Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jeszcze czego ! - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Jeszcze czego ! - ebook

Masz prawo żyć tak, jak chcesz. Choć wszyscy dookoła Ciebie zdają się mówić: Jeszcze czego!

Też masz czasami wrażenie, że mimo pozorów równouprawnienia, ten świat tak na prawdę  nadal jest urządzony przez facetów i dla facetów? Też masz dosyć wmawiania Ci, że żądając dla siebie prawdziwie równego traktowania, prosisz o zbyt wiele? Masz czasami ochotę rzucić wszystko i wyjść, ale boisz się, że nie potrafisz samodzielnie stawić czoła życiu? Jeśli tak, ta książka jest właśnie dla Ciebie.
To opowieść o wyśrubowanych do granic możliwości oczekiwaniach wobec nas – kobiet, i o naszych prawdziwych pragnieniach. O tym, że dla wielu z nas lepiej by było nigdy nie spotkać swojego „księcia z bajki”, i wreszcie o niełatwej umiejętności trzaskania drzwiami.
Paulina Młynarska po raz kolejny, nie bacząc na osobiste ryzyko, wpuszcza nas do swojego życia. Opowiada wstrząsające historie bohaterek programu „Miasto kobiet” i oddaje głos swoim czytelniczkom. Wszystko po to, żeby przekonać Cię, że masz prawo żyć tak, jak chcesz. Choć wszyscy dookoła Ciebie zdają się mówić: Jeszcze czego!


Paulina Młynarska (ur. 1970) – dziennikarka, producentka radiowa i telewizyjna, związana z rynkiem polskim i francuskim. Felietonistka, blogerka, autorka scenariuszy i książek, znana z ciętego języka, własnego zdania i odważnego podejścia do tematów tabu. Przez ponad  dekadę na antenie TVN Style współprowadziła talk-show „Miasto kobiet”. Obecnie tworzy program „Lustro” w Onet.pl, redaguje debaty dla miesięcznika „Sens”, pisze felietony dla miesięcznika „Grazia”, prowadzi autorskie warsztaty samorozwoju „Miejsce Mocy”. Możemy ją także usłyszeć w radiu Kolor, gdzie animuje autorską audycję „#kochaniekocha”. Feministka, narciarka i podróżniczka. Matka dorosłej córki. Mieszka w Kościelisku, gdzie przyjmuje gości, smaży konfitury i pisze książki.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8097-547-7
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pewnego dnia, kiedy będzie można kobiecie kochać nie w swojej słabości, lecz silnie, nie by uciec od siebie, lecz by siebie odnaleźć, nie by się poniżać, lecz by się wyrazić – tego dnia miłość stanie się dla niej, tak jak i dla mężczyzny, źródłem życia i przestanie być śmiertelnym niebezpieczeństwem. W międzyczasie miłość reprezentuje w swojej najbardziej namacalnej formie przekleństwo, które spada na kobietę ograniczoną w kobiecym świecie, kobietę uszkodzoną, niewystarczającą samej sobie.

Simone de BeauvoirWSTĘP

Czuły punkt

Kochankiem był fatalnym. Szkoda. Poza tym miał wiele zalet. Nie, wróć! Po prostu był wolny od najgorszych męskich wad. Nie był zadufanym maminsynkiem ani przemądrzałym mentorem, wiecznie podkurwioczkiem, psem na baby, leniuchem oczekującym obsługi, kłamczuchem, maniakiem seksualnym, wielbicielem oglądania pornoli w sieci, nałogowym graczem, biegaczem, alkoholikiem, narkomanem ani kompulsywnym kompanem, co to bez kumpli ani rusz.

Z punktu widzenia dzisiejszego mizernego rynku matrymonialnego – niemal ideał. Miły, uczynny i oddany. Miał fajny zawód, który lubił i umiał wykonywać, dobrze wyglądał, czytał te same książki co ja i tak jak ja kochał góry. Ale kochankiem był do niczego.

Poznałam go, jak należy, czyli przez znajomych. Żaden tam podryw w knajpie czy w necie. Raz i drugi zajrzał na herbatkę, trzeci i czwarty poszliśmy razem w górki. Nie minęło pięć minut, a prawie u mnie zamieszkał. Pal sześć, że zarabiał ćwierć tego, co ja, bo nie jestem dziewczyną, co leci na kasę. W ogóle nie jestem już dziewczyną. Za dnia byliśmy w siódmym niebie. W nocy − patrz wyżej.

Problem polegał na tym, że seks w jego wydaniu sprowadzał się do całowania w usta przez trzy do pięciu minut, miętolenia bez ładu i składu przez kolejne trzy, cunnilingusa przez sześć minut, po czym milczącej penetracji aż do szczytowania (tylko on), co zajmowało ostatnie pięć minut. Po wszystkim następowało nieodmiennie pełne ulgi westchnienie: „Kosmos, kosmos!”. Potem obejmował mnie w pasie i mrucząc coś na temat tego, jaki wspaniały jest seks, zapadał w błogi sen, o czym świadczyło błyskawicznie wypełniające cały pokój chrapanie. Ja zostawałam z niczym.

Chrapanie doprowadza mnie do obłędu, więc na domiar złego lądowałam na kanapie pod kocem, gdzie zwinięta w chińską ósemkę, spędzałam noc, podczas gdy mój kochaś rozkosznie przewalał się po moim wielkim, superwygodnym łóżku.

Czy próbowałam zmienić ten stan rzeczy? Oczywiście tak.

Czy on próbował zrozumieć, co staram się mu, możliwie jak najdelikatniej, przekazać? Oczywiście nie. Żeby robić, jak mawia klasyk − „cuda w seksie”, trzeba dwojga. Co najmniej.

Temu panu kobieta w łóżku potrzebna była jako rodzaj żywej lalki. Na pewno nie jako partnerka. Nie pomagały sięgające szczytów dyplomacji rozmowy, prowadzenie jego dłoni tam, gdzie powinna się znaleźć, ani namiętne szepty do ucha, czyli wszystko to, co zwyczajowo radzą czynić w takich sytuacjach fachowcy.

Facet nieodmiennie powracał do rutyny. Jego zdaniem najwyraźniej kobieta składała się z cycków i cipki. Za cycki trzeba złapać, cipkę nawilżyć (niech sobie nikt nie pomyśli, że wędrowanie językiem w te okolice miało na celu sprawienie komukolwiek przyjemności!) i gotowe.

Czym to się różni od masturbacji?

Jak to możliwe, że oczytany chłop, znający się na sztuce, kinoman i meloman, zadowalał się tak ubogim repertuarem w miłości? Włożył, wyjął i już „kosmos”? Nie pojmuję.

Można to znosić przez kilka tygodni. Póki żywa lalka żywi jeszcze nadzieję, że to nie totalny brak umiejętności, wiedzy, zmysłowości, ciekawości, dobrych chęci i seksualnej kultury, a może nawet sympatii dla kobiecego ciała, tylko, na przykład, onieśmielenie jej wspaniałą osobą, jest przyczyną takiego właśnie zachowania. Jednak dość szybko staje się jasne, że ten typ tak ma i się nie zmieni.

Zrywając z nim, nie powiedziałam, dlaczego naprawdę z nim kończę. W ostatniej chwili włączył mi się alarm: „Wykastrujesz go! Już lepiej nie mów nic!”.

Skutek był taki, że delikwent zadręczał mnie jeszcze przez ładnych kilka miesięcy, na przemian wrzeszcząc do słuchawki, jaka to ze mnie głupia gęś, i błagając o kolejną szansę. Jego główny argument brzmiał: „Przecież było nam razem tak dobrze!”. Nam? Razem? Dobrze? Moja wina, moja bardzo wielka wina, że obeszłam się z nim jak z jajem.

Dzisiaj już bym tak nie postąpiła. Walnęłabym prawdę między oczy, a raczej, co wydaje mi się bardziej na miejscu − między nogi.

Wygarnęłabym, żeby raz a dobrze zrozumiał, że żywa kobieta to nie to samo, co dmuchana lala, a prawdziwego kobiecego orgazmu nie da się nie zauważyć. Dodałabym, że oprócz cipki i cycków mam jeszcze głowę, włosy, twarz, uszy, oczy, nos, kark, szyję, dekolt, ramiona, przedramiona, dłonie, pośladki, biodra, uda, kolana, łydki, kostki i stopy. Mam też mózg, a w nim ośrodki czucia, wzroku, słuchu, węchu i wyobraźnię.

Chcesz prawdziwego KOSMOSU, kolego? To przestań się onanizować kobietą! Zrób krok w jej stronę. A jeśli nie wiesz jak, umów się z zaufaną przyjaciółką i każ sobie wytłumaczyć, na czym polega kobieca przyjemność. Poczytaj o tym, zapisz się na zajęcia z tantry, słowem − zrób coś, bo to, co proponujesz, to nie jest seks, tylko jego żałosna imitacja. Po takiej gadce pewnie nie poszłabym z tym mężczyzną do łóżka drugi raz. On ze mną też nie. Ale być może przy następnej kobiecie bardziej by się postarał.

Dzisiaj powiedziałabym mu prawdę, nie oglądając się na to, że mogę go trwale urazić albo „wykastrować”. Szantaż penisem, który, gdy tylko przechodzi w stan spoczynku, staje się wrażliwy jak mimoza, już na mnie nie działa.

Facet, który nie wie i nie interesuje się tym, kiedy (i czy w ogóle) jego partnerka odczuwa w seksie przyjemność, który nie czyta z jej ciała, nie rozmawia, nie pyta, nie patrzy w oczy, nie szuka sposobu, by do niej dotrzeć, nie doczeka się u mnie drugiej szansy. Nawet jeśli nie jest obarczony najgorszymi z męskich wad, które wymieniłam na początku.

Podniosłam poprzeczkę i dobrze mi z tym.

Przez tysiąclecia narzucano kobietom pełne niewyobrażalnego okrucieństwa i pogardy zasady – od kultu dziewictwa począwszy, poprzez stosy, pasy cnoty, kulturę gwałtu, zakaz kształcenia się i − szczyt hipokryzji: piętnowanie tych, które za pieniądze zaspokajały męskie libido. Współcześnie, przynajmniej teoretycznie, cieszymy się prawem do wolności, samostanowienia i przeżywania prawdziwej przyjemności w seksie. Jednak kiedy mężczyzna okazuje się dennym kochankiem, każe się nam taktownie milczeć, by nie zranić jego miłości własnej. Nawet seksuolodzy, będący przecież rzecznikami kobiecego spełnienia w seksie, przestrzegają przed „kastrującymi” uwagami.

Taki chwyt, który doskonale wpędza nas z powrotem tam, gdzie byłyśmy, odkąd pamiętają najstarsze ze starych staruszeczek: w poczucie winy.

Co nam pozostaje? Manipulacja. Naprowadzanie − ręki, myśli i języka. Gra aluzji i sugestii. Gra półsłówek.

O ile w każdej innej sprawie uczy się nas, że mężczyzna jest zadaniowcem i należy mówić mu o swoich oczekiwaniach wprost, o tyle w kwestii seksu milczenie jest złotem! Nie daj Boże pisnąć choćby słówko. A już zażartować albo zaprotestować, kiedy po raz kolejny stajesz się odpowiednikiem dmuchanej lali, to już podcięcie skrzydeł. Zbrodnia na ptaku, która może na zawsze pozbawić go sprawności!

Może przemawia przeze mnie naiwny idealizm, ale głęboko wierzę, że oparta na szczerości relacja między płciami jest możliwa. Dlatego bez ogródek napiszę nie tylko o tym, czego ja i wiele znanych mi kobiet oczekujemy od bliskiej relacji z mężczyzną, ale i o męskich seksualnych grzechach.

Ta książka jest dla kobiet i dla mężczyzn. Chociaż lojalnie uprzedzam, że ci drudzy będą ją czytać raczej bez przyjemności. Mam dość krygowania się i obchodzenia z męską dumą jak z jajkiem. Macie jajka? To sobie poczytajcie.

Piszę otwartym tekstem i otwieram przed wami serce, wierząc, że nic nie robi tak dobrze stosunkom międzyludzkim, jak nazywanie rzeczy po imieniu. Szkoda mi czasu na owijanie w bawełnę.

PEŁNY SPIS TREŚCI

WSTĘP. Czuły punkt

ROZDZIAŁ 1. W którym będzie mowa o niekochaniu

ROZDZIAŁ 2. O Greku Zorbie i wszystkim

ROZDZIAŁ 3. Cipka, czyli sedno, oraz majtki niewidki

ROZDZIAŁ 4. Dziwy i rajfury. Babilon w ogniu i dydaktyczny smród

ROZDZIAŁ 5. Sępy miłości

ROZDZIAŁ 6. Kark, czyli oś

ROZDZIAŁ 7. Nie wierz nigdy kobiecie, czyli 33% hańby

ROZDZIAŁ 8. Molesta – nie ewenement, czyli poznaj moich kolegów

ROZDZIAŁ 9. Grunt to rodzinka, czyli kto to napisał?

ROZDZIAŁ 10. Odrobina (nie)szczęścia w miłości

ROZDZIAŁ 11. Jak babcię kocham!

ROZDZIAŁ 12. Kicia, wiej!

ROZDZIAŁ 13. Gdyby wam jeszcze było mało

ROZDZIAŁ 14. Z mamunią w tle

ROZDZIAŁ 15. Trujący plankton i śliwka robaczywka

ROZDZIAŁ 16. Niebezpieczne Tulipany

ROZDZIAŁ 17. Radio wolna kobieta

ROZDZIAŁ 18. Paradoks udanej ucieczki

ROZDZIAŁ 19. Na własnych (krętych) dróżkach

Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej Tłumaczenie przygotowane na zlecenie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Preambuła
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: