Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Królewskie sny - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 marca 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Królewskie sny - ebook

Autor, opowiadając o ostatnich latach pano­wania Władysława Jagiełły, potwierdza tezę, że historię można przedsta­wić w porywający sposób. Życie króla ukazuje uniwersalność niezmiennej natury człowieka, która nie zna granic terytorialnych ani czasowych.

Hen, najpierw stworzył scenariusz do serialu historyczno-biograficznego,a jego ogromna popularność zrodziła potrzebę napisania książki. Za rolę Jagiełły Gustaw Holoubek otrzymał w 1989 roku p restiżową nagrodę Złoty Ekran.

„Opowiada pan Polakom prawdziwą historię”. (Aleksander Gieysztor)

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8110-464-7
Rozmiar pliku: 1 000 B

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Ja, Olesko, błazen królewski, pierwszy panom tę wieść przyniosłem.

Biegłem przez krużganki i korytarze zamku wawelskiego w swoim zwykłym pstrokatym stroju, w błazeńskim czepcu, na którym grały dzwoneczki, biegłem zdyszany, a w oczach miałem łzy. Ja, błazen. I tak wpadłem do izby, gdzie czekało kilku panów z rady – kto we fioletach, kto w zbroi rycerskiej. Był kanclerz Wojciech Jastrzębiec, biskup krakowski, i Zbigniew z Brzezia, zasłużony wojownik, byli wojewodowie: Jan z Tarnowa i Sędziwój z Ostroroga, a także podkanclerzy biskup Jan Szafraniec, którego lubiłem, choć husytom sprzyjał (a może dlatego, że husytom sprzyjał), był i rycerz Jan „Głowacz” Oleśnicki, brat naszego Zbyszka, sekretarza królewskiego.

– Panowie, panowie! – wołałem zdyszany. – Królowa nie żyje!

Poderwali się panowie rada. I wszyscy do mnie.

– Co powiadasz?!

– Żartujesz chyba, Olesko!

Ktoś palcem przygroził:

– Marne twoje żarty!

– Nie, dostojni panowie, nie żyje, przysięgam. – I łzy mi z oczu popłynęły. – Nie żyje pani Elżbieta, nasz król osierocony!

Wtedy oni po sobie spojrzeli, zdumieni i – Boże, wybacz im – wcale nie zmartwieni.

I nagle – wybuch śmiechu. Tak ich rozśmieszyłem, ja. błazen.

– Bracia – krzyczą – zdechła maciora!

– Wszetecznica!

– Jałówka ze zgniłymi wymionami!

Dzwony się rozległy, niosąc miastu żałobną wieść, a oni nadal dawali upust radości.

– Słyszycie?! Prawda to?!

– Prawda!

– Uleciała na sabat, upiorzyca!

– Masz, Olesko, za dobrą nowinę!

I teraz do mnie się cisnęli z monetami, żeby mi tę wieść wynagrodzić. A ja zgarniałem pieniądze do kiesy, bo już w swoją błazeńską skórę wszedłem, i z tych właśnie uprawnień korzystając, odezwałem się:

– Wasze dostojności, nie cieszcie się tak bardzo. Król jest teraz mocniejszy niż przedtem. Już na nim niefortunne małżeństwo nie ciąży. Już się oglądać nie musi. – Wyjąłem z kiesy monetę i wręczyłem ją Wojciechowi Jastrzębcowi, biskupowi krakowskiemu. – Bierz, panie kanclerzu – powiedziałem – bierz, boś na nią zasłużył tak samo jak ja...

Ale panowie nadal śmiali się beztrosko, bo któż by brał poważnie błazeńską mowę. Tyle że biskup Wojciech dał mi po karku, do czego przywykłem. A do obecnych zwrócił się:

– Do króla więc, wielmożni panowie. Trzeba nam jego majestat pocieszyć.

Słyszałem, jak któryś mruknął:

– Jego pogański majestat...

Ale nie rozróżniłem kto, bo dzwony wciąż biły.2

Opowiem wszystko, choć może nie do końca, bo są rzeczy, które należałoby zataić, są, które należałoby zostawić domyślności słuchacza, a są i takie, o których nikt nie opowiedział. Ale mało kto zna wszystkie te sprawy jak ja, czy to z ust królewskich, czy to od jego otoczenia, czy nawet od nieprzyjaciół.

Opowiem. Biją więc dzwony, śmierć oznajmują Elżbiety secundo voto Granowskiej, a trzeciej małżonki królewskiej. A w izbie krakowskiej gospody, którą odnajmował, śmiechem wybucha Stanisław Ciołek, kanonik, ongiś sekretarz królewski, ogromnych zdolności pisarskich człowiek, którego król od siebie przepędził za paszkwil jadowity na tęże właśnie trzecią swoją małżonkę. Biją więc dzwony, a on, Ciołek (którego dobrze znałem i nawet lubiłem), słuchając tego grzmotu, powiada do swoich przyjaciół:

– Chyba przynosicie prawdę... Chyba naprawdę umarła! – (A ci przyjaciele to nikt inny tylko młodzi urzędnicy królewscy, Jan Kraska i Hińcza z Rogowa). – Janko, Hińcza – mówił Ciołek z udanym popłochem w oczach, zupełnie jakby komedię grał – a może to jeszcze nie to, może tylko jakaś jej sztuczka?

Na to Hińcza:

– Nie, Staszku, skończyły się sztuczki. Dziś nad ranem królowa wyzionęła ducha.

– Królowa! – Ciołek na to prychnął z pogardą i gniewem. – Skalała majestat królewski babimi czarami! Dał się uwieść, chociaż wiedział, że następcy tronu z niej nie będzie. Napisałem to wszystko w swojej satyrze, ale co znaczą słowa poety! – poskarżył się. – Zamiast przegnać babę, przepędził mnie. Hińczo, przecież to ja akt unii horodelskiej spisałem! A potem, że z durną babą zadarłem...

– Ugodziłeś Jagiełłę do żywego! – przypomniał sobie Kraska.

– Bo myślałem, że to twardy litewski woj, a on co? Tkliwy romansowy rycerz!

– Kochał ją – odezwał się Hińcza.

– Czy ja tego nie wiem? Podjudzili mnie panowie, wściekli, że baba z rodem Spytków związana. Im uszło na sucho, na mnie się skrupiło. – Zabiadolił Staszko Ciołek: – Długi mam! Padam pod ich ciężarem! Ty lepiej, Kraska, mów, skąd brać gotówkę?

– Dość bezpiecznie sobie żyjesz – na to Kraska – jak na wroga króla. I księgi tu masz, i sługi na zawołanie. Lupanar za progiem...

– Luksemburczyk – wtrącił Hińcza – kazałby cię za taką satyrę z wieży zrzucić.

Kraska zaś w tymże duchu:

– Książę Witold by cię utopił z kamieniem uwiązanym do szyi, a kniaź Świdrygiełło oślepił.

– Na rany Jezusa – zakrzyknął Ciołek – o czym wy mi tu mówicie? Mnie gotówki trzeba, a nie pacierzy!

Jan Kraska uśmiechnął się.

– No, no, jak na osobę duchowną... Czy domyślasz się, Staszku, co się z tobą teraz stanie?

– Myślicie, że poganin zacznie się mścić?

– Chyba tak. Przedtem obawiał się posądzeń, że powiedzą, że za namową królowej. Teraz da upust żalowi. Teraz jak ci przyłoży!

– To możliwe... – Ciołek pokiwał głową, ale podobno spokojnie.

– Uciekaj! – Hińcza chwycił go za ramię, jakby chciał go do tej ucieczki pchnąć.

– Co wy! A gotowizna? A długi? Nie! Niech się dzieje, co chce. Potrzebny mi dostatek, bym mógł zań chwalić Pana. Nie umiem żyć w ubóstwie. Odwykłem.

Biły dzwony. Ciołek słuchał, ale już nie tak radośnie, zatroskany jakby, i odezwał się do przyjaciół głosem wyciszonym:

– Z tym naszym królem to nigdy nic nie wiadomo. Trochę go znam. Musi się czuć straszliwie osamotniony.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: