Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kiedy boga nie ma - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 września 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kiedy boga nie ma - ebook

„Kiedy boga nie ma” to książka o ateistach i ateizmie, a zatem również o religii, religiach, Kościele i relacjach z nim, systemach wartości i sposobach postrzegania świata. To książka o bogu, o jego bliżej niezidentyfikowanych obrazach i o mnogości jego wyobrażeń oraz o tym, jak człowiek potrafi sobie bez niego poradzić. Ta książka to nie tylko spis przemyśleń i sposobów recepcji idei boga, to historie ludzi, którzy w pewnym momencie swojego życia zdecydowali się obrać drogę, która z bogiem ma niewiele wspólnego.
Ten mały spis ludzkich historii pokazuje różnice między ateistami oraz ich cechy wspólne, różnie jednakże przez nich interpretowane. Pokazuje, jak bardzo różnią się między sobą ci, których często wrzuca się do jednego wora, myśląc jak o ludziach wykluczonych, pozbawionych podmiotowości w zatomizowanym społeczeństwie, w którym wszyscy w coś wierzymy. „Kiedy boga nie ma” to po prostu długie Polaków rozmowy, choć najmniej jest tu polityki i narzekania, najwięcej zaś ludzkiej materii i boga.
Czy to książka adresowana do ateistów? Cóż, jeśli chcą oni zrozumieć swój ateizm, to najpewniej nie. Z nim trzeba się przegryźć, czasem pokłócić, aby w końcu pogodzić lub toczyć nieustanny bój. Innymi słowy, to książka dla tych, którzy chcą zrozumieć to, czego inni ciągle nie rozumieją, bez względu na to, czy żegnają się od lewej do prawej, do modłów rozkładają dywan, chodzą z durszlakiem na głowie czy zwyczajnie nie wierzą w samą ideę istot boskich do tego stopnia, że nawet żarty z niej już ich nie bawią. Tak, to książka dla wszystkich, którzy mają problem z tymi, którzy żyją po swojemu, nie przejmując się tym, że komuś może być to nie w smak.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-942954-1-7
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Z całego serducha dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi napisać i wydać niniejszą książkę. Wszystkim, którzy dołożyli swoją małą cegiełkę do projektu. Wszystkim, którzy pomogli i trzymali kciuki. Tym, którzy rozmawiali ze mną o ateizmie, i tym, z którymi rozmawiałem o swoich badaniach i o samej wizji książki. Tym, którzy pomogli mi zrozumieć, że ciągle niewiele z tego wszystkiego rozumiem.

Największe jednak dzięki wszystkim poniżej, którym zasadniczo dedykuję swoją książkę. Dziękuję Wam, uważającym się za rozumną kupę białka i przekonanym o nieomylności ewolucji i zbawczej roli nauki, oraz Wam, uważającym, że ateizm to skrajna głupota, ale broniącym prawa do swobodnego wypowiadania się tych, którzy identyfikują się z tą, Waszym zdaniem, głupotą. Może razem uda się nam nieco odczarować ten mityczny dla wielu ateizm.

Wielkie dzięki:

Rafałowi Kropiwnickiemu, Tomaszowi Juźwiakowi, Bartoszowi Wiśniewskiemu, Piotrowi Daroniowi, Pawłowi Marszałowi, Magdalenie Sprenger, Pawłowi Kostrzyńskiemu, Janowi Wicijowskiemu, Markowi Pustule, Elżbiecie Szymańskiej, Mikołajowi Majchrzakowi, K. L., Arturowi Siwiakowi, Krzysztofowi Rosadzie, Jackowi Kanigowskiemu, Magdzie Ogórek, Rafałowi Anyszce, Tomaszowi Makowskiemu, Veritus Asakano (zakładam, że nie da się tego po ludzku odmienić) i Evci Przyczynek, Damianowi Wenne, Michałowi Kozikowskiemu, Mateuszowi Binarschowi, Michałowi Mielochowi, Łukaszowi Stróżyńskiemu i Marcie Samborskiej, Kacprowi Szatkowskiemu, Maciejowi Romańskiemu, Magdalenie Żytkowiak, Tomkowi Korczowi, Michałowi Wiśniewskiemu, Aleksandrze Kieniewicz oraz Rafałowi Mazurkowi i Fundacji na rzecz Wolnomyślicieli im. Kazimierza Łyszczyńskiego.

No i Asi, bo bez Asi nic by z tego nie wyszło oraz rodzicom i młodemu, za nieustanne trzymanie kciuków.Problemy z ateizmem

Ateizm wywodzi się z greckiego átheos, co znaczyć ma: bez boga. To dość proste. Ateizm, terminologicznie, jest przeciwieństwem teizmu. Jest poglądem, zgodnie z którym nie istnieje bóg ani żadne byty nadprzyrodzone. Oto spójna definicja ateizmu. Spójna i całkowicie wyabstrahowana, pochodząca znikąd i wystarczająca tylko, jeśli jesteśmy przekonani, że mądre książki oferują nam wiedzę objawioną, jedyną i prawdziwą. To spójne rozumienie każe nam sądzić, że ateizm to pewna dyspozycja skończona, oczywista, a przez to banalna. Każe nam myśleć, że ateista to ktoś, kto nie wierzy w boga, zatem słusznie możemy mówić o ateiście statystycznym, standardowym, typowym. To definicyjne i spłycone podejście do ateizmu sprowadza go wyłącznie do postawy biernej i leniwej, a ateistę do średniej statystycznej, do problemu, którym zajmowanie się nie ma najmniejszego sensu, o którym wszystko już powiedziano, napisano, o którym wszyscy już wszystko wiedzą. Rzeczywistość weryfikuje uczone tezy, zmienia, a nawet obala zawłaszczone sposoby postrzegania zjawisk i rzeczy oraz ludzi wraz z ich sposobami bycia. Rzeczywistość rzuca na ateizm nowe światło, każe postrzegać ateistę nie jako tego statystycznego, ale hipotetycznego, a ateizm nie jako ateizm w ogóle, ale jako ateizm konkretnego, hipotetycznego ateisty.

Rzeczywistość włącza w obręb myślenia o ateizmie i skonceptualizowania problematyki ateizmu indywidualność, podmiotowość, sprawczość. Ukazuje mnogość postaw ateistycznych oraz niesamowitą różnorodność sposobów rozumienia ateizmu. Uchyla kurtynę, pokazując nam różne sposoby bycia ateistą, często nieprzystające do siebie wzajemnie i zależne od jednostki, oraz różne sposoby stawania się nim, również zależne od jednostki oraz jej otoczenia, historii, kontekstów, w jakich funkcjonowała kiedyś i w jakich przyszło jej stawać się ateistą. Rzeczywistość odpowiada na pytanie o to, kim jest ateista, weryfikując, czy pytamy o ateistę, który nim jest, czy o ateistę, który się nim stał. Wśród tych, którzy się ateistami stali, zauważamy mnogość odmiennych motywatorów napędzających ateistyczne konwersje, z niespójnymi poziomami ateizacyjnego wpływu, z nierównymi poziomami świadomości własnej, indywidualnej roli w procesie stawania się ateistą. Od tych zaś, którzy ateistami są, bo zawsze nimi byli, dowiadujemy się, dlaczego tak jest, czy ich ateizm jest narzucony politycznie, przekonaniowo czy niezależnie od ich woli. Mimowolnie zastanawiamy się nad pobudkami rodziców wychowujących dzieci z dala od religii, nad specyfiką systemu państwowego, w którym dorastali ci ateiści od zawsze, ateiści z urzędu.

Kiedy w ateizm się wejdzie, kiedy się spróbuje go zrozumieć, otwiera się przed człowiekiem jak pawi ogon i nie wiadomo, co zrobić, jak i co postrzegać, co o tym czy o tamtym sądzić. Co więc robi ten nieszczęsny, zagubiony, nieznający się, a chcący się dowiedzieć? Szuka ekspertów, specjalistów, znawców. Szuka przewodników, i to wielu, bo jeden to za mało przy dobrodziejstwie ateistycznego inwentarza. Każdy z nich to ekspert, znawca, specjalista najwyższej próby. Każdy to ateista, który najlepiej potrafi opowiedzieć poszukującemu i łaknącemu opowieści człowiekowi o sobie i o ateizmie. O sobie przez pryzmat ateizmu i o ateizmie przez pryzmat siebie samego. Czego się najpierw dowiaduje człowiek, który szuka, a potem słucha, czasem nagrywając i notując? Mianowicie że ateizm opiera się na autoidentyfikacji, zdolności do rozpoznania siebie, poczuciu stałości i ciągłości swojego ja w czasie. Dowiaduje się, że jest relacyjny i temporalny, że zmienia się zależnie od kontekstu, dlatego ateistą się jest teraz i dlatego ateizm dzisiaj i ateizm jutro to dwa różne zjawiska. Ateista wie, kiedy jest ateistą, i potrafi określić siebie jako ateistę. Czasem wie nawet, dlaczego i od kiedy jest ateistą. Zdarza się nawet, że zdaje sobie sprawę, że nie wie, czy jutro albo pojutrze, albo przy następnym spotkaniu ciągle nim będzie. Ci, którym się to zdarza, to ludzie szczególni, jacyś tacy nadrozsądni, bardziej rozsądni niż wszyscy najrozsądniejsi na świecie razem wzięci, bo oni wiedzą, że jedyne, co u ludzi niezmienne, to nasza gatunkowa skłonność do zmian.

Ludzie pytają mnie czasem, co mógłbym powiedzieć o ateizmie tak ad hoc? Odpowiadam, że ad hoc, tak z głowy, czyli z niczego, to mogę powiedzieć, że ateizm jest i że ateiści są.

Czy można posiąść wiedzę absolutną o ateizmie? Nie można. Tak samo jak nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. Rzeka płynie i ulega nieustannym zmianom, tak jak ateizm, zależny od niepohamowanej ludzkiej tendencji do dowolnej zmiany przekonań.Pierwsza rozmowa

I.S.

— Jestem ateistą, nie wierzę w boga i jakoś sobie z tym radzę. Jeśli chodzi o jakiś termin, jakąś cezurę czasową określającą, od kiedy uważam się za ateistę, to strzelam, że pewnie jakoś od bierzmowania. Dlaczego tak? Na bierzmowaniu byłem w kościele ostatni raz. Od tego czasu unikam kościoła jak ognia, bo to siedlisko idiotów. Ale to bierzmowanie to, umówmy się, jest termin raczej umowny, ponieważ do kościoła to było mi daleko już wcześniej, na długo przed bierzmowaniem. W zasadzie od dziecka nie do końca pasowała mi biblijna historia stworzenia. Wiesz, nie kupowałem Adama i Ewy, żebra, raju utraconego, węża i jabłka. Coś mi w tej historii nie pasowało, coś wydawało się nielogiczne, wymyślone, naciągnięte do granic. Poza tym byłem dzieckiem ciekawym świata, wszystko dookoła mnie interesowało, wszystko musiałem wiedzieć. To była taka niezdrowa pasja, a nawet mania odkrywcy, bo rozkręcałem choćby piloty do telewizora, a potem starałem się je poskręcać. Najczęściej z marnym skutkiem. No cóż, taka była cena poznania i tę cenę płaciły domowe sprzęty: piloty, radia, magnetowidy, później komputery. Ciekawiło mnie jednak nie tylko to, co świeci i wydaje dźwięki, jest mechaniczne czy elektroniczne. Ciekawiły mnie żaby, jaszczurki, zaskrońce, więc je łapałem, a potem rozbierałem na czynniki pierwsze. Ciekawiły mnie gołębie, ptaki w ogóle, ale że ptaka trudno było złapać, to zamiast bawić się w sekcje, czytałem książki, oglądałem obrazki. Jeśli coś mnie zaintrygowało, to musiałem wiedzieć, z czym się to coś je. Religia też mnie ciekawiła. W sumie jej negacja narodziła się we mnie gdzieś w podstawówce, na biologii. Bo to przecież nie było tak, że nagle zacząłem zastanawiać się nad naturą i ideą oraz nad istnieniem lub nieistnieniem boga. Nie byłem jakimś cudownym dzieckiem i nie dochodziłem do żadnych daleko idących wniosków. Po prostu na biologii zainteresowałem się ewolucją zwierząt, tym, jak to się stało, że dzisiejsze ptaki wyglądają tak, a nie inaczej, tym, dlaczego wymarły i kiedy żyły dinozaury, no i mamutami oczywiście, bo wyglądały jak dorodne włochate słonie, przez co budziły moją sympatię. W sumie tak jakoś wyszło, że z tego zainteresowania zwierzakami i tym, jak dopasowują się do środowiska, jak zmieniają się na przestrzeni lat, zacząłem czytać popularnonaukowe książki o ewolucji, w tym też o ewolucji człowieka. I tu zaczęły pojawiać się zgrzyty między tym, co wpajano mi w domu i na lekcjach religii, a tym, co mówiła nauczycielka na biologii i co napisane było w mądrych książkach. Przełom tych moich dociekań przypadł na czasy gimnazjum, kiedy pojmowałem i rozumiałem więcej niż w podstawówce. To jakby jeden powód mojego rozwijającego się ateizmu, który zgrał się z okresem młodzieńczego buntu, kiedy to robiłem wszystko, byleby nie robić tego, co robić powinienem, co mi kazano. Kazano mi chodzić do kościoła, to do kościoła nie chodziłem. W zasadzie to bierzmowanie załatwiłem sobie tak pokątnie i rzutem na taśmę, że słów brak. Wiesz, opuszczałem te spotkania, nie uczyłem się katechizmu, nie interesowało mnie to w ogóle. No ale matka pogadała z księdzem, pewnie przekazała datek na świątynię i jakoś mnie upchnął z innymi gówniarzami, zostałem namaszczony olejkami. Odbębniłem swoje. Po tym bierzmowaniu nikt już nie kazał mi chodzić do kościoła, modlić się czy uczyć czegokolwiek o religii, mogłem więc w spokoju czytać książki o ewolucji i wyrabiać sobie opinię na temat biblijnych opowieści, które stawały się dla mnie coraz bardziej nielogiczne, coraz bardziej naciągane i po prostu coraz głupsze. Można powiedzieć, że wtedy wyrobiłem w sobie jakiś taki zmysł krytyczny i przestałem przyjmować na wiarę to, co do mnie mówiono, czy to, co gdzieś wyczytałem w uczonych książkach, a zacząłem dopuszczać jedynie możliwości, sprawdzać, konfrontować, dociekać. Zostało mi tak do dzisiaj, a nawet rozwinęło się, bo jak nie wiem, to pytam, jak nie ogarniam, to staram się zrozumieć. Po prostu nie lubię czegoś nie wiedzieć.

— Wychodzi na to, że nie jesteś ateistą, bo zawiodłeś się na bogu czy religii, ale dlatego, że zrozumiałeś, że boga nie ma, że religia jest czymś bezpodstawnym?

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: