Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go
Tłumacz:
Data wydania:
8 października 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Filozofia dowcipu - ebook

Humor i śmiech stanowią jedną z cech przynależnych wyłącznie gatunkowi ludzkiemu. Nie wszyscy jednak śmiejemy się z tych samych rzeczy, a przynajmniej uważamy je za zabawne w różnym stopniu.

Od czego zatem zależy poczucie humoru? Od inteligencji, cech wrodzonych, a może płci? Czy da się odpowiedzieć na pytanie jak działa ten proces z neuronaukowego punktu widzenia?

W swej błyskotliwej książce autorzy proponują poznawcze i ewolucyjne wyjaśnienie tego zjawiska. Ich zdaniem powstało ono w odpowiedzi na problemy, które pojawiły się z chwilą, gdy nasi praprzodkowie uzyskali możliwość nieszablonowego myślenia.

Przedstawiając swoją własną teorię analizują żarty, przy których Czytelnik nie raz się ubawi lub przynajmniej uśmiechnie, w zależności oczywiście od poczucia humoru...

Ta książka powinna znaleźć się na półce każdego poważnego badacza humoru!  NEW SCIENTIST

Mieszanka lekkości i powagi, okraszona wspaniałą kolekcją dowcipów! SCIENCE

Chociaż humor w życiu człowieka odgrywa ważną rolę, jest jednocześnie bardzo tajemniczy. Po co w ogóle istnieje? Dlaczego ta kategoria doznań stanowi tak istotny element naszego życia? Kolejne pytanie: Dlaczego humor sprawia nam przyjemność? Dlaczego nie możemy po prostu odbierać żartów bez żadnych uczuć towarzyszących? I dlaczego się śmiejemy, (a nie odbija nam się ani nie drapiemy się za uszami), gdy widzimy lub słyszymy coś śmiesznego?  /fragment książki/

Matthew M. Hurley  – pracownik naukowy Center for Research on Concepts and Cognition (Ośrodka Badań nad Pojęciami i Poznaniem) na Indiana University, gdzie współpracuje z Douglasem Hofstadterem.

Daniel C. Dennett – amerykański filozof i kognitywista, kierujący Center for Cognitive Studies na Tufts University. Autor bestsellerowej książki Dźwignie wyobraźni i inne narzędzia do myślenia (CCPress 2015).

Reginald B. Adams Jr.– profesor psychologii na Uniwersytecie Stanowym w Pensylwanii, autor ponad 50 publikacji poświęconych emocjom u człowieka i komunikacji niewerbalnej.                                                       

Kategoria: Filozofia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7886-177-5
Rozmiar pliku: 7,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa autorów
do polskiego wydania

Pragniemy wyrazić wdzięczność Wydawnictwu Copernicus Center Press za gotowość do zaprezentowania naszej pracy nowym odbiorcom oraz za umożliwienie nam dołączenia krótkiej przedmowy do jej polskiego wydania. W szczególności dziękujemy Billowi Smithowi, Cristinie Sanmartín i Łukaszowi Wróblowi za ich wysiłki uwieńczone przekładem książki. Korzystając z okazji, chcielibyśmy poruszyć dwie kwestie. Pierwsza dotyczy niektórych krytycznych reakcji na koncepcje przedstawione w naszej książce i jednocześnie odpowiada na zastrzeżenia, jakie mogliby wysunąć nasi nowi Czytelnicy, a druga wyzwań, przed jakimi stanął tłumacz, pragnąc możliwie najwierniej oddać nasze idee w języku polskim.

Pierwsze reakcje na naszą teorię

Od chwili wydania Filozofii dowcipu cztery i pół roku temu pojawiło się kilka konkurencyjnych teorii humoru. W przyszłości zamierzamy porównać te prace z naszą zarówno pod względem zasadności, jak i zdolności do udzielenia odpowiedzi na dwadzieścia podstawowych pytań zadanych przez nas w rozdziale 5 tej książki. Jednak ze względu na oczywiste ograniczenia nie możemy tutaj nawet pobieżnie zaprezentować tych teorii, nie wspominając o ich krytycznej analizie.

Zamiast tego chcielibyśmy się odnieść do dwóch rodzajów zastrzeżeń metodologicznych wysuniętych pod adresem naszej pracy. Pierwsza grupa badaczy zakwestionowała słuszność przyjętego przez nas podejścia teoretycznego jako niepopartego wynikami laboratoryjnych badań empirycznych. Nazwiemy ją krytykami „spragnionymi danych” (np. McGraw, Warner 2013^()). Druga grupa krytyków z zasady nie ufa ewolucyjnym wyjaśnieniom zjawisk psychologicznych. Nazwiemy ją „sceptykami wobec dokonań psychologii ewolucyjnej” (np. Hempelmann 2013^()). Naszą odpowiedź na oba rodzaje krytyki zamieściliśmy na blogu Huffington Post (Hurley, Dennett, Adams 2013^()), uważamy jednak, że w tym miejscu warto przybliżyć polskim Czytelnikom jej główne punkty.

Krytycy spragnieni danych obawiają się, iż praca filozoficzno-teoretyczna taka jak nasza po prostu nie ma empirycznej wagi porównywalnej na przykład z eksperymentami behawioralnymi lub obrazowaniem struktur nerwowych mózgu i ich funkcji przeprowadzanymi w warunkach laboratoryjnych. Ich zdaniem wyobrażenia zrodzone w umysłach teoretyków pozostają oderwane od rzeczywistości, którą rzekomo mają opisywać. Ten rodzaj sceptycyzmu byłby z pewnością uzasadniony, gdyby prezentowana teoria rzeczywiście nie poddawała się falsyfikacji i stanowiła radykalne odejście od poglądów głównego nurtu. Jednak odrzucanie wszelkich prac teoretycznych na tej podstawie oznaczałoby wylewanie dziecka z kąpielą – wszak prace empiryczne w każdej dziedzinie nauki bardzo mocno opierają się na fundamentach teoretycznych. Nadmierny konserwatyzm krytyków spragnionych danych częściowo zapewne zasadza się na nieporozumieniu dotyczącym tego, co można uznać za dowody przemawiające za daną teorią lub przeciw niej. Filozofowie i teoretycy faktycznie niekiedy wykorzystują dane empiryczne, bowiem nie wszystkie eksperymenty myślowe opierają się na „czystej intuicji”, tak jak nie wszystkie doświadczenia empiryczne muszą być przeprowadzane w zaciszu laboratoriów. Kiedy pojawia się dobrze zdefiniowana, jednoznaczna hipoteza, którą można zweryfikować w praktyce, nie trzeba planować skomplikowanych eksperymentów – wystarczy zaproponować jednoznaczny kontrprzykład. Takie kontrprzykłady często łatwo znaleźć i nie można ich lekceważyć. Odwołują się one do danych pochodzących z obserwacji i pokazują, czy pojęcia stosowane w danej teorii oraz formułowane przez nią przewidywania są zgodne z tym, co dzieje się w świecie rzeczywistym.

Zgodnie z sugestią drugiej grupy krytyków, sceptyków wobec dokonań psychologii ewolucyjnej, nasz model humoru nie poddaje się falsyfikacji z tej prostej przyczyny, że czerpie on z dokonań teorii ewolucji. Za tym argumentem, dość często przytaczanym przez krytyków myślenia ewolucyjnego, stoją zasadne motywy, ponieważ falsyfikowalność odgrywa szczególnie ważną rolę w przypadku teorii funkcjonowania pewnych cech biologicznych, które – podobnie jak humor i inne cechy psychologiczne – nie pozostawiają po sobie zauważalnych śladów takich jak skamieliny. Zaprezentowany przez nas model nie zawiera jednak wyłącznie wyjaśnień ewolucyjnych. Jest także teorią współczesnego humoru jako cechy, do której mamy taki sam empiryczny dostęp jak do innych współczesnych cech psychologicznych. Kwestie teoretyczne w Filozofii dowcipu przedstawiliśmy w kategoriach poznawczych i emocjonalnych. Część z nich jest zupełnie nowa (np. koncepcja ugruntowania epistemicznego), lecz pozostałe to powszechnie zrozumiałe terminy stosowane we współczesnych teoriach psychologicznych lub ich nieznacznie zmodyfikowane wersje (np. aktywacja rozprzestrzeniająca się dokładnie na czas, błędna atrybucja pobudzenia, a także pamięć robocza i przestrzenie mentalne). Dzięki przyjętej perspektywie ewolucyjnej poddaliśmy analizie interesującą nas cechę, a następnie opracowaliśmy jej teoretyczną podbudowę. Gotowa teoria funkcjonowania tej cechy w dzisiejszym świecie z pewnością poddaje się falsyfikacji poprzez obserwacje i eksperymenty, które można przeprowadzać we współczesnych populacjach.

Wyzwania dla tłumacza książki na temat humoru

Książka prezentująca nowoczesną naukową teorię humoru stanowi wyjątkowe wyzwanie dla tłumacza próbującego przekazać zawarte w niej idee odbiorcom reprezentującym odmienną kulturę. Musi on nie tylko biegle władać zarówno językiem oryginału, jak i przekładu oraz mieć wiedzę w dziedzinie filozofii, biologii ewolucyjnej, psychologii i kognitywistyki, lecz także zmierzyć się ze skomplikowaną kwestią oddania sensu dowcipów i innych przytoczonych przez nas przykładów, nie pozbawiając ich przy tym humoru.

Każdy, kto uczy się obcego języka lub dąży do biegłości w posługiwaniu się nim, doskonale wie, jak dużych trudności może przysporzyć odbiór humoru jako bardzo subtelnego, trudnego do uchwycenia zjawiska, głęboko zakorzenionego w konkretnej kulturze. W wielu przypadkach humor po prostu nie przeżywa przekładu. Jak stwierdzamy w rozdziale 3, pewna grupa dowcipów opiera się na unikalnych cechach języka. Często odwołują się one do dwuznaczności składniowych lub semantycznych, lecz nawet błąd w pisowni^() lub zmiana interpunkcji (np. Eats, shoots and leaves, Truss 2006^()) może zmienić zwykłe stwierdzenie faktu w źródło rozbawienia. Ponadto wiele przykładów humoru odwołuje się nie tyle do języka, ile do zasobów wiedzy kulturowej niekoniecznie współdzielonej z przedstawicielami innych kultur (zob. rozdział 3).

Jedyną znaną nam książką z dowcipami, która została przełożona w całości, jest powstały w starożytnej Grecji zbiór noszący w języku angielskim tytuł The Jests of Hierocles and Philagrius (Bubb 1920). Niestety bardzo nieliczne zamieszczone w niej żarty budzą rozbawienie.

Dlatego chcielibyśmy podziękować tłumaczowi Rafałowi Śmietanie nie tylko za odwagę podjęcia się zadania przełożenia naszej książki, w której aż roi się od dowcipów, lecz także za wytrwałość w pracy. Jeżeli niektóre wykorzystane przez nas przykłady humoru wypadają blado, dzieje się tak dlatego, że są one po prostu nieprzetłumaczalne, lecz jeżeli Czytelnik uzna choć niektóre z nich za zabawne, to dzięki dbałości Rafała o szczegóły. W wielu miejscach musiał on zastąpić żarty angielskie polskimi, których mechanizm działania odpowiada kontekstowi dyskusji. To niełatwe zadanie, uważamy jednak, że wywiązał się z niego z godną podziwu sprawnością.

Co ważniejsze, chcielibyśmy podziękować Rafałowi za staranny przekład terminów teoretycznych oraz toku naszej argumentacji. Uważamy, że wiernie oddał idee zawarte przez nas w książce, cenimy sobie także jego gotowość do współpracy w wyjaśnianiu wszelkich wątpliwości. Jamesowi Savery, dr. Aeddanowi Shaw, Mariuszowi Szerockiemu oraz prof. Jerzemu Wordliczkowi dziękujemy za przeczytanie pierwszych wersji przekładu. Szczególne wyrazy wdzięczności z naszej strony należą się Karolowi Jałochowskiemu za wnikliwy komentarz do polskojęzycznej wersji Filozofii dowcipu oraz za znaczący wkład w dyskusję nad niektórymi bardziej zniuansowanymi fragmentami książki zarówno w gronie autorów, jak i z tłumaczem.

Matthew M. Hurley

Center for Research on Concepts and Cognition,

Indiana University

Daniel C. Dennett

Center for Cognitive Studies, Tufts University

Reginald B. Adams, Jr.

Department of Psychology, The Pennsylvania State University

28 sierpnia 2015 rokuPrzedmowa

W kwietniu 1975 roku publicysta tygodnika „Scientific American” Martin Gardner w swojej rubryce poświęconej grom matematycznym zawarł intrygujące doniesienie: opracowany w Massachusetts Institute of Technology nowy program komputerowy do gry w szachy „wskazał z dużym prawdopodobieństwem, że ruch pionem na a4 lub h4 prowadzi do zwycięstwa białych”. Tragedia! Gdyby rzeczywiście tak było, ta królewska gra na zawsze utraciłaby nimb szlachetnej tajemniczości, dorównując poziomem złożoności grze w kółko i krzyżyk. Nawet gdyby algorytm rzekomo odkryty przez komputer okazał się koszmarnie skomplikowany i żaden człowiek nie mógłby go zapamiętać, sama świadomość istnienia niewymagającej myślenia recepty na wygranie każdej partii pozbawiłaby pojedynki na szachownicy wszelkiej radości, wszelkiej głębi i wszelkiej dramaturgii. Kto chciałby poświęcać całe lata na szlifowanie umiejętności, uczestnictwo w wyczerpujących turniejach, obmyślanie nowych strategii, gdyby wiedział, że istnieje prostszy sposób na odniesienie zwycięstwa, sztuczka rozbrajająca każdego przeciwnika? Nie wiadomo, jak wielu czytelników dało się nabrać na słowa Gardnera, ale z pewnością przynajmniej na chwilę wzbudziły one przerażenie w sercach miłośników szachów, zanim nie spojrzeli na datę wydania i nie roześmiali się z ulgą. Prima aprilis!

Kilka lat później seksuolodzy William Masters i Virginia Johnson, autorzy książki Współżycie seksualne człowieka (1966, wyd. pol. 1975), analizując obszerne dane na temat orgazmu, zauważyli subtelną, acz uderzającą prawidłowość: z niemałym zdumieniem odkryli, że wypowiedzenie stosunkowo prostej sekwencji dźwięków, szeregu słów (w dowolnym języku) opartego na ciągu Fibonacciego, w minutę doprowadzi każdego zdrowego dojrzałego człowieka do orgazmu. Badacze kilkakrotnie sprawdzili uzyskane dane, przeprowadzili dodatkowe eksperymenty, a następnie... zniszczyli wszystkie notatki, wprowadzili do zgromadzonych danych fałszywe wartości, by ukryć tę prawidłowość przed oczami naukowców z przyszłości, i złożyli uroczystą przysięgę, że nigdy nie ujawnią odkrytego sekretu. Dzięki ich heroicznemu poświęceniu seks, jaki znamy, nadal istnieje.

Na początku 2010 roku Matthew M. Hurley, Daniel C. Dennett i Reginald B. Adams dopieszczali swój ewolucyjno-neuroobliczeniowy model humoru i zastanawiali się, czy to możliwe, że odkryli tajemnicę, która przez całe tysiąclecia opierała się dociekaniom nieustraszonych badaczy. Czy odkrywając neurobiologiczne mechanizmy humoru, przy okazji opracowali niezawodny przepis na wytwarzanie najróżniejszych bodźców humorystycznych – od slapstickowej groteski po cięte riposty, od sprośnych żartów po wyszukaną komedię? Wystarczy tylko wybrać pokrętłem właściwy poziom humoru i zakręcić korbką, żeby wyprodukować Oscara Wilde’a, Charliego Chaplina, Williama Claude’a Fieldsa lub Pelhama Grenville’a Wodehouse’a. Zmiana ustawienia i kolejny ruch korbką dają Steve’a Martina, Jima Carreya, Dave’a Barry’ego, Gary’ego Larsona... Dzięki triumfowi redukcjonistycznej nauki humor, jaki dotąd znaliśmy, wkrótce przestanie istnieć.

No dobrze, skłamaliśmy co do Mastersa i Johnson. Skłamaliśmy także w kwestii receptury humoru. Teoria zaprezentowana w tej książce nie tylko nie odkrywa niezawodnego przepisu na humor, lecz także pokazuje, dlaczego jest bardzo mało prawdopodobne, by jakikolwiek człowiek – a nawet dowolnie rozbudowany system komputerowy – kiedykolwiek stworzył coś podobnego. Sztuka naprawdę bardzo różni się od nauki, a komedia jest sztuką, podobnie jak muzyka i... tak, sztuka. Sztuka w pewnym stopniu odwołuje się do technologii (po grecku techne – techniki, którą można opanować), ale umiejętności techniczne u początkującego artysty to tylko połowa sukcesu. Nasz model pomaga wyjaśnić, dlaczego tak jest, dlaczego sieci neuronów wykorzystywane przez humor – a są to w gruncie rzeczy „jedynie” fantastycznie skomplikowane mechanizmy, nie ma w nich żadnych tkanek o magicznych własnościach – niezmiennie pozostają odporne na wszelkie manipulacje. Nie sposób udowodnić, że nigdy nie powstanie algorytm umożliwiający wygranie każdej partii szachów. Szachy, jak każda gra o skończonej liczbie możliwości, są podatne na brutalne, siłowe rozwiązania, takie jak algorytmy, ale jednocześnie wiadomo, że żaden dający się skonstruować komputer nie ukończy poszukiwań tego rodzaju algorytmów. Nie wyklucza to (tragicznej) możliwości, że rzeczywiście istnieje jakaś wykrywalna droga na skróty. Podobnie, nikt nie może udowodnić, że nie istnieje droga na przełaj wiodąca do źródeł humoru. Pamiętajmy jednak, że ogromna przestrzeń jego możliwych oddziaływań jest o wiele, wiele bardziej rozległa i skomplikowana niż szachownica i zmienia się przez cały czas, nikt zatem nie powinien się zbytnio niepokoić. Mimo to zdajemy sobie sprawę, że wiele osób będzie podchodzić do naszej książki z mieszanymi uczuciami: z ciekawością – po co, u licha, istnieje humor? jak coś takiego w ogóle może działać? – i z nadzieją, że tajemnica zwycięży, że zwinnej sztuce znów uda się umknąć przed niepohamowanym impetem nauki. Podzielamy te mieszane uczucia i z radością donosimy, że jeżeli mamy rację, obydwie strony będą zadowolone. Wyjaśnimy, dlaczego humor istnieje, jak oddziałuje na mózg oraz dlaczego komedia jest sztuką. Zacznijmy od pierwszego z pytań.

Pewna staruszka w bucie mieszkała.

Dzieci miała tyle, że zliczyć nie umiała

Tej swojej gromadki i nie robiła porządków

W pokojach wypełnionych zabawkami chłopców:

Wszędzie autka, żołnierze, pociągi drewniane,

Samoloty, komiksy – a w tym całym bałaganie

Walało się świeżo wysuszone pranie.

Próbowała zagonić dziatki do sprzątania

Raz groźbą, raz prośbą – bez pokrzykiwania,

Wciskała im szmatki i wilgotne ścierki

Lecz żadne nie tknęło zmiotki ni szufelki,

Więc zgotowała im na kolację jakąś marną zupę

I nim spać położyła, każdy dostał w pupę

... Ale pewnego wieczoru kobieta wpadła na nowy pomysł:

Uszyła im piżamy i skarpety z mikrofibry, a następnej nocy, gdy dzieci spały, ukryła w ich pokojach mnóstwo słodyczy: pod łóżkami, w stosach zabawek i ubrań. Rano, gdy maluchy znalazły pierwsze cukierki, oszalały z radości. Zaczęły przeglądać i sortować swoje rzeczy, chcąc odszukać wszystkie łakocie. Do południa napchały się słodyczami, a w ich pokojach zapanowały czystość i porządek jak w salonie Perfekcyjnej Pani Domu.

Przedstawiona powyżej historia jest mało prawdopodobna, ale naszym zdaniem Matka Natura (dobór naturalny) wpadła na podobny pomysł: opracowała trik mający zachęcić nasz mózg do podejmowania ogromnego wysiłku związanego z usuwaniem błędów z naszych struktur poznawczych. Pracę tę musimy wykonać, jeżeli chcemy przeżyć wśród chaosu odkryć i błędów, jakie popełniamy w toku nieustających heurystycznych poszukiwań. Natura nie może tak po prostu polecić mózgowi, by zabrał się do niezbędnych porządków i usunął „bugi” (tak jak programista, który instaluje odpowiednie podprogramy, a one zajmują się tym bez protestów). Musi przekupić mózg doznaniem przyjemności. Dlatego przeżywamy radosny zachwyt, kiedy przyłapiemy się na nieświadomym popełnieniu błędu związanego z wnioskowaniem. Wykrywanie i korygowanie błędnych wniosków pod presją czasu byłoby irytująco ciężką pańszczyzną, gdyby ewolucja nie sprawiła, że wykonywanie tego zadania dostarcza nam wiele radości. Wbudowane w nas źródło przyjemności bezlitośnie pobudzają ponadnormalne bodźce od stuleci tworzone oraz udoskonalane przez wszelkiej maści trefnisiów i komików. Uzależniliśmy się od tej endogennej przynęty dla umysłu tak samo jak długodystansowcy uzależniają się od endorfin, jakie dzięki wysiłkowi fizycznemu pojawiają się w ich krwiobiegu. Postaramy się wykazać, że humor wyrósł z problemu komputacyjnego, który pojawił się, gdy nasi przodkowie zyskali możność elastycznego, otwartego myślenia.

Niniejsza książka powstała na podstawie rozprawy Matthew Hurleya napisanej w 2006 roku na Uniwersytecie Tuftsa pod kierunkiem dwóch współautorów – Daniela Dennetta i Reginalda Adamsa Jr. Oddajemy ją do rąk Czytelnika w poszerzonej i zmienionej wersji, ale oryginalny pomysł Hurleya oraz zasadnicze elementy jego teorii pozostają niezmienione. Adams od wielu lat interesuje się humorem od strony naukowej. Przedstawił on współautorom obszerną literaturę na temat humoru, korygując krótkowzroczne interpretacje, wyjaśniając nieporozumienia i przypalając im stopy żywym ogniem, gdy wyrażali swoje pomysły mniej jasno i precyzyjnie, niż powinni. Dla Dennetta publikacja tej książki oznacza dotrzymanie obietnicy złożonej niemal przed 20 laty. Wreszcie może z całego serca polecić „właściwe wyjaśnienie śmiechu” (i rozbawienia) „wykraczające poza czystą fenomenologię” (Consciousness Explained 1991, s. 64–66).

Niniejsza książka traktuje o humorze, ale nie tylko. Opisuje tarapaty poznawcze myślących podmiotów w świecie oraz pewną klasę modeli poznawczych mogących z powodzeniem wybawić je z tego kłopotliwego położenia. Dowodzimy w niej, że emocje rządzą wszystkimi naszymi czynnościami poznawczymi – niższymi i wyższymi – oraz że humor stanowi bogate źródło spostrzeżeń dotyczących funkcjonowania delikatnej maszynerii naszych umysłów. Uzbrojeni we właściwą teorię, możemy wykorzystać humor jako coś w rodzaju urządzenia do odczytywania myśli, ujawniającego ukrytą wiedzę, a także prawidłowości rządzące funkcjonowaniem rozbawionego umysłu. Nasza teoria opiera się w znacznym stopniu na wcześniejszych dokonaniach z tej dziedziny, ale wzbogaca je o nowe perspektywy, zarówno ewolucyjną, jak i komputacyjną, których dotąd brakowało. Humor nie może być po prostu produktem ubocznym biologii, toteż problem, do którego rozwiązywania zaprojektowała go ewolucja, musi występować wyłącznie u przedstawicieli naszego gatunku (choć pewne jego prymitywne odmiany lub protohumor można dostrzec u niektórych zwierząt). Za pomocą prezentowanej tu teorii próbujemy odpowiedzieć na pytania, których wcześniejsi teoretycy humoru nawet nie zadawali, zatem nawet gdyby okazała się ona nie do końca poprawna, daje nam wszystkim punkt wyjścia do dalszych prac. Uważamy to za znaczący postęp w stosunku do wcześniejszych prób.

Pragniemy wyrazić naszą wdzięczność wielu osobom za ich wkład w rozwinięcie idei zaprezentowanych w tej książce. Po pierwsze, chcielibyśmy podziękować nieżyjącemu już Alexandrowi (Sashy) Chislence, którego oparta na zaskoczeniu teoria humoru (rozmowa z 1998 roku) zainspirowała Matthew do poszukiwań ewolucyjnej odpowiedzi na tę zagadkę. Nasza teoria różni się od jego propozycji, ale bez spostrzeżeń Sashy być może nigdy nie podjęlibyśmy tego wyzwania.

W miarę postępu prac otrzymywaliśmy obszerne i wnikliwe komentarze, a także toczyliśmy dyskusje z licznym gronem osób, do którego zaliczają się David Huron, Deb Roy, V.S. Ramachandran, Justina Fan, Leo Trottier, Alexander Ince-Cushman, Paul Queior, Seth Frey, Lindsay Dachille, Eric Nichols, Barry Trimmer, Keith Morrison oraz kilku anonimowych recenzentów z wydawnictwa MIT Press. Wszystkie te osoby przeczytały pierwsze wersje naszej pracy i wyraziły swoje opinie. David Krakauer, Donald Saari, Gil Greengross i inni uczestniczyli w inspirującej dyskusji nad naszą teorią podczas sympozjum, które odbyło się w dniu 3 maja 2010 roku w Santa Fe Institute oraz w dniu 5 maja podczas sympozjum sponsorowanego przez Computer Science Department, University of New Mexico. Przydatne opinie na temat naszej teorii uzyskaliśmy od wielu innych osób. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za wszystko. Dodatkowo pragniemy podziękować wielu naszym przyjaciołom i kolegom z całego świata za cenne informacje na temat istniejących w innych językach słów posiadających dwa znaczenia zbliżone do dwóch głównych znaczeń angielskiego słowa funny^() (zob. rozdz. 3). Oto lista tych osób: Rodrigo Correa, Gaston Cangiano, Priscilla Borges, Gilles Fauconnier, Ina Lieckfeldt, Bettina Seidl, Doreen Kinzel, Athina Pantelidou, Van Agora, Vera Szamarasz, Csaba Pleh, Miro Enev, Kaloyan Ivanov, Adriana Belencaia, Yuliya Yaglovskaya, Takao Tanizawa, Toshiyuki Uchino, Heejeong Haas, Angie Huh, Ally Kim, David Moser, Stephanie Xie, Jenny Prasertdee, Johan Vaartjes, Katerina Lucas i Güven Güzeldere. Douglas Hofstadter oraz Center for Research on Concepts and Cognition, CRCC działający w ramach Uniwersytetu Indiana udzielił nam bardzo cennego wsparcia podczas znacznej części prac. Dziękujemy Dougowi oraz Heldze Keller z CRCC, a także Teresie Salvato z Center for Cognitive Studies na Uniwersytecie Tuftsa za ich pomoc i wsparcie. Na naszą wdzięczność zasługują także Tom Stone, Philip Laughlin, Judy Feldmann i pozostali członkowie zespołu wydawnictwa MIT Press, którzy pomogli nam w wydaniu książki. Wreszcie, co najważniejsze, chcielibyśmy wszyscy podziękować naszym rodzinom za nieustanne wsparcie podczas prac nad książką, zwłaszcza Justinie Fan, Susan Dennett i Katharine Donnelly Adams.

Matthew M. Hurley

Daniel C. Dennett

Reginald B. Adams, Jr.

20111. Wstęp

Najbardziej ekscytujący okrzyk, jaki można usłyszeć w świecie nauki, z rodzaju tych, które zwiastują nowe odkrycia, to nie eureka! (znalazłem!), ale „to zabawne...”.

Isaac Asimov

Zdaniem ludzi teatru komedia stanowi połowę naszego życia (druga połowa to tragedia). W każdym razie spędzamy znaczną część swoich dni, podejmując próby rozśmieszenia siebie nawzajem. Gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność, opowiadamy anegdoty, żarty i dowcipy. Jedynie przy najbardziej uroczystych okazjach humor uznaje się za coś nieodpowiedniego, chociaż innowatorzy nieustannie poszerzają granice przyzwoitości. Gdy w jakiejś sytuacji doszukamy się akcentów humorystycznych, czujemy wewnętrzny przymus, by opowiedzieć o niej innym. Dzisiaj nasze upodobanie do komedii zdecydowanie góruje nad zamiłowaniem do tragedii. Znaczna część branży rozrywkowej, bez względu na rodzaj medium (może oprócz muzyki), produkuje humor. Jeżeli w życiu codziennym nie znajdujemy wystarczająco wielu akcentów komediowych, włączamy telewizory i pozwalamy zawodowym komikom wypełnić tę lukę niemal w takim stopniu, w jakim z uporem spędzamy całe dni, słuchając nagrań muzycznych. Podobnie jak muzyka, alkohol, tytoń, kofeina i czekolada, humor stał się współczesnym nałogiem. Jeżeli jednak chcemy naprawdę zrozumieć humor, musimy przyjąć perspektywę biologiczną, która umożliwi nam prześledzenie ewolucji tego uzależnienia, a także sformułowanie sprawdzalnych hipotez na jego temat.

Każda komórka naszego ciała potrzebuje cukru (glukozy), czyli paliwa utrzymującego nas przy życiu. Dobrym źródłem glukozy jest fruktoza, cukier znajdujący się w dojrzałych owocach, który wątroba łatwo przekształca w glukozę. Jak się okazuje, zwykły, naturalny cukier zdobywający niezmiennie najwyższe subiektywne oceny w rankingach słodkości, do którego wykrywania najlepiej przystosowane są receptory słodkiego smaku zlokalizowane na naszych językach – to właśnie fruktoza. Ewolucja zaprojektowała więc potężny system służący gromadzeniu fruktozy i nadała mu wysoki priorytet. Komórki naszego ciała działają zgodnie z ogólną zasadą: w przypadku wykrycia sposobności do spożycia fruktozy, należy z niej skorzystać. Miód, składający się głównie z glukozy i fruktozy, stanowi szczególnie obiecujące źródło energii. Trudno uwierzyć, że proces delektowania się smakiem ciasta czekoladowego, syropu klonowego lub dżemu truskawkowego sprowadza się niemal całkowicie do bardzo przyziemnego nakazu spożywania glukozy, ale tak jest. Wyposażeni w tę wiedzę, łatwiej zrozumiemy, dlaczego tak często miewamy ochotę na coś słodkiego. A skąd się wzięły analogiczny głód i upodobanie do humoru zwane poczuciem humoru? Z tak samo praktycznej przyczyny: gdybyśmy przestali poświęcać czemuś ważnemu należny czas i energię, mogłoby to zagrozić naszemu życiu... Natura już zadbała o to, byśmy energicznie starali się zaspokoić tę potrzebę, sowicie wygradzając wszelkie działania podejmowane w tym kierunku.

Ewolucja wcale nie przebiega tak gładko, jak to się często przedstawia. Nie chodzi w niej tylko o naturalną selekcję „genów predysponujących” nas do tego czy tamtego, zależnie od cechy żywych stworzeń, która właśnie przykuła uwagę i pobudziła ciekawość badacza. W tym procesie należy uwzględnić nie tylko cele, lecz także środki, całą organiczną maszynerię przeznaczoną do wykonywania określonego zadania. W biologii pytania o to, „jak” coś się dzieje, są tak samo ważne jak pytania „dlaczego” (Francis 2004). Niektórych zagadek z dziedziny ewolucji w ogóle nie da się rozwiązać bez informacji o ograniczeniach dotyczących funkcjonowania danego systemu, co więcej, wysunięcie jakiejkolwiek prawdopodobnej hipotezy na temat takich ograniczeń zależy od posiadania co najmniej prymitywnego modelu tego rodzaju maszynerii. Jak wykażemy, ewolucji naszego „poczucia humoru” nie da się wyjaśnić bez stawiania hipotez na temat funkcjonalnej architektury naszego mózgu z tej prostej przyczyny, że różne nośniki humoru mają z sobą wspólną tylko jedną cechę – podobny wpływ na te układy mózgu oraz wynikający z nich subiektywny odbiór określonej grupy treści. W różnych miejscach tej książki zwracamy uwagę na pewne ważne komplikacje o charakterze fizycznym, lecz równie często pomijamy komplikacje, które uznajemy – być może zbyt pochopnie – za możliwe do pominięcia z punktu widzenia przyjętych przez nas celów. W szczególności analizę kwestii dotyczących złożonej i dynamicznej roli rozwoju relacji między genami, organizmami oraz środowiskiem odkładamy na inną dogodną okazję.

Chociaż humor w życiu człowieka odgrywa ważną rolę, jest jednocześnie bardzo tajemniczy. Po co w ogóle istnieje? Dlaczego ta kategoria doznań stanowi tak istotny element naszego życia? Kolejne pytanie: Dlaczego humor sprawia nam przyjemność? Dlaczego nie możemy po prostu odbierać żartów bez żadnych uczuć towarzyszących? I dlaczego się śmiejemy (a nie odbija nam się ani nie drapiemy się za uszami), gdy widzimy lub słyszymy coś śmiesznego? To kłopotliwe pytania, a brak łatwych odpowiedzi na nie przypuszczalnie wynika z faktu, że jak dotąd nie udało nam się wyjaśnić zasadniczej kwestii inspirującej większość istniejących badań w dziedzinie humoru: do czego właściwie sprowadza się humor? Jakie cechy konieczne i wystarczające umożliwiają odróżnianie rzeczy zabawnych od niezabawnych? W dalszej części książki przedstawimy argumenty przemawiające za tezą, że takie sformułowanie interesującego nas zagadnienia jest niewłaściwe. Jak to zwykle bywa w postdarwinowskim świecie biologii, skupienie uwagi na wyszukiwaniu domniemanych istotnych cech prowadzi donikąd, gdyż najprawdopodobniej odnajdziemy rodowody podobnych cech ewoluujących zgodnie ze zmieniającymi się uwarunkowaniami selekcji.

Dylemat esencjalisty ma dwa oblicza. Wyżej wspomnieliśmy o trudnościach z określeniem cech charakterystycznych interesującego nas pojęcia. Istnieje jednak niebezpieczeństwo kolizji z pobliskimi kategoriami, w których mogą występować niektóre z tych cech: w przestrzeni ludzkiej aparatury poznawczej graniczą z humorem takie grupy elementów jak nienacechowane humorem zagadki, gry słów i rozwiązywanie łamigłówek, a także upodobanie do błyskotliwych skojarzeń oraz do wysiłku intelektualnego przybierające niekiedy postać radości doznawanej na przykład podczas podziwiania wirtuozerskich popisów. Odbiór bodźców humorystycznych stapia się z wieloma innymi rodzajami doznań bez wyraźnych rozgraniczeń. Gra słów może stanowić doskonałą zabawę, lecz niekoniecznie musi być zabawna, podobnie jak wędkowanie lub ogrodnictwo, nie wspominając o pracy zawodowej. W każdym z wyżej wspomnianych przypadków mogą wystąpić okresy względnie wzmożonych emocji graniczących z wesołością, ponadto odczuwana przyjemność może również wywołać wybuch śmiechu. Istnieją niewielkie szanse na wytyczenie klarownej granicy oddzielającej podgatunek „zabawny” od gatunku „porywający”, gdyż obydwa niewątpliwie zaliczają się do kategorii radości towarzyszących funkcjonowaniu naszych struktur poznawczych. Bardzo trudno uchwycić kwintesencję tego rodzaju pojęć (Wittgenstein 1953; Lakoff 1987). Możemy więc w pewnym stopniu przeformułować pytanie esencjalisty: co sprawia, że uznajemy pewne rzeczy za śmieszne?

To pytanie wymaga odpowiedzi przyczynowej wyrażonej w kategoriach procesów zachodzących w naszych umysłach, a naszym celem jest zapewnienie wstępnego zarysu nie tylko poznawczego, lecz także emocjonalnego i komputacyjnego modelu humoru. Na pierwszy rzut oka zamiar ten może się wydawać nie tyle skandalicznie ambitny, ile wręcz niespójny. Samą sugestię istnienia komputera dysponującego poczuciem humoru od dawna uważano za coś niedorzecznego. Nawet w opowieściach z gatunku science fiction, w których występują istoty obdarzone sztuczną inteligencją (np. android Data z serialu Star Trek), zazwyczaj przedstawia się je jako zasadniczo pozbawione zdolności do odczuwania emocji, co dotyczy zwłaszcza niektórych zachowań, takich jak czynna i bierna świadomość humoru^(). Autorzy opowieści tego gatunku najwyraźniej sądzą, że nie można wyposażyć niebiologicznej istoty komputacyjnej w opisywane cechy, lub taktycznie ustępują przed uprzedzeniami otoczenia, gdyż przezwyciężenie ich wymagałoby zbyt wielu wyjaśnień oraz nadmiernego wysiłku. Proponujemy wziąć byka za rogi i twierdzimy, iż nie można skonstruować naprawdę inteligentnej istoty komputacyjnej pozbawionej poczucia humoru oraz niektórych innych emocji. Emocje te, lub ich czynnościowe odpowiedniki, powinny występować u każdej istoty – biologicznej lub innej – dorównującej człowiekowi poziomem inteligencji.

Terminu „komputacyjny” używamy tutaj w szerszym znaczeniu, niż zwykle czyni się to w kognitywistyce. Na razie nie zamierzamy konstruować praktycznego, dającego się testować modelu (np. przez określenie architektury sieci neuronowej), wolimy raczej zacząć od miejsca, od którego rozpoczynają się wszystkie dobre projekty, mianowicie od określenia wymagań funkcjonalnych takiego systemu komputacyjnego, by pewnego dnia bardziej techniczne podejście (najlepiej powiązane z neurobiologią obliczeniową) umożliwiło przedstawienie szczegółowych planów na podstawie naszkicowanego tutaj zarysu. Pracujemy nad teorią, dzięki której humor w wersji odbieranej, a także tworzonej przez istoty ludzkie otrzyma swoją wersję komputacyjną, więc będą go mogły odbierać i tworzyć również istoty inne niż człowiek. Będą to urządzenia cyfrowe zdolne nie tylko do generowania żartów, lecz także dysponujące „poczuciem humoru” zbliżonym do ludzkiego. Nie jest to wcale wymóg łatwy do spełnienia. Nie wystarczy stwierdzić, że obecność u sztucznego tworu pewnych rodzajów ekspresji behawioralnej kojarzonych z odbiorem humoru w wielu lub w większości sytuacji wywołujących analogiczne reakcje u ludzi wskazuje na obecność prawdziwego poczucia humoru u tego tworu. Wykazanie istnienia sztucznego, komputacyjnego poczucia humoru wymaga ponadto, by wyżej wspomniana ekspresja behawioralna, niezbędna jako wskaźnik (w przeciwnym razie, skąd będziemy wiedzieć, że zaszło zjawisko odbioru humoru?), wyłoniła się lub powstała za pośrednictwem niektórych spośród tych samych zasadniczych metod przetwarzania informacji oraz tych samych treści co humor naturalny. Które aspekty owych procesów należałoby uznać za kluczowe? Naszym zdaniem nie chodzi tu o obecność białek ani innych związków organicznych, lecz raczej o abstrakcyjne cechy procesów przetwarzania informacji oraz przyczyn ich istnienia. Ujęcie stricte algorytmiczne nie wystarcza jednak do wyposażenia sztucznego tworu w poczucie humoru, ponieważ strukturę tego zjawiska determinują obarczone ryzykiem procesy heurystyczne, które ewoluowały po to, by umożliwić nam błyskawiczne wyciąganie wniosków w czasie rzeczywistym, oraz dostarczyły nam zabezpieczeń mających za zadanie chronić nasze umysły przed tego rodzaju zagrożeniami. Kluczowe przyczyny prawdziwego rozbawienia i śmiechu nie stanowią jedynie swoistych cech bodźców wyzwalających „wykrywanych” w taki czy inny sposób, lecz są reakcjami wewnętrznymi. Tych ostatnich bodźce wyzwalające nie mogłyby wywołać u tworów pozbawionych dość specyficznej architektury komputacyjnej, zależnej od procesów wykorzystywanych przez elementy humorystyczne.

Przy okazji okaże się, że humor komputacyjny należy do grupy problemów sztucznej inteligencji (tzw. AI-complete). (W jednym z działów teorii obliczeń, zwanym teorią złożoności, badacze opracowali system klasyfikacji w pewnym przybliżeniu dzielący wszelkie problemy komputacyjne na proste, trudne i „niemożliwe do rozwiązania”. Grupa najtrudniejszych problemów nosi nazwę NP-zupełnych – jeżeli jesteście ciekawi, oznacza to, że ich rozwiązanie wymaga czasu wielomianowego na niedeterministycznej maszynie Turinga, a jeżeli potraficie rozwiązać jeden z nich, powinniście być w stanie rozwiązać je wszystkie). Terminu „problem sztucznej inteligencji” używamy w odniesieniu do klasy problemów o poziomie trudności przynajmniej równym problemom silnej sztucznej inteligencji (Searle 1980) lub inteligencji w rozumieniu ogólnym – jeżeli potraficie rozwiązać jeden z nich, dokonaliście tego, konstruując sztuczny twór, który naprawdę myśli^(). Naszym zdaniem humor zależy od myślenia. Nie jest wyłącznie odruchową odpowiedzią na bodziec, który jest śmieszny z natury, lecz wymaga pewnego rodzaju predyspozycji do przetwarzania informacji z udziałem większości władz umysłu, w tym przywoływania zasobów pamięci, wnioskowania oraz integracji semantycznej. Z powyższych rozważań wynika, że w tej książce musimy stworzyć podwaliny teorii swego rodzaju inteligencji ogólnej, która będzie w stanie sprostać wymogom prawdziwego poczucia humoru.

Zwróćmy teraz uwagę na niedawne próby stworzenia komputacyjnych algorytmów humoru. Zaliczają się do nich JAPE, STANDUP (Binsted 1996; Binsted, Ritchie 2001; Ritchie i in. 2006), WISCRAIC (McKay 2000) oraz HAHAcronym (Stock, Strapparava 2005). Wszystkie te modele mają charakter algorytmiczny i syntaktyczny. Wykorzystują wieloznaczność, podobieństwa fonologiczne i akronimy jako swoistą strukturę gramatyczną zdań będących nośnikami humoru, a następnie tworzą żarty, wprowadzając zmiany semantyczne lub fonologiczne na podstawie tabel leksykalnych. Największa wada wszystkich wyżej wspomnianych modeli polega na tym, że nie mogą one ocenić jakości generowanego przez siebie humoru, ba, nie mogą nawet stwierdzić, czy to, co stworzyły, zawiera jakikolwiek ładunek humoru. W rzeczywistości nie zawsze tworzą one treści humorystyczne. W najlepszym razie ich działanie charakteryzuje się nieco wyższym niż losowe prawdopodobieństwem wygenerowania bodźców mogących wywołać u ludzi pewne rozbawienie. Nie mają one zdolności do rozumienia ani do krytycznej oceny humoru tworzonego przez innych, nie wspominając o odczuwaniu rozbawienia^(). Zamiast „poczucia humoru” są wyposażone w bardzo ścisły algorytm generacyjny przypominający tradycyjne, oparte na gramatyce modele przetwarzania języka naturalnego. Najnowsze badania w dziedzinie rozumienia zdań sugerują, że oparty na gramatyce model przetwarzania języka nie opisuje mechanizmu wykonującego tę samą pracę u człowieka (Jackendoff 2002). Zgadzamy się, a ponadto twierdzimy, że ujęcie niealgorytmiczne bardziej nadaje się do kwestii rozumienia w ogóle, a do problemu odbioru i doceniania humoru w szczególności.

Jak już powiedzieliśmy, nie możemy jeszcze zaoferować żadnych działających modeli komputacyjnych. Zamiast tego wykażemy, jakie cechy powinna mieć dobra teoria komputacyjna oraz jakie problemy będziemy musieli rozwiązać, podejmując próbę opracowania tego rodzaju teorii. Do jej najważniejszych nowych elementów zaliczają się ewolucyjne wyjaśnienie pochodzenia humoru, ekologicznie umotywowana teoria emocjonalnego komponentu rozbawienia oraz poznawcza teoria humoru i śmiechu (oparta na elementach wcześniejszych teorii, lecz bardziej doprecyzowanych), która nakłada pewne wymogi informacyjne i proceduralne na komponent komputacyjny zdolny do sztucznego tworzenia treści humorystycznych. Opisaliśmy tutaj po raz pierwszy zasadniczą zdolność do tworzenia i odbioru treści humorystycznych oraz wrodzone^() „poczucie humoru”, stanowiące podstawowy mechanizm, bez którego humor nie może istnieć, lecz to tylko część obrazu. Zajmujemy się również tym, jak ludzie jako gatunek wysoce społeczny wykorzystują ten wyjątkowy dar. Pokażemy, jak nastawianie intencjonalne – odruchowo przyjmowany punkt widzenia, zgodnie z którym „automatycznie” przypisujemy atrybuty i pragnienia każdemu złożonemu, poruszającemu się przedmiotowi, jaki napotykamy – pozwoliło twórcom i miłośnikom humoru stale rozszerzać zasięg praktykowanej przez nich sztuki. Komizm nie ma wyłącznie wywoływać rozbawienia. Humor został egzaptowany jako narzędzie służące na przykład do doboru partnerów i rywalizacji o przedstawicieli płci przeciwnej, sprawdzania ich wierności, poznawania żywionych przez nich przeświadczeń oraz do budowania kapitału społecznego. Nasza teoria jest teorią bezwstydnie eklektyczną. W znacznym stopniu opiera się na istniejących pracach poświęconych humorowi, jednocześnie dostarczając nowatorskich, jednolitych ram dla prawidłowości zidentyfikowanych przez wcześniejsze pokolenia teoretyków humoru, oraz wyjaśnia, dlaczego nie znaleźli oni zadowalająco głębokiego objaśnienia mechanizmów biologicznych stojących za tymi prawidłowościami.

Humor to twardy orzech do zgryzienia. Spójrzmy na poniższe zestawienie zabawnych rzeczy i zjawisk:

1. Kalambury i gry słów

2. Ekspresyjna mimika Jima Carreya i śmiertelnie poważnie gesty Charliego Chaplina

3. Karykatury

4. Komedie sytuacja

5. Żarty muzyczne

6. Dowcipy rysunkowe

7. Humor czerpany ze „świata rzeczywistego”, innymi słowy, zapewne niedające się sklasyfikować przedmioty codziennego użytku wywołujące u nas wesołość bez względu na to, czy zostają użyte jako części składowe komicznych scen.

Co wyżej wymienione rzeczy i zjawiska mają z sobą wspólnego prócz tego, że wszystkie mogą być bardzo zabawne? Ta zaskakująca różnorodność (a przecież nie wymieniliśmy wszystkich przykładów) kusi nas, byśmy się skoncentrowali na kilku uprzywilejowanych gatunkach najlepiej ilustrujących przyjętą teorię, a inne odłożyli „na później”. Co więcej, gdzie tylko spojrzymy, odkrywamy brak ostrych granic i progów. Na przykład niektóre karykatury są zabawne, nie będąc śmiesznymi, inne wywołują uśmiech lub chichot, a na widok jeszcze innych wręcz pokładamy się ze śmiechu. Gry słów obejmują całe spektrum intrygujących łamigłówek do wywołujących śmiech kalamburów, przy czym każdy pośredni odcień ma swą liczną reprezentację. Co więcej, nie wszystkich ludzi śmieszy to samo, a nawet jeżeli tak się dzieje, to nie w takim samym stopniu. Humor bardzo zależy od wspólnego kontekstu, nastroju i nastawienia. Istnieją również oddziaływania wtórne lub metaoddziaływania, takie jak przyjemność, jaką wywołuje dobry żart u odbiorcy, który słyszał go wcześniej. Przyjemność ta ma charakter bardziej „intelektualny” niż „emocjonalny” i zasadza się na docenieniu danej konstrukcji z czysto krytycznego punktu widzenia (analogicznie do przyjemności odczuwanej przez szefa kuchni na samą myśl o sosie idealnie pasującym do jakiegoś dania).

Naszym zdaniem jedyny sposób znalezienia jedności w tej różnorodności wymaga poważnego potraktowania perspektywy ewolucyjnej. Zanim Karol Darwin sformułował swoją teorię ewolucji drogą doboru naturalnego, życie przyjmowało zaskakująco zróżnicowane formy – co miały z sobą wspólnego poszczególne jego przejawy oprócz tego, że żyły? Darwin wykorzystał bogatą skarbnicę doskonale zarejestrowanej i skodyfikowanej historii naturalnej, wspaniałą bazę danych oczekującą na przekształcenie w dowody przez odpowiednią teorię. Podążając za jego przykładem, przeprowadzimy kwerendę w skarbcu wcześniejszych prac nad czymś, co można nazwać historią naturalną humoru. Odwołując się do wielu wnikliwych analiz i spostrzeżeń, jakie można w nim znaleźć, postaramy się ująć je w teoretyczną strukturę wyjaśniającą zarówno prawidłowości, jak i wyjątki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: