Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kolory Tajlandii - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 kwietnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kolory Tajlandii - ebook

Clara zawsze kochała Zacka, ale ponieważ pracowali razem, skrywała swoje uczucia. Dlatego zgodziła się mu pomóc, gdy w dniu ślubu porzuciła go narzeczona. Towarzyszy mu w podróży do Tajlandii, by wspierać go w nawiązaniu ważnych kontaktów służbowych. Zack zaczyna wreszcie postrzegać ją jako kobietę, lecz Clara ma wątpliwości, czy on naprawdę ją pokocha…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-0557-3
Rozmiar pliku: 718 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Clara Davis patrzyła na nietknięty tort, wciąż nieskazitelny i różowy, ustawiony na bardzo frymuśnej i skomplikowanej w obsłudze podstawce dokładnie tak, jak życzyła sobie panna młoda. W takiej właśnie postaci został dostarczony do hotelu na wybrzeżu, około trzydzieści kilometrów od miejsca wypieku.

Niestety, uroczystość okazała się kompletną klapą. Wprawdzie zaproszeni goście pojawili się co do jednego, ale zabrakło jednej z koniecznych w tym dniu osób, a mianowicie panny młodej.

Clara wpatrywała się w tort przez dłuższą chwilę i w końcu postanowiła ukroić sobie kawałek. Skoro tak solidnie się nad nim napracowała, szkoda by było, gdyby się zmarnował.

Niestety, jakkolwiek pyszny, tort nie poprawił jej nastroju, nie rozwiał przygnębienia trwającego, odkąd pan młody, obecnie oficjalnie porzucony, ogłosił swoje zaręczyny.

W dodatku jego widok, samotnego przed ołtarzem, był raczej przygnębiający niż pocieszający. Kto chciałby być świadkiem cierpienia przyjaciela? Bo poza partnerstwem w biznesie tym właśnie był dla niej Zack. A także mężczyzną, o którym fantazjowała w bezsenne noce.

Naprawdę nie życzyła temu związkowi źle. Przynajmniej tak jej się wydawało. A może jednak jakaś jej cząstka żywiła nadzieję na takie właśnie zakończenie?

Ale przecież zgodziła się upiec tort i patrzeć, jak obiekt jej westchnień wiąże się na resztę swojego życia z inną kobietą. Jej samej niełatwo było zrozumieć własne zachowanie.

Odetchnęła głęboko i weszła do przestronnego holu. Na widok Zacka Parsonsa, potentata kawowego, geniusza biznesu i porzuconego narzeczonego w jednej osobie, stojącego przy oknie wychodzącym na plażę, serce zabiło jej mocniej. W blasku słońca oświetlającego jego twarz i nieskazitelnie białą frakową koszulę wyglądał jakoś inaczej – taki nieruchomy i wpatrzony w dal sprawiał wrażenie szczuplejszego i twardszego niż zwykle.

– Hej – powiedziała, a jej głos zabrzmiał w pustym pokoju niestosownie głośno.

Kiedy na nią spojrzał, wstrzymała oddech. Po siedmiu latach wspólnej pracy wciąż uważała go za najprzystojniejszego mężczyznę na ziemi.

– Co dokładnie jest w tym torcie? – zapytał, jakby nic innego się nie liczyło.

– Spód jest waniliowy z nadzieniem malinowym, tak jak prosiła Hannah, a góra ręcznie dekorowana różową polewą. Środkową waniliową warstwę nasączyłam burbonem i miodem. No i oczywiście żadnych orzechów.

– Doskonale. Niech ktoś zapakuje środkową warstwę i dostarczy ją do mojego domu. Hannah może dostać spód.

– Nie musisz tego robić…

– Na pewno jest pyszny, więc dlaczego miałbym go nie zjeść? W końcu zbiłem fortunę na twoich ciastach, więc dobrze znam ich wartość.

– Może pomyślę nad jakimiś ciastkami na smutne okazje? To mogłaby być nowość w naszych sklepach.

Uśmiechnął się niemal niezauważalnie.

– Nie trzeba. Wcale nie jest mi aż tak smutno.

– Nie?

– Nie mam złamanego serca, jeżeli to tym się martwisz.

– Przecież zostałeś porzucony przy ołtarzu; z publicznym upokorzeniem niełatwo się pogodzić. Przeżyłam coś podobnego na studiach, kiedy chłopak rzucił mnie na potańcówce. Koledzy wytykali mnie palcami i wyśmiewali. Czułam się okropnie.

– Może wolałbym, żeby zrobiła to wcześniej, ale nie jestem jakoś specjalnie zdruzgotany.

Zack nieodmiennie prezentował niezwykły spokój i opanowanie. Zauważyła to już na początku znajomości.

Pracowała wtedy w małej piekarni w San Francisco, a on szukał nowych lokalizacji dla swoich sklepów z kawą. Kupił jedno z jej ciastek maślanych z bananem, wtedy eksperyment dnia. Jego reakcja nie była demonstracyjna, ale miał ten specjalny błysk w oku.

No i wrócił następnego dnia i jeszcze następnego. Ani przez moment nie sądziła, że wraca dla niej. Myślała, że chodzi mu o ciastka. A potem zaproponował jej pracę u siebie za podwójne wynagrodzenie, co dla niej oznaczało początek nowego życia. Przede wszystkim mogła wyprowadzić się od rodziców, a jako osiemnastolatka właśnie o tym marzyła.

Potem było coraz lepiej. Firma odniosła spektakularny sukces, a w końcu otworzyła pierwszy sklep w dalekiej Japonii. Oboje byli bardzo zajęci, a ich życie zdominowała praca. Sprzedawali różne gatunki kawy, akcesoria do parzenia i picia oraz masowo produkowane wersje ciast Clary większości sieci sklepów spożywczych w Stanach. Zack był gotów całkowicie podporządkować swoje życie osobiste pracy, a związek z Hannah, trwający zaledwie od roku, był jego jedynym ustępstwem na rzecz życia osobistego.

– Nie kochałem jej – wyjaśnił beznamiętnie.

– Nie?

– Wydawała się dobrą kandydatkę na żonę, ale nie byłem w niej zakochany.

– To dlaczego chciałeś się ożenić?

– Bo przyszedł na to czas. Skończyłem trzydziestkę, firma osiągnęła sukces i wydawało mi się, że oboje jesteśmy na to gotowi.

– Nie Hannah.

– Najwyraźniej.

– Wiesz, o co poszło? Rozmawiałeś z nią?

– Pomówimy, kiedy będzie gotowa.

Mógłby się roześmiać na widok wyrazu twarzy przyjaciółki, gdyby tylko potrafił znaleźć w tej sytuacji coś zabawnego. Prasa z pewnością będzie bezlitosna i w większości weźmie stronę nieobecnej narzeczonej. No i padnie też wiele fantastycznych domysłów na temat przyczyn fiaska ślubu stulecia.

Clara była zbyt wrażliwa. Gotowa rozpłakać się za niego, splotła drobne dłonie przed sobą i smutno zwiesiła ramiona. Była dziś ubrana bardziej elegancko niż zwykle, a sukienka ładnie podkreślała jej zgrabną sylwetkę, choć chyba niepotrzebnie ją postarzała. W dodatku zawsze upinała gęste, kasztanowe włosy w koczek, bo tak przyzwyczaiła się przez lata spędzone przy pieczeniu. Zack miewał czasem ochotę poprosić ją, by rozpuściła włosy. Wolałby też, żeby nie ukrywała swoich kuszących kształtów pod luźnymi ubraniami.

W sumie jednak lubił jej styl. Pracowali razem od lat i w zasadzie nie zwracał większej uwagi na jej wygląd, a jego zainteresowanie miało podłoże czysto estetyczne.

– Przeżyję – powiedział.

– Nie rozumiem cię – odparła. – Zawsze mi się wydawało, że za mąż wychodzi się z miłości.

– Dlaczego? Podaj mi dobry powód. Po to, żeby być w kompletnej rozsypce, kiedy małżeństwo się rozpadnie? Nie widzę w tym sensu. Zresztą wcale tego od niej nie oczekiwałem.

– Ty nigdy niczego nie oczekujesz.

– To właśnie tajemnica sukcesu – powiedział bardziej szorstko, niż zamierzał. – Powiedz mi lepiej, jakie wieści z Japonii.

– Same dobre. Widziałam fantastyczne zdjęcia.

– To dobrze. Czyli są szanse na rozwój.

Usiadł na krześle ozdobionym różową kokardką według pomysłu Hannah i pogrążył się w rozmyślaniu o interesach.

– Masz nowe pomysły na ciastka?

– Mam, ale ostatnio byłam zajęta twoim tortem.

– Planuję otworzyć kilka sklepów z możliwością wypieku na miejscu.

– Może być, ale będzie potrzeba więcej wykwalifikowanego personelu.

– Da się zrobić. Prowadzę już rozmowy w Los Angeles, Nowym Jorku, Londynie i Paryżu. To będą nasze sztandarowe sklepy, o trochę bardziej osobistym charakterze.

– Podoba mi się ten pomysł.

– Umówiłem się na spotkanie z właścicielem dużych plantacji doskonałej kawy i herbaty z Tajlandii. Chcę z nim podpisać umowę na dostarczanie limitowanych serii mieszanek do sprzedaży w wybranych sklepach i przez internet.

– Mieliście jechać do Tajlandii w podróż poślubną, prawda?

– Owszem.

– I zamierzałeś zajmować się interesami?

– Hannah też miała tam coś do załatwienia. Czas nie przestaje płynąć dlatego, że ktoś właśnie wziął ślub.

– Nic dziwnego, że cię zostawiła. – Pożałowała tych słów w chwili, gdy je wypowiedziała. – Przepraszam, wcale tak nie myślę.

– Myślisz i to jest w porządku. W przeciwieństwie do ciebie Hannah nie ma romantycznych złudzeń. Jej dzisiejsza nieobecność może równie dobrze mieć coś wspólnego z kryzysem na Wall Street. Być może siedzi właśnie przy komputerze i przeklina spadek cen zboża.

Niewykluczone. Hannah była raczej chłodna i choć na ogół uprzejma i wyważona, na pierwszym miejscu zawsze stawiała pracę. Clara natomiast była zupełnie pozbawiona zaciekłości i determinacji, nigdy też nie miała odwagi stawić czoło Zackowi.

– A czy ty czasem nie pracujesz za dużo?

– Nie. Uwielbiam wymyślanie przepisów i świetnie się przy tym bawię. Większość już wypróbowałam i mam kilka ulubionych, a niektóre trzeba udoskonalić.

– Czyli nie jesteś teraz bardzo zajęta?

– Nie, nie aż tak bardzo.

– To dobrze, bo dziś wyjeżdżam.

– Chcesz, żebym cię zastąpiła? – Zazwyczaj nie obarczał jej tym zadaniem, bo nie miała pojęcia o zarządzaniu.

– Nie. Chcę, żebyś ze mną pojechała.

Z wrażenia ścisnęło ją w żołądku.

– Żartujesz. Nie możesz mnie zabrać w swoją podróż poślubną.

– Wszystko jest już zamówione. Spotkania poumawiane. Nie odwołam wszystkiego tylko dlatego, że moja narzeczona zmieniła zdanie. – Popatrzył na nią jakoś inaczej niż zwykle. – I uważam, że doskonale ją zastąpisz – powiedział, zanim zdążyła się nad tym zastanowić.ROZDZIAŁ DRUGI

Zastąpisz? Policzek byłby równie przykry. Miała być tylko substytutem smukłej Hannah o wysokich kościach policzkowych? Nawet nie próbowała porównywać się z rywalką. Zresztą nigdy nie przyszłoby jej do głowy rywalizować o zainteresowanie Zacka. Podobał jej się, odkąd go poznała, ale już dawno pogodziła się z myślą, że nie połączy ich nic więcej niż przyjaźń, którą zresztą bardzo sobie ceniła.

– Nie chcę nikogo zastępować i nie rozumiem, skąd ci się wziął ten pomysł – powiedziała.

Wyszła z hotelu wprost w wilgotne, słone powietrze. Cały dzień był chłodny, a teraz, gdy słońce chowało się za horyzontem, zrobiło się przejmująco zimno. Drżała nie tylko z chłodu, choć wcale nie chciała reagować tak emocjonalnie. Cóż, kiedy była dużo wrażliwsza niż Zack, po którym wszystko spływało i nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi. Nawet odwołanie własnego ślubu.

– Clara.

Kiedy się odwróciła, stał tuż za nią. Bez słowa skrzyżowała ramiona na piersi i popatrzyła na niego znacząco.

– Jesteś już drugą kobietą, która mnie dziś porzuca.

– Nieszczególnie trafiona uwaga, zwłaszcza w świetle tego, co powiedziałeś wcześniej.

– Wcale tak nie myślałem.

– A jak?

– Po prostu będę cię potrzebował i jestem przekonany, że poradzisz sobie lepiej niż Hannah.

Był bardzo sugestywny i na moment jej wyobraźnią zawładnęły erotyczne wizje. Mocne, opalone dłonie na jej biodrach. Gorące wargi muskające jej kark. Zarumieniła się mocno, pełna obaw, że odgadnie jej myśli.

– Jak to?

– Hannah jest świetna w tym, co robi, ale nie zna rynku tak jak ty. Liczę, że mi coś doradzisz odnośnie do marketingu i smaków.

Czyli chodziło o interesy. Sprawy firmy były dla niego ważniejsze niż to, co powinno stanowić treść podróży poślubnej. Przynajmniej takie odniosła wrażenie, choć błysk w szarych oczach sugerował coś innego. Po siedmiu latach wspólnej pracy znali się naprawdę dobrze.

Ale dziś Zack był jakiś inny i chyba prawdziwszy. Ta surowość i skupienie bardziej do niego pasowały.

W ogóle cały ten dzień był dziwny. Zack często bywał nieprzejednany i dokuczliwy. Ale był też wyjątkowo inteligentny, miał cięty dowcip i zawsze potrafił ją rozbawić. I był też jedną z niewielu osób, które nieodmiennie w nią wierzyły.

Jeżeli mu odmówi, będzie spędzała wieczory samotnie, czytając i wypróbowując nowe przepisy. Tajlandia zapowiadała się zdecydowanie bardziej rozrywkowo. No i wciąż nie mogła się pozbyć swych erotycznych wyobrażeń, choć pozornie nie miała żadnych podstaw do takich oczekiwań.

Ze strony Zacka nigdy nie padł nawet cień sugestii, że mógłby się nią zainteresować, więc choć bardzo się jej podobał, starała się nie rozbudzać w sobie tego rodzaju nadziei. Byli bliskimi przyjaciółmi, co zawsze było dla niej bardzo ważne.

Pojawienie się Hannah zmieniło wszystko. Wcześniej wystarczała jej obecność Zacka w pracy i możliwość spotkania się z nim praktycznie w każdym momencie. A potem jego czasem zaczęła dysponować Hannah i Clara sądziła, że łączy ich uczucie. Wtedy przyznała przed sobą, że nie chce i nie potrafi się nim dzielić i zaczęła być o niego zazdrosna. Kompletny absurd, bo przecież nigdy nie przekroczyli granic przyjaźni i Hannah niczego jej nie odebrała. A jednak, obserwując Zacka i Hannah cierpiała męki zazdrości i nawet jeżeli ona nie mogła go mieć, nie chciała, by miał go ktoś inny.

I choć platoniczny wyjazd z mężczyzną w zaplanowaną dla innej kobiety podróż poślubną wydawał się nonsensem, podjęła już decyzję.

– Dobrze. Wolę pojechać do Tajlandii niż siedzieć w biurze i zajmować się zwrotem twoich prezentów ślubnych.

– Nie zamierzam ich zwracać.

– Nie możesz ich zatrzymać.

– Oczywiście, że mogę. Kiedyś mi się przydadzą. Do czego na przykład służy robot kuchenny?

– Nauczę cię w swoim czasie. A na razie jedziemy.

Uśmiechnął się przebiegle, co wzbudziło w niej nieoczekiwanie przyjemny dreszcz.

– Doskonale. Wygląda na to, że jednak nie spędzę nocy poślubnej samotnie.

Nie powinien był droczyć się z Clarą, ale ogromnie lubił, jak się rumieniła, kiedy rozmowa zyskiwała podtekst seksualny. Zresztą po całym tym dniu potrzebował rozweselenia.

Ale nie tylko dlatego wręczył jej przed hotelem prezent w postaci fikuśnej nocnej bielizny. Przede wszystkim chciał zatrzeć niemiłe wrażenie, że traktuje ją jako substytut nieobecnej narzeczonej. Bo, prawdę mówiąc, znacznie lepiej i swobodniej czuł się w towarzystwie Clary. Lubił Hannah, ale małżeństwo z nią miało być czystym biznesem. Ona potrzebowała męża, by móc się dalej wspinać po korporacyjnej drabinie, a dla niego posiadanie takiej żony było po prostu wygodne.

Clara natomiast była jego najlepszą przyjaciółką i za nic nie chciał zranić jej uczuć. Czekał teraz u niej w saloniku, aż się spakuje.

Nie trwało to długo. Stanęła w drzwiach z dużą różową torbę na ramieniu. W czarnych obcisłych dżinsach i ciemnym topie podkreślającym obfity biust wyglądała bardzo atrakcyjnie i patrzył na nią z prawdziwą przyjemnością.

– Polecimy firmowym samolotem? – uśmiechnęła się, unosząc perfekcyjnie ukształtowaną brew.

Naprawdę była śliczna i chodziło nie tylko o sylwetkę. Dotychczas właściwie nigdy się jej nie przyglądał. Skoro zawsze była obok, nie było powodu, by zbyt często na nią patrzeć.

Teraz w końcu przyjrzał jej się dokładnie. Miała zaokrągloną twarz, a skórę bladą i delikatną. Duże brązowe oczy ocieniały rzęsy, zaskakująco ciemne przy kasztanowych włosach. Pełne, jasnoróżowe wargi sprawiały wrażenie przyjemnie miękkich w dotyku.

– Jest coś, o czym ci nie powiedziałem.

Może byłoby bezpieczniej powstrzymać się, dopóki nie znajdą się na pokładzie samolotu i nie otworzą szampana…

– Co takiego?

– Jak wiesz, jest to moja podróż poślubna.

– No i?

– Chciałbym cię prosić, żebyś odegrała rolę mojej przyjaciółki, zwłaszcza wobec pana Amudee…

Potrząsnęła głową, a torba zjechała jej z ramienia.

– Daj spokój. Kto uwierzy, że już się zdążyłeś związać z kimś innym?

– Wszyscy. Mam przecież opinię playboya, a wszyscy wiedzą, że pracujemy razem i przyjaźnimy się od lat. Czy szukanie pocieszenia po zawodzie miłosnym u najlepszej przyjaciółki jest naprawdę takie bezsensowne?

Zdecydowanie tak. Z drugiej strony pomysł był aż boleśnie bliski jej najskrytszym fantazjom.

– Nie chcę z tym mieć nic wspólnego. Już lepiej jedź sam.

– Nie mogę.

– Niby dlaczego?

– Cóż, moja duma zapewne przeżyje, ale ucierpią interesy. Kto chciałby się zadawać z facetem, który nie potrafi utrzymać przy sobie kobiety? Z pewnością nie pan Amudee.

– Zaproponuj mu więcej pieniędzy.

– Kłopot w tym, że pieniądze nie są dla niego aż tak ważne. Chodzi raczej o typ ludzi, z którymi chce robić interesy. Na razie jeszcze się w tym towarzystwie liczę, ale jeżeli pojawię się w Tajlandii sam…

– Nie, Zack…

– …z pewnością stracę szansę na podpisanie tej umowy, a wtedy…

– Nie wyobrażam sobie, żeby pan Amudee zerwał z tobą kontakty tylko dlatego, że się nie ożeniłeś.

– Ta umowa to dla niego bardzo poważna sprawa i znaczące zyski. A ponieważ przeznacza je na pomoc ludności północnej Tajlandii, liczy się każdy grosz. Twoja obecność może mieć decydujące znaczenie. To dlatego jesteś mi tam tak bardzo potrzebna.

– To może kupuj ziarna od kogoś innego. Od kogoś, kogo twoje życie osobiste aż tak bardzo nie obchodzi.

– Nie ma nikogo innego, kto oferowałby produkt podobnej jakości. Pan Amudee rozumie istotę funkcjonowania naszej firmy, bo sam działa podobnie. Jest filantropem i współpracuje z małymi rodzinnymi farmami uprawiającymi kawę i herbatę najwyższej jakości. A ja chcę mieć to, co najlepsze.

Clara podniosła torbę z podłogi. To, co proponował, wcale jej się nie podobało, a myśl o udawaniu jego kochanki przyprawiała o mdłości.

Do tej pory z powodzeniem udawało jej się ukrywać, że czuje do niego coś więcej niż przyjaźń. Wcale nie chciała pragnąć mężczyzny, który był tak całkowicie poza jej zasięgiem i który w dodatku spotykał się z kobietą będącą jej całkowitym przeciwieństwem, zarówno pod względem wyglądu, jak i osobowości.

Ukrywanie tych zakazanych uczuć nie było łatwe, a stało się jeszcze trudniejsze od momentu ogłoszenia jego zaręczyn, ale wciąż jakoś jej się udawało. Przecież nawet upiekła mu weselny tort. Jednak towarzyszenie mu w romantycznym wyjeździe i udawanie, że urzeczywistnia swoje najskrytsze fantazje, zakrawało na masochizm.

Ale odmowa też nie byłaby łatwa. I choć wszystko razem było okropnie irytujące, miała niepowtarzalną szansę spędzić z nim niezapomniane chwile. W dodatku przysłuży się firmie, z którą była bardzo silnie związana.

Szczerze mówiąc, najbardziej związana była z Zackiem i to jemu nade wszystko chciała dogodzić, a firma zyskałaby niejako przy okazji.

To z jego powodu nigdy się z nikim nie spotykała. I nie dlatego, że nie miała na to czasu, choć tak właśnie próbowała się tłumaczyć sama przed sobą. Problem polegał na tym, że Zack był stale obecny w jej myślach, zarówno w godzinach pracy, jak i poza nimi. On tymczasem miał swoje życie prywatne, do którego ona nie miała wstępu.

Dlatego zupełnie nie potrafiła sobie wyobrazić, co zrobi po jego ślubie. Zostanie w firmie? Będzie grać rolę ciotki Clary dla jego dzieci? Spędzi resztę życia samotnie?

Żadne z tych rozwiązań nie budziło entuzjazmu.

A teraz miała mu towarzyszyć do Chiang Mai i grać rolę, która wcale nie była przeznaczona dla niej.

Pomyślała o cukierni, o której marzyła przez ostatnie miesiące. Wyrysowała już nawet jej plan. Miała go w głowie od zaręczyn Zacka i Hannah. Początkowo traktowała ten plan jako ucieczkę od bolesnej rzeczywistości, ale z czasem zaczęła marzyć, by się zrealizował. Coraz wyraźniej czuła potrzebę wyznaczenia granic. Posiadania czegoś, co będzie należało tylko do niej. Może to właśnie był sposób na życie po ich ślubie?

– Jeżeli zrobię, o co prosisz, będę musiała odejść z firmy.

Bo choć Zack troszczył się o nią i może nawet kochał braterską miłością, nie była dla niego wszystkim i nie pragnął jej tak jak ona jego.

– Dlaczego, u diabła? – spytał.

– Nie możesz mnie zmusić, żebym tu nadal pracowała. Zresztą i tak chciałam odejść. Zamierzam otworzyć własną cukiernię.

– Akurat!

– A właśnie że tak!

– Podpisałaś umowę o niekonkurowaniu.

– Cukiernia nie konkurowałaby z Roasted.

– Mogłaby, gdybyśmy serwowali podobne desery, a przecież to ty wymyśliłaś wszystkie nasze przepisy.

– Nie zamierzam zakładać ogólnoświatowej sieci. Chcę sama prowadzić mały lokal. Tutaj, w San Francisco. Coś, co da mi szansę własnego życia.

– Nie zgadzam się.

Jego zacietrzewienie było szokujące. I gdzie się nagle podziało całe sławetne opanowanie?

– W takim razie nie jadę. Zresztą wciąż mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz.

Szare oczy zalśniły wyzwaniem.

– Owszem, jest pewien problem. Sand Dollar Coffee walczy o tę samą umowę, a pan Amudee jest gotów dać im pierwszeństwo. Już od tygodnia gości u siebie ich dyrektora generalnego, Martina Cole, z żoną i czwórką dzieci. Z tego co mi wiadomo, jest nimi oczarowany.

– Zatem ty potrzebujesz mnie tylko po to, żeby zrobić wrażenie na panu Amudee. A ja myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.

– Tylko tak możemy zapobiec katastrofie.

– Nie mogę dłużej być na każde twoje zawołanie. Od tego jest żona.

– Chcesz wyjść za mąż?

– Nie teraz, zresztą jak, skoro pracuję po sześćdziesiąt godzin tygodniowo. A że nie wierzę w takie ułożone małżeństwo jak twoje z Hannah, na razie dam sobie spokój.

– W porządku – powiedział sztywno. – Ale zostaniesz do czasu podpisania umowy z panem Amudee, dobrze?

Takie postawienie sprawy było chłodne i interesowne, ale i kuszące. Bo jednak miała ochotę wejść w tę rolę i choćby na krótką chwilę zanurzyć się w marzeniach. Na samo wyobrażenie przeszedł ją rozkoszny dreszcz oczekiwania.

– Zgoda. A co potem?

– Otworzysz własną cukiernię. Postaram się dobrze ci wynagrodzić czas spędzony w Roasted.

Umowę przypieczętowali uściskiem dłoni.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: