Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Historia XIX wieku. Wojny i rewolucje - ebook

Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Historia XIX wieku. Wojny i rewolucje - ebook

 

 

Historia XIX stulecia jest historią Europy i zarazem jej dziełem w stopniu nieporównywalnym ani z wiekiem XVIII, ani XX, nie mówiąc już o wcześniejszych stuleciach. Nigdy Europa nie wykazała takiej nadwyżki innowacyjności i inicjatywy, a jednocześnie woli dominacji i arogancji. Autor w pasjonujący sposób kreśli pełną panoramę wieku rewolucji, na który składa się oderwana od europocentryzmu analiza historii całego globu. Książkę wzbogacają ryciny z wnikliwymi opisami najważniejszych wojen i powstań XIX wieku.

s. 519 – 842 (323 strony + WKLEJKA WOJNY)

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

VIII

IMPERIA I PAŃSTWA NARODOWE
Trwałość mocarstw

1. Tendencje: dyplomacja wielkich mocarstw i ekspansja imperialna

Imperia i państwa narodowe były w XIX w. największymi jednostkami politycznymi porządkującymi wspólne życie ludzi – około 1900 r. jedynymi, które liczyły się w skali światowej. Niemal wszyscy mieszkańcy planety podlegali zwierzchności jakiegoś imperium bądź państwa narodowego. Nie istniał jeszcze rząd światowy ani żadne ponadnarodowe instancje kreujące ład polityczny. Już tylko w głębi lasów deszczowych, stepów i rejonów polarnych żyły niewielkie grupy etniczne, które nie były zobligowane do płacenia daniny żadnej władzy zwierzchniej. Autonomiczne miasta nie odgrywały już nigdzie żadnej roli. To, że Wenecja, przez stulecia będąca synonimem samorządnej komuny miejskiej zdolnej skutecznie bronić swojej suwerenności, w 1797 r. straciła niezależność, a miejska republika Genewa, po krótkim intermezzo pod rządami Francuzów (1798-1815), w 1815 r. przyłączyła się do Konfederacji Szwajcarskiej jako kanton, w symboliczny sposób wyznaczało kres długiej epoki miast-państw. Imperia i państwa narodowe stanowiły ramy życia społecznego. Tylko solidarne wspólnoty nielicznych religii – societas christiana czy muzułmańska umma – miały jeszcze ogólniejszy charakter, nie istniały jednak odpowiadające im, równie rozległe terytorialnie twory polityczne. Imperia i państwa narodowe miały też drugie oblicze. Były aktorami na pewnej szczególnej scenie, jaką były stosunki międzynarodowe.

Siły napędowe polityki międzynarodowej

W polityce międzynarodowej zasadniczo chodzi o kwestie wojny i pokoju. Do czasu masowych mordów organizowanych w XX w. pod auspicjami państwa największym nieszczęściem zawinionym przez ludzi była wojna, dlatego jej unikanie było szczególnie cenioną wartością. Nawet jeśli zdobywcy na krótko zyskiwali największą sławę, to jednak we wszystkich cywilizacjach – przynajmniej w ocenie potomnych – przedkładano nad nich ludzi, którzy zaprowadzali pokój i dbali o jego zachowanie. Komu udawało się jedno i drugie, ten mógł być pewien najwyższego szacunku poddanych należnego władcy, który stworzył imperium, a następnie przyniósł mu pokój. Tak jak pozostali jeźdźcy Apokalipsy – zaraza i głód – wojna ogarnia społeczeństwo jako całość. Jej dyskretna nieobecność – pokój – jest tym, co w ogóle umożliwia zapewnienie cywilnego życia i bytu materialnego. Dlatego polityka międzynarodowa nigdy nie jest odrębnym obszarem odseparowanym od innych. Wiążą się z nią ściśle wszystkie pozostałe wymiary rzeczywistości. Kiedy wojna uderza w gospodarkę, kulturę czy środowisko naturalne, nigdy nie pozostaje to dla nich bez konsekwencji. Dramatyczne momenty w historii ludzkości zazwyczaj wiążą się z wojnami. Rewolucje często są wynikiem wojny (jak rewolucja w XVII-wiecznej Anglii, Komuna Paryska 1871 r. czy rosyjskie rewolucje 1905 i 1917 r.) lub prowadzą do jej wybuchu (jak Rewolucja Francuska 1789 r.). Tylko nieliczne rewolucje, np. rewolucje lat 1989-1991 w państwach uwalniających się spod hegemonii ZSRR, były wolne od następstw w postaci wojny, ale również wydarzenia z lat 1989-1991 pośrednio miały przyczyny natury militarnej. Mowa tu o poprzedzającym je wyścigu zbrojeń w okresie zimnej wojny, co do której nigdy nie można było mieć pewności, czy nie przerodzi się w „gorącą”.

Ścisły splot polityki międzynarodowej z życiem społecznym we wszystkich jego wymiarach nie powinien nam wszakże przesłonić faktu, że w Europie epoki nowożytnej stosunki międzynarodowe wyodrębniły się jako obszar działania, który częściowo kieruje się specyficzną logiką. Od narodzin dyplomacji (europejskiej) we Włoszech doby renesansu stosunki między państwami były domeną specjalistów. Ich sposób myślenia oraz wartości, którymi się kierowali – koncepcje racji stanu, interesu dynastii, później interesu narodowego czy prestiżu i honoru władcy bądź państwa – często są obce zwykłemu poddanemu czy obywatelowi. Tworzą odrębne kody, porządki retoryczne i systemy reguł. Właśnie ta ambiwalencja cechująca politykę zagraniczną, która jest częścią różnorakich kontekstów społecznych i jednocześnie autonomiczną sferą rządzącą się własnymi prawami, czyni z niej wyjątkowo atrakcyjny intelektualnie przedmiot badań historycznych.

Wiek XIX był epoką narodzin stosunków międzynarodowych w postaci, którą znamy współcześnie. W ostatnich latach ujawniło się to tym wyraźniej, że po zakończeniu ery bipolarnej konfrontacji jądrowej między USA i ZSRR uaktywniły się pewne schematy prowadzenia wojny i postępowania w relacjach międzynarodowych, które przypominają czasy sprzed zimnej wojny czy nawet sprzed obu wojen światowych. Istnieje wszakże pewna zasadnicza różnica: po 1945 r. przestało być rzeczą oczywistą, że państwa prowadzą wojny, by osiągnąć swoje cele polityczne. Porozumienia międzynarodowe pozbawiły wojnę zaczepną legitymizacji jako narzędzie polityki. Również zdolność do prowadzenia takiej wojny nie jest dziś, jak jeszcze w XIX w., uważana za „dowód nowoczesności” (Dieter Langewiesche), jeśli pominąć symbolikę zbrojeń nuklearnych w kilku krajach współczesnej Azji. W XIX w. obserwujemy pięć wielkich procesów.

Po pierwsze: za sprawą północnoamerykańskiej wojny o niepodległość (1775-1781), która była formą przejściową między dawnym pojedynkiem kast oficerskich a starciem się patriotycznych milicji obywatelskich, a w jeszcze większej mierze za sprawą wojen, które niemal od początku towarzyszyły rewolucji francuskiej, przyjęła się zasada powszechnego uzbrojenia ludu. W Europie jej zalążkiem był dekret o sformowaniu pospolitego ruszenia uchwalony po czteroletnich przygotowaniach przez francuski Konwent Narodowy 23 sierpnia 1793 r., który obligował wszystkich Francuzów do stałej służby wojskowej. Wiek XIX stał się tym samym pierwszą epoką narodów powołanych pod broń. Umożliwiło to stworzenie i z czasem coraz lepszą organizację masowych armii. Ich podstawą stała się powszechna służba wojskowa, choć w różnych państwach europejskich wprowadzono ją w różnym czasie (w Wielkiej Brytanii dopiero w roku 1916) i praktykowano z bardzo różną skutecznością, w różnym stopniu była też akceptowana przez ogół ludności. To, że po upadku imperium Napoleona w roku 1815 te masowe armie przez całe sto lat bardzo rzadko brały udział w wojnach między państwami, można objaśnić działaniem przeciwstawnych sił takich jak odstraszanie, zasada równowagi czy rozsądek, przede wszystkim jednak strachem panujących przed niemożliwą do okiełznania siłą, jaką był uzbrojony naród. W każdym razie instrument po temu już istniał. Zwłaszcza tam, gdzie wprowadzono powszechny obowiązek służby wojskowej i gdzie w armii nie widziano już wyłącznie narzędzia panującego, ale ucieleśnienie politycznej woli narodu, w utajeniu kiełkował nowy typ wojny uwolnionej z ograniczających ją ram.

Po drugie: dopiero w odniesieniu do XIX w. możemy mówić o polityce międzynarodowej w ścisłym sensie, która odsuwa na bok względy natury dynastycznej i kieruje się abstrakcyjnym pojęciem racji stanu. Zakłada ona, że w normalnych warunkach podmiotem działania politycznego i militarnego jest państwo rozumiane nie jako patrymonium rodu panującego, którym ten może dysponować według swojej woli, lecz jako twór, który wytycza swoje granice i broni ich i którego byt instytucjonalny jest zagwarantowany niezależnie od tego, kto sprawuje w nim władzę. Takim państwem – znów teoretycznie – jest państwo narodowe. To ostatnie z kolei jest szczególną postacią organizacji państwa, która wykształciła się dopiero w XIX w., aby następnie, niewątpliwie nie bez oporów i nie wszędzie, upowszechnić się na całym świecie. W praktyce XIX w. polityka międzynarodowa była rozgrywką między mocarstwami, które częściowo były zorganizowane jako państwa narodowe, częściowo zaś jako imperia. Najpełniej wypełnia pojęcie, które ją opisuje, jeśli nie uczestniczą w niej inni aktorzy: piraci i partyzanci, półprywatni przedsiębiorcy działający na rynku przemocy i lokalni watażkowie (warlords), ponadnarodowe wspólnoty religijne, wielonarodowe koncerny i grupy lobbingowe działające ponad granicami państw, krótko mówiąc: wszelkie siły, które można określić jako grupy pośrednie (communautés intermédiaires). Parlamenty i demokratyczna opinia publiczna w nieznany wcześniej sposób spotęgowały nieprzejrzystość świata, a „politycy zagraniczni” dokładali starań, by ograniczyć jej trudny do przewidzenia wpływ. W tym sensie okres między 1815 r. a latami 80. XIX w. był klasyczną epoką przejrzystej polityki międzynarodowej, silniej niż wcześniej i później chronioną przed działaniem czynników zakłócających, która w dużej mierze spoczywała w rękach profesjonalnych (choć nie zawsze kompetentnych) dyplomatów i wojskowych. W żadnym razie nie wykluczało to populistycznych działań obliczonych na zdobycie poparcia opinii publicznej, z których nie rezygnowały nawet systemy tradycjonalistyczne i autorytarne w rodzaju imperium carskiego. Nowością wykraczającą poza XIX-wieczne rozumienie polityki było to, że upubliczniona opinia społeczna nie była jedynie zmanipulowanym pudłem rezonansowym oficjalnej polityki, ale siłą decydującą o kształcie polityki zagranicznej. Wczesnym i drastycznym tego przykładem był konflikt zbrojny między USA a Hiszpanią, który wybuchł w 1898 r., kiedy agresywnie nacjonalistyczna („jingoistyczna”) prasa masowa zmusiła początkowo niechętnego wojnie prezydenta Williama McKinleya do konfrontacji z wcale nie „niewinną” Hiszpanią.

Po trzecie: postęp techniczny wyposażył nowy typ państwa narodowego w niespotykane dotąd w historii możliwości siania zniszczenia. Przyczyniły się do tego: udoskonalenie broni wielostrzałowej, wynalezienie karabinu maszynowego, rozwój sprzętu artyleryjskiego i zastosowanie nowych substancji chemicznych do produkcji materiałów wybuchowych, zastąpienie drewnianych okrętów wojennych żelaznymi, konstrukcja coraz większych pojazdów o napędzie mechanicznym (w przededniu I wojny światowej istniała już technologia umożliwiająca budowę okrętów podwodnych), rozwój kolei stwarzający całkowicie nowe możliwości transportu wojsk oraz zastąpienie dotychczasowych sposobów przekazu informacji (łączników wojskowych, sygnalistów z chorągiewkami i telegrafu optycznego) telegrafią elektryczną, telefonią, w końcu nawet radiofonią. Technika jako taka nie rodzi w nieuchronny sposób przemocy, jednak przemoc potęguje dzięki niej swoje oddziaływanie. Aż po drugą połowę XX w., kiedy podwyższył się próg lęku przed bronią masowego rażenia, do użytku wchodził naprawdę każdy wynalazek techniki militarnej.

Po czwarte: najpóźniej od początku ostatniego trzydziestolecia XIX w. te nowe instrumenty władzy były bezpośrednio skorelowane z potencjałem przemysłowym danego kraju. W miarę pogłębiania się dysproporcji w rozwoju gospodarczym na świecie coraz silniej zaznaczały się różnice w poziomie zaawansowania technologii militarnej. Kraje, które nie dysponowały własnym zapleczem przemysłowym, jak np. panująca niegdyś na morzach Holandia, nie mogły dłużej pretendować do roli pierwszorzędnych aktorów polityki międzynarodowej. Wyłonił się wówczas nowy rodzaj mocarstwa, którego potęgę mierzono nie liczbą mieszkańców, przychodami z podatków czy obecnością na morzu, ale przede wszystkim możliwościami w zakresie produkcji przemysłowej oraz zdolnością do organizowania i finansowania zbrojeń. Około roku 1890, a zatem przed podjęciem działań militarnych na innych kontynentach, siły zbrojne USA liczyły zaledwie 39 tys. żołnierzy, mimo to społeczność międzynarodowa traktowała Stany Zjednoczone, które już wówczas były największą potęgą przemysłową świata, z nie mniejszym respektem niż Rosję z jej siedemnastokrotnie liczebniejszą armią. Liczebność wojsk pozostała ważnym kryterium, w każdym razie ważniejszym niż w epoce atomowej po roku 1945, jednak to nie ona stanowiła odtąd o sukcesie kraju. Poza Europą wyjątkowo szybko pojęła to japońska elita polityczna, która po 1868 r. postawiła sobie za cel uczynić Japonię jednocześnie „bogatą i potężną”, czyli przeobrazić ją w silne militarnie państwo przemysłowe, które w latach 30. XX w. miało się przekształcić w uprzemysłowione państwo militarne. Przez bez mała stulecie, mniej więcej od lat 70. XIX w. do pokonania Związku Radzieckiego w wyścigu zbrojeń przez sprawniejsze ekonomicznie USA, potencjał przemysłowy był czynnikiem o decydującym znaczeniu dla polityki światowej. Terroryzm i tradycyjna broń słabych: partyzantka zrelatywizowały później jego wagę – bronią jądrową dysponują dziś przemysłowe karły takie jak Pakistan czy Izrael, gdy tymczasem państwa wysoko uprzemysłowione takie jak Japonia, Niemcy czy Kanada nie mają jej w swoich arsenałach.

Po piąte: w ciągu XIX w. europejski system państw, który w swoich zasadniczych rysach ukształtował się już w wieku XVII, przeobraził się w system światowy. Proces ten przebiegał dwutorowo: z jednej strony za sprawą wyłonienia się pod koniec XIX w. nieeuropejskich mocarstw USA i Japonii, z drugiej – wskutek wymuszonego włączenia całych obszarów świata do imperiów europejskich. Oba procesy są z sobą ściśle powiązane. Imperia kolonialne były formą przejściową poprzedzającą powstanie w pełni ukształtowanej światowej wspólnoty państw. Można się spierać co do tego, czy przyspieszyły tę ewolucję, czy ją spowolniły. W każdym razie przed I wojną proces pluralizacji świata państw znajdował się jeszcze niejako w stadium imperialnego uśpienia. Dopiero w XX w. w dwóch etapach ukształtował się dzisiejszy system międzynarodowy: bezpośrednio po I wojnie światowej w organizacyjnych ramach Ligi Narodów, które krajom takim jak Chiny, Afryka Południowa, Iran, Syjam i republiki Ameryki Łacińskiej umożliwiły zinstytucjonalizowany i trwały kontakt z wielkimi mocarstwami, a następnie za sprawą dekolonizacji w pierwszym dwudziestoleciu po zakończeniu II wojny światowej. Dziś widzimy, że imperializm stał się przeciwieństwem tego, co zamierzali osiągnąć jego protagoniści: wielkim promotorem scalania bytów politycznych świata i tym samym akuszerem postimperialnego ładu międzynarodowego, na którym wszakże pod wieloma względami ciąży spuścizna przeszłości imperialnej.

Opowieść pierwsza: rozkwit i upadek europejskiego ładu państwowego

W podręcznikach do historii XIX w. natrafiamy na dwie wielkie narracje (master narratives), które zazwyczaj są prowadzone oddzielnie. Mowa tu o historii dyplomacji wielkich mocarstw europejskich i o historii ekspansji imperialnej. Obie są rezultatem pracy pokoleń historyków. Godząc się na skrajne uproszczenia, dla wstępnej orientacji możemy je streścić w następujący sposób.

Pierwsza historia opowiada o rozkwicie i upadku europejskiego ładu państwowego. Opowieść tę można rozpocząć od traktatu pokojowego podpisanego w 1648 r. w Münster i Osnabrück lub od zawarcia pokoju w Utrechcie w 1713 r., wystarczy jednak, jeśli za jej początek przyjmie się okolice roku 1760. W tamtym czasie nie ulegało najmniejszej wątpliwości, które państwa europejskie należały do grona „wielkich” mocarstw, a które nie. Ani dawniejsi hegemoni, jak Hiszpania czy Niderlandy, ani terytoria rozległe geograficznie, ale o niskim stopniu organizacji, jak państwo polsko-litewskie, ani przez pewien czas bardzo aktywne militarnie średnie mocarstwa takie, jak Szwecja, nie zdołały utrzymać mocarstwowej pozycji w Europie. Wzrost potęgi Rosji i Prus doprowadził do powstania „pentarchii” – połączonych rządów pięciu wielkich mocarstw: Francji, Wielkiej Brytanii, Austrii, Rosji i Prus. Od zawarcia traktatu w Karłowicach w roku 1699 nie trzeba się już było liczyć z zewnętrzną presją ze strony agresywnego, przez długi czas wręcz silniejszego Imperium Osmańskiego. Wewnątrz tej konstelacji pięciu ośrodków siły wytworzyły się szczególne mechanizmy chwiejnej równowagi. Równowaga ta opierała się na zasadzie egoizmu poszczególnych państw i utrzymywała się dlatego, że w razie wątpliwości poświęcano „małych” graczy, np. Polskę, którą podzielili między siebie jej wielcy sąsiedzi; nie stabilizowały jej żadne ogólniejsze wizje ładu pokojowego. Próba przekształcenia tego systemu balance of power w imperium kontynentalne odgrywające wobec sąsiednich państw rolę hegemona, podjęta przez rewolucyjną Francję pod wodzą Napoleona, zakończyła się w październiku 1813 r. klęską na polach bitwy pod Lipskiem. Aż do 1939 r. żadne państwo (jeśli pominąć skrajne cele polityki niemieckiej podczas I wojny światowej) nie odważyło się w podobnym stylu sięgnąć po dominację w Europie. Na kongresie wiedeńskim 1814 i 1815 r. przywrócono pentarchię, oszczędzając dwukrotnie (w 1814 i ponownie po powrocie Napoleona z Elby w roku 1815) pokonaną Francję, jednak tym razem jej filarem była powszechna wśród elit politycznych wola utrzymania pokoju i uniknięcia kolejnej rewolucji. Sformułowanie explicite pewnych reguł, wprowadzenie elementarnych mechanizmów konsultacji oraz świadoma rezygnacja z nowych technik mobilizacji militarnej mas, która wyrastała również z konserwatyzmu w kwestiach społecznych, ustabilizowały i wzmocniły tę konstrukcję w stosunku do wieku XVIII. Powstały w ten sposób ład, który w porównaniu z minionym stuleciem był znaczącym krokiem naprzód w dążeniach do utrzymania pokoju w Europie, istotnie na kilka dziesięcioleci zapewnił pokój na kontynencie. Rewolucje lat 1948-1849 wstrząsnęły nim, ale go nie unieważniły. Mimo to również system wiedeński nie gwarantował wiecznego pokoju wyczekiwanego z utęsknieniem przez wielu współczesnych, którego ustanowienie przynajmniej jeden człowiek – w 1795 r. Immanuel Kant – uważał za możliwe. W drugiej połowie stulecia system ten został stopniowo zdemontowany.

System wiedeński, którego właściwym pomysłodawcą i najzręczniejszym manipulatorem był austriacki mąż stanu książę Metternich, zakładał zamrożenie status quo, który ukształtował się w 1815, a ściślej w 1818 r., kiedy Francja została ponownie przyjęta do grona wielkich mocarstw. Innymi słowy: dopóki w polityce wewnętrznej system wiedeński był interpretowany w duchu konserwatyzmu, a rządy na kontynencie wspólnymi siłami zwalczały nie tylko ruchy narodowe, ale też liberalizm, konstytucjonalizm i wszelkie przemiany społeczne zmierzające w kierunku społeczeństwa obywatelskiego, dopóty przeciwstawiał się wyłaniającym się wówczas procesom historycznym. Najważniejszym z nich był nacjonalizm rozumiany jako ideologia i zasada motywująca ruchy polityczne. Nacjonalizm miał dwa różne kierunki uderzenia. W wieloetnicznych imperiach Romanowów i Habsburgów (a także w Imperium Osmańskim, które w 1856 r. zostało pro forma dokooptowane do europejskiego „koncertu mocarstw”), ujawniły się dążenia mniejszych grup etnicznych, które czuły się uciskane, do poszerzenia swobody stanowienia o sobie, a niekiedy nawet do uzyskania pełnej suwerenności politycznej. W swojej drugiej postaci nacjonalizm wyrastał przede wszystkim z kręgów średniej burżuazji i domagał się zwiększenia wydajności i racjonalizacji aparatu państwowego, od którego oczekiwał stworzenia rozleglejszych obszarów gospodarczych. Z tym rodzajem nacjonalizmu mamy do czynienia głównie we Włoszech oraz w północnych i środkowych Niemczech, ale również kolejne zmiany ustroju we Francji między 1815 r. a latami 80. XIX w. były w dużej mierze motywowane pragnieniem znalezienia skutecznej formuły polityki narodowej.

Kolejnym nowym czynnikiem była industrializacja, która miała bardzo różny przebieg w poszczególnych regionach. Rozwój przemysłu stworzył nowe możliwości prowadzenia polityki mocarstwowej, jakkolwiek nie należy przeceniać ich znaczenia w okresie do około 1860 r. Proste wytłumaczenie starszej historiografii, która utrzymywała, że porządek wiedeński został naruszony przez zmienne niezależne oraz „niepowstrzymane” siły nacjonalizmu i industrializacji, okazuje się niewystarczające. Dobrze pokazuje to wojna krymska lat 1853-1856, w której Rosja starła się z Francją, Wielką Brytanią, a w końcu również z Królestwem Sardynii (Piemontu) – zalążkiem późniejszego zjednoczonego Królestwa Włoch. Była to pierwsza od niespełna czterdziestu lat wojna mocarstw europejskich, która wszakże rozegrała się w peryferyjnym regionie na obrzeżach mental maps Europy Zachodniej. Ujawniła pewien mankament systemu wiedeńskiego, a mianowicie to, że nie uregulował on relacji między chrześcijańską Europą a Imperium Osmańskim. Wojna krymska nie rozwiązała „kwestii wschodniej”, czyli problemu przyszłości wielonarodowościowego Imperium Osmańskiego, ani żadnego innego problemu polityki europejskiej. Przede wszystkim jednak nie była ani zderzeniem zindustrializowanych maszynerii wojennych, ani wysoce zideologizowanym starciem nacjonalizmów, co oznacza, że bynajmniej nie była wyrazem „nowoczesnych” tendencji epoki.

Po zakończeniu wojny krymskiej została zaprzepaszczona szansa modyfikacji porządku wiedeńskiego zgodnie z duchem czasu. Po jej zakończeniu nie mogło już być mowy o sprawnie funkcjonującym „koncercie mocarstw”. W tej normatywnej próżni wybiła godzina makiawelicznych „polityków realnych” (pojęcie Realpolitik pojawiło się w języku niemieckim w roku 1853), którzy dla realizacji swoich celów: zbudowania nowych wielkich państw narodowych, bez skrupułów ryzykowali napięcia na arenie międzynarodowej czy nawet wojnę. Trzeba tu przede wszystkim wymienić Camillo Benso di Cavoura we Włoszech i Ottona von Bismarcka w Niemczech. Obaj osiągnęli swoje cele na gruzach wiedeńskiego ładu pokojowego. Po pokonaniu w 1866 r. pod przywództwem Prus monarchii Habsburgów, a w 1871 r. Cesarstwa Francuskiego Napoleona III – wichrzyciela szczególnego rodzaju, Niemcy stały się wielkim mocarstwem, które mogło rzucić na szalę znacznie większy potencjał niż dawne Prusy. Między 1871 a 1890 r. kanclerz Rzeszy Bismarck zbudował precyzyjnie zhierarchizowany system traktatów i aliansów, co pozwoliło mu zdominować politykę przynajmniej na kontynencie europejskim. System ten służył nadrzędnemu celowi, jakim było bezpieczeństwo ustanowionej w 1871 r. Rzeszy Niemieckiej na arenie międzynarodowej, w szczególności ochrona państwa przed odwetowymi zapędami Francji. Ład zbudowany przez Bismarcka ewoluował, nie był jednak próbą stworzenia europejskiego porządku pokojowego na wzór kongresu wiedeńskiego. Choć zasadniczo miał charakter defensywny i na krótko zapewnił pokój, nie wyszedł stąd żaden twórczy impuls dla polityki europejskiej. Już pod koniec rządów Bismarcka ten nader skomplikowany system wzajemnie wyważonych antagonizmów – „nieustający taniec na linie” – przestał być wydolny.

Następcy Bismarcka wyzbyli się względnej powściągliwości, która cechowała założyciela Rzeszy. W imię „polityki światowej”, która częściowo wyrastała ze świadomości potencjału gospodarczego Niemiec, częściowo była napędzana ideologicznym hipernacjonalizmem, częściowo zaś reagowała na podobne dążenia innych mocarstw, Niemcy porzuciły wszelkie ambicje włączenia się w budowę ładu pokojowego w Europie. Jednocześnie polityka niemiecka nie ingerowała, kiedy pozostałe wielkie mocarstwa przezwyciężały antagonizmy tak zmyślnie podsycane przez Bismarcka i przegrupowywały się z wykluczeniem Niemiec. Już w roku 1891, rok po zdymisjonowaniu Bismarcka przez cesarza Wilhelma II, ziścił się jeden z jego największych koszmarów – zbliżenie Francji i Rosji. Jednocześnie, niemal niezauważenie dla polityków w Europie kontynentalnej, doszło do zbliżenia w stosunkach transatlantyckich między Wielką Brytanią i USA. Najpóźniej po 1907 r. w polityce światowej zarysowała się nowa konfiguracja sił, która wszakże nie przekształciła się w formalny system sojuszy: Francja wydostała się z izolacji, w którą zepchnęła ją polityka Bismarcka, i zbliżyła się najpierw do Rosji, a następnie (po rozwiązaniu spornych kwestii polityki kolonialnej) w 1904 r. z Wielką Brytanią. Wielka Brytania i carska Rosja złagodziły w 1907 r. konflikt toczący się nieprzerwanie od kilku dziesięcioleci w różnych rejonach Azji. Pogłębiała się za to przepaść między Zjednoczonym Królestwem a Rzeszą Niemiecką, do czego przede wszystkim przyczyniła się prowokacyjna rozbudowa niemieckiej floty wojennej. Niemcom, którym trudno było ukryć, jak bardzo mimo potęgi gospodarczej brakowało środków pozwalających na prowadzenie rzeczywistej polityki światowej, pozostał w końcu tylko jeden sprzymierzeniec: Monarchia Austro-Węgierska, której polityka na Bałkanach stawała się coraz bardziej nieodpowiedzialna i oscylowała między agresją a histerią. Wybuch I wojny światowej w sierpniu 1914 r. bynajmniej nie był nieunikniony. Jednak aby w obliczu narastającej dynamiki konfliktu zapobiec starciu przynajmniej niektórych mocarstw europejskich, wszystkie strony musiałyby się w niezwykłym stopniu wykazać umiejętnościami politycznymi, powściągliwością w kwestiach militarnych oraz zdolnością okiełznania narodowych sentymentów. I wojna światowa całkowicie zburzyła system mocarstw, który przez półtora wieku nadawał ton w Europie. Inaczej niż w latach 1814-1815 w 1919 r. nie można go było restytuować.

Nowe wielkie mocarstwa – USA i Japonia – odgrywały w tym scenariuszu drugorzędną rolę. Zaskakująca klęska Rosji w wojnie rosyjsko-japońskiej lat 1904-1905, która toczyła się głównie na terytorium Chin, wywołała jednak kryzys w polityce rosyjskiej, który nie pozostał bez następstw dla Europy i „kwestii wschodniej”. Fakt, że USA w 1905 r. doprowadziły do zawarcia pokoju między zwaśnionymi stronami (zazwyczaj nad wyraz wojowniczy prezydent Theodore Roosevelt otrzymał za to Pokojową Nagrodę Nobla), po raz kolejny – po wojnie amerykańsko-hiszpańskiej 1898 r., w której USA poczynały sobie nad wyraz agresywnie, i udziale we wspólnej interwencji korpusów ekspedycyjnych ośmiu mocarstw przeciw rebeliantom z tajnego stowarzyszenia Yihetuan (bokserów) w Chinach w roku 1900 – w symboliczny sposób wyrażał wielkomocarstwowe ambicje nowego gracza. Japonia zmusiła społeczność międzynarodową do uznania jej mocarstwowej roli już w roku 1902, kiedy największa światowa potęga – Wielka Brytania – zawarła sojusz z wyspiarskim Cesarstwem Japońskim. W 1905 r. europejski system państw nieodwołalnie zaczął się przekształcać w światowy. Trzeba jednak pamiętać, że Japonia i USA nie miały bezpośredniego udziału w wydarzeniach prowadzących do wybuchu I wojny światowej, która w swojej genezie była wojną europejską. Europejski system państw został zburzony od wewnątrz.SPIS TREŚCI

VIII. Imperia i państwa narodowe
Trwałość mocarstw

1. Tendencje: dyplomacja wielkich mocarstw i ekspansja imperialna

2. Drogi do państwa narodowego

3. Imperia: co je spaja?

4. Imperia: typy i porównania

5. Imperia: przypadki i przypadki graniczne

6. Pax Britannica

7. Imperia: jak się w nich żyje?

IX. Systemy mocarstw, wojny, internacjonalizmy
Między dwiema wojnami światowymi

1. Kręta droga do globalnego systemu państw

2. Przestrzenie kształtowane przez mocarstwa

3. Wojny: spokojna Europa, niespokojna Azja i Afryka

4. Dyplomacja: narzędzie polityki i sztuka pośredniczenia między kulturami

5. Internacjonalizmy i uniwersalizacja norm

X. Rewolucje
Od Filadelfii przez Nankin, do St. Petersburga

1. Rewolucje – oddolne, odgórne i jakie jeszcze?

2. Rewolucyjny Atlantyk

3. Konwulsje środka wieku

4. Rewolucje euroazjatyckie po roku 1900

XI. Państwo
„Minimal government”, przepych władzy i „zapatrzenie w przyszłość”

1. Ład i komunikacja: państwo i sfera polityczna

2. Monarchie wynalezione na nowo

3. Demokracja

4. Administracja

5. Mobilizacja i dyscyplinowanie

6. Wzmocnienie własnego potencjału: polityka z peryferyjnej defensywy

7. Państwo i nacjonalizmPRZYPISY

Por. przegląd problematyki w perspektywie globalnej w monumentalnym dziele: M.H. Hansen (ed.), A Comparative Study of Thirty City-State Cultures (2000).

Z wyjątkiem rosyjskiej wojny na Kaukazie, która odtwarza(ła) dawne linie konfliktów imperialnych.

D. Langewiesche, Fortschrittsmotor Krieg (2008).

T.C.W. Blanning, French Revolutionary Wars (1996), s. 100 n.; tekst w: W. Grab (Hg.), Die Französische Revolution (1973), s. 171-173.

J.-B. Duroselle, Tout empire périra (1992), s. 67 n. (teoria stosunków międzynarodowych wyjątkowo bliska rzeczywistości historycznej).

Por. udany szkic R. Girault, Diplomatie européenne (1979), s. 13-19.

D. Geyer, Der russische Imperialismus (1977), s. 47 nn.

J. Smith, Spanish-American War (1994), s. 32 n., 198.

Na temat zmian w sposobie prowadzenia wojen pod wpływem nowych technologii komunikacji por. S. Kaufmann, Kommunikationstechnik und Kriegführung (1996); na temat przeobrażeń wojny w ogóle (nie tylko w aspekcie technologicznym) por. H. Strachan, Military Modernization, 1789-1918, w: T.C.W. Blanning (ed.), Oxford Illustrated History (1996), s. 69-93.

Dane liczbowe w: P.M. Kennedy, Aufstieg und Fall (1989), s. 313 (tabela 19).

Znakomity zarys tematu przedstawił P. W. Schroeder, International Politics, Peace and War, 1815-1914, w: T.C.W. Blanning (ed.), Nineteenth Century (2000), s. 158-209; w zasadzie podobne ujęcie w: A. Doering-Manteuffel, Internationale Geschichte (2000), s. 94-105. Schroeder i Doering-Manteuffel prezentują wyraziste własne tezy. Najlepszym „neutralnym” podręcznikiem jest N. Rich, Great Power Diplomacy (1992), silnie skomprymowany przegląd w: F.R. Bridge, R. Bullen, Great Powers (1980); znakomite opracowanie dla okresu do 1815 r.: H.M. Scott, The Birth of a Great Power System (2006).

Więcej na temat państw awansujących do tego grona i tracących dotychczasową pozycję por. H. Durchhardt, Balance of Power (1997), s. 95-234.

Por. M.S. Anderson, Eastern Question (1996) – nadal jedno z najważniejszych opracowań na temat historii stosunków międzynarodowych w XIX w.

P. Stadler, Cavour (2001); L. Gall, Bismarck (1980).

Na temat niemieckiej polityki zagranicznej w Europie por. H. Mommsen, Großmachtstellung (1993); K. Hildebrand, Das vergangene Reich (1995).

H. Mommsen, Großmachtstellung (1993), s. 107.

R. Girault, Diplomatie européenne (1979), s. 151-169.

W dłuższej perspektywie historycznej: D. Gillard, Struggle for Asia (1977). Napięcia rosyjsko-brytyjskie nie wygasły jednak wraz z rokiem 1907, ale przybrały inne formy.

Z ogromnej literatury nadal najlepszym wprowadzeniem do tematu jest J. Joll, Die Ursprünge des Ersten Weltkriegs (1988).

Nie sposób przecenić znaczenie rozwoju wydarzeń w Azji Wschodniej między około 1895 a 1907 r. dla kształtu systemu międzynarodowego. Por. I.H. Nish, Origins of the Russo-Japanese War (1985).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: