na to nie pozwoli.

– Musi – powiedziała Judy. – Nie mogę sama dźwigać ciężaru tej wiedzy.

Judy Stevenson po wyjściu z gmachu więzienia poczuła przerażenie, złość, była zmieszana. Wszystko to wydawało się nie do wiary. Było wprost nieprawdopodobne. Równocześnie jednak, gdzieś w podświadomości, zaczynało jej świtać, że może w to wierzyć.

Tego samego dnia, trochę później, zatelefonował do niej do domu Gary. Powiedział jej, że dzwoniono z biura szeryfa z informacją, że Milligan ponownie usiłował popełnić samobójstwo, waląc głową w ścianę celi.

– Dziwne – powiedział Gary – przeglądając akta, uświadomiłem sobie, że dzisiaj, czternastego lutego, są jego dwudzieste trzecie urodziny. I wiesz co... są też Walentynki.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

5

Dostępne w wersji pełnej

6

Dostępne w wersji pełnej

7

Dostępne w wersji pełnej

8

Dostępne w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: