Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lusterko, ramię, kierunkowskaz - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 sierpnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Lusterko, ramię, kierunkowskaz - ebook

Sonja jest gotowa zacząć wszystko od nowa. Właśnie przekroczyła czterdziestkę, a szwedzkie kryminały, które tłumaczy, zupełnie przestały ją interesować. Póki co regularnie odwiedza masażystkę, próbuje odnowić relacje z siostrą i nareszcie zdobyć prawo jazdy. Apodyktyczny instruktor sprawia jednak, że zmiana biegów staje się wyzwaniem przekraczającym możliwości Sonji. Na dodatek uporczywe zawroty głowy powracają w najmniej odpowiednich momentach…

Wiele lat temu Sonja marzyła, by sielskie krajobrazy rodzinnej Jutlandii zobaczyć już tylko we wstecznym lusterku. Teraz, kiedy samotnie kroczy kopenhaskimi ulicami, odkrywa w sobie tęsknotę za obrazami z dzieciństwa: łabędziami krzykliwymi, bezkresnym niebem i polami żyta. Ale w jaki sposób można powrócić do miejsca, którego już nawet się nie rozpoznaje? I czy tak naprawdę chodzi o powrót, czy o ucieczkę?

Lusterko, ramię, sygnał to cierpki i błyskotliwy portret kobiety wyruszającej w podróż, choć nie ma wokół absolutnie nikogo, kto mógłby wskazać kierunek.

Dorthe Nors – duńska pisarka, studiowała literaturę i historię sztuki, zanim zaczęła publikować książki pod własnym nazwiskiem, tłumaczyła szwedzkie kryminały. Jest autorką 8 książek, za najnowszą, Lusterko, ramię, sygnał, została nominowana do prestiżowej Man Booker International Prize.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8015-874-0
Rozmiar pliku: 1 004 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

2.

– Coś mi się porobiło z karkiem i rękami – mówi Sonia.

Jest czwartek, powietrze jest parne jak przed burzą. Sonia leży na łóżku do masażu. Trzyma głowę w dmuchanym gumowym kole, szczęka napiera na skórę, bolała ją, kiedy myła zęby. Jakby jej zardzewiał staw. Masażystka zajmuje się teraz jej pośladkami. Za chwilę przesunie się do góry, mówi, że coś z żołądka Soni wędruje przez całe jej ciało. Pewno złość. Musi ją z siebie wyrzucić, zachęca ją.

– Pozwól jej wyjść – mówi.

Podłoga w pokoju masażystki – masażystka ma na imię Ellen – jest z heblowanego drewna. Widać wyraźnie miejsca, w których kiedyś były sęki. Sypialnia rodziców Soni była wyłożona drewnem. Wszędzie widać było ślady po sękach. Kiedy matka czytała „Billed-Bladet” z nowinkami z wielkiego świata, a ojciec szeleścił gazetą, ona leżała i ożywiała las. Ślad po sęku mógł przypominać wiele rzeczy: ptaki, samochody, postaci z Kaczora Donalda. Teraz ożywa podłoga Ellen. Ellen chwyta ją za pośladek. Mówi, że Sonia za bardzo się spina. Kiedy przyszła dwadzieścia minut wcześniej, drzwi do kuchni były uchylone. Próbowała zajrzeć do środka, ale jedynym, co zobaczyła, była leżąca na stole włóczka i robótka. Niewiele wie o prywatnym życiu Ellen. Poza tym, że dobrze masuje i że w jej oczach jest jakaś tęsknota.

– Masz twarde pośladki – mówi Ellen. – Dlatego że wciąż je napinasz, ściskasz, jak to się mówi, a tak się dzieje, kiedy człowieka coś gnębi i zagryza zęby. To powszechnie używane określenia.

Sonia pracuje z językiem, więc oczywiście wie, że język ma wielką moc, niemal magiczną. Jedna drobna zmiana może albo unieść zdanie, albo je pogrążyć.

– Uważam, że powinnaś zażyczyć sobie więcej spokoju podczas jazd – stwierdza Ellen.

Problemy z instruktorką i z jazdami to temat, który ciągle wraca. Ellen zawsze doradza konfrontację. Ale Sonia już dawno się poddała, nie zamierza prosić o spokój. To się jej w żaden sposób nie opłaca. Jeśli to zrobi, Jytte pewno będzie próbować, ale to nie potrwa długo. Już samo to, że uczeń chce jej coś narzucić, wyda jej się zagrożeniem. Wszystko, co złe, rozwija się w Jytte w ciszy. Podobnie jest z Kate: to, co niebezpieczne, powstaje na gładkiej powierzchni, dlatego trzeba tę powierzchnię ukryć pod monotonną mową, przepisami na ciasta i opowieściami o psiej sierści.

Ręce Ellen chwytają mocno ciało Soni, a rzadko się zdarza, żeby ktoś w ogóle go dotykał. Sonia wmawia sobie, że ręce Ellen są silniejsze niż ręce innych. Na pewno dużo nosi, poza tym pewno nie wszyscy pacjenci są w stanie sami wejść na łóżko do masażu. Każdy ma potrzebę dotyku, powiedziała kiedyś Ellen. Kate też ma silne dłonie. W domu opieki, w którym pracuje, mają specjalne podnośniki dla ludzi starych i chorych. Ale i tak czasem trzeba kogoś podnieść, komuś pomóc, więc i Ellen, i Kate są silne, a teraz ręce Ellen przesunęły się z pośladków na plecy, z tyłu, za sercem.

Miejsce za sercem to miejsce między łopatkami. Tak je nazwała Ellen. Kiedy ktoś zadaje komuś cios w plecy, to właśnie w to miejsce. Sonia czuje w tym miejscu ból. Tak duży, że kiedy Ellen zaczyna masować, wpatruje się w podłogę, w ślad po sęku. Ślad przypomina jej Myszkę Miki. Duże uszy, ręce pod boki. Na dłoniach rękawiczki, złote guziki na spodniach. Woła Pluto, ma przyjść, i to natychmiast. Sonia czuje ból, bolą ją ramiona, jakby były jednym wielkim sińcem.

– Aj, do licha – pojękuje.

– Jak myślisz, dlaczego tak cię bolą ręce? – pyta Ellen.

Sonia odpowiada, że może dlatego, że na skrzyżowaniu z Vestre Kirkegård doszło do rękoczynów. Wydawało jej się, że już jej o tym opowiadała, ale najwyraźniej nie. Dobrze, że może to teraz z siebie wyrzucić. Mówi Ellen, jak strasznie się czuła, kiedy już po wszystkim wracała do szkoły jazdy. Jak Jytte cała się napuszyła. W pewnym momencie próbowała zmienić bieg, ale nie powinna była tego robić, bo Jytte oskarżyła ją, że chce zniszczyć auto.

– Niewiele brakowało, a bym się rozpłakała.

Ellen kładzie ciepłe dłonie na jej ramionach.

– To było niesprawiedliwe.

Sonia czuje, jak mięśnie jej prawej ręki nieco się rozluźniają. To dzięki dłoniom Ellen, klepią ją, palce masują jakiś bolesny punkt za uchem. Sonia jest dorosła, w sile wieku. Nie może oczekiwać, że wszyscy zawsze będą się ze sobą dogadywać. Bo nie będą. Ludzie nie chcą się otwierać. Na przykład Kate ostatnio w ogóle nie odbiera telefonu.

– Teraz plecy. Jesteś gotowa? – pyta Ellen.

Sonia próbuje skinąć głową. Nie jest jej łatwo z twarzą w gumowym kole, poza tym te wszystkie obroty sprawiają jej kłopot. W pewnych pozycjach zaczyna jej się kręcić w głowie. U dentysty jest to szczególnie przykre. Ellen jest zdania, że zawroty głowy wyrażają stan jej ducha. Sonia tłumaczyła jej, że w takim razie w podobnym stanie ducha jest większość kobiet w jej rodzinie. Nie ma ochoty wchodzić w szczegóły, dyskutować o tym z kimś obcym. Sposób, w jaki Ellen próbuje wyczytać coś z ciała innych ludzi, przypomina Soni o zajęciach z analizy tekstu na uniwersytecie. Rzeczy muszą coś znaczyć, muszą móc uwolnić się z kontekstu, z papieru, nabrać innego znaczenia. Muszą przejść z miejsca, w którym są, w inne. Rzeczywistość nie wystarcza. Ellen nie umie ukryć tej tęsknoty, a duża liczba aniołków, które stoją w rożnych miejscach w klinice, wskazuje na to, że wcale tego nie pragnie. Aniołki stoją na biurku, wiszą w oknie, nawet na łańcuszku, który ma na szyi. Ellen okrąża kozetkę. Nie pragną kontaktu z ziemią, powiedziała jej kiedyś. Na jej stronie było napisane, że jest masażystką-terapeutką. Sonia uznała, że to rodzaj fizjoterapii, ale u Ellen ramię to nie tylko ramię, to emocje. Ręce Soni są nie tylko rękami, one wyrażają stan jej ducha. Jako masażystka Ellen musi czytać Sonię, więc Soni nie pozostaje nic innego jak czytać Ellen. Wzajemny cyrk interpretacyjny. Jeśli Sonię bolą nadgarstki, Ellen stwierdza, że pewno za mocno pociągała za cugle. A kiedy Sonia odpowiada, że to możliwe, bo właśnie trudzi się nad kryminałem Gösty Svenssona, więc jej ręce ciężko pracują na klawiaturze, Ellen odpowiada:

– Pewnie w rękach tkwi twój opór wobec niego.

To nie jest wykluczone, ale teraz Ellen nie zajmuje się jej dłońmi: nogi Soni wystają spory kawałek za łóżko do masażu. Jej szwagier Frank nazywa ją Masajką. Był kiedyś w Afryce. Miał opowiadać czarnym o farmach wiatrowych. Sonia wyobraża sobie nagle, jak stoi na środku sawanny. Stoi i wpatruje się w kolana Masajów. Drobny, niski mężczyzna w T-shircie obok mężczyzny wyższego od niego o głowę. A teraz uznał, że zabawnie będzie podrażnić Sonię, dlatego że jest wysoka. Tak wysoka, że Ellen musiała odsunąć swój taboret, żeby móc chwycić jej stopy. Nie ma wątpliwości, że masuje dobrze. Jeśli dodać do tego analizę ciała, Sonia ma świadomość, że dostaje więcej, niż się spodziewała.

– Ładny wisiorek – stwierdza i patrzy na aniołka.

Ellen dotyka go i mówi, że kupiła go, kiedy była na jakimś seminarium.

Nie mówi nic więcej, ale Sonia nie od dzisiaj wie, że jest coś, co Ellen przed nią ukrywa, że jest coś więcej. Ma skłonność do rzeczy nadprzyrodzonych, podobnie jak przyjaciółka Soni Molly. Od kiedy Sonia pamięta, życiem Molly zawsze rządził geograficzny i kosmiczny niepokój. Przez całe liceum planowały, że kiedyś wyjadą. Nie żeby Sonia nie popierała tego pomysłu, ale Molly cały czas go rozbudowywała, snuła gorączkowe plany i w końcu w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym drugim roku pod ich domy zajechał wóz przeprowadzkowy. Za kierownicą siedział ojciec z wysuniętą do przodu dolną szczęką, obok Sonia i Molly ze wzrokiem skierowanym na wschód. Zamieszkały razem w wynajętym mieszkaniu. Życie w Kopenhadze. Kilka lat temu była na imprezie u Molly w Hørsholm. Była tam wróżka. Sonia stała oparta o lodówkę i piła piwo, podczas gdy wróżka, ubrana w żółtą tunikę w odcieniu curry, piła wodę i zaglądała w jej przyszłość. Ojciec zawsze przestrzegał ją przed wszystkim, co mogło mieć cokolwiek wspólnego z wiarą, ale przecież można było uznać, że u wróżki zdiagnozowano jakąś chorobę, a ojciec uczył ją również, że to grzech odtrącać chorych, więc pozwoliła, żeby wróżka robiła swoje. Patrząc wstecz, stwierdzała, że kobieta miała rację. Przepowiedziała jej bowiem, że się nieszczęśliwie zakocha. I rzeczywiście – spotkała Paula. Zakochała się w nim. Ale on wybrał dwudziestokilkuletnią dziewczynę, która wciąż nosiła francuski warkocz. Resztę wróżby Sonia wyparła z pamięci. Bo jak inaczej mogłaby żyć. Próbuje sobie coś przypomnieć, ale pamięć stawia opór.

– Boli? – pyta Ellen.

Tak, boli, ale tego Sonia nie mówi na głos. Nie chce, żeby Ellen czytała z jej stóp. Raz spotkała kogoś, kto widywał duchy. Pojechała na Jutlandię, do ośrodka dla tłumaczy, bo siedząc sama w domu z Göstą Svenssonem, czuła się bardzo samotna. Ośrodek mieścił się w starym klasztorze i bardzo szybko okazało się, że dzieją się tam różne dziwne rzeczy. Trzeszczała podłoga, drzwi się otwierały, ale nikt w nich nie stawał. Nocami władzę nad domem przejmowały sowy, a tłumacze, przynajmniej część z nich, uznała to za znak, że w budynku straszy. Wieczory spędzano na rozmowach przy winie i coraz częściej ktoś wspominał o duchach. Sonia dołożyła swoje, przypisując duchowi pewne cechy Gösty Svenssona – wąsik nad górną wargą, tweedową marynarkę, skrzypiące buty. Wszystko to było bardzo wiarygodne, bo przetłumaczyła na duński niemal wszystkie jego kryminały i wielokrotnie się z nim spotykała. Pewnego dnia wpadła przypadkiem na jedną z kobiet zatrudnionych na stałe w ośrodku. Ona schodziła po schodach z wieży, a tamta kobieta szła na górę. Ojej, krzyknęła Sonia na jej widok. Myślałam, że jesteś duchem, powiedziała.

Żartowała, ale kobieta się nie roześmiała. Powiedziała, że zdarza jej się widywać duchy. Podniosła rękę i zakryła dłonią lewe oko, Sonia pamięta to wyraźnie, dotknęła palcami lewego oka. Widzę duchy tym okiem, powiedziała kobieta. Stała tam. Była inna, wyjątkowa, co dodatkowo podkreśliła gestykulacją. Nie chciała puścić Soni. Miała jej tyle rzeczy do opowiedzenia. Twierdziła między innymi, że klasztor stoi w miejscu charakteryzującym się szczególną energią. Przez stulecia kosmiczne siły ciskały tam piorunami. Na wzgórzach na zachód od klasztoru było miejsce, które uważano za coś w rodzaju sakralnego telefonu. Jeśli chciało się nawiązać kontakt z wszechświatem, wystarczyło tam stanąć. Kobieta opowiadała wszystko ze szczegółami, powiedziała też, że Kopenhaga ściąga do siebie ciemną energię, jest czarną dziurą wszelkiej duńskiej duchowości.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: