Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Demokracja ekonomiczna - ebook

Rok wydania:
2009
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,35

Demokracja ekonomiczna - ebook

Autor przekonuje, że w dzisiejszym społeczeństwie zdominowanym przez gospodarkę potrzebujemy demokratyzacji procesów zarządzania ekonomicznego.

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62744-11-4
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Ujemne saldo

Wyrwać włos Europejczykowi – boli mocniej niż Afrykańczykowi amputować nogę bez znieczulenia. Francuz spożywający trzy posiłki dziennie cierpi głód większy niż Sudańczyk, który ma jednego szczura na tydzień.

Przeziębiony Niemiec choruje ciężej niż trędowaty Hindus. Amerykanka z powodu łupieżu cierpi bardziej niż Irakijka gdy jej nie stać na mleko dla dzieci.

Unieważnić kartę kredytową Belga – perwersja większa niż zabrać chleb Tajlandczykowi. Rzucić w Szwajcarii papierek na ziemię – gorzej niż spalić cały las w Brazylii.

Czador jednej muzułmanki drażni bardziej niż dramat tysiąca bezrobotnych w Hiszpanii. Brak papieru toaletowego w jednym szwedzkim domu – sprośność większa niż brak wody pitnej w tuzinie wsi sudańskich.

Trudniej zrozumieć niedobór benzyny w Holandii niż brak insuliny w Hondurasie. Portugalczyk bez telefonu komórkowego wywołuje zgrozę większą niż Mozambijczyk bez podręczników.

Wyschnięty ogród w kibucu zasmuca bardziej Niż zburzony dom w Palestynie. Mała Angielka, która nie ma Barbie, budzi większe przerażenie niż zamordowani rodzice małego Ugandyjczyka To nie jest wiersz. To tylko spis pozycji – debet na koncie Zachodu.

Fernando Correia Pina, poeta portugalski

W naprawdę wolnej gospodarce wypłata wynagrodzeń

powinna być sprawą wolnego wyboru

www.diariogauche.zip.netPrzedmowa do polskiego wydania

Zbyt długo wszyscy byliśmy przyzwyczajeni do pouczeń ze strony krajów bogatych, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, jak należy organizować nasze gospodarki. Europa Wschodnia miała przyswoić sobie prawa rynku i ducha konkurencji, a reszta świata – cała ta masa, na którą składa się dwie trzecie ludzkości – miała robić mniej dzieci, przysparzać mniej kłopotów i nadal eksportować surowce. Krótko mówiąc, mieliśmy wzorować się na krajach bogatych – naszym obowiązkiem było podążać z opóźnieniem i pokorą wytyczoną już drogą.

Gdy na dobre wybuchł kryzys finansowy, pewien chiński minister komentował: „Nasi profesorowie mają problemy.” Aby wyjaśnić, o co chodzi w tym komentarzu, wystarczy przytoczyć kilka liczb. Stany Zjednoczone mają dług publiczny w wysokości ponad 10 bilionów dolarów. PKB całej planety wynosi 55 bilionów, co oznacza, że Amerykanie są zadłużeni na prawie piątą część produkcji światowej. Odbija się to na zadłużeniu rodzin amerykańskich – przeciętny Amerykanin ma osiem kart kredytowych i wydaje ponad trzecią część zarobków na spłatę długów. Kraj ten średnio spożywa o 1 bilion dolarów więcej niż wytwarza, gdyż masowo importuje, i ma gigantyczny deficyt bilansu płatniczego. Amerykanin ciężko na to zapracował – ma 12 dni urlopu, co ze Stanów Zjednoczonych czyni kraj, w którym najwięcej się pracuje. Skutkuje to 30% stopą otyłości dzieci, która z kolei stymuluje rozwój przemysłu dziecięcej chirurgii estetycznej. Z badań amerykańskich – tam wszystko się bada – wynika, że od 1970 r. PKB bardzo wzrósł, ale poczucie zadowolenia z życia nie wzrosło, lecz zmalało. Widać, że coś nie działa i że wychodzi to poza ramy kryzysu finansowego.

Ponadto Stany Zjednoczone, na które przypada 4% ludności świata, emitują 25% gazów cieplarnianych i konsumują jedną piątą energii światowej. Z prostych rachunków wynika, że gdyby wszyscy przyjęli amerykański styl życia, trzeba by jeszcze czterech takich jak nasza kul ziemskich. Innymi słowy, pójście innych krajów tą samą drogą nie tylko oznaczałoby, że mamy żyć bez sensu, ale skazywałoby nas na impasy ekologiczne nie do pokonania. Planeta woła: ratunku! 10 milionów dzieci umierających co roku z błahych powodów woła: ratunku! ONZ szacuje, że aby wydobyć miliard zrozpaczonych osób z krytycznej nędzy – dochodu poniżej jednego dolara dziennie – wystarczyłoby 300 miliardów dolarów. Na to nie można znaleźć pieniędzy, ale w ciągu kilku miesięcy można znaleźć 4 biliony dolarów na ratowanie spekulantów, gdyż naszymi gospodarkami zarządza się tak irracjonalnie, że gdyby tego nie zrobiono, runęłaby cała budowla. Jak widać, idziemy złą drogą. Co więcej, kryzys finansowy dowodzi, że model ten nie tylko nie odpowiada naszym potrzebom, ale w ogóle z trudem działa. Globalny kryzys tylko przyspiesza proces uświadomienia sobie tego faktu.

W miarę pogłębiania się globalnej nierównowagi, którą odziedziczyliśmy – zasadniczo polega ona na dramatycznych nierównościach społecznych i na tragicznych zniszczeniach środowiska – ludzie zaczynają porzucać uproszczenia ideologiczne i w postawach zdroworozsądkowych szukać pragmatyzmu wyników. Fundamentalizm etatystyczny runął wraz z Murem Berlińskim, fundamentalizm rynkowy runął wraz z Wall Street. Planetarne zagęszczenie ludności, niepohamowany konsumpcjonizm i potężne technologie stosowane praktycznie bez żadnej wizji długofalowej powodują całokształt zagrożeń w złożonym społeczeństwie, które nie znosi już uproszczeń.

Istota ludzka jest jednak uparta. Niezliczone studia, a przede wszystkim niezliczone doświadczenia praktyczne wskazują nowe kierunki. Czynią tak nie zaglądając do żadnego katechizmu ideologicznego, czerwonej książeczki ani wytycznych korporacyjnych. Teorie mogą powstać na Ethical Marketplace w Stanach Zjednoczonych, w londyńskiej New Economic Foundation, w paryskich Alternatives Economiques, a praktyki – na gruncie Gross Domestic Happiness w Butanie, pojęcia przedsiębiorczości społecznej Junusa w Bangladeszu, doświadczeń samorządności lokalnej na Północnym Wschodzie Brazylii. Wiele osób zrezygnowało z lamentów ideologicznych XX w. i zerka na potencjał nowych form organizacji gospodarczej i społecznej.

Trwa poszukiwanie rozwiązań alternatywnych, które byłyby efektywne w sferze wykorzystania zasobów, a jednocześnie polegały na procesach demokratycznych oraz kierowały się wizją planety mniej okrutnej i bardziej zrównoważonej ze społecznego i ekologicznego punktu widzenia. Dynamika tych poszukiwań jest mało widoczna w wielkich mediach, w których dominują informacje o potentatach i piłce nożnej, ale bardzo silna w rozproszonych po całym świecie inicjatywach terenowych.

W tym skromnym studium nie usiłujemy pouczać, lecz chcemy otworzyć okno na ten nowy świat. Obecny kryzys może okazać się również szansą na to, aby z większą niż dotychczas energią i mocą stawić czoło wyzwaniom, z którymi boryka się ludzkość.

Styczeń 2009 r.
Ladislau DowborWstęp

Dziś już nie sposób negować rozmachu wyzwań, wobec których stoimy. Jednym z pośrednich rezultatów wprowadzania technologii informacji i komunikacji, w powiązaniu z badaniami na wszystkich poziomach, jest wyraźna widoczność rozmachu impasów. Nie chodzi o dyskursy akademickie ani o gadaninę polityczną. Chodzi o surowe i już dość wiarygodne dane o procesach, które dosięgają nas wszystkich. Czytanie w gazecie o nieszczęściach tego świata i wzdychanie na myśl o smutnych, ale odległych sprawach stopniowo zastępuje świadomość, że tu chodzi o nas samych, o nasze dzieci, że każdy z nas ponosi odpowiedzialność za to, co się dzieje. Sprawa jest jasna w świetle garści faktów zaczerpniętych z najnowszych raportów międzynarodowych.

Zmiana klimatyczna

Na porządku dziennym stoi ocieplenie globalne. Nie ulega wątpliwości, że media często zawłaszczają informacje naukowe, aby szerzyć alarmistyczne wieści, które bardziej służą sprzedaży wiadomości i reklamie niż informowaniu obywateli. Jeśli jednak sięgniemy bezpośrednio do źródeł, okaże się, że zgodnie z IV Raportem Międzyrządowego Panelu ONZ do spraw Zmian Klimatycznych „ocieplenie systemu klimatycznego jest jednoznaczne, co obecnie stało się oczywiste na podstawie obserwacji wzrostu średnich temperatur globalnych powietrza i oceanów, powszechnego topnienia śniegów i lodowców oraz globalnego podnoszenia się średniego poziomu mórz.”¹

Nie będziemy tu wchodzić w szczegóły techniczne. Zwłaszcza dzięki szerokiemu rozpowszechnieniu filmu Niewygodna prawda Ala Gore’a globalne ocieplenie po raz pierwszy uświadomiła sobie względnie poinformowana część ludności. Dane naukowe stopniowo wydostają się z laboratoriów, przenikają do środowisk opiniotwórczych i powoli docierają na szczebel podejmowania decyzji w rządach i wielkich firmach. Na tym poziomie narasta napięcie między tymi, którzy uświadamiają sobie wyzwania, a tymi, którzy po prostu robią business as usual, czyli zachowują się tak, jakby nigdy nic.

Rachunek globalnego ocieplenia

Powolna zmiana zachowań na szczeblu struktur władzy ma swoje koszty. Rząd Tony Blaira polecił przeprowadzenie kalkulacji Nicholasowi Sternowi, byłemu naczelnemu ekonomiście Banku Światowego, a więc osobnikowi nie skłonnemu do ekstremizmów ekologicznych. W raporcie Sterna opierają się one na najbardziej godnych zaufania danych klimatycznych, których używa się do oceny skutków ściśle ekonomicznych: tego, co się stanie z kosztami, jeśli potwierdzą się już stosunkowo pewne projekcje klimatyczne, przy czym skalkulowano najbardziej prawdopodobne skutki, nie ignorując nieuchronnego stopnia niepewności. Jest to pierwsza wszechstronna ocena „rachunku klimatycznego”.

Na świecie raport zrobił duże wrażenie, bo właśnie u osób, które zachowują zdrowy rozsądek, ale nie są specjalistami, zaspokaja on wielką potrzebę zrozumienia, jaka jest istota tego problemu. Zdaniem Sterna, analiza danych „prowadzi do prostego wniosku: korzyści płynące ze zdecydowanego i wczesnego działania znacznie przewyższają koszty. W najbliższych dziesięcioleciach nasze działania mogą zagrozić rozkładem działalności gospodarczej i społecznej na szeroką skalę, ale pod koniec bieżącego stulecia i w przyszłym stuleciu już na skalę podobną do tej, która kojarzy się z wielkimi wojnami i depresją gospodarczą z pierwszej połowy XX w. Zmiany te trudno będzie odwrócić lub okaże się to niemożliwe.”

Mechanizmy rynkowe po prostu nie wystarczają, ponieważ w kategoriach rynkowych taniej jest używać ropy naftowej, która leży pod ziemią, palić trzcinę cukrową na polach i zapełniać nasze miasta samochodami. Trzej główni poszkodowani tego procesu – przyroda, przyszłe pokolenia i oczywiście biedota tego świata, dwie trzecie ludzkości, które nie mają prawa głosu – są milczącymi rozmówcami. Konieczne jest spojrzenie systemowe i długofalowe, a ono wymaga mechanizmów podejmowania decyzji i zarządzania, które wychodziłyby poza ramy bieżącego interesu mikroekonomicznego. Pod tym względem Stern nie owija rzeczy w bawełnę: „Zmiana klimatyczna stanowi jedyne w swoim rodzaju wyzwanie dla nauk ekonomicznych: świadczy ona o największym i najbardziej wszechstronnym bankructwie rynku, jakie kiedykolwiek widziano.”² To mocna deklaracja, która wskazuje na ogólną ewolucję poglądów specjalistów przynależnych do systemu, a nie zewnętrznych krytyków, o naszych procesach decyzyjnych.

Nieład społeczny

Do niedawna było sporo ocen społecznej dynamiki kapitalizmu, w których sugerowano, że nierówność jest naprawdę dramatyczna, ale sytuacja się poprawia. Szczególnie dzięki postępom gospodarczym Chin, nieco mniej osób żyje za niespełna dolara dziennie. Lecz zgodnie z tym, co wynika z bilansu sytuacji społecznej na planecie, dokonanego przez ONZ w 10 lat po kopenhaskim „Social Summit”, ona znów się pogarsza. Udział najbogatszych 10% ludności świata w produkcie całego świata ciągle wzrasta i dochodzi do prawie 55%. W ostatnich dziesięcioleciach pogłębiła się luka dochodowa między krajami najbogatszymi i najbiedniejszymi.

Ponieważ bogaci kupują własność, a biedni kupują dobra, które pozwalają im przeżyć, majątek rodzinny wskazuje na jeszcze silniejszą polaryzację. W 2000 r. nagromadzone bogactwo rodzinne szacowano na 125 bilionów dolarów, co równało się 144 tysiącom dolarów na osobę w Stanach Zjednoczonych, 181 tysiącom dolarów w Japonii, 1100 dolarom w Indiach, 1400 w Indonezji – daje to pewne wyobrażenie o tym innym rodzaju polaryzacji.

Ciekawe, że gdy mówi się o dystrybucji dochodu, podatku od fortuny, podatku od spadku, w mediach nazywa się to populizmem i demagogią. Nie widzieć dramatów piętrzących się na skutek obecnych dynamik to być niebezpiecznie ślepym. Później przyjrzymy się z bliska tym danym.

Oczywiście, nadal można uważać, że bieda zawsze istniała. W artykule o stanie zdrowia na świecie Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawia prozaiczną daną: na AIDS zmarło już 25 milionów osób. UNICEF przedstawia dane o 4 milionach dzieci, które zmarły w 2005 r., ponieważ nie miały dostępu do wody – to część spośród owych 10 milionów, które co roku umierają z absurdalnych przyczyn. Business as usual?

Wykluczenie produkcyjne

Międzynarodowa Korporacja Finansowa (IFC) Banku Świato­wego analizuje koncentrację dochodu i bogactwa przez pryzmat potencjału przedsiębiorczości. Tradycyjnie Bank Światowy przedstawia dane, które odnoszą się do ubogich i szacują wymiar dramatu. Są to dane, które np. mówią nam, że na przełomie stuleci było 2,8 miliarda osób, które miały poniżej 2 dolarów dziennie na życie, z czego 1,2 miliarda poniżej 1 dolara. W obecnym studium szacuje się ogromną masę „źle uplasowanych” w rozwoju gospodarczym planety i szuka się sposobu na stwarzanie szans. Chodzi o 4 miliardy osób, których dochód na osobę jest niższy niż 3 tysiące dolarów rocznie i które stanowią rynek 5 bilionów dolarów. Nie mówi się już o tragedii społecznej – mówi się o szansach ekonomicznych.³

„4 miliardy osób u podstaw piramidy gospodarczej (Base Of the Pyramid – BOP), a więc te wszystkie osoby, których dochód jest niższy niż 3 tysiące dolarów w lokalnej sile nabywczej, żyją we względnym ubóstwie. W bieżących dolarach amerykańskich ich dochód jest niższy niż 3,35 dolara dziennie w Brazylii, niższy niż 2,11 dolara w Chinach, 1,89 w Ghanie i 1,56 w Indiach. Razem posiadają one jednak znaczna siłę nabywczą: podstawa piramidy stanowi rynek konsumpcyjny na 5 bilionów dolarów.”
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: