Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dopełnienia historyi prawodawstw słowiańskich - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dopełnienia historyi prawodawstw słowiańskich - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 327 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Na­kła­dem za­pi­su Ś. P. Mi­cha­ła Ko­nar­skie­go opra­co­wy­wa­ne i w kil­ku ar­ty­ku­łach, osob­ne dzie­ła sta­no­wią­cych dru­kiem ogło­szo­ne przez

Wa­cła­wa Alek­san­dra Ma­cie­jow­skie­go.

Ar­ty­kuł pierw­szy za­wie­ra:

Dzie­je Pol­ski przed­chro­bro­wej aż do po­cząt­ku pa­no­wa­nia w niej ro­dzi­ny Pia­sta, za­czerp­nię­te ze źrzó­deł po­mni­ka­mi tych­że dzie­jów od Au­gu­sta Bi­dow­skie­go wy­da­ne­mi nie ob­ję­tych, i opo­wie­dzia­ne z uwa­gą na ościen­ne kra­je, na Ruś, Li­twę, i Cze­chy, – a oso­bli­wie na sta­ro­daw­ne i dzi­siej­sze Niem­cy.

War­sza­wa.

W Dru­kar­ni K. Ko­wa­lew­skie­go ul. Kró­lew­ska N. 23.

1872.

Дозволено Цензурою

Варшава 10 (22) Апръля 1872.PRZED­MO­WA.

Ogrom na­gro­ma­dzo­ne­go wąt­ku dla przed­sta­wie­nia hi­sto­ryi pra­wo­dawstw sło­wiań­skich le­żąc przed nami, zda­je się upo­mi­nać o to, aże­by nie zmar­niał, lecz był zu­żyt­ko­wa­ny. Przed­się­bio­rąc przy po­mo­cy tego wąt­ku na­szki­co­wa­ny ob­raz rze­czo­nej hi­sto­ryi w pierw­szem wy­da­niu, a w dru­giem do­kład­niej już opra­co­wa­ny, wy­cie­nio­wać i wy­dat­niej­szym go uczy­nić, roz­po­czą­łem układ dwóch no­wych dzieł. Jed­ne­go z nich ar­ty­kuł pierw­szy czy­li część pierw­sza już się uka­za­ła (1), i we­dług za­po­wie­dze­nia w przed­mo­wie do niej, uka­zy­wać się mają dal­sze tego dzie­ła czę­ści. Dru­gie dzie­ło ma pod na­zwą "Do­peł­nień" roz­wi­jać szcze­gó­ło­we ustę­py tej­że hi­sto­ryi pra­wo­dawstw, opo­wia­da­ne już w tym co ten tu ar­ty­kuł roz­mia­rze, już w ob­szer­niej­szym – (1) Prze­gląd naj­now­szych Pra­wo­dawstw Sło­wiań­skich w kil­ku od­ręb­nych ar­ty­ku­łach przed­sta­wio­ny. Ar­ty­kuł pierw­szy za­wie­ra: Po­gląd hi­sto­rycz­no-kry­tycz­ny pra­wa cy­wil­ne­go ru­skie­go, dziś obo­wią­zu­ją­ce­go, z uwzględ­nie­niem tak na­zwa­nych Dy­ge­stów ru­skich. War­sza­wa 1871 r.

i na­der ob­szer­nym, a nie­kie­dy w za­kre­sie krót­kim i bar­dzo krót­kim.

Licz­ba ar­ty­ku­łów od zdro­wia pi­szą­ce­go je, i od oko­licz­no­ści sprzy­ja­ją­cych temu przed­się­wzię­ciu, za­le­żeć bę­dzie. Co­kol­wiek­by dla zajść mo­gą­cych prze­szkód nie dało się mi wy­ko­nać, może da­lej cią­gnąć tę pra­cę ten, któ­ry na­gro­ma­dzo­ny prze­zem­nie na ten cel wą­tek po­siadł­szy, ze­chce z nie­go, tu­dzież z nowo od sie­bie od­gry­wa­nych źrzó­deł osno­wy­wać dzie­ła, po­dob­nej do tego tu tre­ści.

Za­czy­nam sze­reg Do­peł­nień od dzie­jów na­ro­du, pier­wot­nych. Na­stą­pi po nich roz­biór Sta­ro­daw­nych pra­wa pol­skie­go po­mni­ków od Ant. Zygm Helc­la wy­da­nych z wy­ka­za­niem, co z tego dzie­ła przy­by­ło no­we­go dla roz­wo­ju dzie­jów Pol­ski, Rusi i Li­twy, oso­bli­wie we­wnętrz­nych. Po nim uka­zać się może Hi­sto­rya wło­ścian i sto­sun­ków ich, tak po­li­tycz­nych jak spo­łecz­nych i eko­no­micz­nych, as do cza­sów naj­now­szych, a po niej na­stą­pi w tej­że osno­wie co hi­sto­rya wło­ścian, lubo w krót­szej tre­ści przed­sta­wio­ny, Szkic hi­sto­ryi miast tu­dzież sto­sun­ków miesz­czan, po­li­tycz­nych, eko­no­micz­nych i spo­łecz­nych. Na­ko­niec uka­zać się może Zbiór mo­no­gra­fii, po pi­smach pe­ry­odycz­nych po­roz­sie­wa­nych, je­że­li, jak rze­kłem, po­słu­ży zdro­wie i oko­licz­no­ści sprzy­ja­ją­ce pra­cy tego ro­dza­ju, nie do­zna­jąc zkąd­kol­wiek prze­szko­dy, po­prą wy­daw­nic­two dzieł za­mie­rzo­nych.

Tyle o sa­mem dzie­le; o mężu, któ­ry ra­czył do­star­czyć mi środ­ków pie­nięż­nych na opra­co­wa­nie pism tego ro­dza­ju po­trzeb­nych, po­wiem gdzie­in­dziej, w mia­rę ma­ter­ja­łów na to po­trzeb­nych, o któ­re się sta­ram.

Koń­cząc przed­mo­wę oświad­czam swą wdzięcz­ność pp. Sta­ni­sła­wo­wi Stroy­now­skie­mu i Jó­ze­fo­wi Przy­bo­row­skie­mu, któ­rzy kor­rek­ty dru­ku dzie­ła tego do­pil­no­wy­wać ra­czy­li.

Pi­sa­łem w War­sza­wie w mie­sią­cu Paź­dzier­ni­ku 1872.DZIE­JE POL­SKI PRZED­CHRO­BRO­WEJ.

I. PO­LA­NIE, PO­LA­CY, PRZED NA­STA­NIEM POL­SKI.

W za­mie­ci róż­no­rod­nej na­ro­do­wo­ści lu­dów, któ­re so­bie w cza­sach naj­daw­niej­szych le­go­wi­sko nad Du­na­jem ob­ra­ły, upa­try­wa­li Sza­fa­rzyk i Le­le­wel pier­wiast­ki lud­no­ści Sło­wiań­skie­go rodu, i nad ich z za Kar­pat przed Kar­pa­ty prze­no­si­na­mi za­sta­na­wia­li się głę­bo­ko (1), Uszło ato­li bacz­no­ści ich nie jed­no, uszły ich wie­dzy zrzó­dła, nad któ­re­mi, tra­fiw­szy na nie przy­pad­ko­wo, gdym się za­sta­na­wiał, do­strze­głem, że zpo­nad dol­ne­go Du­na­ju szła od wscho­du na za­chód ku źrzó­dłom tej rze­ki jed­na cześć tak póź­niej na­zwa­nych Sło­wian, a dru­ga su­wa­ła się po brze­gach rze­ki Łaby (Elba) i po­su­nę­ła do jej uj­ścia.

Oba lud­no­ści tej prą­dy, ze­spo­lo­ne z po­stę­pom cza­su z ob­ce­mi na­ro­do­wo­ścia­mi, mię­dzy któ­re­mi teu­toń­ska nie – (1) Patrz Sza­fa­rzy­ka Sta­ro­ży­ta. § 20 ustęp 3 i roz­pra­wy Le­le­we­la III – VII, w jego dzie­le: Na­ro­dy na zie­miach sło­wiań­skich przed po­wsta­niem Pol­ski, w Po­zna­niu 1853 wy­da­nem.

po­śled­nie zaj­mo­wa­ła miej­sce, po­sia­dły całą pra­wie sta­ro­żyt­na, Ger­ma­ni­ją, i w niej sil­ną rze­szę, zna­ną, pod na­zwą Swew­skiej, utwo­rzy­ły. Do­strze­głem da­lej, że lud­no­ści rze­czo­ne… wdzie­ra­jąc się z pra­we­go na lewy brzeg Renu w kra­je dzi­siej­szej Fran­cji, zo­sta­wi­ły po dziś w ta­mecz­nem zwy­cza­jo­wem pra­wie (con­tu­mes), w oby­cza­jach, ię­zy­ku i t… p.; wy­dat­ne po so­bie śla­dy. Do­strze­głem na ko­niec, że tak z bie­giem wie­ków na­zwa­ne pań­stwa Pol­skie i Cze­skie, zy­sku­jąc wzrost i siłę od za­miesz­ku­ją­cej Swe­wią, tu­dzież od prze­sie­dla­ją­cej się z poza Kar­pat nad Wi­słą i Mo­tla­wą lud­no­ści, roz­wi­ja­ła cy­wi­li­za­cję swą w zie­miań­skim kie­run­ku. Toż samo było na Rusi, któ­rej pier­wot­na lud­ność z poza Kar­pat wzię­ła po­czą­tek.

Po spo­mnio­nych wy­żej ol­brzy­mich pra­cach Sza­fa­rzy­ka i Le­le­we­la, nie wąt­pi­my już… że Sło­wia­nie są pra­sta­rym w Eu­ro­pie, z po­stę­pem wie­ków w ogrom­ne cia­ło roz­ro­słym i dla tego od nie­pa­mięt­nych cza­sów bar­dzo licz­nym na­ro­dem,. Że zaś do­tąd mało się czem, od­po­wied­nio swej wiel­ko­ści, od­zna­czy­li, i dali się pod nie jed­nym wzglę­dem uprze­dzić spo­inie z nimi w Ger­ma­nii ży­ją­cym a na­stęp­nie od­strych­nio­nym od nich Teu­to­nom, są tego róż­ne przy­czy­ny. W ich licz­bie prze­wa­ża ustrój pań­stwo­wy.

Ob­ra­li so­bie Sło­wia­nie rzą­dy ro­do­we za wzór do spra­wo­wa­nia naj­wyż­szej wła­dzy kra­ju, po­wie­rza­jąc kie­row­nic­two pań­stwa albo gmi­nie, albo mo­nar­sze, kon­tro­lo­wa­ne­mu przez star­szy­znę z po­śród ludu na to wy­bie­ra­ną. Obu rzą­dy bę­dąc tak przez tę star­szy­znę, jak i przez inne ze­wnętrz­ne i we­wnętrz­ne wpły­wy w roz­wo­ju swo­im pa­ra­li­żo­wa­ne, mo­gły tyl­ko przy szczę­śli­wych dla kra­ju oko­licz­no­ściach zba­wien­nie wpły­wać na wzrost po­wszech­ne­go do­bra. Ile­kroć prze­to po­tęż­na ręka ste­rem pań­stwa nie kie­ro­wa­ła, roz­stra­ja­ła się jego wła­dza. Wte­dy przy­własz­czyw­szy ją so­bie zwy­cięz­ca, na­rzu­cał swo­je rzą­dy zwy­cię­żo­nym, i trzy­mał je póki mu ich nie wy­trą­cił po­tęż­niej­szy mo­carz, lub nie po­zba­wi­ła go ich spo­łecz­ność, prze­zeń ujarz­mio­na, a szczę­śli­wie z pod jego wy­zwo­lo­na prze­mo­cy. Spra­wo­wa­ła wte­dy spo­łecz­ność ta swe rzą­dy do cza­su, w któ­rym się zno­wu do­sta­ła pod obcą wła­dzę.

Roz­wi­ja­jąc ko­lej­no za­sa­dy rzą­du Sło­wian w hi­stor­ji pra­wo­dawstw, przy­rze­kłem (1) mó­wić ob­szer­niej w mia­rę nowo od­kry­wa­nych źrzó­deł, o tym i owym przed­mio­cie, za­le­d­wie na­szki­co­wa­nym w tej­że hi­stor­ji. Sta­wia­ją mnie dziś w moż­no­ści wy­wią­zać się z tego com przy­rzekł, zrzó­dła, czę­ścią nie­zna­ne do­tąd, czę­ścią zna­ne lecz mało ce­nio­ne. Dają one spo­sob­ność wnik­nąć w taj­ni­ki pier­wiast­ku dzie­jów pol­skie­go oso­bli­wie na­ro­du.

Wy­raz pole i cząst­ką pola bę­dą­ca Ucha, do­zwa­la taj­ni­ki te w po­mni­kach szczel­nie za­mknię­te le­piej jak do­tąd od­sło­nić, a przez to ukry­tą w nich praw­dę jaw­niej­szą uczy­nić.

Rze­czo­ny wy­raz "po­lje" (pole) wy­łącz­nie ję­zy­ko­wi sło­wiań­skie­mu wła­ści­wy, i w nim zie­mię tak upraw­ną jak dzj- – (1) Histr. pra­wo­dawstw V § 408.

ką ozna­cza­ją­cy, się­ga po­cząt­kiem swo­im za­mierz­chłej prze­szło­ści (1), rów­nie jak wy­ra­zy grec­kie Πσλέ-ω,Πσλε-ω, Πσλιστης, od nie­go, we­dług wszel­kie­go do praw­dy po­do­bień­stwa, po­cho­dzą­ce, któ­re wy­łącz­nie się do pra­cy i pra­cu­ją­cych w roli ścią­ga­ją. Upo­wszech­nio­ne dwa pierw­sze wy­ra­zy (pole, po­li­sta) w za­chod­niej Eu­ro­pie, rzu­ca­ją wiel­kie świa­tło na prze­stwór owe­go cza­su, kie­dy ludy na pra­wym brze­gu rze­ki Renu za­miesz­ka­łe, już się były na dwie wiel­kie gru­py po­dzie­li­ły. Z nich jed­na pod ogól­na. Ger­ma­nów na­zwą" a dru­ga pod nią, tu­dzież pod szcze­gól­nem a so­bie wła­ści­wem Swe­wów mia­nem, wy­stą­pi­ła. Obie gru­py lu­dów wy­róż­nia­ły się do­bit­nie pra­wa­mi, zwy­cza­ja­mi, sto­sun­ka­mi to­wa­rzy­skiej spo­łecz­no­ści, i t… p.

Ogól­na na­zwa Ger­ma­nów, gru­pom owym słu­żą­ca, była nową, świe­żo nada­ną lu­dom, dzi­siej­sze Niem­cy za­miesz­ku­ją­cym (2); szcze­gól­na Swe­wom wła­ści­wa, była bar­dzo daw­ną, z ich ję­zy­ka wy­try­śnię­tą i sze­ro­ce roz­po­star­tą. Pod nią, rów­nie jak dziś pod na­zwą Pru­sa­ków i Au­stry­aków, wie­le się róż­ne­go po­cho­dze­nia ukry­wa­ło lu­dów.

Po­wiem na­przód o róż­ni­cach na­ro­do­wo­ści Ger­ma­nów i Swe­wów, i, źrzó­dło­słów na­zwy dru­gich na jaw wy­wiódł­szy, opo­wiem na­stęp­nie sto­su­nek tych­że do ich są­sia­dów. Tak przy­go­to­waw­szy rzecz do wy­łącz­nej opo­wie­ści o Po­la­nach, – (1) Grym (Grimm) w Wör­terb… p… w. Feld mówi: so­we­it sich dies Wort (pole) er­streckt, liegt se­ine Abk­tunft im Dun­kel. (2) Ta­cyt Genn. 2. 38.

z Po­li­stów po­wsta­łych, zaj­mę się głów­nie temi Po­la­na­mi, któ­rzy pod na­zwą Wiel­ko­po­lan za­sły­nąw­szy, po­ło­ży­li pod­wa­li­ny do bu­do­wy Chro­bro­we­go Po­la­ków pań­stwa.

Że swoj­ska na­zwa Swe­wów ma źrzó­dło­słów (ra­dix) sło­wiań­ski, do­ro­zu­mie­wa­łem się w Pier­wot­nych dzie­jach Pol­ski i Li­twy (str. 18) w r. 1846 wy­da­nych w War­sza­wie. Ja­kób Grym (1) zwró­ciw­szy uwa­gę na spół­gło­skę św, w sło­wiań­skich na­rze­czach ty­leż co sl (sł) wa­żą­cą, utwier­dził mnie w po­wzię­tem mnie­ma­niu, ale gdy po­ło­żył na­cisk na to, że Sar­ma­to­wie, lud nie sło­wiań­ski, mo­gli pierw­si na­zwać tem mia­nem Niem­ców, a ci prze­nieść je na Sło­wian, dał się mi w po­ro­zu­mie­nie, że chce ode­brać dru­gą ręką, co dał pierw­szą. Za­sta­no­wiw­szy się ato­li, że tu nie o to idzie kto co dał komu, lecz czy dał mu albo ra­czej wró­cił co mu za­brał, po­mi­ną­łem daw­cę, a po­chwy­ci­łem i za­trzy­ma­łem jak swo­je co dał, kie­dym się o to upo­mniał w roz­mo­wie, któ­rą z nim mia­łem w r. 1856 w Ber­li­nie, jak to gdzie­in­dziej (2) opo­wie­dzia­łem.

Więk­szą część Ger­ma­nii (3) za­miesz­ki­wa­li Swe­wo­wie. Gra­ni­ce bo­wiem ich pań­stwa obej­mo­wa­ły we­dług Ta­cy­ta wszyst­kie kra­je, któ­re się mię­dzy Łabą i poza tą rze­ką na za­chód i na pół­noc Ger­ma­nii, aż do źrzó­deł i uj­ścia Wi­sły do mo­rza roz­cią­ga­ły.

–- (1) Ge­schich­te der deut­schen Spra­che wy­da­nia dru­gie­go w Ber­li­nie 1853 ogło­szo­ne­go dru­kiem. Patrz str. 226 – 7. 322 – 70.

(2) Bibl. War­szaw, r. 1856. II. str. 203 w przyp.

(3) Rzekł Ta­cyt w Germ. 38.

Za­miesz­ku­ją­ce je lądy roz­kła­da Szem­be­ra (1) na trzy wiel­kie gro­ma­dy, i o dzie­jach każ­dej z nich na­po­my­ka. Wy­star­cza to na ja­kie­kol­wiek obznaj­mie­nie się z owe­mi dzie­ja­mi, ale na­der małe po­ję­cie daje o na­ro­do­wo­ści lu­dów, miesz­ka­ją­cych w za­kre­sie gra­nic wła­snej ich zie­mi. Róż­ni­cy więc rze­czo­nej do­tknę: kto wię­cej się o niej do­wie­dzieć za­pra­gnie, niech się w hi­stor­ji pra­wo­dawstw roz­pa­trzy.

Bla­de świa­teł­ko opro­mie­nia mowę Swe­wów, ich strój i ka­płań­stwo, a ja­sne przy­świe­ca wie­dzy o ich dwo­ja­kiem rol­nic­twie; chwi­lo­wem, któ­rem się w cza­sie po­cho­du na nie­przy­ja­cie­la zaj­mo­wa­li, by­tu­jąc na pew­nem miej­scu, póki nie ze­bra­li tego co za­sie­li, i po zbio­rze z pola nie po­szli da­lej; tu­dzież o rol­nic­twie sta­łem, któ­re­mu się od­da­wa­li ci, co po­zo­staw­szy w domu wo­jo­wa­li na bez­rok.

O pierw­szem rol­nic­twie mówi Ce­zar, ale nie tyl­ko Swe­wom lecz i wszyst­kim w ogó­le Ger­ma­nom przy­pi­su­je ten ro­dzaj upra­wy roli (2). O dru­giem opo­wia­da Ta­cyt i rów­nież je wszyst­kim lu­dom ger­mań­skim przy­pi­su­je, na­po­my­ka­jąc: że gdy nie na­wo­żą, roli, i nie zaj­mu­ją się sa­dow­nic­twem i ogrod­nic­twem, ani nie sto­ją o sia­no­żę­cie, lecz o sam tyl­ko za­siew zbo­ża i jego sprzęt (3), prze­to po roku – (1) W dzie­le Za­pad­ni Slo­va­ne v pra­we­ku ve Vitl­ni 1868. Roz­biór tego dzie­ła, po­da­łem do Ga­ze­ty Pol­skiej w War­sza­wie wy­cho­dzą­cej. Patrz r. 1868 str. 138 – 9

(2) Ca­esar dc beli… gal. IV. 1. VI. 22.

(3) Ta­cyt. Genu. 26. Nec enim cum uber­la­te et am­pli­tu­di­ne soli la­bo­ra­re con­ten­dunt, ut po­ma­ria con­se­rant et pra­ta se­pa­rent et hor­tos ri­gent; soja ter­rae se­ges im­pe­ra­tur.

(po wy­ja­ło­wie­niu roli) opusz­cza­ją prze­szło­rocz­ną, a bio­rą pod za­siew rolę nową (1); przez ni­ko­go nie na­gle­ni aże­by opu­ścić co po­sia­da­li w ubie­głym roku, lecz z wła­snej czy­niąc to woli i bez żad­nej ze stro­ny są­sia­da prze­szko­dy; al­bo­wiem jest dla wszyst­kich pod­do­stat­kiem roli (2)

Rol­nic­two chwi­lo­we wy­jąt­ko­wem było, sta­łe utrzy­my­wa­ło się wciąż. Dru­gie­mu od­da­wa­li się Swe­wo­wie z za­mi­ło­wa­nia, Ger­ma­no­wie z po­trze­by. To też ci nie wie­le dba­li o nie i nie zaj­mo­wa­li się niem oso­bi­ście jak pierw­si, lecz ka­za­li w polu in­nym pra­co­wać za sie­bie (2). Po­mi­mo więc że rol­ni­ka­mi nie tyl­ko Swe­wów lecz wszyst­kich w ogó­le Ger­ma­nów na­zy­wa­ją Ce­zar i Ta­cyt, jed­nak­że rol­ni­ka­mi byli rze­czy­wi­ście pierw­si a nie dru­dzy.

Ja­sne świa­tło przy­świe­ca wie­dzy o pra­wie po­li­tycz­nem i o pry­wat­nem Ger­ma­nów, po­cho­dze­nia tak teu­toń­skie­go jak i swew­skie­go. U pierw­szych pa­no­wa­li mo­nar­cho­wie, dru­dzy gmin­nie się, po re­pu­bli­kań­sku rzą­dzi­li do cza­su, w któ­rym rzym­ska po­li­ty­ka na­rzu­ciw­szy im Kró­lów, i pod­trzy­mu­jąc ich rzą­dy (4) roz­przę­gła przez to swew­ską rze­szę.

–- (1) Tam­że: arva per an­nos mu­tant.

(2) Tam­że: fa­ci­li­ta­tem par­tien­di cam­por­mu epa­tia pra­estant.

(3) Tam­że 15. 25.

(4) Ten­że w Germ. 42 mówi: Mar­co­ma­nis Qu­adi­sque (w Cze­chach i w Mo­ra­wii miesz­ka­ły te ludy. O nich Szem­be­ry dzie­ło str. 43. 53. na­stępn… po­równ.) usgue, ad no­stram me­mo­riam re­ges man­se­rant Ma­ro­bu­dui et Tu­dri ge­nus. Jam et exter­nos pa­tiun­tur; sed vis et po­ten­tia re­gi­bus ex auc­to­ri­ta­te Ro­ma­na.

U Ger­ma­nów dzie­lo­no miesz­kań­ców kra­ju na czte­ry rzę­dy (1), nie­rów­ne­go pra­wa uży­wa­ją­ce; u Swe­wów wszy­scy oby­wa­te­le (2) byli w ob­li­czu pra­wa rów­ny­mi so­bie. Róż­ni­ca wiel­ka obu lu­dów uwy­dat­nia się i w ro­do­wem czyi pry­wat­nem ich pra­wie. W ro­dzin­nym związ­ku i spad­ko­bra­niach szu­kać na­le­ży tej róż­ni­cy.

U Tench­te­rów, ludu skan­dy­naw­skie­go, w Ger­ma­nii osia­dłe­go, czło­nek rodu naj­star­szy wie­kiem miał wy­łącz­ne w ro­dzi­nie po­wa­ża­nie, a po nim ów któ­ry był od resz­ty żwaw­szy i wa­lecz­niej­szy. Ten brał w spad­ku ru­ma­ki, a resz­tę ca­łe­go ma­jąt­ku ów naj­star­szy odzie­dzi­czał, (3) U in­nych Ger­ma­nów wszyst­kie dzie­ci bra­ły spa­dek, a nie­wia­sta mia­ła po­sza­no­wa­nie; wu­jo­wie bo­wiem uwa­ża­li sio­strzeń­ców na rów­ni z wła­snem po­tom­stwem, i ci wraz ze stry­ja­mi a brać­mi spad­ko­daw­cy, gdy ten umarł bez­dziet­nie, odzie­dzi­cza­li po nich ma­ją­tek (4). Oczy­wi­ście Ger­ma­no­wie dru­dzy, róż­niąc się od pierw­szych któ­rzy po­cho­dzi­li z ple­mie­nia skan­dy­naw­skie­go, mu­sie­li się li­czyć do lu­dów rodu swew­skie­go czy­li sło­wiań­skie­go, gdy z krót­ką prze­rwą zrzą­dzo­ną przez Sa­lic­ką z pią­te­go wie­ku po Chr. po­cho­dzą­cą usta­wę, było wciąż u Sło­wian ta­kie spad­ko­bra­nie, – (1) No­bi­les, in­ge­nui, li­ber­ti, li­ber­ti­ni. Ta­cyt w Germ. 25. 44. (2) Su­evo­rum in­ge­nui tam­że 38.

(3) Exci­pit fi­lius non, ul ca­ete­ra, ma­zi­mus nalu, sed pro­ut fe­rox bel­lo et me­lior, mówi Ta­cyt w Germ. 32. (4) Ten­że w rozd. 20.

ja­kie przy­zna­je Ta­cyt Ger­ma­nom, nie li­czą­cym się, do Tench­te­rów.

W rol­ni­kach, nie z przy­mu­su lecz z ocho­ty pra­cu­ją­cych w zie­mi, i oso­bi­ście ją a nie przez nie­wol­ni­ków lub na­jem­ni­ków upra­wia­ją­cych, któż nie do­strze­że po­li­stów? Swia­dec­twa hi­sto­rycz­ne o ist­nie­niu ich w Eu­ro­pie wschod­niej i za­chod­niej się­ga­ją za­mierz­chłej prze­szło­ści.

Mó­wiąc o roli i o szkód­ni­kach po­lnych, po­cho­dzą­ca z pią­te­go wie­ku przed Chr. ta­bli­ca he­ra­klej­ska, wy­mie­nia pierw­sza, wy­raz πολιστης, któ­re­go uczo­ny ob­ja­śniacz ta­bli­cy tej (1), jak sam ze­zna­je, nie ro­zu­mie. Po­ka­zu­je się ten­że wy­raz na­stęp­nie u ży­ją­ce­go w pierw­szym wie­ku po Chr. Jó­ze­fa Fla­wiu­sza Źy­do­wi­na. Mówi on: "że u Da­ków za­wią­za­ło się brac­two rol­ni­ków (Πολισται) zło­żo­ne z wię­cej jak czte­rech ty­się­cy głów, któ­re wie­rząc w nie­śmier­tel­ność du­szy, wzię­ło so­bie za ha­sło pra­co­wać w polu, żyć we spól­no­ści ma­jąt­ko­wej i bez­żeń­stwie, oby­wać się bez nie­wol­ni­ków, usłu­gi­wać je­den dru­gie­mu wza­jem­nie, tu­dzież wy­bie­rać z po­środ­ka sie­bie ka­pła­nów. " Ucze­ni słów tych ob­ja­śnia­cze, po­rów­ny­wa­jąc to brac­two z sek­tą mę­żów od Stra­bo­na na­zy­wa­nych χτισαι, (zna­czy ten wy­raz "pra­cow­ni­ka w polu, sztuk­mi­strza" i t… p.), rów­nież w bez­żen­no­ści ży­ją­cych, a tych zno­wu ze­sta­wia­jąc z me­zyj­skie­mi sek­cia­rza­mi, zwa- – (1) Al. Sym. Ma­zo­chij Com­men­ta­rii in re­gii her­cu­la­nen­sis mu­sei He­rac­le­en­ses ta­bu­las, w Ne­apo­lu 1754 – 5, w kształ­cie ar­ku­sza, w dwóch czę­ściach, wy­da­ne dzie­ło. Patrz I. str. 222.

nemi od nie­go χαπνοβαται (cho­dzą­cy w dy­mie pa­lo­nych ziół na ofia­rę bó­stwa?), przy­spa­rza­ją do­wo­dów na to, że lud­ność rol­ni­cza (1), nie bę­dą­ca grec­kiej wy­łącz­nie na­ro­do­wo­ści, jak­by wno­sić moż­na z jej na­zwy (2), przy­no­sząc ze wscho­du na za­chód wraz z no­we­mi wia­do­mo­ścia­mi o tech­ni­ce rol­nej róż­ne wy­obra­że­nia o za­sa­dach to­wa­rzy­sko­ści spo­łecz­nej, uspo­sa­bia­ła przez to sie­bie i tych mię­dzy któ­re­mi osia­da­ła do no­we­go ży­cia spo­łecz­ne­go.

Po­ka­zu­ją się i w sta­ro­żyt­nej Ger­ma­nii od­ga­dy­wa­ni dziś po­li­ści, dzię­ki uczo­nym nie­miec­kim, któ­rym Kac­per Zeuss (3), Ja­kób Grym (4) i inni przo­du­ją. W po­wo­dy dla cze­go to czy­nią nie wcho­dzę: do­syć mi na­tem, że ba­da­nia ich o po­li­stach, rzu­ca­jąc wiel­kie świa­tło na przy­czy­nę po­ja­wie­nia się w Ger­ma­nii Swe­wów, i na osa­dy w dzi­siej­szej Fran­cyi po le­wej stro­nie Renu po­ło­żo­ne a przez rol­ni­czą lud­ność za­miesz­ka­ne, dają też mo­żeb­ność wnik­nąć w zna­cze­nie baj­dy nad baj­da­mi o szwa­grow­stwie pol­skie­go – (1) Patrz trzy owe wy­ra­zy πολιστης, χτιστης, καπνοβάτης, w słow­ni­ku sze­ścio­to­mo­wym; w kształ­cie ar­ku­sza wy­da­nym, pod na­pi­som The­sau­rus gra­ecae lin­gu­ae ab Hen­ri­co Ste­pha­no con­struc­tus excu­de­bat Pa­ri­siis Fir­min Di­dot.

(2) Ch. G. Gro­skurd, tłó­macz Stra­bo­na na ję­zyk nie­miec­ki (wy­szedł jego prze­kład w Ber­li­nie i Szcze­ci­nie 1831) mówi: że owe trzy wy­ra­zy są mo­wie grec­kiej obce, w jej for­mę tyl­ko przy­bra­ne.

(3) Die Dent­schen und die Na­chbar­stäm­me, Mün­chen 1837. Patrz str. 388 – 94.

(4) Gesch… der deutsch. Spra­che str 56 i jego Wör­ter­buch… p… w. An­ger łąka, Feld pole.

księ­cia z rodu Le­chów, któ­ry miał być z rzym­skim wo­dzem Ju­liu­szem Ce­za­rem, przez swą żonę a wo­dza tego sio­strę, sko­li­ga­co­ny. Ni­żej i w do­dat­kach do tego dzie­ła bę­dzie o tem ob­szer­nie.

Za­sta­na­wia­jąc się Ta­cyt nad miesz­kań­ca­mi Ger­ma­nii pier­wot­nej, wy­znał, że "ro­zu­mi ich być wła­ści­we­mi zie­mi swej ro­da­ka­mi, nie ma­ją­ce­mi nic spól­ne­go we krwi z przy­chod­nia­mi ob­cych na­ro­dów;" bo i któż­by (do­da­je) od­wa­żył się za­mie­nić Azyą, Afry­kę i Wło­chy na sie­dzi­by, po­sa­dą miej­sca, ostro­ścią po­wie­trza, oby­cza­ja­mi zie­mia­nów smut­ne i dzi­kie?" (1) Za­po­mniał wiel­ki ów hi­sto­ryk o tem, że z po­trze­by, rzu­ca się daw­ną i roz­kosz­ną oj­czy­znę, a prze­no­si się na miesz­ka­nie do zie­mi wca­le nie­po­wab­nej. W ta­kiej po­trze­bie znaj­do­wa­li się po­li­ści nie raz, nie dwa. Ci­śnie­ni od scy­tyj­skie­go, trac­kie­go, dac­kie­go i t… d… wo­ja­ka któ­ry żył z rol­ni­ka pra­cy, ucie­ka­li od dol­ne­go Du­na­ju ku gór­ne­mu, idąc wzdłuż tej rze­ki. Ten go­niąc za nimi pod­bi­jał co tyl­ko żyło, i pod swo­ją za­gar­niał wła­dzę. Tym spo­so­bem wy­ja­śnia się byt­ność Sło­wian na za­cho­dzie w cza­sach nie­pa­mięt­nych (2). Ztąd też poj­mu­je­my, dla cze­go Scy­to­wie po­su­nę­li swe władz­two na za­cho­dzie aż, jak Pli­niusz mówi, do gra­ni­cy Cel­tów, czy­li do­szli pra­wie do Renu nie­opo­dal źrzó­deł Du­na­ju, a na wscho­dzie pa­no­wa­li – (1) Ta­cy­ta Germ. 2. we­dług prze­kła­du Na­ru­sze­wi­cza.

(2) Patrz Uker­ta Sky­thien und das Land der Ge­ten oder Da­ker. We­imar 1846 str. 349.

w stro­nach dzi­siej­szej War­ny,. śmier­cią Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły syna słyn­nej (1).

Na wiel­ki ten wy­pa­dek dzie­jów skła­da świa­dec­two nie samo tyl­ko pi­smo, lecz stwier­dza­ją go wy­mow­niej­sze od nie­go na­zwy gór, rzek, pól i t… p. (2) One to kła­dą ni­czem nie zbi­ty do­wód na to, że dzi­siej­sza Szwaj­ca­rya, Ba­wa­rya, wiel­kie księz­two Ba­deń­skie, Wir­tem­ber­gia, całe na­wet obec­nie jesz­cze pół-sło­wiań­skie pół­nie­miec­kie ar­cy­księz­two au­stry­jac­kie, prze­peł­nio­ne było sło­wiań­sko­ścią, cel­ty­zmem, a w koń­cu do­pie­ro na­sią­kło teu­to­ni­zmem. O pół­noc­nych Niem­czech toż samo mówi hi­stor­ja.

O na­zwie pra­cu­ją­cych w ger­mań­skiej zie­mi rol­ni­ków (Ŏι πολισται), mamy wia­do­mość z tego do­pie­ro cza­su, kie­dy Cel­to­wie, nad­we­rę­żyw­szy po­tę­gę Scy­tów, (co się już w trze­cim wie­ku przed Chr. stać mo­gło (3), usa­do­wi­li się oko­ło gór her­cyń­skich, i ze­trzeć na mia­zgę ową po­tę­gę zo­sta­wi­li komu in­ne­mu. Tym kim in­nym byli Teu­to­no­wie, któ­rzy, – (1) Czy­taj pięk­ny ar­ty­kuł Andrz. Ku­char­skie­go w Bi­bliot. Warsz… r. 1855. II – 510 – 21 umiesz­czo­ny o la­cus mur­sia­nus (dziś Bo­den­see), myl­nie od Le­le­we­la (Na­ro­dy na zie­miach sło­wiańsk… przed na­sta­niem Pol­ski str. 554) za je­zio­ro Ram­sin oko­ło War­ny sto­ją­ce po­kła­da­ny. Sło­wa Jor­da­ne­sa: Scy­thia Ger­ma­niae ter­rae con­fi­nis eo te­nus ubi Hi­ster (Du­naj, sam to Le­le­wel tam­że 25 ze­zna­je) ori­tur am­nis, prze­ko­nać go mo­gły o po­mył­ce.

(2) Vic­tor Ja­co­bi w dzie­le Die Be­deu­tung der böh­mi­schen Do­rf­na­men für Spra­che und We­lt­ge­schich­te na­chge­wie­sen. Le­ipz. 1856.

(3) Ueber den Zug der Kel­ten nach Jta­lien und zum her­cy­ni­schen Wal… de, von J. E. Wo­cel Prag. 1865. (Je­st­to od­druk z rocz­ni­ków To­wa­rzy­stwa na­uko­we­go cze­skie­go).

przy po­mo­cy miej­sco­wych rol­ni­ków, ko­niec władz­twu w Ger­ma­nii, na­przód Scy­tów, na­stęp­nie Sar­ma­tów, po­ło­ży­li. Z póź­nych bo do­pie­ro z owych cza­sów mamy o tem wia­do­mość, kie­dy miej­sco­wi władz­cy upo­sa­ży­li klasz­to­ry ziem­skie­mi do­bra­mi, na któ­rych osiadł­szy rol­ni­cy, wy­stą­pi­li pod na­zwą po­li­stów (1) i łę­czan (2) w dzie­jach po upły­wie wie­ków, a wy­stą­pi­li już nie jako Sło­wia­nie lecz jako Niem­cy. Wcze­śniej, ale rów­nież w cza­sie któ­ry nie da się ozna­czyć la­ta­mi, miesz­ka­ją­cy po­li­ści z tam­tej stro­ny Kar­pat, (świad­czą o tera wy­ra­zy pole, pule, (3) nada­wa­ne po­ło­żo­nym tam­że miej­sco­wo­ściom), prze­no­si­li się od Du­na­ju i z poza gór owych inni zno­wu po­li­ści na tę stro­nę Kar­pat. Z nich jed­ni, w Mo­ra­wach, Cze­chach, w nad­ła­bań­skich kra­jach, nad Wi­słą i nad Dnie­prem osia­da­jąc, roz­ra­dza­li się w prze­stwo­rze nie­za­pa­mię­ta­ne­go cza­su, i do­pie­ro wte­dy wy­stą­pi­li na wi­dow­ni dzie­jów, kie­dy się ze­bra­li w spo­łecz­ność to­wa­rzy­ską, ukształ­to­wa­ną po­rząd­nie. Świa­dec­twa o ich po­by­cie w tych stro­nach są też same co o byt­no­ści in­nych po­li­stów. Góry, rze­ki, kra­jów i kra­ików na­zwi­ska sta­wia­ją na to do­wód, że tyl­ko od stro­ny pół­no- – (1) Grym w Gesch… str. 568 mówi: πολιστης fe­la­hon, fal­ho­ni. Zeuss. (die Deut­schen und die Na­chbar­stäm… str. 390 przyp.) fa­lah ist bu­cha­täblich das sla­wi­sche po­ljak oder po­ljan… po­lja­nin.

(2) An­gri­va­rii Grym… w Wör­ter­buch p… w. An­ger. Mikl. Le­xi­con… p… w. ra­taj.

(3) Wy­mie­nia­ją je Mo­nu­men­ta spec­tan­tia hi­sto­riam Sla­vo­rum me­ri­dio­na­lium, u Za­gre­bu 1868 – 70.

cne­go mo­rza miesz­ka­li Teu­to­no­wie, a resz­tę prze­strze­ni owdzie po­ło­żo­nej zie­mi zaj­mo­wa­li po­li­ści (1).

Świad­czą bo­wiem dzie­je, że w niej prze­by­wa­li Po­la­nie (2), i że co­raz wię­cej przy­by­wa­ło ich z poza Kar­pat. Chro­niąc się przed na­ci­skiem, jak mówi ru­ski kro­ni­karz Ne­stor, Wo­ło­chów (Rzy­mian), osia­da­li bez prze­szko­dy nad Wi­słą i nad Dnie­prem nie bę­dąc ści­ga­ni od wro­ga, jak nie­gdyś scy­tyj­scy po­li­ści i jak azy­atyc­cy Po­łow­cy, Po­la­na­mi (3) od kro­ni­ka­rzy myl­nie zwa­ni, gdyż ci z łupu a nie z roli żyli.

Byli też tu Łę­cza­nie (Ly­gii) (4) nie­od­stęp­ni Po­lan to­wa­rzy­sze. Spo­tkał ich ten sam los co zniem­czo­nych Po­lan. Po­dzie­le­ni na za­chod­nich i wschod­nich, (West­fa­la­hi, Ost­fa­la­hi), niby na Wiel­ko i na Ma­ło­po­lan, wsią­kli w masę Ger­ma­nów, już przy pierw­szem w hi­stor­ji wy­stą­pie­niu zjed­no­czo­nych Swe­wów z Teu­to­na­mi. Po­wo­dy zjed­no­cze­nia tego po­kry­te są ta­jem­ni­cą dzie­jo­wą, ale że ono na­stą­pi­ło za wspól­nem po­ro­zu­mie­niem się, świad­czy spół­czu­cie, ja­kie oba ludy mia­ły dla sie­bie, nie tyl­ko za cza­sów kwit­ną­cej lecz i roz­przę­żo­nej rze­szy swew- – (1) Czą­stecz­kę tej prze­strze­ni wziął na uwa­gę Vic­tor Ja­co­hi w dzie­le Sla­ven und Teut­sch­thum, Ha­no­wer 1856, i wy­rzekł (str. 14 – 5) o niej, com ja na ca­łość roz­cią­gnął.

(2) Ta­cyt Germ. 43 Arii (Ha­rii), Gry­ma Wör­ter­buch p… w. Ar­be­it.

(3) Zeuss. str. 744.

(4) Naj­now­sze a grun­tow­nie o nich opra­co­wa­ne dzie­ło wy­szło w Po­zna­niu 1868. Die Lyg­fir v. Woj­ciech Kę­trzyń­ski.

sktej, czy­li wów­czas, kie­dy rej wo­dzi­li w Ger­ma­nii Sak­so­no­wie, z nad­ła­bań­skie­mi Sło­wia­na­mi, po­tom­ka­mi Swe­wów, jesz­cze nie­po­wa­śnie­ni.

Oko­licz­no­ścią tą bę­dąc na­der za­cie­ka­wio­ny, po­sta­no­wi­łem z całą, na jaką się mo­głem zdo­być, usil­no­ścią zba­dać po­czą­tek i roz­wój Swe­wów. Dziel­nie, jak rze­kłem wy­żej, wsparł mnie w tem uczo­ny Ja­kób Grym, z któ­rym się r. 1817 za­po­zna­łem w Kas­sel, kie­dy tam­że urzę­do­wał jako bi­blio­te­karz, a ja koń­czy­łem swe stu­dya na uni­wer­sy­te­cie gie­tyń­skim (Got­tin­gen). On to, ale mi­mo­wol­nie, jak się w r. 1856 prze­ko­na­łem, do­po­mógł mi do od­ga­dy­wa­nia wy­ra­zu Su­evi; co, jak ni­żej po­wie­my, przy­ję­ła ozię­ble uczo­ność nie­miec­ka.

Rze­czo­ny wy­raz bę­dąc na­zwą swo­bod­ne­go, ni­ko­mu nie­pod­le­głe­go ludu (1), wy­bor­nie się na­da­je pań­stwu swój sa­mo­rząd ma­ją­ce­mu. Pań­stwo to wsła­wi­ło się w pier­wot­nej Ger­ma­nii wol­no­ścią przed wszyst­kie­mi in­ne­mi kra­ja­mi to Scy­tom, to Cel­tom, to Sar­ma­tom wów­czas pod­le­głe­mi. Trzy doby prze­ży­ło. Jed­na idąc od Ju­liu­sza Ce­za­ra (któ­ry pierw­szy ob­ja­wił świa­tu Swe­wów, bo nikt przed nim nie znał ich wca­le) się­ga cza­sów Ta­cy­ta; dru­ga obej­mu­jąc cza­sy hi­sto­ry­ka tego, koń­czy się na roz­przę­że­niu rze­szy Swe­wii; trze­cia, za­czy­na­jąc się od­tąd, do­cho­dzi do za­wiąz­ku Pol­ski.

–- (1) Su­oba, wy­cho­dzi na to (mówi Grym) eo li­ber, sui ju­ris.

Opo­wia­da­jąc Ce­zar (1) jak przed swo­im do Gal­lii przy­by­ciem, dwa ta­mecz­ne ludy, Se­kwa­no­wie i Ar­wer­no­wie, pra­gnąc od przo­do­wa­nia ca­łej Gal­lii usu­nąć lud trze­ci, Edu­ów mia­no no­szą­cy, we­zwa­ły na po­moc Su­ewów; i jak ci przy­byw­szy pod wo­dzą Ja­ro­wi­da (Ario­vi­stus) ro­dem, jak w pierw­szym do­dat­ku do tego dzie­ła po­wie­my, Po­mor­czy­ka, i po­rzą­dek w kra­ju zwa­śnio­nym zro­biw­szy, osie­dli w nim, i co­raz więk­szą z poza Renu lud­ność za sobą zwa­bia­li; jak zle­d­wo­ścią wy­parł­szy ich za Ren wódz rzym­ski wo­jo­wał na­stęp­nie w ich wła­snym kra­ju. Uro­sła ztąd baj­da, że Ju­liusz Ce­zar zro­bił przed wie­ka­mi na­pad na pol­skie czy­li sło­wiań­skie kra­je, i że na­stęp­nie sko­li­ga­cił się z Lesz­kiem III, któ­ry pa­no­wał Le­chi­tom.

Zwa­ża­jąc na to co ze­znał Ta­cyt o Swe­wach, i z tem co zką­di­nąd o Sło­wia­nach wie­my po­rów­ny­wa­jąc jego ze­zna­nie, nie bę­dzie­my ani na chwil­kę wąt­pić, że zkąd po­li­ści, ztąd i rze­cze­ni Swe­wo­wie, czy­li z nad dol­ne­go Du­na­ju przy­by­li; że do nich zno­wu przy­cho­dzi­li to ze Skan­dy­na­wii to z Gal­lii nowi osad­ni­cy, i że z za­wią­za­nych ztąd sto­sun­ków roz­wi­nął się ów stan rze­szy swew­skiej, któ­ry ciem­no przed­sta­wił nam Ju­liusz Ce­zar, gdyż ma go ja­śniej albo opo­wie­dzieć nie umia­no, albo on po­jąć go nie był w sta­nie, al­bo­wiem cią­gle mi­gał mu przed ocza­mi ob­raz daw­nej Spar­ty; lub na­ko­niec, że inne ja­kie przy opo­wia­da­niu mu, dziś nie­zna­ne, za­szły oko­licz­no­ści. Da­le­ko do­kład­niej opo­wie­dział – (1) De bel­lo Gal. I. 31.

toż samo Ta­cyt. Ten nie do­ryw­czo już jak Pro­kon­sul Gal­lii słu­chał o Ger­ma­nach a oso­bli­wie o Swe­wach opo­wia­da­nia tych, co oba ludy do­brze zna­li, ale, po­sta­raw­szy się o przed­sta­wie­nie so­bie wy­ra­zi­sto na­kre­ślo­ne­go lu­dów owych ob­ra­zu, wsu­nął w jego ramy, co­kol­wiek o tych­że lu­dach zką­di­nąd po­sły­szał. On też opo­wia­da­nie czy­nio­ne so­bie prze­ry­wa­jąc snadź cią­gle za­py­ta­nia­mi, od­po­wie­dzi na ta­ko­we pro­sto­wał, ale nie za­wsze szczę­śli­wie.

I tak opo­wie­dzia­no Ce­za­ro­wi, że Swe­wo­wie nie chcie­li się wca­le sto­so­wać do zwy­cza­ju za Al­pa­mi i po le­wym brze­gu Renu już utrwa­lo­ne­go: aże­by obrać so­bie gdzieś sta­łe sie­dli­sko, a nie włó­czyć się po upły­wie roku z jed­ne­go miej­sca na dru­gie (1). On za­miast ode­przeć to opo­wia­da­nie uwa­gą, że gdy rze­cze­ni Swe­wo­wie miesz­ka­li w stu po­wia­tach, prze­to, ma­jąc w nich po­byt sta­ły, mu­sie­li albo w za­kre­sie tych tyl­ko po­wia­tów od­by­wać owe prze­no­si­ny rocz­ne, albo że na­le­ży ro­zu­mieć przez to inne wca­le, a nie co rok, i nie na jed­nem miej­scu, po­na­wia­ne wę­drów­ki. Licz­ba też i wy­raź­nie po­świad­czo­na ru­cha­wość po­wia­tów po­win­na go była na­pro­wa­dzić na myśl, że przez ta­ko­we ro­zu­mieć po­trze­ba nie­ko­niecz­nie ob­szar zie­mi, lecz ra­czej pew­ną ilość miesz­kań­ców jej; zwłasz­cza gdy mu i o tem opo­wia­da­no, że Swe­wo­wie nie zwy­kli całą lud­no­ścią, cho­dzić co­rocz­nie na woj­nę, lecz w licz­bie stu ty­siąc­ów, i że w ta­kiej osia­dło wła­śnie sto ludu tego po­wia­tów nad Re­nem, – (1) Ca­esar de bel­lo gal. IV. 1. VI. 22.

pod do­wódz­twem dwóch bra­ci, Na­zwy i Cym­be­rya, któ­rzy szli do Gal­lii na po­moc Ja­ro­wi­do­wi. (1) Sto owych po­wia­tów mia­ło ści­sły zwią­zek z woj­sko­wo­ścią i za­rzą­dem kra­ju.

Jak­że trud­no dziś ja­sno opo­wie­dzieć, co przed ty­sią­ca­mi lat ciem­no opo­wie­dzie­li hi­sto­ry­cy! Spro­bu­je­my jed­nak­że, i usi­ło­wać bę­dzie­my choć zbli­żyć ku praw­dzie na­sze o tej rze­czy po­ję­cie.

Miesz­ka­ją­cy u gór­ne­go Du­na­ju i nad Re­nem Swe­wo­wie mie­wa­li, we­dług Ta­cy­ta (2), rzad­ko nie­przy­ja­zne z Rzy­mia­na­mi zaj­ścia, a osie­dle­ni nad Łabą sto­jąc cią­gle pod bro­nią prze­ciw­ko nim, oka­za­li się dla ów­cze­snych pa­nów świa­ta na­der nie­bez­piecz­ni. – To też ci prze­my­śli­wa­jąc nad tem jak­by roz­prządz swew­ską rze­szę, zna­leź­li na to śro­dek dziel­ny w niej sa­mej. Używ­szy go do­ka­za­li, że fo­ry­to­wa­ni od Ce­sa­rzów i wo­dzów rzym­skich na kró­lów zna­ko­mi­ci mę­żo­wie swew­scy, i na od­wrót z mo­nar­szej wła­dzy przez in­try­gi rzym­skie ogo­ła­ca­ni, prze­no­si­li się nad Du­naj dol­ny wraz ze swe­mi po­plecz­ni­ka­mi, wra­ca­jąc tam zkąd przed ty­sią­ca­mi lat wy­szli (3). Z po­zo­sta­łym w Ger­ma­nii mo­tło­chem ła­twiej już było po­ra­dzić so­bie. Zra­zu nie skut­ko­wał ten śro­dek (4), przy­najm­niej – (1) Tam­że I. 37.

(2) Ta­cyt w ann. I. 44. Rha­etiae im­mi­nen­tes Su­evi.

(3) Ta­ci­ti ann. II. 62 – 4 XII. 29. 30. hi­sto­riar I. 2.

(4) Wy­rzu­cał Ia­ro­wi­do­wi Ce­zar (de bell… gal. I. 35.) nie­wdzięcz­ność, i przy­po­mi­nał mu, że in con­su­la­tu suo rex atque ami­cus a se­na­tu ap­pel­la­tus es­set.

na, Ja­ro­wi­dzie nie udał się wca­le: ale na Ma­ro­bu­dzie i jego krew­nych udał się wy­bor­nie. Rzecz do tego do­szła, że Swe­wom na­rzu­ca­no kró­lów z ob­ce­go im na­wet rodu, któ­rzy, jak wy­raź­nie mówi Ta­cyt (1), kie­ro­wa­li się we wszyst­kiem we­dług Rzy­mian woli. Śro­dek ten choć się do zu­peł­ne­go roz­przę­że­nia rze­szy swew­skiej naj­wię­cej przy­czy­nił, wy­szedł jed­nak­że choć nie im to resz­cie Ger­ma­nów na do­bre. Wśród al­bo­wiem o ży­cie lub śmierć to­czo­nej z nie­przy­ja­cie­lem wal­ki, kształ­to­wał się i ukształ­to­wał cha­rak­ter dwo­ja­kiej na­ro­do­wo­ści ludu, któ­ry się na­prze­mian to dzi­ko­ścią, to ła­god­no­ścią w prze­stwo­rze wie­ków. od­zna­czył. Słów­ko po­wie­my o po­ję­ciach cha­rak­te­ru tego, jak go nam dwaj te­go­cze­sni pi­sa­rze przed­sta­wi­li.

Prze­sa­dził Gu­izot w ob­ra­zie, któ­ry o daw­nych Ger­ma­nach na­kre­ślił, a w któ­rym ich z dzi­czą, no­we­go świa­ta po­rów­nał nie­zgrab­nie (2). Prze­sa­dził rów­nież Jan Wilh. Lo­ebell (3), utrzy­mu­jąc, że Ger­ma­no­wie, chwi­lo­we ich zdzi­cze­nie, w cza­sie mię­dzy Ta­cy­tem a lu­do­wych wę­drów­kach ubie­głym, wy­jąw­szy, roz­wi­nę­li w so­bie taki za­ród cy­wi­li­za­cyi, ja­kie­go u żad­ne­go z ów­cze­snych lu­dów nie wi­dzi­my śla­du (4). Z cią­gu roz­pra­wy tej prze­ko­na­my się, że oba – (1) Germ. 42. lam et exter­nos pa­tian­tur: sed vis et po­ten­tia regi… bus ex auc­to­ri­ta­te Ro­ma­na.

(2) Hi­sto­ire de la ci­vi­li­sat­tion en Fran­ce, sep­tie­me le­con.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: