Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Diabeł woli świętych - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 marca 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Diabeł woli świętych - ebook

„Najlepiej znają diabła najwięksi przyjaciele Boga”, jak twierdził Proboszcz z Ars. Diabeł nie interesuje się ludźmi przeciętnymi, zajmuje się wyłącznie wielkimi duchem. Każdy, kto zdecydował się wstąpić na drogę duchowego rozwoju, musi się spodziewać spotkania z diabłem, nikomu nie zostanie ono oszczędzone. Dobrze wiedzieli i wiedzą o tym eremici, mnisi, mistycy, atakowani przez niego i kuszeni. Ich siła tkwi w żarliwej modlitwie i umacnianiu cnoty pokory.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7906-212-6
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wprowadzenie

To Bóg stworzył świat, ale to diabeł sprawia, że świat żyje.

Tristan Bernard

Jeżeli usuniecie to, co nadprzyrodzone, jego miejsce zajmą idole. Jeżeli zapomnicie o Bogu, nadbiegnie diabeł. Jeżeli odrzucicie z pogardą niebo, ziemia ludzi zamieni się w prawdziwe piekło.

Uspokajająca byłaby myśl, że Szatan rezyduje tylko w piekle, całkowicie pochłonięty dręczeniem potępionych, a nie włóczy się wśród ludzi, aby ich kusić i zwodzić na tysiąc sposobów. A ogromnie niebezpieczne dla zbawienia duszy byłoby odwołujące się do chłodnego rozumowania i dogmatów pozytywizmu uznanie, że diabeł i jego świta po prostu nie istnieją, że narodzili się w czasach prehistorycznych z nieokiełznanej wyobraźni ludzkości nieoświeconej i przesądnej, albo że są wymysłem kleru troszczącego się o utrzymanie wpływu na swoje owieczki na tej samej zasadzie, na jakiej, powołując się na istnienie wilka, zamyka się zwierzęta w zagrodzie.

Zresztą, czy ktokolwiek widział Szatana, z jego rogami, kopytami, zaczerwienionymi oczami? Pewnie tylko nieliczna grupa eremitów wycieńczonych upałem, postem i brakiem snu. Kto stawiał czoło atakom demonów poza świętymi i mistykami, którzy byli wszyscy bożymi szaleńcami, inaczej mówiąc osobami pozbawionymi rozsądku?

Dla większości śmiertelników – którzy głoszą dziś, że wszyscy są równi w ateizmie i laickości – złe duchy, potęgi ciemności i inne zjawiska diaboliczne rodzą się po prostu z chorobliwej wyobraźni albo zbyt obszernej i nieostrej nieświadomości; są oznaką zaburzeń umysłowych, udręczonej psychiki. Tego, kto mówi o sobie, że jest prześladowany lub atakowany przez siły ciemności i zła, zachęcamy do poddania się psychoanalizie lub psychoterapii. Jeżeli to nie wystarczy, takie osoby uznaje się za chore psychicznie i zamyka w zakładzie psychiatrycznym. Szatan zaciera ręce, bo może teraz kontynuować swoje dzieło incognito.

We współczesnym świecie nie ma już prawie miejsca dla świętości z jej drogą prób, liczą się tylko zdrowie ciała, szczęście dla wszystkich i włączenie w tkankę społeczną. Neguje się istnienie świata niewidzialnego, a wraz z nim wszystkich tych, którzy go w różnym stopniu zamieszkują: aniołów i demonów, duchów, istot zbawionych i osób boskich. Sam Kościół mówi raczej niewiele o atakach Złego i pomija milczeniem, jakby zawstydzony, ważną funkcję, jaką wypełnia kapłan egzorcysta kontynuujący świętą misję, którą Jezus powierzył swoim uczniom. Ewangelista Mateusz pisze: „Przywołał dwunastu uczniów i dał im władzę nad duchami nieczystymi, aby mogli je wyrzucać i uzdrawiać wszystkie choroby oraz dolegliwości” (Mt 10,1)^(). Potwierdza to Ewangelia Marka: „I ustanowił Dwunastu, których nazwał Apostołami, aby z Nim byli i aby mógł ich wysyłać na głoszenie nauki, i aby mieli władzę wyrzucać demony” (Mk 3,14–15).

Triumfujący racjonalizm całkowicie zerwał z przeszłością i jej wiarą w „diabelskie sztuczki” – nie trzeba już przepędzać demonów ani ich zwyciężać, bo po prostu nie istnieją. Szatan zrywa boki ze śmiechu. Może teraz kontynuować, jak gdyby nigdy nic, rozprzestrzenianie swojego władztwa. Sardoniczny śmiech zastąpił po prostu przesłodzonymi formułkami, a przerażającą maskę porzucił, chcąc wydawać się uwodzicielski.

Diabeł stosuje wiele podstępów i sztuczek, aby rozsiewać zło na wszystkie strony. Dlatego nazywa się go złym duchem. Wtapia się w tłum, naśladuje ludzi, przybiera najróżniejsze formy i kolory. W rzeczywistości energicznie werbuje swoich stronników, rekrutując ich wszędzie, gdzie tylko może. Jego dworacy, zwolennicy, którzy w krótkim czasie stają się jego niewolnikami, to ci wszyscy, którzy radośnie akceptują, nie zachowując ostrożności i nie zadając sobie pytań, dobra materialne i sowite gratyfikacje, którymi ich kusi: władzę, bogactwo, popularność, sukces, przyjemności, wieczną młodość... Ponieważ większość istot ludzkich nie potrafi się oprzeć jego ofertom, zły duch nigdy nie miał się tak dobrze.

Bo jest on księciem tego świata, jak określił go Jezus. Tytuł to niezbyt honorowy, a nawet gryząco ironiczny, ponieważ ten świat jest ograniczony, przemijający i nigdy nie osiągnie progu niebieskiego Jeruzalem. Na razie jego książę tuczy się chciwością i egocentryzmem istot ludzkich, delektuje się ich kłamstwami i arogancją, a najbardziej gorliwym przekazuje swoją umiejętność szkodzenia.

Nie oznacza to, że każda słabość, każdy błąd pochodzą od diabła. Istota ludzka jest wolna i może ulegać lub opierać się temu, co chasydzi nazywają „złymi skłonnościami”. W związku z tym warto przypomnieć anegdotę, jaką opowiada się o rabinie Pinhasie. gdy przybył do domu studiów, zastał swoich studentów rozgorączkowanych ożywioną dyskusją. Zapytał o jej temat, a uczniowie powiedzieli, że dręczy ich obawa, iż prześladują ich złe skłonności. Rabin odrzekł im: „Nie martwcie się o to! Nie zaszliście jeszcze tak wysoko, żeby potrzebowały was prześladować. Na razie to wy uganiacie się za nimi”.

Człowiek jest odpowiedzialny za swoje myśli, słowa i czyny, choć jest także skory do wynajdowania wszelkiego rodzaju usprawiedliwień i przywoływania okoliczności łagodzących. To on dokonuje wyboru, decydując się na paktowanie z diabłem, bycie gościem lub krzewicielem jego imperium. Jeden z wybiegów inspirowanych przez Złego polega na „rozpuszczeniu” pojedynczego człowieka w zbiorowości, na uwolnieniu go od winy w ramach kolektywu. To niebezpieczeństwo – ryzyko utraty własnej duszy – zostało precyzyjnie przeanalizowane przez Simone Weil^() w liście przesłanym swojemu przyjacielowi ojcu Perrin w styczniu 1942 roku:

Nigdy nie powiedziano ani nie napisano niczego, co szłoby tak daleko, jak słowa diabła skierowane do Chrystusa u św. Łukasza, a dotyczące królestw tego świata. (...) Wynika z nich, że kwestie socjalne są w sposób nieunikniony domeną diabła. Ciało popycha do mówienia „ja”, diabeł zaś popycha do mówienia „my”. Albo do mówienia, jak to czynią dyktatorzy, „ja” w znaczeniu kolektywu. I zgodnie ze swoją własną misją, diabeł fabrykuje fałszywą imitację boskości, ersatz boskości.

Przez kwestie socjalne rozumiem nie to, co się odnosi do jakiejś wspólnoty politycznej, ale wyłącznie uczucia zbiorowe.

Inna złośliwość Przeciwnika polega na minimalizowaniu znaczenia spraw poważnych, przedstawianiu błędów jako drobiazgów i redukowaniu do sfery zjawisk psychicznych wydarzeń należących do dziedziny duchowości. Tak więc, jeżeli chodzi o udręki i ataki pochodzące od diabła, mówi się o „wewnętrznych demonach” albo o „ciemnej stronie” istniejącej w każdym człowieku, o zjawisku wypierania i orszaku towarzyszących mu nerwic. Ostatecznie osoba narażona na działanie ciemnych mocy jest traktowana jak chory, którego trzeba leczyć za pomocą środków uspokajających, zanim zarazi zadowolone z siebie społeczeństwo, które wygnało Boga i rzeczywistość nadprzyrodzoną.

Ponieważ diabeł czuje się zupełnie dobrze w systemie myślenia, który uznaje go za nieistniejącego, a więc niedziałającego, rozwija bez trudności swoje armie wśród strachu, zgiełku i brzydoty. Upodobał sobie – a jego zbiry wraz z nim – wszystko, co patologiczne, brudne, odrażające, obrzydliwe. Piękno jest dla niego nie do zniesienia, bo przypomina świat świętości. Z tej samej przyczyny szczególnie irytują go ludzie służący dobru i umysły kontemplacyjne, istoty dyskretne i ciche, które bierze za cel.

Niektórzy zaprotestują wobec tego mało pociągającego obrazu świata. W gruncie rzeczy chodzi o to, żeby nie „urządzać się” w ziemskim życiu na stałe, nie identyfikować się z kondycją człowieka – mieszkańca ziemi; do tego zachęcają zresztą starożytna mądrość i autentyczne postawy duchowe. Ten świat jest światem zamieszania i iluzji, skazanym na przemijanie i śmierć. Wojny, zbrodnie, gwałty i tortury, głód i niesprawiedliwość – niezliczone są rodzaje zła popełnianego przez ludzi ulegających Złemu. Czy tu, na ziemi, można się kiedykolwiek od niego uwolnić? Jest w naszej mocy przynajmniej zwalczać zło i spowodować, że wpływy Złego będą słabły. Ta trudna i szlachetna misja została powierzona uczniom Chrystusa, których zadaniem jest przepędzać demony. Jedną sprawą jest uciec od świata lub nie przywiązywać się do niego, a inną – dzielnie walczyć tu na ziemi, aby nie zatriumfowały armie Złego.

We wszystkich bez wyjątku tradycjach religijnych Wschodu i Zachodu demony są rzeczywistą potęgą, której trzeba stawić czoło. Atakują najchętniej tego, kto aspiruje do duchowej czystości, kto działa na rzecz dobra, albo też człowieka oświeconego, jak Budda atakowany przez Marę^().

Społeczeństwo, które odrzuca transcendencję, neguje istnienie świata niewidzialnego i zaprzecza powołaniu istoty ludzkiej do życia z Bogiem, jest idealną ofiarą tych sił destrukcji i dezintegracji, a przy tym ofiarą pozbawioną jakiejkolwiek możliwości obrony. Bo ekspansji imperium zła nie powstrzyma się środkami materialnymi ani technikami osiągania dobrostanu czy sloganami na temat szczęścia. Tylko moc Ducha Bożego jest zdolna zmylić i pokonać Szatana i jego oddziały. Dowodzi tego wyraźnie ziemskie życie Jezusa, ale też życie świętych i mistyków chrześcijańskich, których przeciwnik nękał, ale nie zdołał pokonać.

------------------------------------------------------------------------

^() Wszystkie cytaty z Biblii, jeśli nie zaznaczono inaczej, za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, opracował Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła, Częstochowa 2009. Źródła pozostałych cytatów – wzorem francuskiego oryginału – znajdują się w wykazie na s. 177–181 – przyp. tłum.

^() Simone Weil (1909–1943) – francuska filozofka i pisarka, przedstawicielka chrześcijańskiego mistycyzmu; pracowała jako robotnica w fabryce Renault (1934 r.), brała udział w hiszpańskiej wojnie domowej po stronie republikanów (1936 r.), a w 1942 r. włączyła się w działalność Wolnych Francuzów – przyp. tłum.

^() Mara – w buddyzmie demon śmierci i przyjemności zmysłowej, kusiciel, który wizją pięknych kobiet usiłował odwieść Buddę Gautamę od osiągnięcia oświecenia; w ikonografii przedstawiany pod postacią ohydnego demona, a niekiedy słonia lub kobry – przyp. tłum.Rozdział 1
Jezus, niezmordowany łowca demonów

Syn Boży ukazał się po to, aby zniszczyć dzieła diabła.

1 J 3,8

W historii mówimy o wędrówkach ludów, omawiając inwazję plemion barbarzyńskich, wszystkich tych Cymbrów i Teutonów, Gotów, Wizygotów, Hunów i innych Wandalów, którzy wdzierając się w pierwszych wiekach na rozległe tereny Cesarstwa Rzymskiego, spowodowali jego upadek, a potem opanowali całą Europę. Ale zapominamy, że permanentna inwazja, ta, która atakuje cytadelę duszy, polega na działaniu demonów.

Niezależnie od imienia, pod jakim się pojawia, Szatan nie jest ani fikcją, ani alegorią, ale jest rzeczywistością zarazem wewnętrzną i zewnętrzną. Wewnętrzną, ponieważ stanowi zaporę uniemożliwiającą narodziny i rozwój życia duchowego; zewnętrzną, ponieważ swoją obecnością, którą można stwierdzić za pomocą niezawodnych wskazówek, aktywnie wpływa na bieg wydarzeń w świecie.

Gdy pod tym kątem odczytujemy na nowo Ewangelię, stwierdzamy ze zdumieniem, że głównym zadaniem Jezusa podczas Jego życia publicznego było wypędzanie demonów, największą zaś troską Jemu współczesnych było uwolnienie się od „duchów nieczystych”, powodujących choroby i najróżniejsze formy szaleństwa. Tak więc już przed ponad dwoma tysiącami lat człowiek miał świadomość, że nie jest bynajmniej nieskazitelny i przezroczysty, że jego dusza bywa skażona i zmącona, w mniejszym lub większym stopniu nawiedzana przez mroczne obecności. Szukał wobec tego sposobu, żeby temu zaradzić. Natomiast współczesny obywatel żyje w przeświadczeniu, że dzięki światłu rozumu, które rozprasza mroki obskurantyzmu, dzięki czarodziejce elektryczności i postępom wiedzy jego świat jest jasny i bezpieczny.

Przygoda duchowa zaczyna się w momencie, gdy uświadamiamy sobie, że człowiek „ziemski” nie jest formą doskonałą, skończoną, że siły negacji mogą w każdej chwili zachwiać jego życiem duchowym. Toteż trzeba podwoić uwagę, skupiając ją jednocześnie na zadaniu, które należy doprowadzić do właściwego końca, i na walce, jaką należy stoczyć dla obrony gmachu ducha.

Jak o tym świadczą relacje czterech ewangelistów, Jezus, zanim posiadł władzę nad demonami, sam był kuszony przez diabła. Opisany przez Mateusza, Marka i Łukasza słynny epizod wydarzył się zaraz po chrzcie, którego udzielił Mu Jan Chrzciciel. Jezus udaje się na pustynię, gdzie pości przez czterdzieści dni. To wówczas diabeł zbliża się do Niego i stara się doprowadzić do Jego upadku, rzucając Mu trzy niebezpieczne wyzwania: jeżeli Jezus rzeczywiście jest Synem Bożym, może rozkazać, aby kamienie zamieniły się w chleb; może także rzucić się ze szczytu Świątyni, bo wie, że aniołowie będą chronili Go od upadku; wreszcie, jeżeli zgodzi się oddać cześć Szatanowi, może stać się panem wszystkich królestw ziemi.

Na każdą pokusę Jezus odpowiada odpowiednim cytatem z Pism, później energicznie kładzie kres spotkaniu: „Idź precz, szatanie!” (Mt 4,10). Nie oznacza to, że nigdy więcej nie będzie już miał do czynienia ze Złym i jego hordami. Wręcz przeciwnie, cała Jego ziemska droga, całe Jego nauczanie jest niezmordowaną walką przeciwko demonom, które szkodzą istotom ludzkim, blokując im drogę do nieba. On, Jezus, energicznie odrzucił pokusy władzy, bogactwa i ambicji: Jego królestwo nie jest z tego świata. Ale czy biedni ludzie będą mieli siłę zrezygnować z tysiąca rozmaitych atrakcji, których uroki roztacza przed ich oczami książę tego świata? Bo te atrakcje są jednocześnie chorobami i trądem dla duszy, są termitami drążącymi konstrukcję istoty duchowej.

Zdanie, które otwiera epizod kuszenia na pustyni, brzmi dość dziwnie: „Potem Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby tam kusił Go diabeł”. To szczególny sposób wystawienia na próbę i szczególna walka. Jedynie Duch Boży – albo, w przypadku istoty ludzkiej, duch, który jest Jego odbiciem – jest zdolny mierzyć się z nieprzyjacielem, a potem zmusić go do ucieczki. Jak długo człowiek nie został oświecony, połączony z niezniszczalnym i wiecznym wymiarem Ducha, tak długo jest całkowicie niezdolny do stawienia mu czoła i odniesienia zwycięstwa.

Toteż wydając rozkazy demonom i lecząc opętanych, Jezus czyni to zawsze w imię Boże. Nie dokonuje magicznej sztuczki ani nie wykorzystuje zdolności uzdrawiacza: w imieniu Boga i imieniem Boga przepędza Złego i duchy nieczyste. Jedynie Światłość ma moc rozpraszania ciemności i cieni.

W Ewangelii znajdziemy wiele ustępów odnoszących się do działania demonów i scen uwalniania przez Jezusa ludzi opętanych; potem tę misję otrzymało od Niego Dwunastu. Przypominanie ich wszystkich byłoby nużące. Wśród epizodów opisanych bardziej szczegółowo znajdziemy historię opętanego znad jeziora Genezaret (Mk 5,1 i nast.; Mt 8,28 i nast.; Łk 8,26 i nast.). Człowiek ten, mieszkający na uboczu, w górach, wśród grobów, był często bardzo pobudzony, krzyczał i rozrywał łańcuchy, za pomocą których próbowano go poskromić. Gdy zbliżył się Jezus, opętany pokłonił się przed Nim, wołając: „Co mam z Tobą wspólnego, Jezusie, Synu Boga Najwyższego?”. Jezus zapytał go o imię, na co ten odpowiedział: „Na imię mi Legion, bo jest nas wielu”. Opętany (albo raczej duchy nieczyste, które w nim mieszkały) prosił, żeby go nie wyganiać daleko od tej krainy. Spostrzegłszy w pobliżu stado świń, Jezus skierował złe moce ku zwierzętom, a te natychmiast rzuciły się w morze, w którym utonęły. Człowiek uwolniony od demonów odzyskał spokój i rozsądek. Gdy ludzie z okolicy dowiedzieli się o jego uzdrowieniu, ogarnął ich przestrach. Wydawali się bardziej przerażeni mocą emanującą z Jezusa niż wcześniej obecnością szaleńca; prosili, żeby Jezus oddalił się z ich krainy. Natomiast uleczony mężczyzna chciał pozostać przy Nim, ale Jezus polecił mu, żeby wrócił do swoich bliskich i opowiedział im o uzdrowieniu.

Scena ta przynosi też ostrzeżenie: Szatan dysponuje licznymi oddziałami, których imię brzmi „Legion”. Ewangelia św. Marka precyzuje, że duchy nieczyste weszły w dwa tysiące świń, które natychmiast oszalały. Jeżeli chodzi o mieszkańców tej krainy, którzy poprosili Jezusa, aby odszedł, nie byli oni z pewnością bez skazy: choć ich zachowanie pozornie na to nie wskazuje, nie możemy być pewni, czy i w nich nie mieszkały jakieś złośliwe duchy...

Warto zauważyć, że demony – podobnie jak kusiciel, którego Jezus spotkał na pustyni – dobrze wiedzą, z kim mają do czynienia, kto przychodzi je „dręczyć”, jak mówią. „Na Jego widok duchy nieczyste padały przed Nim i wołały: »Ty jesteś Synem Bożym«” (Mk 3,11). Podobnie zachowywał się opętany przez ducha nieczystego mężczyzna, którego Jezus spotkał w synagodze w Kafarnaum, gdzie nauczał. Człowiek ten krzyczał: „Och, co mamy z Tobą wspólnego, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić! Wiem, kim jesteś: świętym Boga” (Łk 4,34). Można stąd wyciągnąć wniosek, że demony wykazały się większą przenikliwością niż współcześni Jezusa, ponieważ rozpoznawały natychmiast Jego boską naturę.

Złe duchy mają, jak się okazuje, zdolność mówienia, choć zazwyczaj wyją; dysponują także budzącą grozę mocą, która powoduje choroby, szaleństwo, paraliże i samobójstwa. Oznacza to, że istnieją, mimo że ich nie widzimy, że działają i potrafią przejść do ofensywy. Toteż uczeń Chrystusa nie powinien zapominać o jedynej walce, walce Ducha przeciwko światu ciemności, którą powinni prowadzić wierni Bogu przeciw armiom Szatana.

Podczas całego życia publicznego Jezusa nieustannie przyprowadzano do Niego chorych i opętanych. Ci ostatni to niemowy, epileptycy, umierający lub szaleńcy, którzy odzyskują zmysły i zdrowie dzięki interwencji Jezusa, ale także dzięki wierze, której świadectwo dają ich bliscy. Tak jak kobieta kananejska, której córka była dręczona przez demona (Mt 15,21 i nast.; Mk 7,24 i nast.). Matka błagała „Pana, Syna Dawida” o uwolnienie nawiedzonej i energicznie nalegała. Jezus odpowiedział: „Wielka jest twoja wiara! Niech więc ci się stanie tak, jak chcesz”. I jej córka została uzdrowiona. Ta scena przypomina, że uzdrowienie nie jest rezultatem jakiejś akcji zewnętrznej, nawet działania Jezusa, ale owocem pełnej ufności wobec Boga. Boże błogosławieństwo może spłynąć tylko na serce otwarte i wyrażające na to zgodę. To właśnie odróżnia uzdrowienie magiczne, w którym człowiek mu poddany nie ma żadnego udziału, od cudu, z którym chory albo jego bliscy powinni współpracować.

Podobnie stało się w przypadku ojca, który błagał Jezusa o uwolnienie swojego jedynego syna, opętanego przez złego ducha (Mk 9,14; Mt 17,14; Łk 9,37). Biedne dziecko uznane za epileptyka rzucało się na ziemię z pianą na ustach, skakało w ogień lub w wodę i nikt nie był w stanie go uspokoić; nawet uczniom Jezusa nie udało się wypędzić ducha nieczystego. „Dla wierzącego wszystko jest możliwe”, powiedział Jezus do nieszczęśliwego ojca i nakazał demonowi wyjść z dziecka.

To przy tej okazji Jezus skarcił uczniów za słabość ich wiary, używając obrazu ziarna gorczycy, które jest w stanie przesunąć górę. Można stąd wnioskować – i dowodzą tego wszyscy święci chrześcijańscy – że demony rozpoznają klasę człowieka, który je zwalcza. Im wyższy jest poziom duchowy takiej osoby, tym potężniejsze spotykają ją ataki, ale też tym większa jest jej zdolność do odpierania szturmów złych duchów. Stąd absolutna władza, jaką Jezus jako Syn Boży ma nad plemieniem diabelskim.

Liczne uzdrowienia opętanych, których dokonuje Jezus, budzą najczęściej wdzięczność i, co ważniejsze, pociągają za sobą nawrócenie, ale wywołują również podejrzenia. W czyim imieniu działa Jezus? Czy aby nie w imieniu księcia demonów, Belzebuba? Takie pytania zadają faryzeusze i uczeni w piśmie, rozsiewając wokół wątpliwości. Ma to miejsce zwłaszcza po tym, jak Nauczyciel uwolnił mężczyznę od demona, który czynił go niemym i ślepym (Mt 12,22 i nast.; Łk 11,14 i nast.). To natychmiastowe uzdrowienie wykraczało poza zwykły bieg rzeczy i przekraczało ich zdolność rozumienia. W rezultacie ci nienaganni pobożnisie zachowywali się tak, jakby przypisywali diabłu moc większą od Mocy Bożej. Na ich oskarżenia Jezus odpowiada, używając niepodważalnego argumentu: dlaczego Szatan miałby działać przeciwko swojemu własnemu obozowi, pozwalając Mu wypędzać demony? Jest znacznie bardziej prawdopodobne, że te uzdrowienia są raczej wynikiem działania Ducha i reprezentują znak światła: „Jeśli jednak Ja wyrzucam demony mocą palca Bożego, to nadeszło już do was królestwo Boże” (Łk 11,20).

W rzeczywistości to Szatan we własnej osobie rozsiewa wśród ludzi nieporozumienia i niezgodę, które podtrzymują zamieszanie i rozdźwięki, to on jest wielkim oszustem i głównym duchem przekory. Na tym polega jego najważniejsza rola: stara się sprawić, że ludzie zapomną o wyższym, niewidzialnym świecie, o królestwie Bożym, które ma nadejść, lub też chce zagrodzić dostęp do niego tym, którzy jeszcze o nim pamiętają i pragną jego przyjścia. Ludzkość, która żyjąc na ziemi, nie komunikuje się ze światem boskim, nawet go już nie rozpoznaje i lekceważy wszelką rzeczywistość nadprzyrodzoną, jest przeznaczona „dla wszystkich diabłów”, to znaczy skazana na zgubę i nicość. Jezus nas uprzedził: nie ma dla nas usprawiedliwienia, a być może nie mamy już nawet najmniejszego ziarnka gorczycy. Toteż góra nie drgnie, przynajmniej dopóki ten świat będzie trwał, a śmiertelnicy zostaną skazani, bez jakiegokolwiek innego wyboru, na świat materialny, który stanie się ich jedyną troską.

Podczas swojego życia na ziemi Jezus nie tylko był oskarżany o działanie na rzecz diabła, ale sam traktowany bywał jak opętany. Opinie Żydów na Jego temat były podzielone, jak o tym wspomina ewangelista Jan: „Wielu z nich mówiło: »Opętał Go demon i szaleje. Dlaczego Go słuchacie?« Inni jednak stwierdzali: »Takie nauczanie nie pochodzi od opętanego«” (J 10,20–21). To także jest jeden z podstępów Szatana, który z upodobaniem odwraca kota ogonem i przedstawia sprawiedliwego jako złoczyńcę, a kryminalistę jako niewinnego.

Wśród osób opanowanych przez złe duchy nie można zapomnieć o kobiecie, Marii z Magdali, „z której wyszło siedem demonów” (Łk 8,2). To znaczy wszystkie. Stąd wzięła się opinia o niej jako o grzesznicy, kobiecie prowadzącej podejrzany tryb życia; do dziś towarzyszy ona tej, która miała przywilej jako pierwsza zobaczyć Zmartwychwstałego (Mk 16,9). Stąd też wzięły się, biorące początek od Ewy, podejrzenia dotyczące wszystkich kobiet uważanych za stworzenia słabe albo kusicielki, skłaniające się w stronę zła. Wszystkich z wyjątkiem Niepokalanej Maryi.

Kwestia jest obszerna i zawiła. Ale na pewne rzeczy warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim epizody przedstawiające wypędzanie demonów dotyczą również, jeżeli nie częściej, mężczyzn, gdy tymczasem krótka wzmianka wspomina o obecności w otoczeniu Jezusa „kilku kobiet, które uwolnił od złych duchów i od chorób” (Łk 8,2). Ponadto demony, które opanowują lub nękają człowieka, pochodzą z zewnątrz, nie reprezentują prawdziwej tożsamości osoby opętanej, ale pasożytują na niej lub ją zniekształcają. Inaczej nie sposób byłoby zrozumieć, dlaczego Mistrz zgadzał się na obecność w swoim otoczeniu kobiet mających opinię nieczystych albo grzesznych; a przecież to one właśnie okażą się wierne Mu do końca. Właśnie w przypadku Marii z Magdali jako przedstawicielki kobiet warto byłoby się zastanowić, czy siedem demonów, które w niej mieszkały, nie reprezentuje dotykających kobiety od wieków poniżających wyobrażeń, złośliwych myśli i upartych przesądów, które Jezus przepędza i rozprasza na zawsze. Jezus rzeczywiście przy każdej okazji podnosi kobietę i przywraca jej wewnętrzną godność. Oczyszcza ją z wszelkich podejrzeń, ją, na której a priori wydaje się ciążyć domniemanie winy. Tak dzieje się z kobietą uznaną za wiarołomną bez jakiegokolwiek namacalnego dowodu winy i pod nieobecność równie winnego mężczyzny. Jezus zastępuje rytuał kozła ofiarnego, którego wspólnota wypędza daleko w pustynię, złożywszy na niego wszystkie swoje grzechy, wyobrażeniem zabłąkanej owcy, której pasterz wytrwale szuka. Sam zresztą prezentuje się jako Baranek. Jaka zmiana! Maria z Magdali może wędrować, swobodna, po drogach nieba. Nie jest już ofiarą siedmiu ponurych demonów, które opanowały ją na całą wieczność, wypełnia ją gorąca miłość Boga.

Dla przeciwwagi przypomnijmy nieśmiało, że drogą diabła pójdą dwaj spośród dwunastu apostołów. Najpierw Piotr odrzuci zapowiedź męki, przez którą będzie musiał przejść Jezus. Ograniczy się do wąskiego zakresu myślenia ludzkiego, w ramach którego nie mieści się tajemnica zmartwychwstania. „Szatanie, odejdź ode mnie!” (Mk 8,33), nakazuje mu prosto z mostu Mistrz. Później wspólnikiem Złego stanie się Judasz. „A szatan wszedł w Judasza”, pisze zwięźle Łukasz (Łk 22,3). Tak więc wobec pokus i szturmów diabelskich nikt nie jest bezpieczny.

Każda opowieść ewangeliczna ma swoją własną melodię, jasno określone intencje, swój szczególny klimat. Tym, co uderza w Ewangelii według św. Marka, jest znaczenie, jakie autor nadaje krzykom i wrzaskom demonów. Gdy zbliża się do nich Jezus, pokrzykują, wymyślają Mu lub z Nim rozmawiają, próbują negocjować; wrzeszczą, kiedy je wypędza. Podobnie w innych opowieściach ewangelicznych: autorzy zwracają uwagę na fakt, że demony są gadatliwe, natomiast tych, których opanowały, czynią niemymi albo niewidomymi i niemymi lub też głuchymi i niemymi. Stąd ta precyzyjna uwaga: „Gdy demon został wyrzucony, niemy zaczął mówić” (Mt 9,33).

Rozumiemy teraz, że opętany jest człowiekiem, który został pozbawiony Słowa Bożego, uniemożliwiono mu bowiem najpierw słuchanie, a potem przekazywanie Dobrej Nowiny. Diabelskie wycia nie tylko kontrastują ze zwykłym ludzkim sposobem mówienia, ale przede wszystkim stanowią zaporę dla Słowa Bożego albo tłumią je w sercu człowieka.

Niewątpliwie nawiązuje to do pięknej paraboli o siewcy, którą cytują ewangelie synoptyczne. Opowiedziawszy tę historię, Jezus precyzyjnie wyjaśnia ją uczniom. A oto, co powiedział:

Do tego, który słucha nauki o Królestwie, a nie rozumie, przychodzi Zły i wyrywa to, co zostało zasiane w jego sercu. Taki człowiek przypomina ziarno zasiane koło drogi (Mt 13,19).

Ciąg dalszy w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: