Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Maurycego Mochanckiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny. - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Maurycego Mochanckiego pisma rozmaite: oddział porewolucyjny. - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 491 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od­dział po­re­wo­lu­cyj­ny.

Po­znań.

Na­kła­dem Księ­gar­ni Jana Kon­stan­te­go Żu­pań­skie­go.

1863.

Pi­sać o pi­smach wiel­kie­go pi­sa­rza i to za przed­mo­wę do pism jego po­da­wać, jest rze­czą bar­dzo uży­wa­ną, ale nud­ną, nie­stó­sow­ną, i po­spo­li­cie nie­czy­ta­ną. Wy­daw­cy ni­niej­szej książ­ki o pi­smach Mau­ry­ce­go Moch­nac­kie­go roz­pra­wiać nie będą. Pu­blicz­ność już je oce­ni­ła; czy­tel­nik nie­po­rów­na­ne ich za­le­ty sam naj­le­piej uczu­je. Wspo­mni­my tyl­ko o jed­nej ma­xy­mie Moch­nac­kie­go w pi­sa­niu. Do wszyst­kich za­let pió­ra Moch­nac­kie­go łą­czy­ła się nie­po­rów­na­na ła­twość, pi­sał szyb­ko, i jak od razu na­pi­sał tak dru­ko­wał; zda­rza­ło się jed­nak, że całe ćwiart­ki i ar­ku­sze prze­ma­zy­wał, a kie­dy mu zna­jo­mi mó­wi­li, że przez to robi szko­dę, opo­wia­dał: nig­dy czło­wiek tego nie ża­ło­wał, co zma­zał. W pi­sar­skim za­wo­dzie jest to wiel­ka na­uka.

Księ­gar­nia wy­da­jąc zbiór ni­niej­szy, pra­gnie od­dać usłu­gę li­te­ra­tu­rze i hi­stor­ji oj­czy­stej, gro­ma­dząc w jed­ną ca­łość roz­rzu­co­ne a za­wsze po mi­strzow­sku kre­ślo­ne pi­sma Moch­nac­kie­go, któ­re za na­ukę ję­zy­ka pol­skie­go i po­li­ty­ki na­ro­do­wej, i za ma­ter­ja­ły do hi­stor­ji po­wsta­nia na­ro­do­we­go w 1831. roku słu­żyć będą: chce oraz od­dać cześć pa­mię­ci wiel­kie­go pi­sa­rza, po­li­ty­ka i do­bre­go Po­la­ka.

Moch­nac­ki prze­pę­dził w Au­xer­re ostat­nie dni ży­cia wy­tra­wio­ne­go go­rą­cem czu­ciem oj­czy­zny, i na­tę­że­niem wszyst­kich sił wiel­kie­go umy­słu do jej ra­to­wa­nia a na­stęp­nie do na­ucza­nia Po­la­ków jak ją z gro­bu dźwi­gać mają. Po śmier­ci Moch­nac­kie­go, ro­ze­braw­szy cia­ło jego, dok­to­ro­wie zna­leź­li ser­ce roz­sze­rzo­ne a wszyst­kie or­ga­na ży­wot­ne, po­mi­mo naj­skrom­niej­sze­go ży­cia, tak zu­ży­te jak u zgrzy­bia­łe­go star­ca.

Moch­nac­ki przed ostat­nią sła­bo­ścią swo­ją prze­po­wia­dał swój bli­ski ko­niec. Nie­raz w cza­sie prze­cha­dzek wpa­dał w ro­dzaj za­chwy­tu, i ota­cza­ją­cym go ziom­kom ga­dał o cu­dach tam­te­go świa­ta; któ­re spo­strze­gał w grze du­chów. "Wy nie sły­szy­cie tego, mó­wił on, ale ja co się wkrót­ce z nie­mi po­łą­czę, już je prze­czu­wam, już sły­szę ich grę har­mo­nij­ną, któ­ra świat na­peł­nia"… Pa­trze­li na nie­go w za­du­mie­niu przy­ja­cie­le, i wspól­nie z Moch­nac­kim prze­czu­wa­li śmierć jego. Moch­nac­ki w wy­la­niu się dla sie­bie tych przy­ja­ciół, w tej czci na­ro­do­wej któ­rą go ota­cza­li, w tej mi­ło­ści któ­rą mu przy śmier­ci przez sta­ra­nia swo­je oko­ło nie­go oka­zy­wa­li, wi­dział na­gro­dzo­ne wszyst­kie prze­śla­do­wa­nia, któ­re­mi go nie­spra­wie­dli­wość lub za­wiść ziom­ków przez cały bieg ży­cia ści­ga­ły. Żył ubo­gi, i umarł ubo­gi.

Mi­chał Pod­cza­szyń­ski na­pi­sał w kil­ka dni ży­cio­rys Mau­ry­ce­go Moch­nac­kie­go, któ­ry się znaj­du­je w to­mie I. str. 292. ni­niej­sze­go wy­da­nia.DE­TRO­NI­ZA­CJA MI­KO­ŁA­JA.

Nowa Pol­ska Nr. 22. 26 Stycz­nia 1831.

Fran­cu­zi, An­gli­cy, Niem­cy od­da­dzą, cześć na­leż­ną nie­for­tun­ne­mu na­ro­do­wi, któ­ry umie czuć god­ność swo­ję. Dzię­ko­wać nam będą, w ob­li­czu, ca­łej oświe­co­nej Eu­ro­py, że­śmy po­wsta­li dla od­zy­ska­nia bytu po­li­tycz­ne­go. Ga­bi­net pe­ters­bur­ski zro­zu­mie na­ko­niec: że ma te­raz spra­wę z ca­łym na­ro­dem, a nie z garst­ką wi­chrzy­cie­li pu­blicz­ne­go po­rząd­ku; że nie bunt, ale po­wszech­ne po­wsta­nie ukró­cić i stłu­mić bę­dzie mu­siał, dla utrzy­ma­nia się na tym stop­niu po­tę­gi i wzię­to­ści, na któ­rym do­tąd zo­sta­wał. Wiel­ka jest moc, wiel­ka dziel­ność uchwał re­pre­zen­tan­tów ludu w ta­kiej chwi­li! Ta moc, ta nie­ustra­szo­na śmia­łość na­ro­do­wej re­pre­zen­ta­cji ra­to­wa­ła Fran­cją w cza­sach naj­więk­szych nie­bez­pie­czeństw; toż samo i spra­wie na­szej naj­świet­niej­sze skut­ki ro­ku­je. Męz­two nie­tyl­ko na pla­cu bi­twy się po­ka­zu­je, ale tak­że na ra­dzie, na mów­ni­cy, i w uchwa­łach gar­dzą­cych po­gróż­ka­mi nie­przy­ja­cie­la. Uzna­nie dy­na­stji Got­torp­skiej za od­pa­dłą od tro­nu pol­skie­go jest naj­wy­mow­niej­szą od­po­wie­dzią na pro­kla­ma­cję Dy­bi­cza, pi­sa­ną w imie­niu Mi­ko­ła­ja, – tak jak uzna­nie re­wo­lu­cyi za na­ro­do­wą i oświad­cze­nie po­dzię­ko­wa­nia jej twór­com było naj­wła­ściw­szą od­po­wie­dzią na ma­ni­fest cara, wzy­wa­ją­cy radę ad­mi­ni­stra­cyj­ną kró­le­stwa pol­skie­go, do uka­ra­nia spraw­ców po­wsta­nia, a woj­sko pol­skie do zło­że­nia bro­ni. – Tym spo­so­bem dumę bar­ba­rzyń­ców więk­szą jesz­cze po­ni­ży­li­śmy dumą. Prze­moc ukra­ca­my ak­ta­mi, w któ­rych się do­stoj­ność wiel­kie­go ma­lu­je na­ro­du.

Od dnia dzi­siej­sze­go, od uzna­nia przez izby sej­mo­we tro­nu pol­skie­go za wa­ku­ją­cy, re­wo­lu­cja na­sza po­stę­po­wać bę­dzie sze­ro­ką dro­gą pro­wa­dzą­cą do zwy­cięztw i chwa­ły. Eu­ro­pa uzna na­szę nie­pod­le­głość i ca­łość, sko­ro po­strze­że, że my sami się w tej nie­pod­le­gło­ści i w nie­roz­dziel­nem je­ste­stwie ca­łe­go na­ro­du uzna­je­my. Dzię­ki wam, do­stoj­ni re­pre­zen­tan­ci! imio­na wa­sze od dnia dzi­siej­sze­go sły­nąć będą w dzie­jach! Tą dro­gą da­lej po­stę­puj­cie, co­raz śmiel­sze uchwa­laj­cie po­sta­no­wie­nia, i wzno­ście się do co­raz wyż­szej god­no­ści, przez od­rzu­ce­nie wszyst­kich wzglę­dów bo­jaź­li­wej, mę­dr­ku­ją­cej po­li­ty­ki, przez im­po­zy­cją, przez dumę, przez osten­ta­cją re­wo­lu­cyj­ną.

Na­mże to car mo­skiew­ski śmie gro­zić zda­la? nam naj­star­szym sy­nom eu­ro­pej­skiej wol­no­ści? nam naj­okrze­sań­sze­mu lu­do­wi sła­wiań­skie­mu? nam któ­rzy­śmy, wczo­ra, świę­ci­li po­gro­bo­wą uro­czy­sto­ścią pa­miąt­kę Be­stu­że­wa i Ry­le­je­wa? nam któ­rzy­śmy, garst­ką bez­bron­nej mło­dzie­ży, wy­pło­szy­li naj­star­sze­go bra­ta ca­rów pół­no­cy?

Noc 29. Li­sto­pa­da, uzna­nie re­wo­lu­cyi za na­ro­do­wą, od­są­dze­nie Mi­ko­ła­ja od tro­nu pol­skie­go, ob­chód uro­czy­sty ku czci tych lu­dzi, któ­rzy pierw­si pu­blicz­ną w Pe­ters­bur­gu zdzia­ła­li re­wo­lu­cją, – wre­ście in­sty­tu­cja to­wa­rzy­stwa pa­try­otycz­ne­go, gdzie śmia­ło mó­wić i ro­zu­mo­wać go­dzi się, – ocho­cza mło­dzież, wa­lecz­ne woj­sko: otóż pa­no­ra­ma re­wo­lu­cyj­ne pol­skie­go na­ro­du, któ­ry obec­nie zwró­cił na sie­bie uwa­gę ca­łej Eu­ro­py.NOWA WŁA­SNOŚĆ JĘ­ZY­KA POL­SKIE­GO.

Nowa Pol­sku Nr. 23. 27. Stycz­nia 1831.

Słusz­na na­le­ży się cześć sej­mu­ją­cym, że uczy­ni­li oświad­cze­nie, z któ­re­go pu­blicz­ność pol­ska do­ro­zu­mie­wa się , iż Mi­ko­łaj prze­stał być kró­lem pol­skim. Nie bez przy­czy­ny pi­sze­my do­ro­zu­mie­wa się ; gdyż to bez­po­śred­nio z rze­czo­ne­go aktu izb sej­mu­ją­cych nie wy­ni­ka. Po­trze­ba od­ga­dy­wać myśl na­ro­do­wej re­pre­zen­ta­cji. Do­tych­czas mnie­ma­no, ja­ko­by tyl­ko w ję­zy­ku fran­cuz­kim bar­dzo wie­le pi­sać i mó­wić było moż­na bez tre­ści, czcze­mi fra­ze­sa­mi od­po­wia­da­ją­ce­mi po­trze­bie roz­mów sa­lo­no­wych, lub dy­plo­ma­tycz­nych ukła­dów. Lecz izby sej­mu­ją­ce prze­ko­ny­wa­ją, wzmian­ko­wa­ną uchwa­łą: że i pol­skie­mu ję­zy­ko­wi, któ­ry po wszyst­kie cza­sy sły­nął z swej tre­ści­wo­ści, ta wła­sność słu­ży. "Na­ród pol­ski, (są sło­wa sej­mu­ją­cych) na sejm ze­bra­ny, oświad­cza, że jest nie­pod­le­głym lu­dem. " Bar­dzo do­brze! Ale cóż zna­czy to czcze wy­ra­że­nie? Eu­ro­pa nie zro­zu­mie tego fra­ze­su. Eu­ro­pa za­py­ta się sej­mu­ją­cych, w ja­kich gra­ni­cach uzna­ją tę nie­pod­le­głość? Nie­pod­le­głość w ob­rę­bie dzi­siej­sze­go kró­le­stwa jest chi­me­rą po­li­tycz­ną: nie­po­wsta­li­śmy dla ta­kiej nie­pod­le­gło­ści!

Da­lej oświad­cza­ją izby sej­mu­ją­ce: że na­ród pol­ski ma pra­wo temu ko­ro­nę pol­ską od­dać, któ­re­go god­nym jej uzna, po któ­rym z pew­no­ścią bę­dzie się mógł spo­dzie­wać, iż mu za­przy­się­żo­nej wia­ry, i za­przy­się­żo­nych swo­bód, świę­cie i bez uszczerb­ku do­cho­wa. " Cóż zno­wu wy­ni­ka z tych fra­ze­sów? Oto że izby sej­mu­ją­ce mają pra­wo od­dać ko­ro­nę pol­ską temu sa­me­mu Mi­ko­ła­jo­wi, je­że­li go tyl­ko uzna­ją za god­ne­go tego za­szczy­tu. Lu­dzie się zmie­nia­ją; Mi­ko­łaj może się po­pra­wi. Cze­muż mamy mu wszel­ką odej­mo­wać na­dzie­ję pia­sto­wa­nia pol­skie­go

1*

ber­ła? A je­że­li Mi­ko­łaj się nie po­pra­wi, to syn jego Alek­san­der bę­dzie kró­lem! albo też brat jego Mi­chał, może i Kon­stan­ty!!! Cze­muż nie! To wszyst­ko być może; każ­dy z nich nie­chaj so­bie na tę god­ność za­słu­ży!

Otóż mę­dr­ku­ją­ca, fał­szy­wa, drob­na, po­ło­wicz­na po­li­ty­ka, w któ­rej się cała czczość ma­lu­je uchwa­ły żad­ne­go zna­cze­nia nie za­wie­ra­ją­cej! Otóż wy­ra­zy na­tchnio­ne w czę­ści bo­jaź­nią, a w czę­ści mu­sem nie­od­par­tej ko­niecz­no­ści. Sejm uchwa­lił to dzie­cin­ne po­sta­no­wie­nie, jak­by się oba­wiał chło­sty cara; jak­by chciał wyjść po­tem z ob­wi­nie­nia, i na­przód za­strze­gał so­bie prze­ba­cze­nie za akt do któ­re­go tyl­ko pu­blicz­ną, opin­ja w Pol­sce i Eu­ro­pie znie­wo­lo­ny zo­stał. Ta­kież to uwień­cze­nie ży­czeń na­ro­du! Dzieć­mi chwie­ją­ce­mi się je­ste­śmy. Lu­dzie, wy­rwa­ni z łona po­ko­ju na bu­rzę re­wo­lu­cji, czyż nig­dy po­wo­ła­nia swe­go nie zro­zu­mie­cie? czyż do ostat­ka dni wa­szych mę­dr­ko­wać i po­li­ty­ko­wać bę­dzie­cie? czyż do ostat­ka trwać bę­dzie­cie w mnie­ma­niu, że re­pre­zen­tu­je­cie wolę i wy­obra­że­nie nie­szczę­śli­we­go na­ro­du?

Kto mę­dr­ku­je nad prze­pa­ścią, źle czy­ni, bo zgi­nie nie­po­chyb­nie, i nikt na­wet nad jego zgo­nem po­chwal­ne­go hym­nu nie za­śpie­wa. Zgi­nie z musu, skut­kiem wła­snej nie­roz­trop­no­ści, a nie z na­tchnie­nia męz­twa, któ­re mę­żów zdo­bi. Dni wa­sze są po­li­czo­ne! wróg się zbli­ża z ogrom­nem woj­skiem, – chce pa­lić i nisz­czyć po­sia­dło­ści wa­sze! a wy ni­cu­je­cie i od­wa­ża­cie słów­ka, lę­ka­jąc się wy­znać otwar­cie cze­go chce­cie, cze­go chce na­ród! Czy są­dzi­cie, że w opi­nii cara mniej win­ny­mi bę­dzie­cie, za akt dwu-wy­kład­ne­mu ule­ga­ją­cy tłó­ma­cze­niu! Mó­wi­cie o Pol­sce jak­by o uro­jo­nej ja­kiejś kra­inie bez żad­nych gra­nic, jak­by o Pol­sce na księ­ży­cu, albo na któ­rej z gwiazd nie­sta­łych. Mó­wi­cie o ko­ro­nie pol­skiej, jak­by ta, prę­dzej czy póź­niej do­stać się mo­gła jed­ne­mu z cie­mię­ży­cie­li na­ro­du.

Mo­że­by­ście nas prze­ko­nać chcie­li, że prze­waż­ne wzglę­dy dy­plo­ma­tycz­ne i po­li­tycz­ne kie­ro­wa­ły i kie­ru­ją, wa­szem zda­niem. My­li­cie się, i sro­dze błą­dzi­cie! Wa­sza dy­plo­ma­ty­ka i po­li­ty­ka jest tyl­ko nie­umie­jęt­ną, jest nie­zręcz­ną, grą, w sza­chy. W obec was, w obec ca­łej Eu­ro­py, w ob­li­czu nie­ba i zie­mi, oświad­czam wam: że­ście się do tej roli, któ­rą te­raz spra­wu­je­cie, nie zro­dzi­li. Do­bry­mi, po­czci­wy­mi ludź­mi je­ste­ście; je­ste­ście na­wet do­bry­mi Po­la­ka­mi: – lecz nie wie­cie tego co czy­nić po­trze­ba w obec­nej chwi­li. Wa­ha­niem się i oscyl­la­cją, usta­no­wie­niem zdra­dziec­kiej dyk­ta­tu­ry, usta­no­wie­niem nie­do­łęż­ne­go rzą­du, za­wo­dzi­li­ście przez ośm ty­go­dni na­dzie­je woj­ska i ludu. Te­raz za­wo­dzi­cie tę na­dzie­ję ak­tem śmiesz­nym i bła­che­mi tego aktu wy­ra­za­mi.

Jed­nę wam radę po­da­ję: złóż­cie na­miest­ni­czą, na­ro­du wła­dzę; po­wróć­cie do ni­ce­stwa, z któ­re­go was na­próż­no wy­rwać chcia­ła re­wo­lu­cja. Uznaj­cie, tem wspa­nia­ło­myśl­nem zrze­cze­niem się, sa­mych sie­bie za lu­dzi zdat­nych do wszyst­kie­go, ale nie do tej roli, któ­rą wam los jak­by przez iron­ję, jak­by przez szy­der­stwo i na­igra­wa­nie się po­ru­czył.

Na po­par­cie tego zda­nia do­ło­żę co na­stę­pu­je:

Wy re­pre­zen­tu­je­cie dys­po­zy­cje mo­ral­ne, wy­obra­że­nia i opin­ję na­ro­du przed nocą dnia 29. Li­sto­pa­da. Wy­bra­ni zo­sta­li­ście pod wpły­wem znisz­czo­ne­go rze­czy po­rząd­ku. Wasz man­dat ustał, bo się wszyst­ko koło was zmie­ni­ło, prócz cia­snych po­jęć i trwoż­li­we­go du­cha wa­sze­go. Trze­ba zwo­łać kon­gres na­ro­do­wy, bo oj­czy­zna jest w nie­bez­pie­czeń­stwie.DE­TRO­NI­ZA­CJA MI­KO­ŁA­JA.

Nowa Pol­ska Nr. 24. 28. Stycz­nia 1831.

Me ea quae fe­ci­stis pati aequ­um cen­se­tis; vos

ne dici qu­idem omn­la aequo ani­mo fer­re­tis?

Czas na­resz­cie mó­wić praw­dę tym, któ­rzy ob­ra­du­jąc pod wła­dzą de­spo­ty­zmu, nie­przy­wy­kli do op­po­zy­cyi, i żad­ne­go prze­ci­wień­stwa od opin­ji pu­blicz­nej nie zno­szą. Zmie­rza­my do izb sej­mu­ją­cych. Wczo­raj­sza ses­sja za­czę­ła już wy­świe­cać skut­ki uchwa­ły z dnia 25. Stycz­nia, któ­ra żad­ne­go po­li­tycz­ne­go sen­su nie za­my­ka. Nie­ste­ty! wy­znać po­trze­ba: dy­na­stja Got­torp­ska od tro­nu, pol­skie­go ową uchwa­łą od­są­dzo­na nie jest. Uchwa­ła ta dla ogól­no­ści wy­ra­zów, wsze­la­kie­mu ule­ga­ją­cych tłó­ma­cze­niu, sta­ła się źrzó­dłem nie­skoń­czo­nych roz­praw, nie­zli­czo­nych wnio­sków. Z tych dys­ku­sji po­wsta­nie w krót­kim cza­sie, praw­dzi­we cha­os par­la­men­to­we. Sami to uzna­ją po­sło­wie. Wę­żyk czy­tał mowę, z któ­rej te wy­ra­zy pa­mię­ta­my : "że Fran­cu­zi do­pie­ro wten­czas wy­po­wie­dzie­li po­słu­szeń­stwo Bur­bo­nów, kie­dy ci strze­lać ka­za­li do ludu fran­cuz­kie­go . " Ten­że re­pre­zen­tant na­strę­czał po­dob­ny przy­kład Bel­gów. Na osta­tek wy­raź­nie oświad­czył: "Któż wie, czy Alek­san­der, lub młod­szy syn Mi­ko­ła­ja, nie oka­że się god­nym pol­skie­go tro­nu?" Jak­że pręd­ko spraw­dzi­ło się to co­śmy we wczo­raj­szym nu­me­rze tego dzien­ni­ka prze­wi­dzie­li! Czyż­by był mógł uczy­nić po­seł Wę­żyk taką pro­po­zy­cję, gdy­by rze­czo­na uchwa­ła ży­cze­nia i myśl na­ro­du jaw­nie ob­wiesz­cza­ła?

Trze­ba jed­nak od­po­wie­dzieć na pro­po­zy­cją sza­now­ne­go po­sła. Nim do­ro­śnie Alek­san­der, lub młod­szy jego bra­ci­szek, Mo­ska­le (gdy­by się wnio­sek Wę­ży­ka utrzy­mał) usta­no­wią w Pol­sce re­gen­cję. Któż, z na­tu­ral­ne­go rze­czy po­rząd­ku, bę­dzie na cze­le tej re­gen­cji? Nie kto inny za­pew­ne tyl­ko je­den z peł­no­let­nich i peł­no­moc­nych bra­ci Cara, Mi­chał lub Kon­stan­ty! a każ­dy z nich wiel­ce obo­wią­za­nym się po­ka­że sza­now­ne­mu pre­opi­nan­to­wi za tę mo­cję , zro­bi go mi­ni­strem. Cela va sans dire!

Od­rzu­ce­nie, więk­szo­ścią, szla­chet­nych, wiel­kich wnio­sków Ro­ma­na hr. Soł­ty­ka i Fran­cisz­ka Wo­łow­skie­go, wnio­sków prze­ni­ka­ją­cych do isto­ty po­wsta­nia na­sze­go, ugrun­to­wa­nych na praw­dzie spra­wy pol­skiej, le­piej, do­kład­niej ma­lu­je rze­czy­wi­stą dys­po­zy­cją, izby, ni­że­li ów akt mnie­ma­nej de­tro­ni­za­cji, któ­ry mami tyl­ko lu­dzi my­śleć i ro­zu­mo­wać nie­umie­ją­cych.

Wo­łow­ski i Soł­tyk ra­dzi­li: żeby dy­na­stja Got­torp­ska na za­wsze od tro­nu pol­skie­go od­są­dzo­na zo­sta­ła; wno­si­li tak­że, żeby izba uzna­ła nie­pod­le­głość nie­tyl­ko dzi­siej­szej Pol­ski, ale tak­że pro­win­cji przez Ros­sją za­bra­nych. Ten jest cel na­sze­go po­wsta­nia. Pol­ska bez tych pro­win­cji ist­nieć nie może. Po­wsta­nie na­sze bez ta­kiej uchwa­ły jest nie­ro­zu­mem, jest fan­ta­sma­gor­ją po­li­tycz­ną, jest sza­leń­stwem. Cze­muż więk­szość wzmian­ko­wa­ne od­rzu­ci­ła wnio­ski? Cze­muż taki akt de­tro­ni­za­cji uchwa­li­ła? Od­po­wia­da­my: po­nie­waż nie poj­mu­je na­szej re­wo­lu­cji, po­nie­waż nie wcho­dzi w myśl i ży­cze­nie na­ro­du; po­nie­waż, na­ko­niec, nie od­po­wia­da ocze­ki­wa­niu nie­szczę­śli­wych spół­zie­mian na­szych, pod pa­no­wa­niem ros­syj­skiem zo­sta­ją­cych.

Cóż z tego wy­ni­ka? oto że więk­szość nie re­pre­zen­tu­je en­tu­zja­zmu woj­ska, nie re­pre­zen­tu­je wy­obra­żeń i po­jęć my­ślą­cej i ro­zu­mu­ją­cej, choć nie sej­mu­ją­cej po­wszech­no­ści pol­skiej.

Oświad­cza­my z głę­bo­kiem we­wnętrz­nem prze­ko­na­niem: że więk­szość izby jest kon­tra­re­wo­lu­cyj­na, nie dla bra­ku pa­try­oty­zmu, bo na pol­skiej cno­cie żad­ne­mu po­sło­wi nie scho­dzi, ale je­dy­nie przez nie­zdol­ność wznie­sie­nia się do tego wy­so­kie­go sta­no­wi­ska, z któ­re­go uwa­ża­ne po­wsta­nie pol­skie jest naj­pięk­niej­szym i naj­waż­niej­szym po­li­tycz­nym fe­no­me­nem na­szych cza­sów.

O cóż to idzie? o po­ni­że­nie dumy cara ros­syj­skie­go, o roz­sze­rze­nie po­wsta­nia w tych pro­win­cjach pol­skich na któ­rych za­le­ży zwią­zek po­li­tycz­ne­go po­two­ru ros­syj­skie­go z sys­te­ma­tem państw eu­ro­pej­skich, na­re­ście o za­mie­nie­nie ce­sar­stwa ros­syj­skie­go w mo­car­stwo dru­gie­go rzę­du, bar­dziej azja­tyc­kie, ni­że­li eu­ro­pej­skie.

Wznie­śliż się po­sło­wie do tego ogro­mu? ogar­nę­liż to ko­lo­sal­ne wy­obra­że­nie, któ­re twór­ców re­wo­lu­cji na­tchnę­ło? bez któ­re­go nig­dy­by­śmy byli nie po­wsta­li w nocy dnia 29. Li­sto­pa­da.

Po­wie­le­kroć sły­sze­li­śmy od sej­mu­ją­cych te wy­ra­zy: "Przez uzna­nie re­wo­lu­cji za na­ro­do­wą, uwol­ni­li­śmy was od mie­cza ka­tow­skie­go, a może od szu­bie­ni­cy. " Zgo­da! na to od­po­wia­da­my przez pod­nie­sie­nie orę­ża prze­ciw­ko tej wła­dzy, któ­ra i was uci­ska­ła, otwo­rzy­li­śmy wam sze­ro­ki za­wód sła­wy. Pier­wej, za rzą­dów Cara i Ce­sa­rze­wi­cza, nic nie zna­czy­li­ście; mu­sie­li­ście być po­słusz­ny­mi roz­ka­zom jego słu­żal­ców. Te­raz zwra­ca­cie na sie­bie uwa­gę ca­łe­go świa­ta, i by­le­ście tyl­ko chcie­li, mo­że­cie zo­stać wiel­ki­mi , je­dy­nie mocą uchwał i po­sta­no­wień wa­szych. Taka jest od­po­wiedź au­to­rów nocy 29. Li­sto­pa­da.

Te­raz osądź­cie sami: czyż rząd przez was utwo­rzo­ny od­po­wie za­ufa­niu i ocze­ki­wa­niu na­ro­du? Tyle dni od upad­ku dyk­ta­tu­ry bez po­żyt­ku upły­nę­ło, a tak mało cza­su mamy do stra­ce­nia! Za sześć, naj­da­lej za ośm ty­go­dni wy­bi­je osta­tecz­na go­dzi­na: albo zgi­nie­my wszy­scy, albo bę­dzie­my na­ro­dem! Po­trze­ba, przez ten krót­ki czas, licz­bę woj­ska re­gu­lar­ne­go po­mno­żyć do 100, 000 pie­cho­ty, i dru­gie tyle uor­ga­ni­zo­wać po­wsta­nia. Po­trze­ba tem woj­skiem od­zy­skać naj­pięk­niej­sze czę­ści na­sze­go kra­ju, a tem sa­mem zmie­nić sto­sun­ki po­li­tycz­ne na pół­no­cy Eu­ro­py. Do­stoj­ni mę­żo­wie! po­miar­kuj­cie się! Su­mi­te ma­te­riam ve­stris aequ­am vi­ri­bus . Prze­mi­nął czas kom­ple­men­tów i ja­śnie-wiel­moż­no­wa­nia; oświad­cza­my wam otwar­cie: że­ście nic sta­now­cze­go nie zdzia­ła­li od po­cząt­ku re­wo­lu­cyi. Roz­pra­wia­li­ście o pier­wiast­ku ary­sto­kra­tycz­nym i de­mo­kra­tycz­nym; i przez dwa­na­ście dni po upad­ku dyk­ta­tu­ry, za­le­d­wie zdo­by­li­ście się na akt od­są­dza­ją­cy niby Mi­ko­ła­ja od tro­nu pol­skie­go, akt któ­re­go nikt nie zro­zu­mie, i któ­ry sami od­wo­ły­wać za­czy­na­cie wa­sze­mi ko­men­ta­rza­mi.Go­dzi­na pierw­sza z po­łu­dnia.

Izba się obu­rza? my­śli o za­wie­sze­niu wol­no­ści dru­ku! nie to­le­ru­je żad­nej op­po­zy­cji. Chce od­dać pod sąd pi­sa­rzy! Cóż ją upo­waż­nia do ta­kie­go po­stę­po­wa­nia? Czy usta­no­wie­nie dyk­ta­tu­ry, któ­ra przez ośm ty­go­dni na­ród zdra­dza­ła, i przy­wio­dła go nad prze­paść zgi­nie­nia? Czy od­rzu­ce­nie wnio­sku wzglę­dem po­łą­cze­nia obu izb? Czy uchwa­le­nie ma­ni­fe­stu wzglę­dem de­tro­ni­za­cji, ma­ni­fe­stu sprzy­ja­ją­ce­go ca­rom? Czy żół­wi tryb po­stę­po­wa­nia, któ­rem zgi­nie­my? Czy ob­sta­wa­nie przy kon­sty­tu­cyi nada­nej przez cie­mię­ży­cie­li i nie­przy­ja­ciół oj­czy­zny? Dali się z tem sły­szeć nie­któ­rzy po­sło­wie, że ru­ble mo­skiew­skie i pru­skie ta­la­ry na­tchnę­ły re­dak­to­rów wczo­raj­sze­go nu­me­ru na­sze­go pi­sma. My im od­po­wia­da­my, że brzęk tych ru­bli i ta­la­rów co­dzien­nie sły­szy­my w więk­szo­ści kon­tra-re­wo­lu­cyj­nej par­tyi. Do tego sądu upo­waż­nia­ją nas kon­tra-re­wo­lu­cyj­ne opóź­nie­nia. Słu­chaj­cie praw­dy, re­pre­zen­tan­ci na­ro­du! Ci, któ­rzy się prze­ciw­ko wam te­raz pro­te­stu­ją, ostrze­ga­li na­ród wzglę­dem Chło­pic­kie­go. Wie­dzą że za tę praw­dę umrzeć mogą. Mniej­sza o to: wszyst­ko jed­no czy od kar­ta­czów mo­skiew­skich, czy z rąk lu­dzi nie­poj­mu­ją­cych na­szej spra­wy. Przy­najm­niei w pi­smach pa­miąt­ka zo­sta­nie, że­śmy nie po­chwa­li­li for­ma­li­stów , – że­śmy się im prze­ciw­i­li.JESZ­CZE SŁÓW KIL­KA Z PO­WO­DU AKTU DE­TRO­NI­ZA­CJI.

Nowa Pol­ska Nr. 25. 29. Stycz­nia 1831.

Nie­któ­rzy w ten spo­sób uspra­wie­dli­wia­ją re­dak­cją rze­czo­ne­go aktu:

"Kwe­stja de­tro­ni­za­cji prze­sta­ła u nas być kwe­stją po­li­tycz­ną, a za­mie­ni­ła się na kwe­stją wo­jen­ną. " Cóż to zna­czy? oto: że sejm nic w tej mie­rze sta­now­cze­go wy­rzec nie może, póki oręż pol­ski nie roz­trzy­gnie, czy bę­dzie­my eg­zy­sto­wać, lub nie? a za­tem sejm ma cze­kać re­zul­ta­tu bi­tew, tak jak neu­tral­ne mo­car­stwo ja­kieś i we­dle tego re­zul­ta­tu od­są­dzić dy­na­stją Got­torp­ską od tro­nu? w mia­rę zwy­cięztw ma uchwa­lać po­sta­no­wie­nia swo­je? Nam się zda­je: że to le­piej przy­pad­nie do mia­ry z god­no­ścią sej­mu, je­że­li za­wcza­su, przed roz­trzy­gnie­niem de fac­to kwe­stji bytu na­ro­do­we­go, wy­rze­cze co się na­le­ży de jure pol­skie­mu na­ro­do­wi. Nam o to idzie, żeby sejm za­sły­nął w dzie­jach mocą, oka­za­ło­ścią i wznio­sło­ścią mo­ral­ną uchwał swo­ich; żeby, po­le­ga­jąc je­dy­nie na słusz­no­ści spra­wy swo­jej, nie tem­po­ry­zo­wał, bo tem­po­ry­za­cja do­bra jest w mi­ni­ster­stwie spraw za­gra­nicz­nych, ale nie słu­ży re­pre­zen­ta­cji na­ro­do­wej. W każ­dym przy­pad­ku, czy się nam po­wie­dzie lub nie, wcze­sne uzna­nie praw na­ro­du, ca­ło­ści i nie­pod­le­gło­ści Pol­ski, da­le­ko po­ży­tecz­niej­sze bę­dzie od nie­śmia­łej po­li­ty­ki. Gdy zwy­cię­ży­my, czyż woj­sko nie przy­zna wten­czas re­pren­tan­tom, że je do zwy­cięztw na­tchnę­li? A je­że­li po­le­gnie­my, przy­najm­niej zo­sta­nie ta chwa­ła sej­mu­ją­cym, że czu­li mo­ral­ną god­ność swo­ję, i śmie­li ogło­sić świa­tu: ja­kie były ży­cze­nia pol­skie­go na­ro­du ku schył­ko­wi jego po­li­tycz­nej eg­zy­sten­cyi.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: