Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dobroć nieznajomych - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
2 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dobroć nieznajomych - ebook

Z pozoru normalna rodzina skrywa za zamkniętymi drzwiami mroczny sekret, który zmieni życie wszystkich jej znajomych…

Sarah Laden, młoda wdowa wychowująca dwóch synów, robi wszystko, aby jej rodzina, wbrew wszelkim przeciwnościom, trzymała się razem. Gdy wskutek wstrząsającego odkrycia rozpada się rodzina jej najlepszej przyjaciółki, Sarah znajduje w swoim i bez tego burzliwym życiu miejsce dla jeszcze jednego chłopca, ciężko doświadczonego przez los.
Jordan, cichy, wyobcowany szkolny kolega syna Sarah, Danny’ego, przeżył straszliwy koszmar. Sarah zgadza się wziąć go pod opiekę, nieświadoma, że decyzja ta zmusi ją to do zakwestionowania wszystkiego, w co od dawna wierzyła. Gdy łączące ich kruche więzy zaczynają pękać, Ladenowie muszą zmierzyć się z trudnymi prawdami o sobie i swoich relacjach i odkryć moc miłości, niezbędną, by przebaczyć i zaleczyć rany.

Przejmująca powieść, która ukazuje walkę ze skutkami molestowania seksualnego w dzieciństwie; czysty, klarowny styl Kittle przydaje blasku jej opowieści o triumfie wbrew wszelkim przeciwnościom.
„People”

Wzruszająca opowieść o strachu, wściekłości i wierności… Dzięki nadzwyczajnie lekkiemu pióru autorki, powieść ta… wciąga bez reszty… Kittle snuje swoją opowieść z głębokim zaangażowaniem.
„Kirkus Reviews”

Altruizm jest motywem przewodnim tej zapadającej w pamięć, przejmującej powieści o ludzkim przetrwaniu. Pieczołowicie ukazana ewolucja postaci i opisy życia kochającej rodziny, wraz z przytoczonymi danymi statystycznymi, sprawiają, że trudno się od tej książki oderwać. Choć jest ponurym, wstrząsającym studium molestowania, potoczysty styl i wyraziście nakreślone postacie czynią ją wzruszającym portretem procesu leczenia ran na duszy. Książka, której nie może zabraknąć w żadnej bibliotece publicznej.
„Library Journal”

Kittle snuje wstrząsającą, ale pasjonującą narrację, na przemian oddając głos Sarah, Nate’owi i Jordanowi, zmuszonym uporać się z koszmarem, który wdziera się w ich życie… Choć każdy krok zbliża ich do wyjścia na prostą, droga jest wyboista dla wszystkich postaci tej… pasjonującej lektury.
„Publishers Weekly”

Katrina Kittle jest autorką pięciu powieści. Mieszka w Dayton w stanie Ohio, gdzie uczy twórczego pisania, uprawia ogródek, biega i jest uzależniona od kawy i filmów. Stara się nie być rozgoryczona tym, że jej kot Joey zdobył większą popularność na Facebooku od niej. 

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8097-910-9
Rozmiar pliku: 667 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DANNY

Danny był ciekaw, czy ludzie patrzą na jego rodzinę i wiedzą. Czy to widać.

Siedząc tutaj, w domu swojego dzieciństwa, kilka godzin przed ślubem, nie mógł się nadziwić, jak daleko zaszli. Wrócił pamięcią do czasów, kiedy nawet mu się nie śniło, że pewnego dnia będzie świadkiem takiej sceny.

Ciekawe, czy inni, patrząc na nich, wciąż myślą: „Mój Boże, to nadzwyczajne”.

Wiedział, że jego rodzina nadal tak myśli. I za to ich kochał. W takie dni jak ten, jak i na uroczystościach zakończenia studiów czy na wakacjach, czasem napotykali swoje spojrzenia i znów to widzieli. Ten błysk mówiący „udało nam się, co?”. Jaśniejącą w oczach świadomość tego, jak wielkie mieli szczęście.

Danny uwielbiał dni, kiedy sobie o tym przypominali.

Bo nie zawsze tak było. Nie mogło. Wiedział, że ludzie są z natury niezdolni do tego, by autentycznie rozkoszować się każdą chwilą i stale mieć w świadomości wszystko, za co powinni dziękować losowi. Tak nawet nie dałoby się żyć. Człowiek nie mógłby się zająć żadną pożyteczną robotą. Nie zawsze jest czas, by cieszyć się każdym cholernym drobiazgiem jak elektryczność albo że samochód zapalił, a dostawa wykwintnych serów dotarła na czas. Pomyślał o tym, ile energii i wysiłku pochłonęłoby ciągłe delektowanie się wszystkim. To nie byłoby praktyczne.

Sądził jednak, że jego rodzina robi to częściej od innych.

I ma po temu powody.

Najbardziej lubił te dni, kiedy wiedział, że wszyscy oddawali się temu jednocześnie.

Krzątanina trwająca tu, w kuchni jego matki, działała na niego pobudzająco. Mama wyglądała świetnie, ale pamiętał, żeby nie powtarzać jej tego za często. Wreszcie ją przekonał, żeby zafarbowała swoje siwe włosy, i nie chciał robić zbyt wielkiego szumu wokół faktu, że w oczywisty sposób wyszło na jaw, że miał rację; uśmiechał się tylko szeroko, ilekroć ktoś mówił jej: „Wyglądasz fantastycznie, Sarah”.

Danny zdjął już marynarkę od smokingu i zatknął za kołnierz koszuli materiałową serwetkę, zastępującą fartuszek. Zazdrościł mamie, że potrafiła tak mieszać lukier z brązowego cukru, by nawet kropelka nie ochlapała jej sukni koloru kości słoniowej. Oczywiście sama upiekła ciasto. Cała ona. Danny obiecał, że się tym zajmie – miała dziś mnóstwo innych obowiązków – jak zwykle jednak próbowała zrobić wszystko. Dobrze choć, że się zgodziła, by jej pomogli, chociaż to zwiększało ogólny chaos. Ochoczo rzuciła się w wir pracy, zmieniła wielkie urwanie głowy w dobrą zabawę. Zaśmiała się, gdy napotkała spojrzenie Danny’ego, po czym zanurzyła palec w maśle roztopionym z cukrem trzcinowym, które wymieszała. Zamknęła oczy na znak aprobaty.

Bracia Danny’ego stali w pobliżu. Wyglądali w swoich smokingach jak gwiazdy filmowe, zajadali okrawki, które odkroił z ciasta czekoladowego na maślance. Zaśmiali się z czegoś i Danny przyjrzał im się, przechyliwszy głowę na bok; trudno byłoby znaleźć dwóch mniej do siebie podobnych członków jednej rodziny niż jego bracia.

Danny przeważnie zapominał pamiętać. Dziś jednak to było niemożliwe.

Dziwne rzeczy przywoływały wspomnienia. Bodźce czasem oczywiste, czasem zaskakujące – zapach wody w basenie, widok kwitnącego derenia, przemykający czarno-biały kot, dźwięk pracującej drukarki laserowej, mundurowi policjanci, blondynka w różu.

A dziś wszyscy robili zdjęcia. Błyski fleszy i obiektywy kamer wideo, jak zawsze przypomniały mu tamten zimny, deszczowy dzień przed dwunastu laty i to, co wtedy znalazł.

Dwanaście lat. Kurde. Wspomnienie czasem wydawało się tak świeże, że jego serce znów ściskał dawny strach. Czasem też trudno było mężczyźnie, którym Danny był teraz, rozpoznać w sobie chłopca, którym był wtedy. Zawsze jednak, kiedy stawał przed obiektywem aparatu albo kamery, wszystko powracało.

„Tamto lato”, tak nazywała to jego rodzina. Choć wszystko zaczęło się wiosną, w kwietniu. Albo „tamten rok”. Wystarczyło powiedzieć „tamtego lata” albo „tamtego roku” i już każdy wiedział, o co chodzi. Inaczej użyliby bardziej konkretnego określenia: „tamtego lata, kiedy Nate poszedł na studia medyczne” albo „tamtego lata, kiedy byłam zastępcą szefa kuchni w Arriba Arriba na Manhattanie”. Ale jeśli ktoś mówił tylko „tamtego lata”, reszta wiedziała, co miał na myśli.

Danny nie wierzył, że wszystko, co się dzieje, ma swoją przyczynę. Nie chciał w to wierzyć. Odrzucał taki wizerunek Boga i świata. W tym świetle zbyt wiele było rzeczy po prostu małostkowych i podłych. Na studiach jednak miał zajęcia z religioznawstwa, na których dowiedział się co nieco o reinkarnacji. Część tych, którzy w reinkarnację wierzyli, sądziła, że gdzieś istnieje miejsce, miejsce nieosiągalne dla ludzkiego poznania, gdzie wybieramy drogę swojego życia na ziemi.

Danny dumał nad tym, kiedy spotykał pewnych ludzi albo rozmyślał o kolejach losu swojej rodziny. Jeśli tak jest istotnie, co sprawia, że niektórzy decydują się na niewymagające, wygodne życie, a inni na kurs dla zaawansowanych? Co spowodowało, że jego rodzina dobrowolnie wybrała dla siebie szok, zdradę, ból? Bardzo chciałby to pojąć.

W takie dni jak ten miał wrażenie, że jest tego ciut bliższy. Wiedząc to, co wiedział, świadomy, jak wszystko się poukładało, zmieniło na lepsze, sądził, że wybrałby to życie raz jeszcze. Naprawdę.

– Konfitury przygotowane? – spytała mama.

Danny otworzył konfitury malinowe. Sam je zrobił. Pewne rzeczy ściśle wiązały się z przeszłością rodziny. Słoik konfitur malinowych na pewno stanie się pretekstem do snucia rodzinnych opowieści.

Nikt nie lubił rodzinnych wspominków bardziej od niego. Inni reagowali narzekaniem, okrzykami „Tylko nie to!”, ale on je uwielbiał, pragnął ich słuchać i skrycie obmyślał sposoby odpowiedniego do wspomnień nastroju.

Rozsmarował konfitury malinowe między trzema warstwami gęstego ciasta czekoladowego. Podawane z lodami waniliowymi domowej roboty było, jak mówiła mama, „bodaj największą rozkoszą, jakiej podniebienie może zaznać”. Jego ojciec przepadał za tym ciastem, Danny był więc wzruszony, że właśnie dziś go sobie zażyczyli. Wspomnienie o ojcu przypomniało mu pewną rodzinną historię. Starą. Opowiadaną w Święto Dziękczynienia, na ślubach, bar micwach i urodzinach. Zawsze w urodziny Danny’ego. Żeby wszyscy mieli ubaw jego kosztem. Kiedyś, przed śmiercią taty, Danny wstydził się, kiedy tę historię opowiadano. Teraz jednak czasem sam prosił mamę, żeby to zrobiła.

Był wtedy bardzo mały. Miał cztery, może pięć lat. Bawił się samotnie na podwórku za tym samym domem, w którym teraz byli. Mama i tata uwielbiali wspominać, jak w pewnej chwili wbiegł do środka i krzyknął: „Wiedzieliście, że kiedy się podskakuje, obie nogi odrywają się od ziemi?”.

Słodkie i głupie, tak myśleli o tym wszyscy, dla Danny’ego jednak była to przerażająca chwila i nadzwyczajne odkrycie. Widział swój cień na ścianie garażu. Kiedy podskoczył, zobaczył odstęp między swoim ciałem a trawą. Na białej ścianie ujrzał siebie zawieszonego w powietrzu, niepołączonego z niczym.

Dlaczego właściwie nie odleciał w siną dal?

Tata powiedział mu o grawitacji, ale to mama wysłuchała obaw Danny’ego i przytuliła go.

– Nie dam ci odlecieć – zapewniła. – Jest między nami więź, chociaż jej nie widzisz. Zawsze będzie cię z nami łączyła.

Kiedy Danny myślał o zmarłym ojcu, przed oczami czasem stawał mu obraz cienia unoszącego się nad ziemią. Tata był jak jego własny cień. Coś, czego tak naprawdę nie mógł dotknąć, coś, co czasem trudno dostrzec, ale co nigdy go nie odstępowało. Danny to wiedział. Nie mógł tego utracić.

I to właśnie była rodzina. To było poczucie bezpieczeństwa.

Dlatego choć kiedyś się wstydził tej historii, teraz ją lubił. Była też rodzajem więzi. Łączyła wszystkich, którzy ją sobie opowiadali.

Ale ta historia pochodziła z czasu, który był Przedtem.

Były też nowe historie. Historie z czasu, który nastąpił Potem.

I historia o tym, jak Przedtem przeszło w Potem.

Historia o tym, jak stali się tymi, kim byli teraz.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: