Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gorące noce - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Wrzesień 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Gorące noce - ebook

Keith kochał tymczasowość. Zawsze czekał podekscytowany na kolejne wyzwanie, nigdzie nie zagrzewał miejsca. Cara była zmysłowa i podniecająca, miała jednak inne pragnienia i oczekiwania. Co taki facet jak on mógłby jej zaofiarować? Nic. On w rozjazdach, ona w domu? Nie miał doświadczenia w budowaniu związków, zawsze wolał być sam. Tak było łatwiej. Dobrze, że od początku zakładał, że to będzie tylko wakacyjny seks. Tylko dlaczego wspomnienie gorących nocy z Carą go nie opuszcza?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-2204-4
Rozmiar pliku: 762 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Nawet biegające po plaży ptaki mają lepiej od niej. No ale ona przyjechała na Turks i Caicos do pracy, a nie po to, by z półnagim opalonym przystojniakiem pluskać się w turkusowej wodzie. Była jedyną projektantką zaproszoną na trzydniowe targi ślubne. Miała nadzieję, że kiedy dwustu gości obejrzy jej bajeczne kreacje, firma Cara Chandler-Harris Designs zyska wiele nowych klientek. Półnagi przystojniak tylko by ją dekoncentrował.

Zerknęła na modelkę w białej jedwabnej sukni „Ariel” i poprosiła ją, by ustawiła się przodem, a następnie, krzywiąc się z bólu, gdy po raz czterechsetny musiała kucnąć, wpięła kilka szpilek w ozdobiony koronką tren.

– Pamiętaj, buty mają dwunastoipółcentymetrowe obcasy, nie dziesięcio – powiedziała Meredith, jej siostra, a zarazem asystentka.

– Pamiętam, pamiętam. Co z „Kopciuszkiem”?

– Wymaga minimalnej poprawki w talii. – Meredith odgarnęła włosy. – Dobrze dobrałam suknie do modelek, nie?

– Boisz się, że wyrzucę cię z roboty za rozdarcie rękawa w „Aurorze”?

– Raczej za te moje grzechy, o których jeszcze nie wiesz. – Z tajemniczym uśmiechem Meredith podała siostrze ostatnią szpilkę i nucąc pod nosem, wyjęła komórkę.

– Nienawidzę tej melodii – mruknęła Cara.

– Dlatego ją nucę. Od czego są młodsze siostry?

– Zawołaj resztę dziewczyn. Targi zaczynają się za trzy dni, a my nie miałyśmy żadnej próby. – Potwornie się denerwowała: zgubiony bagaż, poprawki krawieckie, a w pokoju zepsuta klimatyzacja. – Dlaczego cię posłuchałam?

Nie wiedziała, kto ją polecił organizatorom targów. Owszem, odkąd dwa lata temu założyła firmę, zdjęcia kilkunastu kobiet, które wzięły ślub w jej sukniach, pojawiły się w kolorowej prasie. Owszem, wszyscy w Houston znali nazwiska Chandler i Harris, ale…

– Bo jestem genialna. – Meredith pomachała do modelek czekających przy wejściu do pawilonu. Boso, ponieważ buty jeszcze nie doleciały. – Przestań się stresować. Plany można zmieniać.

– Zmieniać można kolor włosów, nie plany. Gdzie Jackie?

– Wymiotuje – odparła jedna z dziewczyn. – Pewnie piła nieprzegotowaną wodę.

– Albo złapała grypę żołądkową.

– Pokaz jest za sześć dni. – Cara przyjrzała się modelce, która dzieliła pokój z Jackie. – Holly, a jak ty się czujesz?

Wiotka jak trzcina blondynka w sukni „Belle” napotkała wzrok projektantki.

– Jackie jest w ciąży. Nie zaraża.

Podczas gdy dziewczyny zaczęły piszczeć z radości, Cara usiadła na brezencie rozłożonym wewnątrz pawilonu. Siostra przycupnęła obok.

– Nie wiedziałam…

– To nie koniec świata. Kobiety zachodzą w ciążę i dalej pracują.

– Zastąpię ją na próbie – zaoferowała Meredith. Jackie miała wystąpić w „Mulan”, sukni w stylu chińskim.

Przez chwilę Cara milczała. Dwa lata temu też była w ciąży, lecz niestety poroniła. Gdyby nie zajęła się projektowaniem, zwariowałaby z rozpaczy.

– „Mulan” jest dla ciebie za ciasna w biuście. Nie zdołam jej przerobić.

Ale na nią, Carę, nie była za ciasna. Meredith odziedziczyła po matce i Chandlerach cudowne kasztanowe włosy, pełne kształty i wdzięk, natomiast Cara po ojcu i Harrisach inteligencję oraz smykałkę do interesów. Oczywiście nie była brzydka, ale w przeciwieństwie do siostry i matki nigdy nie zdobyła tytułu Miss Teksasu.

– Sama w niej wystąpię.

Zresztą już raz ją przymierzała. Wszystkie suknie musiały przejść test Cary. Wkładała na siebie ukończone dzieło, stawała przed lustrem, wypowiadała słowo „tak” i patrzyła, czy oczy jej się zaszklą. Zawsze się szkliły. Tworzyła cudowne fantazje z jedwabiu i koronki dla innych kobiet. Sama była tylko krawcową, i to niezamężną.

Pozostawiwszy w pawilonie Meredith, przeszła do bliźniaczych pięciopiętrowych budynków rozdzielonych ogromnym basenem. Dookoła niósł się stukot młotków oraz głosy robotników spieszących się, by zdążyć na koniec tygodnia.

Pięć minut czekała na windę, której mimo obietnic kierowniczki jeszcze nie naprawiono. Wreszcie poddała się i ruszyła schodami na trzecie piętro do pokoju Jackie. Wręczyła biednej dziewczynie butelkę wody, po czym włożyła leżącą na łóżku suknię. Pasowała. Poranny jogging, silna wola oraz dieta niskowęglowodanowa pozwalały Carze utrzymać stałą wagę.

Lustro ją kusiło. Nie, nie spojrzała w nie. Wróciła do pawilonu – boso, bo nóg nie czuła. Cały dzień biegała w szpilkach. Bez szpilek kobiety z rodziny Chandler-Harris nie opuszczały domu. Ale dziś nie dałaby rady po raz dziesiąty zbiec w nich po schodach.

Przez kilka minut demonstrowała dziewczynom, jak mają się poruszać po wybiegu. Na szczęście żadna nie wytknęła jej, że wiedzą, bo to ich praca. Nagle Holly otworzyła szeroko oczy i szepnęła do Meredith:

– Kurczę! Ale ciacho.

Cara obróciła się, zamierzając przegonić intruza, ale słowa uwięzły jej w gardle.

– Kochanie, rozmawiałyśmy o moich grzechach, pamiętasz? – spytała Meredith. – A więc niespodzianka!

Na środku pawilonu stał Keith Mitchell w ciemnym garniturze, z rękami skrzyżowanymi na piersi, z głową przekrzywioną w bok, i mierzył Carę uważnym wzrokiem.

– Proszę, proszę, kogo ja widzę? – Naśladując Scarlett O’Harę, Cara powachlowała się ręką, po czym rozciągnęła usta w uśmiechu. – Faceta, który zostawił mnie przed ołtarzem. Zerknij za siebie, misiu. Tam jest wyjście.

– Przykro mi, kotku. – Keith wyszczerzył zęby. – To moja impreza.

– Przyjechałeś zastąpić chorą modelkę? Wątpię, czy znajdę suknię w twoim rozmiarze.

Zakręciło jej się w głowie. Keith w Grace Bay, na Turks i Caicos, dwa kroki od niej, a ona w sukni ślubnej i w dodatku boso. Bez szpilek czuła się naga.

– Nikogo nie zastępuję. Grupa Regent zleciła mi, abym przerobił ich ośrodek w najpopularniejsze wśród nowożeńców miejsce na świecie. Jeżeli moja praca zostanie pozytywnie oceniona, otrzymam kontrakt na inne karaibskie ośrodki.

Cara poczuła bolesny ucisk w piersi.

– Tym się teraz zajmujesz? Organizowaniem imprez weselnych? Dziwne. Wcześniej nie spieszyło ci się do ślubu.

– Co innego własny, co innego cudzy. – Roześmiał się cicho, omiatając spojrzeniem jej długą białą suknię. – Natomiast ty…

Od tamtego dnia minęły dwa lata. Cara zaczerwieniła się, ale leciutko; jako potomkini pełnych gracji kobiet z południa umiała panować nad emocjami.

– Projektuję suknie ślubne. Pokaz odbędzie się ostatniego dnia targów. Jeśli o nim nie wiedziałeś, powinieneś poszukać pracy, do której się nadajesz.

Za plecami usłyszała ostrzegawcze chrząknięcie, ale je zignorowała.

– Wiedziałem o pokazie, po prostu nie spodziewałem się zobaczyć ciebie w takim stroju.

– Dobra, dobra, lepiej zejdź mi z oczu na sześć dni.

Ponownie powiódł po niej wzrokiem. Niestety Holly miała rację: był przystojny. Metr dziewięćdziesiąt wzrostu, ciemne oczy, krótko przystrzyżone czarne włosy, szczupłe, doskonale umięśnione ciało…

– O nie! – Potrząsnęła głową. – Nawet o tym nie myśl! Nie zaciągniesz mnie do łóżka! Trzeba było nie zwiewać sprzed ołtarza.

Seksowny uśmiech znikł. Upadające firmy nie dlatego zwracały się o pomoc do Keitha, że był przystojny, ale dlatego, że był bezwzględny, zimny i bezkompromisowy. Mitchell Petarda. Taki był teraz i taki, gdy widziała go w garderobie czterdzieści siedem minut przed tym, zanim miał zabrzmieć Kanon D-dur Pachelbela.

– Będziemy razem pracować, Caro. Nie rozpaczaj nad przeszłością, tylko zachowuj się jak profesjonalistka.

Modelki zamilkły. Cara czuła, że wszystkie pary oczu są skierowane na nią.

– Nie rozpaczam – skłamała z kamienną miną. – Cierpiałam najwyżej pięć minut.

Wiedziała, że Keith jej nie wierzy, na szczęście postanowił nie wdawać się w dyskusję.

– W takim razie zapraszam cię później na drinka. Opowiesz mi, co porabiałaś w ostatnim czasie.

– Niestety muszę odmówić. Profesjonaliści nie piją w pracy.

Opuścił pawilon pełen młodych kobiet w sukniach ślubnych. Zgroza! Wędrując przez ośrodek, widział setki drobnych rzeczy wymagających uwagi. Obok niego biegła jego sekretarka, Alice, która notowała wszystko, co mówił. Była niezwykle kompetentna, a on cenił kompetencję.

Cały czas – i kiedy sprawdzał, jakie postępy poczyniła ekipa budowlana, i kiedy wstąpił do restauracji, by pogadać z kucharzem – miał przed oczami obraz Cary w długiej białej sukni. Im bardziej starał się wyrzucić go z głowy, tym intensywniej o niej myślał. Dzisiejsza Cara różniła się od tej, którą znał. To było intrygujące, a zarazem lekko niepokojące.

Zdecydował się zaprosić Cara Chandler-Harris Designs na targi ślubne z kilku powodów, głównie dlatego, że Cara miała mnóstwo znajomości, a suknie, które projektowała, wzbudzały ogromne zainteresowanie w branży i wśród bogatej klienteli Houston. Wierzył, że podjął słuszną decyzję, tyle że sam widok Cary wytrącił go z równowagi.

Była zimną i wyrachowaną kobietą, która w podstępny sposób usiłowała zaciągnąć go do ołtarza. Dzięki Bogu, że jej plan spalił na panewce, zanim było za późno.

Keith przysiągł sobie, że więcej nie popełni tego błędu, nie oświadczy się żadnej kobiecie. Długo cierpiał po rozstaniu, ale potem, gdy już doszedł do siebie, rzadko myślał o eksnarzeczonej. Zresztą od pół roku nie miał chwili wolnej. Grupa Regent wynajęła go, by wskrzesił i unowocześnił ich sieć hoteli na Karaibach, a on uwielbiał wyzwania. Cara zaś… no cóż, szkoda, że nadal czuł do niej tak wielki pociąg.

– Alice, wyślij butelkę caberneta do pokoju panny Chandler-Harris. Cary – sprecyzował, kiedy sprawdzali teren nad basenem. Meredith wolała martini z dwiema oliwkami. Podejrzewał, że to się nie zmieniło.

Ogromny basen znajdował się między dwoma głównymi budynkami. Granatowe ściany nadawały wodzie odcień ciemnoniebieski, kontrastujący z jasnym turkusem oceanu. Wiatr przybrał nieco na sile, parasole zafurkotały, ale połowa stojaków nadal była pusta; należy się tym zająć. Wyznaczone do poszczególnych zadań ekipy już dawno powinny były ze wszystkim się uporać.

Keith westchnął. Popędzi maruderów. Albo się ostro wezmą do roboty, albo mogą szukać nowej pracy.

Za trzy dni odnowiony ośrodek miał otworzyć swe wrota dla kupców, handlowców, przedstawicieli mediów, słowem gości targów ślubnych. Dla ludzi, którzy – jeśli im się tu spodoba – będą polecać Grace Bay jako idealne miejsce na ślub, wesele lub miesiąc miodowy. Pokaz sukien Cara Chandler-Harris Designs zaplanowano jako główną atrakcję.

Keith potarł skroń. Wciąż miał przed oczami obraz Cary w ślubnej bieli. Spod sukni wystawały gołe stopy. Boso widywał ją jedynie w łóżku, gdy była naga, a naga Cara przedstawiała wspaniały widok.

Dwa lata temu iskrzyło między nimi że hej. Najwyraźniej w nim ogień jeszcze nie wygasł.

Elena Moore, kierowniczka ośrodka, którą zatrudnił, czekała w holu.

– Miło mi pana znów widzieć.

– Mnie panią również.

Kiedy omówili ważniejsze kwestie, kobieta zaprowadziła go do przestronnego apartamentu liczącego co najmniej sto pięćdziesiąt metrów kwadratowych, po czym oddaliła się do swoich zajęć. W salonie stały dwie bliźniacze walizki z monogramem Keitha. Doskonale. Uśmiechnął się. Spędzał trzysta dni w roku poza domem i jeśli znał się na czymś, to właśnie na hotelach.

Wszystko w jego życiu było tymczasowe. Kończył jedną pracę, zaczynał inną, w innym miejscu. Tak lubił.

Sprawdził oba pokoje, kuchnię i łazienkę. Usatysfakcjonowany rozpakował walizki i powiesił garnitury. Podróżował lekko, nie potrzebował dużo miejsca na rzeczy, ale goście na pewno docenią wielką garderobę.

Zadzwonił na dół z prośbą o wyprasowanie koszul, po czym wszedł do ogromnej oszklonej kabiny prysznicowej. Miał mnóstwo pracy, ale pozwolił sobie na kwadrans wypoczynku. Wyjął z lodówki ulubione belgijskie piwo – personel znał jego preferencje, a w przyszłości będzie znał preferencje innych mieszkańców hotelu – wyszedł na zewnątrz, usiadł w fotelu i pociągnął łyk z butelki. Z ciągnącego się wokół budynku tarasu miał widok na ocean, który w promieniach zachodzącego słońca wydawał się czerwony. Miejsce było fantastyczne. Zakochane pary chętnie zapłacą fortunę za możliwość pobrania się w tak romantycznym otoczeniu.

Keith Mitchell zawsze osiągał cel.

Pracował do późna. Kiedy już nic nie widział na oczy, położył się spać. Po czterech godzinach wstał i wyszedł na poranny jogging. Skończył się rozciągać, kiedy na plaży pojawił się inny amator porannych przebieżek. Zazwyczaj omijał ludzi szerokim łukiem. Samotność mu nie przeszkadzała, a nawet ją lubił. Ciągłe podróże i zmiany miejsca pobytu nie sprzyjały związkom.

Dziś bez trudu rozpoznał na plaży Carę. Ciekaw był, co porabiała przez dwa lata. Wczorajsza krótka rozmowa pozostawiła w nim niedosyt. Poza tym czuł perwersyjną potrzebę zrozumienia, dlaczego po tych wszystkich kłamstwach, jakich się względem niego dopuściła, nie potrafi o niej zapomnieć.

– Kiedy zaczęłaś biegać? – spytał, podchodząc bliżej.

Przyjrzała mu się z ukosa.

– A ty?

Wzruszył ramionami.

– Jakiś czas temu. Wiesz, lat przybywa.

– Przybywa. – Związała włosy w koński ogon, po czym uniósłszy ręce, zaczęła wykonywać obroty tułowiem. Czerwony top odsłonił kawałek brzucha. – W którą stronę zamierzasz biec?

Wskazał głową w lewo.

– Masz ochotę się przyłączyć?

– Bynajmniej. – Wydęła usta. – Ruszam w przeciwnym kierunku.

– Zabrzmiało to tak, jakbyś wciąż coś do mnie czuła.

– Chyba masz problem ze słuchem.

A jednak ruszyła w lewo. Po chwili zrównał się z nią. Biegli obok siebie, jakiś metr od fali zalewającej brzeg. Nie rozmawiali. W powietrzu wyczuwało się napięcie, niemal wrogość. Po pierwszym kilometrze spodziewał się, że Cara zwolni, może padnie zmęczona na piasek. Ona jednak biegła dalej, nie zwalniając tempa. Nawet się nie zasapała. No, no. Cara, którą znał przed laty, wzdragała się przed każdym wysiłkiem fizycznym.

Tyle że tak naprawdę wcale jej nie znał.

Po kolejnym kilometrze zawrócili. Zwolnili dopiero przy wejściu na teren ośrodka. Keith ściągnął wilgotną koszulkę i przetarł czoło. Obserwował ukradkiem Carę, która chodziła w kółko, wykonując ćwiczenia rozciągające. Skórę miała lekko zarumienioną, bez śladu kosmetyków. Uwielbiał Carę w modnych eleganckich ciuchach, zwłaszcza kiedy szli do restauracji, i przez cały wieczór fantazjował o tym, jak po powrocie do domu będzie zrzucał z niej kolejne części garderoby. Ale w tej naturalnej wersji podobała mu się jeszcze bardziej.

Przestań, zganił się w myślach.

Zauważyła, że jej się przygląda. Stanąwszy w rozkroku, skrzyżowała ręce na piersi.

– Dlaczego ja, Keith? Mnóstwo osób projektuje suknie ślubne. Dlaczego wybrałeś mnie?

– Twoje nazwisko pojawiło się na liście finalistów. Ku mojemu zdziwieniu.

– Tak trudno było ci uwierzyć, że umiem szyć?

Nie że umie szyć, ale że ze swej pasji potrafi zrobić kwitnący interes.

– Masz dyplom z marketingu. Dwa lata temu pracowałaś jako młodsza asystentka w agencji reklamowej i nagle hop! zakładasz Cara Chandler-Harris Designs. Dziwisz się, że ja się dziwię? Ale okej, zdobyłaś uznanie ludzi z branży, a ja potrzebuję najlepszych, więc…

Poza tym ciekaw był, czy rzeczywiście sama projektuje, czy jest jedynie twarzą firmy. Może ktoś inny haruje, a ona jedynie spija śmietankę.

– Dla twojej informacji „hop” trwało ponad osiemnaście miesięcy. Przez półtora roku nie sypiałam po nocach, uczyłam się, chodziłam na kursy. Potem wystąpiłam do banku o pożyczkę. Nikt mi nic nie dał, wszystkiego sama dokonałam.

Nawet ojciec jej nie pomógł? Sądziłby, że John Harris dołoży się do interesu córki.

– Nazwisko przyciąga klientów – mruknął.

– Każdy ma jakieś koneksje, to nie zbrodnia. Szef grupy Regent jest ożeniony z przyjaciółką mojej mamy. Czy to zbieg okoliczności, że dla nich pracujesz?

Starał się zachować powagę, kiedy świdrowała go wzrokiem. Nigdy wcześniej nie była taka butna.

– Ludzie sukcesu miewają szeroki krąg znajomych.

– No właśnie.

– Rozumiem, że założyłaś firmę, ale dlaczego akurat suknie ślubne?

– A wiesz, to zabawna historia. Narzeczony porzucił mnie przed ołtarzem i nie miałam co zrobić z suknią, którą sobie uszyłam.

Przed oczami mignął mu obraz Cary w białej sukni z gorsetem wyszywanym setkami koralików. Dobrze pamiętał jej przerażoną twarz, gdy obróciwszy się, zobaczyła go w drzwiach garderoby. Wtedy poznał prawdę.

– Sama ją uszyłaś?

Usiadła na piasku i zaczęła rozciągać mięśnie stopy.

– Wiedziałbyś, gdybyś słuchał, co mówiłam o planach weselnych.

– Słuchałbym, gdybyś wykazywała więcej rozsądku.

– Chryste, Keith, to był mój ślub! – Zamknąwszy oczy, wzięła głęboki oddech.

Nasz, chciał powiedzieć, ale ugryzł się w język, bo faktycznie nie interesowały go żadne przygotowania, bukiety, torty. Zostawił Carze wolną rękę, sam się do niczego nie wtrącał. Nie przepadał za ślubami i weselami. Na małżeństwo też się zgodził tylko dlatego, że tak wypadało.

– W porządku. No więc uszyłaś suknię. A potem…?

Cara podniosła wzrok. Była już opanowana.

– Norah poprosiła, żebym ją dla niej dopasowała. Tak zrobiłam. Suknia się nie zmarnowała. Tydzień później Lynn spytała, czy nie uszyłabym czegoś dla niej. Miałam sporo niezamężnych koleżanek, więc mój biznes rozkwitał.

Norah i Lynn, druhny numer trzy i cztery. Rzadko obecnie bywał w Houston, miał znacznie większy dystans do swojego niedoszłego ślubu, mimo to poczuł ukłucie w piersi. Powinien wrócić na górę, wziąć prysznic. Dzień otwarcia zbliża się wielkimi krokami.

– Podoba ci się to nowe zajęcie?

Ignorując wyciągniętą w jej stronę rękę, Cara dźwignęła się na nogi.

– Bardzo. Wprawdzie nie tak wyobrażałam sobie moją przyszłość, ale… ale uznałam, że spróbuję. W końcu trzeba jakoś zapełnić czas.

Nareszcie mówi do rzeczy. Projektowanie sukien stanowi doskonałe zajęcie dla pięknej młodej kobiety, która niemal obsesyjnie pragnie wyjść za mąż, lecz nie może znaleźć odpowiedniego kandydata. Wszystkie dziewczyny, z którymi Keith się umawiał, marzyły tylko o jednym: by zostać panią Mitchell. Cara niczym się od nich nie różniła.

Chociaż nie, inne nie założyły firmy. Tym mu zaimponowała. I pewnie mówiła prawdę, że bogaty tatuś nie dołożył się do jej interesu.

– Cieszysz się znakomitą opinią, zwłaszcza jak na osobę, która przypadkiem trafiła do tego biznesu.

– Przypadkiem? Może to mi było pisane.

– Projektowanie sukien ślubnych? Nie wolałabyś szyć strojów bardziej praktycznych, które można włożyć przynajmniej kilka razy?

– Piekłeś kiedyś tort?

– Jadłem. To się liczy?

Westchnęła lekko zniecierpliwiona.

– Czasem coś się nie udaje, spód za bardzo się przypieka albo się rozpada. Polewą z lukru można przykryć wiele niedociągnięć. Suknia ślubna to właśnie lukier. Panna młoda, która na co dzień ma mnóstwo kompleksów, w sukni ślubnej czuje się piękna. I to moja zasługa.

– Doświadczenie z agencji reklamowej przydaje się, prawda? Wiesz, że sprzedajesz kobietom fałszywe marzenia?

– Ale z ciebie cynik. – Otrzepała piasek ze spodenek. – Nie rozumiem, dlaczego poprosiłeś mnie o rękę.

Oderwał spojrzenie od jej pośladków. Tak, polewa lukrowa wiele skrywa.

– Bo byłaś w ciąży.

A przynajmniej tak twierdziła.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: