Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Kommissya Edukacyjna: odczyt Stanisława Krzemińskiego. - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kommissya Edukacyjna: odczyt Stanisława Krzemińskiego. - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 249 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AU­TO­RA.

W 115 lat po zga­sze­niu Kom­mis­syi Edu­ka­cyj­nej przez Tar­go­wi­cę nie mamy jesz­cze na­wet skrom­ne­go za­ry­su jej dzie­jów. Na sa­mym po­cząt­ku wie­ku XIX, w nie­osty­głem jesz­cze po­wie­trzu, Stan. Kost­ka Po­toc­ki, mó­wiąc o Pi­ra­mo­wi­czu, dał rze­tel­ną, rdzen­ną, choć, oby­cza­jem wie­ku, w sty­lu nie­skrom­ną, cha­rak­te­ry­sty­kę jej tru­dów i za­sług, a cu­dzo­zie­miec, choć mi­ni­ster pru­ski, nie za­wa­hał się wy­stą­pić z po­chwa­łą jej sys­te­ma­tu. Po nich nie zro­bio­no nic; prze­druk wi­leń­ski "Ustaw" z r. 1783 (1819) nie po­bu­dził ni­ko­go do ba­dań; pi­sa­no po­chwa­ły i przy­czyn­ki, nie za­bie­ra­no się na­wet do hi­sto­ryi.

Na­sta­ło kil­ka­dzie­siąt lat ci­szy, prze­ry­wa­nej tyl­ko gło­sa­mi pra­ssy nie­pod­le­głej w War­sza­wie w r. 1831 – gło­sa­mi nie­przy­chyl­ne­mi, któ­re na­tchnę­ła tyl­ko nie­chęć ku wszel­kiej cen­tra­li­za­cyi w oświa­cie i szkol­nic­twie.

Kil­ka­dzie­siąt lat mi­nę­ło i do­pie­ro wte­dy Łu­ka­sze­wicz ogło­sił kil­ka do­ku­men­tów, wy­jął tek­sty z Vo­lu­mi­nów Le­gum i usi­ło­wał za­ry­so­wać przy­najm­niej wy­gląd ze­wnętrz­ny in­sty­tu­cyi, wie­ko­pom­nej dla nas, i jej szkół. Tym­cza­sem dru­ki współ­cze­sne Kom­mis­syi za­le­ga­ły pół­ki bi­blio­tecz­ne, a śla­dy sa­me­go ży­cia w ar­chi­wach dla umy­słów pol­skich jak­by wca­le nie ist­nia­ły. Pierw­szy po Łu­ka­sze­wi­czu, jesz­cze przed r. 1870, po­my­ślał o nich nie­od­ża­ło­wa­ny Wi­słoc­ki. Za­mie­rzał on od­two­rzyć po­stać i dzia­łal­ność Pi­ra­mo­wi­cza, a przez to samo już się­gnąć w dzie­je Kom­mis­syi; ale, wy­daw­szy spis jego prac i Ra­port z wi­zy­ty Ho­łow­czy­ca w r. 1782, skre­śliw­szy stan na­ucza­nia ję­zy­ka pol­skie­go przed Kop­czyń­skim – przy cięż­kich wa­run­kach ży­cia – nie zdo­łał za­mia­ru swe­go wy­ko­nać.

Rok ju­bi­le­uszo­wy spro­wa­dził oży­wie­nie. Lwów prze­dru­ko­wał – ale ułom­nie, bez ta­blic i wzo­rów ory­gi­nal­nych – "Usta­wy", i za­raz na­uczy­cie­le ga­li­cyj­scy za­czę­li z nich ko­rzy­stać dla od­sła­nia­nia sys­te­ma­tu wy­cho­waw­czo – na­ucza­ją­ce­go Kom­mis­syi. Ruch ten wy­dał z sie­bie spo­ro, choć nie­za­wie­le, roz­praw o du­chu i dąż­no­ści tego prze­wod­nic­twa szkol­ne­go, któ­re speł­nia­ła Kom­mis­sya, a naj­wię­cej tu zro­bił hi­sto­ryk szko­ły daw­nej pol­skiej, An­to­ni Kar­bo­wiak. Pra­ca w swo­istym za­kre­sie nie usta­je, uszla­chet­nia się na­wet wy­da­wa­niem nie­licz­nych, prze­waż­nie drob­nych, rzad­ko pierw­szo­rzęd­nych źró­deł; ale swo­ją dro­gą wciąż jesz­cze te­raz jak daw­niej nie mamy sła­be­go choć­by za­ry­su dzie­jów Kom­mis­syi i jej szkół: sta­ją do pra­cy pe­da­go­go­wie, nie wi­dać hi­sto­ry­ków.

Do zdro­ju praw­dy hi­sto­rycz­nej po­szedł Smo­leń­ski bliz­ko już dwa­dzie­ścia lat temu, kie­dy jako hi­sto­ryk spół­ecz­no­po­li­tycz­ny po­trze­bo­wał dla sie­bie prze­ko­na­nia o du­cho­wym na­stro­ju na­uczy­ciel­stwa w szko­łach ob­ję­tych i re­or­ga­ni­zo­wa­nych przez Kom­mis­syą. Rę­ko­pis nr. 256 Bibl. Głów. w Warsz. "Li­sty ory­gi­nal­ne rek­to­rów i pre­fek­tów szkół de­par­ta­men­to­wych (!) od r. 1777 – 90 (22 vol. 4-to, sign. 6 3/1) dał mu od­po­wiedź na py­ta­nie, któ­re był so­bie po­sta­wił, a ta jego pra­ca, pier­wot­nie w "Ate­neum" 1889, póź­niej w "Pi­smach hi­sto­rycz­nych" t. II, sta­no­wi pierw­sze i za­ra­zem je­dy­ne do­tych­czas stu­dy­um rze­tel­nie hi­sto­rycz­ne o szko­łach Kom­mis­syi.

Na­sta­je wresz­cie czas na pod­ję­cie pra­cy zdol­nej już dać hi­sto­ryą: roz­twie­ra­ją się źró­dła. Od trzy­ma­ją­ce­go straż nad nie­mi do­wia­du­je­my się, jak są licz­ne i ob­fi­te, jak do­sko­na­le do­cho­wa­ły się w nich śla­dy sa­me­go ży­cia, i już wie­my, jak ol­brzy­miej po­trze­ba bę­dzie pra­cy, nie­tyl­ko jed­no­stek, ale ca­łych zrze­szeń sił, ca­łych wy­praw na­uko­wych, aby buj­ny, wszech­stron­ny ma­te­ry­ał uro­bić na mia­zgę hi­sto­rycz­ną i z niej do­pie­ro two­rzyć to, w czem już by­ła­by hi­sto­rya.

W r. 1901 uka­za­ły się w War­sza­wie pierw­sze – po kil­ku przez całe stu­le­cie wy­do­by­tych – " Ra­por­ty " ory­gi­nal­ne szkół z ty­tu­łem ogól­nym roz­po­czy­na­ne­go wy­daw­nic­twa: "Kom­mis­sya Edu­ka­cyi Na­ro­do­wej". Wie­dza hi­sto­rycz­na otrzy­my­wa­ła na­resz­cie same źró­dła. Wy­daw­cą był p. Teo­dor Wierz­bow­ski, ar­chi­wi­sta Me­try­ki Ko­ron­nej. Do r. 1907 wy­dał on osiem ze­szy­tów "Ra­por­tów szkół" i dwa "Rap. Wi­zy­ta­to­rów". Za­czę­ły się otwie­rać oczy na prze­szłość; ona już sama za sie­bie prze­mó­wi­ła. Gdy­by nic wię­cej prócz dwu dzia­łów po­wyż­szych nie do­cze­ka­ło się ujaw­nie­nia, to i tak już plon był­by zboż­nym a za­słu­ga wy­daw­cy wiel­ką; ale za­so­by cze­ka­ją­ce na druk się­ga­ją da­lej i głę­biej. Plan ogło­szo­ny przez p. Wierz­bow­skie­go w t. II "Prze­glą­du hi­sto­rycz­ne­go" (1905 – 6) obej­mu­je, prócz ra­por­tów 31 szko­ły świec­kiej i 14 pi­jar­skich, oraz ra­por­tów Wi­zy­ta­to­rów ge­ne­ral­nych od roku 1774 – 93, nad­to jesz­cze "Ra­por­ty Szkól niż­szych i o szko­łach pa­ra­fial­nych" – wszyst­ko z Ko­ro­ny; szkol­ne zaj­mą 23 ze­szy­ty, wi­zy­ta­tor­skie 12. Co wię­cej, p. Wierz­bow­ski za­mie­rzył wy­dać waż­niej­sze jesz­cze do­ku­men­ta: pro­to­kó­ły pro­wa­dzą­ce do sa­me­go wnę­trza Kom­mis­syi z lat 1773 – 94 – w sied­miu ze­szy­tach, może już ca­łych to­mach, z któ­rych 2 przy­pad­ną na pro­to­kó­ły "Tow. do ksiąg ele­men­tar­nych" – zna­ne p. Kar­bo­wia­ko­wi tyl­ko w nie­do­kład­nych wy­cią­gach. Pi­szą­cy te sło­wa po­znał je w ory­gi­na­le w Bibl. Głów­nej (Rękp… nr. 555, sign. 5 6/5, i księ­ga) i sko­rzy­stał z nich do swe­go od­czy­tu.

Z Li­twy otrzy­mać ma pra­cow­nia hi­sto­rycz­na pol­ska od p. Wierz­bow­skie­go Ra­por­ty Szkół czte­rech wy­dzia­łów: li­tew­skie­go, pol­skie­go, ru­skie­go, żmudz­kie­go, szkół niż­szych, a nad­to "Ra­por­ty Szko­ły Głów­nej Li­tew­skiej – wszyst­kie w 4 to­mach.

Wy­daw­nic­two ta­kim pro­mie­niem za­kre­ślo­ne z sa­me­go już tego pro­mie­nia przed­sta­wia się wspa­nia­le. Nie będą to jesz­cze wszyst­kie wi­zy­ty, może nie wszyst­kie pro­to­kó­ły; po­zo­sta­nie poza ich ob­rę­bem kan­cel­la­rya; uchy­li się od wzro­ku cała stro­na ma­jąt­ko­wa w naj­roz­le­glej­szem po­ję­ciu: ale niech tyl­ko po­ka­że się nam w dru­ku to, co znaj­du­je­my w pla­nie, a już bez prze­sa­dy po­wie­dzieć bę­dzie moż­na, że się hi­sto­ryk ob­ło­wił zdo­by­czą.

O ob­fi­to­ści za­so­bów za­cho­wa­nych dla nas przez przod­ków świad­czą szcze­gó­ły po­da­ne przez p. Wierz­bow­skie­go w "Prze­glą­dzie". Prócz sen­ten­cy­ona­rzy z pro­to­kó­łów sa­mej Kom­mis­syi, zaj­mu­ją­cych pięć vo­lu­mi­nów, w ar­chi­vum war­szaw­skiem ukry­wa się jesz­cze w Pe­ters­bur­gu – w mi­ni­ste­ry­um rol­nic­twa – je­de­na­ście vol… pro­to­kó­łów ory­gi­nal­nych (wy­da­ną bę­dzie tyl­ko pierw­sza ka­te­go­rya). Wo­gó­le Ar­chi­vum Głów­ne War­szaw­skie po­sia­da 233 vo­lu­mi­na wszel­kich ma­te­ry­ałów do­ty­czą­cych Kom. Edu­ka­cyj­nej i jej szkół. W Ar­chi­vum Kom­mis­syi Skar­bu w War­sza­wie w osob­ny od­dział ze­bra­no 26 vo­lu­mi­nów czy też to­mów. Bibl. Głów­na prócz po­wyż­szych 23 vol… ma jesz­cze Rę­ko­pi­sy: nr. 545(2) sign. 3 1/1 "Li­sty od kas­sy ge­ne­ral­nej do Rek­to­rów i Pre­fek­tów Szkół Ko­ron­nych i W. Ks. Li­tew­skie­go i do in­nych osób w in­te­re­sach kas­sy expe­dy­owa­ne z lat 1777 – 94" 14 vol… fo­lio (od­pi­sy); nr. 1258 sign. 6 2/20 "Ko­pie not i me­mo­ry­ałów nr. 2" 1 vol. (de­fekt); nr. 769 sign. 4 4/23 "Czyn­no­ści za­rzą­du fun­du­szu edu­ka­cyj­ne­go r. 1794" 1 vol… – wo­gó­le 39 vol.

Na ilość naj­wię­cej znaj­du­je się poza gra­ni­ca­mi kra­ju. W Pe­ters­bur­gu Mini – ste­ry­um Oświa­ty po­sia­da 21 to­mów (ko­rzy­stał już z nich p. Wierz­bow­ski w wy­da­nych do­tych­czas ra­por­tach), Mi­ni­ste­ry­um Rol­nic­twa – aż 453 vo­lu­mi­na i księ­gi (wtem i owych 11). Mo­skwa prze­cho­wu­je z Me­try­ki Li­tew­skiej 31 to­mów (Ar­chi­vum Min. Spra­wiedl.). Nie­wąt­pli­wie zna­la­zło­by się jesz­cze, gdy­by po­szu­ka­no, spo­ro świa­dectw bez­po­śred­nich w Wil­nie i Ki­jo­wie.

Przedew­szyst­kiem trze­ba­by wszyst­ko, co do wy­daw­nic­twa p. Wierz­bow­skie­go nie wej­dzie, spi­sać i opi­sać – przy­czem wy­pad­nie zaj­rzeć jesz­cze do Po­zna­nia, Kra­ko­wa i Lwo­wa, a na­stęp­nie za­jąć się prze­dru­ka­mi rze­czy istot­nych, zdol­nych dać to, cze­go dać nie może wy­daw­ca akt Kom­mis­syi i jej szkół, prze­dru­ko­wać wszyst­kie zna­mien­ne i wpły­wo­we ob­ja­wy my­śli pe­da­go­gicz­no-pu­bli­cy­stycz­nej i wszyst­kie urzę­do­we ogło­sze­nia Kom­mis­syi i jej szkół, zro­bić re­ge­sta z pro­gra­ma­tów i eg­za­mi­nów – nie za­nie­dbać ni­cze­go, coby uka­za­ło ręce przy pra­cy, gło­wy i ser­ca w dzia­ła­niu.

Tak, ale skąd wziąć środ­ki, skąd me­ce­na­sów? Nasi uro­dze­ni, z wy­jąt­kiem kil­ku, są za­wsze nie­obec­ni w kra­ju, w na­ro­dzie swo­im, w spół­e­czeń­stwie; rzad­ko któ­re­go uj­rzysz z ser­cem i dło­nią ku po­mo­cy: a tu ob­szar nędz, nie­do­ma­gań, po­trzeb, żą­dań na­szych jest tak roz­pacz­li­wie ogrom­ny. Ale con­tra spem spe­ro: może się Pol­ska na ta­kie wy­daw­nic­two, uzu­peł­nia­ją­ce pra­cę p. Wierz­bow­skie­go, kie­dyś zdo­bę­dzie. Taka do­bra chwi­la przy­bli­ży prze­szłość szko­ły pol­skiej do na­uczy­cie­la pol­skie­go, po­zwo­li mu tchnie­niem jej pod­nieść, wzbo­ga­cić, uszla­chet­nić swój za­wód, swój na­ro­do­wy urząd. Nie­je­den za­bie­rze się raź­no do pra­cy, cze­ka­ją­cej na siły zdro­we i ręce nie­le­ni­we.

* * *

Tekst od­czy­tu wy­cho­dzi w dru­ku jak był w ży­wem sło­wie; wszak­że w kil­ku miej­scach po­pra­wi­łem treść, w czter­dzie­stu – wy­ra­że­nia, zmie­ni­łem też kil­ka liczb. Wy­kład od­czy­to­wy po­mno­ży­łem w wy­da­niu książ­ko­wem ta­bli­cą roz­kła­du go­dzin ty­go­dnio­wych w szko­le nor­mal­nej, sze­ścio­klas­so­wej, oraz wy­ka­zem cza­su, za­bie­ra­ne­go w ty­go­dniu przez po­je­dyn­cze gru­py przed­mio­tów; nie nada­wa­ły się one już zgo­ła do od­czy­tu, któ­ry i tak już był zbyt cięż­kim, a stąd nie­po­pu­lar­nym. Co dla roz­ja­śnie­nia i uzu­peł­nie­nia tek­stu za­czerp­nąć wy­pa­dło ze stu­dy­ów, to znaj­du­je się w przy­pi­skach.

War­sza­wa, d. 8 grud­nia 1907 r.I.

Wę­zeł mię­dzy Kom­mis­syą a Ko­nar­skim. Szko­ła za Au­gu­sta III. Je­zu­ici; ich szkol­nic­two. Ogól­ny stan po­li­tycz­ny utrwa­la złą szko­łę; zła szko­ła wpły­wa źle na ży­cie. Sym­pa­tye szlach­ty dla Je­zu­itów ta­mu­ją dzia­łal­ność Kom­mis­syi.

Re­for­ma Ko­nar­skie­go, wpro­wa­dza­jąc za­sad­ni­cze zmia­ny dy­dak­tycz­ne i pe­da­go­gicz­ne w szkol­nic­twie pi­jar­skiem, prze­ja­wi­ła się głów­nie w Col­le­gium No­bi­lium i w se­mi­na­ry­ach kształ­cą­cych za­kon­ni­ków, ale nie omi­nę­ła i szkół po­spo­li­tych, prze­zna­czo­nych dla wszyst­kich, dla szlach­ty i nie­szlach­ty, dla ubo­gich i za­moż­nych. Za­sia­ne przez wiel­kie­go re­for­ma­to­ra ziar­no wy­kieł­ko­wa­ło też i w pod­nie­sie­niu ogól­ne­go po­zio­mu na­uko­we­go w za­ko­nie, któ­ry z za­ło­że­nia swe­go prze – zna­czo­ny był je­dy­nie do ele­men­tar­ne­go na­ucza­nia dzie­ci ubo­gich, a dzię­ki Ko­nar­skie­mu wy­po­sa­żo­ny zo­stał w Pol­sce, ści­śle mó­wiąc w Ko­ro­nie, w pra­wo udzie­la­nia na­uki wyż­szej. Im da­lej od środ­ka wie­ku, od chwi­li, kie­dy wła­ści­wie do­pie­ro re­for­mę za do­ko­na­ną uwa­żać moż­na, tem czę­ściej i sku­tecz­niej Pi­ja­rzy wcie­la­ją w sie­bie i pra­cę na­uko­wą spo­łe­czeń­stwa i za­bie­gli­wość o wie­dzę nową, rze­tel­ną, od wia­ry i prze­są­du nie­za­leż­ną, i nie szczę­dzą sta­rań o jej sze­rze­nie.

Z na­uki czyn­nej Pi­ja­rów, z ich sił na­ucza­ją­cych ko­rzy­sta Kom­mis­sya Edu­ka­cyj­na, co wię­cej, ko­rzy­sta z ich szkół, z ich urzą­dzeń szkol­nych jako wzo­rów, – na­wet z ich pro­gra­ma­tów. Wzo­rów nie bie­rze na­śle­po, ale wła­sne ro­zu­mo­wa­nie pro­wa­dzi ją do ta­kich­sa­mych wy­ni­ków, ja­kie znaj­du­je­my w naj­więk­szem dzie­le Ko­nar­skie­go, w "Or­di­na­tio­nes" z r. 1753. Myśl re­for­ma­to­ra trwa i ja­śnie­je i dzia­ła da­lej w Kom­mis­syi Edu­ka­cyj­nej, któ­ra, dziw­nym zbie­giem wy­da­rzeń, wte­dy wła­śnie wscho­dzi, kie­dy nad skrom­nym za­kon­ni­kiem słoń­ce ży­wo­ta już ga­śnie.

Pod ko­niec pa­no­wa­nia Au­gu­sta III na 20 kil­ka szkół aka­de­mic­kich i oko­ło 60 je­zu­ic­kich i in­nych za­kon­nych było w Ko­ro­nie i na Li­twie za­le­d­wie dwa­dzie­ścia pi­jar­skich, a i z tych nie wszyst­kie jesz­czej… zdą­ży­ły wpro­wa­dzić nowy układ nauk i prze­jąć się no­wym du­chem. Kil­ka­na­ście jesz­cze szkół ba­zy­liań­skich zwięk­szy­ło tyl­ko prze­wa­gę, już i tak wiel­ką, uczel­ni ple­śnią cza­su, nie­dbal­stwa i ciem­no­ty po­ro­słych. Tyl­ko współ­za­wod­nic­two z Pi­ja­ra­mi po­bu­dzi­ło Je­zu­itów do ulep­sze­nia przedew­szyst­kiem Col­le­giów No­bi­lium i za­moż­niej­szych szkół sze­ścioi sied­mio­klas­so­wych tam, gdzie tego wy­ma­ga­ła chęć zy­sku lub oba­wa o utra­ce­nie wpły­wów. Zresz­tą szko­ły te były rzad­ko gdzie oczysz­cza­ne z me­tod i dys­cy­plin prze­sta­rza­łych, wy­po­sa­ża­ne w wy­kła­dy przed­mio­tów re­al­nych, bra­nych z Eu­ro­py, i w nie­zbęd­ne do nich po­mo­ce.

Wśród ko­lo­nij Aka­de­mii Kra­kow­skiej kil­ka tyl­ko było wy­bit­niej­szych, jak przedew­szyst­kiem w sa­mym Kra­ko­wie kol­le­gium No­wo­dwor­skie­go – Wła­dy­sław­skie­go, jak t… zw. Aka­de­mia w Chełm­nie, rów­nież Aka­de­mia w Po­zna­niu, za­ło­żo­na przez wcze­sne­go hu­ma­ni­stę, bi­sku­pa Lu­brań­skie­go, jak wresz­cie szko­ła we Lwo­wie. Więk­sza część pę­dzi­ła ży­wot próż­nia­czy, w char­łac­twie i gnu­śno­ści. Rzad­ko tyl­ko i spo­ra­dycz­nie, gdy się zja­wił lep­szy jaki czło­wiek, wzbi­ja­ła się nor­mal­na uczel­nia aka­de­mic­ka nad po­ziom li­cho­ty umy­sło­wej. Na ogół wszyst­kie wraz z je­zu­ic­kie­mi daw­ne­go jesz­cze i naj­pow­szech­niej pa­nu­ją­ce­go sty­lu grzę­zły w co­raz więk­szym upad­ku. Roz­kieł­zna­nie, na­łóg i lek­ko­myśl­ność z ży­cia prze­ni­ka­ły do szko­ły. W przy­byt­kach świa­tła gra­so­wa­ły mro­ki śre­dnio­wiec­czy­zny – i gor­sze jesz­cze, bo bez wia­ry, bez na­iw­no­ści śre­dnio­wiecz­nej.

O in­dy­wi­du­al­no­ści, o czło­wie­ku w dziec­ku, o pra­wie, obo­wiąz­ku i rze­czy­wi­sto­ści roz­wo­ju tego czło­wie­ka nie było mowy. Jak w Wie­kach Śred­nich tak i te­raz jesz­cze u Je­zu­itów wy­zna­wa­no do­gmat, że każ­de dziec­ko jest jed­na­ko­wo zdol­ne do każ­de­go przed­mio­tu na­uki i do każ­dej t… zw. cno­ty, a je­śli któ­re nie czy­ni po­stę­pów ta­kich jak inne, to je­dy­nie ze złej woli, tej zaś nikt inny za – szcze­pić w nie­mnie mógł prócz od­wiecz­ne­go wro­ga Rodu Ludz­kie­go: wy­pę­dza­no więc dy­abła mo­dli­twą, udrę­cze­niem, a głów­nie chło­stą i chło­stą. Taka psy­cho­lo­gia i opar­ta na niej pe­da­go­gi­ka umia­ły jed­nak prze­zor­nie za­trzy­my­wać się na gra­ni­cy in­te­re­su: syn ojca zna­ko­mi­te­go, bo­ga­te­go lub bar­dzo za­moż­ne­go mógł li­czyć na po­błaż­li­wość nie­tyl­ko dla nie­uc­twa, ale i dla zdroż­no­ści oby­cza­jo­wej. De­wo­cyą, bi­go­te­rya, czcze for­my re­li­gii, zma­te­ry­ali­zo­wa­nej w ze­wnętrz­ne ob­ja­wy, sta­ły się pra­wem dla szko­ły. Kie­dy Pol­ska żyła tyl­ko w ko­ście­le, na od­pu­stach, po­grze­bach, we­se­lach – przy za­sta­wio­nych sto­łach i – na fol­war­kach, od ro­dzi­ców nie moż­na było ocze­ki­wać zbaw­cze­go po­pę­du do re­form: oni sami w ta­kiej szko­le, w ta­kiej po­boż­no­ści i kar­no­ści ćwi­cze­ni byli, ćwi­cze­nie też dzie­ci swo­ich uwa­ża­li za ko­niecz­ność, upo­mi­na­li się na­wet o nie. Wła­dza pań­stwo­wa zmar­nia­ła, oby­wa­tel­stwo za­ni­kło, pu­bli­cy­sty­ka za­nie­mó­wi­ła: szko­ła mia­ła za­pew­nio­ną nie­ty­kal­ność. Od­rą­ba­na od ży­cia i na­tu­ry przez do­gmat, do­pie­ro w środ­ku wie­ku XVIII prze­bą­ka­ją­ca coś o ukła­dzie sło­necz­nym jako o hy­po­te­zie, wy­ma­ga­ją­cej jesz­cze: spraw­dze­nia, wy­rze­ka­ją­ca się mowy i ję­zy­ka na­ro­do­we­go, obca temu, co już do­ko­ny­wa­ło się w świe­cie po­li­tycz­nym i umy­sło­wym Eu­ro­py, po­zo­sta­ła w isto­cie rze­czy szko­łą XV wie­ku, z no­we­mi tyl­ko, wąt­pli­wej lub ujem­nej wręcz war­to­ści, pod­ręcz­ni­ka­mi, przedew­szyst­kiem z Al­wa­rem, któ­re­go na Za­cho­dzie w XVII już wie­ku ze szko­ły wy­rzu­co­no.

Taka pra­cow­nia świa­tła wy­kształ­cać mo­gła tyl­ko świę­tosz­ków, bi­go­tów, ob­łud­ni­ków, po­chleb­ców wo­bec wyż­szych, py­szał­ków i ty­ra­nów wo­bec niż­szych, a zwłasz­cza ludu; wy­pusz­cza­ła w spo­łe­czeń­stwo tyl­ko ga­du­łów i krzy­ka­czy, pa­le­stran­tów i gry­zmo­łów, wier­szo­kle­tów i fa­ce­cy­oni­stów, ku­chen­nych Rzy­mian, wier­nych sy­nów Ko­ścio­ła, a nie­wier­nych sy­nów Oj­czy­zny. Zmysł pol­sko­ści i za­ra­zem zmysł na­uko­wo­ści tak da­le­ce ob­ce­mi były tej wy­rod­nej szko­le, że Je­zu­ici póź­niej drwi­li z na­uki ję­zy­ka pol­skie­go u Pi­ja­rów i za Kom­mis­syi Edu­ka­cyj­nej – bo po co uczyć, kie­dy dziec­ko prze­cież od uro­dze­nia już mówi po pol­sku! Znie­pra­wio­ny klas­sy­cyzm hu­ma­ni­stów, ska­żo­ny jesz­cze w wyż­szych szko­łach je­zu­ic­kich fi­lo­zo­fią to­mi­stycz­ną, i teo­lo­gią, sta­wia­ją­cą przed umy­słem mło­dym naj­nie­do­rzecz­niej­sze za­gad­ki, był pa­nem wszech­wład­nym szko­ły. Po­ko­le­nia, wzra­sta­jąc jed­no po dru­giem w ciem­no­cie, na­bie­ra­ły też, na­bie­rać mu­sia­ły, co­raz więk­szej za­ka­mie­nia­ło­ści w tych przy­wa­rach po­li­tycz­nych, któ­rych osta­tecz­nym stresz­cze­niem było prze­klę­te "Pol­ska nie­rzą­dem stoi".

Je­zu­ici, za­miast złe tę­pić, jesz­cze je po­tę­go­wa­li. Oni to głów­nie wy­two­rzy­li tę wstręt­ną li­te­ra­tu­rę pa­ne­gi­rycz­ną, któ­ra sa­mem na­tę­że­niem swo­jem wszel­ką rze­tel­niej­szą i po­waż­niej­szą tłu­mi­ła; oni po­chleb­stwa­mi swe­mi, wi­do­ka­mi pod­bo­jów w wy­pra­wach na du­sze szla­chec­kie, – ja­śnie wiel­moż­ne – utrwa­la­li w umy­słach świę­tość li­be­rum veto, roz­zu­chwa­la­li sa­mo­lub­stwo lub przedaj­ność do zry­wa­nia sej­mów, a nad "źre­ni­cą wol­no­ści" trzy­mać na­ka­zy­wa­li straż czuj­ną. Po­mię­dzy za­ko­nem, po­wo­ła­nym nie­gdyś do przy­wró­ce­nia Ko­ścio­ło­wi w ca­łym świe­cie daw­ne­go bla­sku, mocy i siły, a na­ro­dem, któ­ry od So­bie­skie­go i jego Ma­ry­sień­ki cho­dził już w jarz­mie al­wa­ra, de­wo­cyi i roz­pa­sa­nia, za­dzierz­gnę­ły się wę­zły wza­jem­nej mi­ło­ści: bez niej nig­dy­by Je­zu­ici nie mo­gli byli dojść do tak ogrom­nych i tak licz­nych fun­da­cyi i w tych pra­cow­niach zgu­by na­ro­do­wej – stać się strasz­li­wym współ­czyn­ni­kiem na­sze­go losu dzie­jo­we­go.

Przy­wią­za­nie szlach­ty do Sto­wa­rzy­sze­nia Loy­oli prze­trwa­ło jego ist­nie­nie, za­ta­mo­wa­ło dzia­łal­ność Kom­mis­syi Edu­ka­cyj­nej i ode­zwa­ło się jesz­cze na sej­mie od­ro­dze­nia na­ro­do­we­go. Je­śli złą, na­ukę, ale bez in­te­re­su, wsku­tek sa­me­go tyl­ko znie­do­łęż­nie­nia, da­wa­ła Aka­de­mia Kra­kow­ska i we wła­snych swych uczel­niach i w roz­pro­szo­nych po Ko­ro­nie ko­lo­niach, to Wi­leń­ska, od­ra­zu przy usta­no­wię swej Je­zu­itom od­da­na, była sie­dli­skiem za­ra­zy, za­bi­ja­ją­cej na­ród. Nie­wy­sło­wio­ne są krzyw­dy, któ­rych Oj­czy­zna na­sza od Je­zu­itów do­zna­ła.II.

Ko­niecz­ność re­for­my. Bez­czyn­ność sej­mu Czar­to­ry­skich i dwu na­stęp­nych. Bul­la Do­rni­nus ac re­demp­tor po­bud­ką. Roz­rzą­dze­nie do­bra­mi po­je­zu­ic­kie­mi na sej­mie roz­bio­ro­wym 1773 – 5 r. Ob­ra­dy w de­le­ga­cyi; pierw­sza myśl. – Usta­no­wie­nie Kom­mis­syi; pierw­szy jej skład. Kom­mis­sye roz­daw­ni­cza i są­do­wa. Znie­sie­nie ich na sej­mie Mo­kro­no­skie­go. Zdzier­stwa; fun­dusz edu­ka­cyj­ny w 1781 r.

Je­że­li na­ród nie miał zu­peł­nie już wy­zbyć się du­cha i sił ży­wot­nych, mu­sia­ła ta wola zbio­ro­wa, któ­ra się w nim jesz­cze ko­ła­ta­ła, za­jąć się na­pra­wą szkol­nic­twa. Naj­sto­sow­niej­szą chwi­lę wska­zy­wa­ła re­for­ma po­li­tycz­na, przed­się­wzię­ta z po­mo­cą Ros­syi przez Czar­to­ry­skich. Ich sejm kon­wo­ka­cyj­ny (1764), prze­pro­wa­dza­jąc zmia­nę naj­więk­szą ze wszyst­kich, zno­sząc w dwu naj­waż­niej­szych dzia­łach po­trzeb Rze­czy­po­spo­li­tej, skar­bo­wym i woj­sko­wym, jed­no­myśl­ność, ogra­ni­cza­jąc wła­dzę het­ma­nów, sta­no­wiąc rząd nad woj­skiem, roz­dzie­la­jąc try­bu­na­ły – mógł też tem­sa­mem na­tę­że­niem woli, ro­zu­mu – i nie­bez­pie­czeń­stwa po­sta­no­wić i szkół re­for­mę. Po znie­sie­niu ugrun­to­wa­nej w na­ło­gach sa­mo­wo­li nie było rze­czy­wi­ście spra­wy pil­niej­szej nad pod­nie­sie­nie szko­ły; ale za­gad­nie­nie to nie wcho­dzi­ło wca­le w pro­gra­mat Czar­to­ry­skich, nie zaj­mo­wa­ła się nim i pu­bli­cy­sty­ka.

W pa­śmie nie­szczęść, któ­re się za­czę­ły od zni­we­cze­nia naj­waż­niej­szej zdo­by­czy r. 1764, myśl o szko­le nie mo­gła na­wi­nąć się umy­słom. Ros­sya spra­wo­wa­ła dyk­ta­tu­rę w Kon­fe­de­ra­cyi Ra­dom­skiej i na pierw­szym sej­mie Trak­ta­to­wym: za­pew­nie­nie więc Pol­sce nie­zbęd­ne­go wa­run­ku do ży­cia nie go­dzi­ło się z dą­że­niem do jej zgu­by. Nie­po­par­ta na­le­ży­cie, nie­zro­zu­mia­na przez kró­la, nie­oce­nio­na przez uczci­wych i ro­zum­nych, nie­po­rząd­na, po­zba­wio­na ste­ru, sma­ga­na bra­kiem cha­rak­te­rów, za­sad i środ­ków dzia­ła­nia, Kon­fe­de­ra­cya Bar­ska od­sło­ni­ła taką, już nie­moc na­ro­du, że dwóm mo­car­stwom, Ros­syi i Prus­som, już od trak­ta­tu z d. 8 czerw­ca 1762 r. na za­gła­dę jej czy­ha­ją­cym, dała tyl­ko spo­sob­ność i po­nę­tę łupu. Akt roz­bu­dzo­nej sa­mo­wie­dzy stał się w rze­czy­wi­sto­ści pierw­szą przy­czy­ną roz­bio­ru.

Wy­cień­czo­ne mo­ral­nie i ma­te­ry­al­nie spo­łe­czeń­stwo, shań­bio­ny na­ci­skiem cu­dzo­ziem­skim sejm nie by­ły­by się nig­dy zdo­by­ły na na­pra­wo, szkol­nic­twa, nie by­ły­by na­wet o niej po­my­śla­ły, gdy­by nie przy­pa­dek z ze­wnątrz. Wolę dzia­ła­nia obu­dzi­ła do­pie­ro bul­la Do­mi­nus ac re­demp­tor no­ster, zno­szą­ca Je­zu­itów i sama wska­zu­ją­ca uży­cie ich ma­jąt­ków na za­kła­dy na­ucza­ją­ce i inne z cha­rak­te­rem do­bra spo­łecz­ne­go. Kie­dy ta bul­la na­de­szła do Pol­ski, de­le­ga­cya sej­mo­wa ra­dzi­ła już nad za­bo­ra­mi. Była to za­dzi­wia­ją­ca chwi­la dzie­jów na­szych, rzad­ka w po­wszech­nych. Z jed­nej stro­ny Rey­tan, Kor­sak, garst­ka po­słów no­wo­grodz­kich i łę­czyc­kich, z dru­giej sfo­ra za­ja­dłych chciw­ców i łu­pież­ców, któ­rzy w śmier­tel­nem łożu mat­ki szu­ka­li klej­no­tów i kosz­tow­no­ści, aby się nie­mi ob­ło­wić. Za tą zgra­ją szli wspól­ną dro­gą ci wła­śnie, wśród któ­rych po­czął się po­mysł Kom­mis­syi Edu­ka­cyj­nej; po­par­li go sami na­wet nik­czem­ni­cy, chciw­cy i łu­pież­cy – oczy­wi­ście, in­te­re­sem wła­snym po­cią­ga­ni.

Mnie­ma­nie, ja­ko­by pod­kanc­le­rzy li­tew­ski Jo­achim Chrep­to­wicz, mąż zresz­tą, pra­wy, oby­wa­tel czy­sty, sam je­den tyl­ko po­wziął za­miar i wniósł go na de­le­ga­cya, nie zga­dza się z praw­dą. Pierw­szy sło­wo "Edu­ka­cya na­ro­do­wa" wy­mó­wił na ses­syi pią­tej za­ga­je­nia dru­gie­go d. 7 paź­dzier­ni­ka 1773 r. Au­gust Suł­kow­ski, wo­je­wo­da gnieź­nień­ski (1). Po­tem do­pie­ro, gdy sam Po­niń­ski, mar­sza­łek nie­cnej pa­mię­ci, ujął się za Je­zu­ita­mi, Chrep­to­wicz za­le­cił uży­cie ma­jąt­ków je­zu­ic­kich na "utrzy­ma­nie i po­więk­sze­nie świa­tła na­ro­do­we­go " – pod ste­rem kró­la i zło­żył od­po­wied­ni pro­jekt do la­ski. Szlach­cic po­le­ski Ku­rze­niec­ki pierw­szy za­żą­dał – (1)W mo­wie rocz­ni­co­wej Pi­ra­mo­wi­cza z r. 1788 (Warsz… t… r.) na kar­cie D czy­ta­my o Ora­czew­skim Fe­li­sie, po­śle sej­mo­wym, póź­niej człon­ku Kom. Eduk i rek­to­rze Szko­ły Głów­nej Kra­kow­skiej (po Koł­łą­ta­ju), a w koń­cu po­śle dy­plo­ma­tycz­nym Rze­czy­po­spo­li­tej do Fran­cyi: "Wten­czas (w r. 1773) pierw­szy na zgro­ma­dzo­nych Sta­nach głos pod­niósł, ra­dząc, aby Edu­ka­cya oby­wa­tel­ska sta­ła się spra­wą rzą­du".

szko­ły świec­kiej i wska­zał wy­raź­nie ko­niecz­ność re­for­my. D. 9 paź­dzier­ni­ka bp… wi­leń­ski Mas­sal­ski za­pro­po­no­wał, nie kró­la, ale umyśl­ną Kom­mis­syę do edu­ka­cyi. Pro­jekt jego ob­jął od­ra­zu Ko­ro­nę i Li­twę. Zło­żył był i swój pro­jekt kanc­lerz kor. Mło­dzie­jow­ski. W na­stęp­nych na­ra­dach – d. 11 paźdz. licz­ni mów­cy bro­nią Je­zu­itów. Przez usta An­to­nie­go Suł­kow­skie­go, po­sła łom­żyń­skie­go, wy­do­by­wa się z głę­bi su­mie­nie po­ko­le­nia, któ­re ani czy­stem, ani sil­nem być nie umia­ło: "Mło­dzież te­raź­niej­sze­go nie­szczę­śli­we­go wie­ku bar­dziej wspa­nia­ło­ści sen­ty­men­tów i przy­mio­tów du­szy, niż re­to­ry­ki i wy­mo­wy uczyć po­trze­ba". Punk­ta szko­ły świec­kiej i ma­gi­stra­tu­ry od oso­by kró­la od­dzie­lo­nej są już zdo­by­te. Wszy­scy zga­dza­ją się na złą­cze­nie pro­jek­tów. Dnia 12 paźdz. Lu­bo­mir­ską po­seł san­do­mier­ski, chce oca­lić dla kró­la przy­najm­niej god­ność "pro­tek­to­ra", prze­ma­wia za ko­mi­sa­rza­mi obie­ra­ny­mi od sej­mu do sej­mu, a bez­płat­ny­mi. Wresz­cie wy­bra­no de­le­ga­tów do osta­tecz­ne­go pro­jek­tu. Spra­wi­li się oni szyb­ko: już na­za­jutrz uło­ży­li kon – sty­tu­cyą. Roz­pra­wia­no jesz­cze nad nią" a 14-go paź­dzier­ni­ka 1773 r. opa­trzo­no ją pod­pi­sa­mi.

To "Usta­no­wie­nie Kom­mis­syi nad edu­ka­cyą mło­dzi szla­chec­kiej do­zór ma­ją­cej" (Vol. Leg. VIII 266) od­da­je ma­gi­stra­tu­rze edu­ka­cyj­nej "pod do­zór i roz­rzą­dze­nie", – "wszyst­kie ge­ne­ral­nie aka­de­mie, gym­na­zia, ko­lo­nie aka­de­mic­kie, szko­ły pu­blicz­ne, żad­nych nie wy­łą­cza­iąc, z tem wszyst­kiem, co tyl­ko do udo­sko­na­le­nia nauk i ćwi­cze­nia w nich mło­dzi szla­chec­kiey ścią­gać się może". Żad­ne­go zgo­ła ogra­ni­cze­nia, tyl­ko za­strze­że­nie or­dy­na­cji wzglę­dem czyn­no­ści Kom­mis­syi i obo­wią­zek przed­sta­wie­nia jej sej­mo­wi. Król zo­sta­je pro­tek­to­rem i zy­sku­je pra­wo uzu­peł­nia­nia Kom­mis­syi w sied­mio­let­nim prze­cią­gu cza­su, na któ­ry nada­no jej man­da­ty. Na pierw­szy raz pre­zes de­le­ga­cyi sej­mo­wej Ostrow­ski, bp… ku­jaw­ski, po­wo­łu­je z se­na­tu Mi­cha­ła Po­nia­tow­skie­go, bpa płoc­kie­go, Igna­ce­go Mas­sal­skie­go, wi­leń­skie­go, Au­gu­sta Suł­kow­skie­go, woj… gnieź­nień­skie­go, i Chrep­to­wi­czu; Po­niń­ski zaś, mar­sza­łek, – ze sta­nu ry­cer­skie­go: An­drze­ja

Za­moy­skie­go, Ada­ma Czar­to­ry­skie­go, Igna­ce­go Po­toc­kie­go i An­to­nie­go Po­niń­skie­go, sta­ro­stę ko­paj­nic­kie­go (1). Se­kre­ta­rzem Kom­mis­syi zo­sta­je Grze­gorz Pi- – (1) Z licz­by ko­mi­sa­rzy od r. 1773–92 wy­mie­niam wia­do­mych mi: 1) Bie­liń­ski Franc, 2) Chrep­to­wicz. Jo­ach., 3) Cie­ci­szow­ski Kac­per, bp., 4) Czar­to­ry­ski Ad. Kaź., 5) Czar­nysz Ma­ciej, bp.. 6) Gu­ta­kow­ski Lu­dwik, 7) Lanc­ko­roń­ski. Ant., 8) Ma­ła­chow­ski Ja­cek, 9) Ma­ła­chow­ski Ant., 10) Mas­sal­ski Ign., bp., 11) Mni­szech Mi­chał, 12) Mo­kro­now­ski Ję­drzej, 13) Niem­ce­wicz Ju­lian 14) Ora­czew­ski Fe­lix. 15) Po­nia­tow­ski Mi­chał, bp., 16) Po­nia­tow­ski Stan., 17) Po­niń­ski Ant.. 18) Po­toc­ki Ign., 19) Po­toc­ki Szczę­sny, 20) Prze­ben­dow­ski Ign., 21) Ra­dzi­wiłł Mi­chał, 22) Suł­kow­ski Au­gust i 23) Za­moy­ski An­drzej. Z nich: 2, 4, 10, 15, 17, 18, 22 i 23 we­szli od­ra­zu w paź­dzier­ni­ku 1773 r.: 1, 8, 12 i 16 – w r. 1776, wpro­wa­dze­ni przez kró­la; 11 w r. 1760; 5, 9, 14, 19, 20 i 21 przed r. 1786 i w sa­mym tym roku; 3, 6, 7 i 13 za wiel­kie­go sej­mu. Od r. 1778–92 na­le­że­li do Kom­mis­syi: 2, 4, 10, 15, 18. Z pier­wot­ne­go skła­du 12-tu człon­ków uby­li już przed r. 1786: 1, 18, 11, 12, 17, 22 i 23. Do r. 1784 pre­zy­do­wał Mas­sal­ski, a nad­to przez pierw­sze lata na Li­twie uwa­żał sie­bie za całą Kom­mis­syą; w r. 1784 Mi­chał Po­nia­tow­ski ob­jął pre­zy­dy­um jako naj­star­szy z bi­sku­pów, pry­mas. Oprócz sa­mej Kom­mis­syi i Tow. do ks. elem… wspól­ny­mi byli obu dziel­ni­com pań­stwa: Ple­ni­po­tent i In­sty­ga­tor do spraw ra­mo­wicz, je­zu­ita. Kom­mis­sya re­zy­du­je w War­sza­wie w pa­ła­cu Bi­blio­te­ki Za­łu­skich, któ­ra pod jej za­rząd prze­cho­dzi.

–- ma­jąt­ko­wych i są­do­wych, ar­chi­wi­sta, zbie­ra­ją­cy akta z obu dziel­nic, a wresz­cie ar­chi­tekt (był nim Za­wadz­ki Alek­san­der, pod­puł­kow­nik in­że­nie­rów, twór­ca pięk­ne­go fron­to­nu pi­jar. Col­leg. No­bi­lium w War­sza­wie). Li­twa mia­ła od­ręb­ną od ko­ron­nej wła­sną swą kas­sę, bo mia­ła też i od­ręb­ne, wła­sne swe fun­du­sze; kas­sy­erem ko­ron­nym i za­ra­zem ge­ne­ral­nym, na cały kraj, był od r. 1775 Ka­rol Le­le­wel, oj­ciec wiel­kie­go hi­sto­ry­ka, na­wet i za no­wej, tar­go­wic­kiej Kom­mis­syi; na Li­twie w roku 1791 kas­sę trzy­mał Lu­tom­ski. Od­ręb­ne też były kan­cel­la­rye (w r. 1791 ko­ron­ną pro­wa­dził Piotr Rzęt­kow­ski, li­tew­ską Jan Za­rem­ba, obaj jako re­gen­ci) I pi­sar­stwa (w po­mie­nio­nym roku w War­sza­wie Jan Czar­no­oki, w Wil­nie An­drzej Mal­czew­ski). W sa­mym po­cząt­ku se­kre­ta­rzem Kom­mis­syi zo­stał Pi­ra­mo­wicz, wkrót­ce przy­był Jo­achim Gin­towt Dzie­wiał­tow­ski; pierw­szy z nich od chwi­li wej­ścia do Tow. Elem… i ob­ję­cia w nim se­kre­ta­ry­atu co­raz mniej dzia­łał na pier­wot­nem swo­jem sta­no­wi­sku, tak, iż od r. 1782 uwa­żać trze­ba Dzie­wiał­tow­skie­go za wy­łącz­ne­go se­kre­ta­rza. Pi­ra­mo­wi­czo­wi wszak­że po­zo­stał ty­tuł. Na­zy­wa­nie Pi­ra­mo­wi­cza se­kre­ta­rzem na­uko­wym jest o tyle uza­sad­nio­ne, o ile same Tow. do ksiąg ele­men­tar­nych było wy­dzia­łem na­uko­wym Kom­mis­syi. (Por. przy­pi­sek o tem to­wa­rzy­stwie).

Po zda­niu spra­wy przez za­wa­ro­wa­nych w kon­sty­tu­cyi z d. 14 paź­dzier­ni­ka lu­stra­to­rów, de­le­ga­cya przed Wiel­ka­no­cą 1774 r. uchwa­li­ła dwa nie­mal jed­no­brz­mią­ce pra­wa, jed­no dla Ko­ro­ny, dru­gie dla Li­twy: "Roz­rzą­dze­nie dóbr prze­szło je­zu­ic­kich", a w nich nowe dwie in­sty­tu­cye: Kom­mis­syą Roz­daw­ni­czą i Kom­mis­syą Są­do­wą. Roz­daw­ni­czą, ma­ją­ca roz­da­wać do­bra na czynsz wie­czy­sty 4 1/2 % ka­pi­ta­ły na 5%, dla Ko­ro­ny skła­da­ła się z 29-u, dla Li­twy z 17-u człon­ków. Tak zor­ga­ni­zo­wa­no od­ra­zu dwie ban­dy łu­pież­ców. Z ol­brzy­mie­go ma­jąt­ku, oce­nia­ne­go na 40 mi­lio­nów zło­tych, jed­na trze­cia w cią­gu nie­speł­na dwu lat prze­pa­dła. Ha­nieb­ne te kom­mis­syę do­pu­ści­ły się ca­łe­go sze­re­gu oszustw, prze­kupstw, kra­dzie­ży i po­spo­li­tych roz­bo­jów, zwłasz­cza li­tew­ska, pod Mas­sal­skim, ma czar­ną kar­tę w hi­sto­ryi. W pa­mięt­ni­kach peł­no jest opo­wia­dań o tem łu­piez­twie, któ­re, za­pra­wiw­szy się na sre­brach, klej­no­tach i wsze­la­kich kosz­tow­no­ściach ko­ścio­łów, rzu­ci­ło się na do­bra ziem­skie i sum­my hy­po­te­ko­wa­ne. Ze swej zno­wu stro­ny Kom­mis – sye są­do­we, prze­zna­czo­ne do od­zy­ski­wa­nia na­leż­no­ści po­je­zu­ic­kich, oka­za­ły się nie­do­łęż­ne­mi, a na­wet szko­dli­we­mi.

Sejm Mo­kro­no­skie­go d. 21 paź­dzier­ni­ka 1776 r. zniósł obie kom­mis­sye po­moc­ni­cze i atry­bu­cye ich prze­lał na głów­ną. W za­kre­sie wła­dzy są­dow­ni­czej Kom­mis­sya Edu­ka­cyj­na sta­ła się są­dem naj­wyż­szej in­stan­cyi. Po­nie­waż "ju­rys­dyk­cję swo­ją mia­ła spra­wo­wać w licz­bie osób dwu­na­stu", prze­to król, na ten je­den raz upo­waż­nio­ny, do­dał jej: An­drze­ja Mo­kro­no­skie­go, mar­szał­ka sej­mo­we­go, Jac­ka Ma­ła­chow­skie­go, wów­czas do­pie­ro re­fer. w. ko­ron., Stan. Po­nia­tow­skie­go, ge­ne­ra­ła-lej­te­nan­ta wojsk ko­ron., sy­now­ca kró­lew­skie­go, i Franc. Bie­liń­skie­go, au­to­ra zna­ko­mi­te­go, świe­żo wy­da­ne­go "Spo­so­bu edu­ka­cyi" (1775 ro­kuj. Zna­mien­nem dla epo­ki jest jed­no­cze­sne roz­grze­sze­nie prze­stęp­ców, po­kwi­to­wa­nie wy­sta­wio­ne człon­kom znie­sio­nych in­sty­tu­cyj, utrzy­ma­nie Mas­sal­skie­go nie­tyl­ko w Kom­mis­syi Edu­ka­cyj­nej, ale na jej krze­śle pre­zy­dy­al­nem.

Od re­for­my z r. 1776 wszyst­ko, cze­go nie była roz­dra­pa­ła nie­go­dzi­wość, szło już na po­trze­by i cele wy­kształ­ce­nia. W r, 1781 Kom. Edu­ka­cyj­na na żą­da­nie sej­mu wy­go­to­wa­ła czte­ry ta­be­le ma­jąt­ku szkół na­ro­do­wych i wraz z uni­wer­sa­łem ogło­si­ła. Z roz­bo­jów i łu­pieztw oca­lał po­sag jesz­cze wspa­nia­ły. Z daw­nych dóbr, od­da­nych na 4 1/2 % i mia­ły szko­ły w 106 po­zy­cy­ach Ko­ro­ny 406879, w 102 Li­twy 527. 948 – ra­zem 934. 827 złot… in­tra­ty rocz­nej. Ka­pi­ta­ły po­je­zu­ic­kie w 94 po­zy­cy­ach ko­ron­nych do­cho­dzi­ły do 4. 740. 092, w 34 li­tew­skich do 2. 438. 342–ra­zem 7. 178. 434 złot., co po 5% da­wa­ło 358. 900 złot… do­cho­du. Ogó­łem w ka­pi­ta­le oca­la­ło jesz­cze 27 mi­lio­nów, w do­cho­dzie 1. 290. 000 złot. Po 12 la­tach wpły­wy z ma­jąt­ku Je­zu­itów wzro­sły do 1. 536. 584 zło­tych.III.

Szko­ły ob­ję­te przez Kom­mis­syę; wo­je­wódz­kie i po­wia­to­we. Wy­dzia­ły; opie­ka wy­dzia­ło­wa. Tym­cza­so­we urzą­dze­nia, klas­sy, pla­ny, przed­mio­ty na­ucza­nia. Po­trze­ba pod­ręcz­ni­ków; we­zwa­nia po Eu­ro­pie i w kra­ju. To­wa­rzy­stwo do ksiąg ele­men­tar­nych; pierw­szy skład; płod­na dzia­łal­ność.

Na ter­ry­to­ry­um oca­la­łem od za­bo­rów Kom­mis­sya ob­ję­ła pod wła­dzę swo­ję oko­ło 40 szkół je­zu­ic­kich, od­po­wia­da­ją­cych śred­nim, ok. 20 aka­de­mic­kich, prze­szło 15 pi­jar­skich i prze­szło 10 in­nych za­kon­nych. Po­roz­sy­ła­ni re­wi­den­ci mie­li szko­ły po­je­zu­ic­kie, nie­na­da­ją­ce się do utrzy­ma­nia nadal, upa­dłe lub z po­wo­du bliz­ko­ści in­nych, lep­szych i po­trzeb­niej­szych, zby­tecz­ne, po­za­my­kać, w po­zo­sta­wio­nych zaś wszel­kie wy­kła­dy teo­lo­gicz­ne i t… zw. fi­lo­zo­ficz­ne za­wie­sić; za­kaz ten nie do­ty­czył Aka­de­mii Lu­brań­skie­go w Po­zna­niu, umo­wą z bi­sku­pa­mi po­znań­ski­mi zwią­za­nej. Za­mknię­ciu też ule­gły bar­dziej upo­śle­dzo­ne i za­nie­dba­ne z po­śród ko­lo­nii aka­de­mic­kich, któ­re wo­gó­le od je­zu­ic­kich sta­ły ni­żej.

Wraz ze szko­ła­mi ob­ję­ła Kom­mis­sya i mury po­je­zu­ic­kie; o ile były wol­ne od prze­zna­cze­nia szkol­ne­go, od­da­wa­ła je Pi­ja­rom lub, w rzad­kich wy­pad­kach, jak np. w Puł­tu­sku, Be­ne­dyk­ty­nom. W szko­łach po­je­zu­ic­kich utrzy­ma­li się daw­niej­si na­uczy­cie­le je­zu­ic­cy, utrzy­ma­ły się też tym­cza­so­wo pro­gra­ma­ta i pod­ręcz­ni­ki, re­wi­den­ci da­wa­li tyl­ko wska­zów­ki w du­chu ob­my­śli­wa­nej re­for­my i uświec­cze­nia szko­ły. Nie tknę­ła też Kom­mis­sya kon­wik­tów, bo i sejm nie od­dał ich wy­raź­nie do jej roz­po­rzą­dze­nia.

Po zba­da­niu wy­ni­ków re­wi­zyi, roz­róż­nio­no szko­ły więk­sze i mniej­sze, wo­je­wódz­kie i po­wia­to­we, za­kon­ne i nie­za­kon­ne, t… j… przez Je­zu­itów i przez in­nych za­kon­ni­ków utrzy­my­wa­ne, i aka­de­mic­kie, ja­ko­też usta­lo­no licz­bę tych, któ­re mia­no bez prze­rwy pro­wa­dzić. W roku 1775/6 szkół wo­je­wódz­kich było 27, po­wia­to­wych 36; po­je­zu­ic­kich 37, wszel­kich in­nych za­kon­nych 26 – ogó­łem 63 szko­ły prócz aka­de­mic­kich w Ko­ro­nie (patrz przy­pi­sek na str. 35). Całe te­ry­to­ry­um szkol­ne roz­pa­da­ło się na wy – dzia­ły, jak­by do­zor­stwa. W pierw­szej chwi­li było ich sześć: w Ko­ro­nie ma­zo­wiec­ki, wo­jew. wiel­ko­pol­skich, ma­ło­pol­ski czy­li lu­bel­ski, wo­jew. ru­skich; na Li­twie wi­leń­ski i dru­gi "bia­ło­ru­skim", "ru­skim" wresz­cie "miń­skim" na­zy­wa­ny. Każ­dy z tych wy­dzia­łów miał nad sobą, spe­cy­al­ne­go opie­ku­na pod któ­re­go "za­szczy­tem zo­sta­wał". W ko­lei po­wyż­szej idą: Mi­chał Po­nia­tow­ski, Au­gust Suł­kow­ski, Igna­cy Po­toc­ki, Czar­to­ry­ski, Mas­sal­ski, Chrep­to­wicz. Na­uczy­cie­li exje­zu­itów w szko­łach było 223. Wi­zy­ta­tor Ho­łow­czyc w r. 1782 prócz in­nych zna jesz­cze wy­dzia­ły: ży­to­mier­ski i ka­mie­niec­ki. W r. 1783 w kra­ju ca­łym jest 9 wy­dzia­łów osta­tecz­nie usta­lo­nych: wiel­ko­pol­ski, ma­ło­pol­ski, ma­zo­wiec­ki, ukra­iń­ski, wo­łyń­ski, li­tew­ski (wi­leń­ski), no­wo­grodz­ki albo "ru­ski", żmudz­ki i po­le­ski. W każ­dym wy­dzia­le jest jed­na szko­ła wy­dzia­ło­wa, o sze­ściu klas­sach i ty­luż na­uczy­cie­lach, i dwie lub kil­ka pod­wy­dzia­ło­wych, o 3-ch klas­sach dwu­let­nich a o 3-ch, rzad­ko 4-ch lub 5-ciu, na­uczy­cie­lach. Pi­ja­rzy, włą­cze­ni w sys­te­mat, two­rzą wy­dział dzie­sią­ty. Ogól­na licz­ba szkół śred­nich wraz z za­kon­ne­mi wzra­sta w przy­bli­że­niu do 70-ciu (1).

Kom­mis­sya już po roku ist­nie­nia mia­ła go­to­wy układ nauk, w obu ro­dza­jach szkół tym­cza­so­wych. Przy osta­tecz­nej or­ga­ni­za­cyi zmie­ni­ła głów­nie pla­ny, ozna­czy­ła ści­ślej za­kres każ­de­go wy­kła­du, ale no­wych nauk nie wpro­wa­dzi­ła. W szko­le wo­je­wódz­kiej było siedm klas jed­no­rocz­nych, w po­wia­to­wej – trzy dwu­rocz­ne. Sum­ma na­uki w czte­rech pierw­szych klas­sach szko­ły wo­je­wódz­kiej wy- – (1) Z pro­to­kó­łu CCIX To­wa­rzy­stwa do ksiąg ele­men­tar­nych z d. 22/X 1781 r. wnieść-by moż­na, że w tym roku było szkół wy­dzia­ło­wych 14, pod­wy­dzia­ło­wych 58. Do­tych­czas licz­by nie są usta­lo­ne, głów­nie wsku­tek zmien­no­ści sta­nu szkół za­kon­nych. Na wy­ka­zie Łu­ka­sze­wi­cza wy­stę­pu­je szkół na stop­niu wy­dzia­ło­wych 9, pod­wy­dzia­ło­wych 47, pi­jar­skich 13 (było 14).

Ra­por­ty wy­da­wa­ne przez p. Wierz­bow­skie­go do­ty­czą tyl­ko 31 szko­ły. Urzę­do­we­go wy­ka­zu szkół, któ­re ist­nia­ły za Kom­mis­syi Eduk., o ile mnie wia­do­mo, do­tych­czas nie ogło­szo­no. Szcze­gó­ło­we spra­woz­da­nie Li­piń­skie­go, zło­żo­ne sej­mo­wi 1776 r, w dn. 18 paźdz. (Dy­ary­usz sej­mo­wy nr. 344-50, 355-88 (fun­du­sze), 401-4, 412-24; ta­bli­ca przy str. 388) obej­mu­je szko­ły na­stę­pu­ją­ce:

rów­ny­wa­ła pra­wie sum­mie ich w cał­ko­wi­tej szko­le po­wia­to­wej. Co do lat trwa­nia na­uki, róż­ni­ce po­mię­dzy obu ty- -

Szko­ły (oprócz aka­de­mic­kich w Ko­ro­nie, za­tem wy­łącz­nie za­kon­ne i po­je­zu­ic­kie):

Szko­ły

Wy­dział wo­jew. po­wiat… po-jez… inne ogó­łem

Wiel­ko­pol­ski…. 6 7 7 6 13

Ma­zo­wiec­ki…. 3 7 4 6 10

Ma­ło­pol­ski… 1 4 2 3 5

Ru­ski (po­łudn… wschod.) 8 6 8 6 14

Ko­ro­na 18 24 21 21 42

Wi­leń­ski. 2 8 8 2 10

Bia­ło­ru­ski. 5 6 8 3 11

Li­twa 7 14 16 5 21

23 38 37 26 63

W tym wy­ka­zie nie­ma wcho­dzą­cej w licz­bę osta­tecz­ną u Li­piń­skie­go (64), Aka­de­mii Wi­leń­skiej, ani też za osob­ną jed­nost­kę uzna­ne­go Ob­ser­wa­to­ry­um przy niej, ale jest szko­ła publ. Pi­ja­rów w War­sza­wie, przez Li­piń­skie­go po­mi­nię­ta. Coll. Ko­nar­skie­go stoi poza wy­ka­zem, ale Ak. Lu­brań­skie­go mie­ści się wśród szkół wo­je­wódz­kich. Po­mi­nię­cie szkół aka­de­mic­kich zmniej­szy­ło licz­by dla Ma­ło­pol­ski; wy­ka­za­na tu szko­ła wo­je­wódz­ka ist­nia­ła w Lu­bli­nie.

pami, a ra­czej stop­nia­mi, szkół były znacz­ne. Pierw­sza uczy­ła "ję­zy­ka ła­ciń­skie­go z pol­skim" przez trzy lata, dru­ga "ła­ciń­skie­go i pol­skie­go" przez czte­ry. Na­ucza­nie aryt­me­ty­ki i bo­ta­ni­ki trwa­ło w pierw­szej dwa, w dru­giej czte­ry lata, geo­gra­fii – w pierw­szej trzy, -

Po­mię­dzy po­je­dyn­cze za­ko­ny szko­ły tak się roz­dzie­la­ły:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: