Jeszcze więcej nieboszczyków, czyli śledztwo z pazurem - ebook
Jeszcze więcej nieboszczyków, czyli śledztwo z pazurem - ebook
Kot Belzebub – czarny jak noc charakter znany wam z "Nieboszczyka wędrownego" – powraca w wielkim stylu!
Przysunęła się bliżej i przykucnęła. I wtedy to zobaczyła. Spomiędzy pokrzyw wystawała dłoń z pomalowanymi na wściekły róż paznokciami. Przez chwilę Marylka patrzyła na nią bezmyślnie, aż wreszcie w jej umyśle pojawił się ciąg skojarzeń. Nieruchoma damska ręka, parzące pokrzywy, Belzebub z wyraźną dumą łypiący na znalezisko… Cholera, już kiedyś zdarzyło jej się coś podobnego! Tylko zamiast sztywnej damy w roli głównej wystąpił sztywny kurhanek, a w rolach drugoplanowych, zamiast łąkowego zielska, domowe paprotki. Za to pupil Marylki był tak samo zadowolony jak teraz… Jezus, Maria, trup! Belzebub przyprowadził ją do trupa!
Kiedy w Kraśniku ginie w tragicznych okolicznościach Bożena Szklarska, nikt nie ma pojęcia, że jej śmierć uruchomi lawinę kolejnych zgonów. Policja miota się bezradnie, próbując odnaleźć jakiekolwiek powiązania między masowo produkowanymi nieboszczkami i dopaść mordercę, ale najlepiej zorientowany w temacie jest czarny kot o wdzięcznym imieniu Belzebub. To on odkrywa kolejne nieboszczki i to dzięki niemu tępi dwunożni będą wreszcie mogli rozwiązać zagadkę kraśnickiej hekatomby. Trochę to potrwa, bo czy ludzie mają dość inteligencji, żeby zrozumieć kota?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-10-13359-5 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nazywam się Belzebub i jestem kotem. Pochodzę z Lublina, ale teraz mieszkam w Kraśniku i mam na swojej czarnej głowie cały dom, a – wierzcie mi – to niemało. Moi dwunożni, czyli Marylka i Sławek Lipscy, nie bez powodu uważają mnie za kota obronnego. W końcu ocaliłem ich mienie przed intruzami z zewnątrz (o czym możecie przeczytać w książce Nieboszczyk wędrowny). Ukatrupieniem jednego co prawda przyczyniłem im trochę pracy, za to drugiego upolowałem bardzo miłosiernie: unieszkodliwiłem, ale pozwoliłem przeżyć. I to tylko z miłości do Marylki, bo ona dość nerwowo reaguje na obecność nieboszczyków na naszym terytorium i od razu zabiera się do eksmisji.
Ja uważam się raczej za kota bojowego, ale o tym moi dwunożni nie muszą wiedzieć. Marylka ma dosyć histeryczne usposobienie i lekkiego bzika na punkcie mojego bezpieczeństwa. Tylko dzięki naszej sąsiadce z naprzeciwka mogłem zaznać rozkoszy spacerów, a dzięki własnej inwencji – samodzielnego zwiedzania okolicy. I właśnie te moje dyskretne nocne przechadzki zaowocowały nietypowymi znaleziskami.
Ale po kolei…