Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dramaty - ebook

Data wydania:
28 września 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,00

Dramaty - ebook

Dwa najważniejsze (jak dotąd) dramaty Doroty Masłowskiej „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” i „Między nami dobrze jest” pokazują, że autorka nie tylko znakomicie operuje językiem, jest niezwykle wyczuloną obserwatorką naszej codzienności, ale też doskonale czuje scenę.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65613-50-9
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Akt 1

SCENA 1

Zima, stacja benzynowa, zmierzcha, do samochodu Kierowcy ładuje się dwoje biednych Rumunów.

PARCHA: Żona się nazywa Dżina.

KIEROWCA: Dziewczyna ta natomiast lat około 20, ciężarna, nic nie odpowiadała, tylko siedziała, ale uważam ją za współwinną w uczestniczeniu morderstwa. Czyjego morderstwa? Mnie morderstwa, proszę pana, chociaż może to się wydawać nierealne.

PARCHA: Mów jej po prostu Dżina. Dżina, jak ty masz na nazwisko?

KIEROWCA: Zapytana o nazwisko, również nie odpowiadała, milcząc, ale na imię miała Dżina, co najprawdopodobniej jest zdrobnieniem od Regina, i to już jest trop, po którym można obojga morderców z łatwością namierzyć, bo to jest imię rzadkie i tego ja się domagam, ujęcia zabójców w imieniu wszystkich podatników, którzy mogą zostać przez nich napadnięci i zabici.

PARCHA: Ona nie ma na nazwisko. Po prostu Dżina. Jest to piękne imię dla takiej dziewczyny, właściwie i imię, i imię i nazwisko, i jednocześnie pseudonim artystyczny. Dżina to dobra dziewczyna. Nic nie ukradnie, nic nie narzyga. Przysięgam na to niewinne dziecko, które nosi pod sercem. Wie pan, to życie. Jesteśmy biednymi, uczciwymi Rumunami mówiącymi po polsku. Żona jest w ciąży, jedzie do lekarza do Wrocławia, do specjalisty, bo zrobiły jej się te, przerzuty, cysty, po prostu bagno ma w tym brzuchu. I tak dalej. To pojedziemy sobie razem tam, gdzie pan tam jedzie?

KIEROWCA: Do Wrocławia! Komisarz rozumie, a to wyjazdówka jest na Gdańsk!

PARCHA: Do Wrocławia, ale my się nie upieramy. W Gdańsku może nawet lepiej, też są różni specjaliści, morze, jod, muszle, okręty, może być Gdańsk, ja się nie chcę kłócić o to z panem.

KIEROWCA: Odpowiedziałem im, że nigdzie nie jadę. Tylko do Elbląga. A zresztą i tak zaraz potem wracam, odpowiedziałem spokojnie, zgodnie z prawdą, bo jestem spokojny.

PARCHA: No to do Elblągu czy gdzie tam, a potem już ona sobie poradzi. Ona sobie zawsze daje radę. Którą sobie zawsze daje. My, Rumuni, ooooo, to zaciekły naród. Jeszcze panu coś zaśpiewa, jak się wyluzuje trochę, nie Dżina? Ty potrafisz, kochanie. Bardzo sympatyczna dziewczyna. No, usiądź sobie tak, o tak, piękne ty moje śliczne, wszystko dobrze? Masz nową gumkę do włosów? Ale kiedy sobie kupiłaś, teraz? Nie wierzę. Prześliczna jest, wiesz? To cykorie są, te kamienie?

KIEROWCA: Trudno właściwie powiedzieć, jak to zaszło, to była chwila. Mężczyzna, z którym była, skądś znałem tą twarz, to zapewne jeden z tych znanych mafiozów, Wołowina czy ten drugi, których pokazują, a ja akurat obróciłem się, bo krzyknął do mnie: uwaga! Rumuny idą!, czy coś takiego. I ja się tam obróciłem, a to była rzecz jasna podpucha, a on wepchnął mi ją na przednie siedzenie, z bambetlami jakimiś, siatami, ja mówię: csooo??!

A on: Dżina. To jest Dżina.

Odczułem zdenerwowanie, co myślę, komisarzu, jest logiczne. Ja mówię: człowieku, jaka Dżina, co za Dżina znowu, co mnie obchodzi twoja żona jakaś Dżina? Tak się spytałem.

Dla mnie to ona się może nazywać Doktor Queen, zabieraj mi ją stąd już, śpieszę się, do roboty jadę, co tu się kurde flak dzieje?!...

PARCHA: Tak naprawdę ma na imię w dowodzie Pyralgina, a mówi każdemu, żeby mówili na nią Dżina. Peralgina, Aspiryna, Kofeina to u nas tradycyjne rumuńskie imiona kobiece. Święta Peralgina, to u nas w Rumunii była taka patronka kobiet pijanych wracających po ciemku. Nie? Bywa w życiu. Kobiet takich jak ona. Ale ona mówi każdemu, że jest Dżina, nie wiem, co to za dziwny kaprys ona ma. Niech pan jej nie mówi Pyrangina, niech pan jej mówi Dżina, niech pan zrozumie uczucia wielkiej być może artystki.

KIEROWCA: Ale co mnie to obchodzi?! Wynocha, Rumuny, bo zawołam zaraz...

Natomiast koleżanka ciężarna, o której już wspominałem, udawała, że nie słyszy, ale tam jak wisiała taka choineczka zapachowa, to się tym bawiła, prawdopodobnie planując jej niepostrzeżenie mi ukradnięcie.

A on mówi, żebym zobaczył, jaka jest ładna, a co mnie to obchodzi w ogóle, ładna czy nieładna, ja wiem tylko, że czuć od niej olejem smażonym, ohydną smażeliną jakąś, a weź się ty odczep gówniarzu i zabieraj stąd tą swoją księżniczkę z bębnem!

Ja nigdzie nie jadę.

DŻINA: Mówił pan, że jedziesz.

KIEROWCA: Tak? Pomyliłem się.

Rzekłem ironicznie. Ponieważ byłem już zirytowany tą nachalną i niechcianą przeze mnie sytuacją.

DŻINA: Zajebiste masz to ma tu.

KIEROWCA: A gówniara bawiła się cynicznie choineczką, żeby odwrócić temat.

DŻINA: Pan to kupił czy sam zrobił?

KIEROWCA: Jak: zrobił?! Jak: sam zrobił?! Z dywanu wycięłem?! Dziewczyno, to się kupuje normalnie, tu idziesz na stację i tego jest na pęczki!!! Skąd wyście się urwali w ogóle?

PARCHA: Niech pan zobaczy, jaka jest ładna, oo. Szelmutka. No zęby trochę ma od rzeczy. Ale to ciężkie życie sprawiło, nie kochanie? U nas w Rumunii nie ma przebacz, jedliśmy właściwie całe życie tylko ścinki wędlin, to dla kośćca zabójcze. I tą, cyrkonię. Cykorię. A jako słodycze najchętniej gealcid, takie dropsy na zgagę.

KIEROWCA: I opowiada mi jakieś swoje odyseje kosmiczne, jak oni w tej Rumunii tam, jak te jakieś osty jedli, chwasty i skały, no możliwe, ale PANIE, u nas też był stan wojenny, było na kartki, KURCZE PIECZONE, CO MNIE TO OBCHODZI! Proszę przestać do mnie mówić! Bo ja pana nie słucham! Nie słucham już tego! Nie słucham.

Dramatycznie zatyka sobie uszy.

DŻINA: Albo cukier waniliowy na sucho. Na przykład. Wisolwit bardzo rzadko, bardzo rzadko, wyłącznie jak mama coś do lombardu wstawiła, kryształy rodowe, tego mieliśmy na pęczki, bo strugała warzywa w całej Rumunii i była bardzo znana.

PARCHA: Ja zresztą wcale nie ukrywam, że przyganiał kocioł garnkowi, zna pan to znane przysłowie rumuńskie, a sam też niezbyt uzębiony jestem. Uzębienie duże, ale z przejaśnieniami, o.

KIEROWCA: I mi pokazuje zęby, takie brązowe kołki niewyparzone, takie jak niedopałki, prawie pawia puściłem, jak można takie zęby mieć i jeszcze się ten, rozmnażać... A dziewucha z tą choineczką, czy to jest dopuszczalne, kulturalne?

DŻINA: O Jezu, chciałabym też mieć takie coś...

KIEROWCA: A on:

PARCHA: No to se weź przecież, pan ma dwa, to się przecież nie obrazi na ciebie chyba, prawda?

KIEROWCA: Rozumie pan to? Powiedział, żeby sobie wzięła. Moją własność, moją rzecz. Obcy ludzie, których pierwszy raz widzę w życiu.

DŻINA: (próbując powiesić sobie choineczkę na szyi) Ale gdzie ja to sobie powieszę?

PARCHA: Wie pan: z nią nie ma lekko, jak się uprze. Uparła się, bo jest uparta. Niech pan jej to podaruje, niech pan to zrobi DLA MNIE. U nas nie ma w Rumunii takich choineczek, w ogóle nie ma takiego drzewa jak choinka, tylko takie inne. Dąb. Klomb.

KIEROWCA: Klomb! Słyszał pan o takim drzewie, komisarzu? Bo ja nie! Proszę opuścić teren mojego samochodu. I zostawić mnie w spokoju. Wezwę odpowiednie środki. Dziewucha też. Zabieraj ten bebech i spieprzaj, to mój samochód jest, nie mam czasu. I próbowałem ją wyciągnąć z auta, a wyłaź, ty suko jedna!!! A wtedy ona jakby się nagle przebudziła.

DŻINA: No wiesz?!!

KIEROWCA: I w rękę złapała torebkę, i tu uderzyła mnie nią, tu, w kręgi szyjne kręgosłupa...

DŻINA: Ty zły człowieku ty, gdzie mi z łapskami!

KIEROWCA: Gdzie akurat tam niedaleko mam czyrak, co mogło spowodować nieodwracalne zagrożenia zdrowia i życia. Zacząłem krzyczeć: ludzie! Ludzie! Na pomoc!, chcąc wezwać pomocy, ale oni mi to uniemożliwili i sterroryzowali mnie, a potem chcieli mnie zabić.

PARCHA: Chłopcze, co jest, odbiło ci? Kobietę brzemienną chcesz bić, taki chłop duży, nie widzisz, że ona jest niższa, szczuplejsza, że nie ma z tobą szans? Dżinuś, ty siedź spokojnie, ty kozaki sobie rozepnij, o tak, słoneczko ty moje, masz kozę tu w nosie, wiesz? No Dżina chodzi z kozami w nosie, wie pan? Fląderka. Ale słodka. Daj ci wyjmę.

DŻINA: Nie-e, sama! Sama!

PARCHA: Nie, daj ci wyjmę. DAJ CI WYJMĘ. O proszę!

KIEROWCA: I normalnie pokazuje mi jej smara, obrzydliwego gila z nosa. Panie, ja jestem wrażliwy na różne takie, ja, mnie się przypomniały sytuacje ze szkoły podstawowej, gdy inni chłopcy śliną, miód z uszu, te, bąki podpalali... NIE JADĘ! NIE JADĘ NIGDZIE! SIEDZĘ! Siedzę w samochodzie! Siedzę! Patrzę! Bo lubię zimę!

PARCHA: Twój wybór, ja proszę cię bardzo, więc teraz ja cię tym zabijam...

Parcha pokazuje scyzoryk.

KIEROWCA: Wtedy właśnie doszło do pierwszej groźby zamordowania mnie.

PARCHA: Zabijam cię, chociaż wcale nie chcę i wcale nie umiem, nie znam technik, więc to może boleć bardziej niż cokolwiek w życiu cię bolało. I jeszcze potem idziesz do piekła i ja ci dobrze życzę. I kiblujesz w tym piekle, jaja ci się palą, jest niefajnie, i myślisz sobie: nie opłacało się, oj nie opłacało się, w końcu i tak tam jechałem do tego Elblągu, a teraz dupa. I niewinnego człowieka pakujesz do więzienia, czyli mnie...

DŻINA: A taki był asertywny jak w scence na kursach. A tylko mu pokazać skrobaczkę do jarzyn, a sra w majty.

PARCHA: Poza tym nie możesz wiedzieć, co ja robiłem wcześniej tym nożem. Może ściany w akwarium skrobałem. A może gówno psie kroiłem na plastry, co? A może jest tępy. Bo może jest to mój nóż, którym otwieram koperty. W których są listy. Od moich krewnych z Rumunii, listy pisane przez nich na korze z drzew, moczem i kałem. I barwnikiem do pisanek. Mali kuzyni błagają w nich, żeby im przysłać jakiś papierek, Laszlo chce po snickersie, a Ruchla po marsie, a Rakocze po twixie, zaś Cincinatti marzy o takiej tacce tekturowej po frytkach, wiesz jakiej. I jak myślisz, wysyłam im? Wysyłam. To dla nich naprawdę wiele znaczy, naprawdę wiele.

Z nożem, otwiera sobie tylne drzwi, wsiada do samochodu.

Wsiadaj, mówię ci, wsiadaj, nie pierdol, wsiadaj wsiadaj wsiadaj. My Rumuni mamy dużo cierpliwości, ale każdy Rumun w końcu kiedyś ci powie: dosyć. Jedziemy.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: