Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Egzotyczne cywilizacje - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Egzotyczne cywilizacje - ebook

O egzotycznych cywilizacjach można przeczytać w każdym numerze miesięcznika „Focus”. Fascynujące plemiona, ciekawe kultury i niesamowite obrzędy z zachodniej perspektywy nie zawsze są  rozumiane. Nasza cywilizacja jest tylko jedną z wielu. Warto poznać inne.  Opisywane w tej książce obyczaje są i zabawne i szokujące, ale wszystkie są prawdziwe.

W tym tomiku znajdziesz odpowiedzi na pytania:
– W jakim kraju kobiety miały swoje pismo?
– Gdzie ludzie poślubiają zwierzęta?
– Skąd się wzięły tatuaże?
– Czy można zmumifikować się za życia?
– Dlaczego niektórzy jedzą ziemię?

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7778-124-1
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zapatrzeni w kulki

Hałas jak w fabryce lub dyskotece, jaskrawe światło, migające lampki, dym papierosów, rzędy ciasno ustawionych krzeseł – w takich warunkach najchętniej relaksują się zapracowani Japończycy.

autor Kazimierz Pytko

Na próbach zrozumienia fenomenu pachinko połamał już sobie zęby niejeden socjolog. Cudzoziemcy, którzy zaglądają do salonów pachinko, wychodzą z nich po kilku minutach oszołomieni i ogłuszeni. Japończycy spędzają w nich całe wieczory, najbardziej zapamiętali potrafią wytrwać do świtu. 40 mln mieszkańców najbardziej nowoczesnego kraju świata nałogowo wpatruje się w maszyny losujące kulki. I robi to z taką pasją, że zapomina o stanowiącej podstawę japońskiego stylu życia uprzejmości.

„Zasady są proste” – wyjaśniała Midori, pracownica jednego z salonów pachinko w Tokio. „Gracz kupuje pojemnik z metalowymi kulkami, które po wrzuceniu do automatu przesuwają się między rzędami bolców. Większość po pokonaniu labiryntu przepada, ale niektóre trafiają do specjalnego otworu. I wówczas na ekranie pokazują się różne symbole. Jeśli pojawią się trzy identyczne – grający wygrywa. Następne kulki”.

Gra wydaje się bezmyślnym zabijaniem czasu. To nawet nie automatyczny bilard, w którym gracz kontroluje ruch spadających bil. W pachinko wszystkim steruje komputer, a człowiek może co najwyżej regulować pokrętłem prędkość przesuwania się i dorzucania kulek.

Uważniejsza obserwacja pozwala jednak dostrzec, że ruch połyskujących metalicznie kul, hałas, jaki wywołują, wpadając na rozmaite przeszkody, i obrazy migocące na ekranie działają hipnotyzująco. A to może uzależniać. Pachinko to także hazard, a ci, którym dopisze szczęście, pomnażają wielokrotnie liczbę kupionych kulek. Ponieważ japońskie prawo zakazuje gier na pieniądze, nie mogą ich wymienić na gotówkę. Otrzymują nagrody rzeczowe, zazwyczaj drobiazgi: długopisy, zapalniczki, książki, maskotki; kiedy jednak fortuna naprawdę się uśmiechnie, także odtwarzacze mp4, rowery, notebooki. W sąsiedztwie salonów gier znajdują się punkty skupu tych gadżetów. Należą do innych właścicieli niż automaty, więc handel odbywa się zgodnie z prawem.

Szansa na zarobienie paru jenów zwiększa siłę pachinko. Wielu graczy wraca do salonów co wieczór z nadzieją na powetowanie strat lub pomnożenie zysków. Co prawda matematycy przekonują, że nie można opracować systemu zwiększającego szanse w grach losowych, jednak nie wszyscy w to wierzą. I, podobnie jak u nas fanatycy Lotto, starają się go znaleźć. Wychodzą z założenia, że skoro ruchem kulek steruje komputer, wystarczy rozszyfrować program jego działania. Szans na to nie ma, gdyż odpowiednie kody nieustannie się zmieniają, ale wiara jest silniejsza niż logika. Co pewien czas pojawiają się pogłoski, że któryś z automatów został rozpracowany, i przed „dobrą” maszyną ustawiają się kolejki.

W Japonii działa ponad 15 tys. salonów i pałaców pachinko. Hioroko Tashiro z magazynu „Business Week” szacuje ich roczne obroty na 250-300 mld dolarów! To najbardziej dochodowa gałąź przemysłu rozrywkowego. Hazardowe emocje rozładowują stres, hałas zagłusza myśli o pracy i problemach, nadzieja na wygraną uzależnia, a przy automatach zanikają podziały społeczne. Przez kilka godzin można marzyć, kląć, palić papierosy, nie troszczyć się o opinię innych. W społeczeństwie rygorystycznie przestrzegającym surowych zasad hierarchii i etykiety to prawdziwy luksus. Dlatego pachinko, które nas jedynie oszałamia, Japończyków uspokaja.

Kazimierz Pytko

Dziennikarz, publicysta, podróżnik, z wykształcenia politolog. Publikował m.in. we „Wprost”, w „Sukcesie”, „Życiu Warszawy”. Laureat Nagrody Kisiela z 1990 roku.Sekretna kaligrafia

Jedni nazywali je pismem czarownic, inni pierwszym językiem kobiecego wyzwolenia. W Chinach kobiety porozumiewały się między sobą za pomocą sekretnych znaków, które przetrwały na haftach i wachlarzach.

autorka Zuzanna Kisielewska

„Bądź dobrą żoną, dużo wyszywaj i staraj się, jak możesz, wytrzymać z rodziną twojego męża”. W czasach kiedy chińskim kobietom wiązano stopy, zabraniano się uczyć i przymusowo wydawano za mąż, wypowiedzenie takich słów groziło surową karą. Pochodzące z powiatu Jiangyong w prowincji Hunan kobiety znalazły jednak sposób, aby przekazać sobie to, czego nie mogły powiedzieć na głos. Właśnie tam, w południowo-wschodnich Chinach, powstał jedyny na świecie system znaków używany i rozumiany wyłącznie przez jedną płeć. Przez wieki kobiety dokładały wszelkich starań, aby zachować je w tajemnicy przed mężczyznami. Dziś w Chinach robi się wszystko, aby pismo nüshu nie zostało zapomniane.

Pomysłowa konkubina

Strzeżona od wieków tajemnica kobiet wyszła na jaw przez przypadek, gdy w 1982 roku badająca zwyczaje prowincji Hunan grupa naukowców natrafiła na nieznaną kaligrafię.

Po zebraniu próbek pisma i przeprowadzeniu wywiadów z mieszkańcami wioski okazało się, że za tajemniczymi znakami kryje się przekazywane z pokolenia na pokolenie pismo nüshu (w dosłownym tłumaczeniu „pismo kobiet”). Było ono odzwierciedleniem lokalnego języka i kobiecą odpowiedzią na język chiński (nanshu – „pismo mężczyzn”), do nauki którego kobiet przez wiele lat nie dopuszczano.

Kulisy powstania kobiecego pisma wziąż są nieznane. Według jednej z teorii cesarz pochodzący z dynastii Song (960-1279) przybył kiedyś do miasta Yong Zhou. Poznał tam piękną córkę rolnika i zabrał ją ze sobą na dwór jako konkubinę. Dziewczyna żyła w luksusach, ale była bardzo samotna. Przez siedem lat widziała władcę tylko trzy razy. Aby opowiedzieć o swoich smutkach rodzinie, wymyśliła tajne pismo, za pomocą którego pisała listy. Według bardziej prozaicznej teorii nüshu jest pozostałością języka zlikwidowanego przez pierwszego władcę Chin – Qin Shi Huanga. W celu zjednoczenia kraju zarządził on wprowadzenie jednego zestandaryzowanego języka, a każdy, kto używał innego, podlegał karze śmierci. Niski status społeczny kobiet sprawiał jednak, że nie przywiązywano wagi do ich poczynań. Paradoksalnie więc, jako dzieło kobiet, pismo nüshu miało sprzyjające warunki do rozwoju.

Kroniki cierpienia

Zmarła w 2004 roku Yang Huanyi była ostatnią kobietą, która posługiwała się nüshu w tajemnicy przed mężczyznami. Co więcej, było to jedyne pismo, jakie znała. Wychowana w feudalnych Chinach Yang nie miała lekkiego życia. Nie mogła się uczyć, była też wykluczona z prawa dziedziczenia. Po ślubie stała się własnością męża, którego jej wybrano. W jaki sposób więc zdołała nauczyć się tajnego pisma? Pierwsze znaki stawiała pod czujnym okiem matki, jednak biegłość w nüshu zawdzięczała siedmiu siostrom przyrodnim. „Przed ślubem zbierałyśmy się, aby razem wyszywać, śpiewać i rozmawiać. To wtedy, jedna od drugiej, uczyłyśmy się nüshu” – opowiadała Yang. Składana sobie przez przyjaciółki siostrzana przysięga, czyli obietnica dozgonnej wierności, umożliwiała rozwój tajnego pisma. Podczas spotkań „siostry” wyszywały znaki nüshu na paskach, rzemieniach, chustach i ubraniach, dzieląc się smutkami i obawami związanymi z zamążpójściem. Jako gest wsparcia podarowywały sobie wachlarze, na których figurowały znaki nüshu zakamuflowane jako ornamenty. Siostrzana przysięga stała się też punktem wyjścia do wymiany listów i pisania pamiętników.

ROZMOWA Z DOKTOREM MACIEJEM GACĄ, SINOLOGIEM Z UNIWERSYTETU AM W POZNANIU

Czym różni się pismo nüshu od pisma chińskiego?

Pismo nüshu czerpie uproszczone formy graficzne z języka chińskiego, jednak zakres jego znaków jest dużo mniejszy.

Biorąc pod uwagę wszystkie warianty znaków pisma nüshu, jest ich okoto 1500, podczas gdy znaków pisma chińskiego jest okoto 48 tysięcy. Znaki nüshu są wydłużone, pisane pochyłą kreską, mają szereg wariantów. Największa różnica polega na tym, że znaki nüshu stanowią pismo fonetyczne, reprezentują sylaby, podczas gdy pismo chińskie jest ideograficzne.

Dlaczego nüshu powstało akurat w prowincji Hunan?

Ten górski region zamieszkany był zarówno przez Hanów (główny „składnik etniczny” dzisiejszych Chińczyków), jak i lud Yao, znany z barwnie haftowanych ubiorów oraz wielowiekowej tradycji tworzenia krótkich pieśni i wierszy, nawiązujących do scen z życia codziennego. Najprawdopodobniej któraś ze światłych kobiet pochodzenia Yao (lub pochodząca z mieszanej rodziny Han-Yao – takich małżeństw było stosunkowo dużo) przysposobiła zapożyczone formy znaków chińskich dla oddania mówionego języka. Następnie, z pewnością potajemnie, kobiety zaczęły uczyć się przelewania dźwięków mowy na pismo, które było nieczytelne dla mężczyzn. Fakt, że w regionie Hunanu kobiety zajmowały się w wolnych chwilach przędzeniem nici, wyszywaniem i haftowaniem, też nie jest bez znaczenia. Gromadząc się, miały okazję do przekazywania sobie tajnego pisma. Opowiadały sobie też wtedy historie swojego życia. Najczęściej smutne…

Dlaczego smutne?

W patriarchalnym społeczeństwie chińskim rola kobiety była nie do pozazdroszczenia. Dziewczynki nie posiadały nawet własnych imion, były balastem dla rodziny. Nabierały znaczenia dopiero wtedy, kiedy trzeba było je wydać za mąż. Po ślubie zaś wpadały w sidła presji i szykan ze strony rodzin mężów – zwłaszcza teściowych. Co więcej, w większości przypadków kobiety nie znały swoich mężów przed ślubem, a znośną pozycję w rodzinie zapewniały sobie dopiero po urodzeniu męskiego potomka.

Co kobiety przekazywały sobie za pomocą pisma nüshu, czego nie mogły powiedzieć na głos?

W nüshu kobiety pisały listy, poezje, opisy przyrody, wspomnienia z dzieciństwa, a także pamiętniki będące najczęściej wyrazem ich niedoli po zamążpójściu. Pismo musiało być tajne z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na brak przyzwolenia na kształcenie kobiet wśród warstw chłopskich. Kobieta znająca pismo u boku niepiśmiennego męża stawiałaby go w bardzo niekomfortowej sytuacji, narażałaby go na śmieszność. Drugim powodem był brak społecznej akceptacji dla publicznego wyrażania niezadowolenia ze swojego życia czy też krytyki swojej rodziny. „Swoje brudy pierzemy w domu” – takie myślenie do dziś jest bardzo mocno zakorzenione w umysłach Chińczyków.

Czy w dzisiejszych Chinach można się jeszcze spotkać z „siostrzaną przysięgą”?

Współcześnie zjawisko „jiebai zimei”, czyli sióstr przyrodnich, funkcjonuje w formie szczątkowej. Od czasu nagłośnienia w latach 80. badań nad pismem nüshu były różne próby jego reaktywacji. Wydaje mi się jednak, że w dobie współczesnych przemian, zarówno obyczajowych, jak i cywilizacyjnych, taka akurat forma „siostrzeństwa” nie ma już racji bytu.

Po ślubie, wraz z przenosinami do domu męża, panna młoda traciła kontakt z siostrami. Zgodnie z tradycją trzy dni po ceremonii dostawała od nich prezent. Kolorową, obłożoną haftowaną tkaniną „książkę trzeciego dnia” wypełniały puste kartki, na których młoda żona miała prowadzić swój pamiętnik. Na kilku pierwszych stronach siostry przyrodnie spisywały dla niej życzenia, pieśni i wiersze o przyjaźni, miłości, szczęściu i losie kobiet. Demonstracje niezależności i frustracji czy też protesty przeciwko przymusowym małżeństwom i poniżaniu kobiet były częstym motywem dzieł pisanych w nüshu. „Coś, co powstało jako prosty sposób wyrażania własnych myśli, stało się kroniką udręki i cierpienia” – twierdzi prof. Zhao Liming z Uniwersytetu Qinghua w Pekinie.

Pech chciał, że na trop pisma kobiet po raz pierwszy natrafiono w czasach Rewolucji Kulturalnej. Badania zostały więc natychmiast zduszone w zarodku, a Czerwona Gwardia zniszczyła większość z zachowanych cennych eksponatów. Co więcej, kobiety, które spisywały swoją twórczość za pomocą nüshu, wierzyły, że mogą zabrać ją ze sobą do następnego życia. Ponieważ grzebano je z ich dziełami, liczba zachowanych pism jest znikoma.

Odkąd edukacja w Chinach stała się udziałem kobiet, rola nüshu ograniczyła się do lokalnej atrakcji. Muzea prezentują manuskrypty, powstają szkoły uczące „tajnego pisma”, miejscowe kobiety sprzedają turystom gadżety z wyszytymi tajnymi znakami.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: